CAPO- (Vincent )Premiera 27.0...

By onawielepiej

25.5K 931 325

Już jako dziecko Vincent Santini wiedział, że kiedyś zostanie szefem mafii, tak jak jego ojciec. Jako jedyny... More

1 VINCENT
2 KLARA
INFORMACJA❤️
Ważne!
Premiera❤️
Premiera 27.01.2021
Okladka!!
Żołnierz mafii Tom2

3 KLARA

4.1K 173 4
By onawielepiej


Na korytarzu redakcji New Orleans Globe, jak zwykle o tej porze panuje nie mały ruch. Niektórzy siedzą już przy swoich biurkach i z zapałem udają, że pracują. W powietrzu czuć zapach świeżo zaparzonej kawy. Praktykanci podekscytowani z wypiekami na twarzy biegają po korytarzu, jakby ktoś podpalił im tyłki. Co moment, ktoś mnie mija, zdawkowo kiwając głową na przywitanie, a niektórzy spuszczają wzrok na dół, udając, że mnie nie widzą. Czy miałam przyjaciół w pracy? Odpowiedź brzmi NIE. Wszyscy oprócz Eilis to byli dalsi znajomi. Na początku poszła fama, że dostałam tą pracę przez znajomości mojego ojca i tak już zostało. Nikomu nie przyszło na myśl, że może po prostu jestem dobra w tym co robię, a mój ojciec nie miał z tym nic wspólnego. Miałam głęboko w dupie, co kto o mnie myślał, czasami po prostu irytowały mnie takie opinie.

New Orleans Globe było gazetą, która na dzień dzisiejszy miała największy nakład w całym Nowym Orleanie, nie przekładało się to jednak na zarobki. Naczelny był czterdziestoletnim dupkiem, który gdybym tylko mu pozwoliła zdradziłby ze mną swoją żonę już w pierwszym dniu mojej pracy. Jedyne czego nie łączę to przyjemności z pracą i to był niezaprzeczalny argument, przemawiający na jego niekorzyść. Inną sprawą było to, że jego szowinistyczne, chamskie zachowanie skutecznie mnie do niego zniechęciło. Konsekwencje tej odmowy odczuwam do dziś. Teraz, gdy do niego idę z góry wiem, że nie będzie to miła rozmowa. Przechodzę koło mojego biurka i kieruję się korytarzem w lewo. Och! Jak ja dobrze znam tą drogę. Trafiłabym tu z zamkniętymi oczami. Zatrzymuję się po drzwiami, na których wisi czarna tabliczka z na złoto wybitym imieniem i nazwiskiem ROY BALD. Zaciskam usta przykładając do nich rękę, aby nie wybuchnąć śmiechem. Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej naciskam klamkę i pewnym krokiem wchodzę do środka.

Roy siedzi za swoim biurkiem, gdzie jak zwykle panuje nienaganny porządek. W równym rządku poustawiane stoją zdjęcia żony i dzieci. Te same zdjęcia, które zawsze chowa, gdy pieprzy na tym biurku kolejną naiwną praktykantkę. Na pierwszy rzut oka można byłoby stwierdzić, że jest miłym gościem. Odrywa wzrok od komputera, na którym pewnie udając, że pracuje ogląda pornosy. Jestem tego więcej niż pewna. Ponownie zagryzam dolną wargę i chrząkam starając się patrząc wszędzie byle nie na niego. Rzadko kiedy nazwisko tak pasuje do jego właściciela. Wpadające promienie słońca padają na jego łysą głowę, co powoduje że ta świeci się, jakby była wypolerowana wazeliną na błysk.

- Co cię tak śmieszy? – opiera się wygodnie o wielki skórzany fotel, na którym siedzi. – gdy milczę dodaje. – No dawaj, pośmiejemy się razem.

- Nie sądzę, żebyśmy mieli takie samo poczucie humoru, szefie. – grdyka na jego szyi porusza się delikatnie, gdy przełyka ślinę. Przesuwa obślizgłym wzrokiem niżej i zatrzymuje się na wysokości cycków. Mam ochotę wstać i walnąć mu w ten głupi pysk. Mam na sobie czerwoną marynarkę, a pod nią tego samego koloru top na ramiączkach. Prawie w ogóle nie mam na sobie makijażu, oprócz malinowej szminki. Czarne spodnie opinają ciasno moje biodra i ten właśnie fakt sprawia, że siadam. Nie zniosę dłużej tego jego wzroku. – Po co tutaj przyszłam? Bo chyba nie po to, żeby szef mógł sobie mnie pooglądać. – walę prosto z mostu.

- Tyle razy prosiłem, abyś zwracała się do mnie po imieniu, a ty nadal swoje. Wiesz ile rzeczy by nam to ułatwiło? – aluzja, którą rzuca w ogóle mnie nie rusza. Przez cały ten czas chyba uodporniłam się na jego chamskie zagrywki.

- A ja tyle razy prosiłam, aby nie marnował SZEF mojego cennego czasu.

Łysy się skrzywił.

- Naprawdę musimy tak ze sobą rozmawiać? – milczę, bo nie mam ochoty dłużej uczestniczyć w tej bezproduktywnej rozmowie.

Wstaję i kieruję się w stronę drzwi.

- Jeżeli to wszystko, mam dużo pracy. – jestem już przy wyjściu, gdy słyszę jego szorstki głos.

- Siadaj. Nie skończyłem jeszcze z tobą.

Tak lepiej. Wolałam, kiedy tak się zachowywał, aniżeli robił jakieś podchody i aluzje podszyte podtekstem.

Powoli wróciłam na swoje miejsce.

- Słucham.

- Wytłumacz mi jedną rzecz Klaro. Jak to się dzieje, że wszyscy inni w tej pieprzonej redakcji potrafią dopilnować terminu i gdy otwieram komputer na mailu mam pocztę zapchaną gotowymi tekstami do druku. Dwa razy sprawdzałem czy przypadkiem nie przeoczyłem twojej wiadomości. Pamiętaj o tym, jak następnym razem będziesz mówić, że jestem w stosunku do ciebie niesprawiedliwy. – uśmiecha się złośliwie. – Ale coś mi się wydaje, że ile razy bym sprawdzał, to i tak bym tam nic nie znalazł.

Oparł się łokciami o biurko i złączył dłonie. Zatrzymuję się wzrokiem na jego obrączce.

- Powtarzałam, jak będę miała gotowy tekst, to go dostarczę. Na razie zbieram informację.

- Pracujesz już nad tą sprawą długo i nie możesz mi nic dać. Ani jednej strony. Nie podoba mi się to.

- Sprawa, nad którą pracuję wymaga cierpliwości i dyskrecji. To nie jest temat o nielegalnym wywozie śmieci. – przełykam nerwowo ślinę, jak za każdym razem, gdy zaczynam o tym mówić. Mam wrażenie, że ta sprawa przejęła moje życie. – Wiesz dobrze, że pracuję nad czymś dużym i jak tylko uda mi się doprowadzić to do końca ty będziesz też zbierał poklaski.

Odchyliwszy się krzyżuje ramiona.

- Nie jestem już taki pewny czy to ma sens. Obserwuję cię od dawna i nie myślisz racjonalnie. Wiesz dobrze, że to wszystko może być nieprawdą?

Posyłam mu najbardziej chłodne spojrzenie, na jakie mnie w tym momencie stać.

- Moje informacje są pewne.

Opiera dłonie na biurku.

- Pewne jest tylko to, że dziś ktoś mi obciągnie. – na samą myśl zaczynam współczuć tej osobie. – Masz miesiąc. Po tym czasie chcę widzieć gotowy artykuł, inaczej możesz się tu więcej nie pokazywać. A teraz zamknij dobrze za sobą drzwi.

Nie potrzebuję więcej. Wstaję i odchodzę.

Gdy dochodzę w końcu do swojego biurka przeklinając po drodze siarczyście stoi już tam kawa, a Eilis papla z kimś przez telefon.

Z westchnieniem siadam na fotelu, który nie jest niestety tak wypasiony, jak Łysego. No przecież, to on tu z nas wszystkich najbardziej się napracuje.

- Co za zarozumiały, wkurwiający człowiek. Przysięgam, że go kurwa kiedyś zabiję. Wpadnę tam z kałasznikowem i wystrzelam w niego cały pierdolony magazynek.

Eilis kończy rozmowę i rzuca telefon na biurko. Siedzimy dokładnie naprzeciwko siebie. Pewnego razu znudziło się nam krzyczenie do siebie przez pół pokoju, więc po prostu złączyłyśmy ze sobą nasze biurka.

- Będę cię w tym wspierać. – uśmiecha się i puszcza mi oczko. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła. – Powiedz, co chciał zboczuch od ciebie?

Śmieję się. Niezależnie od tego w jak podłym nastroju byłabym, Eilis zna sposób, aby nagle wszystko stało się prostrze.

- Poganiał mnie z artykułem. Skurwiel wie, że to nie jest takie proste. – walę dłonią w biurko i kawa, która na nim stoi niebezpiecznie się chybocze. – Jestem tak blisko, rozumiesz?

Wiem, że brzmię żałośnie. Biorę do ręki biały kubek z kawą, jeden z tych na których pod wpływem ciepła pokazuje się jakiś obrazek. Na moim widnieje zdjęcie moje i Eilis. Podarowała mi go na urodziny, a ja choć uważam go za kiczowaty nie wyobrażam sobie napić się kawy z innego kubka. Upijam łyk czarnego płynu, po którym mam nadzieję trochę się uspokoję. Gdy jestem zmęczona nie zachowuję się racjonalnie. Nie spałam dziś prawie pół nocy i to przez kogo? Już nawet nie pamiętam jak Ted-Tony wyglądał. Tak to na pewno to. Jestem zmęczona. Zapach kawy przyjemnie drażni mnie w nozdza i przymykam oczy upijam jeszcze jeden łyk.

Czuję na sobie spojrzenie Eilis.

- Wiesz, że kocham cię nad życie... – zaczyna, a mi nagle te dwa łyki pieprzonej kawy podchodzą do gardła, bo już wiem, co chce powiedzieć. – Może jednak ta sprawa trochę cię przerosła? – widząc moją zszokowaną minę dodaje. – Nie zrozum mnie źle... chodzi o to że..

Nie daję jej dokończyć. Nie mam ochoty po raz kolejny tego słuchać i to jeszcze z jej ust.

- Nigdy odkąd zaczęłam pracować nad tą sprawą nie byłam tak blisko niego. Nie odpuszczę Eilis. Nie teraz.

W jej oczach widzę zrozumienie. Za to ją kocham. Więcej nie muszę tłumaczyć, bo jestem przekonana, że co by się nie działo wiem, że pójdzie za mną. Nawet do samego piekła. 

Continue Reading

You'll Also Like

148K 4.6K 30
„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać...
97.6K 5K 13
2 część dylogii „Lost" ~16.10.2023~
58.9K 1.8K 16
"Każdy z nas potrzebuje sekretnego życia." Osiemnastoletnia Madeline West uchodzi za dziewczynę, która nie boi się wyrazić swojego zdania, a tym b...
282K 8.6K 45
Striptizerka ~ Biznesmen Age gap Skomplikowana znajomość Enemies to lovers Zapraszam do przeczytania❤️