NIGHT HUNTER

By VertSkamander

94.4K 4.9K 1.2K

Gdy dwudziesto-jedno letni Harry Potter zostaje szefem biura Aurorów wszyscy pukają się w głowę, lecz gdy jeg... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Epilog

Rozdział 18

2.7K 150 57
By VertSkamander

Gdy Harry rano zszedł do salonu, a tak naprawdę do kuchni która z nim graniczyła, oniemiał. Stanął jak słup soli na środku z rozdziawionymi ustami. Był w szoku.

– Pozbieraj zęby z mojej posadzki Potter - mężczyzna zaśmiał się widząc swojego przełożonego w takim stanie od samego rana. Chłopak zebrał się w sobie i podszedł bliżej ku temu zjawisku. Teraz dokładnie mógł obserwować śpiącą przyjaciółkę na kolanach łowcy. Hermiona miała rozpuszczone, długie loki, którymi Malfoy bezwiednie się bawił. Jej usta były lekko rozchylone, a twarz zarumieniona. Spała jak księżniczka.

– Ale czemu? - zapytał Potter siadając w fotelu na przeciwko pary. Draco zerknął na śpiącą dziewczynę i przeniósł wzrok na towarzysza.

– Rozmawialiśmy. Hermiona chciała zacząć przygotowania do egzaminu, zadawaliśmy sobie masę pytań, w końcu ze zmęczenia zasnęła, a niedługo potem ja sam przymknąłem oczy. Teraz... teraz nie chciałem jej budzić. - odpowiedział ze spokojem, bez jego charakterystycznej ironii. Spojrzał niemal z czułością na kobietę, która jeszcze się nie przebudziła. Harry zerknął kilka razy na nią, potem na niego i wzruszając ramionami opuścił pomieszczenie.

Hermiona obudziła się dopiero, gdy w domu zaczęło robić się naprawdę gwarno. Dziś jak nigdy był wypełniony ludźmi zajętymi swoimi sprawami. Harry miał spotkanie w Ministerstwie. Ginny z Blaise mieli załatwić pogrzeb Rona. Teodor został oddelegowany do Hogwartu z Pansy, która wczorajszej nocy również zjawiła się w dworku. Hermiona była zdezorientowana przemykającymi co rusz osobami, które przekazywały informację za informacją. Jęknęła cicho i mocniej, jak uciekające dziecko wtuliła się w tors mężczyzny. Gdy dom ucichł ponownie otworzyła oczy spoglądając na niego błagalnie.

– Harry pojechał do Ministerstwa i skończy o 14:00. Ginny i Blaise pojechali do zakładu pogrzebowego i będą na obiad. Teodor z Pancy wrócili do Hogwartu i wrócą późnym wieczorem, a my... - spojrzał na nią - my musimy pojechać po zakupy by było z czego gotować takiej chmarze w jednym domu. Ginny i Pancy zostawiły też listę jakiś babskich rzeczy, to ty się tym zajmiesz. Musimy też przy okazji udać się do ministerstwa zarezerwować datę naszego egzaminu - uśmiechnął się do niej lekko, co przyjęła ze zdziwieniem, lecz sama mimowolnie się do niego wyszczerzyła. Lubiła gdy był taki spokojny, zwyczajny, bez masek obojętności, ironii i arogancji. Gdy nie udawał nadętego arystokraty był naprawdę miłym i elokwentnym młodym mężczyzną.

– Dobrze, Draco czy mogę się trochę ogarnąć? - zapytała spokojnie przyjmując natłok informacji. Choć nie narzekała na spędzoną noc, to czuła się zmęczona. Emocjonalnie zniszczona.

– Oczywiście. Ty się ogarnij, a ja przygotuję coś do jedzenia i kawę. Czy jest coś czego nie jesz? - zapytał uprzejmie.

– W sumie to nie jem mięsa - odpowiedziała szczerze.

– To się dobrze składa. Ja też nie. Możesz zapisać to do swoich 100 pytań do Draco Malfoy'a - dodał z lekką nutą ironii, gdy wstawała by pójść do łazienki. Dziewczyna rzuciła w niego najbliższą poduszką. Trafiła, choć łowca był sprawny i złapał poduszkę tuż przed swoją twarzą. Hermiona weszła na górę. Wstyd przyznać, lecz wczoraj nie miała za bardzo głowy do zapamiętywania układu pomieszczeń. Nawet do końca nie pamiętała czy wchodziła na górę, dopiero po chwili uświadomiła sobie, że przecież tak. Weszła więc do pokoju, który przeznaczony był dla niej by wziąć kilka rzeczy i udać się do łazienki na przeciwko. Tamteż jak zapowiedziała, ogarnęła się sprawnie i susząc włosy o ręcznik opuściła łazienkę i zeszła na dół.

– Wow, nie wiedziałam, że z ciebie taki kucharz - uśmiechnęła się na widok swojego ulubionego omletu.

– Nie wiem z czym sobie życzysz więc masz kilka opcji na stole - opowiedział blondyn gdy kończył wstawiać naczynia do zmywarki. Hermiona właśnie sobie uświadomiła, że w domu nie ma skrzatów i że jest on bardzo mugolski. Uśmiechnęła się do siebie nie komentując tego odkrycia. Usiadła przy stole grzecznie czekając na towarzysza, gdy się zjawił sięgnęła po owoce do swojego dania. Przykładne młode i szczęśliwe małżeństwo przy śniadaniu... prawie.

*

Kolejną rzeczą jaką zaskoczył kobietę Draco Malfoy był fakt, że posiada samochód i to nie byle jaki. Hermiona obserwowała go gdy prowadził pojazd. W białej koszulce zakrywającej ręce po nadgarstki i ciemnych jeansach wyglądał jak zwykły mugolski chłopak, który mógłby być twoim sąsiadem lub bratem twojej przyjaciółki.

– Gapisz się na mnie - stwierdził fakt, choć nie oderwał wzroku od czerwonego światła.

– Przepraszam, ale nie mogę nadziwić się jak mugolsko wyglądasz w tym momencie - kobieta odpowiedziała mu z nieukrywaną szczerością, dlatego mężczyzna spojrzał w jej ciemne oczy.

– Cóż, nawet ja potrafię - odpowiedział ruszając gdy światło zmieniło kolor na zielony. Hermiona również wyglądała mugolsko. Czarna sukienka rozkloszowana od talii na pewno nie była w stylu czarownic z Hogwartu. Kobieta obecnie wpatrywała się uparcie w swoje buty. Czuła się wyjątkowo dziwnie. Kilka lat temu nie spodziewałaby się, że będzie mogła rozmawiać z tym mężczyzną tak normalnie. Nie przypuszczała też, że będzie zmuszona zaplanować ślub z nim. Gdy Draco zaparkował pod ministerstwem magii Hermiona wzięła kilka głębokich wdechów nim chłopak zdążył obejść samochód i otworzyć jej drzwi. Wysiadła z pojazdu zabierając małą torebkę. Ruszyli do wejścia dla interesantów. Zdziwiło ją, że Malfoy sprawnie odnalazł jej dłoń . Szybko jednak sobie uświadomiła, że muszą zachować pozory, dlatego też uśmiechnęła się do niego szczerze, mając nadzieję, że jej oczy są choć w ułamku bliskie spojrzeniu pełnemu miłości. Mężczyzna mrugnął do niej kierując się do windy, weszli do niej szybko by znaleźć się już na interesującym ich piętrze. Przeszli przez korytarz i Draco zapukał w drzwi z numerem 1155. Po chwili usłyszeli za nimi pomruk co uznali za zgodę na wejście dlatego otworzył drzwi i przepuścił w nich swoją towarzyszkę.

– Dzień dobry - Hermiona jak zawsze z gracją i wrodzoną uprzejmością przywitała się z ministrem siedzącym za biurkiem. To samo zrobił łowca i wspólnie usiedli przed mahoniowym biurkiem.

– Co was do mnie sprowadza moi drodzy? - zapytał starszy mężczyzna z siwizną we włosach i kanciastych okularach na nosie.

– Chcielibyśmy wyznaczyć termin egzaminu przedmałżeńskiego. Chcemy się z Hermioną pobrać - odważnie zaczął blondyn. Minister spojrzał na nich z niedowierzaniem, po chwili lekko się uśmiechnął.

– No dobrze panie Malfoy, a tak naprawdę co was sprowadza? - starszy pan powtórzył swoje pytanie.

– Właśnie to, panie ministrze - tym razem odezwała się kobieta.

– Panno Granger chce mi pani powiedzieć, że chce pani wyjść za Draco Malfoy'a? - minister spoglądał tym razem ostrożnie jakby chciał wyczuć czy Hermiona nie jest pod działaniem imperiusa. Widząc, że kobieta czule chwyciła dłoń mężczyzny patrząc mu w oczy nim odpowiedziała, minister był skory uwierzyć w ich plany.

– Tak panie ministrze. Kocham go więc chcę za niego wyjść - odpowiedziała niemal z taką szczerością jakby było to prawdą.

– Dobrze. W takim wypadku egzamin odbędzie się w kolejny piątek o godzinie 11:00, proszę przyjdźcie do mojego gabinetu. - powiedział starszy mężczyzna notując datę w kalendarzu. Widać, że pozostał tradycjonalistą. Para grzecznie podziękowała i wyszła z gabinetu ministra wracając tą samą drogą, którą przyszli. Odetchnęli dopiero gdy znaleźli się z powrotem w samochodzie.

– Draco... - cicho, ledwo słyszalnie wyszeptała jego imię. Nie musiała dodawać nic więcej. Czuł jej strach. Przygarnął ją do siebie. Tylko tak potrafił ją pocieszyć, dodać otuchy. Nie był bowiem dobry w słowach.

– Damy radę. Jesteśmy w tym razem. Będzie dobrze - powiedział po dłuższej chwili całując ją gdzieś w czubek głowy. Wypuścił ją z ramion by w końcu odjechać spod ministerstwa. Podjechali pod duży market, w którym musieli zrobić zakupy dla wszystkich. Była to kolejna okazja do poznawania się.

– Jakie płatki lubisz najbardziej? - zapytała trzymając w rękach dwa kartony, odwróciła się do niego, podnosząc raz jeden, raz drugi do góry. Wybrał ten po lewej - czekoladowe kulki, ona wolała ciasteczkowe i były w jej prawej ręce. Wrzuciła do wózka oba opakowania i ruszyli dalej - a czekolada? - zapytała spoglądając na kolejną półkę.

– Gorzka - odpowiedział zgarniając jedną z ulubionych.

– Nie dziwię się, że jesteś taki zgorzkniały - skomentowała widząc, że wybrał te, która miała 70% kakao.

– A ty słodka - odpowiedział patrząc z ironią na jej mleczną czekoladę.

– Ulubiony owoc? - zagadnęła go w kolejnej alejce. Podszedł do niej i włożył jej w rękę zielone jabłko. Uśmiechnęła się wrzucając kilka kolejnych do ich koszyka. Wybrała jeszcze truskawki, borówki i winogrona. Zabrała też dwie siatki pomarańczy na sok i udała się w kolejną alejkę. Draco cały czas wodził za nią wzrokiem. Potulnie chodził za nią i pozwolił jej wybierać wszystko czego potrzebują lub też nie. Widział, że sprawia jej to w jakiś sposób radość, przynajmniej nie miała w głowie czarnych myśli.

– Hermiono, nie zapomnij o tych mazidłach dla Ginny i Pansy - powiedział tak naturalnie, spokojnie jakby naprawdę byli małżeństwem, które wybrało się na weekendowe zakupy.

– Wejdziemy do drogerii dobrze? - jej uśmiech go rozbrajał. Naprawdę coraz bardziej uświadamiał sobie, że chce ją chronić. Była niewinna, taka spokojna. Skinął głową ze szczerym, lekkim uśmiechem na ustach. Wyciągnął do niej wolne ramię by przygarnąć ją do siebie. Robił się coraz bardziej miękki w jej towarzystwie. Wiedział, że nie powinien, że każde pozytywne uczucie osłabia jego siłę. Staje się jego słabym punktem. Nie wiedział, że kobieta delektowała się tym jak wypowiada jej imię. Było to tak rzadkie.

Przy kasie nie pozwolił jej dorzucić choćby funta do rachunku, w drogerii również on płacił, a ona patrzyła na niego z wdzięcznością. Wiedział, że go nie wykorzystuje, szczerze była gotowa dbać o siebie nawet w tak prozaicznej rzeczy jak zakupy.

Zapakował wszystkie siatki - oczywiście ekologiczne, bo tak zarządziła jego przyszła małżonka i stojąc tak przy bagażniku jego białego audi patrzył na nią jak na ostatni cud świata.

– Ochronię cię - powiedział poważnie jakby składał jej obietnicę.

– Wiem Draco - odpowiedziała szczerze. Zaufała mu już dawno. Wiedziała. Wiedziała, że musi powierzyć swoje życie Draco Malfoy'owi. Albo go pokocha, albo zginie. Dlatego emocje wzięły górę. Rzuciła się mu w ramiona jakby chciała wyrazić całą wdzięczność, a on mocno oplótł ją w talii chcąc zabrać od niej cały strach. Szybko odnalazł drogę do jej ust i... stało się. Draco Malfoy pocałował Hermionę Granger, a świat nadal stał na swoim miejscu, choć ich właśnie przewrócił się o 180 stopni. 

**

Jeden z nudniejszych rozdziałów, jeśli nie najnudniejszy, ale niestety i takie muszą być w każdej powieści. Potrzebowałam jednak takiego przełomowego rozdziału, bo choć pozornie nic się w nim nie dzieje. Dzieje się bardzo dużo.


Continue Reading

You'll Also Like

7.2K 270 22
Jak zachowa się król elfów, Thranduil jeśli nagle w jego życiu pojawi się piękna niewiasta. Jest to inna opowieść o miłości w świecie Hobbita. UWAGA...
22.8K 1.3K 39
"Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek" ...
38.5K 965 9
Minęło tysiąc lat, odkąd świat przykryła Wszechnoc. Ludzie przetrwali dzięki mocy ukrytej w kamieniach. Zbudowali nowe imperia, prowadzili nowe wojn...
235K 8.4K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...