"Liar" // Camren

IceTequilla20 által

44.6K 2.4K 1.1K

Ludzie to psychopaci. Podcinają komuś żyły słowami a potem patrzą jak ich ofiara sama powoli się wykrwawia. Több

Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
CAMREN BDSM!
Rozdział 15.
Rozdział 16.
ZGADNIJ KTO TO 2!!!
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Zajrzyjcie do Kolekcjonerki.
PROJEKT
NOWE KONTO
NOWE OPOWIADANIE!
POWRÓT
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
KOREKTA POWIEŚCI START!!
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
OSKARŻENIA -.-

Rozdział 14.

1.7K 113 103
IceTequilla20 által

Camila*

Byłam zaskoczona tym jak szybko byliśmy spakowani,równie szybko siedzieliśmy w odrzutowcu Lauren i lecieliśmy z powrotem do domu. Każdy wypytywał Lucy o co chodzi bo było to niepokojące,jaka policja? Po co mieliby przylatywać do samej Hiszpanii aż po nią? Nawet Mani była zdenerwowana brakiem odpowiedzi z strony kobiety,ale po upiciu kieliszka wina w końcu zaczęła mówić. Lauren dostała telefon ponieważ chodzi o życie dziecka,w tym momencie uniosłam się by słuchać uważniej. Jakiś chłopczyk...podobno jej były pacjent chce skoczyć z dachu jednej  z największych galerii handlowych w naszym mieście i prosił bardzo prosił wręcz błagał o to by zobaczyć Jauregui. Przypomniałam sobie ostatnie wydarzenia i postanowiłam zabrać głos w sprawie by one mniej więcej wiedziały o co chodzi,opowiedziałam im o Liamie chłopcu z nieciekawego domu który w bardzo młodym wieku zaczął interesować się samookaleczaniem i samobójstwami. Mieli wyprowadzić się z mamą która wiecznie nie miała pracy do nowego miejsca i zacząć normalne i spokojne życie w dostatku. Jednak zmiana terapeuty jak na jego wiek i stan oraz zaufanie była zbyt szybka i gwałtowna próbowała to przetłumaczyć mamie chłopaka ale ta ją zbyła i podziękowała po czym po prostu wyszła. Powiedziałam im to co wiedziałam od kobiety. 

Wtedy Mani się odezwała że pamięta chłopaka dokładnie,Lauren była innym typem terapeuty i ona zbliżała się do ludzi na tyle by pomóc skuteczniej i dosadniej co nie podobało się każdemu. On w przyszłości również chciał robić to samo co ona,wspierała go w tym. Jeżeli chłopak jest z powrotem w tym samym stanie co jakiś czas wstecz to powiedziała że on na pewno będzie chciał już odebrać sobie życie. Lauren opowiadała im nie raz o ataku paniki lub takim niekontrolowanym odruchu który nie zawsze mówi dobrze. Ja mam nadzieję że serio nic się nie wydarzy,kobieta zadzwoniła po taryfę która po wylądowaniu zawiezie nas prosto pod galerię gdzie odbywa się całe widowisko. Widać było zmartwienie z strony każdej osoby tutaj...ale ja czułam jakiś cholerny ból i nie mam pojęcia nawet czemu. Szkoda mi Lucy w tym momencie naprawdę...było widać jak zachwycona jest z tego wyjazdu i z tego że może przebywać z wszystkimi. Obstawiam że jeszcze nie raz gdzieś razem pojadą. Ale mimo wszystko i ja odczuwam jakiś dziwny ból którego nie jestem w stanie sobie samej wyjaśnić. Chciałam dzisiaj wszystko załatwić...porozmawiać i powiedzieć prawdę,sytuacja powiedziałabym że ma jakieś znaczenie jeżeli chodzi o wszechświat. Jestem ogromnym tchórzem...sama siebie tłumaczę jakimiś bzdetami i próbuję usprawiedliwić się na marne. 

-Dobrze że nam o tym powiedziałaś,teraz lepiej rozumiem reakcję Lauren i to dlaczego zostawiła wszystko ruszając przed siebie.-Dosiada się do mnie partnerka matki mojego dziecka,cudownie na serio cudownie. 

-Jedyne co skojarzyłam by w jakikolwiek sposób dotknęło ją ostatnio w pracy,była bardzo zdenerwowana rozmową z mamą Liama. Teraz wyjdzie tak że będzie toczyła walkę o jego życie a tak być nie powinno.-Dosłownie tak być nie powinno. 

-Jesteś równie dobra co ona,potrafisz ocenić stan kogoś nawet z paru słów i kilku sekund z daną osobą zapewne,jak myślisz on na prawdę będzie chciał odebrać sobie życie.-Wzdycham i zerkam na nią smutno. 

-Obawiam się że tak...to odbyło się dla niego za szybko,super że jego rodzicielka w końcu zrozumiała że powinien mieć normalne i zdrowe dzieciństwo ale na siłę odcięła go od osoby która była w stanie wyleczyć go kompletnie i zaszczepić w nim jakąkolwiek ciekawość do świata. Musimy wesprzeć Lauren niezależnie od finału tej nieplanowanej sytuacji,chłopaka będzie trzeba zrozumieć też jeżeli uda się go uratować.-Widać że się tym przejęła. 

-Czy w tym momencie nie ma możliwości odebrania jej praw?-Są i to spore. 

-Są. Nawet ogromne jeżeli Lauren zezna w sądzie i przedstawi co omawiała z kobietą to nawet spore że chłopak trafi gdzie indziej,ale czy jest sens?

-Skoro z nią nie ma dobrze i z tego co mówisz co chwile nie ma pracy i tak dalej nie jest w stanie mu nic zapewnić to moim zdaniem wszystko jasne i klarowne. Ale najpierw się tam znajdźmy i zobaczmy co się wydarzy.

-Racja.-Opieram się o fotel i patrzę w niebo. 

Mam nadzieję że kobieta jest bezpieczna i będzie wiedziała co robi. Bo cała ta sytuacja wygląda serio jak zły omen. 

Lauren*

Nie macie bladego pojęcia jaki strach odczuwam w tym momencie,niepokój i wściekłość na tę kobietę to już inna kwestia. Lecę prywatnym helikopterem naszych służb państwowych do mojego małego pacjenta który naprawdę chce odebrać sobie życie. Policjanci lecący ze mną tłumaczą mi jak to się stało że chłopak w ogóle się tutaj znalazł po przeprowadzce i tak dalej,kiedy tego słuchałam miałam ochotę wystrzelić do niej i dać jej w dziób. Okazało się że kobieta jednak tej pracy nie dostała co wiązało się z tym że nie była w stanie zapłacić kaucji i czynszu za pierwszy miesiąc z góry nowemu właścicielowi nowego mieszkania w tym nowym mieście pełnym obcych ludzi. Udała się z chłopakiem do randomowego typa poznanego na ulicy który okazał się alkoholikiem i ćpunem który kazał robić coś mojemu małemu dzielnemu chłopakowi. Wiedziałam że tak będzie w dodatku szmata oszukała wszystkich i nie zapisała go na żadną terapię. Mojej wściekłości sama autorka tego opowiadania nie będzie w stanie opisać przysięgam. Docieramy szybko na miejsce bo może z dwie godziny? Widowisko na tej galerii jest dla mnie murujące,i on siedzący na tym dachu...na tej cholernej krawędzi. Powiedziałam że chciałabym prosto do niego,nie chcę widzieć jego matki. Nie mogliśmy podlecieć na dach. Wylądowaliśmy na stabilnym gruncie,obok galerii bym mogła wysiąść i tylnymi schodami ruszyć na samą górę. Byli tam negocjatorzy i tak dalej...ale wysoko. No i oczywiście żaden nie mógł podejść. Dostał paniki przy próbie dlatego jest nieobliczalny teraz. 

Poprosiłam tą całą policję by nie wtrącali się do niczego i nie odzywali zbędnie bo to go może tylko zmotywować do szybszego działania. Nie podchodziłam zbyt blisko trzymałam dystans cała mokra i wystraszona,ale wiem że muszę wyglądać na opanowaną i nie zdenerwowaną by chłopak nie uruchomił wyrzutów sumienia. 

-Liam.-Mówię lekko podniesionym głosem by usłyszał mnie z tej odległości. Tak jak napomykałam nie podejdę do niego bo może mnie zbyt szybko odebrać za ratunek a tego bym nie chciała bo wtedy skoczy na bank. 

Chłopak obraca się i kiedy mnie widzi tak zapłakany i zasmarkany cały to w oczach dostrzegam te iskierki. Od zawsze je miał kiedy mnie widział. 

-Pani Jauregui...przyszła Pani.-Ton jak na robota,zmęczenie i wycięczenie w skrócie bardzo niedobrze. 

-Mów mi Lauren okej? Skoro już tutaj jestem z tobą,i to w takich a nie innych okolicznościach to uważam że powinieneś mówić do mnie po imieniu. Powiedz mi o co chodzi? Dlaczego jesteśmy znowu w tym samym punkcie i to w dodatku w takich okolicznościach?-Teraz złość i gniew. 

-OSZUKAŁA MNIE! ZROBIŁA TO ZNOWU ROZUMIESZ! POWIEDZIAŁA MI OSOBIŚCIE ŻE NIE BĘDZIE ŻADNEGO LECZENIA ANI Z TOBĄ ANI NIKIM INNYM BO PORA BYM SAM ZWALCZYŁ TO CO SOBIE UROIŁEM! JEST NAJGORSZĄ MAMĄ NA ŚWECIE I W DODATKU PRZEZ TO JAKI JESTEM NIKT MNIE NIE ROZUMIE! NIKT NAWET TY NIE ROZUMIESZ JAK TO JEST W TAK MŁODYM WIEKU MIEĆ TAK SPAPRANE MYŚLI!

Zawsze pozwalaj na upust emocjom,niech śmiało mówi lub krzyczy właśnie nawet to co chce. Jestem od tego by go wysłuchać. Jednak kiedy się podniósł i stanął na tej krawędzi twarzą do mnie to przeszłam lekki zawał,wewnątrz siebie oczywiście i te tłumy tam na dole również. Gestem ręki powiedziałam tym policjantom by nawet się nie ruszali. Podchodzę parę kroków do przodu ale tak by w dalszym ciągu to go do niczego nie zmotywowało. 

-Jeżeli nie rozumiałabym jak to jest w tak młodym wieku mieć spaprane myśli Liamie myślisz że dziś byłabym tym kim jestem teraz ? I przyleciałabym tutaj dla ciebie prosto z Hiszpanii by cię wysłuchać? Wiem jak to jest od małego nie mieć szczęśliwego dzieciństwa jeżeli chodzi o dom...wiem jak to jest czuć się obcym w swojej głowie. Wiem również że ona zawiodła cię na całej linii...zniszczyła wszystko. Jednak nie musisz do niej wracać. Możesz zejść i podejść do mnie bym pomogła ci znaleźć inny dom,ludzi którzy cię pokochają i będą chcieli pomagać bo będzie im zależało tak naprawdę i od serca. 

Zainteresowałam go na tyle że znowu niezauważalnie mogłam podejść te parę kroków bliżej. Jest tutaj w chuj wysoko i to wcale mi nie pomaga. Muszę go ściągnąć z tego cholernego progu bo nie dam rady tak dłużej. 

-Widzę cię na co dzień i nie wyglądasz.-No idealny temat. 

-Ja jak zobaczyłam ciebie to również nie widziałam niczego a tu proszę. Ty chowasz siebie głęboko w sercu,ja jestem inną sobą od kilku lat i dzięki temu że poszłam do innych ludzi i posłuchałam stoję tutaj dzisiaj gdzie stoję i jestem tym kim jestem. Nie chcę żebyś sobie coś zrobił Liam. 

-A co ci jest? Skąd mam mieć pewność że mówisz mi prawdę w tym momencie? Że to nie kłamstwo tylko po to bym wrócił na dół do niej i każdego dnia walczył o kawałek chleba z tymi facetami mojej mamy?-Oyy źle. 

Wzdycham i patrzę na niego najcieplej jak potrafię w tym momencie. Opowiadam mu że tak naprawdę przyszłam na świat jako Michelle Morgado...a Lauren Jauregui którą jestem obecnie to moja druga osobowość wytworzona przez mnie samą by się bronić przed całym światem. Zaskoczyło go to bardzo bo zerkał na mnie z niedowierzaniem. Opowiedziałam że od małego spotykały mnie same okropieństwa przez to kim się urodziłam,byłam gnębiona przez własnych rodziców a jedyną opoką były moje przyjaciółki i ich rodzice. Spotkało mnie pewnego dnia coś na tyle złego że psychika Michelle nie wytrzymała i stworzyła mnie,powiedziałam że policjanci jak tylko zejdzie z tego pieprzonego krawężnika mogą pokazać mu od kiedy istnieje Lauren Jauregui. To tylko osiem lat ja się nie urodziłam nie miałam szkół podstawowych czy technikum. Ja zaistniałam później. Nie pamiętam jaka byłam kiedyś bo zwyczajnie nie pozwala mi o tym pamiętać bym mogła cieszyć się życiem i być właśnie tym kim jestem. Chciałabym żeby również on mógł zrobić to samo co ja. Być sobą. Mówi mi że bardzo mu przykro że moje życie kiedyś zrobiło mi taką krzywdę że musiałam zaistnieć w taki a nie inny sposób. Powiedział mi również że cieszy się że przez te lata pomagałam mu i że mógł mieć nadzieję ale ma dopiero jedenaście lat i jest już zmęczony gorzej niż nie jedna osoba dorosła tym co się dzieję i jak toksyczną ma rodzinę. 

Rzucił w moją stronę koperty i poprosił bym jedną wzięła ja...a drugą dała jego mamie. O nie. Odwraca się a tłum na dole zaczyna krzyczeć. 

-LIAM!!!!-Biegnę w jego stronę a policjanci tuż za mną.

Chłopak skoczył ale zdążyłam go złapać za ręce a mnie zaś sześciu potężnych chłopa. Nie może runąć na te pieprzoną ziemię.

-PUŚĆ MNIE!!! PROSZĘ CIĘ PUŚĆ MNIE!!!1-Kurwa muszę znowu zacząć chodzić na siłownie. 

-NIE POZWOLĘ CI TEGO ZROBIĆ! NIE POZWOLĘ CI UPAŚĆ!

Nagle z dołu usłyszałam coś co mnie zamurowało. Mianowicie jakaś dziewczyna zawołała do mnie ''MAMO PROSZĘ CIĘ UWAŻAJ'' kiedy zobaczyłam wszystkie dziewczyny z tą dziewczynką podobną do mnie i Camili to zrobiło mi się słabo. Ale zdążyli nas wciągnąć z powrotem i zabezpieczyć chłopaka. Ja upadłam na ziemie bo zrobiło mi się mega słabo. Nie wspomnę i bólu głowy w tym momencie. Czy Michelle ma dziecko? Czy po to cały ten powrót? Nie mam pojęcia co robić i nawet chyba dobrze się stało bo odleciałam. Wyłączyło mi cały film. 

Miłego Czytanka^^

Olvasás folytatása

You'll Also Like

23.6K 974 38
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
10K 768 38
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
8.2K 513 22
Młody kierowca Formuły 1 i wyśmienita tenisistka. Co ich połączy? A raczej co im w tym przeszkodzi. Życie rzuca nam wiele kłód pod nogi, a tej dwójce...
8.3K 426 23
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...