Starszy dogonił go na korytarzu i klepnął go w pupę.- Mi to pasuje. A tobie?- szepnął mu do ucha.
Kook nie wiedział czemu, ale nagle poczuł jakieś dziwne motylki w brzuchu i zrobił się cały czerwony, więc zasłonił twarz.
-Co się stało aniołku?- oparł brodę na jego ramieniu. Wolał dowiedzieć się tak by Jennie nie słyszała.
- Kookie czuje takie dziwne coś o tu. - wskazał na swojego członka.
-I teraz to poczułeś? Jak zrobiłem tak?- ponownie dotknął jego pośladków.
- Yhym! - Pisnął, a na jego dresach powstał namiot.
-O matko. Chodź.- pociągnął go za dłoń.- Jennie muszę pogadać z Kookiem! Nie przeszkadzaj nam!- krzykną zamykając drzwi od sypialni na klucz. Spojrzał po chwili na nastolatka i jęknął.- I co ja mam teraz zrobić? - zapytał sam siebie.
Chłopiec wygiął usta w podkówkę, czując jakiś dziwny stres, który nad nim zawisł.
- Nie wiem!
-Powinienem ci wytłumaczyć co to i jak sobie z tym radzić ale...To będzie krępujące. I dla ciebie i dla mnie.
Spojrzał się na wujka i dotknął swojego członka, aż podskakujac na siedzeniu.
- Pomóż- spojrzał na niego płaczliwie.
-Będę się za to smażył w piekle. - Przygasił prawie całkowicie światło i zabrał Jungkooka na łóżko. Położył go na samym środku patrząc w jego oczka.- Ufasz mi skarbie?
- Wujek chce to odciąć? - Wystraszył się.
-Oczywiście, że nie maluchu.- zaśmiał się cicho. - Chcę ci pomóc ale musisz mi zaufać.
- Ufam wujkowi.
-Okej. Obiecujesz być cichutko? Jennie nie może słyszeć. Inaczej domyśli się co robimy.
- Jak myszka. - skulił się lekko.
-To dobrze.- zsunął jego spodenki ze szczupłych nóg po czym to samo zrobił z bokserkami. Cały czas obserwował reakcje nastolatka.
Obserwował dokładnie wujka, nie widząc co chce zrobić.
- Mój siusiulek chyba chce gdzieś iść.
Starszy zachichotał i ucałował jego malinowe usteczka po czym wziął jego członka w dłoń i powoli przesunął po nim w górę i dół. Patrzył prosto w dwa czarne węgielki.
- Ugh... - ciało Jeona wygięło się mimowolnie.
-Cichutko Króliczku.- wzmocnił lekko uścisk przyspieszając odrobinę. Chciał pozbyć się problemu nastolatka jak najszybciej jednak gdzieś głęboko w jego umyśle pojawiła się również myśl, że chce sprawić mu również przyjemność.
Chłopiec kręcił się pod tancerzem, popiskując cicho, aż w końcu jego maluszek wystrzelił, a chłopiec zamknął oczka zmęczony.
Chcąc nie chcąc Chim oblizał dłoń z białej i lepkiej substancji po czym położył się obok Kooka.- Lepiej już?
- To było dziwne i... - spojrzał w dół.- On krwawi! - Wystraszył się widząc białą substancję.
-Cichutko. To nie krew skarbie. Krew jest czerwona. To...um...To jest za każdym razem kiedy zdarza się taka sytuacja. Nie masz się czym martwić. To normalne.
- Wujek i ciocia też tak mają?
-Ciocia nie. Tylko chłopcy.- przekręcił się na bok by móc go obserwować.
- Kookiemu już lepiej. - przytulił się do wujka, ściskając go mocno. - A jak było wrócić na zajęcia?
-Super. Lepiej się czuję, że nie siedzę w domu całymi dniami ale...Jungkookie?
- Tak? - Spojrzał się na niego, wyciągając mu babę z nosa i wycierając w jego bluzkę.
-Ugh...- złapał jego rączkę - Nie możesz nikomu powiedzieć. Dobrze? Nikomu.
- Nawet Tzuyu?
-Nikomu skarbie. Nie powinienem pomagać ci w takich sprawach ale nikt tego nie zrozumie. Dlatego to będzie nasza mała tajemnica. Tak jak całowanie. Okej?
- Dobrze, obiecuje. A mogę jechać jutro z wujkiem na ćwiczenia? Kookie chce potańczyć.
-Na paluszek?- to była ich najsilniejsza obietnica. Taka nie do złamania.
- Na paluszek.- złapał jego palec i ugryzł - A wujek już może tańczyć?
-Mogę. Jeśli naprawdę chcesz to cię jutro zabiorę Ale teraz idziemy cię umyć brudasku.
- I wujek już może skakać i wujka nie boli? I możemy już pograć w piłkę?
-Jeszcze nie do końca ale w piłkę możemy pograć.- wziął go na ręce i golutkiego zaniósł do łazienki.
- A kiedy spadnie śnieg? - Przytulil się do mężczyzny.
-Jeszcze za wcześnie maluchu. Chociaż już niedługo grudzień.- posadził go na miękkim fotelu i zaczął napuszczać mu wody do wanny.
Chłopiec machał nóżkami i czekał na ciepłą wodę, aż w końcu wszedł i czekał aż wujek go umyje.
Tancerz dokładnie namydlał jego ciałko i mył je miękką gąbką. Tym razem zawędrował dłonią nawet między nogi chłopca dokładnie pozbywając się zaschniętej spermy z jego ud oraz penisa.
- A co to jest wujku? Biała krew? Kookie złamał siusiaka?
-Aj...Już ci mówiłem. To nie jest krew. To taki płyt...i on...No po prostu wypływa kiedy...Robi się takie rzeczy jak ja niedawno tobie.
- Dotyka mnie wujek w siusiaka? - umył dokładnie jajczęta.
-Tak. Dokładnie. - zabrał się za mycie jego włosów.
- A! Szczypie! - Zaczął się wiercić w wodzie wylewając dużą część, żeby się pozbyć piany z oczu.
- Już skarbie.- szybko sięgnął po prysznic i zaczął przemywać jego buźkę ciepłą wodą. Palcami delikatnie zgarniał pianę z jego oczu i reszty twarzy. Przy okazji spłukał jego włosy. I pomimo, że cała substancja została zmyta ten nadal polewał ostrożnie go wodą.- Lepiej?
- T-tak. - otworzył czerwone oczka i wytarł je od razu ręcznikiem- Dziesięć wonów!
-Później. - pocałował jego nosek i wyjął go z wanny zaraz zaczynając wycierać. - Dam ci do spania moją koszulkę. Okej?
- Ale taką bardzo luźną.- wskoczył na mężczyznę, bo płytki były zbyt zimne dla jego delikatnych stópek.
-Okej. I spodenki też ci jakieś dam. Takie ze sznureczkiem.- Po chwili posadził go na łóżku,
w którym Kookie od razu zaczął szaleć i skakać po nim na golaska.
-No już Króliczku.- podszedł do niego nakładając mu dużą koszulkę.- Kookie przestań na chwilkę. Musimy cię ubrać.- wskazał na trzymane szorty.
- Ugh... - Ustał w miejscu i dał sobie nałożyć spodnie.
-Grzeczny chłopiec.- ucałował jego czoło. - Przynieść ci soku? Albo zrobić gorącą czekoladę?
- Fryty!
-Skarbie...Jest za późno na tak niezdrowe jedzenie.
- Ale to ziemniaczki, a ziemniaczki są zdrowe.
-Ale fryty nie są zdrowe. Maja dużo tłuszczu i soli.
- To zrobimy bez tłuszczu i soli.
-Nie będą ci smakować ale okej. Jak bez tłuszczu to musimy zrobić w piekarniku. Wiesz, że będziesz czekał trzy razy dłużej?
- To Kookie pójdzie spać, a wujek zrobi i Kookie zje rano.
-To może zjemy jutro po treningu?
- Okej! - Schował się pod kołdrą i wyjżał tylko czarnymi oczkami.
-Mam rozumieć, że śpisz ze mną?- podszedł do drzwi by je otworzyć z zamka.
- Tak, bo Kookie ma rannego plaplulka i nie może chodzić.
-Co to jest plaplukl?- zachichotał.
- No to. - Wskazał na krocze.
-Nie masz rannego skarbie. To jest normalne u dojrzewających chłopców.
- Jestem serem?
-O matko. - mężczyzna walnął się na łóżko.- Nie. Chodzi o to, że dorastasz. W twoim organiźmie zachodzą zmiany.
- Pleśniowe? - Wlazł na niego całym ciałem.
-Nie. Nie jesteś serem. Chodzi o to, że stajesz się powoli mężczyzną i teraz będą dziać się rzeczy których możesz nie rozumieć. Ale zawsze możesz do mnie przyjść i postaram się jakoś wytłumaczyć.
- A mój psiapsiulek strzelał kaszką manną?
-Nie. To coś innego.
- A jak to się nazywa?
-To nasienie. Ale nie takie jak w owocach i roślinach. - uprzedził jego pytanie.
- Aha... Ale nie było pestek.
-Pamiętasz jak raz ci mówiłem, że dzieci nie znajduje się w lesie?
- Tak - Przytaknął od razu.
-Okej. To jak jakiś chłopak kocha dziewczynę tak jak ja kochałem ciocię Yuri to jeśli um...Robią podobne rzeczy do tych co ja tobie i w kobiecie znajdzie się ta biała substancja, która nazywa się nasieniem to kobieta może zajść w ciążę i będą mieć dziecko. - plątał się trochę. Nie był dobry z wdżr.
- A wujek ma dzieci? Ciocia Yuri znalazła je w lesie jak wujek dał jej nasienie?
-Nie mam dzieci. Nie znajduje się ich w lesie skarbie. - westchnął.- Jak w kobiecie znajdzie się nasienie. W środku to znaczy że jest w ciąży i dzidziusia ma w brzuszku. Ale to nie znaczy, że go połknęła.
- A ciocia Yuri miała nasienie i nie połkniętego dzidziusia w brzuszku?
-Miała ale nie zdążył się urodzić.
- A dlaczego? - Wsadził palec do buzi.
-Ponieważ ciocia poszła do aniołków razem z dzidziusiem.
-A jak ma na imię?
-Nie miało jeszcze imienia.- powiedział smutno. Zawsze ciężko mu się o tym rozmawiało jednak chciał by Kookie zrozumiał pewne sprawy.
- Ale każdy ma imię.- Zmarszczył brwi w zdziwieniu- Musimy mu dać imię. Może Tony Stark?
-Posłuchaj maluchu. Imię daje się dopiero jak dziecko się urodzi. Moja córeczka nie dostała szansy by zobaczyć rodziców. Poszła do Aniołków prawie od razu jak ja i ciocia stworzyliśmy ja w brzuszku Yuri.
------------------------------------
Ktoś się cieszy z drugiego rozdziału dzisiaj? 😁