Look into my eyes || Jikook

By Ninja_Kai

71.6K 3.7K 5.2K

Pragnienie miłości skrywa się w każdym z nas. W tym małym chłopcu uczucie to stale rosło jednak spełnić mogło... More

Otumaniony
Niespokojny
Zdolny
Nagrodzony
Markotny
Ji?
Malinowy
Wiadomość
Kryształowe łzy
Niebezpieczny rysunek
Dotyk
Skarpety
Panienka
Czerwona
Tam
50 twarzy Jeona
Kłopoty
Piętnaście minut
Bum!
Superbohater
Larwa Jennie
Kook zwycięzca
Łza
Krzyk
Ciocia słoń
Podstęp
Atak
Zakończona sprawa i atak
Kululowanie
Kocham cię
Ściana, Złość i tajemnica
Plaplukl
Spider-Man
Fikus?
Gdzie on jest?
Flamingi
Gwiazda
Kotlecik
Kurtyna opada. Koniec spektaklu
Dziękuję

Absurd

1.6K 93 179
By Ninja_Kai

Park parsknął śmiechem.- Kochanie,  dzieci się nie znajduje w lesie.- odgarnął mu włosy.

- Nie? To gdzie?

-Nigdzie. Jak będziesz miał żonę to dopiero będziesz miał dzieci. Ale jesteś jeszcze za młody.- Zaczął go łaskotać.

- A wujek jak miał żonę to miał dzieci?

-Prawie...- powiedział  smutny i spojrzał na niego oczami szczeniaczka.

- Dlaczego prawie?

-Teraz jest razem z ciocią.

- I z tatą w niebie? Z aniołkami?

-Tak. Z aniołkami. - zrobił chłopcu  puci puci. Jednak w głębi serca czuł niewyobrażalny smutek.

- A zmieszczą się tam wszyscy? - Jungkook zmarszczył brwi.

-Oczywiście. Aniołki mają duże domki.- pocałował jego czoło.

Chłopcy siedzieli na górze, a kobieta w salonie oczyszczając zdarte kolana z resztek piachu, które się dostały do rany. Było jej tak bardzo głupio za to co zrobiła. Bała się, że teraz między nią, a Jiminem niemożliwa jest nawet przyjaźń.

Po godzinie zeszli obaj na dół, a Kook skakał jak kangurek ciesząc się z tego, że będą jeść.

- Będą fryty! - Pobiegł do cioci i przytulił się do niej, a kobieta szybko wytarła łzy- Przewróciłaś się ciociu?

- Tak, z cioci taka niezdara. To super, że będziecie jeść fryty.- Pogłaskała chłopca po głowie.

Park spojrzał na nią mrużąc oczy.- Masz ochotę?- i tak musiał znosić ją przez pół roku.

Zaprzeczyła ruchem głowy.
- Dziękuję. Pójdę do pokoju, nie będę wam przeszkadzać.

-Jasne.- chciał być miły pomimo, że na sam widok jej twarzy otwierały mu się scyzoryki w kieszeni.

*

- Jimin? - Spytała dziewczyna, kiedy byli już sami. Nie mogła znieść, że od paru dni mężczyzna patrzy na nią z mordem w oczach - Możemy porozmawiać?

-Nie mam ochoty.- spojrzał na nią znad książki. Kook był na zajęciach u Hobiego.

- Chciałabym to wszystko wyjaśnić.- Usiadła naprzeciwko niego, na fotelu.

-Więc mów. Słucham.- zerkał na nią jednak nie utrzymywał dłuższego kontaktu wzrokowego.

- Wiem, że to nie jest łatwe i masz prawo być na mnie wściekły, ale musisz też zrozumieć moją reakcję. Co byś poczuł na moim miejscu? Myślałam, że chcesz mnie po prostu wykorzystać.

-Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele sobie ufają. - odłożył książkę na bok.- Po co była byś mi potrzebna jeśli miał bym Yuri co? Pomyśl. Sąd był by jeszcze bardziej przychylny wiedząc, że mój związek jest stały.

- Ja nie wiem co wtedy myślałam.- Z jej oczu zaczęły lecieć łzy- Po prostu czułam się oszukana. - Zasłoniła twarz dłońmi- Byłam w tobie zakochana Jimin!

-Na samym początku już ci powiedziałem, że nie masz na co liczyć. Nie okłamałem cię. I nadal mogę to powiedzieć. Nie kocham cię i nigdy nie pokocham.

- Wiem... przepraszam. - siedziała tak chwilę, starając się uspokoić.

- Wiesz co...Nie chce o tym rozmawiać. Najlepiej nigdy więcej nie wspominaj o Yuri.

Ta przytaknęła i spojrzała się na niego.
- Czy... czy możemy odbudować to co było? Na początku... Przyjaźń?

-Na razie po prostu...Niech będzie tak jak jest. - wrócił do czytania.- Wieczorem jedziemy z Kookiem do kina na maraton Iron Mana.

- Jimin. - Uklęknęła przed nim i złapała jego dłoń- Możesz mnie nienawidzić z całego serca, ale widzę jak jest ci ciężko. Widziałam datę, minęło ponad półtora roku, musisz żyć dalej - Pogładziła ją lekko - Nie możesz całe dnie siedzieć w domu, zamykać się w pokoju i wychodzić tylko kiedy jest Kook. Sama tak robiłam i wiem co mówię. Musisz otworzyć się na ludzi.

-Jestem otwarty. Prowadzenia zajęcia i one sprawiają mi radość. Lubię spędzać czas właśnie tam. - zabrał dłoń.- Jak mnie poznałaś wyglądałem ci  na człowieka pogrążonego w żałobie?

- Nosisz to w sobie i to Cię powoli niszczy od środka, wiesz? Czasami lepiej jest się wygadać, powiedzieć wszystko co leży na sercu, popłakać się i żyć dalej. - Wstała- Jeżeli tak chcesz, to czekam w pokoju. Zawsze możesz mi się wygadać. Zawsze będziesz dla mnie przyjacielem, chociaż nie wiem czy ty dalej chcesz traktować mnie jako przyjaciółkę. Jestem tu dla Ciebie Jimin. - Uśmiechnęła się smutno i poszła do swojego pokoju.

Po dwóch godzinach jakie mężczyzna spędził na czytaniu książki...A tak właściwie to ciągle od nowa jednej i tej samej strony stwierdził, że to nie ma sensu. Uważał, że Jennie nie ma racji. Nie dusił w sobie niczego. Starał się żyć pełnią życia i z całą świadomością z niego korzystać. Nie zamknął się w czterech ścianach jak robili to niektórzy. Miał inny sposób na przeżywanie żałoby. Nie chciał na pewno opowiadać kobiecie swojej historii. Nie lubił tego.
W końcu westchnął i przewrócił kilka razy oczami.
Wstał, ruszając do pokoju dziewczyny. Zapukał dwa razy i kiedy usłyszał pozwolenie zajrzał niepewnie do środka.
- Pójdziesz z nami? Bo w sumie to kupiłem trzy bilety. - Uśmiechnął się tak, że jego oczy zamieniły się w dwie kreseczki.

Spojrzała na niego znad papierów, zdziwiona, jednak uśmiechnęła się szeroko i podeszła się do niego przytulić.
- Pewnie, że tak.

-No i nie dramatyzuj już tak.- potargał jej włosy wiedząc, że tego nie lubi.

Spojrzała na niego groźnie, po czym rzuciła się na niego z łaskotkami.

-Spadaj. Nie mam.- stargał jej włosy jeszcze bardziej po czym ukradł kolczyk i  uciekł do kuchni.

- Co!? Kostka ci niemiła, że tak biegasz!? - Pobiegła roześmiana za nim.

-Już mi lepiej.- stanął za wyspą kuchenną patrząc na trzymany przedmiot.- Boże ty gustu nie masz! Już wiem co dostaniesz na Boże Narodzenie.- westchnął. Kolczyk był dużym, złotym skrzydłem luźno wiszącym na diamencikowych niteczkach.

- Co masz do niego!? - zabrała mu go - Pierwszy prezent od narzeczonego, ty się nie znasz.

-Wybacz. Wiem, że sentyment i te sprawy ale...Jest po prostu brzydki. Jestem szczery. Nie pasują ci. Wyglądają na bardzo masywne pomimo, że są lekkie. Takie świecidełka nie są dla ciebie. Masz za delikatną urodę. Najszczersze słowa od przyjaciela.

- Teraz będziesz się na mnie odgrywać, rozumiem. - założyła kolczyki.

-Nie. Po prostu mówię, że nie pasują do ciebie nawet jeśli je lubisz. Jesteś drobna więc wszystko co duże wydaje się przy tobie jeszcze większe.

- Okej, zdejme je. Lepiej? Kiedy idziesz do pracy? Bo gbur już się z Ciebie robi.

-Pff...Odezwała się ta co ciągle pracuje. Życia prywatnego nie masz.- pokazał jej język. W końcu był bardzo dojrzałym, młodym mężczyzną. - W poniedziałek. - odpowiedział na pytanie. - I...Kook będzie jeździł ze mną. Chce dołączyć do mojej grupy zaawansowanej. Myślę, że to dobry pomysł by zintegrował się z większą grupą.

- Tak, to świetny pomysł. A mówił Ci o tym obozie?

-Mówił. Rozmawiałem też z Hobim. Na początku zimy mają jechać na dwa tygodnie. Jeszcze muszę z Kookiem zrobić listę rzeczy, które trzeba mu kupić.

- Pozna chociaż troszkę samodzielnego życia, to dobrze.

-Też się cieszę. Może pozna nowych kolegów? - Park wyjął z lodówki mieszankę kolorowych sałat i cebulę oraz pomidora i ser feta.

- Mam taką nadzieję, ostatnio sam zrobił w sklepie zakupy, a ja czekałam na niego przed kasami. Wiesz jak dobrze mu poszło?

-Cieszę się. Jestem z niego bardzo dumny. Robi duże postępy. - zabrał się za sałatkę. -Martwię się tylko, że robi to wszystko ze względu na mnie.

- Nie rozumiem. - umyka ręce i pomogła mu kroić warzywa.

-Ostatnio powiedział mi, że lubi jak jestem szczęśliwy.

- To chyba dobrze. Kookie robi dużo więcej niż choroba mu na to pozwala, ale chce to robić. Pamiętaj tylko, że autyzmu nie można uleczyć, nie traktuj go jak normalnego nastolatka, bo choroba może się cofnąć.

-No i tu mamy problem.- zabrał się za mięso.

- Jungkook naśladuje pewne sytuacje, nie do końca je rozumiejąc.

-Wiem. Chodzi o to, że ja nigdy nie traktowałem go jak kogoś chorego.

- Ale on jest chory Jimin. Nie zapominaj o tym. Nie będzie funkcjonował jak normalny chłopiec. Sam widzisz jakie ma czasem ataki.

-Wiem, ale ja kocham go takiego jakim jest.

- Biorąc go, zobowiązałeś się na całe życie. Nie będzie chwili, w której Kook nagle wyzdrowieje. - Położyła głowę na jego ramię- Ale dacie sobie radę.

-Wiem. Może to dziwnie zabrzmi ale mi to nie przeszkadza.

- Jesteś aniołem, wiesz? Tak, wiem że też to wiesz.- Przewróciła oczami.

-Aniołem to jest taki blondyn co mieszka kilka domów dalej. Taki z blizną na policzku. Jego mąż jest byłym wojskowym i mają psa Iraka. Lulu to córka tego wielkoluda.

- Tego Golden Retrivera? Jego właściciel jest przystojny, ten wojskowy co mówiłeś. Wczoraj mi pomógł przynieść zakupy.

-Kogoś mi on nawet przypomina ale nie wiem kogo...Poza tym nawet na niego nie patrz. Wiesz ile ten Anioł się namęczył by byli razem?

- Nie mam pojęcia, ale nie biorę zajętych. Umrę jako stara panna. - Zaśmiała się smutno i włożyła do miski pomidory. - Mają dużo potasu, Kookie je lubi.

-A wybrałaś gniazda nasienne? - Chim posypał kawałki mięsa przyprawami po czym włożył do piekarnika.

- Nie, po co? - Nalała sobie wody z cytryną i wypiła duszkiem.

-Ugh...Kookie nie lubi pestek. Denerwują go. - zaczął wybierać z miski galaretkowatą i czerwoną substancję pomidorową, w której były pestki.

- Oj Chimmy. Rozpieszczasz go. - Zaśmiała się i usiadła w salonie. Po godzinie do domu wbiegł Kook, od razu biegnąc do wujka.

- Wujku! Wujku! Kookie dostał dziś uwagę! - Powiedział szczęśliwy, nie bardzo wiedząc, że to źle.

-Uwagę?- starszy spojrzał na niego.- Za co? Opowiedz.- wolał najpierw poznać całą historię.

- Bo uderzyłem Tae w łeb!- Wyszczerzył się zadowolony. - Musisz podpisać.

-Dlaczego go uderzyłeś skarbie?

- Bo zabrał mi różową kredkę jak mówiłem żeby tego nie robił, a potem jak chciałem ją wziąć to ją złamał na pół, to wziąłem piórnik i mu walnąłem.

-Aj Kookie. Nie wolno tak robić. Uwagę dostaje się jak zrobi się coś złego. Musisz przeprosić Tae i powiedzieć Hobiemu dlaczego go uderzyłeś. Dobrze?

- Nie. Podpisz tu.- dał mu dzienniczek.

-Nie ma mowy. Podpisze jak przeprosisz kolegę. Nie wolno bić ludzi. Rozmawialiśmy o tym tyle razy maluchu.- wziął od niego notesik i schował w swojej kieszeni. Podszedł do chłopca i starł mu z policzka czerwoną farbę i odgarnął mu włosy z czoła. - Później ci coś powiem jak Jennie nie będzie słyszała.- szepnął mu na ucho.

- Kupiłeś mi drugiego pieska? - Spytał równie cicho.

-Nie. To coś innego.- uśmiechnął się.- Masz jutro ładnie przeprosić kolegę. Rozumiemy się? Inaczej dostaniesz szlaban. - powiedział już głośniej.

- No... To zależy w sumie. Bo jak na Iron Mana to okej, ale jak na czytanie i pisanie to nie.

-Dostaniesz szlaban na wszystko co fajne. I to na tydzień.

Jeon wydął wargi i spojrzał się na niego agresywnie.
- Szkoda, że już cię nie boli kostka! - Krzyknął zły i wyszedł z kuchni.

Park zacisnął pięść.- Masz szlaban od dzisiaj!- od razu wyłączył internet by ten nie mógł korzystać z aplikacji do rysowania oraz grania i oglądania.

- Ale to on mi zabrał kredkę! - Wrzasnął głośno.

-Ale ty go uderzyłeś! On jest młodszy!

- I co z tego!? Ja chce nie mieć szlabanu!

-Dopóki nie przestaniesz się tak zachowywać to będziesz miał szlaban!

- Nie! - Kopnął mocno Jimina, a potem się jeszcze zamachnął i uderzył w twarz.

Chim złapał go mocno za dłoń i również go kopnął.- Miło ci?

- Ała! - Wybuchnął płaczem, a do kuchni szybko weszła dziewczyna, wyrywając chłopca.

- Jimin! Pojebało Cię!? - Objęła płaczącego chłopca.

-Nie bluźnij w moim domu. Dobrze wiedział co robi. Zostaw go. Nie dam sobie wejść na głowę! Nawet jeśli jest chory nie mam zamiaru pozwolić na to by terroryzował ludzi.- zabrał nastolatka do jego pokoju. Wiedział, że Jennie będzie prawić mu kazania. Miał to jednak gdzieś.

Jennie poszła za nim i szybko go zatrzymała.
- Kookie, idź do pokoju.- Chłopiec grzecznie uciekł- Teraz zamierzasz go karać pasem? Uderzyłeś go, rozumiesz!? On jest chory do cholery! - Rzuciła książką o ziemię- Jeszcze raz podniesiesz na niego rękę, a się wyprowadzam i zabiorą ci go. Nie będę patrzeć na przemoc!

-Jesteś nienormalna?! Raz mu powiedziałem, że jeśli jeszcze raz mnie kopnie to mu oddam. To raz. Po drugie nie podniosłem na niego ręki. Jednak nie mam zamiaru być wzywanym do szkoły i słuchać, że bije inne dzieci i stwarza zagrożenie dla otoczenia i siebie. Nie mam zamiaru pozwolić by mi go zabrali! Lepiej przemyśl co chcesz zrobić! - minął ją wściekły i ruszył do swojej sypialni zamykając się w niej.

Dziewczyna poszła do pokoju chłopca, obejmując go od razu, a ten płakał w jej ramię.
- Boli?

- T-tak.- Wydukał.

- Gdzie kochanie? Pokaż cioci.- Chłopiec wskazał na serduszko, a zdziwiona dziewczyna szybko go tam Pocałowała. Siedzieli tak do późna, aż zmęczony płaczem chłopiec zasnął.

Następnego dnia rano mężczyzna podczas śniadania nie rozmawiał ani z jednym ani z drugim. Dopijając jednak kawę rzucił na stół dzienniczek chłopca, w którym napisał, że nie podpisze uwagi gdyż sytuacja została źle oceniona przez nauczyciela, a Kook nie jest jedynym winnym. Wstał od stołu i poszedł wyjąć wodę na trening z lodówki.

Chłopiec spojrzał się na kobietę i schował dzienniczek do plecaka z Iron Manem.

- Zawiozę go do szkoły.- Powiedziała w końcu dziewczyna.

Park wzruszył ramionami. Założył torbę na ramie i poszedł do przedpokoju. Założył płaszcz i buty po czym opuścił mieszkanie. Chciał tylko by Jungkookie zrozumiał swoje źle zachowanie.

- Chodź słoneczko, pojedziemy autobusem. - Ubrała ciepło chłopca, który już po chwili wyglądał jak mały bałwanek i odprowadziła go do szkoły, samej jadąc do pracy.

Jimin wrócił zmęczony do domu po kilkugodzinnym treningu. Zajęcia z nową grupą były strasznie męczące. Nie rozumiał po co rodzice zapisują swoje małe dzieci na coś czego te nie lubią. On musiał się tylko z nimi użerać.
Rozebrał się w korytarzu.
W salonie kobieta pomagała nastolatkowi robiąc lekcje. Ten jednak nie potrafił się skupić na niczym co ta do niego mówiła. W końcu do pomieszczenia wszedł Chim ze słoikiem na pieniądze za złe zachowanie. Na oczach Jennie i Jungkooka wsadził do środka pięćset tysięcy won po czym ruszył na górę.

Oboje spojrzeli się na siebie, a Kookie podszedł do słoika i spojrzał do środka.

- Dużo tego ciociu, co wujek zrobił? - Potrząsnął słoikiem.

- Myślę, że chciał Cię w ten sposób przeprosić za wczoraj, ty też powinieneś. Wujek nie powinien tak robić i to co zrobił było karygodne, ale już ciocia mu to powiedziala, jednak ty też zrobiłeś źle. Pójdź na górę, przeprosić, dobrze? - Pocałowała jego czoło.

- Dobrze ciociu. - poskakał na górę by po chwili pukać do drzwi.

Park otworzył drzwi po dłuższej chwili. Był akurat w trakcie prysznica. Trochę się zdziwił widząc nastolatka jednak wpuścił go do środka.

- Kookie przyjmuje przeprosiny... I ma nową uwagę.

-Za co?- spojrzał na niego ubierając koszulkę.

- Za to, że Kookie przeprosił Tae.- podał mu dzienniczek, w którym było namalowane słoneczko.

-To jest dobra uwaga. - zagryzł policzek od środka by się nie uśmiechnąć.

- I jest coś do wujka. - pokazał na stronę gdzie hoybi wyjaśnia całą sytuację jaka zaszła poprzedniego dnia.

-Daj długopis.- wskazał na komodę. Teraz mógł podpisać to dziadostwo.
Złożył swój "autograf" w dwóch miejscach i położył notesik na komodzie. Zdjął ręcznik i zaczął ubierać bokserki.

- Wujku? Kookie przeprasza.

-Następnym razem też ci oddam. I Tzuyu jest na ciebie zła. - pokazał na policzek gdzie widoczne były jeszcze dwa lekko fioletowe ślady od jego palcy.

- Tzuyu? - Zasmucił się i usiadł.

-Tak. - założył dresy po czym położył się na brzegu łóżka tak, że jego nogi nadal były na podłodze.

- A wybaczysz Kookiemu?

-Wybaczysz Kookiemu.- przekręcił głowę w jego stronę.

Spojrzał się na niego szczenięcym wzrokiem.
- Kookie ma siniaczka na nóżce.

-Jiminie też.- pokazał mu kostkę.

- Ale Jiminie miał już wcześniej, a Kookie nie.

-Ale teraz mam większego. Idź pod prysznic. - wskazał na swoją łazienkę.

- A boli? Bo Kooka boli jak dotyka.

-Ja nie muszę dotykać.- zmarszczył nos. - Skończyłeś lekcje?

- Kookie miał dzisiaj dużo zadane, ale już mu się nie chce, więc nie.

-Trzeba zrobić od razu. Pomogę ci. Później się umyjesz i idziemy spać. - pociągnął go za stopy tak, że tan leżał w poprzek jego brzucha.

- A Kookie odostanie szlaban? - Położył się na nim i patrzył czarnymi węglikami.

-Jak nadal będziesz niegrzeczny to tak.

- Ale dzisiaj Kookie był grzeczny, to może pooglądać bajki przed snem?

-Zastanowię się nad tym jak zrobisz resztę lekcji.

Kookie uklęknął przed mężczyzną i pocałował jego kostkę, a potem podniósł się i ucałował jego buźkę.

-Aish dlaczego ty musisz być taki słodki co?- podniósł go i posadził na swoich kolanach.

- Bo Kookie taki jest. - uśmiechnął się szeroko i pocałował jego usta.

Mężczyzna oddał pocałunek. Sam nie wiedział dlaczego to robił. Po prostu nie chciał odrzucać chłopca. Nie chciał go ranić.

- Ale jak wujek jeszcze raz uderzy Kookiego, to Kookie odda.- wyprostował się dumnie i wyszedł z pokoju kręcąc pupą.

---------------------------------------
Co o tym myślicie?

Mam nadzieję, że dbacie o siebie i jesteście zdrowi ☺️
Kocham was ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

24.2K 981 25
„ink brought us together"
10.4K 1K 25
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
71.6K 3.7K 41
Pragnienie miłości skrywa się w każdym z nas. W tym małym chłopcu uczucie to stale rosło jednak spełnić mogło się jedynie dzięki temu wyjątkowemu męż...
142K 3.9K 172
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...