Na Sprzedaż

By Azriaxx

271K 6.6K 1.2K

Miałam być jedną z tych dziewczyn, które zostaną wystawione na sprzedaż. Krótko mówiąc miałam zarabiać własny... More

Rozdział I
Rozdział II
Rodział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI

Rozdział VII

13K 274 18
By Azriaxx

    Biegnę przed siebie, nawet nie zwracając uwagi na zmęczenie, które coraz bardziej daje mi się we znaki. Po prostu biegnę, a moim przewodnikiem jest głos, który z każdym pokonanym metrem staje się coraz bliższy. Biegnę, a wszystko wokół mnie rozmazuje się, tworząc jeden niezrozumiały dla mnie kształt. W końcu widzę przed sobą postacie, za którymi tak bardzo tęskniłam, a w moich oczach momentalnie pojawiają się łzy, które zaczynają spływać po moich policzkach.

- Przepraszam. - szepczę, załamującym się tonem.

- Carmen, kochanie. - wołają jednocześnie moi rodzice, wyciągając przed siebie ręce.

Już mam do nich podbiegać, gdy nagle, ziema, zapada się, a ja...

Budzę się.

    Roztrzęsiona siadam na łóżku, od razu skanując ponure pomieszczenie i uświadamiając sobie, iż nie jest to mój pokój. Chowam twarz w dłoniach momentalnie wydając z siebie jęk rozpaczy i popadając w szloch. 

Po pewnej chwili słyszę przekręcanie klucza w zamku, więc unosząc nieznacznie głowę, skanuję Ivana wchodzącego do pomieszczenia.

Dzisiejszego dnia, w przeciwieństwie do poprzednich ubrany jest raczej na jasno, w białą koszulkę oraz jasne szare spodnie.

Spoglądając na mnie marszy brwi, po czym pyta: 

- O co tym razem beczysz?

- O nic. - odpowiadam ponuro, ścierając ślady łez i starając się uspokoić. - Po co tym razem przyszedłeś? - szybko zmieniam temat rozmowy, odwracając głowę w bok, tylko po to, aby na mnie nie patrzył.

- Masz. - rzuca w moją stronę ubrania, którymi okazują się jasnoniebieskie jeansowe spodnie oraz czarna męska koszulka. - Włączyłem Ci wodę, idź się umyj i przebierz. 

- Żadnej mini? - pytam zdziwiona.

- Jak chcesz to mogę się wrócić i Ci przynieść. - odpowiada delikatnie podirytowany.

- Nie to mi raczej bardziej pasuje. - szybko, podnoszę się z łóżka, kierując się do pomieszczenia naprzeciwko.

Jednak w połowie drogi zastygam, marszcząc brwi i odwracając się w kierunku mężczyzny, który stoi oparty o framugę drzwi, bawiąc się kluczykami w ręku.

- Będziesz tu tak cały czas stał? - na moje słowa, uśmiecha się w ten swój ohydny sposób, którego wręcz nienawidzę. - Nie masz nic do roboty? Spokojnie umiem się myć, nie utopię się. - tym razem jego uśmiech zamienia się w ten szczery, ten z którym bardziej mu do twarzy, lecz znika on po dosłownie sekundzie.

- Wolę Cię jednak popilnować. - odpowiada nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Eh. - wzdycham, po czym szybko podbiegam do drzwi, dokładnie je za sobą zamykając. 

Zdając sobie sprawę z tego, że mężczyzna w każdej chwili może tu wejść standardowo nie zdejmuję bielizny, i prędko odkręcam kurek napełniając wannę i bez zbędnych ociągań wchodząc do wody, zaczynam szorować swoje blade ciało.

W czasie wykonywania tej czynności myślę o rzeczach zupełnie nieistotnych, dokładnie przyglądając się każdemu skrawkowi mojej skóry. Nie zastanawiając się dłużej kładę się na plecach zanurzając swoją głowę pod powierzchnią, przy tym również zamykając oczy. Leżę tak dobrą chwilę, nawet nie odczuwając braku powietrza, aż zostaję brutalnie wyciągnięta z wody, prawie się nią ksztusząc. 

Kasłając i przecierając lekko zaczerwienione oczy, patrzę na mojego oprawcę, którego usta są zaciśnięte, a wzrok rozbiegany. Marszcząc czoło, nie odzywam się, czekając, aż ten wreszcie coś powie.

- Ubieraj się. - mówi, wreszcie skupiając swój wzrok na mojej zdezorientowanej osobie. - Szybciej kurwa! - krzyczy kiedy widzi, iż nie wykonuję żadnego ruchu, a ja niczym poparzona wyskakuję z wody, po czym jak najczybciej okrywając i wycierając się ręcznikiem, zaczynam wkładać na siebie ubrania, zauważając, że jeasny idealnie na mnie pasuję, na co jedynie przewracam lekko oczami. Stając przed nim ubrana z mokrymi włosami lepiącymi mi się do twarzy pytam:

- Co się stało?

- Nie interesuj się. - odpowiada oschle po czym, ciągnąc mnie w stronę, wyjścia z łazienki, a następnie pokoju, zatrzymuje się gwałtownie, odwracając twarz w moim kierunku i przybliżając ją na tyle blisko, iż do moich nozdrzy dociera jego ostry zapach.

- Teraz wyjdziemy, a ty masz nie odpierdalać żadnych numerów, albo gorzko tego pożałujesz, jasne? - pyta bardzo powoli, niskim tonem, tak jakby zwracał się do małego, nieogarniętego dziecka.

- Tak. - odpowiadam, patrząc na niego beznamiętnie i doskonale czując jego mocny uścisk na swoim przedramieniu.

Bez słowa odwraca się, a następnie na oścież otwiera drzwi, kierując się w stronę pokoju, który mieści się po drugiej stronie korytarza. Ślepo podążając za nim, w końcu wchodząc do dosyć ciemnego pomieszczenia, którego okna zasłonięte są ciężkimi kotarami. Na środku stoi wielkie łóżko, które mogłoby pomieścić conajmniej sześć osób, po jego lewej stronie wielka czarna szafa, natomiast po prawej takiego samego koloru szafka.

- To twoja sypialnia? - pytam zanim zdążę ugryźć się w język.

Mężczyzna, który zdążył już mnie puścić, odwraca głowę w moją stronę, z niezrozumiałym wyrazem twarzy, który po chwili się rozjaśnia. 

- Ta. - odpowiada obojętnie, kierując się w stronę dwóch bagaży, stojących obok szafy, każde z nich biorąc w osobną rękę po czym, prędko podchodzi w moją stronę, wystawiając rękę z jednym z nich, którym okazuje się średnich rozmiarów walizka, oczywiście cała czarna, jedynie z białym elementem jakim okazuje się suwak.

- Po co mi to? - w moim głosie wyraźnie słychać zdziwienie.

Widząc błysk w jego oku, podkurczam odrobinę ramiona, od razu przejmując przedmiot.

- Nie pytaj kurwa i chodź. - ponownie wychodzi z pomieszczenia, po czym kierując się schodami w dół, wchodzimy do przestronnego pomieszczenia, jakim okazuje się salon, połączony z kuchnią.

Niestety nie mam dłuższej możliwości przypatrzenia się mu, ponieważ nie zatrzymujemy się nawet na chwilę, więc już kilka sekund później dociera do mnie jasny blask słońca, które aż zbyt mocno świeci na zewnątrz. Wolną ręką zakrywam sobie oczy, wydając zduszony jęk protestu, gdy czuję narstający ból oczu. Najwidoczniej siedzenie przez tyle czasu w ciemnym pomieszczeniu, nie wpłynęło na mnie zbyt dobrze. 

- Masz. - mężczyzna szybkim krokiem zdjemuje przeciwsłoneczne okulary, które dotychczas przewieszone były przez jego koszulkę, podając mi je, a ja szybko zakładam je, nareszcie mogąc rozejrzeć się dookoła.

- Dziękuję, - szepczę, po czym obserwuję, każdy skrawek zieleni i błękitu, który teraz ma nieco przyciemnioną barwię, przez przedmiot znajdujący się na mich oczach. 

- Nie dziękuj. - w odpowiedzi na jego oschły ton, posyłam mu pytający wzrok, którego teraz i tak nie może zobaczyć. - Jeszcze wiele razy powiesz mi, że mnie nienawidzisz, więc nie dziękuj. - wyjaśnia po czym otwiera drzwi od strony pasażera w swoim samochodzie, którego marki i tak nie znam. Nigdy zbytnio nie interesowałam się takimi rzeczami, co dla mojego taty, którego jednym z wielkich hobby była mechanika, stało się udręką. 

Powstrzymuję się od kpiącego komentarza, dotyczącego bagażnika, w którym wcześniej miałam okazję podróżować, bojąc się, iż mężczyzna zmieni zdanie i wcale nie będę siedzieć obok niego, po czym zasiadam wygodnie na miejscu, nie bardzo wiedząc, co zrobić z walizką.

- Daj.- słyszę poirytowany głos mężczyzny i chwilę później przedmiot znika z moich dłoni, lądując w bagażniku. 

Minutę później ruszamy w całkowitej ciszy, a ja nie mogąc znieść tego milczenia, w końcu mam odwagę zabrać głos:

- Dlaczego jedziemy? Wywozisz mnie gdzieś? - przy drugim zdaniu mój głos staje się odrobinę piskliwy, można powiedzieć, iż nawet trochę płaczący. 

- Nigdzie Cię nie wywożę idiotko. - odpowiada szybko, wzrok nadal mając skupiony na leśniej drodze, którą teraz podążamy. - Można powiedzieć, że sprawy nieco się pokomplikowały i na razie musimy się ewakuować.

- Tylko tyle? - pytam, czego od razu żałuję, widząc, jak jego dłonie zaciskają się na kierownicy.

- To tyle, ile powinnaś wiedzieć. - warczy. - A teraz mi nie przeszkadzaj, bo w każdej chwili mogę się zatrzymać, a wtedy nie będzie już tak wesoło, uwierz. 

Odwracając głowę w stronę szyby, opierając się o nią, przez co moje nadal mokre włosy zostawiają na niej ślad. Obserwując szybko rozumazujące się drzewa, dziękuję w duchu, kiedy mężczyna włącza radio, przerywając nieznośną ciszę, jaka zapanowała między nami.

- Możesz powiedzieć mi gdzie jedziemy? - pytam cicho, po czym momentalnie podskakuję, słysząc jego krzyk.

- Kurwa, czy ty nawet przez chwilę nie możesz zamknąć mordy?! - na chwilę, boję się, iż przez swoją złość ten straci panowanie nad kierownicą, jednak mężczyzna pomimo gniewu nadal jedzie prosto. - Nie wiem! Nie wiem, gdzie jedziemy, nie wiem co dalej robić i nie, niczego się nie dowiesz! - przez chwilę w jego głosie pobrzmiewa panika. - A teraz jakbyś mogła, stul w końcu ten pysk, jeżeli życie jest ci jeszcze miłe. - ostatnich słów nie krzyczy, lecz cedzi przez zaciśnięte zęby, a ja czując szybkie bicie serca i zbliżający się płacz, powracam do mojej wcześniejszej czynności, czyli oderwowania widoku za oknem. Już po chwili, czuję jak jedna samotna łza, toczy się po moim policzku, lecz nawet nie trudzę się, aby ją zetrzeć. 

Wcześniej prawie nigdy nie płakałam. Zawsze byłam wesoła, nawet w chwilach smutku, potrafiłam zdobyć się na uśmiech. A teraz? Teraz nie widzę już dla mnie żadnej nadziei na lepsze jutro. Wymyślam wiele czarnych scenariuszy mojego życia, lecz wszystkie sprowadzają się do jednego, a mianowicie takiego, iż zostanę dziwką.

 A wtedy ostatnia cząstka mojej godności, wraz ze mną pójdzie na dno.

Continue Reading

You'll Also Like

7K 451 22
Druga część Trylogii Bractwa Omerta. [+18] *** "Co zrobisz, jeśli zostanę?" Ojcze Wszechmogący. Mój Ojcze. Moja zgubo i upadku. Dlaczego ciągnę ze...
207K 13.7K 28
On zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Z...
Mafia By michalinasmaza

Mystery / Thriller

58.1K 1.7K 21
Wydarzenia, z dalekiej przeszłości, ukształtowują przyszłość każdej osoby. Jedni spełniają swoje marzenia, inni spełniają marzenia rodziców, a reszta...
Zagubiona By an_nie_x

Mystery / Thriller

87.3K 2.3K 45
Allyson to zwyczajna szesnastolatka z niczym niewyróżniającym się życiem. Jednak wszystko się zmienia za sprawą porwania. Czy dziewczyna poradzi sobi...