Życie jest pełne niespodziane...

By Zoka789

4.9K 296 79

,,Życie jest pełne niespodzianek. Tych dobrych i tych złych. Złe się dzieją tylko wtedy, gdy ma się stać coś... More

Prolog
Rozdział 1 - Dwa lata temu
Rozdział 2 ~ 'Coś niedobrego się święci...'
Rozdział 3 ~ "Nie jesteś moją matką!"
Rozdział 4 ~ „To dobrze, że już po wszystkim"
Rozdział 5 ~ „Wezwijcie karetkę!"
Rozdział 6 ~ Kocham Cię Babciu
Rozdział 7 ~ „Moim usprawiedliwieniem jest to, że cię kocham"
Rozdział 8 ~ ,,Nie udawaj teraz dobrego męża!"
Rozdział 9 - „Jak ja mogłam tak pomyśleć?"
Rozdział 10 ~ ,,Tak się cieszę, że będziemy mieli w końcu fajny dom!"
Rozdział 11 ~ „Dzień Dobry, nazywam się Anna Błasiak"
Rozdział 12 ~ ,,Moich podejrzeń się nawet nie da nazwać chorobą..."
Rozdział 13 ~ "To wspaniała wiadomość"
Rozdział 14 ~ ,,Ja sądzę, że Praga nas polubi"
Rozdział 15 ~ " Co?! Przecież to nasze mieszkanie!"
Rozdział 16 ~ ,,Nigdy byśmy nie zapomnieli mamo!"
Rozdział 17 ~ "To co? Mamy wybrane?"
Rozdział 18 ~ ,,To nic groźnego, takie rzeczy się zdarzają w ciąży"
Rozdział 19 ~ 'No to się porobiło'
Rozdział 20 ~ ,,To w góry czy na Mazury? W sumie najważniejsze,że z wami!"
Rozdział 21 ~ "Kolejny dowód na to jaką mamy wspaniałą rodzinę i przyjaciół!"
Rozdział 22 ~ ,,Ja Ciebie nie chcę Krzysiu denerwować, ale..ała!
Rozdział 23 ~ ,,Przepraszam, my szukamy Zofii Jaskowskiej"
Rozdział 24 - „On...On nie żyje"
Rozdział 25 ~ ,,Życie toczy się dalej"
Rozdział 26 ~ „Zawsze trzeba mieć jakiś plan awaryjny."
Rozdział 28 ~ ,,Przecież się nie rozpłynęła!"
Rozdział 29 ~ ,,Coś się kończy, coś się zaczyna"
Epilog

Rozdział 27 ~ ,,Na to co było,nie patrz już..."

84 11 0
By Zoka789


Tydzień później

Emilka

Cóż ja wam mogę moi drodzy opowiedzieć. Zacznijmy może od tego wspólnego obiadu, który miał miejsce tydzień temu. Naszą opinię o Marku już dobrze znacie, na szczęście została taka sama (co jak co ale jeśli się kogoś AŻ TAK dobrze nie zna, to nawet przez te 7 okrągłych dni można zmienić zdanie o nim. Ale wątpię, że w naszym przypadku to będzie miało miejsce ), no to tutaj pozytywy jak widzicie. Jeśli chodzi o mnie, to mój żal i smutek który pozostał po śmierci ojca jest mniejszy, stopniowo staram się już o tym nie myśleć, ale to nie takie łatwe jak pewnie może niektórzy z was wiedzą. Chociaż skoro ja już tak pozytywnie zaczęłam to może nie będę psuć tego. Dziś piątek, czyli minął dokładnie tydzień od obiadu. Od rana chodzimy podekscytowani, no bo to dziś udajemy się na parodniowy, a szczegółowo mówiąc to trzydniowy urlop (To określenie dotyczy głównie mojego męża), a właściwie to wypoczynek do jednego z kurortów nadmorskich. Naszym celem wycieczki, jak zwał tak zwał, dokładnie jest Jastarnia, czyli miasto na Mierzei Helskiej. Tutaj jeśli chodzi o miejsce to wybieraliśmy wszyscy wspólnie, no oprócz Piotrusia i Gai,czego się raczej można było domyśleć. Początkowo ja miałam na myśli Trójmiasto, ale ostatecznie jakoś z tego zrezygnowałam, bo byliśmy tam ledwo jakieś dwa lata temu więc teraz chcieliśmy się wybrać w jakieś miejsce w którym jeszcze nie byliśmy. Krzyśkowi po głowie chodziły Międzyzdroje, ale to z resztą też tak nie bardzo, bo jak jeździliśmy na wakacje to zazwyczaj właśnie w tamte okolice. Właściwie to chyba od Tośka się ta Jastarnia wzięła bo wspominał coś, że jeden z jego kolegów był na Helu na tegorocznych wakacjach więc jakoś to nam samo wpadło do głowy i już zostało. No i zostajemy tam do poniedziałku po południu, więc Tosiek ominie ten jeden dzień szkoły ale to akurat nie jest coś szczególnie strasznego.

No trochę się rozgadałam,bo chciałam wam trochę przedstawić aktualny stan rzeczy i mam nadzieję, że mi się to udało i zrozumieliście bo w opisywaniu to ja taka średnia jestem 😉

Ogólnie to teraz mamy poranek, więc Krzysiek i Tosiek idą do pracy i do szkoły (Tosiek dziś nie ma na szczęście jakichś ważniejszych sprawdzianów A z tego co słyszałam to dziś mają dość luźny dzień w klasie bo są dwa zastępstwa + na polskim oglądają film -lekturę ) Co do Gai i Piotrusia to zostają dziś ze mną w domu,bo przed południem przyjeżdża do nas Janina żeby zająć się Piotrusiem na czas kiedy będziemy w Jastarni. On jest zdecydowanie za mały na takie dość długie podróże.

O jakiejś 14 Tosiek wraca ze szkoły, a godzinę po nim wraca Krzysiek z pracy. Krzysiek MUSIAŁ iść do pracy bo normalnie to już rano byśmy pojechali. Dziś Ola zwolni go godzinę wcześniej , ale i tak dwóch policjantów poszło na urlop i jakoś tak niestety wyszło.


- Co ty tam w tym plecaku trzymasz? Jakieś kamienie,czy co?-zaśmiałam się, kierując komentarz w stronę syna. Chciałam mu podać plecak bo trochę się spieszył.

-Kochanie,nie dźwigaj tych kilogramów. Tosiek ma swoje ręce- Krzysiek spojrzał karcąco na syna a ja pokręciłam głową z dezaprobatą. Ale wy znacie już opiekuńczy temperament mojego męża więc żadna nowość.

-Żadne kamienie,mamo, to książki tyle ważą!-jęknął niezadowolony chłopak i wyregulował szelki plecaka czując ciężar

-Masz dwa zastępstwa, na polskim oglądacie film, a te książki nadal takie ciężkie?- zapytała lekko zdziwiona i lekko żartobliwie.

-Noo - potwierdził z krzywym uśmieszkiem- Tato, idziemy ?

- No już synu,chwila. Kochanie widziałaś gdzieś moją torbę z wczorajszymi raportami?-zapytał mnie mąż który właśnie do mnie podszedł. Podeszłam do blatu kuchennego z którego wzięłam czarną torbę roboczą.

-Oj Krzysiu,Krzysiu. Ty niedługo głowy zapomnisz. Gdzie jedziemy dzisiaj?-spytałam z uśmiechem gdy podałam mężowi jego własność.

-Kochanie,sklerozy to ja jeszcze nie mam - zaśmiał się Krzysiek,pocierając dłonią kark. Po chwili śmiechem wybuchnęłam chcichotem też ja i Tosiek. No i tak wyglądają te nasze poranki

-Jastarnia,tato,Jastarnia - odpowiedział nasz najstarszy syn powstrzymując się od śmiechu. Pogłaskałam go po głowie,co w sumie było moim elementem czułości wobec dzieci. Nawet takiego nastolatka. Traktuje go jak własnego,rodzonego syna. Krzysiek wolał przybijać z Tośkiem żółwika. No ale wiadomo, inaczej wyglądają te stosunki między ojcem A synem niż matką A synem. Mimo że kochamy go jednakowo to czasem właśnie pod tymi względami się różnimy ale to akurat jak najbardziej naturalne.

-Oj no wiem,tylko zapatrzyłem się na waszą piękną mamę i oczu oderwać z niej nie mogę- zażartował Zapała a ja klepnęłam go po karku

-Wariat,no mówię wam !-przewróciłam żartobliwie oczami

-Dobra,żarty żartami, ale ja się na serio na matmę spóźnię!

- No już idę synu. Dziękuję za drugie śniadanie kochanie - Krzysiek doskoczył do mnie i zostawił na moich ustach soczysty pocałunek. Jak dobrze,że ich mam

- No lecćie już, do zobaczenia po południu! Będę na was czekać ze spaghetti- oznajmiłam z szerokim bananem na twarzy, wiedząc,że mojemu spaghetti moi chłopcy się nie oprą

-Ale mi smaka mamo narobiłaś. Dobra,do zobaczenia!- przytuliłam syna na pożegnanie, on poprawił plecak na plecach i wyszedł z domu.

- Na razie,kochanie-Krzysiek pocałował mnie ponownie

- No pa Krzysiek, pa- gdy mąż również wyszedł z domu,zamknęłam za nimi obojga drzwi na łucznik. Wróciłam do wnętrza domu po dwójkę moich pozostałych maluchów. Może zabrakło wam tutaj sceny gdzie Krzysiek i Tosiek żegnają się z Gają i Piotrusiem, Ale miało to miejsce już wcześniej zanim nasz młodszy syn zasnął, A córka zajęła się bajkami.

Usiadłam na obszernej sofie przed telewizorem i objęłam ramieniem Gajkę. Mała jakoś od rana ma dużo energii do oglądania bajek. Postanowiłam,że zajmę ją czymś innym,żeby ciągle nie siedziała przed ekranem korzystając z tego, że dziś nie idzie do żłobka. A no i przy okazji pomyślałam, że ten wyjazd też dobrze nam wszystkim zrobi w kwestii odpoczęcia od codziennej rutyny, w którą- niestety trzeba przyznać- powoli popadamy.

-Gaja, chciałabyś się pobawić lalkami?-zapytałam gdyż jednak to było ulubione zajęcie naszej córeczki. Jak i większości dziewczynek w jej wieku.

-Tak!-od razu dostałam jednoznaczną odpowiedź, gdy wysoki dziecięcy głosik wypełnił salon-Aaa,cii. Dzidzia śpi- rezolutna Gajcia spojrzała na kołyskę obok stolika kawowego i przyłożyła palec do ust. Moja mądra córeczka.

-Noo,Piotruś jeszcze śpi więc lepiej mu nie przeszkadzajmy. Ja jeszcze mu poprawię w kołysce żeby miał wygodnie, a potem pójdziemy do Twojego pokoju się pobawić, dobrze ?- od razu dostałam twierdzącą odpowiedź od córki.

Wstałyśmy więc z kanapy, pilotem wyłączyłam telewizor, podeszłam z córką do kołyski Piotrusia. Spał jak suseł. No i dobrze, bo jak ostatnio wspominałam, teraz coraz częściej przechodzimy okres nieprzespanych nocy, więc syn nadrabia sen w ciągu dnia ale niestety my jesteśmy bardziej zmęczeni. Na szczęście dziś przespaliśmy spokojnie całą noc wiec nie martwię się, że Krzysiek będzie jakiś senny podczas kierowania autem albo, że zaśnie w pracy nad papierami. Tak samo Tosiek tyle że nad książkami. Ja dziś się czuje wypoczęta , Mam nadzieję,że to samo inni domownicy

Doglądnęłam synka,poprawiłam mu pościel,kocyk,poduszeczkę no i udałam się na górę z Gają na obiecaną zabawę lalkami.

Godzina 15:30

Krzysiek

Jakieś pół godziny temu wróciłem z pracy. Zjedliśmy wszyscy obiad. Tosiek wrócił już godzinę przede mną więc odrobił sobie lekcje na wtorek (No bo w poniedziałek będziemy jeszcze w Jastarnii A przecież nie będzie marnował weekendu na odrabianie lekcji skoro mamy wypocząć). Emilka od rana zajmowała się Gają i Piotrusiem u nas w domu, a jakoś przed obiadem przyjechała też do nas moja mama żeby zająć się Piotrusiem na czas gdy będziemy na wyjeździe. Ale o tym wam już pewnie Emilka wspominała.

Teraz pakuję bagaże do samochodu, sprawdzam czy samochód jest w 100% sprawny, a moja żona przygotowuje dzieci do wyjścia, a moja mama siedzi obecnie na sofie w salonie i karmi Piotrusia, z racji tego,że Emilka nie karmi naturalnie.

O jakiejś 16 byliśmy już gotowi do drogi. Staliśmy wszyscy przy naszym samochodzie na podjeździe i żegnaliśmy się z mamą i z Piotrusiem. Szczerze mówiąc to tylko 3 dni nas nie będzie no ale to dobre 630 km od Wrocławia.

-Mamo, klucze chowaj zawsze do komody na przedpokoju bo nie raz nam się zawieruszyły. Wszystko masz w lodówce bo dziś zrobiłam większe zakupy. Wszystko co Piotrusia jest w jego pokoiku. A jakby płakał w nocy to albo Puchatek albo ciumak, no w sensie smoczek. Gdyby działo się coś niepokojącego to jesteśmy pod telefonem. - zaczęła swój stały monolog Emilia. Ale to słodkie i kochane jak ona się troszczy o te nasze skarby.


-Oj kochana,ja to wszystko doskonale wiem. Wy lepiej już jedźcie bo was tam noc zastanie. Sami mówiliście,że jedzie się tam jakieś 6 godzin A jeszcze postoje i tak dalej, jakieś korki,no to chyba na 23 będziecie

- No masz mamo rację. Gdybym nie musiał iść do pracy to wtedy byśmy pojechali już dziś rano no ale niestety tak wyszło. No to my już będziemy jechać- odezwałem się tym razem ja no i moja mama pożegnała nas wszystkich z osobna standardowo - buziak i przytulas.

-Pa,babcia

- No pa,Tośku. Szerokiej drogi!-tak,te określenie pasowało. Już wprawdzie jechaliśmy tak długo kiedyś na Mazury ale szczerze powiedziawszy nie lubię takich długich tras.

-Do zobaczenia- teraz Emilka pożegnała się ze swoją teściową no i mogliśmy wyruszać bo faktycznie dojedziemy tam na środek nocy

Po jeszcze jedynych pożegnaniach z naszym Piotrusiem wsiedliśmy na swoje standardowe miejsca w samochodzie i zapięliśmy pasy. Włożyłem i przekręciłem kluczyki w stacyjce.

-Pa!-machaliśmy jeszcze Janinie przez szyby. W końcu odjechaliśmy z podjazdu,a automatyczna brama zamknęła się za nami.

7 godzin później,Jastarnia

Emilka

Właśnie dojechaliśmy do celu. Jest po 23 ale właśnie o tej godzinie planowaliśmy tu dojechać. Na drodze na szczęście nie było żadnych niespodzianek. Robiliśmy dwa postoje półgodzinne a tak to trasa minęła bez większych zakłóceń.

Domek który wynajęliśmy jest naprawdę urokliwy. Drewniany,tylko dla nas, przy lesie,ale równocześnie blisko różnych sklepików, plaży,molo i w ogóle. A i cena była przystępna. Naprawdę nam się podoba i dobrze wybraliśmy jeśli chodzi o miejsce.

A tak dla wyjaśnienia jest końcówka września ale pogoda nie jest wcale zła. Tak średnio 20°C, bo tegoroczny wrzesień jest naprawdę udany na tle września z przez roku albo z przed dwóch lat. No. Jednym słowem bliżej do lata niż do zimy.

Krzysiek śpi już kamiennym snem, z resztą mu się nie dziwię,bo 7 godzin kierował i ma prawo być zmęczony. Dzieci też już usypiają. Ja szczerze mówiąc też się czuje trochę zmęczona więc całą czwórką postanowiliśmy się położyć żeby jutro być wypoczętym, bo na jutro zaplanowaliśmy spacer po plaży, zwiedzanie muzeum , a wieczorem przechadzka na tutejsze molo. Najpierw mieliśmy iść popływać na basen i do SPA ale z racji tego że pogoda dopisuje,woleliśmy ostatni raz w tym roku skorzystać z plaży. Natomiast pojutrze chcieliśmy pojechać na Hel. Ale dobra,co ja będę życie wyprzedzać. Wszystko się okaże w swoim czasie.

O 23:30 W naszym domku słychać tylko było nasze ciche chrapanie.

Następnego dnia

*Tosiek *

Następnego dnia od razu po śniadaniu udaliśmy się na plażę. Nie mieliśmy daleko, jakieś 10 minut piechotą więc wzięliśmy tylko torbę plażową z potrzebnymi rzeczami no i jakieś ręczniki żeby się było gdzie rozłożyć. Ludzie plażujący we wrześniu, to trochę dziwnie może wyglądać, Ale to na pewno nie wygląda gorzej niż morsy (W sensie morsujący ludzie )


-Wzięliście wszystko? Dziś chyba cały dzień spędzimy poza domkiem. Po spacerze na plaży pójdziemy się posilić gdzieś na lunch, potem do muzeum, Na porządny obiad, może wtedy na chwilę wrócimy do domku i potem pójdziemy na wieczorny spacer na molo - tata zazwyczaj zna szczegółowy plan naszych wycieczek więc to on tutaj robił za ,,przewodnika "

- No mamy wszystko - mama wskazała ruchem głowy na torbę plażową na swoim ramieniu. Chcąc żeby się tak nie przemęczała, zaproponowałem,że to ja będę nosił torbę ale mama kategorycznie odmówiła, twierdząc, że to nawet dwóch kilogramów nie waży.

- No to co rodzinko? Idziemy - uśmiechnął się tata a my wszyscy wraz z nim na ten komentarz. Czuję jakoś wewnętrznie,że u nas w rodzinie wszystko już się uspokoiło,unormowało i naprawdę jest w porządku.

- No, idziemy. Gajcia daj rączkę- powiedziałem do siostry, która wesoło skakała przed nami. Z racji tego,że zbliżaliśmy się do ruchliwego przejścia dla pieszych, postanowiłem zająć się siostrą. Rodzice posłali mi wdzięczne i dumne ze mnie uśmiechy. Kocham ich !

-Tosek, a ciemu ty nie mas kóleczka*?

- Ja Gaja już nie pływam w takim kółeczku, nawet w rękawkach nie pływam. Umiem już dobrze pływać i jak Ty będziesz w moim wieku to też będziesz umiała - odpowiedziałem z uśmiechem do siostry.

Kiedy byliśmy już po drugiej stronie ulicy, rodzice kazali nam się pilnować bo byliśmy już w sumie prawie w centrum miasta, więc tu było więcej ludzi. A dodatkowo nie wziąłem ze sobą komórki no bo to ma być wypoczynek i nie chce się niczym stresować. Rodzice wzięli telefony tylko po to,że jakby babcia dzwoniła.

-O, widzę już plażę!-po jakichś 10 minutach ujrzeliśmy już wszyscy piaszczystą plażę, no i nasze Morze Bałtyckie. Na plaży nie było za dużo osób ale jednak trochę.

- No i fajnie. Chodźcie, to się gdzieś rozłożymy i pójdziemy pomoczyć nogi bo ta woda też jakoś mega ciepło nie jest

-Noo

Kiedy znaleźliśmy już spoko miejsce na plaży,rozłożyliśmy nasze ręczniki i Emilka wyjęła jakieś przekąski. Od razu wszyscy doskoczyli do pysznych wafelków z karmelem. Po przekąsce postanowiliśmy właśnie pomoczyć nogi. Woda była taka sobie jeśli chodzi o temperaturę ale jak na wrzesień to całkiem spoko.

Po jakiejś pół godzinie spędzonej na plaży, zebraliśmy swoje rzeczy i spakowaliśmy, i zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia z plaży ale innego niż przyszliśmy. Szliśmy brzegiem, co chwilę nasze nogi zalewała fala. Gaja szła przed nami żebyśmy mieli na nią czujne oko.

-Właśnie, pamiętacie tą piosenkę która często leci w radiu? - zagadnąłem nagle rodziców, bo Gaja chyba nie do końca wiedziała o co mi chodzi.

-Noo...czekajcie,bo ktoś do mnie dzwoni- Mama wyjęła z torby swój telefon który zaczął wibrować A po chwili wydawać z siebie charakterystyczną iPhone 'ową muzyczkę. - Babcia

Stanęliśmy w miejscu żeby mama mogła w spokoju porozmawiać. Rozmowa z babcią chwilę trwała więc ja, Gaja i tata za ten czas zaczęliśmy robić zamki z piasków, z których największa uciechę miała moja siostra.

Po 5 minutach mama skończyła rozmowę z babcią Janiną

- Co tam Janina chciała?-spytał zaciekawiony tata

-A pytała się jak tam u nas. I mówiła, że z Piotrkiem wszystko w porządku. Nawet w nocy nie płakał. Ja jej powiedziałam że u nas też fajnie. Że teraz jesteśmy na plaży. Wczoraj jak dojechaliśmy to wysłałam jej sms-a że szczęśliwie dojechaliśmy

-Okej. A tak wracając do tamtej piosenki,to...-ciagnąłem temat z przed telefonu od babci

-To chyba był Marcin Sójka, zwycięzca dziewiątej edycji The Voice- dokończył tata, ogólnie lubimy od czasu do czasu obejrzeć ten program muzyczny.

- Tak. A ta piosenka to ,,Dalej "-mama uzupełniła wypowiedź taty.

-Zgadza się. To skoro znamy tekst, może zaśpiewamy? Nie ma tu dużo osób A poza tym tekst jest naprawdę fajny - zasugerowałem. Może nie umiem dobrze śpiewać ale no. Dla mnie liczy się tekst i jego znaczenie

-Dobry pomysł- moja propozycja spotkała się ze zgodą ze strony rodziców

- To może refren..Popatrz prosto przed siebie - Zacząłem śpiewać A na ustach wszystkich malowały się uśmiechy

-A twój kompas to serce-Uśmiechnęła się szerzej mama

- Na to co było, nie patrz już...-śpiewałem dalej i zdałem sobie sprawę że pomyliłem zdanie bo najpierw powinno być: ,,Na czubek nosa nie patrz ciągle już ", ale co tam !

-Spójrz dalej...-śpiewał dalej tata

-Dalej - Nawet Gaja się dołączyła

Kocham ich. To najwspanialsza rodzina na świecie. I mimo wzlotów i upadków jednak udało nam się wyjść za każdym razem na prostą. Tak jest i tym razem.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Mam nadzieję że każdy rozumie xD

**Marcin Sójka- ,,Dalej" (wiem że piosenka była już użyta w książce przez Zosie, ale moim zdaniem opisuje fabułę)

No, jeden ze spokojniejszych, rodzinnych rozdziałów, podobnie jak poprzedni. Życie Zapałów w końcu się układa, nieco inaczej niż w serialu no ale. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.

🌹Jula🌹

Continue Reading

You'll Also Like

470K 31.7K 47
♮Idol au ♮"I don't think I can do it." "Of course you can, I believe in you. Don't worry, okay? I'll be right here backstage fo...
966K 22K 49
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
286K 18.2K 22
"you might not be my lover, but you still belong to me" "crazy, you don't even love me but you want to claim me as yours? have you lost your mind jeo...
483K 14.6K 98
Theresa Murphy, singer-songwriter and rising film star, best friends with Conan Gray and Olivia Rodrigo. Charles Leclerc, Formula 1 driver for Ferrar...