mac 'n' cheese...

By philautie

31.4K 2K 1.8K

- Wiesz, jest dużo pozycji. - Pozycji? - No, na przykład tak normalnie, albo na pieska, na misjonarza. |rom... More

[0]
[1]
[2]
[3]
[5]
[6]
[7]
[8]
[9]
[10]
[11]

[4]

2.4K 175 386
By philautie

#Taehyung

- Poradzisz sobie? - tato uśmiechnął się do mnie, kiedy sięgnąłem do tylnego siedzenia po plecak. Zanim jednak odpowiedziałem usiadłem prosto na miejscu pasażera i obrzuciłem go trochę zażenowanym wzrokiem, jako że to ciągłe zamartwianie się naprawdę zaczęło się już robić męczące i to bardzo.

- Tato... nie traktuj mnie jak niedołężnego, bo mam... - westchnąłem. - ...drobne problemy w szkole. To minie, zresztą, co niektórzy już się zaczynają tym nudzić, także... jakby wraca spokój. - po części była to prawda, jako że serio grono moich 'prześladowców' zaczynało się wykruszać i zostawali tylko ci 'najbardziej zawzięci', że tak ich sobie pozwolę nazwać.

- Pamiętaj, że ja i mama...

- Zawsze ze mną jesteście, gotowi do rozmowy i wsparcia. - wyrecytowałem tak dobrze znaną mi już formułkę, wzdychając przy tym dość ciężko. Moi rodzice to złoto, kocham ich z całego serca i wiem, że w każdej chwili mogę zwrócić się do nich z wszystkim. Niewiele osób ma tak cudowną rodzinę, dlatego od zawsze byłem za to niezmiernie wdzięczny. Ale... cóż. Mimo wszystko dziwnie gadać ze starszymi o swoim życiu seksualnym, szczególnie, kiedy wyglądało tak, jak moje. Czyli nie wyglądało. - Dzięki tato. - dodałem z uśmiechem, łapiąc klamkę od drzwi, po czym nacisnąłem na nią, na wskutek czego otworzyłem auto, żeby wysiąść.

- Kocham cię, Taehyung. - wtrącił wyraźnym i pełnym ojcowskiej troski głosem.

- Ja ciebie też, tato. - odpowiedziałem równie pewnie, zamykając zaraz po tym drzwi i kierując się już prosto do szkoły, mijając po drodze futbolistów.

I może jakoś by to było, ale oczywiście musieli się trafić ci mniej inteligentni z nikim innym, jak Jeonem na środku. Starałem się mieć w nich wyjebane, tak długo, jak nie było konieczności zwracania na nich uwagi. Chciałem po prostu przejść obok w spokoju, nie przeszkadzając przy tym nikomu, ale i samemu nie dać sobie dokładać nerwów. Ale oczywiście, sportowcy musieli się popisać tym, jak to tętniący w nich testosteron każe im dać mi popalić. Ah, MĘSTWO. Szkoda, że tylko to męstwo jest tak często mylone z głupotą.

- Hej, Taehyung. - krzyknął jeden z nich, zdaje się że koleś miał na imię Cedric, na wskutek czego przymrużyłem oczy, bo jeszcze zanim podszedłem do szafki, cała czwórka znalazła się przy mnie, kiedy to mówiący szturchnął mnie w bok. Dodam tylko, że byłem od niego wyższy, ale wciąż wydawało się jakby to on miał mieć nade mną jakiś rodzaj przewagi. - Jak tam twój koleżka tam na dole się miewa? - zaśmiał się, co też poczynili po nim inni.

- Pytasz o mojego penisa, Cedric? - przewróciłem oczyma, nie wiedząc nawet na jak bardzo sarkastyczną odpowiedź mogę sobie pozwolić, żeby ten półmózg zrozumiał. I ostatecznie postanowiłem mówić bardzo wprost. - Tak to mnie chyba jeszcze nikt nie podrywał.

Po grupce rozniosło się to specyficzne 'uuu', kiedy, jakby to ująć, 'zmiotłem' go swoim tekstem. Ale zabawie nie mogło być końca, dopóki i wspomniany Jeon nie dołożył swoich 3 groszy. Objął mnie ramieniem, klepiąc kilkukrotnie mój bark, po czym sam się odezwał.

- Wybacz mojemu głupkowatemu koledze, Tae, czasem nie trzymać języka za zębami. - westchnął na pozór niezadowolony z tego, czego przed chwilą wszyscy byliśmy świadkami. - Tak samo jak ktoś inny nie umie trzymać zawartości żołądka na swoim miejscu.

Na to już nawet nie miałem żadnej odpowiedzi, bo ten tekst był tak żałosny, że nie rozumiałem skąd te nagłe śmiechy ze strony reszty 'kolegów'. Szedłem tam tylko zniesmaczony, bo ja rozumiem wyzywać kogoś, ale to też trzeba umieć robić. Od razu powiem, bardzo szanuję inteligentne obrażanie, z tym że oni widocznie zatrzymali się na poziomie 10latków.

I właśnie miałem westchnąć tylko, żeby później zwyczajnie sobie odejść od tych totalnie niegroźnych na szczęście buców, ale wtedy zatrzymała nas drobna sylwetka, która mimo to swoją aurą potrafiła przyćmić cały korytarz.


#Jimin

- Właśnie tak, kotku. - pogłaskałem po głowie chłopaka, który właśnie robił mi loda. Pusta sala od fizyki to błogosławieństwo, z jakiego grzech nie skorzystać, dlatego postanowiłem wreszcie wziąć się za ślicznego pierwszaka, na którego miałem oko już jakiś czas.

W drugiej dłoni trzymałem telefon, przyglądając instagrama, a konkretniej to filmiki o dekorowaniu ciastek, którym zawsze towarzyszyła jakaś dziwnie urocza melodyjka. Mogłem ją co prawda wyciszyć, ale lubiłem tego słuchać, poza tym nie wpływało to jakoś specjalnie na poziom mojego podniecenia.

- Park, futboliści znowu się panoszą. - spojrzałem na bok, natykając się na osobę Yoongiego, który patrzył na mnie teraz znudzony, ale na pewno nie zaskoczony.

Jego obecność nie ruszyła mnie ani trochę, bo byłem już przyzwyczajony do takich zagrań z jego strony, ale widocznie speszyła mojego obecnego kochanka, który cofnął się, przestając mi obciągać, co wcale mi się nie spodobało.

- Przeszkadzasz, Min. A ty nie przerywaj, skarbie. - przyciągnąłem jego głowę na tyle, że mógł znowu wziąć się do pracy. Z lekkim dyskomfortem, ale wciąż mnie satysfakcjonował.

- Myślałem, że będziesz zainteresowany. - westchnął, wzruszając ramionami. Wydawało mi się, że zaraz wyjdzie po tych słowach, dlatego zwróciłem pełnię uwagi chłopakowi pomiędzy moimi nogami, przygryzając przy tym usta, ale myliłem się. - Dokuczają Kimowi.

Poczułem jak moje zęby wbijają się w wargę, po czym w buzi znalazł się metaliczny posmak, wypływającej z ranki krwi.

- James... - uśmiechnąłem się dość niezręcznie, bo naprawdę nie miałem w zwyczaju przerywania zabawy, co w moim mniemaniu było nie tyle niegrzeczne, co wręcz chamskie. - ...chyba będziemy musieli dokończyć innym razem.

***

Może minutę później szedłem już w pełni doprowadzony do porządku [jeśli nie liczyć wzwodu], rozglądając się za wspomnianymi tłumokami, jakimi są szkolni sportowcy. Nic innego jak umięśnione bezmózgi, ot co. Ale za to była z nimi fajna zabawa. Na każdej płaszczyźnie.

W końcu zobaczyłem te ich roześmiane gęby, tak jak to Yoongi stwierdził 'dokuczające Kimowi'. I tak samo, jak ogólnie lubiłem im dosrywać, tak teraz mnie zdenerwowali. To, że był pewnego rodzaju diss na Taehyunga to jedno, ale tu bardziej chodzi o ich osoby, bo sami lepsi nie byli, nie wspominając już o tym, że ja jakoś bez konkretnego nawet powodu nigdy za nimi nie przepadałem.

I tak jak mogłem się spodziewać, grupką jak zawsze dowodził cały ten Jeon, co wyżej srał niż dupę miał.

- Jeon Jungkook i jego świta. - uśmiechnąłem się, zatrzymując totalnie na środku korytarza i zwracając na siebie uwagę całej grupki, z Taehyungiem włącznie. - Znowu się dowartościowujecie, chłopcy?

- Jakiś problem, Park? - odezwał się Jeon, mierząc mnie wzrokiem.

- Ano jest. Miło, że pytasz. Musiałem przerwać pewnemu ślicznemu chłopcu obciąganie tego tu kutasa, żeby się do was wybrać i przytemperować wasze ego. - wskazałem dłonią na swoje krocze, wzdychając niezadowolony. - Dlatego może zrobicie coś pożytecznego i łaskawie spierdolicie rzucać piłeczką do tych śmiesznych bramek, co?

- A może tak zajmiesz się swoimi sprawami, Jimin?

- Eh, a może zamiast tego powiesz mi jak tam twój sprzęt, Jungkookie? - uśmiechnąłem się sprytnie, zaczynając dłubać coś przy paznokciach, szczerze znudzony ich obecnością. - Coś ci tam urosło, czy dalej czekasz na efekty dojrzewania, które już dawno minęło?

Jungkook rozejrzał się na szybko po kolegach, którzy patrzyli na niego teraz dziwnie.

- Ouh, czyli dalej maluszek. - cmoknąłem z politowaniem w głosie.

- Nic tu po nas, chłopaki. - dodał łamiącym się tonem, spoglądając po reszcie korytarza, gdzie roznosiły się już śmiechy. - Możesz mi possać, Park.

- Kiedy tylko najdzie cię ochota, honey. - puściłem mu oczko, kiedy mnie mijali, rzucając tylko szybkie spojrzenia, takie od niechcenia jakby. - Mężczyźni. - westchnąłem, poprawiając torbę na ramieniu, po czym podszedłem do osoby Taehyunga, który stał teraz totalnie wyrwany z kontekstu, spoglądając to na nich, to na mnie. - Nie przejmuj się tymi pustakami, są kompletnie...

- Nieszkodliwi. - przerwał mi, sam łapiąc za ramiona od własnego plecaka, przy czym cmoknął wyraźnie. - Ten... dzięki, chyba. Chociaż to nie było konieczne.

- Może, ale dokuczanie futbolistom to moja specjalność. - odparłem dumnie, spoglądając na niewesołą minę Kima, który zdawał się za wszelką cenę unikać mojego wzroku. - Chodź się przejść, Taehyung. - zaproponowałem z werwą, stając zaraz obok i łapiąc go pod ramię, żeby zaraz pociągnąć go za sobą w kierunku wyjścia na dach.

Niechętnie ruszył za mną, nawet nijak się przy tym nie odzywając, ale w pierwszym momencie prawie się wywrócił, nie do końca chyba przygotowany na taki gest. Dopiero po chwili wędrówki, gdy już wchodziliśmy po schodach oprzytomniał i wydał z siebie dźwięk.

- Po co?

- Bo mi się podobasz. - stwierdziłem, wzruszając ramionami, a puściłem to jego, dopiero kiedy byliśmy już na miejscu docelowym. - A co do sportowców... - wyciągnąłem z kieszeni papierosy, po czym wyjąłem jednego i włożyłem do ust, żeby następnie zaproponować poczęstunek Kimowi, który odmówił krótkim 'nie, dzięki'. Odpaliłem. - ...chodzące worki kompleksów. - oparłem się o barierkę, zaciągając dymem. - Jeon, niby taki groźny ważniak, a w rzeczywistości to cipa jak nie wiem. Niedobór mózgu przełożył mu się na przerost tej całej masy mięśniowej, a to tylko dlatego, że w majtkach ma jakieś 11 centymetrów i to przy dobrych wiatrach. Śmieszny widok, taki rosły chłop z takim... sprzęcikiem. - zaśmiałem się, przypominając sobie jego widok. Seks z Jungkookiem to było coś zabawnego, naprawdę. Koleś zachowuje się jak samiec alfa, a kiedy przychodzi co do czego to rumieni się jak dziewica i wstydzi bardziej niż małe dziecko.

I nigdy, przysięgam, nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy, gdy doszedł, a ja zapytałem, czy to serio już.

- Tyle ćwiczy, żeby zakryć kompleksy. Jak każdy z tych gorylów. - wyrzuciłem resztę papierosa, kiedy uznałem, że nie mam ochoty wypalać go do końca. Zaraz po tym rzuciłem Kimowi zmysłowe spojrzenie, przygryzając wargę. - Ale ty, Taehyung? Chyba nie masz kompleksów, co?

- Słuchaj Jimin, dzięki za pomoc, ale serio...

- Naprawdę mi się podobasz, wiesz? - odepchnąłem się od barierki, pokonując ten metr, czy dwa, które nas dzieliły. - Moglibyśmy fajnie spędzić razem czas. Zabawić się trochę. - złapałem go za bluzę, przyciągając do siebie delikatnie, po czym oblizałem wargi, wpatrując cały czas w jego oczy. - Podobają ci się moje usta, Tae? Wiesz co mogłyby zrobić?

- Pomodlić się? - wzruszył ramionami, nie zmieniając nawet wyrazu twarzy.

Aha? Używałem na nim argumentu jakimi były moje usta, a on nic? Zignorował mnie? Zazwyczaj wydąłbym się na takie zachowanie i pewnie puścił to wszystko płazem, ale chciałem go. Bardzo go chciałem i zamierzałem go mieć.

- Blisko, bo ta czynność też wymaga klęczenia. - pochyliłem głowę na bok, lustrując go dokładnie, po czym zbliżyłem się znacznie, unosząc przy tym na palcach. - Chciałbyś mnie pieprzyć, Tae? A może wolałbyś, żebym to ja pieprzył ciebie? - to wypowiedziałem mu wprost do ucha, najciszej i najseksowniej jak tylko umiałem. Przy tym to poczułem dokładniej jego zapach i mój Boże, musiał mieć tak boską wodę kolońską, że zaczęło mi odbierać zmysły od samej jego woni.

Spodziewałem się, że zaraz zacznie mnie dotykać, chciałem, żeby się na mnie rzucił, czy też zrobił cokolwiek innego, na przykład sam zaczął zdejmować ubrania. Wizja robienia tego na dachu szkolnym sama w sobie była już podniecająca, a co dopiero z nim. Zaparło mi dech w piersiach, kiedy złapał mnie za ramiona, ale wryło mnie w grunt dopiero w chwili, gdy stanowczo mnie od siebie odsunął.

- Możesz się odpieprzyć jeśli już. - poprawił bluzę, po czym odsunął się, spoglądając na mnie z odrazą.

- Co? - tylko tyle udało mi się wypowiedzieć, bo byłem zwyczajnie zszokowany. Jeszcze nigdy nikt mnie nie odrzucił. Nigdy.

- Jesteś zwykłym fuckboy'em, Park. - westchnął, łapiąc za klamkę od drzwi, prowadzących do wnętrza szkoły. - Dzięki, za ratunek, ale sam nie jesteś lepszy niż futboliści. - i tyle było po nim śladu.

W taki sposób zostałem sam, nie powiem, bo zdziwiony jak jeszcze chyba nigdy, zdenerwowany i niezadowolony do granic możliwości, ale i wypełniony zaciętą wolą walki. Nie dosłownej oczywiście, ale chciałem walczyć o niego. Z tym że teraz przyświecały mi już nie 1, a 2 ku temu powody. Pierwszy pozostał taki sam, zwyczajnie chciałem zaliczyć pięknego Kim Taehyunga. Ale drugim stała się teraz obrona mojej dumy. Mi się nie odmawia.

Cdn.

Continue Reading

You'll Also Like

5.6K 536 29
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
112K 8.7K 61
Gdzie Draco zostaje wilkołakiem. Wszystko przez to, że Lucjusz Malfoy nie wykonał rozkazu Czarnego Pana i nie przyniósł mu Przepowiedni z Departament...
17.1K 4K 131
Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heeja...
295K 10.1K 59
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...