UNEASY ~ P.JM ✔️[3]

By xscalyx

11K 1.1K 207

"To twoje dziecko, panie prezesie", oznajmia mu piękna kobieta. Gdyby mało mu było problemów, nagle do jego d... More

~OGŁOSZENIA I WYLEWANIE MIŁOŚCI~
1. WSTĘP
2. OJCOSTWO
3. PRZEPROWADZKA
4. CHŁÓD
5. SPACER
6. WIZYTACJE
7. RELACJE
8. UCZUCIA
9. KONSEKWENCJE
10. PRACA
11. SPŁUKANY
12. ZAZDROŚNIK
13. GRA
14. PRZEMYŚLENIA
15. ZDEMASKOWANIE
16. MAŁŻEŃSTWO
17. KOCHANKA
18. PRZESTROGA
19. ROZWIĄZANIE
20. MALEŃSTWO
21. ROZSTANIE
22. OSAMOTNIENIE
23. FURIAT
24. PRAGNIENIE
25. POGODZENIE
27. ZAKOŃCZENIE

26. WSPANIAŁOŚCI

341 43 8
By xscalyx

(A/N) Zakończenie już jutro ^^ W tej części natomiast zobaczymy, jak się sprawy mają u Jungkooka i jego narzeczonej.

Przesyłam wszystkim moc przytulasków <3


Jungkook

Jeon zawsze myślał, że w razie ewentualnego pojedynku, to on miał fizyczną przewagę. Zawsze starał się dbać o swoją kondycję i do tego tatuaże dodawały mu zdecydowanie groźnego wyrazu.

W skrócie: nigdy nie musiał przesadnie martwić się, wracając do domu po zmierzchu. Jako, że uwielbiał nocne spacery, kiedy powietrze było o wiele bardziej rześkie niż w ciągu dnia, rzadko kiedy podróżował samochodem między mieszkaniem a pracą.

Robił już to tak wiele razy i nigdy nic mu się nie przydarzyło. Ani jednej zaczepki, ani jednej napaści.

Jednak zawsze musi być ten pierwszy raz.

Był bardzo zdziwiony, kiedy z vana, który go wyminął, wyskoczyło kilku zwalistych typów. Jungkooka nie pocieszył fakt, że mieli na sobie kominiarki. W momencie, gdy wciągnęli go siłą do środka samochodu, nie miał nawet chwili, by ratować się ucieczką. Nie miał też żadnych szans w porównaniu z trzema facetami, którzy po prostu unieśli go jak kukłę.

We wnętrzu pojazdu słychać było już tylko przyspieszony oddech Jungkooka. Starał się nie wpaść w panikę, bo to na pewno nie ułatwiłoby mu ewakuacji. Z ukłuciem tęsknoty i żalu pomyślał o czekającej na niego Chu. Musiała się martwić tym, że wciąż go nie było. Nie dopuszczał jednak myśli, że mogliby już nie mieć okazji znów się zobaczyć.

Potarł ramię, za które bezlitośnie zawleczono go do samochodu. Rozejrzał się uważnie. Kiedy wychylił się zza fotela, zauważył tylko podświetlaną deskę rozdzielczą. Stali w miejscu całkowicie nieoświetlonym. Jeon jednocześnie miał nadzieję, że coś, co było twarde i zimne oraz dotykało jego skroni, to tylko zabawkowy pistolet.

Dziwne; pomyślał zaraz o SangSu. Czy to ona byłaby zdolna uciec ze szpitala i teraz planowała na nim srogą zemstę? Uważała, że cała jego rodzina była winna zaprzepaszczeniu jej marzeń, po tym, jak stała się niepełnosprawna. Jak się okazało, to ojciec Jungkooka potrącił Su i jego młodszą siostrę, która ostatecznie nie przeżyła. Obecnie odbywał się jego proces.

Po pierwszym szoku zaczął zauważać coraz więcej elementów. W środku unosił się zapach drogich, męskich perfum i cygar. Wiedział, że flakonik kosztował niemało, bo sam posiadał takie w swojej kolekcji. Fotel, na którym siedział, obity był skórą. Niby nieznaczące niuanse, ale jednak wskazywały na to, że jego porywacze byli wyjątkowo dziani i lubili trwonić pieniądze na zbyteczny luksus.

— Nazywasz się Jeon Jungkook, tak? — zapytał ktoś niskim, zachrypniętym głosem z przedniego fotela.

Coraz lepiej. Musiał być więc jednak dla nich kimś więcej, niż przypadkowym łupem.

— Tak. Może lepiej od razu przejść do konkretów: czego chcecie? — Już i tak serce waliło mu niczym młotem, a każda sekunda dłużyła się niczym godzina. Zaczynał się dusić w tej luksusowej duchocie.

— Dobrze, że odpuszczamy sobie te trywialne konwenanse — odparł mu głos. — Chcę Mei — powiedział po prostu.

Żołądek zawiązał się mu w supeł. Martwił się swoją dolą, a co z Chu, która przebywała teraz zupełnie sama w mieszkaniu?! Nie było go tam, by ją obronić. Cholera! Zaczął coraz bardziej się denerwować, tym bardziej, że nieznajomy znał prawdziwe imię jego narzeczonej.

— To już lepiej wytnij mi, co ci potrzeba. Ani waż się jej tknąć! — odwarknął ponuro, wkładając w to jak najwięcej jadu i groźby.

Ciszę przeszył obrzydliwy rechot, zakończony napadem kaszlu.

— Nie potrzebuję twoich narządów, Jeon. Po prostu dobrze ci radzę, byś raz na zawsze odczepił się od mojej córki, chłopcze. — W jego tonie prawie nie było znać pogróżki. Wypowiedział to zwodniczo spokojnym tonem.

Nazwanie go chłopcem i jawna przestroga, by zostawił Chu, miała go sprowokować i przestraszyć. Wreszcie miał do czynienia z człowiekiem, który porwał własną córkę, by zmusić ją do niechcianego małżeństwa.

— Przykro mi, ale to mało prawdopodobne. Gdyby nie te okoliczności, starałbym się lepiej wypaść w oczach swojego teścia — zironizował.

— Stul pysk! — usłyszał za uchem i jednocześnie przedmiot na jego skroni mocniej trącił obolałe miejsce. Tym razem wyczuł dokładnie kształt lufy pistoletu na swojej skórze. Zero paniki.

— Nie takich cwaniaków, którzy byli mocni w gębie, udało mi się skuć, więc uważaj — pogroził mu głos Yamady. — Nie rozumiesz chyba, z kim udało ci się zadrzeć.

W samochodzie rozbłysło światło, od którego Jeona zapiekły oczy. Potarł ręką powieki, by wyostrzyć wzrok.

Na kanapie, po obu jego stronach oraz na siedzeniu kierowcy siedzieli ci, którzy zaciągnęli go do vana. Z fotela pasażera spoglądał na niego odziany w drogi garnitur pomarszczony staruszek, będący ojcem jego narzeczonej. Patrzył Jungkookowi prosto w oczy z wyraźnym zmęczeniem.

Tatuażyście przypomniało się, jak kiedyś podzieliła się z Jeonem skrawkiem swojej przeszłości. Powiedziała mu jedynie, że była wpadką rodziców w późnych latach. To by się zgadzało. Facet musiał podpadać pod siedemdziesiątkę.

— Mei wkrótce i tak wróci do mnie z podkulonym ogonem, kiedy braknie jej środków do życia. Ona nie nadaje się do pracy. I żebyś nie myślał, że nie chciałem przetrącić ci karku, gdy uciekła mi sprzed nosa i ołtarza Misunga. Odpuść ją sobie — powiedział Yamada. 

— Muszę pana zdziwić — odparł Jeon przez zaciśnięte zęby. — Świetnie radzi sobie jako projektantka ubrań. Współpracuje z szanowanymi w tej branży osobami. Robi to, co kocha i świetnie jej to wychodzi.

Mężczyzna tylko prychnął.

— Mówimy o tej samej osobie? — sarknął, patrząc na Jungkooka jak osobę wyjątkowo ubogą intelektualnie. — Chu to słodka landryneczka i zamiast szyć jakieś badziewie, powinna zająć się czymś, za co przynajmniej może dostać rozsądne pieniądze.

Kimkolwiek nie był, Jeon nie mógł zdzierżyć, jeśli mówił on źle o jego narzeczonej.

— Czyli obnażając się zdjęciach do magazynu dla dorosłych? — Tym razem to tatuażysta wyszczerzył zęby. — Nie rozumiem, jak można tak nisko oceniać własne dziecko. Chu to nie tylko ładne opakowanie.

— Chłopcze, wiem, co mówię. W końcu to ja musiałem się nią zajmować po śmierci jej matki. — Mówiąc to, starszy pan skrzywił się, jakby na samo wspomnienie wychowywania Chu odczuwał ból. — Nie chcesz spędzić z nią reszty życia, zaufaj mi. Ona ma dwie lewe ręce do pracy. Pozwól jej robić to, do czego została stworzona. Mei uwielbia towarzystwo facetów. Nie martwi cię, że zdradza cię na prawo i lewo? — podpuszczał tatuatora dalej.

— Chyba faktycznie mówimy o dwóch innych osobach — odparował młodszy z nich. — I owszem. Pragnę się przy niej zestarzeć, bo to najwspanialsza, najinteligentniejsza i najbardziej pracowita osoba, jaką dane mi było poznać.

— Głupcze! — syknął starszy. — Nabałamuciła ci w głowie bardziej, niż myślałem. Takich jak ona jest wiele. Nie mam zamiaru skazywać kogokolwiek na małżeństwo z tak niedojrzałą i nierozsądną istotą.

Miarka się przebrała. Teraz Jungkook wreszcie zrozumiał, dlaczego Chu nigdy nie mówiła mu o swoim ojcu. Wystarczyło jedynie pięć minut, by dowiedzieć się, jak bardzo nie szanował swojego dziecka. Osoby, którą powinien otaczać najbardziej czułymi względami. Nie mówiąc nawet o rodzicielskiej miłości, która nie mieściła się w języku starszego Yamady.

— To smutne, że ojciec może tak bardzo poniżać własną córkę. Współczuję jej z całego serca, że musiała dorastać pod pańską opieką — powiedział odważnie.

Szybki ruch w jego kierunku i już na jego skroni rysowała się podłużna szrama. Jeon jęknął z bólu, po czym dotknął piekącego miejsca. Na palcach zalśniła krew.

— Jeszcze jeden taki tekst i wiele z ciebie nie pozostanie — uprzedził go ojciec Mei ponurym tonem. — Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno. Przemówisz smarkuli do rozumu i każesz jej wrócić do Japonii, tam, gdzie jej miejsce.

Kolejne krople spłynęły wzdłuż boku jego twarzy. Jednak Jungkook nawet nie zwrócił na to uwagi.

— Byłym największym idiotą, gdybym kazał jej wracać pod pański dach. — Koleś z pistoletem w dłoni znów uniósł go do twarzy Jeona, by dać mu kolejną nauczkę. Cholera, stary jego narzeczonej był jakimś mafiozem?! Zdarza się, że ojciec córki nie przepada za jej chłopakiem, ale kto, do jasnej, grozi przyszłemu zięciowi bronią?! 

Mężczyzna powstrzymał zapędy jednego ze swoich ochroniarzy i podparł się na podłokietniku.

— Nie rozumiesz, że chcę cię wybawić od zrujnowania sobie życia, jak będzie to w przypadku waszego małżeństwa? — Niechętnie, jednak musiał przyznać, że ten cały Jeon zaskoczył go determinacją.

Kiedy dowiedział się, że Misung sam zawiózł Mei z powrotem do tatuażysty, prawie wyszedł z siebie. Niedoszły narzeczony jej córki wytłumaczył mu, jednocześnie rozcierając obolały policzek, że chłopak Chu jest nawet w porządku. Na pewno jednego nie można mu było odmówić: pieprzonej determinacji i upartości.

— Nie rozumie pan, że to Chu jest miłością mojego życia? — odpowiedział brunet podobnym tonem. — Nigdy nie pozwolę jej wrócić do rodzinnego domu, bo odkąd przyjęła oświadczyny, to ja mam obowiązek się o nią troszczyć. Czy pan tego chce, czy nie, ożenię się z nią, a pan nie ma wiele do powiedzenia. Chu jest dorosła i wie, co robi.

Mężczyzna uniósł brew. Cholera, w jego głowę wymierzony był pistolet, wiedział, jak bardzo go zirytował i nawet rozcięto mu brew, a mimo to wciąż pozostawał przy swojej decyzji?

Samobójca? Głupiec? Kamikadze?

Najwidoczniej wszystkie opcje naraz. Mei zrobiła mu pranie mózgu, kręcąc się obok niego.

— Wciąż ci się wydaje, że możesz pozostać na wygranej pozycji? Ona w ogóle mówiła ci, kim jestem? Czym się zajmuję? — zakpił starszy.

— Domyślam się. — Jeon wymownie popatrzył na jego człowieka, który mierzył do niego z broni. — Zastraszanie mnie nic panu nie da. Nie pozwolę, by Chu stało się cokolwiek, to mogę panu obiecać. A też nie wierzę, by był pan aż tak podły, by chcieć wyrządzić krzywdę własnemu dziecku.

Ludzie Yamady tylko czekali na znak, by znów przemówić Jeonowi do rozumu. Nic jednak takiego nie miało miejsca.

Mężczyzna zaśmiał się nieprzyjemnie.

— Ona nie umie się zatroszczyć o samą siebie, więc nie muszę nawet w to ingerować. Gorzej ma się sprawa z tobą i twoim salonem. Takie nowoczesne miejsce, a może tak szybko pójść z dymem, prawda?

Jungkook opuścił głowę. Yamada myślał, że zaczął trząść się ze strachu, ale wkrótce potem wnętrze samochodu wypełniło się śmiechem tatuatora.

— Że też na stare lata udało mi się wziąć udział w scenie rodem z filmów akcji. — pokręcił przecząco głową, znowu się śmiejąc. — Nie zrezygnuję z Chu. Nigdy. Może pan robić, co panu się żywnie podoba. Jednak niech pan nie myśli, że zdoła pan w ten sposób rozdzielić mnie z moją narzeczoną. Bo pragnę dla niej szczęścia, którego nigdy nie zaznała w rodzinnym domu. Wiem, że stać ją na naprawdę wiele. Świetnie radziła sobie do tej pory na własną rękę i pana łaska nie jest jej potrzebna. — Nachylił się do nieco zbitego z tropu Yamady. — Wie pan? Kiedyś powiedziała mi, że wolałaby w ogóle nie mieć ojca, niż żeby był to właśnie pan. Ja wtedy poprzysięgłem jej i sobie, że nie pozwolę, by cierpiała. I słowa dotrzymam, tego może być pan pewien.

Najzwyczajniej w świecie zignorował wszystkich i wysiadł z samochodu, mrucząc do faceta po swojej prawej stronie słowa przeprosin, gdy przedzierał się na zewnątrz. Mężczyzna chciał go zatrzymać, jednak Yamada nie wydał mu co do tego żadnych dyspozycji. Ku zdziwieniu Jungkooka nie był zatrzymywany przez nikogo. Rękawem otarł mokrą od krwi twarz. Ruszył w kierunku mieszkania, nie oglądając się za siebie.

W samochodzie tymczasem pomocnicy mężczyzny zawiesili pytające spojrzenie na ich szefie. Skonsternowani, nie wiedzieli, co zrobić dalej.

— Mamy go dogonić i stłuc, szefie? — zapytał wreszcie najbardziej zaufany.

Wyrwany z zamyślenia mężczyzna odparł jedynie:

— Zostawmy ich. Niech zasmakują prawdziwego życia, które przesłania im ta ich wydumana miłość. Długo się tym nie nacieszą, a na samym końcu będą mnie jeszcze prosić o pomoc. Pieprzeni niewdzięcznicy. — Odpalił swoje cygaro, które niezawodnie koiło jego zszargane nerwy. — Czemu jeszcze stoimy? Wynosimy się stąd! — krzyknął do kierowcy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Jungkook dzielnie się powstrzymywał, by nie wziąć nóg za pas i nie pognać do domu. Miał jednak świadomość, że może być nadal śledzony przez ojca Chu —  po jego przemowie nie mógł pokazać, że się bał.

Szczęśliwy jak nigdy, że dotarł cało do mieszkania, zamknął za sobą drzwi na cztery spusty. Tam od progu przywitał go widok narzeczonej. Podbiegła do niego w podskokach.

— Martwiłam się, bo długo nie wracałeś. — Wytężyła wzrok, po czym jej usta otworzyły idealną literę 'O', kiedy spojrzenie ciemnych oczu kobiety natrafiło na jego zranioną skroń. — Boże, co ci się stało?! — Wyciągnęła do niego dłonie, szukając innych śladów pobicia. — Ktoś cię napadł?!

Powstrzymał jej drżące ręce i ujął je delikatnie. Pomyślał przy tym, jak wielkie miał szczęście, że wyszła zapłakana z pokazu w Tajlandii i trafiła właśnie na niego. Ucałował jej smukłe palce.

— Odbyłem rozmowę z twoim tatą, ale to nic wartego opowiadania... — Oszołomiona taką rewelacją, szybko weszła mu w słowo.

— Że co?! Z moim ojcem? — wykrzyknęła niczym echo, a kolana zastąpiły strzępy waty. — O Boże!

— Chu, musisz odpowiedzieć mi na jedno ważne pytanie. Teraz — powiedział zdecydowanie, przyciskając jej ciało do piersi.

— Ale mój ojciec... rozciął ci brew... Ty krwawisz, nie obejdzie się bez szycia! — wykrzykiwała spanikowana. — Coś jeszcze ci zrobił ten... — Już miała obdarzyć swojego ojczulka kwiecistym epitetem, jednak teraz to Jeon uciszył Chu pocałunkiem.

— Co powiesz na to, byśmy pobrali się jeszcze w lecie? — zapytał, odgarniając z jej czoła niesforne kosmyki.

— Słucham? — Wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Nie mogąc się powstrzymać, tatuażysta cmoknął ją w sam czubek jej zgrabnego noska. — Skąd tak nagle przyszedł ci do głowy taki pomysł?

— Bo jesteś kobietą, z którą chciałbym kroczyć wspólną ścieżką naszych splątanych ze sobą losów. Bo jesteśmy niczym te dwie połówki pomarańczy, jak zaginione puzzle, które muszą być razem, by stanowić całość. Bez siebie bylibyśmy jak róża bez kolców, zima bez śniegu, frytki bez kechupu...

— Dobra, wystarczy. Zrozumiałam. Zgodzę się, jeśli przestaniesz udawać piewcę narodu. — Otoczyła jego kark ramionami.

— O co ci znów chodzi? Moje słowa płynęły prosto z serca. — Z błogością oplótł ręce wokół talii Chu.

Pocałowali się głęboko, zatracając się całkowicie i zapominając o całym świecie.

— Porównałeś naszą relację do frytek z kechupem? — zapytała, kiedy uwolnił wreszcie jej wargi.

Jeon cmoknął, grając urażonego.

— Teraz to już się czepiasz. — Dołączył się do jej śmiechu, nie posiadając się ze szczęścia. 

— Może trochę? — zachichotała znów, po czym jako pierwsza wyszła z inicjatywą gorącego zetknięcia ust. — Kocham cię, Jungkook.

— Ja ciebie też, Panno Całuśna. — Odniósł się tym samym do jej ksywki, która zdecydowanie jej pasowała.

Czekało go naprawdę wiele wspaniałości w roli męża tak niesamowitej kobiety.

































Continue Reading

You'll Also Like

50.4K 7.6K 40
BLACK CASTLE♥️ ""Let's fight with a devil flower to save our lives and lovers..🥀🌱"" PARK YURA ගෙ ජිවිත කතාව කොහොම ගලන් යයිද?කෙල්ලගෙ පවුලේ ඔක්කොම කෙ...
2.2M 114K 64
↳ ❝ [ INSANITY ] ❞ ━ yandere alastor x fem! reader ┕ 𝐈𝐧 𝐰𝐡𝐢𝐜𝐡, (y/n) dies and for some strange reason, reincarnates as a ...
301K 6.7K 35
"That better not be a sticky fingers poster." "And if it is ." "I think I'm the luckiest bloke at Hartley." Heartbreak High season 1-2 Spider x oc
814K 37.6K 59
Taehyung is appointed as a personal slave of Jungkook the true blood alpha prince of blue moon kingdom. Taehyung is an omega and the former prince...