Dragon Lady: JWS

By Yachiko-chan

11.8K 655 229

Hicca jest wioskowym pariasem. Mała, słaba i zupełnie nie-wikingowska dziewczyna usilnie stara się dopasować... More

01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
12
13
14
15
16
To jeszcze nie kolejna książka...
Nareszcie

11

526 35 17
By Yachiko-chan

Wiem, wiem, zawaliłam. Przyznaję się, bez bicia, że nieco zapomniałam o ty opowiadaniu. Ale w zadośćuczynieniu obiecuję, że po zakończeniu pierwszego filmu i krótkiej przerwie, pojawi się pierwszy sezon serialu.

A  dzisiejszy rozdział nieco bardziej ponury, ale mam nadzieję, że i tak się spodoba.


Hicca niemal wleciała do Wielkiej Sali, pchnięta siłą ojca. Ramię, za które ją przyprowadził, bolało i już wiedziała, że potężna dłoń pozostawi po sobie brzydkie, fioletowe siniaki. Nie miała jednak czasu, by się tym przejmować. Odwróciła się, kiedy wódz wkroczył do środka, nawet nie zamykając za sobą ciężkich drzwi.

- Powinienem się domyślić- zaczął, przechodząc przez sale, nawet nie patrząc na córkę.- To było zbyt piękne.

- Tato...- spróbowała, ale mężczyzna zignorował błagalny ton w jej głosie. Dawno nie był na nią tak wściekły i jednocześnie tak zawiedziony. Okłamała go. Okłamała wszystkich!

- Mieliśmy umowę!- krzyknął, odpychając ją, kiedy złapała za jego ramię.

- No... No wiem...- podążała za nim, kiedy krążył po pomieszczeniu, nie wiedząc jak poradzić sobie z natłokiem emocji.- Ale to było zanim ja... To nie jest takie proste!

- Ta cała twoja przemiana...- odwrócił się i spojrzał na córkę z rozczarowaniem.- To podstęp. Kłamstwo!

- T-to... To nie tak- próbowała się bronić.- Chciałam ci powiedzieć, ale...- przerwała i odetchnęła głęboko, patrząc na nieprzeniknioną twarz ojca z prośbą.- Dobrze, to moja wina, ukarz mnie, ale, błagam, nie rób krzywdy Szczerbatkowi- błagała, a w jej głosie pojawiły się płaczliwe nuty.

-Temu smokowi?!- Stoick nie dowierzał w słowa córki. Może nie była idealną wojowniczką, ale zawsze dbała o ich lud.- To o niego się teraz martwisz?! Nie o ludzi, których prawie zabił?!

- On tylko chciał mnie chronić!- zaprotestowała z przekonaniem. Oszalała. Jego córka oszalała.- Nie jest agresywny.

- Te bestie zabiły setki naszych!- przypomniał jej ostro, łapiąc mocno za ramię. Z okrzykiem bólu, uciekła z jego zasięgu.

- My zabijamy ich tysiące!- broniła swoich racji.- One się tylko bronią, to wszystko! Porywają nasze owce, bo muszą! Jeśli nie zbiorą wystarczająco jedzenia, same zostają pożarte. Na ich wyspie jest jeszcze coś...- bełkotała, ale dwa słowa zwróciły jego uwagę i zatrzymał swoją wędrówkę.- Też smok, tato, ale...

- „Na ich wyspie"?- powtórzył z niedowierzaniem.- A więc znalazłaś ich leże?- zapytał.

- Użyłam tego słowa?- zaśmiała się nerwowo, próbując się wykręcić.

- Jak je znalazłaś?- zażądał odpowiedzi, tak ostrym tonem, że cofnęła się o krok przestraszona.

- Ale... Nie, nie... Ja...- jąkała się, nie wiedząc jakich słów użyć, by ojciec jej posłuchał.- To nie ja, tylko Szczerbatek... Tylko smok może znaleźć tę wyspę- poinformowała go w końcu, ale od razu wiedziała, że popełniła błąd. Oczy jej ojca natychmiast stały się odległe, kiedy planował kolejną wyprawę, i ruszył do drzwi. Pobiegła za nim.- Nie, tato, proszę! Nawet o tym nie myśl! Nie masz pojęcia, na co się porywasz! To nie jest coś z czym można walczyć! Tato, błagam!- łzy, nieskrępowane, spływały po jej zarumienionych z emocji policzkach.- Uwierz mi, że nie masz najmniejszych szans!- mocno chwyciła go za ramie i pociągnęła w swoją stronę, ale było to tak jakby próbowała poruszyć górę.- Może choć jeden raz w życiu posłuchałbyś, co do ciebie mówię!- krzyknęła roztrzęsiona.

- Jak mogłaś zdradzić swój lud?!- ryknął Stoick i odepchnął dziewczynę, powalając ją na podłogę.- Nie jesteś Wikingiem. I nie jesteś moją córką!- oznajmił gniewnie i wyszedł, zanim zdołała zebrać się z podłogi. Zatrzasnął ciężkie wrota Twierdzy i zatrzymał się na chwilę, by zebrać myśli.- Przygotować statki!- krzyknął do najbliższych mężczyzn, którzy natychmiast zabrali się za wykonywanie rozkazów.

XXX

Jeszcze tego samego dnia, wszystko było gotowe do wypłynięcia. Stoick osobiście nadzorował przygotowania, by zająć czymś umysł i zapomnieć o zdradzie, jakiej dopuściła się starsza z jego córek. Vegi nikt nigdzie nie mógł znaleźć w wiosce, ani jej okolicach, ale zrzucili to na szok i postanowili dać jej czas, by wszystko to sobie poukładała.

Asher snuł się po wiosce, obserwując jak wszyscy szykują się do podróży. Tym razem wódz nie ograniczał się i zabierał ze sobą całą flotę. Wszyscy mówili o zakończeniu wojny ze smokami. Wcześniej spotkał się na moment z rówieśnikami, ale nie mógł słuchać, jak Sączysmark znieważał nieobecną Hiccę i chwalił się, że to on zostanie następnym przywódcą. Młody wojownik wolał rzucić się do wulkanu Królowej Smoków, niż mieszkać w wiosce, którą on będzie rządził. Hicca byłaby w tym zdecydowanie lepsza.

Na myśl o dziewczynie coś ścisnęło go w środku. Nie widział jej odkąd, po fiasku na Arenie, Stoick wyrwał ją z jego rąk i zabrał gdzieś. Samo wspomnienie jej nieszczęśliwych, błagalnych oczu wystarczyło, by chciał zabrać ją od ojca i całej tej wsi, gdzieś gdzie by się uśmiechała. Ale nie mógł tego zrobić. A teraz musiała czuć się tragicznie.

Kiedy wrócił z rozmowy z Vegą, po jej ucieczce w las, spędził prawie pół godziny, próbując znaleźć straszą z bliźniaczek, ale zaszyła się nie wiadomo gdzie. Od matki dowiedział się o kolejnej wyprawie i pomyśle wodza, by wykorzystać Nocną Furię do poszukiwań gniazda. Napomknęła też, że Hicca została wydziedziczona i, za swoje zbrodnie, najpewniej czeka ją wygnanie. Thyria, która zawsze z czułością mówiła o córkach swojej najlepszej przyjaciółki, była chłodna i odległa. Zapewniła go też, że, kiedy jego ojciec wróci z bitwy, czeka ich długa rozmowa na temat relacji z tą „pomyłką", jak ją nazwała. To wystarczyło, by zniechęcił się do dalszej rozmowy z matką. Musiał znaleźć Hiccę.

Kiedy statki, były prawie gotowe do wypłynięcia, ruszył do portu i z bezsilnym gniewem obserwował jak opuszczają skutego i zakneblowanego Szczerbatka na łódź. Wtedy też znalazł swoją zgubę, stającą na jednym z trapów z dala od innych i patrzyła na gotowych do wojny ludzi, jakby miała się zaraz rozpłakać. Zanim poszedł do niej, udał się najpierw do wojów, próbując znaleźć w tłumie ojca.

- Asher- Ingvar złapał syna za ramię i spojrzał na niego nieco rozkojarzony.- Co ty tu robisz?

- Wiem, że jesteś na mnie wściekły, ale...- zaczął i nie zdążył powiedzieć nic więcej.

- Wskoczenie na Arenę, gdzie szalał rozwścieczony Koszmar, nie było najmądrzejszym posunięciem. Zwłaszcza bez broni- skarcił go.- I co ci strzeliło to głowy, by potem podchodzić do Nocnej Furii?! Masz życzenie śmierci?!

- On nie chciał nas skrzywdzić. Próbował bronić... Zresztą, nieważne- potrząsnął głową, dostrzegając błysk stali w brązowych oczach ojca. Oczywiście, że nie będzie go teraz słuchał.- Chciałem tylko prosić, żebyś uważał na siebie- burknął, zanim odwrócił się i ruszył w górę.

- Wrócę- obiecał mu ojciec.- I sprowadzę wodza i Pyskacza- dodał, wiedząc, o co naprawdę chciał prosić syn.- Zaopiekuj się matką- rozkazał jeszcze, zanim wrócił do przygotowań.

Asher z nieco lżejszym sercem, ruszył po trapach w kierunku Hicci. Dalej stała w tym samym miejscu, jak skamieniała. Morski wiatr szarpał jej długimi, kasztanowymi włosami. Jej wcześniejszy warkocz rozsypał się podczas ucieczki przed smokiem i najwidoczniej nie miała głowy, by przejmować się fryzurą. Luźne kosmyki spływały kaskadą po jej plecach, zawijając wokół chudych ramion. Podszedł do niej po cichu i stanął nieco z tyłu. Przez chwile milczał, szukając słów.

Stoick wydał rozkaz do wypłynięcia, który powtórzyli kapitanowie poszczególnych łajb. A oni stali ramię w ramię, obserwując jak kolejne drakkary opuszczają port. Statki zdążyły zniknąć im z oczu, zanim w końcu się odezwał.

- Kiepsko, co? Pewnie czujesz się okropnie- spojrzała na niego z takim zranieniem, że natychmiast pożałował swoich słów. Ale musiał ją jakoś skłonić do działania.- Straciłaś wszystko, co miałaś. Ojca, plemię, najlepszego przyjaciela.

- Dziękuję, że mi to pięknie podsumowałeś- warknęła sarkastycznie, ponownie patrząc w ocean.- Dlaczego po prostu go nie zabiłam, kiedy miałam okazję? Dla wszystkich byłoby prościej i lepiej.

- Fakt, reszta z nas by tak zrobiła- przyznał.- Więc dlaczego ty nie?- zapytał, próbując skłonić ją do działania.- Dlaczego ty nie?- powtórzył z naciskiem, kiedy nie odpowiedziała.

- Sama nie wiem- przyznała cicho, odwracając się, by odejść.- Nie umiałam.

- To nie jest żadna odpowiedź- zatrzymał ją, zanim zdążyła uciec od niego i znowu się gdzieś schować.

- A czemu niby cię to tak nagle strasznie interesuje?- syknęła z irytacją, patrząc na niego wrogo. Nie miała ochoty na roztrząsanie swojej nędzy.

- Bo tak się składa, że to co teraz powiesz, jest dla mnie bardzo ważne- przyznał bez wahania.- W jeden wieczór zmieniłaś całe moje spojrzenie na świat. Pokazałaś coś, czego nikt inny nie potrafił dostrzec. I powiedziałem ci już wtedy. Jesteś niesamowita- przypomniał jej delikatnie.

- Och, na miłość...- wyrzuciła ramiona w powietrze i zaczęła mówić.- Bo jestem tchórze, bo jestem słaba, bo nie chcę zabijać smoków!

- To nie umiesz, czy nie chcesz?- naciskał dalej.

- A-a co za różnica?! Nie chcę!- krzyknęła, gwałtownie gestykulując.- Trzysta lat tradycji i jestem pierwszym Wikingiem, który nie zabija smoków!

- I pierwszą, która na nich lata- zauważył, a jej głowa podskoczyła, by spojrzeć na niego.- Więc?

- Nie zabiłam go, bo był tak samo przestraszony jak ja- przyznała zrezygnowana.- Patrząc na niego, widziałam samą siebie.

- Teraz pewnie jeszcze bardziej się boi. Co zamierzasz z tym zrobić?- zapytał, wpatrując się w jej twarz i delikatnie odgarniając kilka kosmyków.

- Eee, pewnie coś bardzo głupiego- wzruszyła ramionami, oczekując, że będzie się z niej nabijał.

- Tak? Bo myślałem, że to już zdążyłaś- uśmiechnął się nieco, kiedy zamrugała gwałtownie, a jej twarz rozjaśniała, jakby doznała olśnienia.

- No to coś szalonego- oznajmiła i odwróciła się, zaczynając biec z powrotem do wioski.- Zbierz wszystkich i przyprowadź na Arenę!- krzyknęła jeszcze na odchodne.

- I to jest odpowiedź- zaśmiał się, ruszając za nią.- Moja Hicca wróciła- dodał ciszej, tylko do siebie.

XXX

Vega wróciła do wioski dopiero po kilku godzinach bezsensownego łażenia po rozległych lasach i wyładowywania frustracji na drzewach. Jej miecz i sztylety, które miała pochowane w ubraniu , wręcz błagały o ostrzenie i trochę fachowej troski. Z ciężkim westchnieniem powlokła się przez dziwnie opustoszały główny plac, mamrocząc pod nosem. W końcu złapała jedną ze starszych dziewczyn i wydusiła z niej wyjaśnienia. Więc jej ojciec postanowił wykorzystać smoka, by znaleźć gniazdo? Nie taki głupi pomysł. Dziewczyna poinformowała ją też, że od teraz to ona jest oficjalnie pierwsza w kolejce do przejęcia tytułu ojca.

- Aha, pewnie- sarknęła pod nosem, kiedy tamta już odbiegła.- Ja wodzem? Jeszcze czego?!- kopnęła mały kamień i wznowiła marsz.- Jak to wszystko skończy się bez katastrofy na miarę Ragnaroka, pocałuję Sączysmarka.

- Nie musisz czekać i tłumić swoich uczuć, kicia- uniosła głowę, słysząc te słowa i spojrzała prosto w twarz kuzyna. Skrzywiła się z obrzydzeniem i bez ostrzeżenia wystrzeliła do przodu. Chłopak wydał z siebie bardzo niemęski pisk i odskoczył, potykając się o własne nogi. Wylądował na tyłku z hełmem na oczach.

- Uderz do mnie jeszcze raz, a coś stracisz i będziesz tak piszczał przez cały czas- obiecała, pochylając się nad nim z ciemnym uśmiechem na twarzy.

- Pięknie, dziewczyno- pochwaliła z uznaniem Szpadka, a Vega dopiero teraz zauważyła resztę jej rocznika, bez Hicci i Ashera. Zanim jednak zdążyła zapytać, gdzie ową dwójkę wcięło, usłyszała głos blondyna.

- Hicca zbiera wszystkich na Arenie- oznajmił od razu. Nie zwalniając kroku, złapał młodszą córkę wodza za kaptur i pociągnął w wyznaczonym kierunku. Wrzasnęła, kiedy potknęła się o własne nogi, ale cudem utrzymała równowagę i ruszyła za nim, wydostając ubranie z jego uścisku. Śledzik i bliźniaki również dołączyli.

- Chwila moment!- krzyknął Jorgenson, zbierając się z ziemi.- Dlaczego niby mamy jej słuchać?!

- Bo ja tak mówię- oznajmił Asher, stając nim twarzą w twarz i wymownie obracając w dłoni swój wierny topór. Blondyn był niemal o głowę wyższy od drugiego chłopaka i, chociaż nie tak szeroki, zdecydowanie silniejszy i lepiej wyszkolony. Sączysmark przełknął ślinę.

- Skończcie te walki kogutów- warknęła Vega, przewracając oczami.- Ruszać się!

- Już nie wiem, kto jest straszniejszy- wymamrotał słabo Śledzik, na tyle cicho, by nikt inny go nie usłyszał.- Smoki, Vega czy Asher?

XXX

Tymczasem flota zdążyła dotrzeć do Bramy Hellheim i zagłębić się we mgle. Stoick warknął pod nosem niezdolny dostrzec swoich ludzi. Usłyszał gdzieś z tyłu znajomy trzask drewna dwóch wpadających na siebie łodzi i awanturnicze okrzyki ich załóg. Dwa z nich na pewno należały do Sączyślina Jorgensona i Ingvara Hoffersona. Wódz westchnął, przypominając sobie, że obie rodziny nie są wobec siebie przyjazne.

- Spokój!- krzyknął, a ludzie natychmiast usłuchali. Gdyby jego córki takie były...- Meldować, gdzie jesteście i trzymać się w zasięgu głosu- zarządził.

- Stoick, słuchaj- zagadnął, stojący obok, Pyskacz.- Bo tak sobie słuchałem, co chłopcy mówią i ten... No...- zająknął się trochę, zanim kontynuował.- Niektórzy to się zastanawiają, co my tu w ogóle robimy. Nie mówię o sobie, oczywiście- zapewnił od razu.- Ja wiem, że ty zawsze masz jakiś plan, ale niektórzy, nie ja...- podkreślił.- zastanawiają się, czy tym razem też. A jeśli tak, to jaki?

- Znaleźć leże. Ubić smoki- wyjaśnił wódz zwięźle.

- Jasne. Czyli to, co zwykle- westchnął kowal.- Kupą, chłopaki! Proste a działa.

- Ćśś...- uciszył go przyjaciel, zauważając zmianę w zachowaniu bestii na pokładzie. Przestał szarpać się w uwięzi, szeroko otworzył oczy, a jego źrenicy zbiegły się w cienkie igły. Uniósł uszy.- Odsuń się- rzucił do sternika i sam chwycił za rumpel. Skręcił gwałtownie w prawo i usłyszał, jak ludzie za nim przekazują sobie rozkazy.

Nareszcie byli blisko. Nadchodziła godzina sądu. Albo zwyciężą, albo zginą w bitwie, jak przystało na prawdziwych Wikingów, i staną w zastępach Odyna, czekając w Wallhali na Ragnarok.

Continue Reading

You'll Also Like

318K 7K 35
"That better not be a sticky fingers poster." "And if it is ." "I think I'm the luckiest bloke at Hartley." Heartbreak High season 1-2 Spider x oc
901K 41.4K 61
Taehyung is appointed as a personal slave of Jungkook the true blood alpha prince of blue moon kingdom. Taehyung is an omega and the former prince...
1.2M 47.1K 53
Being a single dad is difficult. Being a Formula 1 driver is also tricky. Charles Leclerc is living both situations and it's hard, especially since h...
1.1M 49.9K 95
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC