UNEASY ~ P.JM ✔️[3]

By xscalyx

11K 1.1K 207

"To twoje dziecko, panie prezesie", oznajmia mu piękna kobieta. Gdyby mało mu było problemów, nagle do jego d... More

~OGŁOSZENIA I WYLEWANIE MIŁOŚCI~
1. WSTĘP
2. OJCOSTWO
3. PRZEPROWADZKA
4. CHŁÓD
5. SPACER
6. WIZYTACJE
7. RELACJE
8. UCZUCIA
9. KONSEKWENCJE
10. PRACA
11. SPŁUKANY
12. ZAZDROŚNIK
13. GRA
14. PRZEMYŚLENIA
15. ZDEMASKOWANIE
16. MAŁŻEŃSTWO
17. KOCHANKA
19. ROZWIĄZANIE
20. MALEŃSTWO
21. ROZSTANIE
22. OSAMOTNIENIE
23. FURIAT
24. PRAGNIENIE
25. POGODZENIE
26. WSPANIAŁOŚCI
27. ZAKOŃCZENIE

18. PRZESTROGA

309 40 1
By xscalyx

(A/N) Fakciki o @xscalyx powinny wpaść też przed końcem września ^^ To już koniec na dziś ze spamem części, do napisania następnym razem! <3

Dzięki za aktywność, dobre duszyczki :3

[3/3]


— Przysięgam, że dopiero zacznę być nieprzyjemny, jeśli ośmielisz się jeszcze raz nękać moją Sani! — krzyknął do telefonu, po czym szybko zerwał połączenie i rzucił telefon na łóżko. Jimin beznamiętnie patrzył, jak urządzenie odbiło się na materacu i z hukiem upadło na dywan w ich wspólnej sypialni.

Po nocy spędzonej na oddziale, by upewnić się, że kobiecie nic się nie stało, wrócili do domu. Oddał Sani w ręce matki i siostry, które przyrządziły jej wspaniały obiad. Kiedy była z nimi, Jimin nie musiał się martwić o opiekę nad jego ciężarną narzeczoną.

Największe zmartwienie stanowiła Seyo, która musiała dostać chyba pomieszania zmysłów, by nachodzić Kang w pracy. Na szczęście Seokjin pilnował, by Sani pozostała bezpieczna w jej obecności, za co był mu wdzięczny. Nie spodziewałby się nigdy, że jego była kochanka będzie zdolna do zastraszania i szantażowania ciężarnej kobiety. Nie wierzył zbytnio w jej zapewnienia, jakoby Seyo zakochała się w nim.

Ona sama zdecydowała się na zakończenie ich romansu. Czego więc chciała od niczemu nie winnej Kang? Co on by zrobił, gdyby w gniewie zdobyła się na rękoczyny? Boże, przecież sam byłby bezlitosny wobec tej wariatki!

Do tej pory nie dowiedział się też, co dokładnie powiedziała Sani, że od tamtego wydarzenia jego narzeczona starała się unikać jakiegokolwiek kontaktu. Zdawać by się mogło, że zatoczyli pełne koło, aż do punktu wyjścia. Na wszelkie pytania dotyczące rozmowy dwóch kobiet, Sani tylko zbywała go banalnymi wymówkami. Odsuwała się także poza zasięg jego rąk, jakby mógł ją zarazić jakimś paskudztwem poprzez sam dotyk.

Znał Seyo na tyle, by móc stwierdzić, że spotkanie z jego kochanką musiało być dla ciężarnej kobiety naprawdę ciężkim przeżyciem. W łóżku i poglądach na większość spraw dogadywał się świetnie z długonogą pięknością. Cechowało ich także wysokie mniemanie o sobie i cięty język. Bał się, co też mogła naopowiadać Kang, skoro ta zamknęła się na niego całkowicie.

Nastąpiło też to, czego obawiał się najbardziej — porozumienie, które zawarli, zostało zerwane.

— Poprosiłam twoją mamę o dodatkową pościel — odparła, kiedy zatrzymał ją w ich, do tej pory, wspólnej sypialni. Wychodziła wtedy owinięta szczelnie szlafrokiem z łazienki. — To łóżko jest zbyt miękkie, kanapa będzie wygodniejsza.

— Co ty pleciesz, Sani? Wcześniej ci to nie przeszkadzało, a teraz już tak? — Stali tak blisko siebie, jednak nie mógł jej dotknąć nawet przelotnie. Nie, kiedy reagowała na to, jakby on tym samym sprawiał jej ból.

— Uszanuj, proszę, moją decyzję — odpowiedziała. — Dobranoc.

Sekundę później przyciskał ją do swojego torsu i wargami trącał jej skroń. Wydała z siebie pełne dezaprobaty westchnienie.

— Możesz mi powiedzieć, co się stało w gabinecie Seokjina? — mruknął uspokajającym tonem. — Jakich bzdur naopowiadała ci Seyo?

— To nie były żadne bzdury — odparowała, jak zwykle nie mogąc opanować reakcji swojego ciała na chociażby przelotne muśnięcie dłoni Parka. — Nie ma sensu o tym rozmawiać.

Sani wolała uciec, byleby nie musieć wracać myślami do tego wstrząsającego spotkania z jego kochanką. Nie chciała roztrząsać tego tematu, bo najzwyczajniej w świecie nie dało się podważać prawdy. Seyo otworzyła jej oczy. Kang dotąd żyła w ułudzie związku, który powoli budowali wraz z Jiminem. Na szczęście piękność wybiła jej z głowy mrzonki o małżeństwie, z którego z czasem może wyniknąć prawdziwa miłość i przywiązanie. Była nie na rękę wszystkim, wciąż licząc, że swoją determinacją poruszy serca osobom w swoim otoczeniu. Była tak naprawdę darmozjadem i biedną sierotką. Stanowiła problem, ogólnie mówiąc.

Życie nie było piękną opowieścią, gdzie z małżeństwa z rozsądku rozkwita ognista miłość między dwójką pierwszoplanowych bohaterów. Na takie uczucie nie mogła liczyć ze strony Parka i chociaż już się z tym pogodziła, wciąż pozostawał jeden problem.

Utrudniała Jiminowi odnalezienie spokoju, uporządkowania swojego życia i wreszcie — zawarcia małżeństwa z głębszego uczucia, niż wyrzuty sumienia. To, że on zachował się szlachetnie, przyjmując ją pod swój dach, nie oznaczało, że będzie mogła bez wahania wykorzystywać jego cierpliwość i poczucie winy.

— Mylisz się. Nie dajesz mi nawet szansy przedstawić swoje stanowisko. Nie umiem się obronić, wytłumaczyć czy walczyć, gdy nie wiem nawet, jakie głupoty wygadywała tamta wariatka. To doprowadza mnie do szału — przyznał, opierając brodę na jej obojczyku. — Było między nami dobrze, aż do wczorajszego zajścia.

— Powiedziałam ci już, że nie będę nigdy stać wam na przeszkodzie. Nie interesuje mnie, z kim się spotykasz. Nie będę w to ingerować w żadnym stopniu. — Wypowiadała te zdania z takim trudem, jakby miała w ustach garść piasku.

— Chodzi ci o spotykanie się z Seyo? — Jego gorący oddech owiał jej dekolt, odsłonięty przez poły poluzowanego szlafroka.

— O inne kobiety w ogóle. Już jakiś czas temu ustaliliśmy, że ta kwestia mnie nie dotyczy — stwierdziła dobitnie.

Odetchnął jej cudownym zapachem, który otulał ją od momentu wyjścia spod prysznica. Tylko bardziej zatęsknił za jej obecnością w ich wspólnym łóżku. Mógł wtedy bezkarnie przyglądać się słodko śpiącej Kang, od czasu do czasu całując delikatnie skronie kobiety i muskając ustami policzki.

— Wolałbym, by dotyczyła cię ta kwestia — wymruczał. Kobieta tylko parsknęła z oburzeniem.

— Śpij z kimkolwiek chcesz. Już powiedziałam. — Spięła się, nie mogąc uwierzyć w jego arogancję. Chciał od niej pokazu zazdrości? Nigdy w życiu!

— Oh, Sani. Jesteś taką inteligentną kobietą, a pleciesz czasami niestworzone androny — zganił ją. — Nie będzie żadnych kochanek na boku. Odkąd zaprzestałem spotkań z Seyo, nie spałem z żadną kobietą. Cokolwiek ona nie nazmyślała, musisz mi uwierzyć na słowo. Nie decydowałbym się na małżeństwo, jeśli zakładałbym z góry, że wezmę sobie kochanki. To nie fair wobec ciebie, ani wybaczalne dla mnie.

— Zawsze możesz wycofać swoją propozycję małżeństwa. Nie musiałbyś rezygnować z dotychczasowego życia. Zrozumiałabym to. — Czuła się źle, że związanie się z nią będzie dla niego oznaczać pewne ograniczenia, których — jako kawaler — wcale nie musiał praktykować.

Nie wybaczyłaby sobie, gdyby skrzywdziła go i jego poczucie niezależności; tak dla Jimina ważne.

— Nie po to ci się oświadczałem. Ja chcę tego małżeństwa. Naprawdę. Nie wyobrażam sobie, byś teraz mnie opuściła. Pragnę ciebie i naszego chłopczyka. — Położył dłonie na jej brzuchu, w geście tak czułym, że łzy napłynęły Kang do oczu.

Cholerne hormony!

Odwrócił ją do siebie twarzą i odgarnął z twarzy wciąż mokre kosmyki.

— Zostań w naszym łóżku. Bym mógł cię objąć i zapewnić, że wkrótce wszystko się ułoży. Wstanę w końcu na nogi w kwestii finansowej. Będę robił, co tylko można, by spełnić się w roli ojca i męża. Będę czuwał, obserwując, jak zasypiasz, strzegąc twoich snów. Proszę, Sani — dodał błagalnym tonem, każdym dotykiem wprawiając jej ciało i duszę w drżenie.

Zarumieniona, przytaknęła nareszcie.

— Zostanę. Skoro tego chcesz... — Pozwoliła się zaprowadzić do łóżka, gdzie zgodnie z ich rutyną, ułożył sobie jej nogi na kolanach, by ulżyć cierpiącym kończynom Kang.

— Chcę. Bardziej, niż ci się wydaje. — Odetchnął z ulgą, że powstrzymał płochliwego króliczka przed ucieczką.

Spojrzał w dół, na jej niezwykle kształtne łydki. Od karmelowej skóry bił blask, a dookoła roztaczała się smakowita woń kobiecego ciała.

Króliczek był może i płochliwy, ale za to cholernie seksowny.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*


Następne dni w posiadłości Parków można było ze spokojem określić mianem wyjątkowo zgodnych i harmonijnych. Przygotowania do ślubu nie zwalniały tempa. Sani nieraz łapała się na myślach, że sama z Jiminem nigdy nie byłaby zdolna poczynić tyle postępów w organizowaniu uroczystości w tak krótkim czasie.

Wciąż czuła płynącą troskę i dobroć ze strony państwa Park oraz Mari. Załatwiały w jej imieniu wiele spraw, takich jak tort, sukienka czy menu. Wszyscy zgodnie zdecydowali, że przyjęcie odbędzie się w rezydencji rodziców mężczyzny. Chodziło przede wszystkim o to, by oszczędzić pieniądze na wynajem sali, skoro liczba gości nie przekraczała dwudziestu osób.

Mieli co prawda nieco ograniczony budżet, przez co musieli wynajdywać wiele tańszych alternatyw, jednak Sani nie miała powodu do narzekań. Nie myślała o tym jako o skąpieniu na weselu przez rodzinę pana młodego. Chodziło tylko o sam fakt przekazania sobie obrączek. Sani rozumiała, na ile mogli sobie pozwolić i była bardzo wdzięczna rodzinie Park, że nie chcieli, by dokładała się do wydatków.

Kiedy zobaczyła swoją suknię ślubną, a raczej długą do ziemi liliową kreację, była niesamowicie szczęśliwa. Wyglądała w niej bardzo dobrze. Krój sukienki nie maskował jej znacznych rozmiarów brzuszka ciążowego, co Sani poczytała jako zaletę. Chciała w dniu ślubu chwalić się ciążą wszem i wobec, bo był to jej wielki powód do dumy. 

Przyszli nowożeńcy zdawali się zapomnieć o feralnej sprawie sprzed tygodnia. Każdą kwestię dotyczącą ślubu, jak i wesela, przedyskutowywali zawsze razem. O dziwo, nie kłócili się przy tym ani razu, a zamiast tego zawsze starali się dochodzić do kompromisu.

Park najpewniej zapomniał o jego słowach, by nie pokazywała się z nim publicznie. Każdego dnia, kiedy tylko dopisywała pogoda, wychodzili razem na spacer. Mężczyzna wówczas trzymał ją blisko przy sobie, manifestując światu, że byli razem.

Mały zgrzyt pojawił się wtedy, gdy do Sani zadzwoniła Chong. Poprosiła ją wtedy o rozmowę. Umówiły się w pobliskiej kawiarni jeszcze tego samego wieczora. Sani bowiem wiedziała, że Jimin miał zostać dłużej w pracy. Nie chciała mu mówić o tym spotkaniu, tym bardziej, że wiedziała, jak Park reagował na Chong i Taehyunga.

Dotarła punktualnie w umówione miejsce. Kiedy tylko weszła do lokalu, pomachał jej mąż Seo. Dosiadła się do ich stolika i po wcześniejszym przywitaniu, zapytała:

— Chong mówiła mi, że to bardzo ważna sprawa i chcecie jak najszybciej ze mną porozmawiać. — Ściągnęła swoją ramoneskę i odłożyła ją na oparcie krzesła. — Stało się coś?

Taehyung spojrzał porozumiewawczo na żonę.

— Słyszeliśmy o waszym rychłym ślubie z Jiminem. — Być może nie mieli świadomości, jednak stali się naprawdę gorącym tematem w tej dzielnicy.

Kang rozluźniła się i uśmiechnęła.

— Tak. Mamy zamiar pobrać się pojutrze. — Jednak zamiast entuzjazmu albo neutralnego wyrazu twarzy, małżeństwo skrzywiło się nieznacznie.

— Nie obraź się, Sani — zaczął ostrożnie Kim. — Wiesz, że życzymy ci dobrze i jesteś naszą dobrą przyjaciółką. — Kang oczywiście przytaknęła, słysząc tak miłe słowa. — Ale chcielibyśmy cię poprosić, byś jeszcze raz przemyślała wychodzenie za niego za mąż.

Uśmiech Sani zniknął równie szybko, jak się pojawił.

— Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że to dobry pomysł, zwłaszcza dla naszego dziecka. Ono potrzebuje zarówno matki, jak i ojca. — Sani ta propozycja ze strony Kimów wydawała się być podejrzana.

Oboje niemalże równocześnie wypuścili z siebie powietrze. Szatyn potarł się po brodzie, Chong zaczęła głaskać się po brzuchu.

— Patrząc na to od tej strony, to prawda. Chodzi nam raczej o to, czy Jimin będzie dobrym kandydatem na ojca i męża. — Kiedy Kang zmarszczyła brwi, Chong dodała: — Zależy nam tylko na tym, byś była szczęśliwa.

— I uważacie też, że Jimin będzie słaby w tych rolach, tak? — Nie chciała bronić niczym lwica Parka, jednak poczuła się, jak mała dziewczynka, która sama nie radzi sobie w podejmowaniu decyzji i dbaniem o własne interesy.

Kim westchnął ciężko.

— Znam Jimina od wielu lat. Wiem, że to bardzo uporządkowany, zdeterminowany i odpowiedzialny facet — przyznał szatyn. — Poznałem też jego ciemniejszą stronę, której nigdy wcześniej nie zauważyłem. Park potrafi być też wrażliwy i troskliwy, jednak... jednak musisz mieć świadomość, że jest też wybuchowy i łatwo wpada w gniew. Kiedy już się wścieknie potrafi być nieobliczalny. 

— Właśnie, obawiamy się tego, że może on ten gniew obrócić przeciw tobie — dopowiedziała jego żona. — Nie chcemy cię na siłę zniechęcać do tego małżeństwa, tylko pokazać, że niekiedy bywa wręcz niebezpieczny. Chcąc pojąć cię za żonę, mógł to ukrywać.

— On wielokrotnie pokazywał, że do wzoru cnót jest mu daleko — zironizowała Sani. — Jednak w grę wchodzi dziecko, dla którego zrobię wszystko.

— Rozumiem, że chcesz zapewnić dobrą przyszłość waszemu maluszkowi — powiedziała z przekonaniem Seo. — Ale musisz też wiedzieć, że małżeństwo nie jest dla ciebie jedynym wyjściem. Powinnaś też odpowiedzieć sobie na pytanie, czy dla samej siebie pragniesz mieć za męża Jimina.

Sani coraz bardziej poddawała w wątpliwość słowa zaprzyjaźnionej pary. Nie spodziewała się, że będą ją zniechęcać do zawarcia związku małżeńskiego z Parkiem.

— Lubimy się i zgadzamy w niemalże każdej sprawie. — Kang nie umiała powstrzymać nutki wrogości w głosie. — Niektóre małżeństwa są zawierane nawet bez takich podstaw.

Taehyung przyznał jej rację, niepewnie kiwając głową.

— Jesteś dobrą i szczerą dziewczyną. Wasze charaktery są skrajnie różne. I chociaż dążycie do kompromisu, nie możesz też rezygnować z tak banalnej z pozoru kwestii, jak miłość. Jednak, gdy małżeństwo nie opiera się przede wszystkim na miłości obojga ludzi, reszta powodów może okazać się być niewystarczająca, by chcieć przeżyć z kimś resztę swojego życia — stwierdził Kim, poruszając zbyt wrażliwy dla Kang punkt.

Chong pochyliła się nad stolikiem, by być bliżej brunetki.

— Tak zupełnie między nami, Sani. Jesteś nam bardzo bliska i nie mówimy tego wszystkiego, by wam zaszkodzić czy z innego niewłaściwego powodu. Tak dobre osoby, jak ty, zasługują na wszystko, co najlepsze. To prawda, nie sądzimy, by Jimin był dla ciebie właściwym powodem. Martwimy się tylko o ciebie i mówimy to z właściwych pobudek. Ty potrzebujesz być kochaną, bo sama kochasz całym sercem. Nie chcemy tylko, by ktokolwiek cię zranił. — Chong nakryła jej dłoń.

— A Jimin może to zrobić. Park byłby do tego zdolny. O to wam chodzi? — Przekrzywiła głowę, patrząc najpierw Seo, a potem Kimowi prosto w oczy.

Wstrząsnął ją dreszcz, kiedy nie doczekała się odpowiedzi na swoje pytanie.

— Po prostu chcemy, byś była szczęśliwa — powiedział Taehyung. — Będziemy cię wspierać, jakąkolwiek decyzję podejmiesz. Nie rezygnuj ze swoich marzeń, Sani. Życzymy ci wszystkiego, co najlepsze.

Dobrze, że uśmiech na zawołanie miała opanowany do perfekcji. Dzięki temu mogła to wykorzystywać w chwilach takich, jak te.









Continue Reading

You'll Also Like

234K 5.8K 52
⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ જ⁀➴ 𝐅𝐄𝐄𝐋𝐒 𝐋𝐈𝐊𝐄 .ᐟ ❛ & i need you sometimes, we'll be alright. ❜ IN WHICH; kate martin's crush on the basketball photographer is...
8.2M 106K 63
"Bad guys can be good too... when they're in bed." #1 in FANFICTION✓ © sujinniie 2018-2019 ✓ © sujinniie revised 2022
9.9K 808 16
Ich drogi nigdy nie powinny się przeciąć. Jedno niefortunne spotkanie, kilka niecenzuralnych słów, cios dłonią i ... On ma swoje życie, ona próbuje...
12.4M 348K 64
"A hidden connection is stronger than an obvious one." ©𝐉𝐈𝐊𝐎𝐎𝐊𝐈𝐄𝟏𝟕 No translations allowed. |*Contains some mature and triggering content*|...