UNEASY ~ P.JM ✔️[3]

By xscalyx

11K 1.1K 207

"To twoje dziecko, panie prezesie", oznajmia mu piękna kobieta. Gdyby mało mu było problemów, nagle do jego d... More

~OGŁOSZENIA I WYLEWANIE MIŁOŚCI~
1. WSTĘP
2. OJCOSTWO
3. PRZEPROWADZKA
4. CHŁÓD
5. SPACER
6. WIZYTACJE
7. RELACJE
8. UCZUCIA
9. KONSEKWENCJE
10. PRACA
11. SPŁUKANY
12. ZAZDROŚNIK
13. GRA
14. PRZEMYŚLENIA
15. ZDEMASKOWANIE
17. KOCHANKA
18. PRZESTROGA
19. ROZWIĄZANIE
20. MALEŃSTWO
21. ROZSTANIE
22. OSAMOTNIENIE
23. FURIAT
24. PRAGNIENIE
25. POGODZENIE
26. WSPANIAŁOŚCI
27. ZAKOŃCZENIE

16. MAŁŻEŃSTWO

345 40 18
By xscalyx

(A/N) Hejka! Zgodnie z obietnicą, lecimy z maratonem ^^ [1/3]



Dom Taehyunga i Chong

— Coś ewidentnie cię trapi — stwierdził brunet, patrząc na żonę. — Może mógłbym jakoś temu zaradzić?

Westchnęła, odstawiając poradniki do rysunku na niską ławę. Nie miała kompletnie nastroju, by wziąć się porządnie za lekturę; jedno zdanie czytała po pięć razy.

— Martwię się o Sani. — Posłała mu spojrzenie pełne zmartwienia.

Chong, jak zawsze, musiała troszczyć i martwić się o wszystkich dookoła. Jednak, w tej kwestii on sam długo się zastanawiał.

— Ja też. Pozostała na pastwę tego szaleńca — skwitował ponuro.

— Myślisz, że może jej dziać się krzywda? Że on może robić jej krzywdę? Widziałeś go przecież na poczekalni. Niewiele brakowało, a rzuciłby się na ciebie z pięściami.

Kim zafrasował się, przeczesując włosy palcami.

— Nie wiem, kochanie — przyznał z trudem. — Nie poznaję już Parka. Po sytuacji z... z nami, on... sfiksował. Do tego jeszcze stracił swoją firmę. Na pewno nie jest mu łatwo. — Pomimo wszystkich niesnasek z byłym przyjacielem i niedoszłym szwagrem, współczuł mu. Jimin miał w ostatnim czasie zbyt wiele na głowie. Taehyung nie chciał sobie nawet wyobrazić, co musiał czuć po utracie rodzinnego biznesu, w którego wkładał całe swoje serce.

— Oby tylko nie chciał wyładowywać się na biednej Sani — jęknęła, przejęta strachem o przyjaciółkę Chong. — To taka dobra dziewczyna, że też musiała trafić na takiego... — prychnęła, nie mogąc uwierzyć, jaki los potrafił być nieraz okrutny.

— Jimin jest porywczy, to prawda — powiedział, zamyślony. — Ale nie sądzę, by był zdolny ją uderzyć. Jeśli dopuściłby się tego na swojej ciężarnej narzeczonej... Sam chętnie nauczyłbym go rozumu!

— No właśnie, kiedy to się w ogóle stało? To znaczy, kiedy on jej się oświadczył? — Chong naprawdę martwiła się o Sani. Ta wrażliwa, krucha kobieta potrzebowała kogoś, kto troszczyłby się o nią z całych sił. Zasługiwała na wszystko, co najlepsze.

Musiała sama na siebie zarabiać, nie było z nią nikogo bliskiego. Jednak chyba największy problem stanowił sam Park, którego zachowanie zawsze pozostawało nieobliczalne. Nie tego potrzebowała teraz Kang. Poród zbliżał się wielkimi krokami i chociaż Jimin przyjął ją do swojego domu, wcale nie oznaczało to dobrej informacji.

Seo nie była pewna, czy znajoma nie trafiła z deszczu pod rynnę, decydując się na wspólne zamieszkanie z mężczyzną. Oczywiście, nie mogła odmówić Parkowi szlachetności i poczucia odpowiedzialności, skoro postanowił zająć się ciężarną narzeczoną. Problem jednak polegał w tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami.

Chong miała złe przeczucia: Sani mogła prawdopodobnie paść ofiarą szantażu, a w najgorszym wypadku — brunet mógł się nad nią znęcać.

Żona Kima wcale nie wydawała tego werdyktu bez żadnych podstaw — Jimin zdolny był w końcu zafałszować sprawę rozwiązania intercyzy między Taehyungiem a Mari oraz rozpętać prawdziwą jatkę w czasie przyjęcia w posiadłości przyjaciela. Prawie doszło do bójki podczas przypadkowego spotkania w przychodni między jej mężem a porywczym Parkiem. Był on bowiem zdolny do wielu rzeczy, by osiągnąć swój cel.

Sani w swojej niewinności i dobroci, mogłaby nie pomyśleć, na kogo tak naprawdę trafiła. Na tykającą bombę, której zapłon był bliżej nieokreślony. Podpalenie lontu kończyło się katastrofą, a zgodnie ze słowami męża okazało się, że Jimin przechodził teraz ciężki okres. Chong miała tylko nadzieję, że nie odbiło się to w żadnym stopniu na Kang.

— Może zaproponujemy jej, by zamieszkała z nami? Co na to powiesz, Tae? Mielibyśmy przynajmniej pewność, że w tak ważnym czasie czuje się w pełni bezpiecznie.

Jego ukochana żona jak zwykle chciała w pojedynkę zbawić cały świat. To był właśnie jeden z wielu powodów, dla których postanowił przeżyć z nią resztę życia. Pokręcił jednak głową, od razu znajdując w tym rozwiązaniu jedno poważne uchybienie.

— Z chęcią bym jej to zaproponował — kątem oka dostrzegł przebłysk ulgi na twarzy Chong — ale Jimin nigdy by się na to nie zgodził. Uznałby, że to próba przeciągnięcia Sani na naszą stronę. Wciąż ma mnie za swojego największego wroga, co chyba już wystarczająco udowodnił podczas naszego ostatniego spotkania. — Żona przytaknęła mu, na powrót nieszczęśliwa.

— Pewnie masz rację. — Przygryzła wargę. — To przecież ty znasz się z nim od wielu lat. Jednak nie mogę od tak pozwolić, by coś jej się stało. Nawet, jeśli nasze domysły są niezgodne z prawdą, musimy się tego dowiedzieć. Proszę, kochanie — jęknęła błagalnie — zrobisz to dla mnie?

— Oczywiście, że tak. — Dla swojej żony był zdolny do chyba każdego poświęcenia. Do tego dochodziła jeszcze obawa o warunki, w jakich przyszło mieszkać Sani.

Pozwolił, by Seo oplotła mu ramiona wokół szyi. Zanurzyła palce w jego czuprynie, bawiąc się nią delikatnie.

— Są teraz w lepszej kondycji, nie sądzisz? — Włosy Taehyunga zawsze były niesamowicie przyjemne w dotyku, jednak kiedy na dobre zrezygnował z rozjaśniania ich do blondu, zdecydowanie bardziej ożyły.

— Tak, teraz na pewno są mi wdzięczne za tą zmianę — zażartował, kradnąc żonie całusa w policzek.

— Teraz jeszcze bardziej przypominasz mi tego nieco rozmarzonego, urokliwego i niesamowicie zdolnego chłopaka, w którym się kiedyś zadurzyłam bez pamięci. Nie umiem się jednak zdecydować, w jakiej wersji wolę cię bardziej. — Zaśmiała się, kiedy jednym zgrabnym ruchem posadził ją sobie na kolanach. Pocałował ją z pożądaniem, którego nigdy nie brakowało mu przy Chong.

— Wolisz mnie w każdej wersji — stwierdził stanowczo. — Tak samo, jak ja uwielbiam ciebie, bez zmian, od siedemnastu lat. — Potwierdził to, wkładając jeszcze więcej pasji w zetknięcie ich ust.

— Podoba wam się? — wykrzyknęła z dumą LuLu, która znienacka pojawiła się w salonie, unosząc do góry rysunek ich rodziny, stworzony przed chwilą przez mała artystkę. Odsunęli się od siebie pospiesznie.

— O rany, jaki śliczny! Mogę go oprawić w ramkę? Będzie zdobił ściany w naszej sypialni, prawda, kochanie? — Potarł ramię Seo, która przytaknęła jego słowom. Zauważył też błysk w jej spojrzeniu, kiedy dziewczynka wręczyła brunetce rysunek ich rodziny.

Był to zdecydowanie z najcenniejszych skarbów, jakie kiedykolwiek otrzymali. Oczywiście, poza maluszkiem, któremu niespecjalnie spieszyło się na ten świat, skoro miał już cztery dni opóźnienia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*


Wszystko zdawało się wrócić na dobre tory. Zdecydowała się przenieść do domu rodziców Jimina, gdzie została przyjęta z otwartymi ramiona. Szczerze mówiąc, nawet nie spodziewała się, że tak szybko się dogadają. Poznała też nareszcie ojca mężczyzny, który również zdawał się nie mieć problemów z domowymi domownikami.

Kobiety wyręczały ją i nie chciały żadnej pomocy w sprzątaniu czy gotowaniu. Jej jedynym zadaniem było dbanie o siebie. Na szczęście praca dawała jej pretekst do tego, by wyjść z domu. Chociaż miała o wiele większy dystans do przebycia każdego dnia, jeździła wraz z Jiminem, a potem rozstawali się — każde z nich do swoich zajęć.

Sani naprawdę nie miała na co narzekać. Z tym, że wciąż czuła się jak kula u nogi dla rodziców i siostry Jimina. Byli do niej bardzo pozytywnie nastawieni, ale Kang wiedziała sobie. Była nie tyle niemile widzianym gościem, co niespodziewanym, dodatkowym lokatorem. Właściwie, to w posiadłości państwa Park przybyła ich trójka.

Nie mogła w żaden sposób im się odwdzięczyć, bo nie tolerowali oni pomocy w domowych zajęciach. Zapewne to sprawka Jimina, który poprosił ich o to, by nie angażowali jej w takie zajęcia. Wciąż jednak czuła się tam nie na miejscu — między innymi dlatego, że nie była nawet żoną Jimina. Chociaż reszta zdawała się nie mieć kompletnie problemu, Sani dostrzegała go ze znaczną wyrazistością: była w ciąży z nieślubnym dzieckiem ich syna. Czasami osoby z sąsiedztwa są bardziej znaczącymi ludźmi dla rodziny.

Nie to, że była wybredna i wygodna. Nie mogła jednak pozbyć się tego głosiku z tyłu głowy, który podpowiadał jej, że niezależnie od czasu, jaki spędzała z Parkami, wciąż była w ich wspaniale zaaranżowanej rezydencji intruzem.

Jimin starał się jak najbardziej, by jego narzeczona zaadaptowała się wśród jego rodziny. Był jej bardzo wdzięczny, że nie utrudniała mu podjęcia tej decyzji i zdecydowała się przenieść do jego rodzinnego domu. Nie sądził, by wiele kobiet na jej miejscu byłoby ukontentowane postawieniem ich przed takim faktem. Tymczasem Sani zgadzała się z jego zdaniem, co naprawdę dawało mu ulgę.

Zauważył, że jego bliscy bardzo dobrze przyjęli Kang — kobieta na każdym kroku prezentowała swoje nienaganne maniery. Matka mężczyzny myślała już o Sani jak o swojej synowej, ojciec lubił jej lotny umysł i ciekawe dyskusje przy kolacji. Mari natomiast zyskała w Kang swoją przyjaciółkę. To pomagało jej wyrwać się z maligny, w którą popadła po zerwaniu zaręczyn. Sani miała na nią zbawienny wpływ, co zauważała reszta.

Mężczyzna często przyglądał się narzeczonej, w celu znalezienia oznak dyskomfortu spowodowanego nagłą przeprowadzką. Rzucił ją na głęboką wodę — miała poznać jego najbliższych, mieszkać w ich posiadłości. Brunetka nie wydawała się być spięta czy poddenerwowana. Jednak Jimin miał wrażenie, że była to tylko maska, którą mamiła resztę domowników.

Na pewno nie było jej łatwo — strach przed porodem, który miał odbyć się już praktycznie w ciągu najbliższych dni, do tego całkowita zmiana otoczenia, a gdyby tego wszystkiego było mało — wieść o bankructwie. Niestety, nie było go stać na lepszą alternatywę. Zamierzał skorzystać z gościnności rodziców tylko doraźnie. Ogłosił na sprzedaż swój dom i już szukał mieszkania do wynajęcia, które odpowiadałoby standardom jego trzyosobowej rodziny.

Pokręcił się na krześle, nie zauważając jedzenia na talerzu przed nim. Kiedy myślał o przyjściu dziecka na świat, cieszył się. Naprawdę oczekiwał tego z podekscytowaniem. Chociaż dotychczas myśl o założeniu rodziny była dla niego równie odległa, co inna Galaktyka, teraz jego system wartości uległ znacznej zmianie.

Nagle zapragnął stać się żonatym facetem.

Być najlepszym ojcem dla ich maleństwa, wymarzonym mężem dla Sani.

Niedawno zorientował się, że wszystko, czego się podejmował, robił z myślą o kobiecie. Koniec z egoistycznym myśleniem jedynie o czubku własnego nosa. W planach na przyszłość zawsze byli oni, nie on.

Nie wiedział, jak uda mu się sprostać obowiązkom płynącym z obu tych ról, w które przyjedzie mu się wcielić. Jednak poczuł wreszcie pragnienie, by stać się dla kogoś najważniejszym. Nie na dzień, tydzień, czy miesiąc. Nie do końca trwania przelotnego romansu. Nie miał pojęcia, czy wynikło to z wielu wydarzeń w jego życiu, które skumulowały się w przeciągu ostatniego roku. Może wreszcie poczuł potrzebę bycia ojcem i mężem?

Postanowił nie zwlekać, kiedy wreszcie zdecydował się podjąć ten krok w swoim życiu. Wiedział już, jak jaki plan rysował się w jego głowie na najbliższe lata.

Zaczerpnął powietrza, po czym wkroczył do sypialni, którą dzielił razem z Sani. Jego matka i siostra uznały za coś naturalnego, by narzeczeni spali ze sobą w jednym łóżku. Pamiętał, jak cień niepokoju przebiegł po twarzy brunetki, która usłyszała te słowa, po czym zmusiła się do uśmiechu.

Przełknął wtedy dumę, mimo woli rozumiejąc obawy Kang. Jednak on nie był już taki sam. Odkrył wreszcie swoje priorytety. Wśród nich znajdował też troskę o matkę własnego dziecka, swoją przyszłą żonę.

Zastał Sani przy siedzącą przy toaletce, która w zamyśleniu czesała swoje długie włosy. Stanął za nią i wyciągnął dłoń. Sani odczytała poprawnie jego prośbę i podała mu szczotkę. Delikatnie zagarnął długie, lśniące pasma na plecy kobiety, po czym sam zaczął przeczesywać falujący aksamit.

Jak zwykle, kiedy tylko chciał się do niej w jakikolwiek sposób zbliżyć, znieruchomiała. Wpatrywała się w jego lustrzane odbicie w milczeniu.

— Chciałbym z tobą o czymś pomówić — zaczął, nie wiedząc dokładnie, jak ubrać swoje myśli w słowa.

— Coś się stało? — Nic, tylko przewróciłem do góry nogami swoją hierarchię wartości i zaczynam panikować, bo chciałbym wziąć cię za żonę.

— Mówiłem ci kiedyś, że chcę, by dziecko przyszło na świat z moim nazwiskiem. — Podążał spojrzeniem za szczotką, która gładko ślizgała się po jej włosach. — Wciąż przy tym pozostaję. Dlatego uważam, że musimy wziąć ślub. Możemy to zrobić jeszcze w tym tygodniu, wystarczy, że porozmawiam o tym z ojcem — powiedział gładko.

Kobieta zacisnęła usta. Wiedziała, że kiedyś będą musieli odbyć tę rozmowę. Miała jednak tę nadzieję, że Jimin zdecyduje się podjąć ten temat już po narodzinach dziecka.

Musimy wziąć ślub. Naprawdę, nie mogła marzyć o niczym innym, jak pospieszny ślub, wzięty tylko dla dobra ich nienarodzonego dziecka. Ale nie mogła przecież narzekać — każda panna z dzieckiem powinna rzucać się ojcu dziecka do stóp, jeśli ten łaskawie zechce ją poślubić!

Miała w ogóle jakikolwiek wybór? Jimin jasno przedstawił jej, jaki był cel zawarcia przez nich małżeństwa.

— Nie mamy pieniędzy, by zorganizować wesele — odparła bezbarwnym tonem, chwytając się jakichkolwiek argumentów, które pozwoliłyby jej uniknąć ślubu bez ani grama miłości.

— Zaprosimy na małe przyjęcie tylko naszych najbliższych. Nie więcej, jak po dziesięć osób z każdej ze stron — odpowiedział od razu. Sani tylko potaknęła.

— Jak uda ci się tak szybko zorganizować ślub? — Z pewną nostalgią pomyślała o hucznych, wystawnych ślubach, które od zawsze jej się marzyły. Czas nadszedł, by włożyć te wszystkie mrzonki między bajki.

— Mój ojciec, mówiąc w skrócie, pomógłby nam w tym. Wystarczy tylko twoja zgoda, Sani. — Odłożył szczotkę na toaletkę, po czym skrzyżowali ze sobą spojrzenia w zwierciadle. Położył jej dłonie na ramionach.

Odrzuć wszystkie marzenia o małżeństwie z miłości. Zapomnij, że zawsze chciałaś wyjść za wiernego i kochającego cię męża. Porzuć nadzieje o tym, byś miała cieszyć się z własnego ślubu.

Miała stać się jego żoną. Jeszcze dziesięć miesięcy temu skakałaby ze szczęścia, gdyby ją o to zapytał.

Jednak wiele od tego czasu się zmieniło.

Ścisnął lekko jej ramiona, ponaglając do odpowiedzi na wiszące w powietrzu pytanie.

Przywołała na usta uśmiech. Nieszczery, powierzchowny, nieangażujący. Dokładnie taka sama będzie jej relacja z Jiminem przez wiele lat.

Myśl o dziecku i jego dobru, Sani.

— Zgadzam się na nasz ślub — wypowiedziała drętwymi wargami, czując, jak chłód przenikał ją na wskroś.

Oto szczęśliwa, przyszła panna młoda!

Continue Reading

You'll Also Like

89.9K 6.3K 71
A lost and found fanfic but it involves ICT. Yuvi ,Mahi and Rohit are brothers - the stars of cricket. A bond like theirs is hard to come across bec...
1M 42.6K 50
Being a single dad is difficult. Being a Formula 1 driver is also tricky. Charles Leclerc is living both situations and it's hard, especially since h...
233K 5.8K 52
⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ જ⁀➴ 𝐅𝐄𝐄𝐋𝐒 𝐋𝐈𝐊𝐄 .ᐟ ❛ & i need you sometimes, we'll be alright. ❜ IN WHICH; kate martin's crush on the basketball photographer is...
11K 1.1K 28
"To twoje dziecko, panie prezesie", oznajmia mu piękna kobieta. Gdyby mało mu było problemów, nagle do jego drzwi puka osoba, o której już dawno zapo...