Kitty // Minsung

By kajciuszek

69.8K 4.5K 9.7K

Minho opiekuje się bezdomnymi kotkami More

1
2
3
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
Something about you makes me feel alive

4

3.4K 256 586
By kajciuszek

.☆。• *₊°。 ✮°。

»»-------------¤-------------««

Promienie światła wpadają przez pół otwarte okno i idealnie lądują na twarzy blondyna, który wpół śpiąc przeciera oczy. Przewraca się na drugi bok będąc w połowie na jawie i delektuje się ostatnimi sekundami w łóżku przytulając mocniej miękką, pachnącą kołdrę. Jest to prawie idealny poranek, gdzie chłopak jest wyspany i wypoczęty wstanie z łóżka, prawie idealny bo rośnie mu ciśnienie gdy spod łóżka dochodzi ciche miauczenie. Podnosi się na jednym łokciu i zastanawia się co on w ogóle wczoraj sobie myślał. Przecież on nie umie zajmować się zwierzętami i ich nie lubi! 

Wstaje z grymasem na twarzy kierując się w stronę małych misek i wsypuje do nich trochę karmy i wody. Spod jego łóżka wyskakują trojaczki i małymi, niezdarnymi łapkami przemierzają w stronę chłopaka, który na ten widok w środeczku może trochę się do nich przełamuje. Małe pyszczki otwierają się co po chwilę chcąc skosztować wcale nie taniego posiłku.

Po mieszkaniu chłopaka rozchodzi się dźwięk domofonu więc Jisung wstaje od małych pociech i kieruje się do niego chcąc otworzyć przybyszowi drzwi. Jest pewien, że to jego mama więc w trochu brudnych dresach rusza do wejścia domu mając na celu odkluczyć je aby rodzicielka bez problemu dostała się do małego, skromnego mieszkania. Zdziwienie jednak maluje się na twarzy chłopaka kiedy w drzwiach nie widzi twarzy drobnej, trochu już starej kobiety, a kogoś znacznie młodszego, wyższego i zdecydowanie nie mile widzianego w tym domu.

-Co ty tutaj robisz?- Parska blondyn, któremu w głowie siedzi teraz tylko chęć zjedzenia śniadania więc jak najszybciej chce pozbyć się Minho z budynku. Szatyn rozgląda się po wnętrzu mieszkania dalej stojąc przy wyjściu i lekko się uśmiecha zakłopotany.

-Wczoraj właściwie nie uzgodniliśmy tego, ale czy będę mógł czasem odwiedzać te kotki?- Minho naprawdę się z nimi zżył, zresztą chłopak niewyobrażalnie kocha każde zwierzę więc automatycznie małe trojaczki należą do jego wyimagowanej kociej rodzinki.

-Nie, możesz już spierdalać?

-Nie, nalegam, proszę.- Jisung patrzy po szatynie, który nagle ma odwagę z nim rozmawiać, a jak przychodzi jakieś większe spotkanie towarzyskie to siedzi cicho jak myszka. 

-Wziąłem je pod swoją opiekę to się nimi zajmę, nie jesteś tu potrzebny.- Może Jisung wypowiada zbyt dużo słów, ale co go to kurwa obchodzi. Zamyka drzwi, może trochę zbyt mocno i kieruje się do łazienki w celu załatwienia swoich potrzeb niezbyt się przejmując trochę wychudziałym szatynem przed jego drzwiami wejściowymi, któremu mimowolnie zaczynają spływać łzy po policzkach.

Lee Minho czuje ból, nie wie czy w klatce piersiowej serce aby mu nie szwankuje czy to znów ból egzystencjalny, który pod wpływem narastającego stresu  daje się we znać także fizycznie. Ściska swoje małe, wychudzone dłonie, które wyglądają jakby zaraz miały się złamać i płacze.

Płacze, jest słaby. Wpatruje się jeszcze trochę w drewniane, trochu obskubane drzwi i nie wie zbytnio co ma ze sobą zrobić. 

Straciłem je. Już nie mam nikogo.

Wiele osób by się cieszyło, że ktoś się zaopiekował małymi sierotami, ale nie on.

Odwraca się na pięcie i powoli zaczyna zmierzać do wyjścia budynku, w końcu tutaj też nie jest potrzebny. Nigdzie nie jest potrzebny, a i tak musi gdzieś być i męczy tylko swoją osobą wszystkich innych. Jak bardzo chciałby to skończyć. Schodki w bloku wydają się ciągnąć w nieskończoność, ale czy to przeszkadza chłopakowi? Zresztą i tak nie ma co robić, w końcu nikt go nie potrzebuje.

Wychodząc na zewnątrz wzdryga się na uczucie zimna mimo ubranego grubego swetra. Przeciera dłońmi zmarznięte ramiona i przechodzi pare przecznic patrząc się na swoje stare, trochu obskubane trampki, których nie zmienił zapewne już od paru lat. 

Widzi jego przyjaciół. Kto wie czy oni go też tak nazywają. Opierają się o gruby mur zapewne nie chcąc jeszcze znaleźć się w szkolnych korytarzach i rozmawiają. Jeongin uśmiecha się co chwile radośnie i  w środku serca Minho robi się ciepło.

To był pewien wiosenny dzień, kiedy nic jeszcze nie kwitnęło, a powietrze było  chłodne. Minho przemierzał ze sklepu z dwoma siatkami pełnymi zakupów, wrócili z rodziną do Korei kiedy tylko finansowo im się udało i chłopak udał się po pożywienie dla nich. Swoje zmarznięte ciało ogrzać próbował lekko chuchając pod siebie. Nic mu to nie dawało.

Przyspieszył kroku dalej patrząc w dół i ucieszył się gdy w końcu dotarł do dużego bloku, marnie wyglądającego. Ściany betonowe widać było, że nie odnawiane odkąd zostały wybudowane, trochę popsute okna gdzie w jednym widać starą babcie rozglądającą się po otoczeniu i zapewne obgadującą wszystkich przechodniów swojemu także pomarszczonemu mężowi, który czyta pewnie gazetę co chwilę potakując żonie, ale niezbyt jej słuchając bo ważniejsze w tym momencie jest dowiedzenie się kto ukradł ostatni wór ziemniaków z pobliskiego sklepu. 

Chciał już wychodzić po śliskich, możliwe specjalnie oblanych wodą przez tego jednego złośliwego sąsiada, schodach kiedy natrafił swoją twarzą na klatkę piersiową. Popatrzył się w górę i wstrzymał oddech widząc groźnie wyglądające postacie, które patrzyły się na niego spod byka.

-Nazywam się Jeongin i mieszkam tutaj! Nigdy cię wcześniej tu nie widziałem, zostańmy przyjaciółmi!- Orzeźwia się jeden blondyn, któremu urósł na twarzy uśmiech i sprawił, że Minho już nie czuł przerażenia, ale swego rodzaju sympatię. Obok znajdujący się Hyunjin także się zaczął uśmiechać i gadać z chłopakiem. 

Tego samego dnia spotkał chłopaków w szkole, w której się przepisał. Jeongin wypatrzył go kiedy zmierzał przez stołówkę próbując dorwać coś w miarę zjadliwego od tych niemiło wyglądających pań. 

-Minho Hyung! Tutaj!- Krzyczał przez całą stołówkę blondyn zwracając na siebie uwagę wszystkich osób znajdujących się w pomieszczeniu. W oczach Minho Jeongin był piękny, sam chciałby mieć tę pewność siebie, która pozwoliłaby mu na wykonywanie tak głupich rzeczy. Pokręcił głową i zdobywając upragniony posiłek, który może i nie wyglądał za dobrze ale był zjadliwy, skierował się do małego stołu, w którego stronę duża ilość dziewczyn rzucała spojrzenia i nieśmiało uśmiechała się do chłopców, którzy no cóż, mieli je w dupie.

Usiadł obok Jeongina i uśmiechnął się do niego pesząc się całą atencją nastolatek, która na niego spłynęła. Zaczął się stresować i automatycznie wbijał swoje paznokcie w skórę ręki chcąc poczuć ból, który zabierze go gdzieś indziej, gdzieś daleko. Daleko od jego nowego sąsiada i jego kolegów, daleko od jego zjebanego ojca, daleko od tych napalonych dziewczyn, daleko, daleko, daleko. 

-Minho Hyung, chodzimy do tej samej szkoły nie wierzę.- Jeongin śmiał się mając w buzi kawałek mięsa, który trochę mu wystawał. Dzieciak.- Zróbmy dzisiaj sobie noc filmową! Hyunjin też mieszka w tym samym bloku.

-W porządku.- Odpowiedział niemrawo szatyn zdecydowanie nie wpasowując się w energię reszty chłopaków. 

-Co lubisz robić Minho Hyung?- Jeongin kontynuował rozmowę nie widząc, że Minho czuje się bardzo niezręcznie i to pomogło. Blondyn pytał się co chwilę o jakieś rzeczy chłopaka, a ten miło odpowiadał trochę się rozluźniając i stopniowo wydłużając swoje wypowiedzi. Sam zaczął zadawać pytania i chłopacy z pełną pasją opowiadali mu o sobie.

W pewnym momencie głosy narastały kiedy zza drzwi wyszedł trochu niski, blond włosy chłopak z wiewiórczą twarzą. Stawiał pewne kroki w kierunku sprzedających posiłki, a później zwrócił się do stolika, przy którym siedział Minho. Zaczął panikować, co on o de mnie chce i żołądek podskoczył mu do gardła gdy zajął swoje miejsce naprzeciwko kiwając tylko głową do znajdujących się przy stole chłopaków.

-Jestem Lee Minho.- Ale blondyn go zignorował i tylko chwilę potem posłał mu mordercze spojrzenie. Chłopak postanowił, że nie będzie zawracał sobie nim głowy i wrócił do ożywionej rozmowy z jego nowymi znajomymi. 

-Jak się nazywasz?- Ostry ton głosu wydobywa się z wiewiórki, która posłała mu niemiłe spojrzenie przeszywające go na wylot i Minho zabrało oddech. Patrzył się w ciemne tęczówki blondyna wyczekującego na odpowiedź. 

-Lee Minho- Odpowiedział jeden z sąsiadów podirytowany faktem, że wcześniej tak zignorował nowego przybysza.

-A on nie potrafi mówić, że za niego odpowiadasz?- Nic nie potrafię, jestem do bani, na nic nie zasługuję. W oczach zebrały mu się łzy i nie zauważył nawet kiedy nieznany mu chłopak odszedł od stołu.

-Hej nie przejmuj się nim.- Odpowiedział Felix swoim niskim tonem głosu, który cholera, mógł go zabić, a zdecydowanie stawiał na jego ciele gęsią skórkę, zresztą nie tylko on tak reagował bo zauważył to samo u Hyunjina, który uparcie się w coś wpatrywał w okno. 

-Han Jisung, on zawsze tak ma, pewnie jego dziewczyna Jihyo znów go wkurwia.- Jeongin jak zwykle zachował wesoły ton nie dając się zbić z tropu niemiłemu przyjacielowi, który jak szybko się pojawił tak szybko zniknął.

Trójka chłopaków była dla niego naprawdę miła. Wieczorem spotkali się na umówioną noc filmową, w końcu był piątek i mogli siedzieć do bardzo, bardzo późna. Zaczęli od filmów Marvela, których Minho nie był szczególnym fanem ale widząc radość w oczach pozostałej trójki naprawdę nie potrafił im odmówić. Siedzieli na sofie zajadając się niezdrowym żarciem i ciesząc się swoimi osobami, a Minho pierwszy raz od bardzo dawna czuł się szczęśliwy. Nie pozwalał swoim autodestrukcyjnym myślą dochodzić do siebie.

Następnego dnia kiedy był już u siebie Jeongin wysłał mu wiadomość, o tym że urządzają dzisiaj imprezę u Hyunjina. Dla Minho to było absurdalne, ma wychodzić z domu w innym celu niż do szkoły dwa dni pod rząd? 

Ale przyszedł i bawił się prawie tak samo dobrze, dopóki nie musiał pocałować wiewiórki.

-Chłopcy nie całują chłopców- Powtarzał mu kiedyś ojciec. 

Ale Minho nie posłuchał kiedy miał dwanaście lat i w swoim małym, niesprzątanym pokoju pocałował pierwszego chłopaka i było to cholernie przyjemne, ale wszedł wtedy do małego, nieposprzątanego pokoju ojciec, który stał się czerwony od złości i nawrzeszczał na niego tak, że Minho już nigdy nie miał okazji spotkać Changbina.

Wtedy się zaczął dla niego koszmar, nie raz wyczerpany, mocno pobity ledwo dochodził do swojego pokoju, kiedy to ojciec chciał mu wybić z głowy całowanie chłopców. Minho siadał wtedy na swoim łóżku czując, że każdy skrawek jego ciała boli od ciosów paska od spodni i wyciągał mały katechizm czytając raz po raz różne modlitwy.

-Boże pomóż mi.

Nie zabijaj. Powtarzał w głowie Minho czytając jedną modlitwę.

Ale Minho nie posłuchał kiedy miał dwanaście lat i w swoim małym, nieposprzątanym pokoju znalazł maszynkę do golenia, z której wyciągnął ostrze i nieumiejętnie przejechał po swojej skórze. Skrzywił się na nowe uczucie bólu i z przerażeniem rzucił ją w kąt. Co on, kurwa wyprawia, ale pare dni potem wyczyścił ostrze i powtórzył swoje poczynania kiedy w jego głowie jedyne co było to słowa zrób to, zrób to, zrób to, to da ci ulgę. I faktycznie dawało, był to nowy sposób na jego upust emocji, kiedy w szkole zaczęli się z niego wyśmiewać, a biedny Minho panikował, kiedy jego ojciec na niego wrzeszczał, kiedy czuł, że musi to zrobić bo głosy w jego głowie mu karzą.

-To tylko jego wybryk, znajdzie sobie dziewczynę- Powtarzała matka.

Ale Minho nigdy nie znalazł sobie dziewczyny. 

Pocałował raz Eunbi z klasy równoległej, ale poczuł obrzydzenie, to nie było to. Zaszkliły mu się oczy i uciekł od krótkowłosej pozostawiając ją w niemałym szoku.

-Chłopcy nie całują chłopców- Powtarzał mu kiedyś ojciec. 

A on po raz kolejny pocałował chłopaka i mu się to podobało. 





Continue Reading

You'll Also Like

74.5K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
131K 8.8K 73
Gdzie Jisung potrzebuje miłości Lub Minho poszukuje swojego szczęścia ¡WARRING! #angst #sadend
9.6K 457 19
Kiedy Han Jisung, jest zwykłym chłopakiem z Instagrama, a Minho próbuje mu pomóc... A może Han jednak nie jest taką zwykłą osobą?... ⚠️Sad, Instagram...
238K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...