Play with fire... |Dabi x Oc|

By Akari_Urokiri

28.6K 1.3K 502

Praca bierze udział w konkursie literackim "Splątane nici" organizowanym przez @glnozyce Ogień - symbol bezpi... More

Prolog
1.
2.
3.
4.
5.
6.
Pracownicy klubu Teishi jikan
7.
Prezent Świąteczny
8.
9.
10.
11.
12.
Prezent cz.II
Informacja + prośba od autorki
Propozycja
Kolejna informacja
Informacja
13.
Informacja/Propozycja
Kolejna Informacja
14.

Prezent cz.I

703 28 11
By Akari_Urokiri

No więc tak.. W głosowaniu wybrał pomysł numer dwa czyli: Dabi- bohater, Annelain- studentka medycyny. Różnicy wiekowej pomiędzy nimi nie zmieniam, dalej są to cztery lata. A teraz kilka informacji co do pracy :
- Praca nie ma nic wspólnego z głównym wątkiem.
- Rodzinny Todorokich oraz Hiroshiro znają się od dawna, jednak tak jak w głównej części rodzice Annelain nie utrzymują z nimi kontaktów od ukończenia przez jej ojca  liceum.
- Annelain nie zna Toyi i vice versa.
- Chodzi na ten sam uniwersytet co Natsuo.
- Jej rodzice żyją, co do zbrodni z głównej historii to do niej doszło i to wtedy jak ich ratowała po wyjściu yakuzy aktywowała swój dar/ quirk. 
Praca zostanie podzielona na dwie części. Pierwsza dzisiaj a drugą oddam w wasze rączki jako prezent świąteczny.

No i to chyba tyle.. Tak więc bez owijania w bawełnę, zapraszam do czytania!

- Panie doktorze, może nam pan powiedzieć dlaczego jeszcze nie pojawił się dar u naszej córki? - zmartwiony głos Ceity rozniósł się po małym gabinecie lekarskim. Kobieta przycisnęła do swojej piersi drobne ciało swojej czteroletniej córki a stojący za nimi Yakumo ułożył uspokajająco dłonie na napiętych ramionach żony.

- Niestety jest to dla mnie trudne do powiedzenia.- powiedział czterdziestoletni mężczyzna, drapiąc się po karku. Spojrzał w stronę rodziny po czym wstał z miejsca. - Jak dobrze zdają sobie państwo sprawę z tego iż rzadkością w tych czasach by urodziła się osoba bez..

- Mówi pan, że moja córka nie posiada da..

- Proszę mi nie przerywać proszę pana.- wszedł mu w słowo, w tej samej chwili z powrotem siadając na swoim krześle. - To co chcę powiedzieć... Że państwa córce niczego nie brakuje bym mógł stwierdzić iż nie posiada daru. Wszystko wskazuje iż go posiada lecz nie mogę państwu powiedzieć czym on jest. Ponieważ wyniki państwa córki nie wykazują żadnych anomalii, które dałyby nam choćby wskazówkę z czym może być związany jej dar. Proszę spojrzeć. - podał im zdjęcie rentgenowskie stopy Annelain. - Jak państwo widzą Annelain nie posiada tej kości, mówi samo przez siebie, że posiada ona dar... Lecz... -  przełknął ślinę w chwili kiedy detektyw Hiroshiro wziął od niego zdjęcie. Nastała niezręczna cisza, podczas której czterolatka spoglądała to na rodziców to lekarza.

- Mommy? - ciszę przerwała Annelain, skupiając uwagę dorosłych na sobie. Ceity spojrzała na nią i nie wiedziała jak ma jej przekazać iż tak naprawdę nic nie wiedzą. 

- W takim razie do zobaczenia panie doktorze za jakiś czas.- powiedział Yakumo, oddając mężczyźnie zdjęcie i wziął córkę od swojej żony. - No myszko powiedz panu doktorowi pa pa.

- Pa, pa. - mruknęła machając lekarzowi a następnie wtuliła się w klatkę piersiową swojego ojca. Ceity nie odezwała się aż do momentu, w którym nie zajęli swoich miejsc w samochodzie.

- Możesz mi powiedzieć co to miało znaczyć?- spytała na tyle cicho męża by nie usłyszała jej siedząca w foteliku Annelain, obecnie zajęta bawieniem się pluszową maskotką Grand Orki.

- Możemy porozmawiać o tym na spokojnie w domu? Kruszynko co chcesz na obiad? - spytał poprawiając okulary oraz wyjeżdżając z parkingu. Czterolatka przycisnęła do siebie maskotkę, po czym powiedziała.

- Lybe!

- Kochanie nie lybe a rybę. - poprawiła ją matka na co Yakumo cicho się zaśmiał.

- A to nie będzie przypadkiem kanibalizm?

- Cio?

- Yakumo!- skarciła go żona po czym skupiła całą swoją uwagę na córce. - Kanibalizm to znaczy kiedy tatuś zjadłby mnie lub na odwrót. Tak samo jak ty jesz kurczaka bądź inne jedzonko.

- To... Cio mogie jesc by nie było emmm...

- Cóż... Nie jedz ludzi to nie zostaniesz kanibalem.- rzucił radośnie mężczyzna.

- A jak smakujie clowiek?

- Ccóż.. mhpfu.. Chyba jak kurczak? Niestety rybko nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie bo nigdy nie zjadłem żadnego człowieka, lecz jeśli kiedykolwiek kogoś spróbuję to dam ci znać.

- A pan dioktiol cio powiedzial? -  w samochodzie zapanowała cisza. Ceity zacisnęła wargi, Yakumo wzmocnił chwyt na kierownicy, wziął głęboki wdech, zatrzymał się na czerwonym świetle i odwrócił do córki.

- Że nie wie. Po prostu jesteś za bardzo wyjątkowa by mógł powiedzieć nam jaki posiadasz dar, dlatego znów go odwiedzimy za jakiś czas. Dobrze Annelain?

- Mhm! - powiedziała z uśmiechem na twarzy...

- Oi Annelain! Wstawaj bo spóźnisz się na wykład! - krzyk Ceity wyrwał dziewiętnastolatkę ze snu. Dziewczyna po omacku szukała telefonu a kiedy już go czuła otworzyła oczy i zerknęła na godzinę. ' Boże... Ta kobieta mnie kiedyś wykończy.. Mam jeszcze pół godziny snu a wykłady zaczynam za godzinę... Idę dalej spać..' zablokowała telefon po czym upadła twarzą na poduszkę, znów odpływając w objęcia Morfeusza kiedy drzwi do jej pokoju zostały gwałtownie otworzone a kołdra brutalnie z niej zabrana.

- Hiroshiro Annelain. Daje ci dokładnie pięć sekund na to byś wstała z łóżka. Bo inaczej będziemy rozmawiać.

- .. Mhmmmg.... Kobieto... Daj żyć..

- Annelain. - na dźwięk poirytowania w głosie matki nastolatka otworzyła w końcu oczy i powoli usiadła.

- Ehh...- ziewnęła zakrywając usta lewą dłonią a prawą podrapała się po głowie. - No już wstaję. Boże kobieto nie musiałaś być tak bruta...- przerwała na widok miny swojej matki. 

- Coś chciałaś powiedzieć? - dziewiętnastolatka przełknęła ślinę, rozbudzając się i szybko zaprzeczyła. ' Shit! Prawie stanęłam na minie! Ojciec znów coś spierniczył czy może to jeden z tych dni?!'

- Jjedynie to, że już wstaję mamuś. Haha..- powiedziała delikatnie się śmiejąc oraz wstając z łóżka. Wzięła od kobiety kołdrę, szybko pościeliła łóżko i podeszła do szafy. -  Daj mi dziesięć minut i przychodzę na śniadanie. - powiedziała otwierając szafę a słysząc jak Ceity zamyka za sobą drzwi westchnęła. - Uaaa.. Mało brakowało a doszłoby do morderstwa..- szybko chwyciła za czarne spodnie, szarą koszulę, czystą bieliznę oraz ręcznik a następnie wyszła z pokoju i udała się do łazienki wziąć szybki prysznic. W tym samym czasie Ceity wróciła do kuchni a na widok męża czytającego kolejne akta uderzyła go w głowę pnączem.

- Za co?

- Ile razy ci to powtarzam, że nie ma czytania dokumentów, korzystania z telefonu bądź oglądania telewizji podczas jedzenia?

- Ale naszej kruszynki jeszcze nie...

- Mówiłeś coś kochanie?

- Tylko to, że cudnie wyglądasz moja piękna... A właśnie gdzie nasza córka?

- Poszła się umyć. Ja dalej nie mogę was zrozumieć. Najpierw narzekacie, że się nie wysypiacie a chodzicie spać o takich godzinach, że co się niby macie dziwić iż rano jak trupy wyglądacie? Albo jak możecie być gotowi w ciągu dwudziestu minut, mówię tu razem z poranną toaletą a jeśli bierzecie prysznic to pół godziny ...

- Wiesz.. Skarbie..- powiedział otaczając ją ramieniem w talii oraz przyciągnął ją do siebie. Kiedy miał już pocałować żonę do kuchni wbiegła Annelain.

- Nie przeszkadzajcie sobie... A właśnie tato. Podrzucisz mnie na uczelnie?

- A od czego masz rower bądź pociąg, co?

- Ale wtedy nie będę na miejscu szybciej.. No chyba, że... - spojrzała oczami szczeniaczka na Ceity.

- Nawet nie..

- Bo jakbym odzyskała swój motor , to nie byłoby żadnego problemu.. Aa poza tym tamten wypadek nie był z mojej winy i gdyby nie moja szybka reakcja tto nie wiadomo co by się tam stało.. Więc... Mogę? - spytała niepewnie spoglądając to na matkę lub ojca. Yakumo westchnął drapiąc się po karku a na ten widok Ceity przewróciła oczami.

- Córeczka tatusia, co? - mruknęła pod nosem uwalniając się z chwytu męża i poszła po zrobione śniadanie.

- Annelain, kochanie... Ja wiem, że gdybyś nie użyła wtedy daru to zginęłoby sporo ludzi, jednak w świetle prawa to co uczyniłaś było przestępstwem. 

- Ale..!

- Nie ma żadnego "ale" moja droga... Posłuchaj nie możesz tak postępować. Rozumiałbym jakbyś zdobyła licencje lecz nie kontynuowała pracy jako bohater tak jak ja, lecz ty wybrałaś inną opcje i ja to szanuję naprawdę skarbie. Lecz dla otoczenia...

- Czyli innymi słowy mówisz mi, że skoro nie poszłam do U.A. albo innej szkoły, która pozwoliłaby mi na posiadanie tej głupiej licencji to muszę czekać  do momentu aż skończę studia bym mogła używać mojego daru do ratowania ludzi? Czy dobrze to zrozumiałam ojcze?

- Annelain ojcu nie o to...

- Dzięki mamo, ale chyba załapałam o co tacie chodziło. Podziękuje za śniadanie. Muszę iść na pociąg bo inaczej spóźnię się na zajęcia.- przerwała matce wychodząc z kuchni. 

- Annelain, czekaj! - krzyknęła Ceity wychodząc za córką jednak tej już nie było w mieszkaniu. Szkotka westchnęła wracając do kuchni a widok załamanego męża lekko ją poirytował.

- Dlaczego nie mogłeś powiedzieć jej, że może już jechać motorem? A nie rozpoczynać lekturę.

- Pragnę przypomnieć, że sama prosiłaś mnie bym ją o tym uświadomił, zapomniałaś kochanie?

- Ale mogłeś wybrać przecież inny moment na to!

- Niby kiedy? Zapomniałaś, że dalej szukamy Go? 

- Yakumo..

- Nie mogę tego tak zostawić i ty dobrze o tym wiesz. Tak samo nie mogę pozwolić by ten popierdolony bydlak spróbować czegoś takiego jeszcze raz i nie został za to ukarany.

- Kochanie..- Ceity podeszła do męża po czym pocałowała go w czubek głowy. - Nie zapominaj, że nie jesteś w tym sam.. A jeśli ta sprawa tak cię męczy czemu nie oddasz jej komuś innemu? Lub nie poprosisz kogoś o pomoc?

- Ceity. Dobrze wiesz, że nie mogę tego zrobić nieważne co. Dalej nie wiem.. Dalej nie jestem pewien kto mnie wtedy wydał..

***

- Emmm.. Hiroshiro-san? -  dziewczynę z rozmyślań wyrwał dość piskliwy męski głos. Dziewczyna uniosła spojrzenie znad czytanej książki po czym skupiła je na dość wysokim mężczyźnie. 

- A ty to...?

- Aah! Miyamoto Kouchiro z...

- A więc Miyamoto-san w czym mogę ci pomóc? -  przerwała mu zamykając książkę. Mężczyzna przełknął ślinę a czujne lecz znudzone spojrzenie Annelain nie opuszczało go ani na moment. Odchrząknął nim się nie odezwał.

- Czy mogłabyś pójść teraz ze mną do klubu koszykówki? - dziewczyna posłała mu pytające spojrzenie na co ten się spłoszył. - Ccchodzi mi o to...! Cczy mmogłabyś  sprawdzić sstan jednego z naszych zawodników?! -  spytał cały czerwony na twarzy na co dziewczyna cicho się zaśmiała. Schowała książkę do torby, zerknęła na zegarek po czym zeskoczyła z parapetu na którym siedziała i spojrzała na chłopaka.

- Masz tylko piętnaście minut mojego czasu. 

- Dziękuję! W takim razie chodźmy. - powiedział chwytając ją za nadgarstek i ciągnąc w stronę schodów. Nie zrobili nawet pięciu kroków nim nie uwolniła dłoni z jego chwytu i go wyminęła.

- Akurat znam drogę. Nie potrzebuje by mnie tam prowadzić za rączkę.- warknęła i nie czekając na niego ruszyła w dalszą drogę. Ten po chwili ją dogonił i do końca drogi panowała między nimi cisza. Kiedy dotarli na miejsce od razu została wepchnięta do środka czym skupiła na sobie uwagę zawodników.

- Hiroshiro. 

- Yamamoto-sensei. Czy coś się stało? - spytała na co pięćdziesięciolatek westchnął. Nakazał jej ruchem dłoni by do niego podeszła co od razu uczyniła a na widok leżącego na ziemi i dosłownie płaczącego z bólu chłopaka szybko się połapała w sytuacji. 

- Nie lepiej byłoby by zbadała go pani doktor? Albo wziąć go do szpitala na prześwietlenie? - usiadła przy chłopaku kładąc obok siebie torbę i spojrzała na nauczyciela wychowania fizycznego. Mężczyzna westchnął zaprzeczając.

- Niestety, ale nie możemy tego zrobić. Dokładnie za trzy godziny gramy ważny dla uczelni mecz a bez Todorokiego może nam się nie udać. - powiedział z wyczuwalną w głosie nutą złości, rozczarowania i zakłopotania.

- Hmm.. A wiadomo co sobie zrobił? - spojrzała na zawodników lecz ci jedynie zaprzeczyli tak samo jak nauczyciel. Przeniosła swoje spojrzenie na leżącego chłopaka. - Powiesz coś sobie zrobił czy od razu cię pokroić?

- Cco?! Oi Miyamoto! Kogoś ty przyprowadził!?

- Mógłbyś się zamknąć i powiedzieć coś sobie zrobił? W odróżnieniu od ciebie nie mam całego dnia na zabawę w szpital.

- Jakbym wiedział to bym powiedział! Coś chrupnęło mi w nodze kiedy lądowałem po wsadzie i mnie cholernie boli! - warknął przez zaciśnięte zęby na co Hiroshiro jedynie westchnęła. Spojrzała na zegarek a następnie na trenera.

- Dajcie mi pięć minut sam na sam. Oczywiście nie reagujcie na jego krzyki ponieważ nie mam czasu by bawić się w blokowanie czucia w jego ciele a tego byśmy nie chcieli, ponieważ w ciągu trzech godzin to do siebie nie dojdzie.

- Słyszeliście panią idioci! Wychodzimy! - powiedział mężczyzna wstając i wychodząc z hali. W jego ślady poszli pozostali zawodnicy jak i menadżerki. Annelain skupiła spojrzenie na Todorokim a dokładniej na jego nogach. Przyłożyła kciuk do ust po czym z całej siły przegryzła skórę aż nie poczuła krwi. Następnie przyłożyła zraniony palec do lewej nogi chłopaka i wbiła w nią krwawe igły. Jęk bólu opuścił jego usta lecz to nie zrobiło na niej żadnego wrażenia, jedynie przymknęła powieki skupiając się na swoim darze oraz analizowaniu stanu jego ciała. ' Uszkodzona rzepka w lewej nodze oraz kość biodrowa w prawej.. Do tego wybity mały palec w lewej stopie.. Oprócz tego mocno napięte mięśnie w całym ciele no i jeśli by dalej grał i zabraliby mu piłkę uderzając niefortunnie w nadgarstek to także by coś sobie zrobił.. Agh! ' 

- Teraz radzę mocno zacisnąć zęby jeśli nie chcesz by się z ciebie śmiali. - poradziła nim nie zabrała dłoni z jego nogi i zaczęła manipulować krwią w jego ciele. ' Najprościej by było po prostu zniszczyć jego kończyny i zrobić je od nowa, lecz nie mam na to czasu... W ogóle nie mam czasu na takie zabawy! Ale nie! Jak zawsze jak trafia mi się paskudny poranek to i dzień mam do końca zjebany.. Boże za co się zgodziłam na to wszystko? '  narzekała na samą siebie w myślach jednocześnie naprawiając chłopaka. Po upływie dokładnie pięciu minut wstała oraz pomogła zrobić to samo chłopakowi. 

- Radzę przez najbliższą godzinę nic nie robić, najlepiej jak ktoś zaniesie cię na plecach do gabinetu pielęgniarki i tam sobie poleż. Ból oraz późniejsze zdrętwienie powinno minąć a pojawi się dokładnie za dziesięć minut więc nie próbuj wracać do ćwiczeń bo po prostu nie wstaniesz z podłogi do końca tygodnia. Oraz wpadnę przed meczem by sprawdzić twój stan więc niczego nie próbuj. Sensei! Skończyłam! - krzyknęła a do środka wszedł nauczyciel a za nim reszta klubu.

- Już?

- Tak. Proszę dopilnować by przez godzinę leżał bez ruchu inaczej nie zagra. Ach no i oczywiście profesor Kishimoto nie może się o tym dowiedzieć. - poinformowała mężczyznę na co przytaknął patrząc do tyłu na swoich uczniów. 

- Kakutozo! Zabierz Todorokiego do pielęgniarki i powiedz, że po prostu źle się poczuł. A tobie Hiroshiro dziękuję za pomoc.

- Nie ma problemu. A teraz przepraszam, ale mam wykład za pięć minut. - skinęła głową podnosząc z ziemi torbę i wyszła z hali.

- Na co jeszcze czekasz Kakutozo? Zabieraj w tej chwili Todorokiego a reszta wracać mi do ćwiczeń! - powiedział po czym gwizdnął a ci jak na zawołanie wykonali jego polecenia.

~~ Trzy godziny później ~~

- I jak się czujesz? - spytała Todorokiego jednocześnie sprawdzając jego stan fizyczny za pomocą daru.

- Lepiej niż dwie godziny temu. - odpowiedział Natsuo wstając powoli z ławki. Spojrzał na dziewczynę, która cały czas spoglądała na jego nogi.

- To oczywiste. Poza tym czy ktoś był jak ćwiczyłeś? - ukucnęła przed nim przyciskając do jego lewego kolana delikatnie opuszki palców.

- Praktycznie wszyscy? Czemu pytasz?

- Bez powodu. - mruknęła wstając i po raz pierwszy spojrzała mu w oczy. - Twój stan jest stabilny jednak radzę byś po meczu pojechał do szpitala na kontrolę. Jeśli będziesz odczuwać jakiś dyskomfort bądź ból, niezależnie o jakiej sile zadzwoń pod ten numer. Postaram się jak najszybciej pojawić i naprawić twój stan. - podała mu kartę ze swoim numerem telefonu po czym spojrzała na zegarek i znów na niego. - No to tyle ode mnie. A i jeśli zadzwonisz z jakiegoś innego powodu niż te które ci podałam to marnie skończysz. Powodzenia na meczu i nie zapomnij o wizycie w szpitalu. - powiedziała odwracając się i kiedy miała już pójść poczuła jak chłopak łapię ją za nadgarstek. Gwałtownie wyrwała mu dłoń z chwytu i spojrzała w jego stronę z mordem w oczach. Natsuo lekko się wzdrygnął lecz przełknął ślinę nim się nie odezwał.

- Chciałbym się jakoś odwdzięczyć za to co zrobiłaś Hiroshiro.

- Nie trzeba.

- Nalegam. - spojrzał na nią pełnym determinacji spojrzeniem na co ta zaczesała włosy do tyłu załamana. ' Super, dzisiaj to naprawdę nie jest mój dzień.'

- W takim razie wygraj ten mecz i będziemy kwita. To wszystko.- odwróciła się gwałtownie na pięcie i ruszyła szybkim krokiem w stronę wyjścia z uczelni. Kiedy była przy bramie i miała pewność iż chłopak za nią nie idzie wyciągnęła z torby słuchawki po czym weszła w muzykę i zaczęła przeglądać playlisty, kierując się w stronę stacji. Po odnalezieniu odpowiedniej piosenki wybrała ją, schowała telefon do kieszeni spodni i skupiła swoje spojrzenie na otoczeniu. ' Ciekawe czy rodzice są w domu.. Chociaż nie. O tej godzinie na pewno są jeszcze w pracy... Mmmhhmm.. Dobra, wpadnę do mamy po drodze i sprawdzę czy nie potrzebuje pomocy w kwieciarni..' podrapała się po karku a kiedy przypomniała sobie rozmowę z rana zacisnęła wargi. ' Przecież dobrze wiem, że to co zrobiłam było nie zgodne z prawem! Ale gdybym niczego nie zrobiła nigdy bym sobie tego nie wybaczyła! I wiem, że gdyby był na moim miejscu ojciec zrobiłby to samo... Kurwa, dlaczego chęć bezinteresownej pomocy jest uważana za przestępstwo?  Jeśli jesteśmy zdolni do pomocy za pomocą naszych zdolności nie powinniśmy być za to karani! By chcieć komuś pomóc nie trzeba być pieprzonym bohaterem! Poza tym co jest w nich takiego cudnego? Nikt nie jest idealny i oni nie są jakimś specjalnym wyjątkiem. Każdy jest zdolny do porzucenia swoich ideałów, moralności bądź człowieczeństwa dla sławy, pieniędzy i władzy..' westchnęła spoglądając na światło sygnalizujące iż można przejść na drugą stronę. Zatrzymała muzykę po czym ruszyła spokojnym krokiem przez przejście, wsłuchując się w gwar panujący w mieście. Nagle stanęła w miejscu na widok zbliżającego się w jej stronę w dość sporą prędkością samochodu dostawczego. ' Nie ucieknę!' to była jedyna myśl jaka pojawiła się w jej głowie. Lecz przed uderzeniem samochodu w jej ciało , wzmocniła je za pomocą daru sprawiając iż samochód się zatrzymał. Ludzie zaczęli krzyczeć oraz niektórzy próbowali wyjść ze swoich pojazdów jednak kierowca samochodu dalej próbował przejechać. 
' Ach.. Na serio dzisiaj nie jest mój dzień. Cała lewa strona jest strasznie poharatana a jeśli zrobię jakiś gwałtowny ruch kawałki zderzaka wbiją się głębiej.. Do tego chyba właśnie wjechał we mnie jakiś złoczyńca sądząc po tym iż pragnie mnie dupek przejechać... Co za utrapienie..' z jej myśli wyrwało ją mocne kaszlnięcie krwią. Powoli spojrzała na swoją lewą stronę i na ten widok miała ochotę zwymiotować. Następnie spojrzała w prawą stronę a kiedy chwilę później poczuła brak większego nacisku na swoje ciało znów spojrzała w lewo. Zacisnęła zęby po czym szybkim i pewnym ruchem wyciągnęła ze swojego ciała części samochodu, powodując tym mocniejsze krwawienie. Upadła na kolana, z całej siły walcząc z ogarniającym jej ciało zmęczeniem spowodowanym brakiem dużej ilości krwi, zmusiła swój dar do szybkiego działania. Zatamowała krwawienie, przyciągając do siebie całą krew którą utraciła oraz zaczęła regeneracje uszkodzonych przez samochód organów. Widziała jak przez mgłę jak ktoś do niej podchodzi i coś do niej mówi lecz nie skupiała na tej osobie uwagi za bardzo zajęta ratowaniem swojego życia. ' Tamowanie zakończone, śledziona z nerką oraz płuco powoli wracają do pierwotnego stanu.. Poziom krwi się stabilizuje a resztą.. Po prostu zajmę się w domu.. Chociaż może jednak naprawię przynajmniej jedno ucho..' stwierdziła w myślach, skupiając się na prawym uchu i w momencie kiedy wyciągnęła słuchawkę dotarły do niej wszystkie dźwięki.

- Nie ruszaj się! Zaraz przyjedzie karetka!

- Zostaw mnie. - rzuciła obojętnie i jakby nigdy nic wstała z klęczków. Zamrugała parę razy nim nie wróciła jej widoczność i widok zszokowanej miny jakiegoś mało znanego bohatera rozbawił dziewczynę. - Żałosne. - mruknęła podnosząc torbę i minęła go. W tym samym momencie na miejsce dojechała karetka a wraz z nią policja. ' Błagam tylko niech nie będzie tam ojca..' modliła się do niebios jednak tak jak sobie od rana mówiła dzisiaj nie był jej dzień.

- ANNELAIN! - krzyk rozpaczy i strachu był słyszalny chyba w odległości kilometra. Dziewczyna nawet nie mrugnęła a już przed nią stał jej zmartwiony, przestraszony i wściekły ojciec. Już chciała coś powiedzieć lecz nie wiedziała dokładnie co. Yakumo użył na córce daru i ostrożnie oraz szybko przeniósł ją do ambulansu.

- Nic mi nie jest tato. - odezwała się kiedy ułożył jej ciało na noszach. By zapewnić mężczyznę o swoich słowach usiadła i zaczęła wyginanie ciałem za co dostała pięścią w głowę.

- Cco pan robi!? - krzyknęła jedna z ratowniczek na co Yakumo spojrzał na nią wściekłym spojrzeniem. Ta szybko się od niego odsunęła a mężczyzna skupił wzrok na córce.

- Co ty.. Ile razy ci mówiłem byś na siebie uważała?! I co ty dokładnie wyprawiasz!? A co jeśli rany się otworzą?! Dlaczego nie zabieracie jej do tego przeklętego szpitala?! - krzyczał nie spuszczając spojrzenia z córki. Annelain spojrzała w granatowo-czarne oczy ojca po czym westchnęła kładąc się z powrotem na noszach.

- Niech mnie pan już stąd zabierze nim dojdzie tu do gorszej masakry. - powiedziała obojętnie do stojącego obok noszy ratownika, który po kilku sekundach załapał o co chodzi dziewczynie i szybko wprowadził nosze do pojazdu. Yakumo wsiadł razem z nim a krzyki jego partnera zdawały się do niego nie docierać. 

- Tato na serio nic mi nie je..- przerwała na widok pełnego gniewu spojrzenia ojca. ' Dobra, lepiej powiem mu mój faktyczny stan.' - .. to znaczy nic nie zagraża mojemu życiu. Zajęłam się tamowaniem krwi, jednocześnie naprawiłam uszkodzone narządy i cały czas produkuje braki w mojej krwi. A słuchem w lewym uchu oraz no.. po prostu całą lewą stroną planuje zająć się później.

- W szpitalu się tym zajmą. - poinformował ją po czym chwycił za jej prawą dłoń. - Dlaczego..- wyszeptał, a Annelain wyczuła iż głos mu drży z emocji. Zacisnęła palce na jego dłoni, przechyliła głowę w jego stronę i posłała mu słaby uśmiech.

- To co? Odzyskam motor? - spytała, a na dźwięk śmiechu, który był dla niej znakiem iż jej ojciec jest załamany z jej głupoty także się zaśmiała.

- Nie myśl sobie iż matka się o tym nie dowie.

- Nie..

- Tak. A teraz powiedz jak się czujesz? - spytał z troską w głosie. Westchnęła.

- Praktycznie nie czuję lewej strony. Chyba dzięki adrenalinie byłam w stanie wstać i się ruszyć.. No i chce mi się spać...

- Nie wolno ci zasnąć. Proszę mów do mnie kruszynko. - powiedział błagalnym tonem mocniej ściskając jej dłoń. I zaczęła wtedy znów do niego mówić, samej nie wiedząc co konkretnie. Jedynie skupiała się na jego osobie i by nie zasnąć. Nie pamięta jak długo jechali lecz wyrwała się z transu w momencie kiedy ujrzała korytarz szpitalny.

- Wezwijcie doktor Kishimoto! - krzyknął jeden z ratowników na co do końca wróciła do niej świadomość. Po jakieś chwili ujrzała swojego wykładowcę, który biegł w jej kierunku a w jego spojrzeniu widziała przerażenie. ' Aż tak kiepsko to wygląda? Ale przecież nic mi nie zagraża a rany same się zaczęły goić.. Boję się jedynie iż mogło wdać się zakażenie kiedy wchłonęłam tą całą utraconą krew.. Lecz nic nie wskazuje by było coś nie tak z tymi organami.'

- Co się stało?! - z jej rozmyślań wyrwał ją głos mężczyzny. Ratownik już miał mu powiedzieć, kiedy to Hiroshiro weszła mu w słowo.

- Potrzebuje krwi. Sporo krwi. - wychrypiała na co lekarz przytaknął wioząc ją z innymi ludźmi na blok operacyjny. Tam szybko podłączyli ją do aparatury oraz sprawnie się przygotowali i w momencie kiedy zaczęli usuwać z niej ubrania, jęk opuścił usta dziewczyny a wraz z nim stróżka krwi.

- Hiroshiro! Gdzie jest ta krew? - spytał Kishimoto patrząc na aparaturę. ' Boże jak oni hałasują.. Po prostu zostawcie mnie w spokoju i tyle.. Sama dam sobie radę..'

- Odczepcie się ode mnie.- powiedziała na tyle głośno by skupić na sobie uwagę wszystkich osób znajdujących się na bloku operacyjnym.

- O czym ty mówisz? Będąc w takim stanie nawet twój dar ci nie...

- Gdyby nie mój dar dawno byłabym martwa. - poinformowała swojego profesora po czym usiadła. - Mogę coś do ubrania? Poza tym nie potrzebuję żadnych badań. Powoli się regeneruję i potrzebuję jedynie krwi, to wszystko. - mruknęła patrząc wprost w oczy swojego nauczyciela.

- Siostro Michiru proszę przynieść jej coś do założenia oraz dowiedzieć się gdzie ta.. Już nic. Niech tylko przyniesie pani te ubrania. - powiedział załamanym głosem, na co jedna z pielęgniarek opuściła szybko pomieszczenie ,a blondyn wziął od kogoś innego trzy torebki krwi, które podał swojej uczennicy. - Przepraszam was za kłopot , lecz możecie wracać do waszych obowiązków.

- Ale...

- Później porozmawiamy.- poinformował ich ,a dziewczyna szybko otworzyła jedną z torebek i zabrała się za jej opróżnianie, spoglądając jak ludzie opuszczają pomieszczenie. Kiedy była już przy kończeniu drugiej jej wykładowca w końcu się odezwał.

- Możesz mi powiedzieć jaki jest twój i był twój stan? - Annelain jedynie otworzyła trzeci worek z krwią i po jego opróżnieniu powiedziała mu to o co prosił..

****

- Dlaczego wyszłaś ze szpitala?! Yakumo a ty czemu jej nie powstrzymałeś?! - krzyk Ceity rozniósł się po salonie w którym Yakumo kończył bandażowanie córki.

- Bo nic mi już nie jest mamo. Poza tym i tak by mnie nie naprawili zniszczonego ucha i oka więc.. A tak to normalnie widzę i słyszę.. No chodź przez jakiś czas rany nie znikną, ale lepsze to niż kostnica co? - powiedziała a na ostanie słowa została mocno uszczypnięta przez matkę w prawy policzek. Następnie kobieta z płaczem przytuliła do siebie jak najostrożniej córkę, dziękując iż żyje. I tak przez dwie godziny siedziała wraz z rodzicami w salonie słuchając tego iż jest dla nich najważniejsza, by bardziej dbała o swoje życie i by uważała. Puścili ją dopiero gdy powiedziała iż jest śpiąca, wtedy Yakumo zaniósł ją do jej pokoju, ostrożnie ułożył na łóżku oraz ucałował ją w czoło.

- Tato a co z moją torbą i telefonem?

- O to się martwisz?- spytał lekko załamany. Po chwili wskazał w stronę biurka gdzie leżała torba. - Co do telefonu przetrwała karta pamięci i sim. Przełożyłem ci je do twojego starego telefonu, który się ładuje... A teraz idź spać i jak coś, krzycz.- poinformował ją po czym opuścił jej pokój. Odczekała kilka minut nim nie spróbowała wstać z łóżka a dopiero po piątej próbie jej się to udało. 

- Ha..hah...- wydyszała przez zaciśnięte zęby. Po chwili kiedy spoglądała w stronę drzwi poczuła jak łzy zbierają się w jej oczach. Zacisnęła zęby, nie chcąc by jej płacz zaalarmował jej rodziców. Sama nie wiedziała ile tak łkała lecz przerwała w momencie, w którym ujrzała zapalone światło na korytarzu. Próbowała szybko położyć się na łóżku jednak nie udało jej się to ponieważ drzwi zostały otworzone a w nich stali jej rodzice.

- Jja.. przepraszszam..- wyłkała a dorośli nic nie powiedzieli jedynie do niej podeszli i ostrożnie do siebie przytulili.

- Nie masz za co nas przepraszać kochanie... Cii... Już spokojnie..- wyszeptała Ceity całując czubek głowy córki a Yakumo ostrożnie głaskał ją po plecach. I znów się rozpłakała a jej rodzice  nic nie powiedzieli, jedynie tulili ją do siebie. Rodzice spojrzeli na siebie i nic nie powiedzieli, jedynie czekali aż na spokojnie zaśnie. Po godzinie Yakumo ostrożnie ułożył córkę na łóżku, Ceity przykryła ją kołdrą, ucałowała jej czoło a mężczyzna przeczesał jej włosy. Yakumo chwycił żonę za dłoń, po czym po cichu opuścili jej pokój.

- Yakumo...

- Nie martw się kochanie. Nie pozwolę by temu dupkowi, który jej to zrobił uszło na sucho. - poinformował całując ją w czoło. - A teraz chodźmy spać. Jutro zawieziemy ją do szpitala na sprawdzenie, a potem... Nie wiem.. Może gdzieś pojedziemy? - zaproponował otwierając drzwi do ich sypialni, zostawił lekko uchylone drzwi i spojrzał na żonę.

- Nie uważam by teraz był to dobry moment... Co ja niby mówię? Z chęcią bym chciała byśmy pojechali do Szkocji... Ale oboje dobrze wiemy, że Annelain.. - przerwało jej ziewnięcie na co mężczyzna zachichotał. 

- Porozmawiamy rano..- powiedział na co Ceity pocałowała go w policzek i położyła się do łóżka. Ten po chwili do niej dołączył, przycisnął ją bliżej siebie i czekał aż zaśnie..

***

- Skarbie może lepiej będzie jak zostaniesz w domu? -  spytała Ceity zmartwionym głosem, kładąc przed córką talerz z płatkami oraz dwa woreczki z krwią.

- Mamo... - jęknęła spoglądając w jej stronę. - Wiem, że wyglądam jak źle zabandażowana mumia  jednak to mało mnie obchodzi. Mogę chodzić, przepraszam normalnie funkcjonować więc.. Tylko może jednak dzisiaj mnie podwieziesz, co tatuś?

- A może jednak posłuchasz się matki?

- I sama będę siedzieć? Podziękuję.- stwierdziła sięgając po woreczek z krwią. - Poza tym na uczelni będzie profesor Kishimoto, więc gdyby coś miało się stać będzie przynajmniej ktoś na miejscu by mi pomóc.- małżeństwo spojrzało po sobie, wzdychając a detektyw oparł się o blat kuchenny, sięgając po kanapkę i spojrzał na córkę.

- Dobrze, dobrze. Lecz masz nas informować o swoim stanie, jasne?

- Mhm..- mruknęła pijąc drugi woreczek krwi. Ceity usiadła na wprost nich kręcąc głową. - Spakujesz mi kilka worków z krwią?

- Już ci to zrobiłam.- wskazała na lodówkę turystyczną na co dziewczyna jęknęła. -Wybacz, ale nie wiem gdzie schowałaś tą w kształcie torby młoda damo!

- Daj mi chwilę. - już chciała wstać lecz powstrzymała ją dłoń ojca.

- Gdzie ona jest? - spytał na co dziewiętnastolatka jedynie westchnęła, mówiąc gdzie się ona znajduje. Detektyw wrócił do kuchni po dziesięciu minutach, a następnie przełożył woreczki z krwią. Po upływie kolejnych dziesięciu minut, ojciec z córką siedzieli już w samochodzie, wyjechali z podwórka. Przez całą drogę na uczelnię Yakumo rozmawiał przez telefon a z jego odpowiedzi do swojego rozmówcy studentka była przekonana iż jeśli ojciec spotka tę osobę, to może skończyć ze złamanym nosem, najłagodniej. 

- Przepraszam kochanie, chciałem z tobą porozmawiać ale...- powiedział lekko zmieszany stając przed wjazdem na uczelnie. Granatooka jedynie poklepała ojca po policzku, odpinając pasy i przyciągając do siebie za pomocą daru torby i nim nie wyszła z pojazdu powiedziała.

- Tato, nic się nie stało. Poza tym... Emm...- podrapała się po brodzie. - Jja... No przepraszam za to wszystko.... I... Mniejsza z tym..- westchnęła wysiadając.- Kocham cię i udanego dnia w pracy. Pa.- powiedziała, zamykając drzwi i lekko kulejącym krokiem udała się w stronę wejścia na uczelnie. Yakumo westchnął poprawiając okulary, wybrał ostatni dzwoniący do niego numer i czekając na odebranie połączenia ruszył spod uczelni. W tym samym czasie Annelain była wdzięczna za brak posiadania sporej ilości znajomych. Nim nie przeszła przez drzwi do budynku ujrzała stojących przed nimi dwójkę jej jedynych przyjaciół na całej uczelni. Shizuru Shirou oraz Kurosawa Ayako. Na widok Annelain dziewczyna o mało nie krzyknęła ,a Shirou od razu podbiegł do młodszej o rok dziewczyny.

- Boże kobieto co ci się stało?! - pisnęła przestraszona blondynka także do niej podchodząc. Hiroshiro jedynie westchnęła. Shirou szybko wziął od niej jej torby ,a kiedy chciała zaprotestować nie zdążyła na widok miny Ayako.

- Proszę możemy nie robić zamieszania? - poprosiła zakładając kaptur. Blondynka spojrzała na swojego chłopaka, który przytaknął wstając za dziewczynami, położył dłonie na czubkach ich głów i w następnej sekundzie znaleźli się pod salą Hiroshiro. Szatynka usiadła na parapecie, blondynka obok niej a szarowłosy stanął przed nimi, w taki sposób by nikt nie widział szatynki.

- A teraz mów. -  powiedziała różowooka spoglądając na przyjaciółkę. Hiroshiro wyciągnęła z torby woreczek z krwią, którą zaczęła powoli opróżniać.

- Mmmm... No cóż.. Mówiąc prosto z mostu. Jak wracałam ze szkoły jakiś chuj wjechał we mnie samochodem.... I tak o to wygląda żywy trup! Haha..ha..hah..- po jej wypowiedzi nastała pomiędzy nimi cisza. Czekając na ich reakcję otworzyła drugi woreczek, pierwszą osobą która ocknęła się z szoku był Shizuru, który przyjrzał się twarzy dziewczyny. 

- Możemy ci jakoś pomóc? - spytała studentka prawa kładąc dłoń na jej prawym kolanie. 

- Jeśli byłabyś w stanie coś zrobić z moją mordą by nie wyglądała jak po spotkaniu z kosiarką to będę bardzo wdzięczna. - powiedziała a na jej komentarz Shirou parsknął śmiechem za co oberwał pięścią w brzuch od swojej dziewczyny.

- Niestety, lecz nie, miśku.. Ale!- przysunęła się do niej z uroczym uśmiechem. - Jeśli ktoś na uczelni zaśmieje się z ciebie to Shirou da mu po mordzie!

- Ej kicia, to że jest pokiereszowana nie znaczy ...

- Że sama komuś nie przypierdolę.- dokończyła za niego Hiroshiro. - Poza tym jeśli kapitan drużyny karate by kogoś pobił, nie myślałaś chyba nad tym jakie może mieć przez to później problemy, co?

- No wiem.. Aale..

- Mhmm.- przerwało jej chrząknięcie. Cała trójka spojrzała w bok a na widok szkolnej gwiazdy drużyny koszykówki Hiroshiro jęknęła.  ' Nie no, nie ma jak nieszczęście za nieszczęściem.' pomyślała chowając w kapturze lewą stronę twarzy.

- O Todoroki! Pięknie ich wczoraj zmiażdżyliście! - rzucił podekscytowanym tonem Shizuru, skupiając na sobie uwagę białowłosego. Natsuo podrapał się po karku i spojrzał w stronę Hiroshiro.

- Mógłbym porozmawiać sam na sam z Hiroshiro? - spytał spoglądając na nich, by po chwili trzy pary oczu skupiły się na pokiereszowanej twarzy Annelain.

- Pięć minut. - mruknęła i spojrzała na przyjaciółkę. Ta zabrała od niej puste woreczki po krwi, pocałowała w prawy policzek po czym wstała z parapetu.

- Wpadniemy po ciebie od razu po zajęciach.- poinformowała ją, łapiąc za dłoń Shirou który także pocałował Hiroshiro w policzek.

- Tylko spróbuj nie wydoić całej zawartości tej swojej lodówki, krwiopijco. - rzucił lekko rozbawiony na co pokazała mu środkowy palec. Ten prychnął znikając wraz z  Ayako w kłębach szarego dymu.

- Jak ciało?- spytała nawet na niego nie patrząc. Todoroki zajął miejsce obok niej a na widok jej twarzy znów wstał.

- Boże co ci się stało?!

- Nie przejmuj się. Za dwa, trzy dni znów będę wyglądać jak wczoraj. - poinformowała. - Nie gap się tak na mnie!- syknęła chwytając za jego dłoń i sadzając z powrotem na miejsce obok siebie.- Czego chcesz?

- Jeszcze raz podziękować.. Nie powinnaś być w szpitalu?

- Tak samo jak ty. A jak cię widzę to stoisz i nawet wygrałeś mecz. Gratulacje i jak widzisz nasz interes dobiegł końca, ja cię postawiłam na nogi a ty w podzięce wygrałeś mecz. Więc pytam jeszcze raz, czego chcesz? - spytała wyciągając kolejny worek z krwią a na widok jak go opróżniała, zrobiło mu się niedobrze.

- Chciałem jeszcze raz spróbować zaprosić cię na obiad w podzięce za to co zrobiłaś. Proszę, zgódź się i dam ci spokój. - ta zgniotła plastik z głośnym jękiem niezadowolenia.

- A twoja dziewczyna nie będzie przypadkiem zazdrosna? I weź nie rób mi tu tej zdziwionej miny. Wiesz tak trochę trudno nie wiedzieć o związku gwiazdy drużyny koszykówki z dziewczyną z mojego roku i kierunku. Jest pan dość częstym tematem rozmów przed wykładami, panie Todoroki. - poinformowała go. Natsuo zaśmiał się.

- Michi nie ma nic przeciwko temu. To jak? - spytał patrząc jej w oczy. 

- .... Dobra..  Dziś po zajęciach, nie chcę iść gdzieś gdzie jest dużo ludzi i po zjedzeniu wspólnie obiadu każde idzie w swoją stronę.

- Pozwolisz odprowadzić się do domu i będziemy kwita. To do zobaczenia o czwartej przed bramą. - powiedział wstając i nie czekając na jej odpowiedź udał się w swoją stronę.  Przez kilka minut spoglądała w stronę którą poszedł nim bardziej załamana jęknęła pijąc kolejny worek krwi. ' Czy ten wczorajszy wypadek to jakiś pieprzony znak, mówiący mi bym przygotowała się na jeszcze bardziej wkurzające i nieprzyjemne sytuacje? Jeśli tak to ślicznie za to kurwa podziękuję... Agh! A teraz wkopałam się w jeszcze większe bagno! I to z kim? Samym Todorokim Natsuo! Synem pieprzonego bohatera numer dwa i brata bohatera numer osiem! Jeśli dobrze pamiętam to..' z rozmyślań wyrwał ją dźwięk rozmów innych uczniów. Przejechała delikatnie opuszkami palców prawej dłoni po lewej stronie twarzy, a czując niewielką ilość blizn na twarzy lekko złośliwo-radosny uśmiech zagościł na jej twarzy. ' No przynajmniej dar mnie nie zawodzi. Tk jeszcze dwa, trzy  dni ciągłego picia krwi, jedzenia i może odpoczynku to powinno wszystko wrócić do normy.. Jednak co do mojego odpoczynku jak i krwi nie mogę być pewna, czyli tak gdzieś jeszcze niecały tydzień i wrócę do stanu sprzed wczorajszego wypadku..' wraz z tymi myślami pozbyła się z głowy kaptura a na widok zbliżającej się dziewczyny Todorokiego uśmiech zadowolenia jaki się u niej pojawił szybko znikł. Hiroshiro nie miała nawet szansy by wstać z parapetu ponieważ Azuma Michi zajęła obok niej miejsce.

- Słyszałam od Natsuo co dla niego wczoraj zrobiłaś, Hiroshiro-san. - powiedziała uroczym a jednocześnie chłodnym tonem. ' Ładne mi, nie ma nic przeciwko temu, panie pierdolony synu bohatera numer dwa.' pomyślała ironicznie.

- Nie martw się Azuma-san. Nie interesuje mnie twój chłopak. Jakby to powiedzieć.. Jest za bardzo.. łagodny jak na moje gusta.. Ale na przyszłość dbaj lepiej o swojego panusia. W końcu także chcesz zostać lekarzem jak mniemam? - spytała lekko ironicznie wstając z parapetu i nawet na nią nie patrząc weszła do otwartej sali. ' Nie ma jak ciekawy początek zająć.'

~~ Po szkole ~~

- Hiroshiro! Przepraszam za spóźnienie! - krzyk Todorokiego wyrwał dziewczynę z jej myśli. 

- Nic się nie stało. To co idziemy? - spytała poprawiając obie torby , patrząc w jego stronę.

- Mam taką... Prośbę.- powiedział niepewnie drapiąc się po karku. Posłała mu spojrzenie, mówiące by kontynuował na co skinął głową. - Moja matka dowiedziała się o wczorajszym zajściu i bardzo chce ci podziękować za pomoc..

- ... Eh... - poirytowana zacisnęła palce na zatokach. Zapanowała między nimi cicha podczas której opuścili teren uczelni.- Dobra! Nie patrz na mnie tym przybitym wzrokiem! Jest to cholernie wkurzające i irytujące Todoroki.- syknęła na co uśmiechnął się z wdzięcznością. Chłopak chciał już coś powiedzieć, lecz przerwał mu dźwięk telefonu. Przeprosił Hirohiro, odbierając.

- Nee-chan? .. No dalej jestem przed uczelnią, ale.. Dobra, już idziemy.- schował telefon do kieszeni spodni. - Wychodzi na to, że mamy darmowy dojazd do mojego domu. Chodź.- poinformował ją idąc w podaną mu przez siostrę stronę. Po pięciu minutach stanęli przed granatowym volvo. Natsuo otworzył dziewczynie drzwi a kiedy zajęła już miejsce, sam usiadł na miejscu pasażera z przodu.

- Już jesteśmy nee-chan. 

- Ty musisz być Hiroshiro-san jak mniemam? - przyjemny kobiecy głos skupił na sobie uwagę Annelain.

- Tak, bardzo dziękuję za zaproszenie na obiad Todoroki-san.

- To raczej ja dziękuję za zajęcie się moim małym, głupim bratem.- powiedziała śmiejąc się oraz ruszając. Przez całą drogę do rezydencji Todorokich rodzeństwo rozmawiało a Annelain uświadamiała sobie, że mieszka dość blisko chłopaka, bo dwie ulice dalej. Po dwudziestu minutach zaparkowali samochód w garażu, wyszli z samochodu i udali się do domu. 

- Todoroki-kun. - Natsuo spojrzał na nią.- Mogłabym gdzieś podłączyć przenośną lodówkę? 

- Jasne, ale mogę ci ją po prostu schłodzić. Daj ją.- poprosił wyciągając w jej stronę dłoń. Niechętnie podała mu przenośną lodówkę, z której szybko wyciągnęła woreczek krwi. - Powiedz, dlaczego pijesz krew, co? - spytał a na pytanie brata Fuyumi zerknęła dyskretnie w ich kierunku. Otworzyła worek i po wzięciu pierwszego łyku odpowiedziała.

- Powiedzmy, że mam lekki niedobór krwi. - mruknęła a jej ton sugerował zakończenie tematu. 

- Hiroshiro-san powiedz na co masz ochotę? - spytała Fuyumi.

- ... Emm... Jest mi to.. obojętne Todoroki-san... - przed wejściem do salonu wpadli na ich matkę. Kobieta przywitała się z córką, która ruszyła do kuchni a następnie podeszła do dwójki studentów.

- To jest ta młoda dama, która ci pomogła Natsuo?

- Tak mamo. Hiroshiro to moja mama, mamo to moja... znajoma Hiroshiro. - nastolatka ukłoniła się.

- Przepraszam za najście oraz dziękuję za zaproszenie na obiad, Todoroki-san.

- To raczej ja ci dziękuję ,za to co zrobiłaś dla mojego syna.- powiedziała z uśmiechem. 

- Ależ nie ma pani za co dziękować. - mruknęła lekko zawstydzona, chowając opróżniony woreczek do plecaka. 

- Nie mówiłeś, że twoja koleżanka jest nie tylko skromna ale i urocza.

- Mamo! - krzyknął zawstydzony Natsuo. Rei jedynie uroczo się zaśmiała.

- No dobrze, już dobrze. Zapraszam do salonu.- powiedziała wchodząc do pomieszczenia a oni weszli za nią. W środku Fuyumi nakrywała do stołu, Rei gestem dłoni zachęciła dziewiętnastolatkę do zajęcia miejsca przy stole na co Hiroshiro podrapała się niezręcznie po policzku.

- Mamo a gdzie ojciec i chłopaki? - pytanie Fuyumi przerwało ciszę. Nauczycielka położyła na stolę naczynie żaroodporne w którym była lazania. Natsuo wziął talerz znajdujący się przed Hiroshiro, podał go siostrze a Fuyumi nałożyła jej kawałek.

- Shouto dalej w szkole, mają jakieś zajęcia i mówił że wróci dopiero na kolacje a twój ojciec i Toya jak zawsze w pracy.- poinformowała Rei siadając. Fuyumi westchnęła kończąc nakładanie jedzenia po czym usiadła. 

- Tak więc Hiroshiro-chan studiujesz medycynę?

- Tak proszę pani.- odpowiedziała spokojnie. Kobieta przyjrzała się nastolatce po czym z uśmiechem przeniosła spojrzenie na swojego syna. 

- A jest ciężko na medycynie? - zaciekawiona znów skupiła swoją uwagę na gościu, która brała kolejny kęs jedzenia.

- Cóż.. jest ciężko, lecz byłam na to przygotowana od samego początku jak wybierałam ten kierunek więc narzekać to mogę jedynie na czasami brak czasu przed sesją.... Bardzo pyszna ta lazzania.

- To nic wielkiego, ale cieszę się że ci smakuje Hiroshiro-chan.- Fuyumi z uśmiechem poprawiła okulary. - Można wiedzieć, dlaczego wybrałaś ten kierunek?- spytała z przyjaznym uśmiechem, na co Hiroshiro znów wzięła kęs myśląc nad tym czy odpowiedzieć lub nie.

- .. Mmmm... Można by powiedzieć, że chęć ratowania życia? Hmm... Nom, chęć ratowania życia i chyba tyle. A pani jest..

- Nauczycielką. I jaka pani, może być Fuyumi.

- Emm.. Bardzo przepraszam, lecz wolałabym mówić do pa.. ciebie Todoroki-san.

- Eh.... No nic. A właśnie Natsuo, powiedz jak po wczorajszym meczu? - Fuyumi zmieniła temat za co w myślach była jej wdzięczna. Annelain w ciszy jadła, słuchając jak rodzeństwo ze sobą rozmawia, co jakiś czas odpowiadając na zadane jej pytania w taki sposób by nie podać za dużo informacji o sobie. Po upływie godziny , którą dziewczyna spędziła nawet przyjemnie, Hiroshiro szykowała się do wyjścia. 

- Mam nadzieje, że jeszcze nas odwiedzisz Hiroshiro-san. - powiedziała z łagodnym uśmiechem Rei, na co Annelain także odpowiedziała delikatnym uśmiechem.

- Z wielką przyjemnością Todoroki-san. O ile zdrowie i nauka mi pozwoli no i oczywiście jeśli pani syn mnie zaprosi, to nie widzę problemu.- schyliła się po torby i po kolejnym pożegnaniu wyszła wraz z Natsuo z domu. Będąc przy bramie dziewczyna spojrzała w jego stronę.

- Nie musisz mnie odprowadzać.

- Każdy normalny facet powinien odprowadzić kobietę pod dom.

- Jakoś mnie nie przekonujesz..- mruknęła wyciągając z torby worek z krwią.

- A twój ton sugeruje, że się poddałaś. 

- Rób co chcesz.- stwierdziła biorąc łyk krwi. Skręciła w lewo a ten z uśmiechem ruszył za nią. Przez całą drogę Natsuo próbował nakłonić dziewczynę do rozmowy, w której nastolatka nie chciała brać udziału. Po dwudziestu minutach zatrzymali się przed jej bramą a na widok lekkiego szoku wymalowanego na twarzy Todorokiego, chichot opuścił usta nastolatki co skupiło jego spojrzenie na niej.

-  W takim razie dziękuję za to jakże bezsensowne odprowadzenie do domu o tej jakże bezpiecznej porze.- stwierdziła wyciągając w jego stronę dłoń, którą chwycił.

- Cała przyjemność po mojej stronie... Powiedz o której ma..

- O nie! Pragnę przypomnieć, że zgodziłam się na ten obiad byś dał mi spokój. Poza tym nie znamy się i ja nawet nie widzę sensu by kontynuować tę znajomość jeśli można to tak nazwać. A tego co obiecałam twojej matce radzę nie brać do serca.- przerwała mu zgniatając pustą torebkę. - Bardzo dziękuję za obiad i mam nadzieje, że nie będziemy wchodzić sobie w drogę.- po tych słowach ruszyła do bramy i nie czekając na jego odpowiedź weszła na swoje podwórko a następnie szybko wbiegła do domu.

- Cześć. już jestem! -  krzyknęła zdejmując buty, które w następnej chwili ułożyła na półce. - Mamy gości? - spytała samą siebie, prostując się i wchodząc do korytarza. Ruszyła do swojego pokoju, w którym zostawiła jedynie torby, wcześniej wyciągając pozostałe trzy worki z krwią.

- Annelain! Możesz przyjść do salonu? - krzyk ojca zatrzymał dziewczynę przed otworzeniem kolejnego worka.

- Już idę!- odkrzyknęła wychodząc z pokoju oraz w pośpiechu opróżniając worek z krwią. Kiedy pojawiła się w wejściu do salonu na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. - Tato czy mam pozbyć się tych kosmitów? -  spytała z wyczuwalnym jadem w głosie. Detektyw jedynie westchnął zaprzeczając głową i nakazał ruchem dłoni by do niego podeszła. Od razu to zrobiła, zajmując miejsce na oparciu kanapy tuż przy matce. Przez cały czas nie spuszczała wzroku z "gości".

- Widać że ktoś taki jak twoja matka nie potrafiła nauczyć cię niczego, skoro sama nic nie potrafi.- oschły i pełen pogardy głos Hiroshiro Izumi rozniósł się po salonie. 

- Słyszałeś coś tato? Wydaje mi się czy to jakiś wstrętny szczur gdzieś tu przebiegał. 

- Annelain. - spokojny, dla dziewczyny aż nad spokojny głos ojca uciszył ją. - A więc, mogę wiedzieć czego od nas chcecie? O ile dobrze pamiętam a nie mam problemów z pamięcią sami urwaliście ze mną kontakt dokładnie dwadzieścia siedem lat temu z powodu moich zaręczyn z Ceity. Cieszcie się, że was wpuściłem do środka.- po jego wypowiedzi zapanowała grobowa cisza, podczas której Annelain położyła dłoń na ramieniu matki a Yakumo chwycił za dłoń żony. 

- Twoi dziadkowie chcą się z tobą widzieć synu.. A raczej z całą waszą trójką. - ciszę przerwał Hiroshiro Musato a przez cały czas nie spuszczał spojrzenia z syna. Yakumo westchnął, wstając z kanapy.

- I jak mniemam chcą nas widzieć teraz, prawda? No chodźcie moje drogie, im szybciej tym lepiej prawda?

- Tsc.

- Annelain.

- No już, już...- mruknęła wstając z kanapy, a salon opuściła ostatnia tak samo jak dom.

- Pojedziemy moim samochodem, tak będzie szybciej.- stwierdził Yakumo idąc do garażu. Annelain stanęła specjalnie po lewej stronie Ceity, by swoim ciałem oddzielać mamę od dziadków.

- Trochę późno dziś wróciłaś. Aż tak cię bolało ciało? - spytała Szkotka na tyle cichy by mogła usłyszeć ją córka.

- Cóż.. Kolega zaprosił na obiad.

- Kolega, co?- spytała spoglądając na córkę figlarnym spojrzeniem na co nastolatka jedynie przerzuciła oczami.

- Mhm. Jednorazowa przysługa i podziękowanie za pomoc. To wszystko... A właśnie. - przysunęła usta do ucha matki. - Kosmici mówili powód swojej wizyty na obcej planecie?

- Pff.. Nie. A teraz papier-kamień-nożycę, kto wygra siada z przodu.- Annelain skinęła głową i na trzy wystawiły ręce. Efekt końcowy był taki, że Ceity siedziała z przodu a Annelain z załamaną miną z tyłu, za miejscem pasażera. ' Czy może być jeszcze gorzej? ' z taką jak i innymi myślami czekała na dojechanie do jej pradziadków...


*** Dwa tygodnie później ***

- Oi krasnalu, powiedz co cię ugryzło czy mogę zgadywać? - zaintrygowany głos Shizuru skupin na sobie uwagę szatynki. Ta odłożyła czytaną nowelkę, po czym spojrzała to na chłopaka to na blondynkę, która w odróżnieniu od swojego chłopaka była mało zainteresowana obecną sytuacją.

- Nie nazywaj mnie krasnalem staruchu. Poza tym po zajęciach jadę na spotkanie z moim narzeczonym. Ayako jak myślisz mogę pójść w garniturze?- spytała obojętnie znów wracając do czytania nowelki. Blondynka od razu przerwała pisanie na komputerze, skupiając swoje spojrzenie na przyjaciółce. 

-... Tto żart?- Kurosawa spojrzała na swojego chłopaka, upewniając się że się nie przesłyszała.

- Nie. Wiesz, jeśli chcecie to powiem wam o tym wszystkim jutro, jak już będę po spotkaniu bo sama tak naprawdę nic nie wiem... No dobra. Wiem tylko tyle, że jest starszy ode mnie o cztery lata i jest bohaterem. To wszystko.

- Aale czemu tak nagle!? - spytała Ayako pochylając się w jej stronę. Hiroshiro znów zamknęła książkę, którą schowała do torby i spojrzała w stronę przyjaciół.

- Jakaś pieprzona obietnica złożona między naszymi prapradziadkami, że pierworodne dzieci z obu rodzin się pobiorą.. Noo, a że aż do teraz to w obu rodzinach nie było jako pierworodnych córek bądź w ogóle im się nie rodził to.. No odkładali to. Aż do teraz, jak widać.- mruknęła wdychając załamana.

- Twój ojciec wie, z jakiej rodziny pochodzi twój narzeczony jak mniemam.- spytał a raczej stwierdził Shizuru na co granatooka pokazała mu wciekłą minę.

- Taaa.. I nie chce mi ani mamie powiedzieć! Mamę to jeszcze rozumiem, ale ja? To przecież mimowolnie o mnie chodzi i moją pieprzoną przyszłość! - warknęła wściekła uderzając dłonią w stół. 

- Nno... To co do twojego stroju.. Kiedy się z nim spotkasz?

- Za pół godziny mam ostatni tego dnia wykład.. potem mam dwie godziny dla siebie czyli czytaj ogarnąć się i o piętnastej mamy spotkanie.

- A co to za wykład?

- Angielski. 

- W takim razie na to nie idziesz. Musimy iść na zakupy, ogarnąć ci fryzurę oraz makijaż.. Hmm... Shirou a ty?

- Daj mi chwilę skarbie.- powiedział sprawdzając w telefonie plan. - Wychodzi na to, że odwołali mi wykład więc jestem do waszej dyspozycji moje drogie.

- W takim razie na co jeszcze czekamy? Podnoście te tłuste tyłki i idziemy! - powiedziała blondynka na co Shirou zaśmiał się a Annelain jęknęła załamana, lecz wstała. 

- Tylko zlituj się nade mną, dobra? Większe cierpienie będzie na mnie czekać po tych zakupach.- jęknęła podnosząc z podłogi torbę i po szybkim ustaleniu gdzie idą, wyszli z bufetu. 

- Posłuchaj a podali ci jakieś inne informacje? No wiesz takie jak kolor włosów, wzrost, kolor oczu lub jakiś znak szczególny?

- Nie i to jest najbardziej wkurzające! - warknęła poirytowana Hiroshiro. Para posłała sobie porozumiewawcze spojrzenia , a na ten widok Hiroshiro spojrzała na nich spode łba i już nic nie mówiąc ruszyła w stronę bramy. Tamci złapali się za ręce, szybko ją dogonili oraz otoczyli jej  szyję ich złączonymi dłońmi.

- Powiedz sukienka ci pasuje? Skoro mamy końcówkę maja i jest ciepło..

- Odpada. Dobrze wiem w jakiej kiece, a raczej w jakiej długości kiecki chcesz mnie zobaczyć. Nie mam zamiaru dopuścić by ta blizna była widoczna i dobrze o tym wiecie.- przerwała Ayako na co blondynka westchnęła.

- W takim razie co powiesz o czarnym kombinezonie? Z marynarką, buty na niewielkim obcasie, jakieś fajne upięcie albo nawet pofalowanie delikatnie włosów, do tego lekki makijaż i ..

- Okey, ta opcja jest lepsza. A teraz... Gdzie konkretnie idziemy? 

- Nie idziemy. Po co marnować czas, energię i do tego wydawać nasze pieniądze na komunikacje miejską, skoro mogę z łatwością nas tam przenieść? Oczywiście nie za darmo.. No w twoim przypadku krasnalu nie za darmo.

- Dyskryminacja!- warknęła nadymając policzki. - Co będzie zapłatą tym razem?

- Za dwa tygodnie robimy imprezę. U ciebie konkretnie.

- Cco? Pojebało cię? Dobrze wiesz, że moi starzy się na to nie...

- Ciii...- złapał dwoma palcami za usta Annelain.- Po pierwsze, nie pojebało mnie. Po drugie, skąd ta pewność że się nie zgodzą, co? Czy kiedykolwiek ich o to pytałaś? Nie. A jestem pewien, że prędzej wolą byś zrobiła u siebie imprezę niż poszła obijać mordy osobą z yakuzy, co i tak robisz. - rzucił z zadziornym uśmiechem na twarzy. Pokazała mu środkowy palec, uwolniła usta i nie spuszczając z niego spojrzenia powiedziała.

- Może zamiast imprezy u mnie, pójdę z wami na imprezę i  postawie kilka kolejek? Wiesz mi lub nie, ale nie zgodzą się na zrobienie imprezy u mnie. Czy taka forma zapłaty ci odpowiada Shirou?

- Jak najbardziej. A teraz moja królowo wybierz gdzie chcesz byśmy się znaleźli. - puścił oczko do Ayako, po czym zaciągnął je do pierwszego lepszego zaułka. Kiedy miał pewność iż nikt ich nie widzi nachylił się w stronę swojej dziewczyny, która wyszeptała mu nazwę galerii.

- Dowiem się czy...- Hiroshiro nie zdążyła dokończyć pytania kiedy znaleźli się w korytarzu prowadzącym do łazienek.- .. albo nieważne... Ehh.. To gdzie teraz?- spytała kładąc dłoń na biodrze oraz spoglądając w stronę koleżanki.

- No jak to gdzie? W stronę sklepów!

- Powiedz jak to się stało, że dalej z nią jesteś, co? - spytała Hiroshiro, specjalnie głośno by przyjaciółka ją usłyszała. Blondynka nie zareagowała,  a Shirou jedynie prychnął.

- Odezwała się ta, co ma dłuższy staż z nią.

- Tylko ja się z nią nie całuję lub uprawiam seks.

- Nie martw się. Po trzeciej randce, mocnym alkoholu sama będziesz rozkładać nogi.- rzucił z sugestywnym spojrzeniem na co Annelain oblała się rumieńcem a za pomocą daru ścisnęła mu jelita. Syknął z bólu, a kiedy szykował się by jej oddać to Ayako ich zatrzymała.

- Kochasie, takie rozmowy to może nie teraz co? -  stwierdziła blondynka puszczając dłoń chłopaka i stając przed nimi. Na twarzy Kurosawy pojawił się złowieszczy a zarazem uroczy uśmiech. Po plechach Hiroshiro przeszedł nieprzyjemny dreszcz, który nie oznaczał dla niej niczego dobrego. 

- Eeee.. Chłopie weź mnie ratuj.- jęknęła błagalnie na co chłopak jedynie poklepał ją pocieszycielsko po plecach i pchnął w stronę wejścia do sklepu.  ' Zdrajca!' krzyknęła w myślach posyłając przyjacielowi mordercze spojrzenie na co ten jedynie uśmiechnął się złośliwie...


*******

- Tato powiesz mi w końcu na kogo czekamy? - spytała nastolatka zdejmując marynarkę, którą położyła na torbie leżącej za nią.

- Sama się przekonasz... Ale mogliby już się pojawić. Tylko proszę córuś, zachowuj się.- powiedział spoglądając znad zegarka w oczy Annelain. 

- Niczego nie obiecuję.... No doooobra..- jęknęła poprawiając ramiączko kombinezonu.- Ale mam nadzieje, że tak jak w naszym przypadku będzie tylko on ze swoimi rodzicami, tak? Tak?

- Wiesz...

- Jeśli pojawi się tu cała jego rodzinka to ja od razu wychodzę, niezależnie od tego kim on jest.- poinformowała rodziców po czym ze znudzeniem zaczęła uderzać opuszkami palców w stół, skupiając spojrzenie na wejściu. ' Ładna mi rodzina bohaterów. Czy wszyscy bohaterzy muszą się spóźniać w każdej chwili? Dosłownie? Weźmy tak powiedzmy, że to my się tak mocno spóźnili tak jak teraz oni się spóźniają obstawiam, że bez mocnej sprzeczki po spotkaniu o to bądź raczej jak już będziemy się trochę dłużej znali na pewno temat naszego pierwszego spotkania zostały poruszony... Noo miejmy nadzieje, że przynajmniej to nie będzie aż nazbyt znany bohater. Wolę unikać wszelakiego zainteresowa...' z myśli wyrwał ją ruch otwieranych drzwi.  Nim do końca się otworzyły, całą trójką wstali z miejsc, czekając na pojawienie się drugiej strony. A na ich widok Annelain czuła jakby ktoś właśnie zdzielił ją prosto w twarz.  ' Czemu nic ostatnio nie idzie po mojej myśli?! ' krzyknęła w myślach na widok trójki postaci, które chodź raz widziała. ' Dlaczego to musi być akurat ON?! Todoroki Toya?! ' .....

Continue Reading

You'll Also Like

3.4K 155 28
Lina to córka Tony'ego Starka (Iron Mana), która wprowadza się do Avengers Tower. W tym samym czasie do Avengers ma dołączyć Bucky, który staje się j...
134K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
10.3K 593 33
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...
4.1K 548 24
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...