Dragon Lady: JWS

By Yachiko-chan

11.8K 655 229

Hicca jest wioskowym pariasem. Mała, słaba i zupełnie nie-wikingowska dziewczyna usilnie stara się dopasować... More

01
02
03
04
05
06
07
08
09
11
12
13
14
15
16
To jeszcze nie kolejna książka...
Nareszcie

10

672 37 17
By Yachiko-chan


- Asher!- krzyknęła Thyria, stojąc u stóp schodów.- Pośpisz się, bo przegapimy walkę!

- Chwila!- odpowiedział jej syn po raz któryś w ciągu ostatnich dziesięciu minut.

- Twoja „chwila" minęła dziesięć minut temu!- zawołał zirytowany Ingvar siedząc przy stole i z niecierpliwością stukając palcami o drewniany blat.- Przysięgam, zetnę mu te włosy- oznajmił żonie.- Jaki chłopak w jego wieku już nosi warko...- nie dokończył zdania, bo na schodach rozległy się kroki.- No nareszcie- podniósł się z krzesła, ale zanim postąpił chociaż krok, Asher przeciął pomieszczenie jak strzała i wypadł przez drzwi.

- Co to było?- westchnęła kobieta, patrząc za nastolatkiem.- Nigdy się aż tak nie śpieszył. I jeszcze wczoraj wrócił tak późno...- zatroskana przyłożyła dłoń do policzka.

- Pewnie ćwiczył i stracił poczucie czasu- uspokoił ją mąż, wychodząc i zamykając drzwi.- Na Thora, ten chłopak nic tylko by trenował.

- A czyja to wina?- zapytała złośliwie żona, trącając go w bok.- Wolałabym, żeby odłożył na trochę siekierę i zakręcił się wreszcie wokół tej uroczej córki szefa- zaśmiała się na widok zaskoczonej miny ukochanego.- Nie myślałeś chyba, że nie zauważyłam. Jest równie oczywisty ze swoimi uczuciami, co ty w jego wieku.

- Wcale nie byłem oczywisty- obruszył się wojownik, ale kobieta tylko zbyła go śmiechem.

XXX

- Hicca!- wrzasnęła Vega, siedząc na ostatnim schodku gotowa do wyjścia.- Ruszaj się bo spóźnisz się na własną uroczystość!

- Idę, idę- Hicca zbiegła ze schodów, wąsko omijając wyciągniętą nogę siostry.- Tylko moje włosy... Auć- syknęła, kiedy grzebień zahaczył o kolejny kołtun.

- Pokaż to, dziewczyno- westchnęła młodsza z bliźniaczek, siadając nieco wyżej i ciągnąc siostrę przed siebie.- Nie wiem coś ty wczoraj robiła z tymi kudłami, ale dawno nie widziałam takiego gniazda- oceniła, delikatnie rozplątując pozlepiane kosmyki.

- Sama nie wiem, co się stało- zapewniła. Nie powie przecież, że Szczerbatek, nie chcąc wypuścić jej z zatoczki, zaczął żuć jej warkocz, który swoją drugą i tak rozsypał się podczas lotu.

Vega zaczęła nucić cicho pod nosem, sprawnie przebiegając palcami i drewnianym grzebieniem przez gęste, kasztanowe włosy starszej siostry. Nie był to pierwszy raz, kiedy robiła coś takiego i, szczerze mówiąc, kochała te momenty. Tylko wtedy zwykle aktywna Hicca, potrafiła siedzieć bez ruchu i pozwalać komuś się nią zajmować. Delikatnie zaczęła zaplatać warkocz, zaczynając od czubka głowy. Zakończyła pracę mocno sznurując skórzany pasek i uśmiechnęła się klepiąc delikatnie ramię drugiej dziewczyny.

- Proszę, gotowe- podniosła się i delikatnie popchnęła siostrę do drzwi, sięgając do wewnętrznej kieszeni bezrękawnika.- Mam coś dla ciebie. Na szczęście- oznajmiła, kiedy szły przez wioskę ramię w ramię. Chwyciła dłoń uczennicy kowala i wepchnęła w nią pazur Koszmara Ponocnika zawieszony na cienkim łańcuszku.- Znalazłam go po jednym z nalotów. Jest moim talizmanem. Pyskacz zrobił łańcuszek, żebyś mogła mieć go przy sobie- wyjaśniła nerwowo, bawiąc się jednym długim pasmem, które uciekło z jej koka.

- Dziękuję- szepnęła Hicca, wciągając bliźniaczkę w uścisk i chowając twarz w jej ramieniu.- Obiecaj mi, że cokolwiek się dzisiaj stanie, będziesz po mojej stronie.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz- Vega odsunęła się na długość ramienia, patrząc na siostrę.- Przecież zawsze jestem.

- Obiecaj- nalegała, a młodsza dziewczyna westchnęła i uśmiechnęła rozczulona.

- Obiecuję. Cokolwiek się dzisiaj stanie, zawsze będę po twojej stronie- powiedziała uroczyście i złapała za ciepłą dłoń drugiej nastolatki, ciągnąc w kierunku Areny.- A teraz ruszmy się zanim ojciec straci cierpliwość.

Rozstały się dopiero przy tunelu, prowadzącym do pierścienia. Hicca schowała się w korytarzu, a Vega pobiegła, by dołączyć do ojca na trybunach. Uczennica kowala westchnęła, nerwowo bawiąc się wisiorkiem od siostry. Hełm, który dostała od Stoicka, trzymała pod pachą, czując jakby ważył z każdą chwilą coraz więcej. Wiedziała, że to, co zamierza zrobić, złamie mu serce, ale nie miała innego wyjścia. Jeśli nic nie zrobi, ta wojna nigdy się nie skończy, a ich ludzie będą nadal ginąć w bezowocnych wyprawach do gniazda.

- Wreszcie mogę się wam bez wstydu pokazać!- usłyszała donośny głos ojca z drugiej strony Areny. Rozpoczął już powitanie ludzi, a to znaczyło, że jej chwila prawdy jest coraz bliżej. Już nie miała odwrotu.- Gdyby ktoś mi powiedział, że w tak krótkim czasie Hicca przestanie być...- przerwał na chwile, szukając odpowiednich słów.- Wiecie... Hiccą... i jeszcze zajmie pierwsze miejsce w Smoczym Szkoleniu, to bym go przywiązał do masztu! Albo pogonił precz, bo bym się bał, że to wariat! Naprawdę!- zaśmiał się głośno, a Hicca przełknęła gorzką uwagę.- A jednak... Proszę bardzo...- jego ton złagodniał, pojawiła się w nim nieznana jej wcześniej nuta.- Nie wiem, czy jestem bardziej zaskoczony, czy dumny. Naprawdę. Dzisiaj moja córka stanie się Wikingiem. Dziś staje się jedną z nas!- zakończył, a tłum dookoła wybuchnął wiwatami.

- Uważaj z tym smokiem, co?- usłyszała za sobą i odwróciła się, by ujrzeć Ashera, opartego ramieniem o wejście. Wspomnienia wczorajszego wieczora przebiegły jej przed oczami i rumieniec wybuchnął na jej policzkach, równocześnie z przyjemnym dreszczem przebiegającym po kręgosłupie. Szybko jednak wróciła do rzeczywistości.

- To nie smok mnie teraz martwi najbardziej- przyznała zgodnie z prawdą, patrząc w kierunku, gdzie stał jej ojciec, rozmawiając w podnieceniu z kilkoma innymi wojownikami. Vega siedziała na platformie u jego boku z brodą opartą na dłoniach, wyraźnie znudzona czekaniem.

- Co zamierzasz?- zapytał chłopak, stając za nią i kładąc dłoń na ramieniu.

- Położyć temu kres- oznajmiła pewnie i odwróciła się do niego. Jej oczy miały w sobie tę samą siłę, co poprzedniego wieczora.- Przynajmniej spróbuję- dodała już mniej pewna, bawiąc się palcami.- Asher, możesz mi coś obiecać?- zapytała po chwili milczenia.

- Co się dzieję?- niepewnie sięgnął po jej dłoń i uścisnął uspokajająco.

- Gdyby... Gdyby coś poszło nie tak, nie pozwól, żeby znaleźli Szczerbatka.- poprosiła, patrząc mu błagalnie w oczy.

- Wszystko będzie dobrze- zapewnił, przytulając ją do siebie i mając nadzieję uspokoić. Chociaż sam nie był pewien swoich słów. Nie wiedział, co planuje, a to sprawiało, że był niespokojny.

- Obiecaj mi- powtórzyła z naciskiem, chowając twarz w jego piersi. Może był to ostatni raz, kiedy miała taką możliwość.

- Obiecuję- przyrzekł niechętnie, zacieśniając uścisk.- Ale postaraj się, żebym nie musiał...

- A niech mnie Thor! Tego żem się nie spodziewał!- usłyszeli za sobą i odskoczyli od siebie gwałtownie. Hicca niemal bordowa na twarzy, schowała głowę w dłoniach. Pyskacz zaśmiał się przyjaźnie i poklepał ją po ramieniu.- Już czas, dziewczyno- pchnął ją lekko w kierunku bramy.- Daj im popalić!- krzyknął jeszcze zachęcająco, zanim nacisnął dźwignie, a kraty zaczęły się podnosić.

Asher zacisnął pięści, walcząc z chęcią ponownego zamknięcia dziewczyny w ramionach i zabraniu jej jak najdalej od tej Areny i niebezpieczeństwa. Ale nie mógł tego zrobić. Nie widział nawet, czy jego uczucia do niej są odwzajemnione. Nie zareagowała przecież na jego wczorajszy pocałunek. Ale też nie odepchnęła go, więc jeszcze jakąś szanse miał. Chyba. Warknął w myślach, zastanawiając się, dlaczego sprawy emocjonalne nie mogą być tak proste jak walka. Odynie, nie pozwól, żeby coś jej się stało poprosił w myślach, patrząc na jej drobną sylwetkę, stojącą w przejściu.

Nagle Hicca odwróciła się, podbiegła do niego i złapała garść tuniki, ciągnąc go w dół. Przycisnęła swoje ciepłe wargi do jego ust i, zanim zdołał przetworzyć to, co się wydarzyło i zareagować, oderwała się i wskoczyła na Arenę. Bogowie, ta dziewczyna będzie moją śmiercią pomyślał oszołomiony.

Poczuł ciężką dłoń na ramieniu i nagle znalazł się twarzą w twarz z poważnym Pyskaczem. Jeszcze nigdy nie widział zwykle rozbawionego kowala w takim stanie, więc odruchowo spiął się przygotowując do walki. Mężczyzna popatrzył mu prosto w oczy i przemówił cichym, ale zaskakująco potężnym tonem:

- Ta dziewczyna jest dla mnie jak córka- zaczął.- Wychowywałem ją od małego i wiem, że jest silniejsza i mądrzejsza niż większość tej wioski. Wiem też, że nie jesteś złym chłopakiem, Asher. Ale przysięgam, że jeśli kiedykolwiek ją skrzywdzisz, znajdę cię, gdziekolwiek w dziewięciu światach byś nie był, i sprawię, że będziesz żałował dnia, w którym się urodziłeś- zagroził zaciskając palce niemal boleśnie na ramieniu młodszego chłopaka i podkładając swój hak pod brodę. Nagle puścił go, cofnął się i uśmiechnął się szeroko.- Jedno ostrzeżenie z głowy. Gorzej będzie, jak dowie się Stoick- zaśmiał się i odszedł, rzucając tylko rozbawione „Powodzenia!".

XXX

Tymczasem Hicca, nieświadoma wydarzeń za nią, weszła do pierścienia, zakładając hełm. Przymocowała do ramienia tarczę i, świadoma wszystkich, śledzących jej poczynania oczu, podeszła do stojaka na broń. Obejrzała wszystkie te wielkie topory, ciężkie młoty i błyszczące miecze, zastanawiając się, co byłoby najlepszym wyborem. W końcu zdecydowała się na niepozorny, mały sztylet, ukryty między resztą śmiercionośnej broni. Wydawał się nie na miejscu. Zupełnie jak ona.

- Jestem gotowa- zameldowała, stając na środku, z uniesioną bronią i tarczą. Jej oczy na chwilę uciekły do ojca i siostry, którzy przyglądali jej się z dumą i troską, zanim wróciły do drzwi smoczej klatki.

Ktoś podniósł belkę blokującą i płonąca bestia wyskoczyła na Arenę, rycząc i powarkując wściekle. Całe długie, smukłe ciało smoka pokrywały płomienie. Od zakrzywionych rogów na głowie do ogona. Skoczył na kraty, blokujące mu drogę ucieczki i przebiegł po nich, dzwoniąc pazurami o metal. Strzelił wąskim strumieniem ognia w widzów, zanim ruszył na sam środek kopuły, zawieszony do góry nogami. Dopiero po chwili zauważył małą sylwetkę, stojącą pośrodku pierścienia i powoli opuścił się na podłogę. Hicca cofnęła się o kilka kroków, kiedy ruszył w jej stronę, a żółte oczy z wąskimi źrenicami uważnie śledziły każdy jej ruch.

Z ostatnim głębokim oddechem przystąpiła do realizacji planu. Nadal cofając się, powoli, bez gwałtownych ruchów, upuściła miecz oraz tracze i wyciągnęła ramiona do smoka, by pokazać mu, że nie ma więcej broni. Usłyszała szmer niedowierzania i przerażenia przebiegający wśród widzów, ale nie dała się zdekoncentrować.

- Hej, hej, spokojnie- przemówiła cicho, uspokajającym tonem.- Spokojnie, kochanie- smok jednak nie wydawał się przekonany i zerknął wymownie na jej rogaty hełm. Taki sam jak nosiła większość mieszkańców.

Powoli uniosła dłonie i zdjęła prezent od ojca, odszukując jego potężną sylwetkę na trybunach. Wpatrywał się w nią z czystym szokiem w oczach. Vega z kolei przylgnęła do krat, mocno trzymana za ramię przez jednego z wojowników. Nie była pewna kto to był, ale nie miała czasu się tym martwić. Ponownie spojrzała na smoka i zdecydowała.

- Nie jestem jedną z nich- powiedziała twardo, odrzucając hełm. Z brzdękiem odleciał uderzył o kamienną posadzkę, a hałas zabrzmiał jak wystrzał w panującej ciszy. Źrenice Koszmara Ponocnika rozszerzyły się nieco, kiedy patrzył na nią z zaciekawieniem.

- Zabrać ją stąd- usłyszała rozkaz ojca i potakujący okrzyk siostry.

- Nie- zaprzeczyła z mocą i pewnością. Musieli zobaczyć.- Chcę, żeby wszyscy to zobaczyli- oznajmiła i wyciągnęła rękę nad smoczy pysk.- One nie są takie, jak nam się wydaje. Nie musimy ich zabijać.- gad już niemal przyłożył nos do jej dłoni, jak wcześniej Szczerbatek, kiedy zabrzmiał wrzask wodza:

- Kazałem ją stąd zabrać!- powtórzył i uderzył potężnym młotem o łańcuchy. Zauważyła tylko jak źrenice bestii ponownie się zbiegają na nagły hałas i w ostatniej chwili zabrała rękę, zanim ten zdołał jej ją odgryźć.

Z okrzykiem przerażenia, rzuciła się do ucieczki. Jakby cofnęła się do ostatniego nalotu.

XXX

Szczerbatek leżał spokojnie w zatoczce, ciesząc się słońcem i czekając aż jego mała przyjaciółka, albo jej partner przyjdą, by się z nim pobawić. A może znowu wybiorą się na lot. Byłoby miło, chociaż obawiał się, że po tym, co zobaczyli poprzedniego wieczora nie będą już tak chętni na wycieczkę.

Nagle jego czułe uszy uniosły się, wychwytując cichy, ale znajomy krzyk. W pierwszej chwili pomyślał, że mu się wydawało, ale dźwięk powtórzył się i smok już wiedział, że nie ma omamów. Hicca krzyczała. I była przerażona. Po chwili usłyszał równie zdenerwowany okrzyk jej partnera i zerwał się na równe łapy.

Coś było bardzo nie w porządku.

Modląc się do Prastarych by zdążyć na czas, skoczył na skalną ścianę próbując wydostać się z miejsca, które nagle znowu stało się więzieniem. Musiał jak najszybciej dostać się do swojego małego pisklaka i wyciągnąć ją z kłopotów. Zanim będzie za późno.

W końcu przy którejś gorączkowej próbie, zdołał zahaczyć łapą o krawędź zatoczki. Podciągnął się i nagle znalazł na górze, pędząc ile sił w jego czterech łapach w kierunku, skąd dochodziły krzyki.

XXX

- Hicca!- krzyknął Asher, choć strach ściskał mu gardło. Porwał ze ściany siekierę z jednym ostrzem i wbił ją między kratę bramy a kamienną posadzkę. Naciskając całym ciężarem na trzonek, zdołał podważyć kawał metalu na tyle, by móc wsunąć się do pierścienia.

Zerwał się na nogi, udając, że nie słyszy podniesionych głosów rodziców, kiedy rozglądał się gorączkowo, szukając czegoś, czego mógłby użyć jako broni. Jedyną rzeczą w jego zasięgu był mały kamienny młot. Nie mając czasu, by szukać czegoś innego, podrzucił go nogą i cisnął prosto w głowę rozjuszonego smoka. Gad zwrócił na niego swoje wściekłe oczy i ryknął wyzywająco, ruszając do ataku. Asher rzucił się do ucieczki, przyrzekając w myślach, że jeśli przeżyją, nigdy już nie zaufa Hicce, dopóki nie wyjaśni mu swojego planu.

XXX

- NIE!- wrzasnęła piskliwie Vega i rzuciła się w kierunku łańcuchów, gotowa wskoczyć na Arenę i ratować siostrę. Ktoś chwycił ją mocno za ramię, ale użyła paznokci drugiej ręki, by podrapać napastnika. Wiking z zaskoczonym okrzykiem wypuścił ją, ale zanim zdołała zrobic chociaż dwa kroki, inny wojownik powalił ja na ziemię i obezwładnił.

Szarpnęła się w uścisku, wrzeszcząc dziko. Wierzgała nogami, licząc, że uda jej się kopnąć wojownika i uciec, ale bez skutku. Rzucała całym ciałem, walcząc o wolność, jak o życie, dopóki na jej głowę nie spadł potężny cios znajomego kostura. No chwilę straciła zmysły.

XXX

- Tędy!- krzyknął Stoick, używając swojej potężnej siły, by podnieść bramę.

Asher był bliżej i szybciej dotarł do wejścia. Wódz chwycił go za ramię i szarpnął poza niebezpieczny pierścień. Hicca nie miała tyle szczęścia. Niemal zdołała uciec, ale smok strzelił tuż przed nią i zmusił do zawrócenia i ucieczki z powrotem do pierścienia. Chłopak już miał z powrotem ruszyć jej na ratunek, ale znajoma dłoń mocno zacisnęła się na jego ramieniu i odciągnęła od wejścia. Szarpał się w uścisku ojca, dopóki nie usłyszał znajomego świstu.

- Nocna Furia! Padnij!- krzyknął Pyskacz, kiedy nagły błysk fioletowego światła wysadził cześć krat i czarna smuga wpadła na Arenę.

W międzyczasie Koszmar Ponocnik zdołał powalić Hiccę i uwięził jej małe ciało między swoimi wielkimi szponami. Dziewczyna przerażona patrzyła prosto w jego oczy, na próżno szukając litości. Był tylko strach i wściekłość. Zamknęła oczy i przygotowała się na najgorsze, ale do jej uszu dotarł znajomy wysoki gwizd.

Szczebatek wpadł na Arenę i rzucił się na większego smoka, odpychając go od dziewczyny i stając między nimi. Rozłożył skrzydła i ryknął ile sił w płucach, próbując odgonić Koszmara od jego małej przyjaciółki. Strzelił raz, drugi, trzeci, tuż przed rywala, odstraszając go wybuchami fioletowej plazmy. Zdołał jakoś zagonić go do klatki, a ktoś z odrobiną oleju w głowię szybko opuścił belkę, blokując drzwi.

Nocna Furia nie rozluźnił się jednak, stając u boku jego pisklaka, warcząc i śledząc wąskimi źrenicami poczynania, otaczających ich, wojowników. Hicca naparła na jego łeb, próbując przekonać go do ucieczki, ale nie zamierzał odejść, dopóki nie upewnił się, że jest w pełni bezpieczna.

- Stoick, nie!- krzyknął Asher, próbując powstrzymać wodza od ataku na smoka, który stał tuż obok jego ukochanej córki. Chłopak wyrwał się ojcu i znowu wpadł na Arenę. Zdołał chwycić dziewczynę, zanim ta wpadł między walczących ojca i smoka.

- Nie! Nie!- krzyczała błagalnie, walcząc z jego uściskiem, ale tylko go zacieśnił.- NIE!- wrzasnęła ile sił w płucach, kiedy Szczerbatek przypiął wodza do posadzki i miał zadać ostateczny cios. Smok usłyszał je głos i spojrzał na nią przepraszająco, szerokimi źrenicami.

Nic nie zdążyli zrobić, zanim kilku Wikingów zrzuciło go z wodza i obezwładniło na twardych kamieniach. Ktoś pomógł wstać wodzowi, a inny podał mu topór. Asher dostrzegł ojca, stojącego z obnażonym mieczem, gotowego do walki w bramie. Ich oczy spotkały się na chwilę, a zawód w brązowych oczach Ingvara wystarczył, by posłać dreszcz wzdłuż jego kręgosłupa.

- Zamknijcie go z innymi!- rozkazał wódz, wskazując na smoka.

XXX

Kiedy Vega odzyskała władzę nad ciałem i zmysły, nie było już ciężkiego ciała, unieruchamiającego ją, a sytuacja w pierścieniu była już mniej więcej opanowana. Nie kłopocząc się okrążaniem trybun, wsunęła się między kraty i wylądowała na dole miękko jak kot.

Od razu zlokalizowała siostrę i ruszyła w jej kierunku, ledwie rejestrując fakt, że Asher Hofferson obejmuje ją w pasie. Sprawa relacji tych dwojga nie była w tamtej chwili na jej liście priorytetów. Wróci na nią później, ale wtedy najważniejsze było, by dowiedzieć się, co to wszystko miało znaczyć.

Zanim jednak dobiegła do siostry, ojciec dotarł do nich i jednym szarpnięciem wyrwał drobną sylwetkę z ramion młodego wojownika. Ruszył do wyjścia, ciągnąc starszą córkę jak szmacianą lalkę za sobą. Ledwie zdołała złapać spojrzenie zielonych oczu. Błaganie w nich wystarczyło, by zwolniła kroku. Usta Hicci poruszyły się i nie musiała jej słyszeć, by wiedzieć, co powiedziała. „Obiecałaś". Wzięła głęboki oddech i zacisnęła zęby, ruszając w stronę Ashera, który jako jedyny zdawał się całkowicie rozumieć sytuacje. W tamtej chwili robił wszystko, by powstrzymać wojów od zbytniego skrzywdzenia Nocnej Furii. Złapała go mocno za ramię, wbijając paznokcie w skórę.

- Chcę wiedzieć, co się dzieje- warknęła i wyrwała miecz z pochwy, kierując oczy na wojowników.- Skrzywdźcie tego smoka, a będziecie mieć ze mną do czynienia- zapowiedziała z niepodobną do niej powagą. Nowe, nieznane oblicze młodszej córki wodza wystarczyło, by zaczęli być nieco łagodniejsi. Asher podszedł do smoka i pochylił się, by spojrzeć mu w oczy.

- Hicca będzie bezpieczna- zapewnił, co niespodziewanie uspokoiło bestię. Wydał z siebie serię żałosnych mruknięć.- Nikt jej tu nie skrzywdzi- obiecał.- Dziękuję- zdążył jeszcze dodać, zanim młoda zielarka, straciwszy cierpliwość, szarpnęła go za warkocz.

- Powiedz mi, co wiesz!- zażądała twardo, krzyżując ramiona na piersiach.

- Nie tutaj- złapał ją za nadgarstek i wyprowadził z Areny, prosto na obrzeża wioski. Nikt nie zwracał na nich uwagi, ludzie byli zbyt zajęci omawianiem niecodziennych wydarzeń.- Co chcesz wiedzieć?- zapytał, zatrzymując się na ich polu treningowym.

- Wszystko- odpowiedziała od razu.- Co miało znaczyć zachowanie Hicci? Dlaczego wyglądało to tak, jakby ten smok jej bronił? Co tu się, do cholery, dzieje? I skąd ty o tym wszystkim wiesz?- wyrzuciła z siebie pytania w jednym ciągu, wydeptując ścieżkę w trawie.

- Zacznijmy od tego, że sam nie znam całej historii- zaczął i przystąpił do opowiadania fragmentów, które znał, a właściwie których się domyślał. Kiedy skończył, Vega była blada na twarzy, a ręce jej drżały.

- Nic mi nie powiedziała- wydusiła słabo, jakby do siebie i z ostatnim rozbieganym spojrzeniem, odwróciła się i uciekła w las. Musiała uporządkować myśli.

- Ta rozmowa mogła pójść gorzej- ocenił cicho Asher, zanim ruszył z powrotem do wioski. Musiał znaleźć Hiccę i dowiedzieć się, jak mają zamiar posprzątać ten bałagan. Nie zostawi jej przecież samej.

Nie teraz.

Continue Reading

You'll Also Like

4.3K 401 12
"And what does little human doing in my garden?" Said a voice, coming from the door behind her. That's when she knew, Lia knew, at that moment, that...
2.3M 118K 65
↳ ❝ [ INSANITY ] ❞ ━ yandere alastor x fem! reader ┕ 𝐈𝐧 𝐰𝐡𝐢𝐜𝐡, (y/n) dies and for some strange reason, reincarnates as a ...
1.1K 60 4
do you know when you're coming back ? young justice | j. reyes season two - season three © VERSIANT, 2023.
1.1M 50K 95
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC