Look into my eyes || Jikook

By Ninja_Kai

71.6K 3.7K 5.2K

Pragnienie miłości skrywa się w każdym z nas. W tym małym chłopcu uczucie to stale rosło jednak spełnić mogło... More

Niespokojny
Zdolny
Nagrodzony
Markotny
Ji?
Malinowy
Wiadomość
Kryształowe łzy
Niebezpieczny rysunek
Dotyk
Skarpety
Panienka
Czerwona
Tam
50 twarzy Jeona
Kłopoty
Piętnaście minut
Bum!
Superbohater
Larwa Jennie
Kook zwycięzca
Łza
Krzyk
Ciocia słoń
Podstęp
Atak
Zakończona sprawa i atak
Kululowanie
Kocham cię
Ściana, Złość i tajemnica
Absurd
Plaplukl
Spider-Man
Fikus?
Gdzie on jest?
Flamingi
Gwiazda
Kotlecik
Kurtyna opada. Koniec spektaklu
Dziękuję

Otumaniony

3.8K 145 67
By Ninja_Kai

Chłopiec bawił się swoimi figurkami Iron Mana kiedy ratownicy zabierali jego matkę z kanapy. Zachowywał się jakby nie widział co się dzieje. Złapał za opakowanie leków myśląc, że to kolejna zabawka, a jeden z mężczyzn od razu złapał znalezisko. Czarnowłosy zaczął krzyczeć i machać wszystkimi kończynami. To było jego, on znalazł. Jakim prawem mu zabrali zabawkę?

- Spokojnie! Uspokój się! Kurwa, jak ten dzieciak się nazywa!? - Wrzasnął policjant do sąsiadki, która znalazła kobietę i nastolatka bawiącego się obok jej bezwładnej ręki.

-Jungkook...- kobieta odpowiedziała. Nadal była w szoku. Przyszła tylko pożyczyć cukier...Jednak widok jaki zastała wstrząsnął nią do tego stopnia, że nawet nie zareagowała na to jak mężczyzna krzyczał na chłopaka.

- Dajcie mu coś na uspokojenie i zadzwońcie po opiekę społeczną! Już! - Rzucił w stronę chłopca, puste już  opakowanie, a ten od razu je przytulił kuląc się.

Po godzinie do mieszkania weszła kobieta z dwoma pracownikami. Psycholog podeszła do Jungkooka i usiadła obok niego.
-Hej.- przywitała się ostrożnie.- Jak masz na imię? - starała się by jej głos był radosny.

Jednak chłopiec nawet nie zareagował będąc we własnym świecie z kolorowankami.

Kobieta starała się nawiązać z nim jakikolwiek kontakt aż w końcu się podała. Spojrzała na sąsiadkę.
-Ma pani numer do kogoś bliskiego? Jeśli nikt się po niego nie zgłosi będziemy musieli umieścić go w ośrodku i wszcząć postępowanie o opiekę.

- Jungkook ma ojca chrzestnego, zaraz znajdę do niego numer! Kiedyś od niego kupowałam jajka! - Pobiegła do swojego mieszkania zaraz przybiegając z notesem. - O tu. Proszę. Ale nie wiem czy Kookie go pozna.

Mężczyzna z ośrodka opieki społecznej zadzwonił do wujka młodego chłopaka. Rozmawiał z nim tłumacząc mu całe zajście, a ten obiecał urwać się z pracy jak najszybciej.

Jungkook siedział, przytulając swojego pluszaka, którego dostał od taty kiedy się urodził i grzecznie czekał patrząc w ścianę.

Po godzinie do mieszkania wszedł czarnowłosy mężczyzna. Odgarnął kosmyki włosów i podszedł do swojego siostrzeńca.
-Hej maluchu.- usiadł na podłodze obok niego.- Mogę z tobą pomalować?

Młodszy nic nie odpowiedział, będąc skupionym na rysunku swojej mamy. Nawet nie spojrzał na mężczyznę, a jedynie odsunął się troszkę.

Park westchnął, jednak po chwili sięgnął po kartkę i zaczął rysować razem z nim. - Ślicznie malujesz.- zagadał Kooka nie poddając się.

Odłożył zieloną kredkę i złapał za różową, kolorując płatki kwiatów.

- Nie odpowie panu. - Zagadała sąsiadka, która właśnie weszła do środka.

-Nie szkodzi. To, że on nie mówi nie znaczy, że ja mam nie mówić do niego.- zabrał się za malowanie drobnych rączek.- Chciałbyś ze mną zamieszkać Kookie? Będziesz mógł sam pomalować ściany w swoim pokoju. Co ty na to?- każdy płatek jaki wychodził spod jego kredki wyglądał jak prawdziwy.
Pracownica społeczna wstała i podeszła do policjanta.

- Przygotowałam panu pełną listę jego leków, kiedy i ile ma je brać, co robić w razie ataku oraz wizyty u terapeuty. - podała mu kartkę.

-Wiem. Znam swoją rodzinę. Poza tym to ja je  finansowałem. Jego matka nie pracowała więc nie było jej na to stać.- Park podał chłopcu kredkę której szukał.

Jungkook złapał w chude palce samą końcówkę i zaczął rysować włosy swojej mamy.

- No tak... Ale jednak nie odwiedzał Pan go.

-Lisa mnie nie lubiła, a kiedy mój brat zmarł nawet nie otwierała mi drzwi kiedy przyjeżdżałem dać małemu prezent. - odgarnął niesforne kosmyki wpadające do oczu młodszego .

- Trzeba z nim iść do fryzjera. - wtrąciła się drugą sąsiadka. - Pewnie, najlepiej wszystko na nią. Ja Pana tu nigdy nie widziałam, nie Kook?- nie chciała być gorsza i też dotknęła włosów Kooka na co ten zaczął krzyczeć.

-Niech go pani nie dotyk. To go drażni.- Jimin powiedział jednak tak by nie wystraszyć młodszego. -Najlepiej niech ją pan wyprowadzi.- zwrócił się do policjanta.- To mój rodzinny dom i nie chcę by tu była zwłaszcza, że Kookiego drażni jej obecność.- po chwili odwrócił się do nastolatka.  - Namalujesz jeszcze drzewko?- zapytał go.

Przestał krzyczeć, kiedy kłócąca się jeszcze z policjantem kobieta opuściła dom i nic nie odpowiedział, jednak grzecznie chwycił brązową kredkę.

- No proszę, ma Pan coś w sobie. - powiedziała kobieta z opieki społecznej i odłożył długopis, kończąc uzupełniać bransoletkę - Kookie, założę ci taką opaseczkę, dobrze? - Pokazała chłopcyy, który na nią nie spojrzał. - Wezmę teraz twoja rączkę i ją zapnę. - Mówiła wszystko miłym głosem i z uśmiechem by nie wystarczyć chłopca, który bardzo dzielnie to zniósł. - Byłeś bardzo grzeczny. Proszę to dla Ciebie. - Ułożyła przed nim cukierka.

-Możesz wziąć jeśli chcesz.- Park wskazał na słodycz uśmiechając się kiedy zauważył niepewną minkę Kookiego.

Patrzył się na czekoladę jeszcze chwilę, po czym ją złapał i powąchał, biorąc do ust i gryząc połowę, druga cały czas trzymając w dłoni rysując.

-Kookie chcesz pojechać ze mną? Będziesz mógł codziennie rysować. I nikt nie będzie na ciebie krzyczał. Będziesz mógł się nawet pobawić z Lulu. Pamiętasz ją? - Chim przypomniał chłopcu o szczeniaczku, którego ten dostał na urodziny jednak Lisa nie zgodziła się by został, a Kookie strasznie płakał z tego powodu.

Chłopiec zaczął pakować swoje kredki do piórnika mając całe brudne ręce od roztopionej czekolady.

-Ma Pan do niego dobre podejście. Napisze odpowiednie dokumenty dla sądu. Myślę, że będzie Pan dla niego odpowiednim opiekunem. Raz w miesiącu będzie odwiedzał was psycholog.

-Dobrze. Proszę to moja wizytówka.- podał kobiecie kartonik. Po chwili wyjął ze swojej torby mokre chusteczki i wytarł małe łapki swojego siostrzeńca.

Ten patrzył jak czekolada znika z jego dłoni, a kiedy były już czyste, złapał piórnik i misia będąc gotowym do drogi.

-Spakujemy twoje ubranka w plecaczek. Dobrze? I twój obrazek też zabierzemy. Jest bardzo ładny. Powiesimy go na lodówce by wszyscy widzieli.

Młody Jeon zamrugał parę razy i spojrzał się na ścianę, pozostając w tej pozycji.

-Coś nie tak słoneczko?- Jungkook dawniej dużo z nim rozmawiał. Przeważnie były to rozmowy o bajkach lub o nowych rysunkach czy pluszakach.
Jednak od śmierci ojca jego choroba przybrała na sile. Jungkook nie rozmawiał z nikim. Zamknął się w sobie.
Nikt go nie kochał i nie rozumiał z nim tak jak tata. Podszedł do ściany i ściągnął jego zdjęcie.

-Och...- Chim uśmiechnął się smutno.- Chcesz odwiedzić tatę? Wybierzemy mu ładne kwiaty. Na pewno się ucieszy.

Kook odwrócił się tyłem i poszedł do swojego pokoju, siadajac na łóżku i bawiąc się pluszakami.

Mężczyzna westchnął ruszając za nim. Wyjął torbę z jego szafy i spakował kilka kompletów ubrań po czym kucnął przed młodszym.- Kookie skarbie. Wiem, że tęsknisz za tatą. Ja też za nim tęsknię ale obiecuje, że dobrze się tobą zaopiekuję i będę cię kochał tak mocno jak on.

Czarne oczy latały w każdą stronę, patrzył tylko w te swojego taty. Złapał misia i zaczął go przebierać ignorując obecność Parka.

-Jungkookie musimy iść. Dobrze?

Ubrał misia i złożył ubranka, które zdjął, po czym sprawnie wyminął Jimina i złapał za plecak mając problem z założeniem go.

Starszy od razu mu pomógł po czym zabrał jego torbę. Wyszli z pokoju, a kobieta wraz z dwoma pracownikami czekała na nich. Wręczyła mężczyźnie odpowiednie dokumenty i patrzyła jak w towarzystwie chłopca opuszcza mieszkanie.

Chłopiec z odruchu poszedł do samochodu mamy i zaczął ciągnąć za klamkę.

-Tym razem pojedziemy innym. Dobrze?- Chim zapytał delikatnie.

Ten jednak dalej siłował się z klamką, aż zaczął wyć alarm, a Jungkook zaczął uciekać wystraszony.

Mężczyzna westchnął po czym pobiegł za nim i przytulił go głaszcząc po włosach.- Nic się nie stało Kookie. To tylko alarm.- mówił kojącym głosem.

Ustał w miejscu, starając się uspokoić co nie było w jego przypadku takie łatwe lecz kiedy usłyszał bicie serca starszego, praktycznie natychmiast zapomniał o alarmie.

-Już dobrze.- nadal bawił się delikatnymi kosmykami po czym ucałował czoło chrześniaka.

-------------------------------
Witam was skarby moje w nowym opowiadaniu.
Dzisiaj tylko lekko ponad tysiąc dwieście słów ponieważ nadal nie mogę otrząsnąć się po ostatnim rozdziale I'm not useless.
Mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną do końca.
Kocham was ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

12.1K 1.1K 27
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
79.2K 3.4K 94
↬ gdzie Jimin i Yoongi, poprzez wyjazd starszego, uświadamiają sobie, ile tak naprawdę dla siebie znaczą instagram!au | chat | fluff | top!myg | bott...
10.1K 665 14
"Jak może być dobrze w miejscu, gdzie każdy może mieć nad tobą kontrolę? " "- Nie musisz się mnie bać. Wiem, że to trudne dla ciebie, ale możesz być...