DREAM ON. frosterio ✓

By quaintreIIe_

985 180 297

❝Więc... też lubisz zielony?❞ Loki Laufeyson nigdy nie przepadał za typowymi, ziemskimi rozrywkami. Dla... More

SINGERS.

DREAM ON.

555 103 255
By quaintreIIe_




   Thor Odinson. Najprawdopodobniej najbardziej irytująca osoba we wszechświecie. I nie jest to tylko zwykłe przypuszczenie a niezaprzeczalny fakt, którego dowodem mogła być dzisiejsza propozycja tego oto jegomościa. No bo w końcu kto zdrowy na umyśle stwierdza, że ciekawie będzie sobie urządzić, jak to on określił, braterski wieczór w barze karaoke?

— Będzie fajnie, zaufaj mi — blondyn dalej starał się go namówić licząc, że jego braciszek jednak zgodzi się i będą mogli razem spędzić przemiły wieczór.

Czarnowłosy uniósł jedynie brwi na te słowa dziwiąc się, że gromowładny dalej stał w odległości kilku metrów i zdeterminowany kontynuował próby namówienia go na to wyjście. Cóż, Thor bywał uparty, jednak zazwyczaj po godzinie rezygnował i zostawiał bożka kłamstw szepcząc pod nosem coś o tym, jakie to życie jest dla niego niesprawiedliwe.

— Jesteś idiotą — stwierdził w końcu Loki, nonszalancko opierając się o ścianę.

— Mówisz mi to co najmniej pięć razy na dzień. To forma wyznania miłosnego? — Odinson westchnął, szukając innego sposobu na wyciągnięcie brata z tej nory, w jakiej pomieszkiwał. — Jeśli się zgodzisz to obiecuję, że nigdy więcej nie przyjdę do ciebie z taką propozycją.

Czarnowłosy miał już odmówić i ostatecznie wyrzucić go ze swojego mieszkania, jednak po głębszym zastanowieniu stwierdził, że taki układ wydaje się naprawdę ciekawy. Och, czyżby jego przybrany brat wreszcie zaczął używać mózgu?

— Niech będzie — rzucił Laufeyson, na co blondyn zareagował wielkim uśmiechem. — Będę tego żałował — dodał w myślach Loki, ruszając za mężczyzną z nadzieją, że nie popełnia właśnie największego błędu w swoim życiu.

   Już z odległości mniej więcej połowy kilometra dało się zauważyć bijące z baru światła neonów. Loki co prawda nie był z tego powodu zadowolony - w końcu - no wiecie, całe dni i noce spędza w swojej ciemnej dziurze, którą potocznie nazywa mieszkaniem - jednak kiedy zorientował się, że dominuje tam kolor zielony, na jego twarzy pojawił się delikatny, nie wymuszony uśmiech. Przynajmniej mieli dobry gust odnośnie wystroju czy koloru przewodniego. W końcu jak mawiał Laufeyson "Zielony to fajny kolor".

Obaj mężczyźni weszli do budynku, który okazał się o wiele większy, niż wyglądał. Sprawiał raczej wrażenie malutkiego, aczkolwiek przytulnego baru, gdzie można szaleć przy country. Ku jego zdziwieniu, w środku znajdowało się mnóstwo osób, a niemalże z każdej strony było słuchać dźwięki znajomych piosenek. Naprzeciwko wejścia znajdował się bar, gdzie natychmiastowo udał się towarzyszący Lokiemu blondyn.

— Zapamiętaj — zwrócił się do niego, zajmując wolne krzesełko. — Każdy dobry wieczór zaczyna się od alkoholu — kiwnął głową na barmana, aby ten przygotował jego ulubionego drinka. Widać było, że Odinson nie jest tutaj pierwszy raz i większość personelu traktuje go raczej jak dobrego ziomka, niż zwykłego klienta.

— Wolałbym zacząć wieczór od karmienia Noobmastera69 myszami podobnymi do ciebie.

— Czy ty naprawdę musiałeś nazwać swojego pytona noobmaster69? — bóg spojrzał na niego z powątpiewaniem. — Poza tym, jak mysz może być do mnie podobna?

— Trochę magii i już mogę podziwiać, jak Noobmaster69 odgryza ci głowę.

Thor zamrugał kilka razy oczami nie wiedząc, czy siedzący obok niego facet jest po prostu sadystą, czy kryje się w tym jakiś głębszy przekaz. — Dobra, bracie — uśmiechnął się szeroko, zapominając o jego wcześniejszym wyznaniu. — Idź poszukać jakiegoś wolnego stanowiska i wybierz piosenkę.

— Tak, tak, oczywiście — czarnowłosy obdarzył go sztucznym uśmiechem podnosząc się z krzesła barowego i udając się w tylko sobie znaną stronę. To było oczywiste, że nie zamierzał bawić się w wycie do mikrofonu tylko po to, żeby syn Odyna mógł spełnić swoje marzenia. Zamiast tego postanowił poszukać rozrywki w przewijającym się przez korytarz tłumie licząc, że a nuż trafi się jakaś interesująca persona, z którą mógłby przeprowadzić inteligentną rozmowę. Kiedy już zaczął się poddawać i przyzwyczajać do myśli, że niestety do końca życia będzie skazany na towarzystwo swojego ułomnego brata, przed oczami mignęła mu jakąś wielka, szklana kula.

— Przez przypadek najadłem się trutki na myszy, czy naprawdę widzę chodzące akwarium? — zdążył posiedzieć, zanim z tłumu całkowicie wyłonił się wysoki, aczkolwiek nadal niższy od niego o parę centymetrów mężczyzna w zielonym wdzianku, czerwonej pelerynce niewidce i z łbem schowanym w akwarium. — Chcę go — wyszeptał podziwiając, jak jego strój uwadatnia co niektóre części jego ciała.

Podczas gdy nordycki bóg bezczelnie wpatrywał się w umięśnione (co z tego, że było ukryte pod kombinezonem, z pewnością był umięśniony) ciało przybysza, który jak gdyby nic usiadł przy jednym z wolnych stolików, rozglądając się jakby w poszukiwaniu czegoś interesującego. Albo kogoś. No, jeśli szukał kogoś atrakcyjnego to Loki stał kilka metrów dalej... może po prostu go nie zauważył?

To był dobry moment, żeby wkroczyć do akcji. I zrobić coś, co jeszcze przed chwilą wydawałoby się najgłupszą rzeczą, jaką mógłby zrobić. Niestety Loki pod wpływem oślepiającego go blasku zajebistości tajemniczego nieznajomego zdawał się kompletnie stracić zdolność racjonalnego myślenia. Podszedł do jednego ze stolików, na którym znalazł jakiś zagubiony zeszyt, a następnie sprawnym ruchem wyrwał z niego kartkę. Dzięki krótkiemu czary-mary uzyskał mazak, którym naskrobał na kartce tytuł jednej z jego ulubionych piosenek.

"Dream on"

Zgniótł kartkę w kulkę, a następnie wziął głęboki oddech i rzucił nią w stronę widocznie znudzonego już faceta. Kiedy tamten rozejrzał się zaskoczony, Loki mrugnął do niego, szczerząc się przy tym jakby chciał się pochwalić tymi swoimi równymi, białymi ząbkami. Czuł się jak po dobrych kilku drinkach, chociaż w rzeczywistości nie wypił ani jednego.

— Quentin — sam nie wiedział, kiedy brunet do niego podszedł i się przedstawił. Jedyne co mógł zarejestrować to fakt, że zdjął bańkę z głowy, ukazując swoje przystojne oblicze. Jego śliczne niebieskie tęczówki, które z zainteresowaniem wpatrywały się w postać potencjalnego adoratora, idealnie ułożone włosy oraz ten przepiękny uśmiech...

— Loki — odparł wreszcie bożek zdając sobie sprawę, że od kilku minut uparcie wpatruje się w mężczyznę. Zlustrował go jeszcze ostatni raz wzrokiem, by wreszcie przejść do rzeczy... a raczej podrywu. — A więc... też lubisz zielony?

— Tak, zielony jest spoko — brunet pokiwał głową, przygryzając zalotnie dolną wargę. — Czemu akurat "Dream on"? — zapytał miętoląc w dłoni tą samą kartkę, którą jeszcze przed kilkoma minutami dostał w głowę.

— Lubię tą piosenkę — przyznał. — Jest ona jedną z niewielu ziemskich utworów, które naprawdę szanuje.

— Ziemskich? — powtórzył Quentin, unosząc jedną brew do góry.

— Wiesz... nie jestem stąd — odparł szybko, chcąc uniknąć opowiadania mu, skąd tak naprawdę pochodzi. — Więc... co ty na to?

— Ty, ja i "Dream on"? — kiedy Laufeyson skinął głową, niższy z mężczyzn jedynie uśmiechnął się szeroko. — Wchodzę w to.

   Kto by pomyślał, że Loki Laufeyson - bóg psot i oszustw, ten który najechał Nowy Jork oraz Quentin Beck znany jako Mysterio, czyli mistrz efektów specjalnych oraz manipulacji innymi staną przy jednym ze stanowisk do karaoke, trzymając w dłoniach różowe mikrofony i zaczną drzeć się do piosenki Aerosmith? Zapewne Clint, ale na szczęście jego w klubie nie było.

Every time I look in the mirror
All these lines on my face getting clearer
The past is gone
It went by like dusk to dawn
Isn't that the way
Everybody's got their dues in life to pay — zaczął bożek nie dowierzając, że jego głos stać na takie coś. — Yeah, I know nobody knows
Where it comes and where it goes
I know it's everybody's sin
You got to lose to know how to win.

Half my life's in books' written pages
Live and learn from fools and from sages
You know it's true
All the things come back to you — kontynuował brunet, wpatrując się w zielone tęczówki towarzysza. — Sing with me, sing for the year
Sing for the laughter and sing for the tears
Sing with me, if it's just for today
Maybe tomorrow the good Lord will take you away.

Dream on
Dream yourself a dream come true
Dream on 
And dream until your dream come true
Dream on — zaśpiewali razem, wpatrując się w siebie i zupełnie nie przejmując się, że wokół nich zebrała się grupka zaciekawionych ludzi. — Sing with me, sing for the year
Sing for the laughter and sing for the tears
Sing with me, if it's just for today
Maybe tomorrow the good Lord will take you away...

Kiedy zakończyli śpiewać, rozległy się gromkie brawa, na co sami zainteresowani zareagowali jedynie szerokimi uśmiechami, które w rzeczywistości były zarezerwowane wyłącznie dla nich samych. 

   A legenda głosi, że dobrym bogiem okazał się Thor, który następnego dnia znalazł ich śpiących razem na jednej z kanap. 

Continue Reading

You'll Also Like

73.5K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
27.3K 1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
1.5M 72.7K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
235K 8.4K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...