Temptation h.s

由 KalynnPierce

75.7K 4.3K 153

"Szczęśliwe zakończenia? Coś takiego nie istnieje. Zawsze ktoś umiera najpierw, zostawiając to drugie. Nie ma... 更多

~jeden
~dwa
~trzy
~cztery
~pięć
~sześć
~siedem
~osiem
~dziewięć
~dziesięć
~jedenaście
~dwanaście
~trzynaście
~czternaście
~piętnaście
~szesnaście
~siedemnaście
~osiemnaście
~dziewiętnaście
~dwadzieścia
~dwadzieścia jeden
~dwadzieścia jeden i pół
~dwadzieścia dwa
~dwadzieścia trzy
~dwadzieścia cztery
~dwadzieścia sześć
~dwadzieścia sześć i pół
Madness h.s

~dwadzieścia pięć

2K 125 6
由 KalynnPierce

  Po paru minutach ruszyliśmy przed siebie, nie zastanawiając się, gdzie nas to zaprowadzi. O dziwo, zza chmur wyszło słońce i teraz oświetlało wszystko wokół swoim ciepłym blaskiem. Harry trzymał jedną rękę na mojej talii, przyciągając mnie w ten sposób bliżej swojego ciała. Nie narzekałam. Sama łaknęłam jego bliskości.

  Po raz kolejny zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie zwykły biały t-shirt, czarne jeansy i moją ulubioną koszulę w kratkę. Tak, dokładnie tę czarno-białą. Zastanawiałam się, dlaczego w ostatnim czasie tak często ją nosił. Przecież miał do dyspozycji inne ubrania. Bez głębszych przemyśleń na ten temat zapytałam, patrząc na niego z ukosa.

- Dlaczego niemal non stop chodzisz w tej koszuli? Rano jeszcze nie miałeś jej na sobie. - Zauważyłam, przypominając sobie jego poranny pobyt w 233. Zadarłam głowę nieco do góry, by lepiej widzieć jego twarz. Chłopak zaśmiał się, widząc mój uważny wzrok.

- A dlaczego miałbym jej nie nosić? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, posyłając mi łobuzerski półuśmiech. Co miałam mu powiedzieć? Prawdę? Miałam podzielić się z nim informacją, że najchętniej bym ją z niego zerwała i spała z nią co noc, byle tylko móc czuć jego zapach? To byłoby doprawdy żałosne, więc zdecydowałam się na inną odpowiedź, która także nie mijała się z prawdą.

- Po prostu bardzo ją lubię i ... - Urwałam, wpatrując się w czubki swoich vansów.

- I ...? - Zapytał, łapiąc mnie za rękę i odwracając twarzą w jego stronę, choć dalej miałam spuszczoną głowę. - Love, popatrz na mnie. - Poprosił cicho, odgarniając moje włosy z buzi i założył mi je za ucho. Westchnęłam i szepnęłam.

- Tylko się ze mnie nie śmiej. - Na ustach Stylesa od razu pojawił się uśmieszek, a ja widząc to, uderzyłam go lekko w ramię. - Wszystko zaczęło się od niej. Pożyczyłeś mi ją w samolocie, potem ja zapomniałam ci jej oddać i ... Po części zawdzięczamy naszą znajomość tej koszuli. - Ostatnie zdanie wymruczałam pod nosem, licząc na to, że Harry go nie usłyszy, ale niestety byłam w błędzie.

- Naprawdę myślisz, że pierwszego dnia obozu podszedłem do ciebie tylko po to, by odzyskać koszulę? - Spytał, przytulając mnie do siebie i delikatnie oparł podbródek na mojej głowie.

- A nie było tak? - Wyszeptałam w jego tors, zaciskając dłonie na plecach chłopaka. Lokowaty zaśmiał się, słysząc mój nieśmiały ton.

- Powiedzmy, że to cudeńko było dobrym pretekstem do rozmowy i kontaktu z tobą. - Odparł, ciągnąc lekko za czarno-biały materiał w momencie, gdy wyswobodziłam się z jego objęć. Kiwnęłam głową, zakładając za ucho kosmyk włosów, który opadł mi na policzek. W tej samej chwili mój wzrok powędrował na banner, wiszący dokładnie naprzeciwko i wydałam z siebie stłumiony okrzyk.

- Ohh. - Wpatrywałam się w plakat jak urzeczona, dopóki do moich uszu nie dotarł głos Harry'ego.

- Co jest? - Zapytał, podążając za moim spojrzeniem w kierunku banneru. - "The Fault In Our Stars". - Przeczytał na głos tytuł filmu, w którego plakat namiętnie się wgapiałam.

- To ekranizacja mojej ulubionej powieści. Mój egzemplarz jest już tak zniszczony, zupełnie jakby ta książka miała z 10 razy więcej niż ma w rzeczywistości, czyli 2 lata. Przeczytałam ją dokładnie 47 razy. Chociaż czekaj, może 48? - Zaczęłam zastanawiać się na głos. - Miałam iść z Sienną do kina na ten film zaraz po powrocie do Londynu. - Może ten pozornie nic nieznaczący banner to był jakiś znak? Szczerze mówiąc zawsze marzyłam, że mój chłopak będzie siedział tuż obok, oglądając ze mną filmy i służąc swoim silnym ramieniem na wypadek mojego strachu, radości czy smutku. Nie, żebym kiedykolwiek doświadczyła czegoś takiego z Dominickiem. Im dłużej myślałam o naszym związku, tym większą nienawiścią do niego pałałam.

- Długo jeszcze będziesz wpatrywać się w ten plakat? Kino jest po tamtej stronie. - Wskazał na wielki budynek po drugiej stronie ulicy i ruszył w tamtym kierunku, a ja nadal stałam w miejscu. Po chwili zielonooki odwrócił się i popatrzył na mnie z głupkowatym uśmiechem. - Na co czekasz? Chyba chcesz zobaczyć cały film, a nie jedno zdjęcie co, Love? - Puścił oko i wyciągnął do mnie swoją dłoń. Szybko do niego podeszłam i złączywszy nasze palce, udaliśmy się do środka. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to kilometrowa kolejka. Jak widać nie tylko my wpadliśmy na pomysł pójścia do kina w to słoneczne popołudnie. Westchnęłam głośno, a wtedy Harry przysunął się bliżej i złożył pocałunek na czubku mojej głowy. Zaraz potem otworzono jeszcze inne kasy, więc lekki uśmiech wstąpił na moją twarz.

- Chyba mamy szczęście. - Odezwałam się, wskazując na nowo otwarte kasy.

- Ty przynosisz mi szczęście. - Lokowaty wyszczerzył się w szerokim, zaraźliwym uśmiechu i pocałował mnie w czubek nosa. Pokręciłam głową ze śmiechem i delikatnie dotknęłam rozcięcia na jego wardze.

- Boli?

- Tylko trochę. Nie takie rzeczy trzeba było znieść. - Ruszyliśmy do nowej kasy i nagle nastała cisza, podczas której tylko się nawzajem obserwowaliśmy. Po chwili, zupełnie niespodziewanie przypomniał mi się widok Harry'ego całującego się z ciemnowłosą i niepewnie spytałam, starając się przy tym nie zająknąć.

- Kim była ta dziewczyna, z którą całowałeś się przy Free Art? - Uśmiech na twarzy chłopaka momentalnie przepadł, a na jego czole pojawiła się głęboka zmarszczka.

- Masz na myśli to, z kim byłem podczas, gdy Malik wpychał ci swój język do gardła? - Mruknął, a jego oczy gwałtownie pociemniały, przybierając ciemnozieloną barwę.

- Dokładnie to mam na myśli. - Szepnęłam cicho, bacznie go obserwując z pewną dawką rezerwy. Widziałam jego frustrację, gdy przeczesywał swoją dłonią włosy i unikał kontaktu wzrokowego.

- To była Caroline ... my tak jakby byliśmy ... w otwartym związku. - Gdybym miała coś w ustach byłam więcej niż pewna, że bym się zakrztusiła. Patrzyłam na niego wielkimi oczami, czekając na jakiś ciąg dalszy. - Od pół roku sypialiśmy ze sobą regularnie, ale nic do siebie nie czuliśmy ... Liczył się tylko seks. Sypiałem w tym czasie też z innymi dziewczynami, podobnie jak ona pieprzyła się z różnymi gościami na imprezach i ... - Widać było, że Harry był zażenowany własnymi słowami. Musiałam wyglądać tak, jakbym dostała niewidzialny cios w brzuch i tak się właśnie czułam. Styles przybliżył się do mnie, a ja mimowolnie się odsunęłam. Jego dłoń opadła bezwładnie wzdłuż ciała, kiedy szepnął. - My to coś więcej. Ja ... zależy mi na tobie jako osobie i dziewczynie. A Caroline ... była taką koleżanką z korzyściami.

- Dużo ich miałeś? - Spytałam ochrypłym od emocji głosem. - Tych koleżanek. - Zaakcentowałam ostatnie słowo.

- Kilka. Ale w ostatnim czasie tylko Caroline. Nie licząc przypadkowych numerów. - Odparł, patrząc na mnie niepewnie. Wciągnęłam głośno powietrze.

- Pewnie się zżyliście przez to pół roku. - Wyszeptałam słabo. Poczułam, że zaczęło kręcić mi się w głowie, musiałam złapać się barierki tuż obok, by nie upaść. Lokowaty widząc moją reakcję, przyciągnął mnie do siebie, nie zważając na mój opór, który jeśli mamy być szczerzy, nie był zbyt wielki. Miał nade mną przewagę zarówno wagową jak i wzrostową. W jego rękach byłam niczym szmaciana lalka i tak się czułam. Nagle owiał mnie zapach jego perfum i ta osobliwa woń, którą tak uwielbiałam. Kiedy jego ramiona oplotły moje ciało poczułam się odrobinę pewniej. Ale tylko odrobinę. Jego wyznanie mnie zaszokowało.

- Nigdy nie czułem do niej tego, co do Nadii i nie kryłem się z tym. Kiedy tu przyjechała wyrzuciłem ją z pokoju. Nie mogłem nawet na nią patrzeć, bo myślałem tylko o tobie, Lynnie. - Szeptał w moje włosy, a wtedy ja podniosłam na niego wzrok, by zaraz potem się w niego ponownie wtulić i wymamrotałam w jego t-shirt.

- O mało nie przespałam się z Zaynem. - Chłopak złapał mnie za ramiona i oddalił od siebie na pewną odległość, by móc widzieć moją twarz.

- Co zrobiłaś? - Spytał, a jego oczy znowu zabarwiły się na ciemniejszy kolor, a źrenice rozszerzyły się niebezpiecznie.

- Przecież słyszałeś. - Odparłam wypranym z emocji głosem. - Po tym jak mnie potraktowałeś ... czułam się jak nic nieznaczący śmieć. Zayn był wtedy cały czas przy mnie i był taki miły, opiekuńczy ... Potrzebowałam tego. A gdy zobaczyłam cię z Caroline ... coś we mnie pękło. Poszliśmy z Zaynem do jego pokoju i ...

- Oszczędź mi soczystych szczegółów, dobra?! - Krzyknął chłopak, puszczając moje ramiona.

- Do niczego nie doszło. Nie mogłam tego zrobić ... Bo gdy tylko zamknęłam oczy, wyobrażałam sobie, że to ty, a nie on był przy mnie ... - Dokończyłam cicho, przesuwając się bliżej w stronę kasy.

- Naprawdę? - Spytał z niesamowitą ujmującą niepewnością w głosie. Zdążyłam jedynie kiwnąć głową, gdy usłyszeliśmy głos biletera, pytającego na jaki seans się wybieramy.

- The Fault In Our Stars. - Powiedziałam, a zaraz potem wybraliśmy dwa miejsca w ostatnim rzędzie. Dostaliśmy bilety i udaliśmy się w stronę sali, w której mieli puszczać nasz film. Nagle Harry zatrzymał się przy stoisku z popcornem. Posłałam mu pobłażliwe spojrzenie, na co on odparł, wzruszając ramionami.

- No co? Kino bez popcornu i coli to nie kino. - Puścił oko, kupując nam 2 cole i duży karmelowy popcorn. Potem skierowaliśmy się do sali i zajęliśmy wyznaczone miejsca. W tle leciały reklamy, gdy Harry szeptem spytał. - O czym właściwie jest ten film? - Popatrzyłam na niego z pokusą streszczenia mu pokrótce historii Gusa i Hazel, ale zamiast tego, odparłam tylko.

- Zaraz zobaczysz. - Chłopak popatrzył na mnie zaintrygowany i prychnął cicho, uśmiechając się od ucha do ucha. Złożyłam krótki pocałunek na jego policzku i skupiłam się na puszczanych zapowiedziach innych filmów. Styles złączył nasze palce, a ja po chwili oparłam głowę o jego ramię. Po setce reklam film wreszcie się zaczął. Wyjęłam z kieszonki swojej jeansowej kurteczki chusteczki na wypadek, gdybym jednak załamała się, podczas oglądania. Co jakiś czas przyglądałam się Harry'emu, który nieraz uśmiechał się, a to znów marszczył czoło w trakcie filmu. W momencie, gdy na ekranie ukazany był lot bohaterów do Amsterdamu i paniczny strach Gusa, a następnie pocałunek Hazel, by dodać mu otuchy, zielonooki nachylił się do mnie i szepnął.

- Są prawie tak uroczy jak my. - Po czym, musnął wargami moją skroń, a po moim ciele przeszedł dreszcz.

   Natomiast kiedy Gus i Hazel byli na uroczystej kolacji, podczas której wyznał jej miłość, Harry ścisnął mocniej moją dłoń, a nasze spojrzenie skrzyżowały się na kilkanaście sekund, dopóki znowu nie skupiłam się na filmie. Z kolei mnie rozczulił i wzruszył do granic możliwości przedpogrzeb Watersa. Kiedy do moich uszu dostał się zbolały głos głównej bohaterki, gdy mówiła: Augustus Waters zmarł 8 dni po swoim przedpogrzebie na OIOM-ie, kiedy rak, który w sobie nosił, zatrzymał jego serce, które także nosił w sobie.*  Z moich oczu po raz kolejny w ciągu tego miesiąca wydostały się łzy. Ostatnio zrobiłam się strasznie płaczliwa. Gdy łkałam cicho, Styles przeciągnął mnie na swoje kolana i tulił, lekko nami kołysząc.

  Nawet gdy opuściliśmy już budynek kina i tak byłam rozchwiana emocjonalnie. Nie wyobrażałam sobie bólu jaki musiała czuć Hazel po stracie ukochanego. Gdyby coś stało się Harry'emu ... nie wiem jakbym to zniosła. Zatrzymałam się nagle i popatrzyłam uważnie na lokowatego.

- Obiecaj mi, że będziemy mieć szczęśliwe zakończenie. - Poprosiłam żałośnie, pociągając jeszcze nosem. Całe szczęście, że dziś się nie pomalowałam, inaczej miałabym czarne smugi tuszu na twarzy. Szatyn po raz kolejny tego dnia przytulił mnie do swojego ciała i odpowiedział.

- Szczęśliwe zakończenia? Coś takiego nie istnieje. Zawsze ktoś umiera najpierw, zostawiając to drugie. Nie ma szczęśliwych zakończeń. Zakończenia są najsmutniejszą częścią, więc dajmy sobie szczęśliwy środek i wspaniały początek. Okay? - Ostatnie słowo wymówił z uśmiechem, ocierając ślady moich łez na policzkach.

- Okay. - Odparłam, a potem po raz kolejny złączyłam nasze usta w pocałunku.

                                                 *****

   Kiedy wróciłam do 233 Dana znowu spała, w końcu był już późny wieczór. Troskliwym gestem odgarnęłam kosmyk z jej czoła i ruszyłam do łazienki. Gdy z niej już wyszłam i znalazłam się w łóżku pod kołdrą, mój HTC zawibrował na szafce. Sięgnęłam po niego i odczytałam wiadomość.

"Podobał mi się ten film. Chyba po powrocie do Londynu pożyczysz mi książkę x"

Szybko odpisałam.

"Okay, dobranoc x"

Odłożyłam telefon na szafkę, jednak chwilę potem ponownie dostałam wiadomość.

"Okay x"

Z szerokim uśmiechem na ustach wystukałam odpowiedź, kręcąc przy tym głową.

"Przestań ze mną flirtować! x"

Nie zdążyłam nawet z powrotem się położyć, gdyż znowu poczułam wibrację telefonu. 

"Okay, ale najpierw otwórz drzwi x"

"Okay, ale idź już spać x"

   Zaintrygowana ruszyłam do drzwi i otworzyłam je. Na wycieraczce stał malutki globus, do którego doczepiona była karteczka z napisanymi słowami "Jesteś moim światem" Ze lśniącymi ze wzruszenia oczami zamknęłam drzwi, położyłam globusik na szafce i po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

* cytat z TFiOS. Być może coś przekręciłam, gdyż nie jestem w posiadaniu tej książki i tłumaczyłam na polski ze słuchu ten kawałek filmu, więc wybaczcie, jeśli coś jest inaczej. 

繼續閱讀

You'll Also Like

27.5K 2.3K 32
On kochał kwiaty. Ona musiała nauczyć się ich znaczenia. -:-:-:- Opowiadanie zakończone.
76.4K 2.6K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
50.3K 1.8K 112
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
37.4K 2.4K 21
**** obejmuje: Lirry/Narry/Nosh **** Louis Tomlinson nigdy nie był popularny. Zayn Malik w szkole jest najpopularniejszym sportowcem i bad boyem. Co...