Girls Love Bad Boys

By Pizgacz

7.8M 258K 795K

Gdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Epilog
Podziękowania
Epilog II

Rozdział 10

145K 5.4K 8.3K
By Pizgacz

-B12. - mruknęłam.

-Pudło. C10.

-Trafione. - westchnęłam i zakreśliłam miejsce na mojej kartce, a następnie jęknęłam i odchyliłam głowę do tyłu. - To nudne.

Ta, gra w statki jakoś nie była moim faworytem. Spojrzałam na zegarek i z rozdrażnieniem stwierdziłam, że minęło dopiero czterdzieści minut.

-To co chcesz niby robić? - Shey westchnął i rzucił długopis na ławkę, a następnie założył ręce na klatkę piersiową. Oparł się o ścianę, ponieważ nasza ławka była właśnie przy niej.

-Nie wiem, ale nie chcę w to grać. - odsunęłam lekko krzesło do tyłu i położyłam nogi na ławce, krzyżując je w kostkach.

-Uh, jesteś kurewsko irytująca. - westchnął pod nosem, a ja przewróciłam oczami. Gdyby nie to, że mamy tymczasowy rozejm, to już bym się z nim kłóciła.

Przeniosłam wzrok na ludzi, którzy byli w sali.

Grupka gotów, którzy siedzieli pod oknem i lamentowali jakie to życie jest złe, chłopak z jakąś laską, którzy już prawie pieprzyli się na biurku, jedna cheerleaderka, która gapi się na mnie, jakby chciała mnie zabić i jakiś chłopak w okularach, który odrabia lekcje.

Tylu różnych ludzi w jednym miejscu.

-Zaraz stąd wyjdę. Nie wysiedzę tu. - warknął chłopak.

Jakby to pierwszy raz był w kozie.

-Proponuję przez okno. - mruknęłam cicho, aby tylko on usłyszał i uśmiechnęłam się sztucznie.

-Wypchnąłbym ciebie, ale boję się, że możesz się nie zmieścić. - odpowiedział tym samym tonem, a ja chciałam pokazać mu środkowego palca, ale się opanowałam.

To ile ważę, to moja sprawa. Tak, mogę zrzucić te kilka kilo z mojej obecnej wagi, która wynosi coś około sześćdziesięciu kilogramów, ale to równa się z dietą, a to już nie dla mnie. Sport też raczej odpada.

-Hej Nate. - mruknęła, siadając na naszej ławce, tak aby jak najbardziej pokazać cycki. Ohyda.

Chłopak otworzył jedno oko, a następnie je zamknął, ignorując całkowicie dziewczynę.

-Tak sobie myślałam, że moglibyśmy razem gdzieś znów wyskoczyć, na przykład do mnie. - chciało mi się rzygać, bo to wszystko było obrzydliwe. Jak się znali, to i pieprzyli.

Blondyn westchnął i otworzył oczy, a następnie przekręcił w jej stronę.

-To nie myśl. - uśmiechnął się kpiąco, a potem wrócił na swoje miejsce, w międzyczasie ściągając moje nogi i kładąc je sobie na kolanach. Fu.

Brunetka warknęła pod nosem, a później wstała i powróciła na swoje miejsce. Taki właśnie był Nathaniel Shey. Wypieprzy cię, a poten porzuci jak starą szmatę. Najśmieszniejsze jest to, że każda wie jaki on jest, ale i tak do niego lgną. Czy serio one tak lecą na tych "złych chłopców". Osobiście wolę, gdy chłopak nie jest męską dziwką, ale co ja tam wiem.

-Uwierz, myślenie też nie jest twoją mocną stroną. - mruknęłam, a chłopak mocno ścisnął moją kostkę. Cicho zasyczałam. Przez niego na całym ciele mam siniaki, więc nie będę mu dłużna.

Zamknął oczy, a ja korzystając z tego, że moje nogi są na jego kolanach, niezauważalnie uderzyłam go stopą w krocze.

I buty są do wyjebania.

Wciągnął gwałtownie powietrze, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie i znów położyłam swoje nogi na ławce.

-Czy-ty. Kurwa, zgłupiałaś do reszty. - warknął, łapiąc się za obolałe miejsce.

-Ze mną się nie zadziera. - fuknęłam zwycięsko. 1:0 szmato.

-Dziwka. - mruknął pod nosem, ale tak, abym usłyszała.

-Chuj. - syknęłam, chwytając swój zeszyt i długopis.

Zaczęłam rysować chłopaka w okularach, którego nie znałam, ale chyba chodził do drugiej klasy.

O tym, że lubię rysować wiedzieli tylko Mia i Chris. Nie są to jakieś niewiadomo jakie rysunki, ale robię to, gdy mi się nudzi. Takie hobby.

Shey położył ramiona na ławce, a na nich głowę i prawdopodobnie poszedł spać.

Boże, nienawidzę tej szkoły.

Minęły tak kolejne dwie godziny, a ja już skończyłam swój rysunek i muszę przyznać, że wyszedł nawet znośnie. W międzyczasie dwa razy przeszedł Watson, ale szybko wyszedł, gdy zobaczył, że wszystko jest okej. Schowałam zeszyt do toroby i stwierdziłam, że muszę siku.

Zdjęłam nogi z ławki i już miałam wstawać, ale chłopak obok poruszył się i wstał do siadu.

-Co ty robisz? - zapytał, przecierając twarz i okej, on serio zasnął.

-Siku idę. - burknęłam. Nie wiedzieć czemu, w tym momencie miałam wielką ochotę, aby zajebać jego głową takiego dorodnego headdeska. Może wtedy zacząłby pracować tymi swoimi, małymi, szarymi komóreczkami, które umieszczone są w jego pustym mózgu.

-Idę z tobą. - zdecydował i wstał, więc też to zrobiłam. Kurwa, nienawidzę tego uczucia, kiedy drętwieją nogi. To tak, jakby po twoim ciele chodziły mrówki.

Ruszyliśmy do wyjścia, a ja z ulgą wyszłam na zimny korytarz. Nie mam telefonu, jestem odcięta od świata i w cholerę głodna, a nie wzięłam żarcia.

-Wiesz, to damska łazienka. - warknęłam, kiedy chłopak wszedł za mną do kibla.

-Mam ci pogratulować, że odróżniasz? - parsknął z kpiną. - Nie bój się, podglądać nie będę. Takiej traumy bym nie przeżył. - dodał, a ja otworzyłam jedną z kabin i jeszcze na chwilę odwróciłam się w jego stronę.

-Wiem, już jedną przeżywasz, gdy patrzysz na swojego kutasa. Udaje ci się kupić gumki w rozmiarze XS? - ze zwycięskim uśmiechem weszłam do środka w akompaniamencie jego warknięcia.

Szybko załatwiłam potrzebę i wyszłam, aby umyć ręce. Chłopak stał oparty o ścianę ze znudzonym wyrazem twarzy.

-Jednego nie kumam. Po chuj ty tu stoisz? - zapytałam, wycierając ręce w papierowy ręcznik.

-Nudzi mi się.

-Błagam, idź zatruwać powietrze komuś innemu. - przewróciłam oczami, wychodząc z pomieszania.

-Spierdoliłbym stąd, ale bym cię tu zostawił, więc to nie wypali. - powiedział wyraźnie zirytowany, że to przeze mnie musi tu siedzieć.

-Idź, droga wolna. - sarknęłam.

-Swoją drogą ciekawe co tam u Liama. Jak myślisz? - zaśmiał się, a ja zacisnęłam ręce w pięści. Szedł za mną i pewnie mnie obserwował, więc wiedział, że się spięłam.

-Zamknij się. - warknęłam.

-Pewnie pieprzy Mercedes, no wiesz. - gwałtownie się odwróciłam i podeszłam do chłopaka. Popchnęłam go z całej siły na szafki obok, a huk rozniósł się po całym korytarzu.

Zaśmiał się szyderczo z tego, że zdołał mnie wyprowadzić z równowagi. Stanęłam naprzeciw niego, stając na palcach, aby być choć trochę wyższą. W normalnym przypadku brzydziłabym się tego, że nasze klatki piersiowe się stykają, ale teraz mój mózg działa na najwyższych obrotach i się tym nie przejmuję.

-Słuchaj ty spierdolino umysłowa. Nie obchodzi mnie to, że jesteś najbardziej popularnym chłopakiem w tym liceum, czy że masz z tysiąc chorób wenerycznych. Nie będziesz mnie traktował jak te swoje szmaty, a ja naprawdę mam ciebie dość, więc sparaw, aby te trzy miesiące nie sprawiły, że będę chciała się powiesić i zacznij się normalnie zachowywać.

-Albo co? - zapytał kpiąco, patrząc na mnie z góry. Boże, daj mi trochę wzrostu. Nie chcę dużo, ale nie pogardziłabym tak siedmioma centymetrami. Nawet nie dziesięć. Siedem wystarczy!

-Albo sprawię, że nie będziesz miał już czym pieprzyć tych swoim szmat. - warknęłam, a on przybliżył się w moją stronę jeszcze bardziej.

-Pewnie chciałabyś być tą moją szmatą, co? - już chciałam go uderzyć, ale był szybszy i złapał mnie za nadgarstek, a następnie odwrócił, więc teraz to ja stałam plecami do szafki.

-Nigdy więcej tego nie rób. - syknął, a jego oczy złowrogo się zwężyły.

-Nie ośmieszaj się. - warknęłam, a on złapał mnie za żuchwe i jeszcze bardziej docisnął moje ciało do metalu.

Już chciał coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy huk kilka metrów dalej. Odwróciliśmy głowy, aby zobaczyć, że pan Watson wychodzi z pokoju nauczycielskiego.

Mężczyzna podniósł na nas wzrok, a ja już potem nic nie widziałam, ponieważ Shey mnie pocałował.

Zaraz, co?

Dopiero teraz ogarnęłam jak to wyglądało. Było to bardzo brutalne, gdy chłopak trzymał moją szczękę i siłą przytrzymywał przy tych szafkach. Gdybym go wcześniej odepchnęła to cały plan poszedłby się pieprzyć.

Blondyn puścił moją żuchwe, a ręce przeniósł na biodra. I znów będę musiała przez godzinę się myć.

-CO TU SIĘ DZIEJE!? - usłyszałam obok siebie, a chłopak się oderwał i głośno odetchnął.

-Mamy przejebane. - szepnęłam i spojrzałam w stronę nauczyciela.

Stał z szeroko otwartymi oczami, a jego twarz była cała czerwona. Nie tyle ze złości, co z zażenowania. Pan Watson nienawidził takich sytuacji. Kiedyś przyłapał dwóch uczniów w składziku woźnego i uciekł stamtąd, krzycząc, że odchodzi.

No w sumie nie odszedł, ale trauma została.

-Uh-bo-no wie pan. - odetchnęłam i wyplątałam się z uścisku chłopaka.

-Wrócę teraz do pokoju nauczycielskiego, a wy wrócicie do sali i zapomnimy o sytuacji. - powiedział i odwrócił się, aby jak najszybciej stąd odejść. Nie wiem jak on zdołał zostać nauczycielem. Jego zachowanie jest nieco inne i flegmatyczne.

Jak najszybciej zaczęłam iść do sali, a gdy stałam przy drzwiach, odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka, który jak gdyby nigdy nic głupio się uśmiechał.

-Kiedyś cię zabiję. - z tymi słowami i śmiechem Shey'a weszłam do pomieszczenia.

***

Kocham i do następnego xx

Continue Reading

You'll Also Like

730K 4K 7
Opowieść pełna słoneczników, tańca w deszczu i wylanych łez podczas zachodów słońca. Evangeline Pierce po zdradzie chłopaka, rozstaje się z nim. Jed...
7.2K 160 20
Najmłodsza z sióstr Black ma swoje problemy. Przez nie nie zauważa kiedy straciła tak świetny kontakt z siostrami. Z pomocą przychodzi arcywróg, któr...
1M 4.1K 8
Pierwsza część trylogii „Destiny"
272K 5.4K 9
• Rodzina Rivera jest znana wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Małżeństwo wraz z trójką dzieci stale jest opisywane przez serwisy plotkarskie. Jednak...