Girls Love Bad Boys

By Pizgacz

7.8M 258K 795K

Gdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Epilog
Podziękowania
Epilog II

Rozdział 5

156K 5.7K 13.2K
By Pizgacz

Co ja najlepszego zrobiłam?

Nie to nie pasuje.

Co ja, do kurwy, zrobiłam!?

Tak, tak lepiej.

Czy ja właśnie zgodziłam się udawać dziewczynę Shey'a? Ja pierdolę.

Chłopak patrzył na mnie z obojętnym wyrazem twarzy, więc ja też to zrobiłam, choć w środku byłam cała nabuzowana.

-Okej, więc dziś po moim treningu musimy się spotkać i wszystko ustalić, bo od jutra zaczynamy. Poczekasz na mnie, aż skończę trening. - chciał odejść, ale mu przestawałam.

-Że co? Mam jeszcze na ciebie czekać? Dobre sobie. - prychnęłam, na co się odwrócił i przewrócił oczami. - Ja już skończyłam lekcje, więc pójdę sobie do domu, a ty po mnie przyjedziesz. - teraz to on mi przerwał.

-Mam jeszcze po ciebie jeździć? Chyba sobie żartujesz. - wiedziałam, po prostu, kurwa, wiedziałam!

Nie jesteśmy wytrzymać ze sobą bez kłótni pięciu sekund, a my nawet nie zaczęliśmy udawać. To się nie uda.

-Okej. - westchnął. - Pojedziesz do domu, a ja do ciebie przyjdę.

-Że do mnie? - pomrugałam oczami. Ta chodząca Wenera chce wejść do mojego domu? O nie ma mowy!

-Tak, kurwa, do ciebie Clark. - przewrócił oczami i odszedł na trening, zostawiając mnie w osłupieniu.

Przecież on nawet nie wie gdzie ja mieszkam.

A niech robi co chce...

***

Od dwóch godzin leżę w salonie i oglądam Pamiętniki wampirów. Rodziców nie ma, bo są w pracy, a ja i tak nie mogę skupić się na serialu, bo moje myśli są zupełnie gdzie indziej.

Dlaczego ja się na to zgodziłam? Przecież miałam odmówić, ale widok Liama i tej flądry tak mnie zdenerwował, że palnęłam taką głupotę i mam.

A może Shey się zgrywa? Może zaraz tu wpadnie z pączka znajomych, krzyczących "mamy cię", aby się ze mnie pośmiać? Albo myśli, że wtedy pójdę z nim do łóżka?

-Matko, na co ja się zgodziłam? - ukryłam twarz w dłoniach, a moje rozpaczanie przerwał dzwonek do drzwi.

Szybkim krokiem poszłam do holu i tak jak się spodziewałam, stał przede mną Shey, ale skąd on wiedział gdzie mieszkam.

-Niezły dom. - mruknął i wszedł do środka.

-Jasne, możesz wejść. - zironizowałam, zamykając drzwi.

Chłopak ściągnął buty i kurtkę, po czym wszedł do salonu, a ja za nim.

Cały czas panowała przytłaczająca cisza, a ja postanowiłam ją przerwać.

-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? - powiedziałam, a chłopak na mnie spojrzał, unosząc jedną brew.

-Mam swoje źródła. Słuchaj, nie mam za wiele czasu, bo jestem umówiony, więc zaczynajmy. - oparłam się biodrem o framugę drzwi i skrzyżowałam ręce na piersi, a chłopak jak gdyby nigdy nic usiadł na czarnej, skórzanej kanapie.

-Zarys wygląda tak, że od jutra przestajemy się kłócić, w sobotę idziemy razem na imprezę do Luke'a, a w sobotę zostajemy oficjalnie parą. - mówienie tego wszystkiego przyszło mi z wielką łatwością, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy on wie, że wykonanie tego będzie milion razy trudniejsze.

-Nie damy rady. - mruknęłam, więc na mnie spojrzał. - Nie wytrzymujemy pięciu minut bez kłótni, więc jakim cudem mamy udawać parę?

-Ale jesteś pesymistyczna. - przewrócił oczami, wstając. - To nie może być trudne. Pobędziemy tą parą miesiąc, może dwa i po sprawie. - podszedł bliżej mnie.

-I co mamy niby robić?

-To co "zakochani ludzie". - zrobił cudzysłów w powietrzu. - Pocałunki, chodzenie za rękę i takie tam. - wzruszył ramionami, a mnie zamurowało.

O cholera, przecież ja się muszę z nim całować! O nie, o kurwa, na pewno nie. Nie ma szans. Boże, w co ja się wpakowałam...

-Okej. - mruknęłam, udając obojętną. - Ale nikt o tym nie wie?

-Tylko Luke. Też możesz powiedzieć o tym tej swojej Mai. - machnął ręką.

-Mii. - poprawiłam go z automatu.

-Nieważne. - wyminął mnie i poszedł holu. Okej.

-A i jeszcze jedno. - zaczął, gdy tylko otworzył drzwi. - Załóż jutro coś, co jest seksowniejsze, niż to. - wskazał na moje szare dresy ze ściągaczami na kostkach i bordową, za dużą bluzę.

-Widzisz Shey. Ja ubranie mogę zmienić, ale ty mózgu już nie. Cześć. - wypchnęłam go za drzwi i je zamknęłam. Oparłam się o drewnianą płytę i przybiłam sobie z otwartej dłoni w czoło.

Czyli od jutra mam zacząć kręcić z Shey'em? O ja pierdolę.

***

-Vi, bo spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam głos mojej matki z salonu, ale teraz się tym jakoś nie przejmowałam.

Stałam nieruchomo przed lustrem i skanowałam swoje odbicie w lustrze. .

Opalona skóra, długie brązowe włosy i miodowe duże oczy. Moje usta nie były jakieś pełne, ale wąskie też nie. Były takie normalne. Kto wie, może i byłam ładna, ale ja tak nie uważałam. Byłam... przeciętna.

Ostatni raz poprawiłam swój ubiór, który składał się z czarnych rurek i niebieskiej, nakładanej bluzy. Niech ten pajac sobie nie myśli, że wcisnę się dla niego w jakąś mini. Jeszcze czego.

Westchnęłam i wyszłam z łazienki, a następnie ze swojego pokoju, zawierająca w międzyczasie torbę.

-Victoria! - matka jak zwykle pojawiła się przede mną, ubrana w nieskazitelną sukienkę i szpilki.

-Już idę. - mruknęłam. Byłam zdenerwowana w cholerę, ale mam nadzieję, że tego nie zauważyła.

-Za miesiąc przyjeżdżają ciotka Louise i wujek Martin ze Stephanie - na jej słowa, przestałam nakładać buty i spojrzałam na nią z szeroko otwartymi oczami.

-Żartujesz.

-Niestety kochanie, wprosili się. - wzruszyła przekraczająco ramionami, a ja policzyłam w duchu do dziesięciu.

-Okej, ja lecę. - wybiegłam szybko z domu i pognałam do swojego auta, które wczoraj wróciło z naprawy.

Nienawidzę jeździć autobusami.

A, i nienawidzę mojej rodziny, która ma przyjechać za ponad tydzień.

Ugh, nie to, że coś, ale bywają irytujący. Louise jest ciotką mojej mamy i jest grubo po pięćdziesiątce, ale upiera się, że jeszcze nie skończyła czterdziestu pięciu. Jak zwykle zacznie komentować jaka to moja mama jest nieogarnięta i, że źle mnie wychowała.

Wujek Martin zacznie swoje wykłady na temat religii i moich ateistycznych poglądów, a Stephenie...

Mała szmata, której rodzice są w Australii, a ona siedzi u wujostwa.

Nienawidzę jej najbardziej. Zawsze mnie kompromituje i mówi jaka to nie jestem brzydka czy nieporadna. Jesteśmy w tym samym wieku, ale to z naszej dwójki jestem tą doroślejszą.

Nawet nie wiem dojechałam do szkoły. Zaparkowałam na parkingu i zgasiłam silnik, po czym głośno odetchnęłam, poprawiając włosy.

Nie miałam pojęcia jak się dziś zachować. Co powiedzieć i co zrobić, aby nie wybuchnąć, gdy go spotkam. Ta gra była tak bardzo popieprzona, że zaczęłam się w niej gubić.

-Dasz radę. - mruknęłam sama do siebie, wychodząc z mojego czarnego Mercedesa. Zabrałam ze sobą torbę i poszłam w stronę szkoły.

Gdy weszłam do budynku i podeszłam do swojej szafki, ktoś zasłonił mi ręką oczy, a ja po zapachu perfum już wiedziałam kto to.

-Chris, zabierz łapy, bo ujebię ci ręce. - mruknęłam, a chłopak szybko zabrał swoje dłonie, więc odwróciłam się w jego stronę.

-Oj nie przesadzaj. - przewrócił oczami. - Pójdź dziś ze mną na trening koszykówki. Bardzo proszę, wiem, że tego nie lubisz, bo jest tam Shey, ale... - coś dalej gadał, a ja dostałam wiadomość, więc wyciągnęłam telefon i sprawdziłam powiadomienie.

Od: Nieznany

Zgódź się

Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się dookoła, nie zważając na to, że brunet naprzeciw mnie cały czas gada.

Zobaczyłam jak kilka szafek dalej stoi Shey i patrzy na mnie i na Chrisa. No tak, ten sms był od niego, a ja mam pójść na trening, aby nie wzbudzać podejrzeń. Wredny szczur.

-Okej. - przerwałam paplaninę chłopaka. - Pójdę z tobą.

-Serio? - był zdziwiony, ale wcale mu się nie dziwię.

-Jasne. - uśmiechnęłam się, odwracając w stronę szafek i kątem oka spoglądając na stronę, gdzie jeszcze przed chwilą stał blondyn. Nie było go już.

Pieprzony ninja.

***

-Nienawidzę angielskiego. - marudziła Mia, gdy razem kierowałyśmy się w stronę sali od tego przedmiotu.

-Nie przesadzaj. - rzuciłam, nawet jej nie słuchając. Już czwarta lekcja, a na razie nic się nie działo. Nie to, że marudzę! Nic z tych rzeczy, tylko czuję, że to cisza przed burzą. Shey na przerwach nawet na mnie nie patrzy, a ja na niego, więc jest tak jak zwykle.

Nie powiedziałam jeszcze nic Mii, bo uznałam, że zrobię to w odpowiednim momencie.

-Victoria. - blondynka pstryknęła mi palcami przed oczami, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że siedzę już w sali i właśnie zadzwonił dzwonek.

-Sorry, dzisiaj jestem jakaś nieobecna. Nie zwracaj uwagi. - machnęłam ręką, a dziewczyna, która siedziała ławkę przede mną zmarszczyła brwi, ale tego nie skomentowała.

To pierwsza lekcja, którą mam dziś z Shey'em. Błagam, niech niczego nie odpierdoli...

-Witam klaso! - do pomieszczenia weszła starsza nauczycielka, która jak zawsze była zadowolona. Tę kobietę uwielbiali chyba wszyscy, ale co się dziwić? Chyba tylko ona jako tako akceptowała naszą klasę. Po prostu... my lubimy się wydurniać.

Kobieta podeszła do biurka i zaczęła rozpakowywać swoją torbę, gdy drzwi do pomieszczenia się otworzyły, a do klasy weszło dwóch chłopaków.

-Shey, Parker. Znów spóźnienie? - parsknęła śmiechem starsza kobieta.

-Ale to tylko cztery minuty. To nie spóźnienie. - wyszczerzył się Luke, a kobieta pokręciła głową.

-Siadajcie. - wskazała na klasę, a chłopaki posłusznie weszli.

Zacisnęłam nieświadomie ręce w pięści pod stołem, prosząc w myślach, aby nic się teraz nie wydarzyło. Wiedziałam, że prędzej czy później to nastąpi, ale wolę później.

Szatyn usiadł w trzeciej ławce pod ścianą, a blondyn kierował się do ostatniej ławki w środkowym rzędzie. Czyli obok mojej.

Gdy był w połowie drogi, uniosłam głowę, aby na niego spojrzeć. W tym samym czasie zrobił to on, lekko się uśmiechając i puszczając mi oczko, które prawdopodobnie widział każdy, kto siedział w dalszej części sali.

Wbiłam swój wzrok w głowę Mii, udając, że wszystko jest w porządku, i że mnie to nie ruszyło, ale tak nie było. W środku eksplodowałam i chciałam pokazać mu środkowy palec, ale wiem, że nie mogłam. Taką mieliśmy umowę.

Czułam, jak wielu ludzi mi się przygląda, albo powoli wpadam w paranoję.

-A teraz słuchajcie! -krzyknęła nauczycielka, więc każdy się uciszył. - Musicie wykonać projekt w parach. Od niego będzie zależeć wasza ocena na koniec semestru i roku. - gdy tylko to powiedziała, cała klasa jęknęła, a Luke uderzył głową w ławkę. - Ale się nie przejmujcie, macie na to trzy miesiące. Temat to "Stany Zjednoczone, kiedyś i dziś". Jak już mówiłam, pracę wykonujecie w parach, a prezentacja odbędzie się w styczniu. Jakieś pytania? - Amanda, która siedziała w pierwszej ławce podniosła rękę.

-Jak się dobieramy w pary?

-Jest was dwadzieścioro i po tyle samo, więc w parze ma być chłopak i dziewczyna, jasne? - wyjaśniła, a wszyscy pokiwali głowami. - Każdy z chłopaków dostaje kartkę z numerem od jednego do dziesięciu. Następnie każda dziewczyna mówi przypadkowy numer i jest z tym chłopakiem, który ma tą oto cyfrę. Wszystko jasne? - kobieta zaczęła rozdawać kartki wszystkim chłopakom, a ja poczułam wibrację mojego telefonu, więc sprawdziłam powiadomienie.

Od: Nieznany

Trzy

Wciągnęłam cicho powietrze i zagryzłam wargę. Shey każe mi być ze sobą w parze. Kurwa, ale ja nie chcę.

-Mia, mów numerek. - sorka wskazała na blondynkę przede mną. Byłam zaraz po niej, więc jeśli nie powie trójki to...

-Siedem. - szybko odpowiedziała, a chłopak, który mial na imię Alex podniósł rękę. Ma dziewczyna szczęście. Alex to miły i fajny chłopak.

-Victoria? - kobieta podeszła do mnie z miłym uśmiechem, a ja przełknęłam ślinę. Na pewno nie będę z tym tępym blondynem! Co to, to nie!

-Trzy.

***

Kocham i do następnego xx

Continue Reading

You'll Also Like

972K 54.3K 46
Złamane serce. Nowa miłość. Nowa współlokatorka. Nowi przyjaciele. Nowe problemy. Zazdrość. Zdrada.
53.5K 1.5K 23
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
820K 15.9K 7
Kombinować, by przeżyć - tą zasadą dotychczas kierował się Tristan. Jego życie przewróciło się do góry nogami w zaledwie kilka minut po włamaniu, któ...
136K 2.4K 187
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.