The Last Battle | ski jumping

By vvvndii

273 46 13

- Co ty do cholery robisz, Daniel? - krzyknął w stronę blondyna jego przyjaciel, Johann. Tande zatrzymał się... More

Prolog

272 46 13
By vvvndii

- Słyszysz? - zapytał Stefan oskarżycielskim tonem. - Mówiłem!

- To jeszcze nie jest pewne. - odparł Michael, nerwowo zaczesując swoją grzywkę. Kraft dalej wsłuchiwał się w słowa dziennikarki w telewizji, gdzie na żywo transmitowano to, co się właśnie działo na granicy ich państwa.

- Powinniśmy odwołać ten konkurs, to zbyt niebezpieczne, kiedy zaistniała taka sytuacja. - westchnął brunet, siadając na rogu łóżka swojego przyjaciela. Ten tylko posłał mu pocieszający uśmiech.

- Poczekajmy z tym. To nawet nie jest w centrum kraju. - wyjaśnił. - Nie stresuj się tak Stefan, sytuacja jest opanowana. Rząd nie dopuści do wojny.


- Nic nie rozumiem. - jęknął Forfang, na co Johansson przewrócił oczami.

- Nie mówisz w ich języku idioto. - rzekł Daniel, wlepiając swój wzrok w ekran telewizora. Johann prychnął.

- Na razie są na granicy, ale nadal to się rozprzestrzenia. - odparł Anders, nerwowo wyszukując coś w swoim telefonie.

- Poinformowałbym o tym trenera. To chore przeprowadzać konkurs, który w tym wypadku nie jest bezpieczny. - wszyscy przenieśli swój wzrok na Pedersena, a Robert pokiwał ze zgodą głową.

- Trzeba jak najszybciej wracać do kraju. - powiedział twardo wąsacz, wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi. Jednak zanim złapał klamkę, odwrócił się do reszty. - Trzeba wszystkich poinformować, aby też wracali. To zbyt niebezpieczne zostawać tu. Nie znamy tego kraju. - rzekł, a następnie opuścił pokój.


- Gdzie ty idziesz?

- Peter, nie musisz wszystkiego wiedzieć. - warknął najmłodszy z braci Prevc, gwałtownie szarpiąc za klamkę, a następnie na pożegnanie trzaskając drzwiami.

- Idę za nim. - westchnął Peter, ze zrezygnowaniem kręcąc głową. - Żeby mu tylko nic nie odbiło.

- Przeraził się, będzie chciał jak najszybciej stąd odjechać. - wyjaśnił Semenič. - Idź lepiej. - poradził mu, po czym odwrócił wzrok w stronę okna. - Nie można panikować.

- A ty byś nie panikował w takiej sytuacji? - prychnął Tilen, pogardliwie patrząc na swojego kolegę z drużyny. Ten odwrócił głowę.

- Bartol, panikowanie nic tu nie da. Trzeba działać. - szatyn zaśmiał się sarkastycznie.

- Rozumiem, że to gadanie i stanie przy oknie to twoje działanie? - Anže pokonał odległość dzielącą go od Tilena, po czym złapał go gwałtownie za koszulkę.

- Nadal nie zrozumiałeś co mówiłem? - syknął.

- Chłopaki, spokój! - Žiga oddzielił ich jednym ruchem. - Wszyscy zaraz powariujemy tutaj. Trzeba poszukać trenera.


- Nie zamierzam się tu kisić. - warknął Freitag, pakując wszystkie swoje rzeczy do walizek. Wellinger poszedł za jego przykładem.

- Odbiło wam? - Leyhe wyrwał z ręki Richarda jego koszulkę, ciskając nią po chwili znowu do szafy. - Nie pozwolą nam wyjechać.

- Myślisz, że nas to obchodzi? Mamy prawo wrócić do swojego kraju w każdej chwili. - rzekł Wellinger. Stephan spojrzał się na niego z gniewem.

- Zanim was zastrzelą, to możecie mi zapisać swoje samochody, chętnie się nimi zajmę. - odparł Eisenbichler, nie odrywając wzroku od telefonu. Leyhe na te słowa kopnął go mocno w piszczel. - Aua! Popieprzyło cię Stephan? Mówię prawdę. Jak chcą, to mogą targnąć się na swoje życie, nie będę ich zatrzymywał.

- Markus ma rację. - Karl skrzyżował ręce, patrząc wyczekująco na Freitaga i Wellingera.

- Jeszcze będziecie żałować. - odparł Richard, kopiąc własną walizkę, a następnie rzucając się zrezygnowany na łóżko. Andreas stał nieruchomo koło drzwi, z niedowierzaniem patrząc na swojego kolegę.

- A ty co? Nie uciekasz? - Wellinger spiorunował wzrokiem Stephana, po czym on sam odłożył swoją walizkę. Na bruneta twarzy pojawił się lekki uśmiech triumfu.


- Dzwoniłem do Ewy. - Kamil Stoch wszedł do pokoju, gdzie reszta siedziała i z wyczekiwaniem się w niego wpatrywała. - Wszystkie lotniska są zamknięte, możemy jedynie spróbować wyjechać z kraju autokarem. Ale niewiadomo, czy nas wypuszczą.

- Nie ma na co czekać. - odparł Stefan, biorąc walizki i wystawiając je na korytarz.

- Czesi się z nami zabiorą, spróbujemy wyjechać z kraju na Czechy.

Polacy wynosili wszystkie swoje walizki i rzeczy na korytarz, pozostawiając po sobie tylko puste pokoje.

- Co trener na to? - zapytał Stocha Kuba Wolny. Brunet spojrzał się na niego. W tej samej chwili drzwi od pokoju Norwegów uchyliły się, a z nich wyłonił się rudy wąsacz, który zamierzał gdzieś iść. Widząc polską kadrę z walizkami zamknął drzwi, przystając w miejscu.

- Wyjeżdżacie? - zapytał Johansson, nieco zaskoczonym głosem. Żyła kiwnął twierdząco głową.

- Trener sam to już wcześniej zaproponował. - Kamil odpowiedział po dłuższej chwili Kubie, po czym wziął do ręki swoje rzeczy i z walizką ruszył w głąb korytarza.

- Damy wam znać, czy uda się przejechać. - powiedział Norwegowi Maciej.

Później Polaków w korytarzu już nie było, tak samo Roberta, który szybkim krokiem udał się do trenera z nowymi informacjami. Miał tylko nadzieję, że wszyscy pójdą śladem Polaków i Czechów, i jak najszybciej wydostaną się z Austrii.

Witam wszystkich z moim nowym opowiadaniem! Mam nadzieję, że będzie dobrze wam się to czytało oraz zachęcę tą historią was. Ostrzegam, iż jest to wolno pisane, ponieważ przez długi okres zaniedbałam Wattpada i mam dość dużo nauki ale postanowiłam zaryzykować z publikacją. Postaram się jednak jak najczęściej pisać i dodawać rozdziały. See ya!

Continue Reading

You'll Also Like

33.3K 2.1K 72
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
5.7K 536 29
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
4.9K 648 68
Harry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym.ratunkiem jest zdjecie zaklecia adopcyjnego. Ktore ujawnia, że jest synem Severusa Sna...
17.1K 4K 131
Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heeja...