EqG: AppleDash - Klucz Do Ser...

By ArtJackie

6.1K 456 743

☆ hejt tolerowany nie będzie, nic nikomu nie narzucam, proszę o wzajemność Applejack i Rainbow Dash - dwie na... More

Rozdział 1. Dash, nie pomagasz...
Rozdział 2. Mieszane uczucia
Rozdział 3. Między gorzej, a lepiej
Rozdział 4. Cały dzień razem
Rozdział 5. AJ boi się prędkości?
Rozdział 6. Wspólne nocowanie cz.1
Rozdział 7. Wspólne nocowanie cz.2
Rozdział 8. Nieśmiałość i czułość
Rozdział 9. Słodkie słówka i.... zdziwko?
Rozdział 10. Koniki nie gryzą.. Cz.1
Rozdział 11. Koniki nie gryzą.. cz.2
Rozdział 12. Początki rywalizacji
Rozdział 13. Mini rewolucja ciuchowa Sunset
Rozdział 14. Festynowa nuta szaleństwa
Rozdział 15. Nie tylko alkoholem można się upić
Rozdział 16. Spółka 'Diamentowe Słońce'
Rozdział 18. Butelka przepełniona wrażeniami.

Rozdział 17. Moje emocje wariują!

241 19 71
By ArtJackie

{Perspektywa Rainbow Dash}

Wspominałam kiedyś może, że budzik przyprawia mnie o agresję?! Nosz jasny szlag! Jeszcze się zaciął i weź coś z tym zrób! Ughhhh japaaa, durny zegarku! Walnęłam urządzenie od góry pięścią i zamknęło się. Uh i co, skończyły się tematy do trąbienia? Zaśmiałam się dumnie i wstałam.

-Auuu! -Zadarłam się i spojrzałam pod swoją stopę -Ugh, śrubka z zegarka, trzeba będzie coś z tym zrobić.. -Położyłam drobną rzecz przy budziku i zaścieliłam łóżko.

Podrapałam się po głowie i szeroko ziewnęłam. Przeszłam między rozwalonymi rzeczami slalomem i znalazłam się w łazience. Nałożyłam pastę na szczoteczkę i włożyłam do ust. Zsunęłam piżamowe gatki i zrzuciłam sportowy stanik. Weszłam pod prysznic by wziąć szybką kąpiel. Woda gęsto sączyła się po moich ramionach i plecach. Piękne uczucie. Po kilkunastu minutach wyszłam i ogarnęłam się tak jak codzień. Przeczesałam włosy palcami i dałam grzywkę do tyłu. Ona po chwilce się zsunęła i ułożyła idealnie. Po całkowitym przygotowaniu się i ubraniu w czarną, luźną bluzkę bez rękawów i granatowe jeansy, pobiegłam raz-dwa spakować książki.

Podniosłam dwie z szafki nocnej i już miałam się obrócić by iść do plecaka, kiedy potknęłam się o swoje własne buty i runęłam jak długa na podłogę. Ugh, muszę tu posprzątać.. Podniosłam się ociężale jak od pompek i kucnęłam. Chwyciłam kartki, które wypadły z jednej z książek, kiedy się wyrąbałam by schować je z powrotem. Wtedy z pomiędzy nich wysunęła się malutka, z lekko zagiętym rogiem. Huh? Nie kojarzę jej. Nachyliłam się i ją podniosłam. Zaczęłam czytać trzymając książki. Było tam napisane:

Heyya.. Trochę nie miałam jak spytać osobiście... ale pf, ok, nie pytam, meh, po prostu przyjdź do parku przy szkole, tam gdzie jest staw, na ten ozdobny most, jakoś około 18. Nie pożałujesz, Dashka ;*

Lil' someone huh ;**

Zarumieniłam się strasznie. Co? Ugh.. Sio, ciepło z policzków! Głupi żart mh... To było tak idiotyczne.. mh.. Zasłoniłam buzię sama przed sobą. Ugh dlaczego mi się to spodobało! Przecież to głupie.. ale.. ciekawe komu się tak głupot.. głupich głupot zachciało hmph... Wtedy ujrzałam za kartkami, które trzymałam fragment czegoś kolorowego. Z ciekawością na to spojrzałam. O.. Moje zdjęcie z urodzin... Z Applejack.. Dotknęłam dłonią jej podobizny. Zaraz.. Applejack..? Może to ona napisała tę kartkę.. Hah... Napewno, wczoraj przecież przyniosła mi książki.. Zachichotałam do siebie i spakowałam wszystko. Zadowolona rzuciłam się do wyjścia i wyszłam z domu.

Do skrzyżowania doszłam błyskawicznie. Z daleka widziałam już moją.. przyjaciółkę.. Uśmiechnęłam się do siebie i zmarszczyłam brwi. Podbiegłam do niej i ją uściskałam. Oups, chyba mnie poniosło. Po przywitaniu wzięłam ją pod rękę i dumnie zaczęłam iść z nią przy boku. AJ przyniosła mi też moją marynarkę.. Pachniała nią i jej perfumami. Tak jak wtedyyy... tam..Przy namiotach... Nagle usłyszałam jej głos

-Huh? -Popatrzyłam na nią- Mówiłaś coś?

Blondwłosa prychnęła i przewróciła oczami
-Pytałam czemu się tak uśmiechasz? -Zachichotała.

-Ym, nic specjalnego, dobry dzień wyczuwam -Uśmiechnęłam się szeroko i pomyślałam o przeczytanym rano liściku. Po tym rzuciłam wzrokiem na to jak trzymam ją pod rękę. Ciągle miałam dziwny zaciesz na buzi, co doprowadzało mnie do szaleństwa, ale nic nie dawałam po sobie poznać. Rozwinęłam za to temat naszego zdjęcia z moich urodzin. AJ widziała je u mnie w szafce i dlatego je zgarnęła z kartkami. Mh.. tia, jasne, a karteczka wpadła przez przypadek, hehe... Lada chwila znalazłyśmy się na przystanku autobusowym. Świetnie się złożyło, że akurat jechał nasz. Podbiegłyśmy i zdążyłyśmy idealnie. Pominę fakt... że... biegłyśmy z-za ręce..? Taki odruch, ugh! Samo się ją złapało za dłoń...! Moją ręką.. wrh. Hyh.. Ii ten, no, dojechałyśmy przed czasem...

***

Lekcje dłużyły się w nieskończoność, a mnie trafiał szlag. Chciałam już iść na to spotkanie i zrobić Applejack surprise, że wiedziałam, że to ona napisała liścik. Jedyny plus w tym wszystkim, że Applejack miziała mnie po plecach, kiedy mnie rzucało od nudów. To było serio przyjemne.. hyh.. No wreszcie dzwonek! Szybko zarzuciłam plecak i aż wpadłam na ławkę. Applejack chwyciła mnie za 'ucho' plecaka i przyciągnęła do siebie.

-Whoa, Dash, wstrzymaj konie.. -Dziewczyna zachichotała słodko i szturchnęła mnie łokciem w żebra.

Ja przewróciłam oczami i zrównałam się z nią. Na odegranie trzepnęłam ją w kapelusz, który zsunął jej się na oczy
-Łap mnie, ślamazaro -Rzuciłam i wybiegłam z klasy.

Zerknęłam za ramię i zobaczyłam ją jak przepycha się między wszystkimi i rzuca za mną w pogoń. Bardzo szybko znalazłam się na zewnątrz budynku i zgrabnie wymijałam innych uczniów.

-Hehe! Nie złapie mnie! -Palnęłam do siebie i nagle zanim zdążyłam odwrócić głowę na prosto, rąbnęłam w Pinkie Pie.

Obie się wywaliłyśmy, a ja upadłam na nią. Różowowłosa pomasowała się po głowie, a ja podniosłam się na czworaka. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, poczułam szarpnięcie, które błyskawicznie mnie pociągnęło i zaraz leżałam znowu.

Zachichotałam głośno, kiedy otworzyłam oczy i zobaczyłam AJ jak siedzi na mnie i przytrzymuje. Ja leżałam na plecach, a jej kapelusz spadł na moją klatkę piersiową. Byłyśmy całe w trawie.

-Mam cię! -Parsknęła zadowolona i dumna, lekko dyszała.

Zaśmiałam się jeszcze głośniej i pacnęłam ją kapeluszem w twarz.

-Hej! -Usłyszałam jej stłumiony krzyk i śmiałam się głośno, ona też zaczęła.

Śmiałyśmy się chwilę, ale w końcu udało jej się zdjąć kapelusz z oczu. Słońce akurat lekko zeszło i jej oczy się odrobinę powiększyły,  ja w nie popatrzyłam. Przestałam chichotać i lekko się zapatrzyłam. Ona po chwili się uspokoiła i zauważyła, że na nią patrzę. Zaczerwieniła się i wstała ze mnie.  Ja podniosłam się za nią i zaczęłyśmy się otrzepywać z trawy... Uśmiechnęłam się do siebie i leciutko na nią zerknęłam. Westchęłam i ujrzałam Pie kawałek dalej, odchodziła ze swoim 'kółkiem imprezowym', czyli paroma osobami, z którymi zajmuje się robieniem szkolnych imprez. Meh, nie będzie zła, że na nią wpadłam. Obróciłam się do AJ, a ona uśmiechnęła do mnie. W odpowiedzi zrobiłam to samo i ruszyłam w stronę bramy, ona razem ze mną.

***

Uh, oh, ale ten dzień zleciał, znowu dochodziłyśmy do naszego skrzyżowania. Dałabym głowę, że dopiero tu byłyśmy... czas leci mega szybko, jeśli na chwilę zamknie się oczy. Od kilku chwil nic nie mówiłyśmy. Chciałam spędzać z nią czas na okrągło, ale korciło mnie by już zerwać się do domu, przygotować i spotkać z nią według planu, o którym cwaniara myśli, że nie wiem.

-Dash? -Applejack wydukała nagle i przerwała milczenie.

-Tak, Jackie? -Odpowiedziałam 'niechcący' jej zdrobnieniem i popatrzyłam na nią czule, co zaraz zmieniłam..

-Ym, nic takiego, Dashie, po prostu bardzo bym chciała z tobą iść, ale mam coś do załatwienia i no.. -Uśmiechnęła się lekko.

-Ahhh, pewka, nie ma sprawy -Mruknęłam uśmiechnięta. Tia, kurka, coooś do załatwienia, spotkanko.. ze mną.

-No, to leć, Jackie -Nachyliłam się i cmoknęłam ją czule w policzek -Narka -Odwróciłam się i odeszłam zadowolona, zostawiając ją na rozejściu dróg.

***

{Perspektywa Applejack}

Nie mogłam uspokoić myśli, ciągle gdzieś wirowały. Trzepnęłam się lekko w nos by skupić na robocie. Miałam ogarnąć trochę farmę i dopiero wtedy się przygotować. Kiedy wreszcie byłam wolna, wzięłam się za siebie. Standardowo wzięłam prysznic i reszta poszła jak z płatka. Była godzina 17:11. To już niedługo.. Popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami i poprawiłam włosy, by chociaż znośnie się ułożyły. Byłam pozytywnie zaskoczona, gdy się udało. Ubrałam sobie luźne jeansy z dziurami i białą bluzkę, którą włożyłam do spodni, na to wiosenna kurtka. No to, tak z grubsza. Wyplułam pianę od pasty do zlewu i wypłukałam usta. Zebrałam pare potrzebnych drobnostek i wyszłam.

Po drodze przez myśl przeszło mi, że może to nie Rainbow do mnie napisała, a ktoś inny. Nie zmieniło to faktu, że ona jest najprawdopodobniejszym nadawcą.

Byłam niedaleko, kiedy nagle minęłam znajomą twarz. Zatrzymałam się i odwróciłam

-Dust Runner! -Zawołałam i zachichotałam.

Chłopak odwrócił się i uśmiechnął się do mnie szeroko
-Czekaj, stary, zaraz oddzwonię. -Rozłączył się i schował smartfona w kieszeni -No proszę, Applejack Smith.

-No ja, jak tam życie, kolego? -Zachichotałam i zaczepiłam go.

-A wiesz, niewiele się zmieniło raczej, wiesz akurat planowałem spróbować napisać. -Przewrócił oczami robiąc głupkowatą minę, co mnie rozbawiło.

-Żałuję, że mamy mało czasu na rozmowę, hah, ale trochę się już śpieszę.. -Wskazałam mu żartobliwie i z udawaną paniką zegarek i oboje się zaśmialiśmy.

-Hah, rozumiem, chodź, odprowadzę cię pod park i w wolnym czasie się spiszemy -Uśmiechnął się, a ja radośnie pokiwałam głową.

Sporo rozmawialiśmy, ale w końcu musiałam iść. Pożegnaliśmy i roześmiani, rozdzieliliśmy się. Ruszyłam powoli przez park, kiedy moim oczom, z dala, ukazało się malutkie wzgórze na którym odkąd pamiętam był ceglany most. Miało to swój przyjemny klimat. Podeszłam odrobinę bliżej i już widziałam gęste, tęczowe włosy powiewające na wietrze. Ich wierzch zakrywała czarna czapka z dashkiem.. Mh, moja Dasherka. Zachichotałam słodko i postanowiłam się przyczaić. Po kilku minutkach byłam przy moście. Było za dziesięć osiemnasta. Schyliłam się lekko i przyczaiłam niczym żołnierz na froncie, hyh. Tęczowowłosa siedziała na murku mostu twarzą w stronę niewielkiego potoku. Jedną rękę opierała na podkulonej nodze, a drugą na swobodnie położonej. Wydawała się głęboko zamyślona. Dopiero, gdy podeszłam jeszcze bliżej, dostrzegłam, że Dash trzyma w dłoniach jakiś niewielki przedmiot, chyba kawałek drewna. Uu. Podeszłam cichutko bliżej i wstrzymując z uśmiechem powietrze, delikatnie i powoli otoczyłam sportsmenkę ramionami na brzuchu. Sekundę po tym, nagle, wtuliłam się w jej miękką bluzę i ją objęłam. Dziewczyna wzdrygnęła się i prawie spojrzała na mnie zaskoczona

-A-AJ..! 

Zachwiała się mocno, a ja razem z nią. Zanim zdążyłam ją przytrzymać i przyciągnąć na siebie, ona zrobiła to ze mną. Ścisnęłam ją lekko, po to by nie udolnie uchronić się przed mokrym chlustem, który nastąpił pare sekund później.

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to, to, że tym razem to Dash siedzi na mnie, a ja leżę plackiem na plecach w wodzie.
Czułam, że mokry, chłodny płyn przepływa przez moje ciuchy i ciało. Z lekka poplątane próbowałyśmy się podnieść. Niechcący lekko podcięłam Dashkę, przez co znowu na mnie wylądowała... a dłonie przypadkowo położyła na mojej klatce piersiowej i na.. no..hmph.. Dziewczyna wstała szybko i pociągnęła mnie za rękę. Była rumiana i pewnie znając nasze pół móżdżki liczyła, że nie zdążyłam tego zauważyć.. hyyyyh.. chciałabym, Dash, serio.. Wtedy poczułam, że i ja mam ciepło na policzkach. By odreagować otrzepałam się z wody jak mokry piesio i zaraz usłyszałam niezadowolony pisk przyjaciółki. Zanim zdążyłam zażartować z jej udziałem, pociągnęła mnie za rękę i wyprowadziła z potoku. Zachichotałam, a ona odwróciła się do mnie, jej mokra grzywka słodko plasnęła ją w czoło, na co ona zrobiła lekkiego zeza zadartego do góry. Czubek. Szłyśmy kawałeczek licząc, że przeschniemy. Dopiero potem zauważyłam, że ciągle lekko trzymałyśmy swoje dłonie. Nim spostrzegłam, już zajęła nas rozmowa.

-Huh, wiesz, Jackiś... Teoretycznie nie musiałaś się wstydzić... praktycznie też.. by ze mną pogadać.. Mh, lubię twoje bliskie towarzystwo... -Kiedy skończyła, delikatnie otarła palcami o moją dłoń, którą pare chwil temu puściła.
Ja, czując jej gładki dotyk, ścisnęłam dłoń w pięść. Zatrzymałam się i stanęłyśmy przed sobą. Chcąc się jakoś przed nią obronić zająknęłam się

-H-hah.. Zalotnico.. Mówisz o sobie..? Bałaś się przyjść do szkoły i zapytać się mnie o wyjście? Słaby pretekst, że miałaś dzień lenia, cwaniaro.. -Skończywszy ujęłam podbródek wielbicielki sportu i słodko nim poruszyłam, lekko pućkając jej policzki.

Dość sporo sobie słodziłyśmy dla żartu i ostatecznie doszłyśmy do wniosku, że żadna z nas nie pisała którejś z tych karteczek. Właśnie miałyśmy je wspólnie przejrzeć, kiedy ujrzałyśmy za mostem, który obeszłyśmy, piknikowy kocyk i na nim pościelone różne smakołyki, a na środku pizza w kartonie. Mh, ładnie to wyglądało ale coś tu nie gra. Zmarszczyłam brwi, przyglądając się temu co widzę.

-Serio nie masz z tym nic wspólnego? -Usłyszałam głos, zatkanej hah, zdziwionej Dashki. Spojrzałam na nią, a ona lampiła się na przysmaki z uchylonymi ustami ze zdziwienia.

-Nie... -Wydukałam, ale po chwili w mojej wyobraźni pojawił się obraz potencjalnych 'sprawców'.. ehh.. Sunset i Rarity.... Nie mogąc się oprzeć uśmiechnęłam się promiennie, co zaskoczyło moją najlepszą przyjaciółkę.

-No co..? -Popatrzyła na mnie zbita z tropu.

-Nic, były nasze imiona, więc z pewnością jest to dla nas, wyluzuj się i siadaj, hah! -Szturchnęłam ją pięścią w ramię i podskoczyłam lekko do koca.

-No, pewnie masz rację -Niezdarnie się do mnie dosiadła.

Świetnie się razem bawiłyśmy, zajadając przysmaki. Nawet dla wygłupów na zmianę się karmiłyśmy pizzą. Oj przyszpilę dziewczyny za te ich pomysły... heh.

-Ej, AJ, pamiętasz jak w podstawówce dzieciaki nas godziły na obiedzie i podawały nam jedzenie z dala od innych byśmy były tylko we dwie?

-Co? A, tak.. heh -Uśmiechnęłam się - Pamiętam.. Zawsze byłyśmy trochę nierozłączne, no nie?

-Hah, a pewnie, bo ty beze mnie nie wytrzymasz -Tęczowowłosa puściła mi oczko i zachichotała.

-Tia, jasne, kto to mówi, ty puci, puci, dzieciaku jeden -Mamlałam słodko i obaliłam ją. Położyłam dłonie na jej policzkach i pućkałam je uroczo, hah, dzidziuś.

-Ej, Jackowata, spokój, hahh.. -Sportsmenka nie mogła mi zaradzić.

-Ymmmmm nope -Usiadłam na niej i pieściłam jej policzki.

-Ej, hahahh... Jackiiieeee....proszę, zostaw.. -Dziewczyna chichotała mocno i rumieniła się.

-Ale ja kocham pućkać twoje polisie.. hahah.. -Sama zaczęłam się śmiać.

-Ej hahah... Moje polisie nie lubią być pućkane, od tego będą obwisłe jak u babci.. hah..!

Zachichotałam i pochyliłam się nad nią, popatrzyłam na nią czule. Nasze twarze były o kilka centymetrów od siebie. Nasze oczy znowu się spotkały. Uśmiechnęłam się zadziornie i pocałowałam ją w policzek.

-No, babciu, huh.. -Oblizałam się lekko -Wstawaj.. -Podniosłam się z niej i usiadłam obok. 

Wylegiwałyśmy się jeszcze dość długo. Jednak w końcu zaczęło się ochładzać.

Było przed dwudziestą. Siedziałyśmy obok siebie i opowiadałyśmy sobie różne głupie sytuacje. W pewnym momencie wiatr mocno zawiał i się skuliłam. Oparłam się lekko o Dashkę, a ona naciągnęła kołnierz bluzy. Otuliła mnie i dała ciepło. Nawet nie wiem kiedy poczułam, że moje powieki robią się ciężkie. Westchnęłam głęboko i poczułam, że powoli zalewa mnie fala spokoju i zmęczenia...mhhhh.....

{Perspektywa Rainbow Dash}

No i pięknie, huh... Apple mi usnęła.. Popatrzyłam na wtuloną we mnie przyjaciółkę i oparłam jej głowę o moje kolana. Poczułam wszechogarniający mnie spokój. Dłonią delikatnie przejechałam po jej grzywce, lekko ją odsłaniając z jej oczu. Potem otarłam palcami po jej policzku i jakoś tak same doszły do jej warg.. umh.. Drugą dłonią przeczesywałam jej gęste, złociste, blond włosy. Uspokajało mnie to. Długo nie byłam spokojna aż w takim stopniu.. Uśmiechnęłam się i lekko głaskałam blondynkę.

Nagle zabuczał mi telefon. Ospale podniosłam go i zobaczyłam kto się dobija. Westchnęłam i odebrałam połączenie.

-Halo?

-Hej, Dashie, co robisz? -Usłyszałam głośny chichot i przyciszyłam telefon.

-Ym, relaksuję się.. -Popatrzyłam na blondynkę w moich objęciach i jak moja dłoń swobodnie przeczesuje jej włosy.

-Uuu, mogę wpaść?! -Pisnęła tamta.

-Mh.. Teraz nie bardzo, Pie.. Sorry... Ale jak coś to mogę potem na chwilę przyjść.. -Przejechałam delikatnie palcami po policzku AJ i skupiłam się na niej.

Jackie słodko wtuliła się we mnie i objęła mnie na brzuchu.
-Ummmhh - Mruknęłam by powstrzymać krzyk. Jakie to było słodkie.

-Ym, co mówisz, Dashka, hyh? -Przypomniałam sobie o Pie, jej ton brzmiał jakby się czymś ekscytowała.

-Nic nie mówiłam, tak tylko westchnęłam, mówię ci, że się relaksuję.. -Powiedziałam spokojnie i uniosłam dłoń AJ do ust, po czym ją leciutko pocałowałam. Przechyliłam głowę i popatrzyłam na nią czule. Dłoń zniżyłam na jej plecy i masowałam je lekko całą dłonią.
Totalnie skupiłam się na niej i nie było sensu ciągnąc gadki z Pinkie.

-Przyjdę do ciebie potem, to pogadamy... narka -Nie dając jej możliwości odpowiedzi, rozłączyłam się i upuściłam telefon. Wróciłam do 'pieszczenia' mojej Applejack...

Po nieznanym dla mnie czasie powiał chłodny wiatr, który rozwiał nasze włosy. Pora się zbierać. Powoli pochyliłam się nad miłośniczką jabłek i pocałowałam ją w głowę. Prawie nieodrywając od niej ust wymruczałam cicho

-Hej, śpiochu.. Wstajemy... -Delikatnie potarłam dłońmi po jej ramionach by ją rozbudzić. AJ mruknęła coś pod nosem i jeszcze bardziej się wtuliła. Wtedy poczułam w brzuchu coś dziwnego, westchnęłam głęboko i zawirowało we mnie. Przytuliłam ją czule i po chwili, w końcu spróbowałam ponownie.
Potarłam ją po twarzy i pstryknęłam w nos.

-Jackie.. Pobudka.. Dawaj, hah -Zachichotałam cicho i znów przyłożyłam usta do jej głowy
-Wstawaj.. -Szepnęłam do niej i pocałowałam ją tam.

-Awwmh.. -Usłyszałam jakieś mruknięcie z okolicy krzaków. Popatrzyłam tam zaciekawiona. Moment później zawiał wiatr... Mh pewnie on coś zwalił co brzmiało... prawie jak głos Rarki, tia, dlatego, że jak Rar gada to przewiewa mi to przez uszy niezauważalnie, hah. Przez ten czas AJ całkiem zaczęła się budzić. Wyprostowała się lekko i ospale się uśmiechnęła. Poczułam jak ciepło ze mnie ulatuje i sama zadrżałam brrh. 

AJ zareagowała od razu i mnie przytuliła.
-Hyhyh, Applejack, trzeba iść.. wiesz jak to się kończy.. Plus jest już.. -Zerknęłam na telefon- Jeju.. dwudziesta pierwsza.. no nieźle..
Chodź, zabiorę cię do domu -Wstałyśmy, stanęłam za nią i położyłam dłonie na jej talii, na co się wzdrygnęła. Pchnęłam ją lekko i jak zeszła z koca, to wszystko pozbierałyśmy. Podeszłam do Applejack i dłonią lekko otarłam o jej bok sygnalizując, że idziemy. Odprowadziłam ją do domu i upewniłam się, że niczego nie potrzebuje. Pożegnałyśmy się czule, obdarowywując buziakami. Dużo ich jakoś ostatnio.... Mh dopóki nie robi tego publicznie to niech nie przestaje.

***

Na koniec dnia została Pie. Miałam strasznego lenia, plus ciągle myślałam o ciepłej Applejack, jej gładkiej skórze i jedwabistych włosach... O, już jestem.. Ehh.. Przewróciłam oczami i ziewnęłam. Napisałam przyjaciółce sms, a ona wyskoczyła zza drzwi ledwo kiedy doszedł. Wyściskała mnie i wycałowała policzki. Dziewczyny co wy z tym... Potem zaprosiła do środka. Pobyłam u niej trochę, ale nie bardzo długo. Głównie rozmawiałyśmy o różnych pierdołach, a ja wręcz padałam. W końcu miałam iść. Weszłyśmy do przedpokoju, a ja ubrałam buty. Obróciłam się przodem do niej i już miałam się pożegnać, kiedy różowowłosa lekko pchnęła mnie na ścianę, o którą się oparłam.

-Pinkie..? -Mruknęłam zmęczona, ale zaskoczona.

-Shh.. -Szepnęła pieszczotliwie i powoli zaczęła rozsuwać moją bluzę.

Zmarszczyłam brwi i patrzyłam na nią uważnie.

Różowowłosa zsunęła bluzę z mojego ramienia i złożyła na nim lekki pocałunek. Spaliłam się mocno, bo nie byłam przyzwyczajona do tego typu gestów. Pie jedną dłoń wsunęła pod moją luźną bluzkę, a drugą dała centralnie na moje udo.

-Um.. Pinkie.. -Wydukałam cicho i przymknęłam oczy dziwnie się czując.

Imprezowiczka głaskała mnie po skórze brzucha, co przyprawiało mnie niemal o dyszenie.

Dziewczyna chuchnęła na mój obojczyk i po chwili go pocałowała.

-Mhhh... Pinkie... Co ty robiszzmmhm... -Przymknęłam lekko oczy nie mając siły na opieranie się jej.

-To czego obie chcemy... -Szepnęła cicho i.. przeciągle przejechała językiem po mojej szyi.

Wzdrygnęłam się i zacisnęłam zęby. Odchyliłam lekko głowę do tyłu i odczułam duży gorąc.

-Nie jest tak źle, co..? -Usłyszałam cichy głos Pinkie i ledwo pokiwałam głową.

Różowowłosa przesunęła dłonią z mojego brzucha na mój stanik.. i no.. wiadomo co. Zaskoczyło mnie to i sapnęłam cicho. Ona już miała znowu mnie pocałować w szyję, kiedy zadzwonił mi telefon. Dopiero po chwili zajarzyłam, że to mój i gwałtownie się zerwałam by go wyjąć. Wymknęłam się ym.. napalonej... przyjaciółce...? I odsunęłam się by odebrać. To była Scootaloo.

-Hej, kiedy będziesz w domu? -Usłyszałam głos przybranej siostry.

-Z-za niedługo, zaraz będę j-jechać, Scoots...

-Wszystko w porządku?

-T-taa... Hehh, jasne.. Czekaj na mnie ze spaniem.. Narazie...

//~rozłączono~//

-Hyh -Głupio uśmiechnęłam się do różowej - Muszę iść.. Siostra i te sprawy, naraska, Pinkie.

Wyszłam jak poparzona nie oczekując odpowiedzi. Jak z kijem w tyłku przemierzyłam drogą na przystanek. Bluzę zapięłam, gdy ochłonęłam. Co to było yhhhh.. Puuf, czułam jakby mi miał mózg wybuchnąć. Tu słodka Applejack... Tu napalona Pinkie Pie.. Moje emocje wariują! Uhhh.. Chcę wakacje... i spokój..

____________

Wiem, że miało nie być tak długich ale nooo uhh samo poszło ;-; serio próbuję krótsze ehhh. No, ale mam nadzieję, że mimo wszystko wyszło spoko... Cóż.. to chyba do następnego :o Ku*wa i to wymyślanie tych tytułów... no aż normalnie 'xd'

Continue Reading

You'll Also Like

69.5K 2.2K 130
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
23.2K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
8K 709 23
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
26.5K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...