EqG: AppleDash - Klucz Do Ser...

By ArtJackie

6.1K 456 743

☆ hejt tolerowany nie będzie, nic nikomu nie narzucam, proszę o wzajemność Applejack i Rainbow Dash - dwie na... More

Rozdział 1. Dash, nie pomagasz...
Rozdział 2. Mieszane uczucia
Rozdział 3. Między gorzej, a lepiej
Rozdział 4. Cały dzień razem
Rozdział 5. AJ boi się prędkości?
Rozdział 6. Wspólne nocowanie cz.1
Rozdział 7. Wspólne nocowanie cz.2
Rozdział 8. Nieśmiałość i czułość
Rozdział 9. Słodkie słówka i.... zdziwko?
Rozdział 10. Koniki nie gryzą.. Cz.1
Rozdział 11. Koniki nie gryzą.. cz.2
Rozdział 12. Początki rywalizacji
Rozdział 13. Mini rewolucja ciuchowa Sunset
Rozdział 14. Festynowa nuta szaleństwa
Rozdział 15. Nie tylko alkoholem można się upić
Rozdział 17. Moje emocje wariują!
Rozdział 18. Butelka przepełniona wrażeniami.

Rozdział 16. Spółka 'Diamentowe Słońce'

229 16 96
By ArtJackie

{Perspektywa Rarity}

Niecierpliwie oczekiwałam Sunset Shimmer przy szkole. Co chwilę sprawdzałam godzinę w telefonie. Umówiłyśmy się wcześniej, ponieważ wpadłyśmy na szalony pomysł. Chcemy wspólnie i potajemnie zorganizować kolację, a mianowicie dla Applejack i Rainbow, Sunset opowiedziała mi o wszystkim i jestem w szoku... znaczy no poztywnym! Kiedy Sun mi powiedziała to było takie "Omg, nareszcie!!" na całe osiedle. Ognista oczywiście wybuchnęła śmiechem, co trochę mnie zawstydziło, ale co tam, heheh... O, Sunset będzie za pare minut, odczytałam od niej sms i usiadłam ostrożnie obok pomnika konia. Poprawiłam swoją spódniczkę i potem włosy. Zanim zdążyłam rozprostować nogi zza rogu wyskoczyła moja roztrzepana przyjaciółka.

-O, hej, Sunny -Wstałam i podeszłam do niej.

-Taaa, cześć, Rarity- Popiła łyk kawy i pocałowałyśmy się szybko w policzki na przywitanie -Długo czekałaś?

-Oj tam, skarbie, nie przejmuj się, pare minutek. To co, robimy to do czego jesteśmy stworzone? -Zachichotałam i wyciągnęłam z torebki ozdobne kartki i pióro.

-Tia, hah, pewka, ale patrz, ja już mam -Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni całkiem zwykłe kartki z długopisowymi napisami.

-Ale.. -Zaczęłam, bo nie byłam przekonana do designu naszych zaproszeń.

-Ale gdy będą zbyt ozdobne to pomyślą, że to od ciebie, a mają być anonimowe -Zachichotała i poczochrała mi włosy.

-No, niech ci będzie, opisałaś wszystko? -Mruknęłam poprawiając zmierzwione włosy.

-Jasne, co do joty, miejsce, godzinę i te sprawy, wyjdzie idealnie, teraz tylko im je podrzucić, chodź -Ognistowłosa chwyciła lekko mój nadgarstek i pociągnęła mnie w kierunku budynku.

Weszłyśmy do środka. W szkole było niewiele osób bo lekcje zaczynały się dopiero za trzydzieści pare minut.

Planowałyśmy udać się szybkim krokiem na korytarz z szafkami z naszej klasy.

-Jak sie dzielimy? -Wysapałam prawie biegnąc za przyjaciółką.

-Ty podrzucasz Applejack -Podała mi w biegu niewielką kartkę - A ja lecę do szafki Rainbow Dash. Spotkamy się za dziesięć min przy szkolnym bufecie -Nie dając mi odpowiedzieć przyspieszyła i już jej nie było.

Kiwnęłam niby do niej, ale jednak do nikogo głową na potwierdzenie i na moment zwolniłam by nabrać oddechu. Korzystając z chwili czasu zerknęłam na tekst napisany przez rockmankę. Przeczytałam go z pięć razy, za każdym razem ciesząc się bardziej. Jeju, no jaj to się nie uda, to ja nie wiem co tak. Rozradowana owinęłam swoją czarną chustkę wokół szyi i pospieszyłam do szafek.

Z daleka już zobaczyłam jak się rozpoczynają. Podbiegłam trochę i nagle z łazienki wyszła jakaś osoba, na którą mało co bym wpadła.

-Heja, Rarity! -Usłyszałam głos Applejack i jej kowbojski, zachodni akcent. Blondwłosa przywitała się ze mną i schowała jakieś dokumenty do plecaka.

Ja zarumieniłam się przez wiedzę o tym co mam napisane na karteczce, którą wepchnęłam do kieszeni spódnicy. Dałabym ciała, gdyby Applejack dowiedziała się o moim i Sunset pomyśle, to miała być niespodzianka.

-Tia, witaj, skarbie -Uśmiechnęłam się i zacisnęłam lekko oczy, z głupia nawet jej pomachałam, mimo, że stała o długość maszyny do szycia ode mnie.

Ta zachichotała lekko i jakby z niedowierzaniem.

-Co robisz tu tak wcześnie? -Uśmiechnęła się do mnie i zaczęłyśmy iść, yh, akurat w kierunku szafek.

-Aaa, no wiesz, nie lubię się spóźniać i tak dalej, no a poza tym obyło się ładnie bez korków, więc o to jestem -Uśmiechnęłam się lekko zestresowana- nooo... a ty ?

-A, wiesz, Apple Bloom zamoczyła sobie legitymację i nie bardzo się dało ją odratować, a jest chora, więc zamiast niej ja przyszłam zanieść wniosek o nową -Westchnęła i podrapała się po karku.

-Oh, biedna mała, życz jej dużo zdrowia ode mnie, skarbie -Uśmiechnęłam się czule i położyłam przyjaciółce dłoń na ramieniu.

Ta odwzajemniła mój uśmiech i podziękowała. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Apple i ja doszłyśmy pod szafki. Nici z tego teraz, będę musiała wymyśleć coś innego... Ciekawe czy Sunset poszło lepiej.

Sadowniczka przygotowywała się na lekcje, a ja niecierpliwie czekałam aż sobie pójdzie, nie chciałan być nie miła i bez kultury, ale koniecznie musiałam wykonać powierzone mi zadanie. No cóż, mimo wszystko skończyło się na tym, że nie podrzuciłam liściku zaadresowanego do niej. Pocieszała mnie jednak myśl, że zawsze mogę spróbować podłożyć jej go do plecaka.

Ta myśl dodała mi spokoju i już prawie bez stresu udałam się z blondwłosą pod salę, kiedy dołączyły do nas Fluttershy, Pinkie oraz Twilight. Wtedy, niewiele myśląc wymknęłam im się i pędem udałam pod umówione miejsce z Sunset.

Dotarłam do niej lekko dysząc i zobaczyłam ją jak spisuje coś na telefonie. Podeszłam do niej i delikatnie nią potrząsnęłam

-I jak, udało ci się? -Spytałam i usiadłam obok.

-Tak, ale Dash nie przyjdzie dziś do szkoły yh -Popatrzyła na mnie niepewnie.

-A jutro? -Spytałam szybko z desperacją.

-Jutro tak - Pokiwała głową, tak jakby rozumiejąc o co mi chodzi.

-Mi się nie udało, bo spotkałam Apple, ale skoro Rainbow dzisiaj nie ma.. To trzeba dać jej kartkę tak, by wiedziała, że kolacja jest jutro, nie dzisiaj, skoro jej ooosóbka towarzysząca nie przyjdzie -Zachichotałam.

-Dopisujemy dzień? -Odparła z zastanowieniem.

-Tak - Wyjęłam piórko, które zostało mi odebrane przez przyjaciółkę.

-Długopis -Uśmiechnęła się i podała mi przybór. Ja przewróciłam oczami i dopisałam jutrzejszą datę, jako tą na spotkanie. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i akurat zadzwonił dzwonek. Wstałyśmy i udałyśmy się do naszej klasy.

***

Przez dwie godziny chodziłam za AJ usiłując wymyśleć jak oddzielić ją od plecaka, zapomniałam, że często zdaża jej się w ogóle go nie zdejmować, nie licząc lekcji.


Kiedy zaczął się wf wykorzystałam jednak swoją szansę, dla bezpieczeństwa zmieniłam plan, cóż, kobieta zmienną bywa, heheh. Wróciłam do planu a, czyli szafki. Tym razem udało się bez problemu, gdyż wykorzystałam fakt, że nie ćwiczę dziś na wf. Podrzuciłam karteczkę do szafki i z zadowoleniem uznałam, że zadanie wykonane. Świetnie.

***

{Perspektywa Applejack}

Noo dzisiaj było gorąco, ledwo co dostalibyśmy niezły łomot od pani z matmy, ale na szczęście okazało się, że pomyliła sobie klasy i nam się upiekło. Ufff. Jednak raz na jakiś czas mam fuksa.. jak na festynie.. hyh... Na parenaście sekund wróciłam myślami do słodkich, karmelowo-jabłkowych ust tęczowowłosej Rainbow Dash.. Mrhh heh.. a tak, hista, hista, nie Dashie. Słucham.

A, właśnie, Dash. Nie było jej dzisiaj w szkole, hm.. zastanawiam się czy coś się stało, czy po prostu leń jej się włączył... Hm może później do niej zadzwonię. Oho, a gdzie Pinkie? Rozejrzałam się po klasie i nie dostrzegłam jej. Była akurat lekcja, czyżby się zwolniła? Hm.. Obróciłam się do Flutter i zagadałam do niej.

-Ej, Flutterka, gdzie Pinkie? Zwolniła się? -Szepnęłam cicho.

-Chyba tak, Jackie, ale szczerze to nie mam pojęcia dlaczego -Odpowiedziała mi cichutko.

Kiwnęłam głową i zerknęłam do jej zeszytu.

-O, nie usłyszałaś tematu? To było...

***

Kiedy skończyły się lekcje, pożegnałam się z przyjaciółkami i szybko zahaczyłam o szafki. Otworzyłam swoją i wybrałam książki i zeszyty potrzebne na jutro. Nuciłam lekko i spakowałam wszystko. Zamknęłam szafkę i zablokowałam ją. Przeszłam kawałek i zatrzymałam się gwałtownie przy szafce Dashki. Może by tak podrzucić jej potrzebne książki? Czemu nie, i tak mam po drodze. Podeszłam do jej szafki i wpisałam kod. Obie znałyśmy swoje kody, by używać ich w podobnych sytuacjach jak ta. Odchyliłam delikatnie drzwiczki i ze środka wypadła masa kartek. Cała Rainbow Dash. Pozbierałam je wszystkie i złożyłam do kupy. Pod jedną dojrzałam coś sztywniejszego i kolorowego. Podniosłam ją i ujrzałam pod spodem zdjęcie. O ja.. konkretnie moje i Rainbow.. jak miałyśmy z 11 lat. Hohoh.. Jakie słodziaki.. Dzieciaki hah.. Zdjęcie było z urodzin Dashki, zostałyśmy same, byłam z nią wtedy najdłużej. Fotografia przedstawiała ją jak robi zdjęcie i mnie jak daję jej buziaka w ten jej słodki, mięciutki, mały policzek.. huh.. Fajnie było. Usmiechnęłam się czule i na moment wróciłam wspomnieniami do tego dnia. Na koniec zrobiłam sobie zdjęcie tego hm.. zdjęcia.

Wszystkie kartki łącznie ze zdjęciem, włożyłam do jednej z książek, które miałam zamiar podrzucić tęczowowłosej. Po zabraniu rzeczy, zablokowałam jej szafkę i odeszłam.

***

Droga do ulicy mojej najbliższej przyjaciółki zleciała bardzo szybko. Spokojnym krokiem ją przemierzałam, kiedy z daleka dojrzałam jej dom. Zdjęłam słuchawki i włożyłam je do plecaka. Gdy byłam bliżej, dostrzegłam, że ktoś wychodzi od niej z domu. Podeszłam jeszcze i rozpoznałam Pinkie Pie. Ahhh więc po to się zwolniła.. Hyh.. ale już wychodzi.. Byłoby trochę dziwnie nam we trójkę, przynajmniej mi. Nagle dostrzegłam rękę Dash jak wciąga Pinkie do środka. Przekrzywiłam lekko głową z zaintrygowaniem. Postanowiłam zerknąć przez okno co robią. Obeszłam więc niebieski dom i wgramoliłam się ostrożnie na drzewo.

Akurat, kiedy udało mi się zbliżyć do już otwartego okna, dojrzałam tylko, że Pinkie, chichocząc, wychodzi z domu sportsmenki i zamyka drzwi.

Odczekałam chwilę i postanowiłam spróbować zawołać wielbiącą sport przyjaciółkę.

-Hej.. Rainbow.. -Szepnęłam kilkukrotnie by ją przywołać.

Usłyszałam kroki i zza rogu przyszła magentowooka, była w krzywo zapiętej, koszulowej piżamie i miała dość bardzo rozczochrane włosy. Heh, wyglądała uroczo. O.. i jeszcze koszula zsunęła jej się z ramienia i miała je na wierzchu. Nagle poczułam, że coś jest nie tak

-Wow, ho-oł.. -Mruknęłam cicho i zsunęłam się z gałęzi. W ostatniej chwili jednak, złapałam się nogami i dołożyłam ręce. Zawisnęłam do góry nogami. Moje włosy wisiały swobodnie i wiatr lekko je rozwiewał. Podczas tego wszystkiego spadło sporo listków i gałąź się zatrzęsła.

Rainbow podeszła zdziwiona, ale kiedy mnie dostrzegła, uśmiechnęła się zadziornie.

-Oh, Jack, Jack, Jackie... -Wymruczała w pewien sposób zalotnie i słodko. Zbliżyła się blisko wiszącej do góry nogami mnie.

-Huh, no ja, Dash, Dash, Daaashie..? -Powiedziałam z głupia i zaśmiałam się cicho.

Dziewczyna zarumieniła się lekko i położyła delikatnie palce na moim policzku. Lekko otarła nimi o moją skórę, a drugą ręką sparła się o parapet.

-Mrhh.. Co moja Jackie tutaj robi.. hmm..? -Wymruczała cicho i pogłaskała mnie raz jeszcze, a ja poczułam znajome ciepło.

-Wisi na drzewie - Mruknęłam z głupia, z czerwienią na twarzy.

-Och.. no, widzę.. hah.. Jack... -Zachichotała i zaczęła się do mnie pochylać. Dała włosy za ucho i zamknęła oczy.

Poczułam, że niekontrolowanie zrobiło mi się duszno, wręcz zamarłam. Zerknęłam na nią od dołu do góry. Zatrzymałam na moment wzrok na jej krzywo zapiętych guzikach. Miejscami było widać jej skórę.. i.. Przesunęłam oczami wyżej, na jej nagie ramię i przygryzłam mocno wargę. Ostatecznie popatrzyłam na jej śliczną buźkę i nerwowo przełknęłam ślinę. Dziewczyna pochyliła się bardziej i przyłożyła usta blisko moich, i daję głowę, że już prawie mnie pocałowała, ale nagle mój plecak zsunął się z gałęzi i pod wpływem ciężaru pociągnął mnie ze sobą, co skończyło się twardym upadkiem na trawę.

-Hah, AJ! - Usłyszałam znajomy głos i zobaczyłam, że sportsmenka wychyliła się przez okno.

Szybko się podniosłam i wyprostowałam

-ŻYJĘ -Wydukałam będąc cała w trawie. Odruchowo zrobiłam znak meldującego się żołnierza.

-Mh... -Dash westchnęła z uśmiechem- Widzę -Wtedy gwałtownie chwyciła mnie za kołnierz koszuli i przyciągnęła mnie do siebie. Pocałowała mnie szybko w obity policzek i puściła.

-Wejdź. Może lepiej drzwiami, hmm..? -Zaśmiała się i wycofała się do budynku.

Gwałtownie się otrzepałam i pędem ruszyłam na około do drzwi i weszłam do środka.

***

Siedziałam u Dashki już półtorej godziny i właśnie wróciłam z toalety. Zdążyłyśmy już odrobić lekcje i przygotować się na jutrzejszy dzień.

-A.. Dlaczego nie byłaś w szkole? Stało się coś? -Spytałam gdy siedziałyśmy u niej na łóżku.

-Miałam dzień lenia -Zachichotała i przeciągnęła się - W zasadzie to nawet szkoda, że nie mogłaś do mnie dołączyć -Puściła mi oczko i żartobliwie się uśmiechnęła. Ja oczywiście się zaczerwieniłam.. Jak tak dalej pójdzie sama się skapnie, że mi się podoba.. heh...

-Nie no, a tak serio to coś mnie wzięło w nocy i rano, że mega bolał mnie brzuch, no i tak.. eh -Wzruszyła lekko ramionami i przestała się uśmiechać.

-Oj.. źle było..? -Zmartwiło mnie to co powiedziała i wstałam z łóżka.

Podeszłam do siedzącej na przeciwko przyjaciółki i dałam bezmyślnie rękę na jej policzek.

-Mogłaś zadzwonić.. Przyszłabym do ciebie i jakoś pomogła. -Powiedziałam do niej z troską.

-Ważne, że już jesteś. -Westchnęła i lekko się uśmiechnęła. Zmarszczyła lekko brwi i pociągnęła mnie za kołnierz koszuli, nie wiem który już raz. Ja się zachwiałam, ale nie wywróciłam na nią.

-Nie dam się już przewrócić i przestanę chodzić w koszulach -uniosłam brew podejrzliwie ale usiadłam tam, gdzie mnie przyciągnęła.

Dash nie odpowiedziała, ale uśmiechnęła się zadziornie, po czym też uniosła brew. Potem obie. Przysunęła się do mnie i strzepnęła mi coś z ramienia. Popatrzyłam tam, a wtedy ona, drugą ręką, podniosła mój podbródek i pocałowała mnie. Zaczerwieniłam się mocno i przez ułamek sekundy trwałam w bezruchu. Mocno mnie zaskoczyła, ani trochę nie spodziewałam się takiego ruchu. Nawet pomimo tego, że to nie był nasz pierwszy pocałunek. Gorąc mnie nie otrzeźwił, zamiast tego otumanił. Zamknęłam oczy I odwzajemniłam gest. Rumieńce mnie paliły ale nie buntowałam się, skupienie zastąpiło zaskoczenie. Dash całkiem przejęła moją uwagę. I to, co robiła. Podniosłam drżącą rękę i położyłam ją na jej talii. Po kilku następnych sekundach ścisnęłam materiał jej piżamy, tam gdzie miałam położoną rękę, a ona jeszcze bardziej przyciągnęła mnie do siebie. Objęła mnie powoli za szyją, a mi przez krótką chwilę zrobiło się słabo. Zanim jednak spanikowałam, przeniosłam dłoń na jej policzek I pogłębiłam pocałunek. W pewnym momencie Dash przerwała, by zapewne nabrać oddechu. Chciałam się odsunąć by nic nie wymuszać, szczególnie, że nie czuła się najlepiej. Ona jakby przechwyciła moje myśli i znów obrzuciła mnie zadziornym uśmiechem. Pokręciła przecząco głową i nachyliła się z powrotem. Zaśmiałam się lekko pod nosem i niewiele myśląc ją pocałowałam. Po chwili zmarszczyłam brwi patrząc jej w oczy i wystawiłam jej lekko język. Nie mogąc się oprzeć uśmiechnęłam się do niej. Ona się lekko zarumieniła i zrobiła to samo, przez co poczułam pewnego rodzaju słabość, odpadłam i zakryłam twarz dłońmi, spalona jak dorodne jabłko. Ona wybuchła śmiechem i odkryła moje ręce spokojnie. Puściła mi oczko i rzuciła zuchwale

-Wygrałam, słodka Applejack.

Zmarszczyłam brwi i uśmiechnęłam się zadziornie.

-Ach tak? - Przysiadłam się bliżej I nachyliłam do jej ust. Zatrzymałam się jednak milimetry od jej twarzy i nie oddałam pocałunku, czułam jej oddech na swoich ustach. Przygryzłam wargę i podniosłam dłoń na jej usta, delikatnie dotknęłam ich palcami. Rzuciłam jej spojrzenie w oczy i nachyliłam się bliżej. Pocałowałam ją delikatnie w kącik ust, powoli, leniwie. Poczułam od niej duże ciepło i jak się spięła, chyba jednak nie wygrała, tak jak jej się wydawało. Uśmiechnęłam się lekko i uniosłam obie brwi. Zszedł jej z twarzy ten zadzior, zamiast tego przygryzła wargę i znów popatrzyła na mnie. Byłam od niej wyżej, bo klęczałam, a ona siedziała. Nachyliłam się by pocałować jej policzek, ale mnie zatrzymała. Chciałam się odsunąć, w razie gdybym przegięła, ale ona mnie powstrzymała.

-Spokojnie -Szepnęła - Ale konkretnie - Przygryzła wargę i zamieniwszy to w zadziorny uśmiech, znów przyciągnęła mnie do swoich ust. Zatopiła się w moje i objęła mnie blisko siebie. Odwzajemniałam wszystko, w pełni.  Wszystko działo się na raz, ale jednocześnie trwało jakby poza czasem. Po chwili przerwałam, popatrzyłam na nią lekko z góry i przytuliłam ją do siebie z ciężkim oddechem. Ona odwzajemniła to i przeciągle mruknęła z zadowoleniem, potem zaśmiała się lekko w moją szyję i kołnierz koszuli. Nim spostrzegłam, pociągnęła mnie i przewróciła nas na bok, na łóżko.

Patrzyłam na nią długo bez żadnych słów, po prostu. Bez żadnych myśli. Ona co jakiś czas robiła głupie miny, jakby chciała sprawdzić czy aby napewno nie śpię z otwartymi oczami. Raz dla żartu je zamknęłam i chwilę nie reagowałam. Dash wtedy zbliżyła się i przyłożyła język do moich ust, zarumieniłam się i mocno ją odepchnęłam, na co znowu zareagowala śmiechem.

Przewróciłam oczami I podniosłam się odrobinę. Podparłam głowę na ręce i patrzyłam jak sportowa fanatyczka się ze ze mnie śmieje.

-Ha, ha - Mruknęłam i wystawiłam jej język.

Ona od razu się podniosła i mnie cmoknęła w usta. Zrobiłam pewnie jakąś głupią minę bo znów zaczęła się wykładać od śmiechu. Czując palące ciepło dopiero po chwili zmarszczyłam brwi I schowałam język. Już miałam się odezwać, gdy mnie uprzedziła

-Nie wystawiaj języka bez jasnego przekazu -Uśmiechnęła się niewinnie i ręką zsunęła mi kapelusz na oczy, zakrywając w ten sposób widok na otoczenie. Nabrałam powietrza by jej odparować jakimś tekstem, ale zamiast tego znów mnie pocałowała, a moje niewypowiedziane słowa uleciały wraz z powietrzem przez nos. Z kapeluszem na oczach odwzajemniłam intensywny pocałunek. Tęczowowłosa pchnęła mnie lekko na plecy i kontynuowała. Poprawiłam się i usiadłam, ona nawet nie czekała, tylko znowu się do mnie zbliżyła. Nie wiem co to wszystko było, ale póki jej to nie przeszkadza, mi też nie będzie. Ta nasza rzecz. Nasza tajemnica. Przyciągnęłam ją nie odrywając jej od siebie.

-Dash.. - szepnęłam nierówno oddychając.

-Mhm..? -Ona też to zrobiła i przerwała. Podniosła na mnie wzrok a potem znów go opuściła. Wydawała się w tej chwili taka wyrozumiała, taka cierpliwa.. Nigdy w życiu takiej jej nie widziałam.

-Nie przeszkadza ci to..? Co my robimy - Szepnęłam do niej poważnie, ale spokojnie, nie myślałam o niczym, tylko o niej. Bez żadnej presji.

-Nie. -Powiedziała cicho i nachyliła się do mnie, chciała mi chyba coś powiedzieć na ucho, ale stanęła krzywo na kolanach i zachwiała się. Złapałam ją i ustawiłam do pionu, a ona się cicho zaśmiała

- Bardziej kręci. - Puściła mi oko i schowała twarz w moim ramieniu, tak jakby była zmęczona długą rozmową. Zaśmiałam się lekko.

-A tobwie? -Szepnęła ledwo słyszalnie z mojego ramienia.

-Hm.. Muszę o tym pomyśleć. -Powiedziałam cicho, na co dostałam poduszką po twarzy.

-Nie umiesz ściemniać, podoba ci się to - Obwieściła prostując się i siadając na wprost mnie.

-Bardziej mnie obchodzi czy tobie się podoba, u licha - Nachyliłam się do niej i uniosłam brew. Drażniłam się z nią trochę, ale mówiłam szczerze, gdyby w którymś momencie zechciała przerwać, zrobiłabym to od razu. To było najważniejsze.

-U licha mi się nie podoba -Parsknęła i zamknęła oczy, znów się zaśmiała. Ale, no. U ciebie już tak - Potwierdziła cicho I żartobliwie się uśmiechnęła - Nieoficjalnie mi się podoba - dodała i wystawiła język. Objęła mnie za szyją obiema rękami.

Popatrzyłam na nią, na jej oczy, które tak się we mnie w tej chwili wpatrywały. Poczułam specyficzny rodzaj napięcia między nami. Nie jak podczas kłótni, czy rywalizacji. Choć może coś jak podczas tego drugiego, ale bardziej ekscytujące. Przymknęła lekko oczy ale nadal bacznie mnie obserwowała. Pocałowałam ją. Szybko i lekko, a ona znów uniosła brew. Uśmiechnęła się zalotnie, jakby wyczekiwała odpowiedzi.

-Ty też nie wystawiaj języka bez jasnego przekazu. - Mruknęłam zaczepnie.

Przewróciła oczami i znowu mnie pocałowała. Zamknęłam oczy I odwzajemniłam to, pocałowałam ją w dolną wargę, po czym w kąt ust. Ona trochę mocniej mnie objęła. Mruknęła coś pod nosem i znów pocałowała mnie w usta, jakby ciągle było jej mało.

-Ty się już lepiej czujesz.. -Szepnęłam I trąciłam nosem jej policzek.

-Hmh, no a jak myślisz, jabłkowa..

-Ha, ha, ha.. Jak się okaże, że robisz sobie ze mnie żarty to jesteś skwaszone jabłko..

Dash się nachyliła bliżej mojej szyi.
-Nie żartuję, AJ. -Powiedziała zachrypniętym głosem, a po mnie przeszedł dziwny dresz, gdy poczułam jej ciepły, drżący oddech na swojej skórze.

Nim zdążyłam coś z siebie wydusić, ona ciaśniej mnie objęła wokół szyi. Zamknęłam oczy. Nie minęła chwila, a Dash powoli, naprawdę bardzo powoli, pocałowała mnie w szyję. Nisko, zaraz przy kołnierzu koszuli. Wzdrygnęłam się zaskoczona i ugrzałam na twarzy jak pieczone na ognisku jabłko. Przygryzłam wargę i sama poczułam jak zadrżał mi oddech. Na chwilę go wstrzymałam. Przechyliłam głowę i przytuliłam policzek do jej czoła. Ona podniosła się odrobinę i powoli przetarła policzkiem o mój, znów nakierowując się do moich ust. Przechwyciła mój oddech po czym pocałowała mnie powoli, przeciągle. Długo. Odwzajemniłam to, zamknięta na cały świat. Grzywka osunęła jej się na oczy, ale nie przerywała pochłonięta tym, co robiła.  W pewnym momencie podniosła się, przy tym otarła dłonią o mój policzek i z powrotem usiadła naprzeciw mnie. Nie odezwałam się tylko patrzyłam, próbując odgadnąć co siedzi jej w głowie. Dash zapaliła lampkę. Była rumiana. Widziałam, że chciała się odezwać ale mocno się powstrzymywała. W końcu popatrzyła na mnie i uniosła palec w moim kierunku, jakby chciała wyglądać poważnie.

-Ani słowa - burknęła niby z żartem, ale rumieńce jej nie schodziły i chciała chyba jakoś z tego wybrnąć.

Puściłam jej oko i nachyliłam się do niej. Machnęłam ręką przy ustach na znak buzi zamkniętej na kłódkę i zaczepnie uniosłam obie brwi z uśmiechem. Też się uśmiechnęła, tkwiłyśmy w ciszy. Siedząc na przeciw siebie i myśląc o takiej ilości rzeczy, że słowa, nawet gdyby miały być, to by się nie znalazły.

Siedziałyśmy razem jeszcze jakiś czas po czym przypomniałam sobie, że zostałam już i tak zdecydowanie dłużej niż powinnam była. Było już ciemno od jakiegoś czasu.

Posiedziałam z Dash jeszcze chwilę, ale w końcu musiałam zbierać się do domu. Pożegnałyśmy się przeciągle i pojechałam. Jednak myślami wciąż byłam z nią.

***

Była już dziewiętnasta. Wskoczyłam na swoje łóżko i westchnęłam. Dla pewności rozłożyłam książki raz jeszcze by wszystko sprawdzić. Nagle z jednej z nich wyskoczyła mi niewielka karteczka. Był na niej jakiś tekst. Nie kojarzyłam jej, nie wiem też skąd się wzięła. Rozłożyłam ją i zaczęłam czytać;

Heyy.. Nie było dzisiaj okazji, by spytać osobiście... ale.. a z resztą. Nie ma ale, droga Apple, po prostu przyjdź do parku niedaleko szkoły, tam gdzie jest staw, na ten ozdobny most , jakoś około 18, uwierz, że nie pożałujesz ..

Ktoś bardzo dla ciebie bliski, jak mniemam ;**

A! To jutro! Do spotkania ♡

Hmm.. Ktoś chce się ze mną spotkać? Dziwne.. Ale nie mogę przestać się uśmiechać.. Sympatyczne to.. Ale kto to może być.. Hmm? Zamyśliłam się porządnie, próbując dojść do wniosku kim może być nadawca.

Po chwili przypomniało mi się jak wyszłam u Dashki do toalety zostawiając rzeczy.. hm.. rzeczywiście nie miałyśmy okazji by ze sobą gadać w szkole, bo jej nie było.. Hmmm... Fajnie by było gdyby to była ona.. Nawet podobny styl pisania.. No, jutro się okaże, kto taki nieśmiały, że karteczki podrzuca... Słodkie.. Uśmiechnęłam się znowu. Jednak... Mimo wszystko muszę być ostrożna, to nie koniecznie ktoś o dobrych zamiarach.. Chociaż.. nie mam złych przeczuć. Westchnęłam zadowolona i padłam na łóżko. Jestem wykończona.. kąpiel, może jakiś film i do spania...


_____________________

Karteczki 'podrzuciła' mi do głowy _Catraszunia003_ ❤ Za co dzięki wielkie

Continue Reading

You'll Also Like

52.7K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
8.8K 472 25
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...
3.7K 293 16
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
92.2K 3.2K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...