Saga Nici 1: Pojednani. |boys...

By LincolnWilliamss

28.8K 2.9K 1.6K

On, duże dziecko Dostał od życia huśtawkę Nastrojów Lubił się bujać W nim Chociaż wolał W obłokach Łatwiej mu... More

1. Jak trzcinową rurką zmienić losy wielu
2. Jak zmusić chochlika do wysiłku
3. Jak wkurzać większych od siebie
4. Jak traktować o nagości
5. Jak razem spać
6. Jak razem żyć
7. Jak pomagać
8. Jak pić
9. Jak się godzić
10. Jak podróżować
11. Jak nie spłonąć
12. Jak nie dotykać chochlika
13. Jak się gubić
14. Jak się odnajdywać
15. Jak robić ludzi w konia
16. Jak uwierzyć
17. Jak zostać razem za wszelką cenę
18. Jak się nie kochać
19. Jak kłamać
21. Jak się rozstawać
22. Jak zatoczyć koło
Fanarty od czytelnika❣️

20. Jak nie utopić przeznaczenia

949 120 59
By LincolnWilliamss

      Monk zaprowadził ich do pomostu na nabrzeżu, przy którym zacumowane były kutry, łódki czy kajaki i który prowadził do wynajmującego je, jaskrawo oświetlonego sklepu ze wszelkim rodzajem nadmorskiego barachła. Jaśniejszym punktem od niego była tu chyba tylko stojąca nieopodal latarnia morska.

      Syren został w wodzie przy pomoście, już biorąc się za odgryzanie liny, którą przywiązany był do belki jeden z kajaków, a oni zakradli się do budynku.
      Przemiana tym razem nie wchodziła w grę, gdyż wciąż byli cali mokrzy, a woda zmywała działanie pyłu. Na szczęście jednak w środku całodobówki zastali tylko odchylonego na krześle z nogami na ladzie, śpiącego pracownika. Nastolatek wyróżniał się fioletowymi, zaczesanymi do tyłu na coś w stylu krótkiego irokeza włosami oraz wieloma kolczykami w prawym uchu, a także jednym w lewym. Na okrytej czarną koszulką i sklepowym fartuchem piersi trzymał otwartą gazetkę z panią w skąpym bikini na okładce.

      Gorg z Pilipixem spojrzeli po sobie, rozejrzeli się jeszcze, czy wokół nikogo innego nie ma, po czym wyszli z ukrycia, po cichutku podchodząc do drzwi i delikatnie je popychając. Niestety, nie zauważyli zawieszonego u góry dzwonka, który wyrwał młodzieńca z płytkiego snu.
      W tej samej sekundzie, w której śpiący zachrapał urwanie i wzdrygnął się, zrzucając z siebie gazetkę i tracąc równowagę na krześle, wilk złapał topika za kołnierz i wrzucił do pobliskich krzaków. Sam też od razu tam skoczył, tak że gdy zbudzony podniósł raptownie głowę po rąbnięciu nią o podłogę, dostrzegł już jedynie wracające do pozycji wyjściowej drzwi.

      Czym prędzej podniósł się z ziemi i zawołał:
      – Kto tam?!
      Kiedy nie uzyskał odpowiedzi, wziął leżącą na ladzie latarkę – a po chwili namysłu także gaz pieprzowy z szuflady, który wepchnął do kieszeni fartucha – i wyszedł, obiegając teren strumieniem światła.

      Chochlik i wilkołak kulili się w zaroślach, podczas gdy młodziak zaczął sprawdzać teren, nieopatrznie kierując się w ich stronę.
      Zerknęli na pomost, przy którym zaalarmowany światłem latarki Monk wyglądał na to, co się dzieje. Kiedy człowiek już miał zajrzeć w krzaki, za którymi się chowali, syren zaczął robić hałas, pluskając gwałtownie ogonem o powierzchnię wody. Światło natychmiast skierowało się w tamtą stronę.

      Tryton szybko odpłynął, chłopak równie szybko tam ruszył, a oni wyszli z ukrycia za jego plecami. Gdy tylko dostatecznie się oddalił, weszli do sklepu, wciąż chcąc zdobyć czekoladę i ufając, że Monk zajmie pracownikowi chwilę.
      Gorg od razu chwycił za tabliczkę, już wcześniej upatrując ją sobie zza szyby, a Pilipix podszedł i wziął jeszcze kilka.

      – No co?  zapytał, kiedy wilk na niego spojrzał. – Też chcę spróbować.
      Szatyn wzruszył ramionami i po krótkim zastanowieniu, złapał za paczkę suszonej wołowiny dla siebie. A gdy obrócił się w stronę wiszących na wieszakach ubrań i spojrzał na te ich – przemoczone – stwierdził, że to także się przyda.
      Zanim jednak tam podszedł, usłyszeli plusk i odwrócili głowy w kierunku wody.

      – Lepiej się pospieszmy  ponaglił diablik, a wilkor złapał za pierwsze z brzega dwa komplety ubrań, dbając tylko o to, żeby były w dwóch przeciwnych rozmiarach, po czym migiem skierowali się do wyjścia.

~~*~~

      Na pomoście, fioletowowłosy młodzieniec świecił latarką po zwisającym z belki kawałku liny, niepodtrzymującym już żadnego kajaka. Zmarszczył podejrzliwie brwi. Podszedł i wziął go w rękę, stwierdzając, że końcówka wygląda na przegryzioną.

      Wtem coś plusnęło i w mig przeniósł strumień światła na rozprzestrzeniające się po wodzie z jednego punktu okręgi.
      Wydawało mu się, że pod jej mętną taflą zobaczył światełko, które powędrowało pod pomost.

      Wychylił się, przytrzymując ręką belki, by tam zajrzeć. Mokre, gładkie drewno wyślizgnęło mu się jednak z uchwytu. Stracił równowagę, upuszczając latarkę, która potoczyła się z brzękiem po deskach. Podjął desperacką próbę odchylenia się i pozostania na stałym gruncie, ta acz spaliła na panewce i tak czy siak zakończyła się głośnym pluskiem.

      To że pracował w nadwodnym kurorcie nie znaczyło jednak, że umiał dobrze pływać, gdyż – o ironio – nienawidził wody i wszystkiego co z nią związane. Zachłysnąwszy się nią, zaczął się topić.

      Rozpaczliwe wysiłki utrzymania się chłopaczka na powierzchni utrudniał ciągnący go na dno metal w ciężkich, czarnych buciorach i ten szybko zniknął pod powierzchnią wody. Oczy z początku miał zaciśnięte, ale przed powiekami w pewnym momencie jakby mu się rozjaśniło, więc je otworzył.
      A przez to, co zobaczył, pomyślał, że umiera.

      W ciemnej, mętnej wodzie jarzyło się małe, białe światełko.

      Myśl o śmierci nie przeraziła go jednak, gdyż od wpatrywania się w nie ogarnął go taki spokój, jakby był otoczonym rodziną, czekającym z pokorą na śmierć w ciepłym łóżku staruszkiem, a nie topiącym się w nocy na bagnach młodzieniaszkiem.

      Spokój ten nie trwał długo, gdyż światełko się zbliżyło, a za nim wychynęła twarz potwora o całkowicie białych oczach i paszczy najeżonej ostrymi szpikulcami.

      Chłopak krzyknął, choć z jego ust wydobyły się jedynie bąbelki cennego tlenu, którego ostatek właśnie stracił. Oczy wywróciły mu się w głąb czaszki i już myślał, że owo przerażające oblicze będzie ostatnim, co w życiu zobaczył, gdy poczuł nagłe uderzenie w pierś i został wypchnięty na powierzchnię.

      Rozkaszlał się straszliwie, z zaciśniętymi powiekami wypluwając wodę, podczas gdy coś cały czas popychało go ku brzegowi. Wkrótce poczuł pod rękami, plecami i wreszcie stopami piaszczysto-kamienisty grunt.
      Zatrzepotał rzęsami, czując, jak pieką go oczy, a kiedy wreszcie je otworzył, ujrzał twarz potwora tuż przed swoją twarzą.

      Znowu się wydarł, tym razem – mimo zachrypnięcia – dźwięcznie, i poderwał z ziemi, ślizgając się na mokrych kamieniach w próbie jak najszybszej ucieczki, głową wciąż zwrócony z przerażeniem do potwora. Kiedy tylko zdołał obrócić całe już ciało w kierunku sklepu, przywalił w coś tak, że aż go cofnęło o krok w tył. Zadarł brodę, a gdy zobaczył tam groźną twarz wilkołaka o dzikich ślepiach i ostrych kłach, w którego klatę uderzył, wrzasnął po raz kolejny.

      Ku jego przerażeniu, wilk położył zakończone pazurami łapy na jego policzkach. Zdążył tylko z przestrachem zerknąć na jedną z nich, po czym zapadła ciemność.
      Gorg bezceremonialnie przywalił mu z dyńki.

      Sam jedynie potrząsnął głową, podczas gdy chłopaczyna łupnął omdlały na brzeg.

       Matko, mam nadzieję, że nikt nie usłyszał jego wrzasków...
       Które swoją drogą były bardzo nieuprzejme z jego strony! Dwa razy krzyknął na mój widok, dwa! Następnym razem pozwolę mu się utopić... – przerwał Gorgowi oburzony Monk, który wcześniej długo się wahał, czy człowiekowi pomóc.

      Nie lubił ludzi – ich kutrów, haczyków, sieci i innych dupereli – ale ukraść im czekoladę czy łódkę to co innego, niż patrzeć bezczynnie na śmierć młodego, przerażonego chłopaka. Gdy tylko spojrzał na ulatujące z niego życie i uświadomił sobie, że za chwilę będą pływały tu jego zwłoki, podpłynął do nieboraka za jednym szybkim ruchem ogona, objął w piersi i wypchnął na powierzchnię.
      A on – teraz nieprzytomny i zawleczony przez wilka na bezpieczną odległość od wody – nawet mu nie podziękował!

      – W każdym razie lepiej się stąd zmywajmy. Transport gotowy?
      – Prawie, jeszcze tylko sprawdzę, czy zostawiłem odpowiednio dużo liny. Macie czekoladę?
      Gorg uniósł w odpowiedzi tabliczkę, po czym wskazał na przewieszone przez ramię rzeczy ze słowami:
      – To ty przygotuj kajak, a my idziemy się przebrać.  Odeszli trochę z Pilipixem, aby zmienić przemoczone ubrania.

      Monk ustawił kajak tak, by bez problemu mogli do niego wejść, a przy sprawdzaniu liny spojrzał w bok, gdzie po powierzchni wody pływała niewielka, żółta puszka...

~~*~~

      Pixie wrócił na brzeg w białym mundurku: krótkich spodenkach i koszulce powiązanej z kołnierzem błękitną wstążką. Marynarski kołnierzyk niczym mała pelerynka sięgał z tyłu łopatek i miał wszyte wzdłuż krawędzi dwa błękitne paski. Podobne widniały też na nogawkach spodenek i rękawach koszulki, na której dodatkowo z prawej strony wyszyta była mała kotwica. Biały berecik do kompletu – z którego czubka zwisały dwa błękitne frędzelki i który wisiał razem z resztą na jednym wieszaku – niesiony był przez Gorga. Pogwizdujący wilk obracał go na palcu, idąc w kierunku wody w granatowych spodniach oraz bluzce w biało-czerwone paski z dużą, granatową kotwicą na piersi.
      Gdy doszli do brzegu, wcisnął beret chochlikowi na głowę i kazał wsiadać do łódki. Pilipix zmarszczył groźnie nos i wnerwionym ruchem ściągnął czapkę, ciskając nią do kajaka wraz z wypełnionym plecakiem, po czym sam wskoczył do środka.

      – Możemy ruszać?  zapytał Gorg Monka, a ten mu zasalutował
      – Aj-aj, kapitanie!  i chwycił w zęby przywiązaną do czubka kajaka linę. Wilkołak pomógł w wypchnięciu łódki z mielizny, po czym do niej wsiadł i chwycił za wiosła. Wspólnymi siłami oddalili się od brzegu, a gdy tryton porządnie się rozpędził, szatyn odłożył zbędne już narzędzia.

      Ląd oddalał się w szybkim tempie, wraz z pozostawionym na nim, wciąż nieprzytomnym chłopakiem, nieopodal którego, mocno wwiercony w piasek, stał gaz pieprzowy. Ułożone obok żółtej puszki kamienie tworzyły napis: "Zgubiłeś coś"...

Continue Reading

You'll Also Like

94.7K 7.4K 39
A story about a prince who is eventually left alone by his loved ones -his friends, his family and his love . Don't worry , it'll be a Happy ending...
135K 2K 22
𝚜𝚎𝚚𝚞𝚎𝚕 𝚝𝚘 𝚖𝚊𝚏𝚒𝚊 𝚕𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛 𝚎𝚗𝚓𝚘𝚢 𝚑𝚘𝚎𝚜💕
23.4K 1K 80
This is the second installment in the 'Pokémon Red' series. Red, a 10-year-old Pokémon Trainer, after rejecting the oppurtunity to become the Viridia...
586K 14.5K 44
Psycho brothers and a little angel sister sounds not so good together right? so what happens when an sweet angel comes live with her lovesick pyscho...