Dragon Lady: JWS

By Yachiko-chan

12.5K 745 240

Hicca jest wioskowym pariasem. Mała, słaba i zupełnie nie-wikingowska dziewczyna usilnie stara się dopasować... More

01
02
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
To jeszcze nie kolejna książka...
Nareszcie

03

674 54 17
By Yachiko-chan

Dwa tygodnie minęły i oto jestem. Dzisiaj, z okazji Dnia Kobiet wyjątkowo z dwoma rozdziałami. Mały prezent dla wszystkich kobitek, które to czytają.  Jesteście fajne babki i pamiętajcie o tym!



— Zaczynamy Smocze Szkolenie— ogłosił Pyskacz, otwierając arenę i wpuszczając nastolatków.

— Nie ma odwrotu— szepnął do siebie Asher, poprawiając uchwyt na rękojeści siekiery. Powinien oddać ją dzisiaj po szkoleniu do naprawy.

— Liczę na poparzenia trzeciego stopnia— oznajmił Mieczyk.— Przynajmniej.

— Ja to bym chciała jakieś otarcia— dołączyła Szpadka, jego siostra bliźniaczka.— Najlepiej na łokciach albo na pleckach, nie?

— No, bez blizny to w ogóle nie ma zabawy— zgodził się i rozejrzał, zauważając, że nad smoczymi klatkami usadowiła się Vega.

— A, no przecież...— usłyszał od wejścia i obejrzał się gwałtownie, by zobaczyć Hiccę, która powoli wkroczyła na arenę, uginając się pod ciężarem wielkiego topora. Dlaczego... Co ona tu robiła? Wziął głęboki oddech, by się uspokoić, słuchając jak inni jej dokuczają i obiecał sobie, że będzie miał na nią oko.

— Dobra, zaczynamy— zarządził kowal.— Rekrut, który spisze się najlepiej, zdobędzie wielki zaszczyt zabicia swojego pierwszego smoka na oczach całego plemienia.

— Hicca już zabiła jedną Nocną Furię, a to znaczy, że odpada czy... — zauważył kąśliwie Sączysmark.— Serio, ma panienka bujną wyobraźnię— roześmiał się i jęknął cicho, kiedy Asher bez słowa wyjaśnienia uderzył go mocno w ramię.

— Nie martw się— spróbował pocieszyć ją ojciec chrzestny, kładąc ciężką dłoń na ramieniu i prowadząc na środek pierścienia.— Jesteś mała i słaba, więc smoki nie wezmą cię na poważnie. Uznają, że jesteś chora i rzucą się na tych, którzy wyglądają na prawdziwych Wikingów.— klepnął ją w plecy, niemal przewracając i pokuśtykał pod klatki, krzycząc do Vegi, żeby przestała się wygłupiać i zeszła na dół.

Może któryś zrobi mi przysługę i pożre Sączysmarka. pomyślała z przekąsem, stając w szeregu obok Śledzika. Przez chwilę podziwiała zmagania jej mentora z młoda uzdrowicielką, która nadal odmawiała dołączenia do rekrutów, tłumacząc się, że jest jedynie pomocą medyczną.

— Ta wojna nie ma sensu— oznajmiła w końcu, krzyżując ramiona na piersi.— Powinniśmy się już dawno wynieść z tego cholernego kawałka skał i znaleźć nowy dom. Po kiego mamy walczyć z wiatrakami?

— To nasz dom od ponad trzystu lat, mądralo— zganił ją kowal.— A Wikingowie nie poddają się małym przeciwnością— krzyknął wymachując hakiem.— A teraz przestań się wydurniać i złaź na dół!— kłócili się jeszcze przez chwilę, aż w końcu odpuścił, decydując się nie tracić więcej czasu na „to uparte indywiduum", jak ja nazwał, i wyszkolić do walki pozostałych.— Za tymi drzwiami czeka na was tylko kilka z wielu gatunków smoków, z którymi nauczycie się walczyć— oznajmił, skupiając na sobie uwagę klasy.— Śmiertnik Zębacz.

— Atak 8, zbroja 10— wyrecytował Śledzik, popisując się swoja wiedzą.

— Zębiróg Zamkogłowy— kontynuował Pyskacz, zdając się nie przejmować wtrąceniami pulchnego chłopca.

— Spryt plus 7 razy dwa.

— Koszmar Ponocnik— przedstawił kolejnego smoka, dodając do swojego tonu nieco ostrzeżenia. Hicca już wiedziała, co nadchodzi.

— Obrażenia 15— wyrwał się znowu blondyn, zdając się nie zauważać irytacji nauczyciela.

— Starszliwiec Straszliwy.

— Atak 8, jad 12.

— Możesz się zamknąć?!— wrzasnął w końcu zirytowany, aż wszyscy podskoczyli.— I wreszcie... mały Gronkiel.

— Nacisk szczęk 6— poinformował Hicce, szeptem pochylając się bliżej. Mały kamień przeciął powietrze i uderzył go prosto w głowę. Kiedy rozejrzał się w poszukiwaniu sprawcy, natrafił prosto na mordercze spojrzenie Vegi. Każdy w wiosce dobrze wiedział, że jakikolwiek chłopak w pobliżu Hicci, będzie musiał mierzyć się z jej młodszą siostrą.

Która, swoją drogą, miała już historię pojedynków z Asherem Hoffersonem. Kilka nawet wygrała.

— Ej, ej, zaraz!— spanikowany okrzyk Sączysmarka, zwrócił uwagę reszty z powrotem na Pyskacza. Hicca uśmiechnęła się pod nosem, znając zdanie swojego mentora na temat nauczania.— Może najpierw trochę teorii?!

— Wierzę w naukę w praktyce!— oznajmił kowal, otwierając klatkę Gronkla. Rekruci rozpierzchli się po arenie.— Najpierw ogólne zasady... Jak dasz się zabić, to nie żyjesz— pouczył ich, wychodząc z pierścienia i obserwując ich zmagania zza łańcuchów.— Co jest wam teraz najbardziej potrzebne?— zapytał.

— Lekarz?!— zasugerowała Hicca, śledząc oczami smoka. Vega spoza areny wydała zgodny okrzyk, podkulając nogi.

— Plus 5 do szybkości?!— dodał od siebie Śledzik, choć nikt oprócz niego nie zrozumiał, co miał na myśli.

— Tarcza— Asher przewrócił oczami, rzucając się do stojaka na broń.

— Tarcze, już!— potwierdził Pyskacz.— Tarcza to podstawowy element waszego wyposażenia. Jeśli macie wybierać między mieczem a tarczą, weźcie tarcze.

— Zabieraj łapy z mojej tarczy!— warknął Mieczyk, kiedy chwycił tę samą tarcze, co jego siostra, ozdobioną czaszkami i płomieniami. Zaczęli się szarpać, kiedy żadne nie chciało odpuścić.

— Weź sobie inna tarcze!— zaparła się Szpadka, nie mając zamiaru odpuścić.

— Sama se weź— odgryzł się jej brat, szarpiąc mocniej.— Tą z kwiatkiem. Laski lubią kwiatki— pociągnął znowu, a jego siostra puściła tarcze, pozwalając by się przewrócił.

— Ups— zaśmiała się złośliwie i ponownie złapała za przedmiot sporu.— Kwiatków to ci mogę nasadzić— zagroziła, a chwilę później atak Gronkla uderzył w ich tarcze, przewracając oboje.

— Szpadka, Mieczyk, wylatujecie— zarządził kowal rozbawionym tonem, obserwując jak reszta radzi sobie, unikając smoka.— Wiecie co jeszcze można robić z tarczą?— zapytał i nie czekając na odpowiedź kontynuował:— Hałasować.— na arenie rozległ się szczęk metalu i musiał podnieść głos, żeby mogli go usłyszeć.— Zdezorientujcie smoka zanim was trafi. Każdy smok ma ograniczoną liczbę splunięć— rzucił kolejną wskazówkę.— Ile splunięć ma Gronkiel?

— Pięć?— strzelił w ciemno Sączysmark.

— Nie! Sześć!— poprawił go natychmiast Śledzik.

— Sześć— zgodził się Pyskacz.— Po jednym na każdego z was.

— Wiedziałem, że...— zaczął pulchny chłopak, ale zaraz krzyknął przestraszony, kiedy kolejny strzał smoka, trafił w jego tarczę.

— Śledzik, odpadasz!— oznajmił entuzjastycznie nauczyciel, a Vega, mamrocząc coś o czerpaniu z tego sadystycznej przyjemności, podniosła się ze swojego miejsca i ruszyła w kierunku wejścia do pierścienia, żeby sprawdzić zdyskwalifikowanych.— Hicca, nie chowaj się!

— A ja bym właśnie wolała, żeby siedziała w ukryciu— mruknęła, ale oczywiście nikt jej nie słuchał. Jakby na tej chorej wyspie ktokolwiek kiedykolwiek słuchał, co mam do powiedzenia.

Asher przetoczył się umykając smokowi i przez chwilę odetchnął z ulgą, zanim zdał sobie sprawę, że wylądował obok Sączysmarka. Na całym Berk nie było chyba bardziej denerwującej osoby. Nawet Vega z jej wiecznie złym humorem nie działa mu tak na nerwy. Po części może mieć to związek z Hiccą. przyznał w myślach, ale zaraz potrząsnął głową skupiając się na zadaniu.

— Ej, przeprowadzam się teraz do piwnicy mojego domu— pochwalił się, zupełnie nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła.— Może wpadniesz, to razem potrenujemy? Przecież widzę, że trenujesz! Mogę się założyć, że jestem silniejszy!

Asher uskoczył w samą porę, by kolejny atak trafił prosto w tarcze irytującego chłopaka. Uśmiechnął się krzywo pod nosem, w myślach gratulując sobie udanego manewru. Dopiero po chwili dotarło do niego przy kim się zatrzymał.

— No, to zostaliśmy tylko ty i ja...— odezwała się Hicca, z trudem trzymając nieporęczny, zdecydowanie za ciężki dla niej topór bojowy.

W pierwszej chwili miał ochotę wepchnąć ją z powrotem za osłonę, za którą chowała się wcześniej, a najlepiej w ogóle zabrać z areny, ale nie mógł tego zrobić bez wzbudzania podejrzeń. Przez moment zastanawiał się też, kto dał jej ten topór i czy ten człowiek ma jakiekolwiek pojęcie o broni, zanim zdał sobie sprawę, że to najpewniej prezent od jej ojca. W ostatniej chwili zauważył, że Gronkiel zmierza w ich kierunku i już zaczął kopać się psychicznie za to, co miał za chwilę zrobić.

— Nie, jesteś sama— i umknął przed kolejnym atakiem, który wyrwał tarcze z ramienia dziewczyny.

Zamiast uciekać ta zaczęła gonić toczącą się osłonę zanim zdała sobie sprawę, że smok podąża jej śladem. Pyskacz też to zauważył, ale Asher wiedział, że nie zdąży. Zwłaszcza kiedy Hicca potknęła się i wylądowała pod ścianą, a Gronkiel unosił się nad nią gotowy do strzału. W pierwszym momencie chciał cisnąć toporem, ale wystarczył drobny błąd , by zranić dziewczynę, więc zdecydował się na bezpieczniejsza opcje.

Zerwał tarcze z ramienia i cisnął nią prosto w smocza głowę. Siła była na tyle duża, że zdołała ją nieco przesunąć i atak wymierzony w Hicce, trafił tuż obok niej. Zanim bestia zdołała się otrząsnąć Pyskacz dotarł już do niej i wepchnął hak w kącik paszczy.

— I razem sześć— oznajmił, siłując się ze smokiem.— A teraz wracaj do łóżka, ty przerośnięta parówo— zamknął klatkę i odwrócił się do swoich uczniów. Asher spojrzał krótko na Hicce, zdając sobie sprawę, że już dopadła ją Vega, wyraźnie blada z przerażenia. Tyle z jego szansy rozmowy z nią.— Asher, dobra robota— wzruszył tylko ramionami, na pochwałę i odwiesił swoją siekierę na plecy.— Zapamiętać sobie— zwrócił się do wszystkich poważnym tonem.— Smok nie przepuści żadnej okazji... Żadnej, żeby was zabić.

XXX

— To dlaczego ja jeszcze żyję?— zastanowiła się na głos Hicca, trzymając w dłoniach pocięte sznury. W głowie jeszcze raz przeanalizowała wydarzenia z dzisiejszego treningu i westchnęła ciężko, ruszając w kierunku, w którym jak pamiętała, poleciał smok. Dotarła do brzegu małej kotlinki i przykucnęła wpatrując się w dół.— Nadzieja matką głupich— mruknęła pod nosem.

Wrzask wyrwał się z jej ust, kiedy czarny kształt nagle pojawił się przed jej oczami. Upadła na plecy i zaraz ponownie przysunęła się do granicy, kiedy smok z powrotem zniknął w zatoczce. Obserwowała go przez chwilę i tknięta przeczuciem wyrwała zza bezrękawnika notatnik i rozłożyła go na skałach przed sobą. Szybko zaczęła rysować, starannie stawiając kolejne linie na papierze.

— Dlaczego po prostu nie odlecisz?— zapytała cicho i jeszcze raz porównała szkic z rzeczywistością. Zauważyła drobny błąd w jej rysunku i kilkoma ruchami starła lewą lotkę z ogona. Przypadkowo trąciła dłonią rysik, który stoczył się po skałach, hałasując i ostrzegając smoka o jej obecności. Zamarła bez ruchu i przez chwilę wpatrywała się w bestie, która również na nią patrzyła. Wzięła ostatni głęboki oddech, odwróciła się i uciekła.

XXX

Vega wbiła oczy w wrota Wielkiej Sali, nerwowo stukając palcami w drewniany stół. Kiedy kolejny grzmot przetoczył się nad wyspą, zacisnęła wolną rękę na rękojeści ukrytego noża i zamknęła oczy licząc do dziesięciu. Pyskacz chwilę wcześniej wepchnął ją na miejsce między bliźniakami, by powstrzymać ich od bójek. A Hicci jak nie było, tak nie ma.

— Jak na pierwszy dzień, poszło nieźle, ale nie obyło się bez błędów. Dlatego je omówimy— oznajmił kowal i zapytał.— Jaki błąd popełnił Sączysmark?

— Żaden— odezwał się zainteresowany, ale Vega uciszyła go jednym celnym kopniakiem pod stołem.

— Nie skupia się na tym, co się dookoła dzieje— zasugerował Asher, a Pyskacz skinął głową w potwierdzeniu i zapytał o Śledzika.

— Za dużo teorii, za mało praktyki.— rzuciła zielarka na przyuczeniu.— W sensie za bardzo polega na wiedzy teoretycznej i nie reaguje odpowiednio szybko.

— Słuszna obserwacja— kowal klepnął ją w ramię.— A twój błąd?

— Nie weszłam na arenę— odpowiedziała pewnie, posyłając mu zawadiacki uśmieszek. Jej wzrok jednak natychmiast skoczył do wejścia, kiedy usłyszała jak otwierają się drzwi. Nie tylko zresztą jej. Asher też spojrzał w tamtą stronę, a Pyskacz postanowił zachować dla siebie, że od razu się rozluźnił widząc Hiccę całą i zdrową. Chociaż przemoczoną.

— Jaki błąd popełnił dziś Asher?— zapytał ponownie, skupiając na sobie uwagę rekrutów. A przynajmniej większości. Sączysmark nadal skupiał się na jego kuzynce, dopóki nie minęła go i nie usiadła przy innym stole. Zanotował sobie w głowie, by potem porozmawiać z nią o tym.

— Za wcześnie zrobiłem unik i salto— ocenił młody wojownik, a mężczyzna uśmiechnął się z uznaniem. Ważne było, by dostrzegać własne błędy.— Wypadłem z rytmu i wyszła mi słaba śruba z kopnięciem.

— Zauważyliśmy— sarknęła Szpadka, krzyżując ręce na piersiach.

— Nie no!— zaprotestował Sączysmark, znowu próbując mu się przypodobać.— Byłeś świetny. Jak zawsze zresztą.

— Asher ma racje— przerwał im Pyskacz.— Trzeba sobie podnosić poprzeczkę. A jaki błąd popełniła Hicca?— zapytał, na co dziewczyna wzdrygnęła się na swoim miejscu. Pewnie Pyskacz dodawaj im amunicji do drwin.

— Przyszła?— zasugerowała siostra Thorston.

— Nie dała się pożreć?— dodał Mieczyk, na co Vega wymierzyła mu mocny cios łokciem w szczękę. Szpadce widocznie spodobała się reakcja dziewczyny, bo klepnęła ją w plecy, na co sama oberwała łokciem w żebra.

— Wszystko próbuje robić po swojemu— oznajmił pewnie Asher, przewracając oczami na błazeństwa bliźniąt. Vega posłała mu puste spojrzenie.

— Dziękuję, Asher— kowal potwierdził jego słowa i rzucił na stół obszerną książkę.— Macie mi to wykuć na blachę, jasne?! Księga Smoków, wszystko co wiemy o wszystkich smokach, o których wiemy.— na zewnątrz rozległ się kolejny grzmot.— Dziś nie zaatakują.— ocenił i spojrzał kolejno na każdego rekruta.— Wkuwajcie— nakazał i ruszył do wyjścia.

— Jakbym miała za mało roboty— mruknęła Vega, kończąc swój obiad.— Musze wracać do Gothi— zwróciła się do siostry.— Wysusz się. Nie chcę, żebyś była potem chora— posłała jej zachęcający uśmiech i wybiegła w deszcz.

— Chwila... Mamy czytać?— zdziwił się Mieczyk.

— Pogibało jego czy jak?— zgodziła się z nim siostra.

— Po co mamy czytać jakieś nudy, skoro lepiej zabić to coś, o czym ktoś te nudy napisał?— dołączył się Sączysmark.

— A ja to czytałem już ze siedem razy...— podekscytował się Śledzik.— I jest taki smok, co charka ci wrzątkiem prosto w twarz.

Hicca obserwowała z drugiego stołu, jak zaczynają się sprzeczać, aż w końcu wychodzą. Bliźniaki oczywiście nie mogły odpuścić sobie drobnej bójki. Pokręciła głową i w duchu podziękowała bogom, że jej relacje z Vegą tak nie wyglądają. W końcu z całej jej klasy treningowej został tylko Asher, a ona zebrała w sobie te mizerne strzępki odwagi i podeszła do jego stołu.

— Um...— zaczęła niepewnie. Pięknie, Hicca. pogratulowała sobie sarkastycznie. Elokwencja na najwyższym poziomie. Zebrała się jednak, żeby kontynuować.— Może pouczymy się razem?— zasugerowała.

— Już to czytałem— odpowiedział od razu, odpychając książkę w jej stronę.— Naucz się jej dokładnie— dodał ostrym tonem, zanim wyszedł.

— Cudownie. Cała moja— ucieszyła się sarkastycznie i spojrzała niechętnie na książkę. W końcu z westchnieniem porażki zabrała ją bliżej ognia i otworzyła.— Podstawowe rodzaje smoków...— przeczytała cicho.— Smoki burzy, smoki grozy, smoki mroku— przerzuciła kilka stron i zatrzymała się na opisie jednego ze smoków.— Gromogrzmot, smok samotnik, zamieszkujący morskie jaskinie i podwodne rowy. Niepokojony wytwarza potężną falę dźwiękową zdolną zatopić statek i zabić dorosłego mężczyznę. Niezwykle niebezpieczny, zabijać bezwzględnie— wzdrygnęła się i przerzuciła kilka kolejnych stron.— Drzewokos. Ogromny gad z ostrymi jak brzytwa skrzydłami, który z łatwością ścina pnie drzew. Niezwykle niebezpieczny, zabijać bezwzględnie.— po raz kolejny otworzyła na losowej stronie.— Wrzeniec. Oblewa ofiarę wrzącą wodą. Niezwykle niebezpieczny...— przerwała i podskoczyła, kiedy na zewnątrz uderzył piorun. Odetchnęła głęboko, by się uspokoić i wróciła do książki.— Zmiennoskrzydły. Nawet świeżo wyklute osobniki skutecznie plują kwasem— skrzywiła się i dalej przerzucała strony.— Gronkiel. Zębiróg Zamkogłowy. Wandersmok. Gnatochrup. Szeptozgon. Spopiela ofiarę, pożera ofiarę, dusi ofiarę, patroszy ofiarę od środka— wzdrygnęła się na wyobrażenie tylu sposobów na śmierć i kontynuowała.— Śmiertelnie niebezpieczny... Śmiertelnie niebezpieczny... Zabijać bezwzględnie... Zabijać bezwzględnie... Zabijać bezwzględnie...— w końcu dotarła do strony, na której jej zależało.— Nocna Furia. Szybkość nieznana. Rozmiar nieznany. Przeklęty pomiot burzy plujący błyskawicami, które niosą śmierć. Pod żadnym pozorem nie atakować. Jedyna szansa to schować się i modlić, żeby cię nie znalazł— w zamyśleniu wyciągnęła notes i otworzyła na wykonanym wcześniej szkicu smoka. Położyła go na książce, przyglądając mu się. W jej głowie zaczynał już kształtować się pomysł.

Continue Reading

You'll Also Like

1.2M 31.2K 22
IN WHICH a minecraft speedrunner simps for another minecraft speedrunner. a fanfiction of dreamwastaken, written by yours truly; ↠ dreamstruly /2020...
151K 6.9K 101
In the vast and perilous world of One Piece, where the seas are teeming with pirates, marines, and untold mysteries, a young man is given a second ch...
404K 9.5K 22
"W- Hotch you can't be serious, she's a criminal!" He shifted in his seat, but his face remained impassive. "So was Garcia. She's a good person, Str...
1.9M 82.8K 127
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC