Wakacje wszystkim minęły bardzo szybko. Marinette tylko kilka razy, w czasie całych wakacji, widziała Adriena, więc cieszyła się, że zobaczy go już dzisiejszego dnia.
Dzień zapowiadał się dobrze. Na zewnątrz było bardzo ciepło i słonecznie. Tikki obudziła Marinette przed siódmą rano, aby nie zaspala, na pierwsze zajęcia w tym roku szkolnym.
Gdy dziewczyna zjadła śniadanie, odbyła poranną toaletę, spakowała plecak i swoje drugie śniadanie, podeszła do manekina krawieckiego i spojrzała na kreację, nad którą pracowała cały tydzień. Była to pudrowa, różowa sukienka, z białymi kropkami na spódnicy, kołnierzykiem i czarną tasiemką obwiązaną wokół talii.
-Świetnie Ci do wyszło Marinette! - pisnęła Tikki.
-Dzięki Tikki! - odpowiedziała dziewczyna, spinając swoje włosy w dwie kitki.
-Dobrze, ubieraj się, bierz plecak i wychodź do szkoły, masz jeszcze 30 minut - zachichotała opiekunka dziewczyny.
Marinette szła do szkoły, obserwując ludzi śpieszących się do pracy. W szkole była piętnaście minut przed dzwonkiem. Na schodach przed szkołą spotkała swoją przyjaciółkę.
-Hej Alya! - krzyknęła dziewczyna.
-Marinette? - zaskoczona zapytałała dziewczynę - to na pewno Ty? Tak wcześnie w szkole? Tę date chyba trzeba zapisać w kalendarzu! Uwaga, uwaga! Pierwszego września, Marinette Dupain-Cheng nie spóźniła się do szkoły! - dziewczyna zaczęła chichotać.
-Tak, tak, nie spóźniłam się! Widzisz? Potrafię wcześnie wstać! - dodała Marinette, również się śmiejąc.
Kiedy dziewczyny stojąc na schodach rozmawiały i przyglądały się ludziom, oraz wszystkiemu co je otacza, Alya zauważyła, że do dzwonka zostało już tylko pięć minut, więc zaproponowała by już udać się do klasy. Kiedy zaczęły iść do sali lekcyjnej, dobrze im znany chłopak, o blond czuprynie i szmaragdowych oczach wpadł na granatowłosą.
-Odsuń się. - burknął pod nosem do dziewczyny i pobiegł dalej.
🦔🦔🦔