Under lock and key [PL]

By Minis2002

93.5K 3.8K 6.7K

Marinette jest zachwycona. Popołudnie spędza w muzeum z Adrienem, a nawet niespodziewane bycie Manon razem z... More

Rozdział 1: Eksponat
Rozdział 2: Nocowanie
Rozdział 3: Sesja Zdjęciowa
Rozdział 4: Rezydencja Agreste
Rozdział 5: Dzień Szkolny
Rozdział 6: Nostalgiak
Rozdział 7: Następstwo (Po raz pierwszy widzę blask)
Rozdział 9: Mini Epilog

Rozdział 8: Poza kajdankami

11.5K 419 1.1K
By Minis2002

Po krótkiej podróży pieszo (ponieważ Adrien "zapomniał" poprosić swojego ochroniarza, by przyjechał po nich do piekarni), Adrien pchnął drzwi do rezydencji Agreste, ochoczo eskortując swoją nową dziewczynę obok niego. Chciał spędzać z nią więcej czasu na prywatnej i swobodnie z nią rozmawiać, przedefiniować parametry ich rozwijających się relacji. Czy czuła się komfortowo z ''Adrien i Marinette''? Czego chciała, kim Biedronka i Czarny Kot dla siebie byli? Jak powiedzieliby to swoim przyjaciołom i rodzinie o "Nich"? Tyle było do omówienia.

Wciąż nie mógł uwierzyć w to, co zaszło w ciągu ostatnich kilku dni. Nigdy w najśmielszych snach nie mógł odgadnąć, że stał się najszczęśliwszym, niż kiedykolwiek był, praktycznie z dnia na dzień, dzięki serii dziwnych, ale niezwykle nieoczekiwanych zdarzeń.

- Moja księżniczko - powiedział, wpuszczając ją do domu z nieśmiałym uśmiechem.

Marinette poszła za nim do rezydencji, cicho chichocząc. Chichot, który został natychmiast przerwany przez wysoką sylwetkę stojącą w holu.

Gabriel głośno odchrząknął, wyglądając na niezadowolonego jak zwykle. Para zamarła, słysząc go.

- Myślałem, że kazałem ci zadzwonić do swojego ochroniarza, kiedy tylko wychodzisz za zewnątrz, Adrien.

Marinette chwyciła Adriena za rękę, niewątpliwie niepokojąca z powodu swoich poprzednich spotkań z jego ojcem. Jednak zamiast cofnąć się przed ojcem, Adrien poczuł nagle wzrost pewności siebie. Marinette, Biedronka, kurczowo trzymała się go dodając mu otuchy. Teraz nadszedł czas, aby być bardziej asertywnym i stać się mężczyzną, na którego zasłużyła.

Adrien wyprostował się, wznosząc się na pełną wysokość ( w tym momencie był prawie tak wysoki jak Gabriel) i spojrzał mu w oczy.

- Przepraszam, ojcze, ale piekarnia nie jest tak daleko od domu, a Marinette i ja lubimy chodzić razem. Pomyślałem, że nie trzeba mu zawracać tym głowy.

Nagle Gabriel Agreste zrobił coś, czego nie zrobił od lat. Czy dlatego, że Adrien nazwał rezydencję "domem" po raz pierwszy od lat zamiast "rezydencja"? Czy to dlatego, że Gabriel zauważył, że kciuk Adriena wciąż gładził wierzch dłoni Marinette, próbując ją uspokoić? Czy to z powodu sposobu, w jaki Marinette nieświadomie podpierała się o Adriena, ramiona ocierały się o siebie nawzajem, a jej głowa była tak lekko pochylona w jego stronę?

Bez względu na przyczynę, Gabriel zszedł po schodach, z rękami związanymi na plecach w zwykły sposób i uśmiechnął się.

- Ja... - Gabriel urwał, podchodząc do nich. - Jestem z ciebie dumny, Adrien. Przepraszam, jeśli kiedykolwiek sprawiłem, że czułeś się inaczej. Stałeś się wyjątkowym młodzieńcem i cieszę się, że znalazłeś sobie dziewczynę, która kocha cię za to, kim jesteś, zamiast twojego nazwiska. Ktoś, kto troszczy się o ciebie na tyle, by przeciwstawić się każdemu, kto próbowałby cię skrzywdzić, nawet jeśli to byłbym ja.

Marinette i Adrien wymienili zaskoczone spojrzenie, a Gabriel zachrypnął cicho.

- Nie bądź taki zdziwiony, Adrien. Może nie jestem idealnym ojcem, ale bardzo zależy mi na tobie. Widząc cię w związku z dziewczyną, która ma silną głowę na karku i która chce się ze mną kłócić, nawet jeśli wie, że mogę zrujnować jej przyszłą karierę w modzie. - Adrien poczuł, jak Marinette wzdryga się. - To jest wszystko, co mogłem dla ciebie kiedykolwiek wymarzyć.

Adrien patrzył tępo na ojca, nie do końca wiedząc co powiedzieć.

- O ... ojcze? Czy - czy to oznacza, że akceptujesz ... "nas"?

Gabriel uśmiechnął się złośliwie, a jego twarz wyglądała na zupełnie inną niż jego surowa twarz.

- Tak. Myślę, że Mademoiselle Dupain-Cheng ma ci wiele do zaoferowania, Adrien. Teraz, jeśli mi wybaczysz, mam kilka spraw biznesowych do załatwienia. Miłego wieczoru.

Tymi ostatnimi słowami Gabriel Agreste opuścił pomieszczenie, pozostawiając za sobą oszołomioną parę nastolatków.

Czy ... czy to się naprawdę wydarzyło? - Marinette powiedziała patrząc w miejsce, które Gabriel właśnie opuścił.

- Chyba tak? - Adrien zamrugał kilka razy, aby upewnić się, że to nie sen.

Obaj wymienili zdziwione spojrzenie i wybuchnęli śmiechem. Adrien wzruszył ramionami i powiedział:

- Idziemy do mojego pokoju? Tam panuje nieco mniejsza Mroczna Strefa.

Parsknęła i podążyła za nim do jego sypialni, wciąż trzymając się za ręce, jak do tej pory byli przyzwyczajeni.

Gdy tylko weszli do sypialni, kwami zbliżały się do siebie nawzajem z pasującymi uśmiechami na twarzach.

- Cześć! - Zagrał wesoły głos Tikki. - Tak naprawdę nie miałam szansy się przedstawić. Jestem Tikki, Kwami biedronki! Cieszę się, że cię wreszcie poznałam, Adrien!

Adrien uśmiechnął się szeroko i wyciągnął palec, by uścisnąć jej malutką łapkę.

- Miło mi cię poznać, Tikki! Marinette opowiadała mi tyle miłych rzeczy o tobie. - Tikki przycisnęła się do policzka Adriena, piszcząc z rozkoszy.

- Hej, Biedra! Masz przy sobie jakiś ser?

Marinette zachichotała i wyciągnęła rękę w kierunku Plagga, pozwalając mu wejść na jej dłoń i skulić się jak kot.

- Och, mój Boże, Plagg, jesteś taki uroczy! W domu mamy dużo sera, zapraszamy do niego w każdej chwili! - Wykrzyknęła, gdy podrapała go za uszami.

- W końcu ktoś, kto rozpoznaje moją grację i piękno! - Plagg rozpromienił się. - Wiedziałem, że cię lubię! - Powiedział ocierając się nosem o jej palce. - Kochaś spędził tutaj dużo czasu na omdlewaniu, więc proszę, bądź ostrożna z nim. Nie sądzę, żebym mógł z nim wytrzymać, przechodząc znowu w tryb pełnej miłości i wzdychając za każdym razem, gdy zobaczy twoje zdjęcia.

- Plagg - syknął Adrien nieelegancko, czubki jego uszu stały się różowe. - Zamilcz w tej chwili.

Plagg zachichotał i zbliżył się do Marinette, aby uniknąć gniewu Adriena.

Marinette uśmiechnęła się.

- Nie martw się, Plagg, zajmę się nim - odpowiedziała, gdy spojrzała czule na Adrien i mrugnęła, jego twarz zmiękła na jej spojrzeniu. - Obiecuję.

Adrien wpatrywał się w jej oczy i odwrócił się do niej twarzą. Delikatnie dotknął jej szczęki i pocałował ją delikatnie jak piórko.

- Wiem, że będziesz. I zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby cię uszczęśliwić, przysięgam.

Marinette uśmiechnęła się i lekko podniosła głowę.

- Już mnie uszczęśliwiasz, Adrien. - Podniosła rękę i delikatnie odsunęła z jego twarzy kilka zabłąkanych włosów. - Wszystko, co musisz zrobić, to być wciąż sobą.

- Eww, ohyda. - Plagg wysunął język i skrzywił się. - Jesteście bardziej tandetni niż mój Camembert. Wynoszę się stąd. Chodź, Kostko Cukru! Musimy nadrobić zaległości! - Tikki parsknęła i podążyła za nim, kiedy odleciał.

Wracając tam, gdzie skończyli, Adrien przyciągnął Marinette do siebie. Uniósł jej głowę, a potem pocałował ją powoli, namiętnie, wlewając w nią każdą odrobinę miłości, mając nadzieję, że czuje choć odrobinę tego, co próbuje przekazać, jak bardzo dobrze się z nią czuje. Każdy pocałunek był obietnicą nadchodzących wydarzeń, słów, których nie potrafił wymyślić, jak wyrazić, deklaracją jego zaangażowania w zapewnienie jej bezpieczeństwa i ochrony, zadowolenia i uwielbienia, szacunku. Wolne ramię osunęło się wokół jej talii i pogłębiła pocałunek. Adrien jęknął w odpowiedzi, jego żołądek zmienił się w rozkosznie mrowiące sęki.


Ich miłosne działania przerwał głośne, długie burczenie. Ich oczy się otworzyły i spojrzeli na siebie pytająco.

Marinette spojrzała na niego z zakłopotaniem.

- Uhh ... Myślę, że jestem trochę głodna.

Adrien uśmiechnął się i powiedział żartobliwie:

- Nie martw się, Moja Pani, spełnię obietnicę i zaspokoję każdą twoją potrzebę. Nawet jeśli twoje potrzeby będą brzmiały jak Godzilla.

Rumieniąc się, szturchnęła go lekko w żebra, gdy zachichotał. Adrien kazał przynieść obiad do swojego pokoju i zjedli w wygodnym gawędzeniu, zanim wyciągnęli kontrolery i wyzywali się w morderczej grze w Ultimate Mecha Strike III. Dużo śmiechu, bezlitosnych zwycięstw Marinette i mnóstwa rumieńców, które później rozszalały ich serca, wyłączyli grę i udali się pod prysznic w łazience ze strojami kąpielowymi, chcącymi oczyścić brud z tak męczącego dnia.

Bez wiedzy, zarówno kwami skorzystał z okazji, aby przejść do zwiedzania. Plagg grzebał w torbie Marinette, a Tikki przeglądał kolekcję płyt DVD Adriena. Zachichotali dla siebie, z psotami ze strony Plagga i czystą rozkoszą dla Tikki.

Kiedy byli już czyści i ubrani, Adrien i Marinette wrócili do sypialni. Adrien zauważył, że Plagg przechodzi przez rzeczy Marinette, po czym sapnął.

- PLAGG, co robisz ?! - krzyknął.

Marinette dotknęła jego ramienia, próbując go uspokoić.

- W porządku, Adrien, to w większości tylko ubrania.

Zanim Adrien zdążył odpowiedzieć, Tikki podleciała przed ich twarze.

- Marinette! Chodź i zobacz! Adrien ma jeszcze więcej filmów Disneya i komedii romantycznych niż ty!

Marinette odwróciła głowę w stronę kwami, ale Plagg przybliżył się przed ich twarzami, trzymając różową książkę.

- ADRIEN, ZOBACZ! - wykrzyknęło kwami, machając tym, co Marinette uznała za swój pamiętnik. - Otworzyłem słodkie małe pudełeczko i znalazłem ten bardzo interesujący notatnik! - Marinette opadła szczęka, a jej gardło wydało stłumiony rechot i mogła przysiąc, że jej żołądek próbował wyskoczyć z jej ciała.

- OUCH! - Wrzasnął Plagg. - Tikki, dlaczego na święty camembert mnie uderzyłaś?

- To, co Marinette pisze w swoim pamiętniku jest prywatne, Plagg! - Krzyknęło małe stworzonko, najwyraźniej obrażone. - Nie masz prawa się w to wtrącać!

- Ale napisała tam dużo o Adrienie! Jak jego złote włosy lśnią w blasku słońca i jak jego olśniewający uśmiech może przyćmić każdą gwiazdę! - ciągnął Plagg, ignorując ognisty rumieniec rozpostarty na policzkach Marinette, gdy wydawała cichy, ale długi, piskliwy dźwięk, który przypominał balansujący balon.

- PLAGG!! - Tikki skarciła, głęboko zmarszczona na twarzy.

Ale Plagg był na fali, szeroki, drażniący uśmiech rozciągał się na jego ustach.

-Myślisz, że to źle, Kostko Cukru? Powinnaś zobaczyć, ile czasu Adrien codziennie marnuje przeglądając Biedroblog i wymyślając szalone plany dotyczące Biedronki.

- Plagg... - Adrien zirytował się, ale jego kwami nie było w miłosiernym nastroju.

- Co? - zapytał. - Nie chcesz, żeby twoja ładna dziewczyna wiedziała, ile czasu spędzasz gapiąc się na jej tyłek w skąpym kombinezonie?

Adrien wydał jękliwy, dławiący dźwięk, który nie brzmiał jak człowiek. Czuł, jak jego twarz się nagrzewa, prawdopodobnie zmieniając się w interesujący odcień czerwieni. Spontaniczne spalanie było czymś, prawda?

Marinette otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale Tikki ją wyprzedziła.

- Założę się, że nie porównuje się do czasu, który Marinette spędzała wpatrując się w tę kampanię na bieliznę, którą Adrien zrobił kilka miesięcy temu.

- TIKKI!! - Marinette zaskrzeczała i pisnęła.

Oczy Tikki otworzyły się.

- OOPS! Przepraszam, Marinette! - powiedziała przepraszająco.

Gardło Marinette wyschło. Czy księżyc był odpowiednio daleką lokalizacją? A może Mars byłby bardziej nadający się do zamieszkania. Ponieważ nie było sposobu, by mogła zmierzyć się z Adrienem po tym, jak Tikki ujawniła, jak bardzo docenia jego wdzięki.

Ale zanim zdążyła się zająć nadchodzącą podróżą w kosmos, Adrien zachichotał cicho, owijając palcami jej palce i wciskając pocałunek w bok głowy.

- Oboje jesteśmy śmieszni - powiedział wesoło.

Spojrzała na niego zaskoczonym wzrokiem.

- TO JEST TAKIE KRĘPUJĄCE! Tikki naprawdę nie kłamała i...

- Plagg też nie - odparł Adrien beztrosko, jego oczy były miłe i troskliwe. - Spędziłem bardzo dużo czasu próbując dowiedzieć się, jak wyznać ci moje uczucia.

- Hah ... to brzmi znajomo. Przynajmniej wiem, że nie byłam sama - przyznała nieśmiało.

- Zgadza się, Marinette! - krzyknęła Tikki. - Nie masz się czego wstydzić! Jesteś zakochana! Miłość sprawia, że czasami wszyscy zachowują się trochę głupio.

- Czy wszystkie Biedronki i Czarne Koty są razem? Romantycznie, mam na myśli, jak Jack i Alice - zapytała Marinette, pochylając się w stronę Adriena.

Tikki z uśmiechem pokręciła główką.

- Nie zawsze. Biedronki i Czarne Koty są dwiema połówkami całości, a niektóre z nich pozostają platonicznymi bratnimi duszami, nawet jeśli idą poślubić kogoś innego. Ale zawsze są ze sobą połączeni, bez względu na wszystko - odpowiedziała.

- To były te mniej odrażające pary, które dostaliśmy. Ludzie i ich głupie rytuały godowe... - wtrącił Plagg

Adrien postanowił nie pozwolić, by Plagg wymyślił coś na temat "rytuałów godowych" i zmienił temat.

- Czy tęsknicie za nimi? Za waszymi poprzednimi posiadaczami? - zapytał poważnym głosem.

- Zawsze tworzymy wspaniałe wspomnienia z naszymi posiadaczami i mamy szczególną więź z każdym z nich. Wszystkie są wybrane ze względu na szczególne niezwykłe cechy, które posiadają - Tikki uśmiechnęła się z tęsknotą.

- Dokładnie - włączył się Plagg. - Wyraźnie cię wybrałem, bo miałeś łatwy dostęp do drogich serów najlepszej jakości.

Tikki zachichotała i przewróciła oczami.

- Nie słuchaj go, Adrien. Plagg jest oczywiście z ciebie bardzo dumny. Oboje jesteśmy z ciebie dumni. Wy dwoje jesteście wyjątkową parą. Byłaś najmłodszą Biedronką, a ty Czarnym Kotem do tej pory, a jednak spełniasz się w tej roli spektakularnie.

- Obaj nadal jesteście śmieszni - Plagg zażartował.

- Chodź, Plagg, sprawdźmy te aplikacje na tablecie, o której mi mówiłeś, zanim powiesz coś jeszcze, co może ich zawstydzić - Tikki złapała go za ogon i odciągnęła w inny kąt pokoju.

Adrien i Marinette znów zostali sami.

- Cóż, nie myli się - Marinette wzruszyła ramionami, beztrosko. - Jesteśmy śmieszni.

- Cóż, zdarza mi się być śmiesznym w miłości z tobą, moja pani. - Pociągnął ją w ramiona i zachichotała nieśmiało, opierając dłonie na jego klatce piersiowej.

Pocałunek Adriena na jej wargach nie był nieśmiały. Był oczarowany jej wargami, przyciskając ją do serca, a usta poruszały się w idealnej synchronizacji, lata partnerstwa, nadwerężając ich brak doświadczenia w tej nowej dziedzinie. Jękła cicho w jego uścisku, poddając się miłości, którą włożył w ich pocałunek. Poczucie, że pocałunek Marinette przesłania mu nerwy, było elektryzujące. Uzależniające. Wiedział, że ma teraz poważne kłopoty, że nie może mieć dość jej pocałunków, oddechów, które wypadły z jej ust za każdym razem, gdy odrywały się od powietrza. Zaskoczyła go, gdy przycisnęła go mocno do ściany i pocałowała go w szyję, na tyle szorstko, by zakręciło mu się w głowie i jęknął głośniej niż zamierzał, ale wystarczająco łagodnie, by nie zostawiać śladów, które mieliby wyjaśnić innym później.

Kiedy oderwali się, bez tchu i lekko oszołomieni, wpatrywali się w siebie przez chwilę, nie mogąc przejść obok uczuć radości, które się w nich obudziły.

- Kocham cię, Marinette. Bardzo Cię kocham.

Marinette nie myślała, że kiedykolwiek znudzi jej się jedwabisty, łagodny głos Adriena, wypowiadający te niesamowite słowa, mówiąc do niej.

- Ja też cię kocham, Adrien. Bardziej niż kiedykolwiek.

Przytulili się mocno i pozostali w tej pozycji przez kilka chwil, rozkoszując się jedynie byciem ze sobą, jak wygodnie się czuli, jak bardzo byli wdzięczni.

Właśnie wtedy fala zmęczenia dopadła Adriena i ziewnął, a potem wywołał reakcję łańcuchową, gdy cała czwórka z nich (w tym kwami) ziewnęła jedna po drugiej.

Adrien zarumienił się i przeprosił nieśmiało, ale Marinette uśmiechnęła się delikatnie, szarpiąc za rękę.

- Chodź, Kotku. Położymy się już do łóżka, jestem wykończona. Poza tym musimy wcześnie wstać, żeby spotkać się z ślusarzem w Luwrze.

- Och, racja! O tym prawie zapomniałem! Szczerze mówiąc, jestem tak przyzwyczajony do naszej drobnej rutyny, że nawet nie przyszło mi to do głowy. - Adrien odpowiedział, gdy wczołgali się do łóżka.

Przykryli się wygodną i miękką kołdrą. Kiedy leżeli twarzą w twarz w łóżku Adriena, a ich związane ręce były ciasno splecione, Marinette wyciągnęła rękę, składając na ustach prosty pocałunek. Uśmiechnął się, przyciągając ją jeszcze bliżej i całując ją jeszcze raz, tym razem głębiej. W końcu się rozdzielili i obdarzyli się nawzajem szerokim uśmiechem, potem życzyli sobie dobrej nocy.

Ostatecznie Marinette zasnęła z wolną ręką na piersi Adriena i głową wygodnie ułożoną w zgięciu szyi. Plagg i Tikki również przytulili się do nich, wygrzewając się w radosnych wibracjach, które zawsze wypływały z rąk ich posiadaczy, gdy tylko się nawzajem znaleźli.

To był zdecydowanie najlepszy sen, który wszyscy czterej mieli od dawna.


Kiedy obudzili się następnego dnia, nadal trzymali się jak magnesy. Nie wiedząc o tym przed tym doświadczeniem, Adrien przytulił ją podczas snu. Teraz, kiedy pozwolono mu przytulać swoją panią zarówno z maską, jak i poza nią, z pewnością nie zamierzał z tego rezygnować.

Ubranie się było wtedy łatwą procedurą i szybko zostało zrobione. Adrien wstrzymał oddech, gdy zobaczył Marinette w sukience, którą wybrał z jej szafy. Był to czerwony top criss cross, czarno-biała spódnica z wysokim stanem w groszki i wyglądała w niej absolutnie oszałamiająco. Nie mógł powstrzymać się od patrzenia, gdy był bardzo blisko jej ciała, kiedy podniosła ramiona, by związać włosy do niskiego kucyka. Odwrócił się gorączkowo, trochę zaszokowany tym, jak bezradnie go pociąga.

Marinette pamiętała także, żeby zapakować sweter, który mogłaby założyć po zdjęciu kajdanek, aby nie otrzymali kolejnego wykładu pod tytułem "skromnego stroju" od dyrektora Damoclesa, chociaż to nie ich wina, że musieli naruszać kodeks stroju poprzedniego dnia.

Co dziwne, Gabriel postanowił zjeść z nimi śniadanie tego ranka, a on pogratulował Marinette projektu, sprawiając, że szeroko się uśmiechnęła. Następnie jedli razem od niechcenia, Adrien niestety musiał znosić długie rozmowy na temat rodzajów marszczonych spódnic, a także, czy kolor fioletowy jest bardziej elegancki dla mężczyzny. Przynajmniej oznaczało to, że Marinette i jego ojciec dobrze się dogadują. O wiele lepiej, niż by się odważył oczekiwać.

Potem wreszcie nadszedł czas, aby Adrien i Marinette wyjechali do muzeum. Ich wnętrzności skręcały się w oczekiwaniu, wiedząc, że ich czas tkwienia razem, dobiega końca.

Ochroniarz Adriena podszedł do domu, aby odebrać ich i oboje wsunęli się do środka samochodu. Adrien nie mógł się powstrzymać, by wciągnąć Marinette do pocałunku i życzył sobie, by prywatna przegroda w samochodzie zapewniała tyle prywatności, ile sugerowała jego nazwa. Marinette zapiszczała z zaskoczenia, po czym pociągnęła go za szyję, by pogłębić pocałunek.

Plagg jęknął z torby Adriena, wpatrując się w nastolatków.

- Czy to naprawdę będzie teraz nasze życie? Świetnie.

- Niech tak będzie, Plagg - delikatnie skarciła go Tikki, gdy Marinette szarpnęła za kołnierzyk Adriena, by ponownie przycisnąć usta do jego ust. - Są młodzi i zakochani. To jest piękne.

- Słyszysz to, Moja Pani? - Adrien uśmiechnął się. - Jesteśmy piękni.

Marinette przewróciła oczami, ale się uśmiechała.

- Moglibyśmy spróbować trochę się opanować, gdy jesteś w pobliżu, jeśli chcesz - powiedziała do Plagga.

- Nie waż się! - wykrzyknęła Tikki. - Mój ship wreszcie jest i będę cieszyć się każdą minutą tego!

- Czekajcie, czy wy zawsze wiedzieliście, że to my?! - Adrien zapytał z niedowierzaniem.

-Wiedzieliśmy już od dłuższego czasu - odpowiedział Plagg – i obserwowanie was, kretyni, jak byliście koło siebie nieświadomi było potwornie bolesne.

- Ale dlaczego nam tego nie powiedzieliście? - wtrąciła Marinette.

- Magia nie pozwala nam o tym mówić, więc nie moglibyśmy ci powiedzieć, nawet gdybyśmy chcieli - dodał Tikki. - I wierz mi, chciałam!

W końcu poczuli, że samochód zwolnił i zatrzymali się, starając się nie ciągnąć zbyt mocno na kajdanki. Wnętrze Marinette drgnęło z nerwowym oczekiwaniem, ale nie bardzo wiedziała, dlaczego.

Była blada jak trup, gdy wchodzili do Luwru, ponieważ nie był jeszcze otwarty dla zwiedzających z powodu wczesnej godziny. Udali się do recepcji, aby poinformować personel o ich przybyciu i zostali skierowani, aby czekać na pobliskiej ławce, aż dotrze specjalista ślusarz. Ponieważ wkrótce zdejmą kajdanki, postanowili usunąć materiał ochronny z nadgarstków, aby zaoszczędzić czas.

Kiedy czekali, nerwowe trzepotanie w piersi Marinette nasiliło się, a ona podświadomie podniosła nerwowo nogi.

Adrien zauważył i wziął ją za rękę.

- Mari, co jest nie tak? Wydajesz się nie swoja.

- Nie ... nie jestem pewna. Chyba jestem po prostu trochę zdenerwowana.

- Czym się denerwujesz? - Zapytał szczerze

Marinette szukała właściwych słów.

- Ja tylko... Czy... czy zmieni to wszystko między nami... kiedy... - Marinette spojrzała w dół, nagle niepewna.

- Kiedy nie będziemy już razem połączeni kajdankami? - Adrien skończył za nią, wyczuwając jej dyskomfort. Skinęła głową, a on kontynuował - Niektóre rzeczy wrócą do tego, jak wyglądały dawniej. Oczywiście nie będziemy już blisko siebie 24/7. Wrócimy do naszych własnych domów, a nasze codzienne życie będzie bardzo podobne do tego, jakie było zawsze. - Przerwał na chwilę, by zacisnąć palce między jej. - Ale jeśli chodzi o "nas" i nasz związek, to nie jest tak, że możemy udawać, że rzeczy się nie zmieniły. Rzeczy się zmieniły i będą się różnić. Ale to będą dobre zmiany.

Marinette spojrzała na niego z obawą.

- Nie chciałam brzmieć tak, jakbym nie była pewna naszego związku, ale po prostu... lubię cię od tak dawna, to wciąż nie wierzę, że to nie jest tylko sen i że ja w każdej chwili się nie obudzę.

Twarz Adriena wyrażała zrozumienie, po czym delikatnie poprowadził ją na swoje kolana i otoczył ją wolną ręką wokół talii. Kiedy już się znalazła, spojrzał jej w oczy, jakby na świecie nie było nikogo innego.

- Uwierz mi, Marinette, znam to uczucie. Obudziłem się dziś rano z twoją ręką wokół mnie i twoją wspaniałą twarzą obok mojej, i zastanawiałem się, co takiego na świecie zrobiłem, żeby na ciebie zasłużyć, jak mógłbym mieć szczęście, mieć ciebie przy sobie. To prawie nie wydaje się możliwe, tak jak to nie może być rzeczywiste. - Zagryzł wargę na krótko, po czym kontynuował - Ale to jest prawdziwe. "My" jesteśmy prawdziwi, Marinette. Nie musisz się o to martwić. Udowodnię ci to teraz i do końca naszego życia.

Delikatnie położył dłoń na jej twarzy i powoli przechylił jej głowę w górę. Intensywny wyraz jego oczu sprawił, że jej klatka piersiowa nabrzmiała emocjami, a jej ciało wydawało się, że pali się. Adrien pochylił się, by pocałować ją łagodnie, ale żarliwie, a Marinette westchnęła lekko. Jej kończyny były jak z waty, a ona nagle poczuła wdzięczność, że Adrien trzymał ją na swoich kolanach, aby nie rozpłynęła się na ziemi.


Odsunęli się powoli i Marinette dyszała lekko, twarz miała rumieniąc się, a ciało mrowiło od kontaktu. Otworzyła oczy i podniosła je, by zajrzeć w jego, po czym uśmiechnęła się do niego.

- Dziękuję, Minou.

Adrien zachichotał, kładąc czoło na jej czole.

- Czekam z niecierpliwością na nowe doświadczenia z tobą, księżniczko - odpowiedział zgodnie z prawdą.

Oparła głowę na jego ramieniu, wzdychając cicho, gdy patrzyła na splecione palce na kolanach.

- Jesteśmy zespołem. Teraz bardziej niż kiedykolwiek. Możemy być razem, zarówno w naszych strojach, jak i bez nich.

Adrien spojrzał na nią i uniósł brew kpiąco. Wtedy zdała sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała, a jej głowa wystrzeliła w górę, a jej twarz pobladła. Machnęła gwałtownie ramionami i jej głos wzrósł o kilka oktaw, gdy rozpaczliwie szamotała się.

- O BOŻE, TO TOTALNIE NIE TO CO MIAŁAM NA MYŚLI! CHODZI O TO, ŻE MOŻEMY BYĆ RAZEM, GDY NIE NOSIMY NASZYCH MASEK! NIE, NIE, CZEKAJ!! MAM NA MYŚLI, KIEDY NIE JESTEŚMY W NASZYCH REGULARNYCH ODZIEŻACH! KIEDY NIE JESTEŚMY W NASZYCH STROJACH!! CZEKAJ, TO ZABRZMIAŁO JESZCZE GORZEJ, CO JA MÓWIĘ?! OBIECUJĘ, ŻE NIE MIAŁAM TEGO NA MYŚLI W TAKI SPOSÓB!! O, MÓJ BOŻE, TY MUSISZ MYŚLEĆ, ŻE JESTEM NAJWIĘKSZYM ZBOCZEŃCEM NA ŚWIECIE!!!

Nagle wypuściła powietrze i opadła jak ugotowany makaron, jęcząc żałośnie, zasłaniając twarz dłońmi. Adrien roześmiał się serdecznie i poklepał ją po ramieniu.

- Marinette, w porządku! Wiedziałem, co miałaś na myśli!

Marinette spojrzała na niego przez palce.

- Naprawdę? - spytała potulnie.

- Tak, naprawdę. - wesoło krzyknął.

Wciąż zerkała na niego i widziała w jego oczach, że nie poczuł się urażony jej śmiesznymi wypocinami. Próbowała zebrać resztki swojej godności i odsłoniła twarz.

- Jeśli tak mówisz - wykrztusiła.

- Jak mówiłaś podczas swojej wymownej przemowy... - delikatnie uderzyła go łokciem w żebra, a on kontynuował, chichocząc lekko - Możemy teraz spędzić więcej czasu razem i jestem niezmiernie wdzięczny i podekscytowany tym.

-Ja też - zgodziła się i przytuliła się do niego ponownie. - Tworzymy świetny zespół.

-Jesteśmy najlepszą drużyną - delikatnie potwierdził, zanim nacisnął delikatny pocałunek na czole. - Niepokonaną.

**~**~**

Alya Césaire była wieloma rzeczami.

Troszczyła się o tych, których kochała, była zdeterminowana i nie dało się jej powstrzymać, gdy coś na nią wpadło.

I kochała swoją najlepszą przyjaciółkę. Zażarcie.

I wiedziała, że minione dni musiały być dla Marinette bolesne, boleśnie świadome o sobie przez cały czas jej nieprzyjemnego zadurzenia. Marinette, która zawsze wyglądała tak, jakby miała kilka sekund od tętniaka za każdym razem, gdy rozmawiała z supermodelem Adrienem Agreste'em, a teraz została przykuta kajdankami do niego przez trzy dni. Z pewnością musiała wybuchnąć.

Tak więc, podobnie jak jej najlepsza przyjaciółka, Alya poszła do muzeum wcześnie rano, aby spotkać się z nimi. Ostatnia wiadomość, którą otrzymała od Marinette, miała miejsce po ataku akumy z poprzedniego dnia, dając jej do zrozumienia, że ona i Adrien są bezpieczni.

Wstała wcześnie, przeczesała gęste loki i pojechała rowerem do muzeum, mrucząc do siebie o swoich zwariowanych przyjaciołach i ich pechu.

Alya była gotowa poradzić sobie z bałaganem lub rumieńcem pomidora, nawet upartym milczeniem, ale teraz była przerażonym posągiem.

Jednak nigdy nie była przygotowana na ten dziwny widok, który czekał na nią na ławce w Luwrze.

Marinette siedziała na kolanach supermodela, trzymając się za ręce i swobodnie gawędząc, a ich rozmowa była przerywana cnotliwymi pocałunkami w usta.

Było coś w sposobie, w jaki Adrien opierał czoło o Marinette, w sposób, w jaki Marinette instynktownie opierała się o jego dotyk. Między parą była niezaprzeczalna intymność. Coś, czego nie było kilka dni wcześniej.

Coś, co wymagało wyjaśnienia.

Usta napięte, Alya maszerowała w stronę ławki i zatrzymała się kilka metrów przed nimi, wpatrując się w swoją najlepszą przyjaciółkę z wyrazem oszołomienia, który nie był subtelny.

- Więc... Co to jest? - Powiedziała Alya swoim głosem, tak jak potrafiła, zdradzając wir emocji i zamieszania, których tak naprawdę doświadczała.

Ogromne rumieńce na policzkach, Adriena i Marinette rozpaliły się, patrząc nieśmiało na uśmiechniętą przyjaciółkę.

- Och! H-hej, Alya! Po prostu... czekamy na ślusarza! Trochę się spóźnia, nie martw się! - wyjąkała Marinette.

Usta Alyi zmarszczyły się z dezaprobatą i skrzyżowały jej ręce na piersi.

- Uh-huh, to urocze, Marinette. Kiedy weszłam, widziałam, jak się całujecie, więc nie próbuj się ze mną bawić! Co do cholery się tu dzieje?!

Adrien spojrzał na Marinette, a jej wykrzywiony uśmiech skłonił go, by przemówił pierwszy.

- Umawiamy się teraz, Alya - odpowiedział wprost, wiedząc, że lepiej nie próbować okłamywać Alyi Césaire.

Z twarzy Alyi można było wyczytać wielkie zaskoczenie.

- Ale to... to jest drastyczna zmiana w naprawdę krótkim czasie. Przepraszam, za poruszenie tej kwestii przed Adrienem, Marinette, ale dwa dni temu nie potrafiłaś nawet powiedzieć dwóch słów z rzędu, kiedy z nim rozmawiałaś.

Adrien omal nie zakrztusił się śliną, ale Marinette odparła:

- To nie jest tak oszałamiające, jak mogłoby się wydawać, Alya. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie jest doskonały, to wszystko.

- Hej! - powiedział lekko obrażony Adrien, kiedy niezauważona Alya przyjrzała się swojej najlepszej przyjaciółce.

- Co masz na myśli? - zaoytała.

- Adrien jest olbrzymim idiotą - powiedziała Marinette, z radosnym głosem. - Uwielbia anime i filmy Disneya, ma głupie żarty i dowcipy i całkowicie nie ma pojęcia o gotowaniu. - Zanim zarówno Alya, jak i Adrien mogli wypowiedzieć się na temat mniej pochlebnego obrazu, jaki go malowała, Marinette kontynuowała - Ale on jest lojalny, słodki, odważny, jest najmilszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam, i wiem, że nigdy nie zrobiłby nic, aby mnie zranić. Czuję się z nim całkowicie bezpieczna.

Adrien rozpromienił się na nią, a Alya uniosła brwi na czoło niż Marinette kiedykolwiek widziała, jak odchodzą.

- Więc co teraz? - Zapytała Alya. - W takim razie jesteście razem? Naprawdę się umawiacie?

Przez krótką chwilę milczenia wymieniali miłe spojrzenia, ale Adrien natychmiast je zepsuł.

- Tak, umawiamy się. Jestem zakochany w Marinette, Alya.

Alya głośno sapnęła, a jej oczy rozszerzyły się jak spodki.

- Zakochany?! K-kiedy to się stało?!

- Byłem zakochany przez długi czas i nigdy nie wiedziałem, że ona czuje to samo. Teraz, kiedy prawda wyszła na jaw, nigdy jej nie wypuszczę.

Alya przez chwilę patrzyła na przyjaciół z niedowierzaniem.

- Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że można być tak niepomnym, Adrien. Marinette nie była zbyt subtelna, z tym, że się w tobie zakochała.

Adrien nieśmiało podrapał się po karku i roześmiał się.

- Tak, ktoś mi już to powiedział. - Marinette zachichotała obok niego.

Głos starszego mężczyzny zaskoczył ich i skutecznie przerwał rozmowy.

- Zostałem tu wezwany z powodu jakiegoś wypadku z antykwariatem?

Potężny głos monsieur Claviera rozbrzmiewał w muzeum. Był niskim mężczyzną, prawie szerszym niż wyższym, w kraciastym garniturze z flaneli i dzikich, kędzierzawych, białych włosach.

Dziekan muzeum wyskoczył zza biurka, by złapać mężczyznę za łokieć i przeciągnąć go tam, gdzie siedzieli Adrien i Marinette.

- Proszę, uwolnij tych beztroskich nastolatków z tych bezcennych kajdanek!

Ślusarz uśmiechnął się porozumiewawczo.

- Nie wyglądają, jakby za bardzo one im przeszkadzały.

- Ale oni bawią się antykami! Zepsują kajdanki, jeśli jeszcze tego nie zrobili!

- W porządku - Monsieur Clavier westchnął zrezygnowany. - Za mną, młodzi.

Poprowadził ich do małego pokoju z lepszym oświetleniem i natychmiast przystąpił do pracy, podnosząc ogromny zestaw narzędzi na stół i wyciągając dziesiątki kluczy (z których wiele wyglądało identycznie) z różnych szuflad. Dokładnie obejrzał kajdanki szkłem powiększającym i zapytał:

- Czy byliście ostrożni, aby nie dostała się do nich woda?

Adrien przez krótki czas obawiał się, że dziekan muzeum będzie miał pewną zwierzchność, gdy będzie się unosić nad M. Clavier. "Byliśmy." odpowiedział zgodnie z prawdą.

- Bardzo dobrze - odpowiedział monsieur Clavier, a potem zerknął na nich z zaciekawieniem. - Czy przez cały czas nosiliście te same ubrania? Nie wyglądacie na brudnych lub śmierdzących.

Marinette zachichotała, a Adrien odpowiedział z rozbawieniem:

- Marinette jest naprawdę utalentowaną krawcową. Zmodernizowała nasze ubrania na czas naszego... kłopotu.

Wyglądało na to, że przez chwilę Mellieur Clavier zaniemówił. Sięgnął do przodu, by poćwiczyć z kajdankami za pomocą narzędzi, po czym zaczął próbować kilku kolejnych kluczy.

- Wiesz, mademoiselle, ktoś z tak zdolnymi palcami, jak twoje, miałyby wielką przyszłość w ślusarstwie.

Marinette uśmiechnęła się cicho, kręcąc głową.

- Przykro mi, monsieur, ale moim marzeniem zawsze była praca w modzie.

- Co za szkoda - ślusarz westchnął. - Mógłbym cię poprowadzić; zrobiłbym z ciebie naprawdę dobrego ucznia.

- Jeśli kiedykolwiek zmienię zdanie, będziesz pan pierwszy, który się o tym dowie - odpowiedziała wesoło.

M. Clavier podniósł niezwykle wyglądający, dziwnie ukształtowany klucz z okrągłym, pustym środkiem, przypominającym zapadkę. Blokada była idealnie dopasowana, a kajdanki zatrzasnęły się, gdy otworzyły się, uwalniając dłoń Marinette, a potem Adriena


Adrien i Marinette odwrócili głowami do siebie i roześmiali się mimo siebie, jakby nie mogli uwierzyć, że ich ciała są wreszcie wolne. Bezmyślnie potarli nadgarstki, które były nieco obolałe, mimo że Gabriel zrobił ochronny materiał.

Monsieur Clavier podniósł kajdanki i wręczył wizytówkę Marinette, na wypadek, gdyby naprawdę zmieniła zdanie i pożegnali się. Dziekan wyszedł z pokoju z oburzonym dyszeniem, goniąc ślusarza do sąsiedniego korytarza, aby dowiedzieć się o stanie kajdanek.

Adrien kilkakrotnie zgiął rękę i wyprostował: "Wow." To było dziwne uczucie, być w stanie swobodnie poruszać ręką po tym, jak musiał stale pamiętać o ręce Marinette. Czuł się trochę samotny nawet, jeśli był całkowicie szczery wobec siebie. Instynktownie sięgnął między nich i chwycił jej prawą rękę, ponownie przepuszczając jej palce, a małe spojrzenie, które mu dała, powiedziało mu, że ona też tego chce.

Alya położyła dłonie na biodrach i wykrzyknęła:

- No cóż, założę się, że to odciążenie! Nareszcie wolni! Dalej, kochani, upamiętnijmy to wydarzenie, robiąc zdjęcia!

Poza Luwrem Alya robiła zdjęcia w różnych pozach: głupich, uroczych, romantycznych, uszy, znaki pokoju i innych.


Kiedy dalej śmiali się i robili więcej zdjęć, usłyszeli, jak ktoś nagle krzyczy, a dźwięk spadającego na podłogę dużego stosu papierów brzmi nieomylnie.

Obrócili głowy, aby zobaczyć, że rowerzysta przypadkowo natknął się na pracownika, który przeszedł przez dziedziniec w kierunku Luwru. Kolarz krzyknął szybko: "Przepraszam!", ale nie zatrzymał się, by sprawdzić, czy kobiecie nic nie jest. Troje nastolatków pośpieszyły, aby pomóc. Dziewczęta pracowały nad odebraniem dużego stosu papierów roboczych, podczas gdy Adrien pomógł jej wstać.

- Wszystko w porządku, madame? - Zapytał. - Jest Pani ranna?

- Wszystko w porządku, dziękuję. Ledwo mnie otarł. Po prostu straciłam równowagę - odpowiedziała.

To właśnie w trakcie oddawania papierów pozbieranych z ziemi Marinette i Adrien zaskoczeni uświadomili sobie, że to właśnie ta kobieta była Nostalgiakiem, a raczej osobą która dzień wcześniej została zaakumowana w Nostalgiaka. Para spojrzała na siebie z szeroko otwartymi oczami, a potem wszyscy wstali, gdy wszystko pozbierali.

Marinette odzyskała panowanie nad sobą po początkowym zaskoczeniu, kiedy ją zobaczyła, po czym spytała:

- Może pomóc Pani wnieść te papiery do środka?

Pracownik, którego plakietka brzmiała "Sybil Zegar", odpowiedziała:

- O nie, jest w porządku, mogę sobie sama poradzić. - Spojrzała na nich przez chwilę zamyślona, po czym kontynuowała z małym uśmiechem - Miło jest widzieć młodych ludzi wspólne zapisując wspomnienia. To znacznie łatwiejsze niż kiedyś, gdy byłam młoda, a my nie mieliśmy tej technologii. - Marinette, słysząc to, musiała stłumić chęć, by jej oczy otworzyły się z szoku. Kobieta powiedziała dalej - Przy okazji, możecie mieć naprawdę dobre światło, jeśli staniecie tam przy tej ławce - wskazała za siebie i odwrócili głowy, by zlokalizować wspomnianą lokalizację. - Muszę wracać do pracy, ale uważajcie i życzę miłego ranka, waszej trójce.

Mlle Zegar skinęła im krótko głową, po czym wróciła do Luwru, machając na pożegnanie. Adrien i Marinette spojrzeli na siebie zaskoczeni. Adrien wzruszył ramionami i obaj się uśmiechnęli. Nie mieli szansy sprawdzić jej po bitwie z akumą, ponieważ ich transformacje były tak bliskie wyczerpania, ale okazało się, że radzi sobie lepiej, niezależnie od tego.

Alya powiedziała, że spotyka się z Nino na śniadanie, więc wyjechała wkrótce po tym. Pożegnali się i ochroniarz Adriena zawiózł ich do szkoły.

Zrobili dobry użytek z tego czasu w samochodzie, aby sprawdzić, co powiedzieliby swoim przyjaciołom i krewnym, a może, być może, skorzystają z okazji kilku pocałunków pomiędzy zdaniami.

Kiedy więc przyszli do klasy trzymając się za ręce, oboje wyglądali na świeżo po pocałunkach, całe piekło rozpętało się w klasie. Nawet Madame Bustier uśmiechała się, gdy patrzyła na nowiutką parę, podczas gdy Kim i Alix byli bardziej... głośni na ten temat, i nie było ani jednej tajnej wymiany słów między niektórymi kolegami z klasy.

Alya popatrzyła na nich przez chwilę, z uśmiechem na ustach. Była szczęśliwa z powodu swoich przyjaciół, szczęśliwa, że wreszcie się nawzajem znaleźli. Ale wciąż odczuwała potrzebę stwierdzenia tego, co oczywiste.

- Wiesz, że Chloe będzie krzyczeć, prawda?

**~**~**

Chloe nie krzyczała. Po kilku chwilach weszła z Adrienem i Marinette, obejmując się nawzajem talią i stawiając biodra obok siebie.

- Adrienku, co to ma znaczyć?! - krzyknęła z oburzeniem.

Uśmiechnął się tylko.

- Dzień dobry, Chloe! Czy nie przywitasz się z moją nową dziewczyną? - przywitał się radośnie.

- A-ale, jak? Kiedy?! I-i... Dupain-Cheng, ze wszystkich ludzi?! Ona jest... Ona jest...!!

Adrien zmarszczył brwi i przerwał:

- Zastanów się dobrze, czy chcesz dokończyć to zdanie, Chloe. Jeśli nie możesz szanować Marinette, obawiam się, że nie możemy już być przyjaciółmi.

Chloe prychnęła z niedowierzaniem.

- To nie może być prawda, tak się nie dzieje. Dziś nie jest prima aprilis, prawda Sabrina? Na pewno żartujesz!

Adrien zdecydował, że przekaże swój punkt widzenia Chloe, więc nie będzie wątpliwości co do jego związku, niezależnie od tego, czy jej się to podoba, czy nie.


Zaskoczony oddech, który zerwał z Marinette, gdy ją złapał, nie przeszkodził mu w tym, że zatrzasnął jej usta, całując ją w sposób, który nie mógł być w żaden sposób oznaczony jako przyjazny lub przypadkowy. Ich koledzy z klasy krzyczeli i krzyczeli głośno w odpowiedzi. Rozstali się zaledwie kilka chwil później, kiedy mademoiselle Bustier głośno chrząknęła, obaj zarumienili się, ale cel został osiągnięty.

Chore wściekłe skrzeczenie można było usłyszeć z dwóch ulic.

W pobliskiej piekarni pewien mężczyzna spojrzał na żonę z porozumiewawczym uśmiechem.

- Wygląda na to, że córka burmistrza się dowiedziała.

Nawet jeśli oznaczało to niekończące się drażnienie się z przyjaciółmi o tym, że zdejmowanie kajdanek było bezużyteczne, nie powstrzymało to Adriena i Marinette od wirtualnego potwierdzenia tego dnia.

I jeśli ich kostium na Halloween w tym roku będzie oficerem policji przykuty kajdankami do przystojnego zbrodniarza, cóż, to był tylko szczęśliwy zbieg okoliczności.

**~**~**

Epilog

Manon Chamack usiadł na podłodze otoczony figurami różnych złoczyńców, gdy bawiła się ręcznie robionymi lalkami Biedronki i Czarnego Kota, które zwycięsko walczyły ze sobą nawzajem.

- Och, Czarny Kocie, jesteś moim bohaterem! - Wykrzyknęła 'Biedronka.'

'Kot' odpowiedział zaciekle.

- Och, ale Moja Pani, jesteś najodważniejsza! Kocham Cię!

Potem namiętnie uderzyła lalki, wydając wyjątkowo głośne całusy.

Usłyszała dzwonek do drzwi, ale nie zwracała na to uwagi. Kilka minut później Nadja weszła do sypialni Manona i zawoła ją.

- Co to jest, mamo? - Odpowiedziała siedmiolatka.

- Ja, uh... Jest coś w kuchni, co chcę ci pokazać. -Nadja zauważyła pytająco.

Manon podążył za matką do kuchni, niepewna, co może na nią czekać. Kiedy przybyli, zdziwiła się, widząc ostentacyjnie duży bukiet kwiatów lizaka na stole jadalnym, który był prawie tak wysoki jak ona.

- Mamusiu, to ogromny prezent!! - wykrzyknęła podekscytowana. - Kto ci to przysłał?

Nadja zmarszczyła brwi.

- To... to dla ciebie, właściwie.

- Dla mnie? - Manon uniósł brwi z niedowierzaniem. - Od kogo?

Nadja wzruszył ramionami.

Nie jest napisane. Jest wiadomość, która przyszła wraz z nią, kiedy została dostarczona. Wręczyła go Manon do przeczytania.

Dla Manon. Dziękuję Ci.

A & M

- 'Dziękuję Ci'? Dziękuję Ci za co?? Kim są A i M? - zastanawiała się Manon z szeroko otwartymi oczami.

Nadja pochyliła się nad blatem.

- Nie wiem, ale kimkolwiek są, na pewno są wdzięczni za wszystko, co zrobiłaś. - Położyła palce na jej podbródku i zastanowiła się przez chwilę. - Jesteś pewna, że nie wiesz, za co to jest?

Manon wzruszył ramionami.

- Nie mam pojęcia. Ale cokolwiek to było, musiało być dobre! Brawo ja!

Wiwatowała i skakała po stole, błogo nieświadoma przypadkowych zdarzeń, które nieświadomie rozpoczęła.

~ * ~ KONIEC ~ * ~

Continue Reading

You'll Also Like

7.1K 359 18
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
14.4K 469 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
209K 12.5K 97
Córka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie n...
60.6K 4K 43
,, Dokuczliwa amnezja - jednak Ciebie pamiętam, Utracony wzrok - jednak Twą postać widzę, Głuchy całkowicie - jednak Twoje słowa słyszę, Pozbawion...