Sweet Creature | l.s.

By MommyCyrus

98.6K 4.5K 19K

Louis miał wszystko. Karierę, pieniądze i popularność. Jedno wydarzenie zmieniło jego życie, w prawdzie nie o... More

#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#16
Epilog

#15

4.4K 249 881
By MommyCyrus

Kochani, liczę na komentarze, bo dziś zdecydowana jazda bez trzymanki!

To było bolesne, gdy za każdym razem widziałem jak kosmyk jego włosów (które zaczęły zadziwiająco szybko rosnąć) opadał na jego lewe oko i po prostu chciałem podejść i włożyć ten przydługi loczek za jego ucho, ale nie mogłem. I za każdym razy, gdy oblizywał usta - chciałem podejść i je pocałować - nie mogłem. Kiedy widziałem, że się stresował i obejmował ramionami - to powinienem podejść i go przytulić, ale nie mogłem. I za każdym razem chciałem spojrzeć mu w oczy i powiedzieć przed występem, że jest najcudowniejszy, ale nie mogłem.

Może to wydać się wielu osobom szczeniackie, ale z każdym następnym dniem moja frustracja seksualna niebezpiecznie rosła. Nieważne, że codziennie sam próbowałem się zaspokoić, to nie było wystarczające.

Wiele zmieniło się za trzecim występem na żywo, kiedy widziałem, że Harry wygląda na nieco... smutniejszego niż zwykle, zmartwiłem się. I dostrzegłem wtedy, że on też wszystko to przeżywa.

Moja drużyna szła wraz z tą Simona łeb w łeb i jak na razie żaden ich uczestnik nie odpadł. Postanowiłem, że muszę porozmawiać z Harrym. Ale nie kurwa przez telefon. Twarzą w twarz.

I wtedy zaczęło się kombinowanie, myślenie, knucie i nawet przeszło mi przez głowę to, by podzielić się moją i Harry'ego sytuacją z Aydą, której przez program naprawdę zacząłem... ufać.

Nie mieliśmy jak spotkać się, tak długo jak w domu X Factora znajdowali się rywale Stylesa wraz z odwiedzającym ich co jakiś czas Cowellem.

W pewnym momencie zauważyłem, że to stało się niebezpiecznie dziwne, kiedy siedziałem w pokoju hotelowym, patrząc w jedne punkt i myśląc o tym, że muszę spotkać się z Harrym. Muszę, muszę, po prostu muszę! Ale musiałem mieć plan.

Trzeba było odwrócić uwagę Simona od domu X Factora, abym miał pewność, że nie przeszkodzi mi. To samo z tym wkurwiającym mojego chłopca rudzielcem, ale... nie dało się tego zrobić bez osób trzecich!

Dlatego poderwałem się z fotela rzucając na mój telefon, który leżał gdzieś na łóżku. Chwilę wpatrywałem się w nazwę kontaktu, nim kliknąłem "zadzwoń". Chwilę później usłyszałem głos Liama.

- Co tam, stary?

- Payno, musisz mi pomóc. - rzuciłem. - Ja już tak dłużej nie wytrzymam, muszę spotkać się z Harrym. Muszę.

- Louis, nie pieprz... Dasz radę. - mogłem sobie wyobrazić jak macha na mnie ręką. - Nie jesteś małym dzieckiem.

- Nie mów mi kurwa czy wytrzymam czy nie! - podniosłem na niego głos, szybko jednak się ogarniając. - Przepraszam.

- Wow. Czyli jest serio źle...

- Jest, Liam... Jest. - potwierdziłem wzdychając głośno i ciężko. - Czuję się chujowo, jakbym miał jakieś kurwa stany lękowe! Nie wiem co się dzieje!

- Mam mnóstwo znajomych, Tommo. - zaczął. - Wiele z nich ma kogoś, ale przysięgam, że nikt nie jest przywiązany do swojej drugiej połówki jak ty do Harry'ego.

Jego słowa sprawiły, że jeszcze bardziej skrzywiłem się, robiąc z ust podkówkę. - Po prostu go potrzebuję, do życia, okej? Może to tandetne, ale tak jest! Dlatego muszę się z nim spotkać, tylko nie wiem jak to zorganizować.

- Mam rozumieć, że ja jestem Ci do tego potrzebny? - westchnął. - Nie oczekuj ode mnie złotych gór.

- Chcesz, żebym dostał szału? Rozmowy z nim przez telefon już mi wcale nie wystarczają, wiesz? - spytałem. - Ty tego nie zrozumiesz bo masz tego swojego Zayna na miejscu!

- Ale my nie jesteśmy razem...

- Tak, tak. - prychnąłem. - Cokolwiek. Proszę, Liam, pomóż mi pozbyć się Simona i współlokatora H. Chociaż na godzinę.

- Ale co ja mam zrobić? - spytał zrezygnowany. - No pomyśl tylko! Ja jestem bezsilny.

- Kurwa, z Simonem może być łatwiej niż z tym rudym... - zamyśliłem się. - Powiedz mu, że musisz się z nim spotkać. Że ma to związek ze mną. On cię posłucha.

- Dobra, dobra... A jakbym tak sprowadził kogoś do tego rudzielca? - spytał mnie. - On ma narzeczoną, nie?

- Ja... - urwałem, zakrywając usta ręką. - Jesteś geniuszem, wiesz? Naciesz się tą chwilą bo nie usłyszysz tego ponownie za szybko!

- Dobra, dobra... Musisz mi wysłać dane tego młodzieńca. - powiedział szybko. - I wiesz, fajnie by było jakbyś już dał mi spokój, bo przerwałeś mi... W ważnych rzeczach, karle.

- Błagam, nie mów, że ma to związek z robieniem loda Malikowi. - jęknąłem, przecierajac oczy.

- Nie! Oczywiście, że nie! - zaprzeczył od razu. - To on robił go mi.

- Fu. - wytknąłem język. - Wyobraziłem to sobie... W każdym bądź razie, ja spadam, ale proszę załatw to szybko, ja SMSem wyślę ci dane tego chłopaka.

- Jasne, robię to tylko dlatego, że płacisz całkiem zacnie. - parsknął. - Dobra, uh, narka. - po czym rozłączył się.

- Niegrzeczni. - parsknąłem, wchodząc w wiadomości z przyjacielem, aby wypisać mu to co wiem od Harry'ego. Oby się udało...

*

d: Liam

Teren czysty, bądź uważny.

Ledwo powstrzymałem się, żeby nie pisnac

Do: Liam

Kocham cię! (Troszeczkę)

Od: Liam

Tak, tak. Wszyscy wiemy, że mnie wielbisz. Powodzenia!

Po wysłaniu mu paru, kolorowych serduszek (jestem bardziej gejowski niż sądziłem) jak najprędzej założyłem na plecy kurtkę, a na nogi wciągnąłem buty.

Spojrzałem w lustro w łazience, poprawiając grzywkę palcami i spryskałem szyję perfumami, które Harry uwielbia. Nie chciałem go informować o moich działaniach, niech cieszy się z "niespodzianki".

Nie fatygując Evana, sam wsiadłem w auto, łamiąc co najmniej połowę przepisów. Musiałem w końcu dotrzeć na miejsce jak najszybciej!

To jak się cieszyłem, że będę mógł zobaczyć Harry'ego nie było możliwe do opisania. Po prostu w tym momencie zachowywałem się tak, jakbym go nie widział co najmniej rok, ale ja zwyczajnie chciałem złapać jego twarz, obejrzeć ze wszystkich stron i wycałować, położyć swe usta wszędzie, na każdej części jego ciała. To już można nazwać uzależnieniem. Jestem uzależniony od Harry'ego Stylesa, bez niego nie żyję, nie istnieje połowa mnie.

Problem zaczął się po tym jak dojechałem na miejsce i zdałem sobie sprawę z tego, iż przecież musiałem przejść przez cały dom do pokoju chłopaka bez zauważenia!

Westchnąłem buńczucznie, myśląc o tym, jak powinienem to zrobić. Musiałem to jakoś rozplanować w głowie, w której w tym momencie powtarzało się w kółko imię mojej miłości.

- Jebać to. Raz się żyje. - uderzyłem się z determinacją w kolano, zanim wyciągnąłem klucze ze stacyjki i wyszedłem z auta. - Od czego jest wejście ewakuacyjne.

Schowałem kluczyk do tylnej kieszeni moich spodni, mając w poważaniu, że pewnie porysuję nimi wyświetlacz telefonu. Zatrząsnąłem lekko drzwi samochodu ruszając do drzwi.

Poruszałem się wyjątkowo cicho jak na mnie, przekręcając klamkę ledwo o milimet,r dokładnie wyglądając na korytarz.

Kiedy zobaczyłem pusty hol, zamknąłem za sobą wrota i postawiłem stopę na podłodze wyłożonej marmurowymi płytami. Zobaczyłem po prawej duże schody. Nie słyszałem żadnych głosów, więc zacząłem po nich kroczyć na górę.

Może każdy siedzi w swoim pokou - pomyślałem, bardzo cicho, aczkolwiek zgrabnie poruszając się na górę.

Pokonywałem spokojnie stopnie, kiedy nagle usłyszałem głos Aydy. Kurwa. Zatrzymałem się nagle, opierając plecy na ścianę, i przeraziłem się, ponieważ ona zaczęła się tu zbliżać.

- Poczekaj, co o tym sądzisz? - zawołała do niej kobieta (po głosie mogłem poznać, że była ode mnie dużo starsza) a odgłos obcasów oddalił się od schodów.

Westchnąłem w myślach, zagryzając wierzch mojej dłoni, by nie wyszło ono tak naprawdę z moich ust. Po tym, stwierdziłem, że zmienię taktykę i po prostu tam wbiegnę. I to był dobry plan, dopóki nie wpadłem na wcześniej wspomnianą kobietę, która na mój widok uśmiechnęła się szeroko.

- Louis, skarbie! - od razu przytuliła się do mnie na powitanie, a ja zastygłem. - Gdzie się wybierasz?

- Ja... Wiesz. - szybko zebrałem myśli w swojej głowie. - Przyszedłem do moich dziewczyn zadać jakieś tam pytanie Molly, ale Simon o tym nie wie, więc proszę cię byś ten fakt zostawiła dla siebie, dobrze? - zamrugałem ładnie oczami.

- Ale dziewczyny mają pokoje na parterze. - zmarszczyła brwi, a ja pobladłem. - Tutaj są ludzie powyżej trzydziestki i... chłopcy. - uśmiechnęła się jakby do siebie.

- Tak, tak... ale chciałem życzyć wszystkim powodzenia na jutrzejszym występie. - uśmiechnąłem się do niej szeroko.

- Jasne. - poklepała mnie lekko po ramieniu. - Harry ma pokój na końcu. - szepnęła mi na ucho.

- Ehm... C-co? - zmarszczyłem brwi, automatycznie przerażając się, gdy ona patrzyła na mnie cały czas się uśmiechając.

- Idź. Nate wyszedł niedawno i nie mam pojęcia kiedy wróci. - ponagliła mnie, wręcz popychajac w odpowiednim kierunku.

- J-ja... - jąkałem się. - Tak, uh, dzięki! - szepnąłem do niej, truchtając na koniec korytarza.

Co jest, do cholery? Czy już wszyscy się domyślili? - zaśmiałem się krótko w myślach, łapiąc zdecydowanym ruchem na klamkę od drzwi, za którymi znajdował się mój aniołek.

Przegryzłem wargę, spoglądając przed siebie. Harry leżał tyłem do mnie zapatrzony w swojego mac booka. Cicho zamknąłem drzwi, uśmiechajac się gdy widziałem jak swobodnie leżał na łóżku. Rozłożony jak syrenka. - Wróciłeś już? - spytał, mając na myśli oczywiście swojego kolegę.

- A co? Nie chcesz mnie tu?

O mało nie zrzucił laptopa z łóżka przez to jak gwałtownie przekręcił się na plecy, aby spojrzeć na mnie swoimi ogromnymi, pięknymi oczami z wymalowanym na twarzy szokiem. - Louis?! - krzyknął, a ja położyłem palec na ustach, aby dać mu znak, że ma być cicho.

- Shh... Musisz być bardzo ci- - nie zdążyłem dokończyć, kiedy Harry rzucił się na mnie z ogromną siłą, przyciskając swoje ciało do mojego. Oddałem uścisk jeszcze mocniej, gdy wymawiał cichutko w kółko i w kółko moje imię.

Odwzajemniłem uścisk i nawet nie zdołałem dobrze się tym nacieszyć, a brunet wpił się łapczywie w moje wargi.

Jęknąłem naprzeciw jego ust oddając pocałunek, błądząc dłońmi po jego włosach i policzkach. Poczułem, że znów w swoich ramionach mam cały świat i już nigdy nie chcę go tracić.

Zamieniłem nas miejscami, tak by tym razem to on był przyciśnięty do ściany, kiedy przycisnąłem palce do jego bioder.

- Tęskniłem tak bardzo, Harry. Nie wyobrażasz sobie. - załkałem żałośnie, odsuwając się od niego i patrząc w jego oczy. - Bez ciebie jestem nikim. To jak puste niebo. Bez gwiazd. Bez niczego. Zwykła nicość.

- Przestań kurwa gadać i dotykaj mnie wreszcie. - sapnął, biorąc moją dłoń w swoją i przenosząc na szczuplutkie podbrzusze.

- Oczywiście... Oczywiście. - szepnąłem, wkładając dłonie pod jego koszulkę i zamknąłem oczy, czując pod palcami moje ulubione miejsca.

Równocześnie też zassałem skórę obok jego obojczyka między, gdy on jeknal. - Pieprz mnie już, błagam.

- Nie będę cię pieprzyć. - zaprzeczyłem, ściągając jego koszulkę. - Będę się z tobą kochać. By pokazać ci jak bardzo tęskniłem.

Ponownie ujął moją dłoń, aby zacząć składać na jej wierzchu mnóstwo pocałunków, przechodząc stopniowo do palców, które ostatecznie zassał.

- Kocham cię przeraźliwie mocno. - powiedziałem mu, unosząc jego brodę do góry, by na mnie spojrzał. Ująłem jego twarz w dłonie nim zacząłem całować jego policzki i każdy inny element jego twarzy. Później uniosłem go, kładąc na małym łóżku.

- A jak k-ktoś tu wejdzie? - zapytał z niepokojem, gdy ja pozbyłem się własnej koszulki.

- Mamy na oko dwie godziny, o wszystko zadbałem. - pocałowałem jego pępek i miejsce nad nim. - Po prostu musimy być cicho. - szepnąłem.

- Ja nie umiem, Lou... - wymamrotał, zasłaniając prędko ręką usta, gdy zassałem się z głośnym westchnięciem na jego sutku.

- Musisz dać radę. - powiedziałem, przejeżdżając palcami po jego żebrach. - Wiem, że sobie z tym poradzisz.

- Proszę, Louis tylko nie rób tego tak powoli, błagam. - wręcz zaskomlał, wplatając palce w moje włosy, kiedy złączył nasze usta.

Wymamrotałem coś między jego wargami, gdy otrzymałem dostęp, aby wsunąć w nie język. Harry przyjął go od razu chętnie, gdy jedną ręką pozbywałem się jego spodni i bielizny w tym samym momencie.

On nie tracąc czasu, również zaczął rozbierać mnie z mojej dolnej garderoby, co chwila całując moje już podpuchnięte wargi oraz szczękę.

- Jesteś najwspanialszy wiesz? - spytałem go, przeczesując mocno gęste włosy. - Uświadomiłem sobie, że po prostu... Jesteś tym, co jest niezbędne w moim życiu i ja nie mogę żyć bez posiadania cię.

- Mógłbym odpaść z programu. - wyznał, nagle jęcząc odrobinę głośniej, lecz zasłoniłem mu buzię. Masowałem jego o dziwo już całkowicie twardy członek, skupiając się najbardziej na główce.

- Jesteś najlepszy w tym programie. - powiedziałem mu całkowicie szczerze, odsłaniając jego usta.

- M-mogę zrobić ci dobrze u-ustami? - spytał, masując palcami skórę mojej głowy.

- Tak, oczywiście, słoneczko. - wysłałem mu najpiękniejszy uśmiech. - Jestem cały twój, rozumiesz? Jesteśmy tylko my i możesz zrobić ze mną wszystko.

Odsunąłem się delikatnie od chłopaka, aby on mógł przenieść się na brzuch, gdzie miał znacznie ułatwiony dostęp do mojego kutasa, którego całą długość polizał.

- Robisz to świetnie, skarbie. Najlepiej. - pogłaskałem go po policzku, gdy spojrzał w moje oczy. - Pokaż jak mnie kochasz. - Mogę zgasić światło?

- Ale ja chce cię podziwiać... - wydąłem wargę, marszcząc brwi przez tę nietypową prośbę.

- Chcę żebyś to poczuł. Zobaczysz, że to będzie lepsze. - powiedział szybko wstając, by zgasić światło. Teraz jedynie widok z okna oświetlał pokój. Panowała w nim ciemność.

- H, gdzie jeste... Oh, kurwa, tutaj jesteś... - jęknąłem, od razu odnajdując w mroku jego włosy, które złapałem rozkoszując się cudownymi, ssącymi mnie ustami.

- Teraz... Poczujesz to lepiej. - przemówił, zabawiając się moimi jądrami, po chwili zasysając usta na główce mojej męskości. I cholera. Miał rację.

Głaskałem jego miękkie, gęste loczki, parę razy pozwalając sobie na małe szarpnięcie ich, gdy chłopak zaczynał brać coraz więcej mnie do gardła.

Kiedy jęknął mając mnie w ustach, przez całe moje ciało przeszły przerażające dreszcze. Chwilę później zacząłem szarpać włosami Harry'ego kiedy brał mnie w szybkim rytmie.

Jego usta wydawały w trakcie tego cudowne, niesłychanie sprośne odgłosy, a ja czułem, że zaraz zwariuję jeśli sam nie sprawię mu przyjemności.

- W-wystarzy, kochanie. P-proszę. - Jęknąłem unosząc głowę do góry. Moja męskość uderzyła w jego policzek gdy spojrzał na mnie. - Muszę cię przygotować, ale nie mam czym. Ch-cholera, chodź tu do mnie.

Chłopak wyciągnął do mnie pospiesznie ręce, a ja przekręciłem go na łóżko tak, by leżał na brzuchu tyłem do mnie. Już po chwili nachyliłem się nad jego pośladkami, które rozchylilem lekko.

- Włóż dłoń do ust. - nakierowałem jego rękę do jego twarzy. - Trzy palce. Musisz być cichutko, kochanie. Dasz radę dla mnie?

- A co chcesz zrobić? - wyszeptał, a ja w tym też momencie przycisnąłem język do jego dziurki i zassałem się na niej.

- Przygotuję cię w ten sposób. Zaufaj mi. - powiedziałem, ponieważ nie robiliśmy tego wiele razy. Harry wydał z siebie przyjemne mruknięcie, kręcąc pośladkami, zanim posłusznie do ust włożył trzy palce swej dłoni.

Słyszałem dzięki moim wyostrzonhm zmysłom słuchu jak nawilża je w ten sposób, podczas gdy ja wsunąłem w niego koniuszek mojego języka, również w ten sposób go jako tako rozciągając.

Dłońmi rozchyliłem jego pośladki, by mieć lepszy dostęp do jego dziurki i oblizałem koniuszkiem języka obręcz mięśni mojego chłopca.

- J-już... - poprosił, a ja odsunąłem się, aby pozwolić mu wsunąć pierwszy, mokry palec do środka.

- Oh... Taki piękny, dzielny chłopiec z ciebie. - pocałowałem jego policzek oraz skroń, obserwując jak cudownie rozciąga się z przymrużonymi oczami.

- Tęskniłem za tobą... - wyskomał w miarę możliwości cicho. - Pomaganie sobie tylko palcami to nic, gdy robisz to ty...

- Za chwilkę się tobą zajmę, kochanie. - powiedziałem, całując wewnętrzną część jego ud, gdy rozszerzył nogi, co jakiś czas mocniej zginając je w kolanach. Pocałowałem również jego męskość, gdy dodał drugi palec.

Nawet w tej ciemności zdołałem dostrzec to jak bardzo wyginał swą szyję do góry, abym tylko go pocałował. Bezzwłocznie to uczyniłem, uśmiechając przy tym na to jak bardzo spragniony moich ust był Harry.

- U-uh... Loueh. - sapnął cichutko, kiedy odsunąłem jego dłonie po dłuższym momencie. Nakierowałem je na swoje ciało, by mnie dotykał w momencie, w którym chciałem w niego wejść.

- Kocham cię, jestem tu... - powiedziałem cicho, powolutku wsuwajac w niego główkę.

Harry zagryzał wargę, patrząc prosto w moje oczy, które błyszczały w ciemności. Powietrze co jakiś czas szybciej i wolniej uciekało z jego ust, gdy błądził dłońmi po moim karku.

- Czy mam zwolnić, kwiatuszku? - spytałem, jedną z dłoni opierając na poduszce przy jego twarzy.

- Nie, proszę... - szepnął, wyginając ciało w moim kierunku. - Proszę, pocałuj mnie jeszcze raz.

Oczywiście spełniłem jego prośbę, w tym samym też czasie wsuwajac się w niego odrobinę głębiej przez co on jęknął mi wprost do ust. Mógłbym spędzić z nim w taki sposób całą wieczność...

Po chwili, kiedy byłem w nim już cały złączyłem nasze dłonie obok jego głowy, pozwalając naszym ciałom złączyć się ze sobą.

Dyszeliśmy ciężko, co kilka moich bardzo delikatnych pchnięć całując się krótko, aby tylko móc czuć jak najwięcej kontaktu ze sobą.

- Kocham cię. - wyszeptał Harry z urwanym oddechem, wplątując dłoń w moje włosy, gdy drugą ścisnął mocno.

- Nie dam rady dzisiaj tak długo jak zwykle... - uprzedziłem go, chwile później się śmiejąc. - Jak pieprzony piętnastolatek...

- Miałem w-właśnie to powiedzieć, ale nie chciałem... się ośmieszyć. - zachichotał naprzeciw moich warg. - Za bardzo tęskniłem.

- Nigdy, kurwa więcej. - wymamrotałem, zaczynając wykonywać odrobinę mocniejsze pchnięcia.

- Nigdy nie chcę... cię tracić. - wyznał, odchylając głowę do tyłu, gdy jego plecy lekko wygięły się w łuk.

Ja korzystając z tej okazji, pocałowałem jego śliczne jabłko Adama oraz obojczyki.

To był po prostu moment, kiedy musieliśmy odczuwać swoje usta na każdym elemencie skóry i ciała, by czuć, że jest to realne. Że po tak długim czasie naprawdę tu jesteśmy razem. Zjednoczeni w jedność. Znów dwa serca w jednym domu.

- Kocham cię, kocham cię kurwa, najbardziej, kurwa na świecie... - jęknąłem cicho w jego szyję, przygryzajac lekko skórę.

- Kocham cię bardziej niż wszystko inne. Lou, już nie dam rady, oh! - jęknął głośniej bardzo mocno wpijając zęby w dolną wargę.

Nie miałem już nawet woli, aby go uciszyć, ponieważ w momencie, w którym tylko z mych ust wyleciało ponownie jego imię, doszedłem mocno w jego wnętrzu.

Mokre nasienie Harry'ego ubrudziło nasze brzuchy, a kiedy mój orgazm się skończyć oparłem o siebie nasze czoła. Nie obchodziło nas to, że dyszymy na swoje twarze co nie było zbyt gorące, ale nie było to ważne, bo po chwili na twarz Harry'ego wpłynął spełniony uśmiech, a to sprawiło, że i ja nie mogłem nie podnieść kącików ust ku górze, gdy przymknąłem powieki.

Począłem zmęczony całować go po całej twarzy, nie mogąc powstrzymać się od chichotu.

- Przytul mnie... - szepnął naprzeciw mojej twarzy, trzymając ramiona owinięte w okół mojego karku. - Zanim będziesz musiał iść.

- Nie mów tak... - mruknąłem, wysuwając się z niego. - Nie chcę iść, nie chcę...

- Musimy się ogarnąć zanim tu przyjdzie Nate. - szepnął do mnie, patrząc na mnie cały czas patrząc się we mnie o sapnął cichutko. - Wiesz, że bez ciebie tutaj nie ma dobrej zabawy? Wcale mnie nie cieszy ten X Factor.

- Nie powinieneś tak mówić. - powiedziałem, przytulając go do swojej kartki piersiowej gdy już położyłem się na plecach. - Masz szansę zaistnieć, kochanie.

- Nawet nie wiem czy to jest coś, czego pragnę. - westchnął, kładąc dłoń na moim torsie i pocałował znów moją szczękę. - Tylko chciałem zobaczyć jak tu jest. Nie chcę robić z siebie celebryty przez to, że tu jestem.

- Spróbuj, proszę? - głaskałem go po twarzy. - Nie rezygnuj z tego, bo będziesz żałował.

- Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Teraz muszę nacieszyć się tobąm - powiedział, wyciskając pocałunek na moim ramieniu.

- Przecież ja zwariuje do końca programu teraz nie widzieć się z tobą. - westchnąłem.

- Ciężko mi tu bez ciebie... - wyznał Harry, zupełnie jakby czytał mi w myślach. - Nie dość, że jestem oddalony od domu to jeszcze od ciebie.

- Damy rade, skarbie. - złożyłem kolejny pocałunek, tym razem w jego włosach. - Jeśli moją trasę przeżyliśmy, teraz też nam się uda!

- Obiecujesz? - zachichotał, kiedy delikatnie zawisłem nad nim kładąc dłoń na jego wąskim które począłem z czuciem głaskać.

- Ja nie obiecuję. - powiedziałem poważnie. - Ja ci przysięgam. Gdy to się skończy nigdy nie będziesz już sam.

Harry uśmiechnął się do mnie wplątując palce w moją karmelową grzywkę. - Proszę, pocałuj mnie...

- Nie proś, po prostu to rób. - rzuciłem, od razu wpijajac się w jego wargi, dodatkowo przyciągając szczupłą nogę na swoje biodro.

Harry jęknął w moje usta od razu oddając każdy najmniejszy ruch z dłonią ulokowaną na mojej szczęce. Poczułem teraz niezwykłą moc. Mógłbym skoczyć za Harrym w ogień i w wodę, mógłbym paść przed nim na kolana, błagać o to, by spędził ze mną wieczność. Nasza miłość stała się jeszcze silniejsza.

Jednakże to cudowne uczucie jego ust na moich oraz dłoni błądzących po moim ciele, gdy drzwi do pokoju Harry'ego i Nate'a niespodziewanie się otworzyły.

Harry od razu odskoczył ode mnie, zasłaniając się pościelą, kiedy ja wydałem z siebie przestraszony jęk patrząc w osłupieniu w gotującego się przede mną Simona i Liama stojącego obok mężczyzny.

Na twarzy mojego przyjaciela malowalo się równie wielkie przerażenie jak na naszych, gdy Harry niemal wpakował moją głowę pod pościel.

- Nie... Nie wierzę w to! - warknął głośno Simon. - Po prostu to jest chore! Obrzydliwe! jak w ogóle... Harry! Chciałem zrobić z ciebie gwiazdę! Miałeś zarabiać miliony! Zachowałeś się... Puszczalsko.

- Odszczekaj to! - krzyknąłem wsciekle, wyruszają głowę spod kołdry. - Nie waż się tak do niego mówić!

- A ty co!? - parsknął głośno, łapiąc się za głowę. - Jesteś jeszcze gorszy, niż mogłem przewidzieć! Gówniarz! Powienieneś się wstydzić!

- Czego?! - warknąłem. - Tego, że jestem blisko z moim chłopakiem?! - wrzasnąłem mu w twarz, z satysfakcją widząc jak jej wyraz się zmienił. - Tak! To on jest tym jebanym "sekretne kochankiem"!

Simon patrzył na mnie w osłupieniu. Wyglądał jak wulkan, który dopiero teraz mógł wybuchnąć. - Masz godzinę Styles i nie chcę cię więcej zobaczyć na oczy! To koniec twojej kariery! A ty, Tomlinson. Nie masz wstępu do domu jurorskiego do końca programu. Nie obchodzi mnie nic.

- Zniszczę cię jeśli to zrobisz. - wysyczałem agresywnie. Harry wtulił się w mój tors. - Wszyscy dowiedzą się jak manipulującym jesteś potworem! Williamsów mam za sobą!

- Nikt ci nie uwierzy... A oni? Są moimi pracownikami. Rządzę nimi wszystkimi. Macie godzinę i ani sekundy dłużej!

- Pierdol się. - dosłownie splunąłem mu pod nogi, następnie, ignorując jego minę, sięgnąłem po nasze bokserki.

Usłyszałem trzask drzwi, i spojrzałem na Liama, który patrzył na mnie przepraszającym spojrzeniem. - Wychujał mnie... Nie wiedziałem że jest aż tak cwany ja- przykro mi chłopaki.

Machnąłem tylko ręką. - Nawet nie wiecie jak mi ulżyło, gdy powiedziałem to wszytko, ale... Harry... - przytuliłem się do niego mocniej. - To przeze mnie cię wyjebał. Moja wina...

- Nie, Lou... Ja, nie- nie żałuję tego, wiesz? - spojrzał na mnie. - Wolę ciebie od tego głupiego show. Gdybyś dzisiaj do mnie nie przyszedł chyba bym zgłupiał.

- Jestem ciekawy co on wykombinuje. - burknąłem, wychodząc spod pościeli, jedynie w samej bieliźnie. - Przecież musi wymyślić jakąś wymówkę na to czemu nie ma cię już w programie.

- A co powiesz drużynom? - spytał Liam. - To znaczy... Chcecie się przed nimi...

- Mam ich w dupie. - prychnął Harry, nawet mnie doprowadzając tym do zdziwienia.

- A ja nadal mam funkcję jurora. Nie mam jedynie wstępu do domu, zobaczysz, że Simon im coś naopowiada...

- To już jest wasza decyzja. Ja będę czekać w samochodzie. - odpowiedział, bezsilnie rozkładając ramiona, po czym otworzył drzwi, by następnie zostawić nas samych.

- Louis, co teraz zrobisz? - spytał cicho Harry, gdy zakładałem koszulkę.

- Wstawię na instagram zdjęcie twojej dupy, żeby go wkurwić. - fuknąłem.

- Przestań, bądź poważny. - zawinął się jeszcze bardziej w pościel, krzywiąc. - Nie tak wyobrażałem sobie powrót do domu. Boże, to takie żenujące.

- Żenujący jest w tej sytuacji tylko i wyłącznie on, skarbie. - pocałowałem go w czoło. - Na razie czekamy. Ja postaram ujawnić się szybciej niż było to z początku zaplanowane.

- Muszę się spakować... Myślisz, że uczestnicy się zdziwią? - spytał, podnosząc się ociężale z łóżka.

- Byłbym w szoku gdyby stało się inaczej. - odparłem, teraz zapinajac spodnie. - Jesteś w końcu z nich wszystkich najlepszy.

- Może powiem, że umarła mi babcia, czy coś. - zachichotał, doprowadzając się do porządku. - I nie, nie jestem najlepszy, Lou. Tu jest wiele osób, które rzeczywiście tego pragną, a ja? Jednak zostanę przy moich książkach, ale możesz zatrudnić mnie jako support na koncertach. - zaśmiał się.

- Ludzie będą kupować bilety na mój koncert tylko po to by zobaczyć ciebie. - powiedziałem mu szczerze.

- Oh, przestań mi słodzić. - wydął dolną wargę, chwilę później stojąc przede mną ubrany. - Teraz nie będziemy się widzieć już w ogóle, kiedy wyjadę.

- Nie panikuj. - odrzekłem. - Będziesz po szkole przyjeżdżał od razu do hotelu i nawet weekendy będziemy spędzać razem, bo X factor jest tylko wieczorem przecież!

- No dobrze, ale będę dzwonił do ciebie co chwilę. - uśmiechnął się krzywo, kiedy stanąłem przed nim.

- No ja mam nadzieję. - poruszyłem figlarnie brwiami. - Pomogę ci się spakować, dawaj, nie tracmy czasu.

Po chwili zaczęliśmy pakować rzeczy Harry'ego. Założył on jeszcze na siebie sweter i przywrócił włosy do porządku. Kiedy stanął przede mną z walizką na kółkach to dopiero teraz do mnie dotarło. Świadomość tego, że Harry nie ma już o co walczyć, jest wyeliminowany z programu.

- Przepraszam. - powtórzyłem się. - Ciągle mam wrażenie, że to moja wina... - przytuliłem go do siebie mocno.

- Nie obwiniaj się. - powiedział twardo, obejmując mnie mocno w tali. - Tu są inni uczestnicy, którzy zasługują na wygraną bardziej. A teraz... Co zrobimy z moim wyjściem? Muszę się pożegnać ze wszystkimi.

- Więc idź. - westchnąłem. - Ja wyjdę bez żadnych podejrzeń i poczekam na ciebie w aucie.

- Jasne. - uśmiechnął się ostatni raz spoglądając na pokój zanim opuścił pomieszczenie tak, jak uczynił to Liam, zaledwie kilka minut temu.

On ruszył w kierunku innego pokoju drużyny chłopców, gdy ja spokojnym truchełko zacząłem zbiegać po schodach.

- Nigdy nie widziałam go takiego... Przeraził mnie. - usłyszałem tam od razu głos Aydy siedzącej przy okrągłym stole w kuchni.

Obok niej spoczywal Robbie, a ich oczy momentalnie spoczęły na mnie, gdy tylko pojawiłem się w zasięgu ich wzroku.

- Cześć wam. - uśmiechnąłem się do nich, postanawiając, że przysiadem się na krótki moment.

- Co tu robisz? Dzisiaj piątek, bracie. - zagadał mój starszy kumpel.

- Em... - kobieta, najwyraźniej szybko w swojej głowie poukładała fakty, ponieważ od razu mi przerwała.

- Kurwa, okej. - westchnąłem głośno. - Ale to, co usłyszycie ma zostać tutaj, przy tym stole. - rzekłem twardo, spoglądając to na blondynkę, to na Robbiego.

Mężczyzna wyraźnie zmieszany, patrzył się w niezrozumieniu raz na mnie a raz na żonę, nim przemowilem. - Ja i Harry jesteśmy razem od roku i miesiąca z kawałkiem.

- Ale... - blondynka zmieszała się. - Jak- Jak to "razem"?

- Myślałem, że się domyśliłaś. - zaśmiałem się, zerkajac także na Williamsa który wyglądał jakby zobaczył ducha. - To on jest moim "sekretnym kochankiem". To on wiecznie chował się przed paparazzi pod kapturami.

- Tak. Domyśliłam się, miałam podejrzenia. Ale myślałam, że po prostu... Podoba cię się, ale... ALE ŻE ROK?! - zaśmiała się, uciszając się dłonią. - I co teraz? Co on robi w X Factor?

- Zrobił mi mały skurwibąk niespodziankę i bez mojej wiedzy przyszedł na przesłuchanie. - wybuchłem śmiechem. - Od zawsze chciał spróbować czegoś w muzyce.

- I świetnie mu to idzie! Ma niewyobrażalny dar. - Robbie podekscytował się. - Cały czas nie dowierzam, że to ten chłopak o którym tyle mówiłeś i to... jest już poważne.

- Simon wyjebał go z programu. - powiedziałem im bezceremonialnie, ciężko jednak przy tym wzdychając.

- Że co?! - Ayda warknęła. - Nie może tego zrobić!

- Jak widać może. - zaśmiałem się gorzko. - Ja zaraz muszę wyjść z domu jurorskiego i nie mam do niego wstępu juz do końca programu.

- Ten człowiek jest popieprzony! Kurwa, co za... - burknęła kobieta bijąc dłonią o stół. - Homofob głupi! Mówię ci, gdyby Harry był dziewczyną pewnie by pozwolił wam być spokojnie razem.

- Nawet nie dał mi porządnie dojść do głosu tylko od razu zaczął wrzeszczeć na cały dom. - prychnąłem.

- Nigdy nie zrozumiem tego człowieka... Jest okropny, jakby chciał odebrać każdemu szczęście. - Robbie westchnął zrezygnowany.

- Mowiłem wam już. - mruknąłem. - Żona nie daje mu od lat i biedny staruszek świruje.

- Erm... C-cześć. - usłyszałem głos Harry'ego, który pojawił się w jadalni ze swoją walizką. Ayda od razu poderwała się do niego, zgarniając w ramiona.

On przez pierwszą chwilę znieruchomiał, przytulając ją, ale z małym opóźnieniem. - Nie przejmuj się, skarbie. - powiedziała mu.

- Już wiecie? - spytał, gdy kobieta położyła dłonie na jego ramionach.

- Nikomu nie powiemy, Harry. - uśmiechnął się Robbie. - Nam możesz ufać. Jesteśmy po waszej stronie.

- Dziękuję. - uśmiechnął się szeroko. - A ty, miałeś czekać w samochodzie. - wywrócił na mnie oczami.

- Zauważyłem ich i postanowiłem, że się dołączę. - odparłem. - W końcu to ostatni raz gdy gadam z nimi w tym domu...

- Zobaczysz, że Simon zmieni zdanie. - powiedział szybko Robbie. - A teraz, kiedy Harry tu jeszcze jest, stawaj koło niego i pokażcie jak razem wyglądacie!

- No nie wierzę. - przewróciłem oczami, kiedy mężczyzna popchnął mnie w stronę bruneta. Gdy już byłem obok niego, stanąłem na palcach, aby wydawać się mogło, że jestem z nim równy wzrostem.

- Oszust! - bąknął Harry, od razu to zauważając. Spojrzałem na niego kręcąc głową, kiedy złapałem luźno jego talię uśmiechajac się w stronę małżeństwa. - Muszę już iść... Mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze kiedyś. - powiedział do nich całkiem nieśmiało.

- Ja sobie nie odpuszczę jeśli ty nie wydasz jakiegoś albumu! - zawołał Robbie.

- Będę o tym myślać, ale na ten moment skupię się najważniejszych rzeczach. - spojrzał na mnie ukradkiem, wyciskając mocnego całusa na moim policzku, nim chwycił walizkę.

- Jesteście przeuroczy! - pisnęła Ayda. - Nawet ja i Robbie nigdy tacy nie byliśmy! Zwłaszcza on!

- Ej! - oburzył się jej mąż.

- Dziękujemy. - Harry zachichotał. - Będę czekać w samochodzie. Cześć wam, jesteście naprawdę w porządku.

Małżeństwo pomachało mu, a następnie blondynka przytuliła się do mnie. - Skopię mu dupę...

- Zrobimy to razem. Jestem na niego strasznie zły, nawet nie za to co zrobił jeśli to nie sprawiło, że Harry cierpi, ale za to, co powiedział. - warknąłem. - Kurwa, jestem tak zakochany...

I jak wrażenia?? Ale spokojnie, w kolejnym rozdziale już kolejna z dużą akcja ;)))

KOMENTUJCIE & GWIAZDKUJCIE

Continue Reading

You'll Also Like

3.6K 315 10
Harry jest studentem, który kocha jesień, kawę, ciasta i rysowanie. Posiada swoją ulubioną kawiarnię niedaleko swojej uczelni, do której przychodzi z...
9.5K 555 7
Pan Styles to najbardziej kontrowersyjny nauczyciel w szkole; albo się go nienawidziło, albo kochało razem z jego niecodziennymi garniturami. Pan Tom...
62.6K 1.4K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
4.6K 202 12
Głownie larry, ale będą wszystkie shipy. To będą krótkie oraz (i mam nadzieję) zabawne rozmowy pomiędzy członkami One Direction. Zainspirowała mnie j...