A/N Akcja tego rozdziału rozpoczyna się w momencie zakończenia wcześniejszego.
_____
- Kiedy pozwolisz mi cię mieć? - zapytał szeptem.
- Kiedy pomożesz mi w zmywaniu podłogi - powiedziała, wstając z biurka i podnosząc mop.
- Nie masz tego na myśli, prawda? - zapytał z niecierpliwością Malfoy, obserwując, jak zaczyna myć obszar wokół stołu, na którym siedział.
- Cóż, nigdy się nie dowiesz, jeśli mi nie pomożesz.
- Malfoyowie nie myją podłóg - stwierdził z dumą.
- Malfoyowie nie pomagają innym - wymamrotała ze złością.
- Cóż Hermus, myślę, że mogę cię mieć bez konieczności wycierania podłogi.
- Naprawdę? - uśmiechnęła się lekko, przed tym jak się od niego odsunęła.
- Tak - powiedział, zeskakując ze stołu i podchodząc do niej.
Potrząsnęła głową i uniosła mop.
- Uderzę cię tym ponownie, jeśli podejdziesz bliżej.
- Perwersyjnie.
- Och, zamknij się - zaśmiała się.
- Dobra, poddaję się - powiedział, unosząc ręce. Uśmiechnął się szeroko, po czym chwycił ją w talii, powodując upuszczenie przez nią mopa i piśnięcie. Popchnął ją na stół, podczas gdy ona się śmiała.
- Złaź - mruknęła.
- Wydaje mi się, że wcale tego nie chcesz - powiedział, pochylając się i całując ją w szyję.
- Chcę, jesteś taki ciężki.
- Sugerujesz, że mam nadwagę? - powiedział, brzmiąc na wyjątkowo urażonego.
- Jeśli powiem nie, zejdziesz ze mnie? - zapytała, unosząc brwi.
- Nie - powiedział z uśmiechem, pochylając się, by ją pocałować, ale chybił, gdy odsunęła głowę. - Czasami naprawdę mnie irytujesz.
- Och, dziękuję - powiedziała, uśmiechając się do niego. Wykorzystał to i schylił się, by ją pocałować. Nie protestowała, ale nie odwzajemniła pocałunku. Łapczywie atakował jej usta. Kiedy wsunął język do jej ust, jęknęła, a jej ręce powędrowały do jego włosów.
- Panie Malfoy, panno Granger - dobiegł ich cichy głos. Oboje powoli odwrócili głowy i zobaczyli zaciekawionego Snape'a stojącego w drzwiach.
Oczy Hermiony rozszerzyły się, gdy szybko odepchnęła od siebie Malfoya i wstała, by wygłosić swoją mowę obronną, ale Snape powstrzymał ją.
- Zanim powie mi pani, panno Granger, że wcale nie całowaliście się z panem Malfoyem, a ja miałem halucynacje, poinformuję was, że nie jestem ślepy i nie miewam halucynacji - powiedział, a jego usta wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu.
Hermiona wyglądała, jakby miała zamiar się rozpłakać i spojrzała na podłogę, całkowicie zniesmaczona sobą, podczas gdy Malfoy uśmiechał się jakby właśnie wygrał los na loterii.
- Panie Malfoy - powiedział Snape, odwracając się w stronę Ślizgona. - Wydaje mi się, że już ostrzegałem pana, co się stanie, jeśli przyłapię cię na tym ponownie.
Twarz Malfoya zmieniła się.
- Nie możesz powiedzieć mojemu ojcu, proszę, nie mów mu, proszę! - błagał.
Snape przewrócił oczami.
- Nie powiem twojemu ojcu, ale będę musiał porozmawiać z Dumbledorem.
- Och, w porządku - powiedział Malfoy, odprężając się. Oczy Hermiony powoli wypełniły się łzami.
- Teraz zostawię was, abyście skończyli sprzątać, przyjdę sprawdzić, czy faktycznie pracujecie przed końcem szlabanu - odwrócił się i wyszedł.
- Tutaj coś przegapiłaś - warknął Malfoy z miejsca za biurkiem nauczyciela.
- Zamknij się - burknęła Hermiona, kontynuując czyszczenie szafek.
- Więc Granger, jutro przedostatni dzień z Ellą... - urwał.
Przestała pracować i spojrzała na niego.
- Próbujesz nawiązać ze mną rozmowę?
-Tak, nudzę się - powiedział, wzdychając i odchylając się na krześle.
- W takim razie zrób coś - warknęła.
- Masz rację, powienienem coś zrobić, ale osoba, z którą chcę coś robić właśnie czyści półki.
Hermiona uniosła brew i potrząsnęła głową z dezaprobatą.
- Mężczyźni.
- Kobiety - zadrwił.
- Cóż, skończyłam - powiedziała Hermiona, odsuwając się i podziwiając czyste pomieszczenie.
- Dobra robota, Granger, byłabyś genialna jako sprzątaczka.
- Potraktuję to jako komplement - powiedziała, unosząc brwi.
- Ja nie daję komplementów, Granger, ja tylko je dostaję.
- Da się być bardziej snobistycznym?
- Czy to wyzwanie? - uśmiechnął się lekko.
- Chodź, pójdziemy po Ellę.
- Co robisz? - Malfoy zapytał później tego samego wieczora, pochylając się nad nią, aby zobaczyć, jak pisze list. - Piszesz listy miłosne? Do mnie?
- Do profesora Snape'a - warknęła Hermiona.
- Piszesz listy miłosne do Snape'a? - zapytał, poważnie zaniepokojony.
- Nie, piszę list z przeprosinami do profesora Snape'a, McGonagall i Dumbledore'a w sprawie mojego zachowania.
- Twojego zachowania?
- Tak, najpierw walka na jedzenie, a teraz całowanie.
- Myślę, że to wspaniałe, że wyzwalam w tobie buntownika, podoba mi się to - powiedział, całując ją w szyję.
Odwróciła gwałtownie głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Idź stąd.
- Dobra, pójdę i nagrzeję ci łóżko, żebyś mogła do mnie dołączyć - powiedział, mrugając sugestywnie.
- Ok, idź i zrób to - powiedziała, machając do niego ręką.
- Po której stronie łóżka chciałabyś spać? - uśmiechnął się, wiedząc, że prawdopodobnie denerwuje ją do niebezpiecznego poziomu. - Albo możesz po prostu spać na mnie, będziesz dość wyczerpana po szalonym, dzikim, gorącym, spoconym seksie, który będziemy uprawiać.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że cię nie słucham?
- Oczywiście, że tak - wycedził, szybko opuszczając pokój.
*20 minut później*
- Wynoś się z mojego łóżka, Malfoy - syknęła, starając się nie obudzić Elli. Malfoy w tej chwili rozkładał całe swoje ciało na jej kołdrze i dramatycznie ziewał.
- Och, jestem taki zmęczony - ziewnął.
- Dobrze, więc dziś będę spała w twoim.
- Nie, nie będziesz - powiedział, zeskakując z jej łóżka i pochodząc do niej. Uśmiechnął się złośliwie i potrząsnął głową, gdy zdał sobie sprawę, że ma na sobie zwykłą, bawełnianą piżamę, która nie odkrywała zbyt dużo ciała. - Wiesz, gdzie te piżamy wyglądałyby dobrze? Na podłodze.
Hermiona zaśmiała się.
- Gratulacje Malfoy, właśnie użyłeś najstarszego znanego ludzkości tekstu na podryw.
- Cóż, to miało potencjał - powiedział, oplatając dłońmi jej talię. - Nie sądzę, żeby tym razem nam przeszkadzano.
- Chcę się wyspać - powiedziała, biorąc jego ręce w swoje i odsuwając je od talii.
- Och, na litość boską, dlaczego nie pozwalasz mi cię mieć?! - powiedział, podnosząc głos.
- Ponieważ nie pomogłeś mi sprzątać - wysyczała, ale uśmiechnęła się, nurkując pod kołdrą.
- O tak, bo gdybym ci pomógł, bylibyśmy teraz w tym samym łóżku - warknął sarkastycznie.
- Nigdy nie wiesz.
Zapadła cisza. Malfoy zaczął się denerwować.
- Więc nie kłamałaś, mówiąc, że pozwolisz mi cię mieć, gdybym umył podłogę?
- Mmmm - powiedziała Hermiona, pozwalając swoim oczom się zamknąć.
Nagle z drugiej strony pokoju rozległo się głośne uderzenie. Hermiona usiadła i spojrzała na Malfoya, który wkładał szlafrok.
- Co ty, u licha, robisz?
- Idę sprzątać! - powiedział, wychodząc z pokoju.
Potrząsnęła głową i pozwoliła sobie zapaść w błogi sen.
Później została obudzona przez potrząśnięcie i zauważyła, że Malfoy znajduje się pod kołdrą razem z nią.
- Dobry Boże, co robisz w moim łóżku? - powiedziała spanikowana Hermiona, szybko zakrywając się prześcieradłem.
- Posprzątałem, Granger - powiedział po prostu, całując ją delikatnie w usta.
- Jestem zbyt zmęczona, Malfoy - oznajmiła, ziewając szeroko. Popatrzył na nią zaszokowany.
- Żadna dziewczyna nigdy wcześniej mi nie odmówiła - powiedział, całkowicie zagubiony.
- Chyba nie myślisz, że będę z tobą spała, prawda?
- Tak - odpowiedział po prostu.
- Idź spać, Malfoy - powiedziała, owijając się pościelą.
Był wczesny ranek, kiedy Hermiona obudziła się i zobaczyła, że Ella śpi w swojej kołysce, a Malfoya nie ma. Ne przeszkadzało jej to, mogła się obejść bez jego sarkastycznych uwag. Uśmiechnęła się, kiedy pomyślała o poprzedniej nocy. Nie zamierzała kłamać, zainteresowanie Malfoya podobało jej się, ale wiedziała, że nigdy mu się nie podda.
Lubiła go, przez ten projekt poznała go lepiej i darzyła go pewnym szacunkiem. Pokazywał jej się z innej strony, kiedy w pobliżu nikogo nie było. Za to kiedy był ze swoimi przyjaciółmi lub w towarzystwie innych uczniów... był kompletnym palantem i Hermiona tego nienawidziła. Nie spodziewała się, że pewnego dnia wejdzie do Wielkiej Sali i pocałuje ją na oczach wszystkich, ale chciałaby, aby chociaż ją szanował.
Podeszła do okna i usiadła na parapecie, wpatrując się w srebrzyste jezioro i zauważając postać idącą jego brzegiem. Zmrużyła oczy. Poznawała te jasne blond włosy.
Podniósł kolejny kamień i wrzucił go zamaszyście do wody, gdzie odbijał się, tworząc koła na powierzchni. Westchnął, wpuszczając zimne powietrze. To wszystko stawało się grą, którą nie chciał, żeby było. Spojrzał w górę na okna zamku i zobaczył postać na parapecie, wpatrującą się w niego.
Lubił ją, mimo że nigdy nikomu tego nie przyznał. Była dla niego bardziej interesująca niż jakakolwiek inna dziewczyna i miała wyższy iloraz inteligencji niż większość ludzi, z którymi rozmawiał. Jednak to nigdy nie miało prawa istnieć, był czystej krwi, a ona była szlamą, wiedział, że po prostu nigdy nie będą razem.
Szanował ją jednak, była fantastyczną matką i uwielbiał sposób, w jaki patrzyła na ich córkę. Wiedział, że nic poważnego między nimi nie będzie, ale i tak chciał się z nią trochę zabawić i któregoś dnia będzie to możliwe. Musiał tylko się do niej zbliżyć, może sprawić, żeby mu zaufała, jeśli będzie miał trochę szczęścia.
- Draco? - odezwał się za nim cichy głos.
Podskoczył z zaskoczenia i odwrócił się, aby zobaczyć zmarzniętą Pansy, zawiniętą w swoją szatę.
- Pans, co ty tu robisz? - zapytał z fałszywym uśmiechem.
- Zobaczyłam cię tu, a nie spałam, więc zdecydowałam się dołączyć - powiedziała, szczękając zębami.
- Doprawdy? - powiedział Malfoy, przewracając oczami i wpatrując się w nią.
- Dlaczego jesteś tu tak wcześnie?
- Och, nie mogłem dłużej znieść przebywania w pobliżu szlamy - powiedział, mając nadzieję, że złapie przynętę.
- Wiesz, nie jestem głupia, wiem, że myślisz, że jestem, ale nie jestem ślepa.
Malfoy uniósł brew z rozbawieniem. Próbuje udawać inteligentną?
- Lubisz tą małą sukę, prawda? - zapytała, pocierając ramiona w górę i w dół.
- Małą sukę? - zapytał, mimo że doskonale wiedział o kogo chodzi.
- Tego mola książkowego, Granger. Wiem, że ją pocałowałeś, a teraz oboje temu zaprzeczacie, przez co ludzie mówią, że kłamię.
- Ekscytujące - wycedził, zupełnie nie przejmując się tym, co miała do powiedzenia.
- Wiesz, że i tak się pobierzemy, gdy dorośniemy, więc nie zamierzam już cię męczyć... zwłaszcza, że jesteś zakochany w szlamie. Wiem, że to tylko zabawka, więc zrób wszystkim przysługę i wyrzuć ją - powiedziała, starając się ogrzać.
Patrzył na nią chłodno przez sekundę, zanim jego oczy złagodniały. Podszedł do niej i mocno przytulił do siebie.
- Przestań się trząść, to irytujące.
Pansy była zbyt zszokowana, aby cokolwiek zrobić. Malfoy nigdy jej właściwie nie przytulił, nie w ten sposób. Uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy podniosła głowę i zobaczyła Hermionę wpatrującą się w nich przez okno. Jej ramiona objęły go, kiedy oparła głowę na jego ramieniu.
- Możesz być irytująca, Pansy, ale nie chcę, żebyś umarła z hipotermii.
- Nie wiedziałam, że ci zależy - powiedziała, przytulając go mocniej.
- Ja też nie - powiedział, marszcząc brwi. Dlaczego, do cholery, przytulam Pansy? To wszystko wina Granger. Sprawiła, że stałem się miękki... Niech to szlag.
- Granger! - krzyknął, wchodząc później do ich pokoju, nie zwracając uwagi na nic poza nią.
- Malfoy - powiedziała, a jej oczy rozszerzyły się.
- Nie, nie odzywaj się. Mam dość tego wszystkiego. Lubię cię, ty lubisz mnie, więc przestańmy robić te podchody i po prostu przyznajmy się do tego. To znaczy, pocałowałaś mnie, ja ciebie...
- Malfoy - powiedziała cicho Hermiona.
- Nie, pozwól mi skończyć. Publicznie możemy się obrażać, ale prywatnie możemy zachowywać się normalnie. Nie jesteś taka zła, jak na szlamę, jak wydawało mi się wcześniej, więc przestańmy z tym walczyć - powiedział, podchodząc i całując ją szybko w usta, zanim zobaczył, jak jej oczy rozszerzają się i patrzą w lewo.
- Co? - wymamrotał.
Usłyszał, jak ktoś kaszle za nim. Odwrócił się i zobaczył bardzo wściekłego Harry'ego, stojącego w drzwiach do ich sypialni.
- Jak długo tam stoisz, Potter? - powiedział Malfoy, próbując ukryć swoje zakłopotanie.
- Od początku twojej głupiej przemowy - powiedział, zaciskając pięści.
- No cóż, byłoby wspaniale, gdybyś wyszedł - powiedział, wskazując na drzwi.
- Nie, właściwie jest mi tu całkiem dobrze - powiedział Harry, opierając się o framugę drzwi. Hermiona siedziała na sofie, przygryzając wargę ze zdenerwowania. - Chcę wiedzieć ile to między wami trwa.
- Czy to w ogóle twoja sprawa, Pottuś? - prychnął Malfoy.
- Hermiona jest moją najlepszą przyjaciółką, palancie.
- Wyjdź stąd, Potter, zanim zrobię coś pochopnego - wycedził, powoli pochodząc do Harry'ego.
- Nie, nie sądzę żeby mi się chciało. Herm, powiedz, że to wszystko było kłamstwem - powiedział Harry, zwracając się do Hermiony z nadzieją.
Potrząsnęła głową.
- Wiedziałem - powiedział Harry, potrząsając głową jak jego przyjaciółka.
- Widzisz, problem rozwiązany, możesz już iść.
- Jak śmiesz! Ty...
- To mój pokój, Potter, a teraz spierdalaj.
- Malfoy, wyjdź zanim cię stąd wyrzucę.
- Zamknijcie się obaj! - wrzasnęła Hermiona z sofy. Chłopcy odwrócili się i spojrzeli na wściekłą Hermionę.
- Wyjdźcie stąd.
- Ale, Herm...
- Nie, Harry, po prostu wyjdź - powiedziała Hermiona, wzdychając.
Zarówno Malfoy, jak i Harry, wyszli na korytarz, a kiedy usłyszeli trzask zamykanych drzwi, Harry rzucił się na Malfoya, który w porę uniknął ciosu.
- Co to było, idioto? - Malfoy parsknął, kiedy Harry znów się do niego odwrócił.
- Trzymaj się z dala od Hermiony, Malfoy. Powinieneś się cieszyć, że Ron jeszcze o niczym nie wie, bo byłoby już po tobie.
- Co Łasic mógłby mi zrobić? Rzucić we mnie swoim ubraniem? - parsknął, spoglądając na Harry'ego.
- Co wy tu robicie o tej porze? - powiedziała zaspana Claire, wychodząc ze swojego pokoju, wciąż w piżamie.
- Hej, Trender - powiedział Malfoy, uśmiechając się do niej i mrugając.
- Co, teraz kręcisz z Claire? - wrzasnął Harry.
- Tak, możliwe - powiedział, ponownie do niej mrugając.
- To najgorszy dzień mojego życia - powiedział nadąsany Harry, wchodząc do pokoju za nie mającą o niczym pojęcia Claire. Rzuciła Malfoyowi pytające spojrzenie.
- Nie pytaj - powiedział, odwracając się i odchodząc do swojego pokoju.
- Mówiłam, że nie chcę cię widzieć - warknęła Hermiona z sofy.
- Och Granger, dlaczego musisz wszystko utrudniać?
- Ja? Utrudniać? To ty powiedziałeś Harry'emu o wszystkim, co między nami zaszło.
- Nie chciałem! - krzyknął. - Prze... - wziął głęboki oddech. - Przepraszam - wymamrotał.
Hermiona powstrzymała uśmiech.
- Przepraszam, chyba nie usłyszałam. Czy możesz powtórzyć?
- Powiedziałem, że przepraszam - powiedział z westchnieniem.
- Dziękuję... więc... - powiedziała Hermiona, przerywając nerwowo.
- Więc... - powtórzył Malfoy. - Gdzie jest Ella?
- Wciąż śpi, nie mam pojęcia jakim cudem, skoro wyprodukowaliście tyle hałasu - oznajmiła Hermiona, przeglądając swój planer zadań domowych.
Cisza wydawała się wyjątkowo głośna. Malfoy usiadł obok Hermiony, patrząc, jak przegląda książki. Westchął i spojrzał na nią.
- Wracając do tego, co powiedziałem wcześniej... przy Potterze, czy... hmm... chciałabyś? - zapytał, poruszając brwiami.
- Pardon? - warknęła Hermiona.
- Chodziło mi o to, że wiesz... zachowywać się normalnie, gdy jesteśmy sami... tylko wtedy.
- Nie wiem, to ty, Malfoy.
- Och, cieszę się, że wiesz, kim jestem - uśmiechnął się złośliwie.
- Widziałam cię z Pansy.
- Och - powiedział, sądząc, że to sprawiło, że zmieniła o nim zdanie.
- Byłeś dla niej taki miły, jak to się stało, że jesteś taki z kimś, kogo nie znosisz, a mi chcesz się tylko dobrać do majtek?
- Winisz mnie? Naprawdę? - powiedział, kręcąc głową i uśmiechając się.
- Co to ma znaczyć?
- Popatrz na siebie, każdy chłopak w tej szkole chce ci się dobrać do majtek.
Hermiona zacisnęła pięści.
- Więc nikogo nie obchodzi, jaka jestem, bo wszyscy chcą tylko uprawiać ze mną seks?
- Nooo - wyciągnął się powoli. - Lubię cię za to, jaka jesteś... i za twoje ciało.
Uniosła brew, a on posłał jej szczery uśmiech. Pochylił się, pocałował ją bardzo delikatnie w usta, po czym cofnął się.
- Ok - wyszeptała Hermiona.
- Ok co? - zapytał, składając pocałunek na jej policzku.
- Przestanę cię odpychać, kiedy będziemy sami... ale nie będziesz próbował dobrać mi się do majtek, Malfoy.
- Zobaczymy - powiedział z uśmiechem, biorąc ją za rękę i zmieniając uśmiech na złośliwy.
Dzień mijał powoli. Hermiona trzymała się z Ronem, więc Harry nie miał okazji, aby wypytywać ją o Malfoya, ale wieczorem Ron zostawił na chwilę Hermionę samą w bibliotece, kiedy udał się po książki, a wtedy podszedł do niej Harry.
- Hermiona - powiedział delikatnie, siadając.
- Och, cześć, Harry - powiedziała, nie odrywając sie od tego, co czytała.
- Musimy porozmawiać.
- Uh-huh - wymamrotała Hermiona, nadal czytając.
- Hermiona, popatrz na mnie - powiedział szorstko.
Powoli uniosła wzrok, by napotkać jego oczy.
- Dlaczego Malfoy, Herm?
- Niech zgadnę, myślisz, że zapomniałam, jaki był i jak uprzykrzał nam życie, bla bla bla, ale jest całkiem w porządku. Wiem, jaki potrafi być. Ale odkąd mam Ellę, oglądam go z innej strony... każdy ma w sobie coś dobrego, Harry - mówiła rozpaczliwie.
- Ale Hermiono, to Draco Malfoy... syn śmierciożercy, tyran, kompletny dupek. On bawi się dziewczynami i zmienia je jak rękawiczki, gdybyś tylko wiedziała, ile razy słyszałem płacz Pansy, bo Malfoy źle ją potraktował.
- Nie jestem głupia i naiwna. Nie zakochuję się w nim ani nic, po prostu dam mu szansę, dobrze?
- Hmph - powiedział Harry, krzyżując ramiona i potrząsając głową.
- O czym rozmawiacie? - zapytał Ron, siadając obok Hermiony.
- O niczym - powiedziała szybko Hermiona, wracając do czytania.
- Gdzie jest Ella? - zapytał Harry.
- Z Malfoyem - mruknęła, kontynuując czytanie.
- Nie wiem, jak możesz znosić jego towarzystwo - powiedział Ron, potrząsając głową.
- Ja też nie, zresztą pójdę już - powiedziała, wstając, pakując książki i wybiegając z biblioteki. Na zewnątrz spotkała znudzonego Snape'a, który wyglądał, jakby na nią czekał.
- Dzień dobry, profesorze, co mogę dla pana zrobić? - zapytała Hermiona, poprawiając książki.
Podniósł brew i uśmiechnął się złośliwie.
- Trzymaj się z dala od pana Malfoya, panno Granger - wycedził i oddalił się, zanim zdążyła mu odpowiedzieć. Potrząsnęła głową i udała się do swojego apartamentu.
Kiedy tam dotarła, podekscytowana Claire złapała ją, zanim zdążyła wejść do środka.
- Dostałaś już list od Dumbledore'a? Gdzie zabierasz Ellę? Co będziecie robić? Ja jeszcze nie wiem, ale to musi być coś ekstra, zważywszy na to, że to ostatni dzień i w ogóle, och, muszę znaleźć Harry'ego. Jest w bibliotece? Na pewno jest.
- Claire, o czym mówisz? - zapytała, przerywając jej potok słów.
- Och, jeszcze nie wiesz? - zapytała Claire, a Hermiona potrząsnęła głową. - Cóż, możemy jutro gdzieś zabrać nasze dzieci, oczywiście w granicach rozsądku. Myślałam o jakimś gorącym i egzotycznym miejscu, jak Hawaje czy coś. W każdym razie wejdź do środka, list powinien tam na ciebie czekać.
- Ok, dzięki - powiedziała Hermiona, pchając drzwi bokiem, z zajętymi rękoma.
Uśmiechnęła się lekko, kiedy zobaczyła, że światła były przygaszone, a Malfoy spał na sofie z Ellą. Zauważyła kawałek pergaminu na podłodze w pobliżu drzwi, podniosła go i szybko przeczytała zawartość. Treść niezbyt odbiegała od tego, co powiedziała jej Claire, natomiast były tam dodatkowe ograniczenia dotyczące tego, gdzie mogli pójść i co robić.
Odłożyła książki i wyjęła Ellę z objęć Malfoya, po czym odłożyła ją do łóżeczka. Nakryła Malfoya kocem i sama udała się do łóżka.
_____