Play with fire... |Dabi x Oc|

By Akari_Urokiri

28.6K 1.3K 502

Praca bierze udział w konkursie literackim "Splątane nici" organizowanym przez @glnozyce Ogień - symbol bezpi... More

Prolog
1.
2.
3.
4.
5.
Pracownicy klubu Teishi jikan
7.
Prezent Świąteczny
8.
9.
10.
11.
Prezent cz.I
12.
Prezent cz.II
Informacja + prośba od autorki
Propozycja
Kolejna informacja
Informacja
13.
Informacja/Propozycja
Kolejna Informacja
14.

6.

1.2K 82 59
By Akari_Urokiri

Rozdział poprawiony


Od spotkania w klubie minęły dwa dni. Dziewczyna siedziała w salonie wraz z kilkoma dziewczynami, które jak jeden mąż nie odzywały się do niej. ' No naprawdę gorzej niż dzieci.' pomyślała dalej szukając w Internecie jakieś dobrej firmy remontowej.

- Wiecie, że ja zdania nie zmienię nawet jak nie będziecie się do mnie odzywać. - powiedziała nawet na nie patrząc.

- To może wyjaśnij nam kruszynko, dlaczego chcesz się wyprowadzić? - spytał Hiroyuki wchodzący do salonu z Toyą na jego rękach. Annelain poprawiła okulary na nosie, ugryzła dolną wargę a nitka krwi ruszyła w stronę królika, którego chwyciła i przyciągnęła do siebie. Teraz mała kuleczka leżała na jej piersiach, główką przyciśniętą do jej szyi.

- Pomyślałam, że... To by oznaczało, iż zrobiłam kolejny krok do przodu... No wiesz... - podrapała się lewą dłonią po policzku a prawą delikatnie głaskała po przyjemnym w dotyku futerku króliczka. - Oi.. Tachan, ty płaczesz?

- Cco?.. A to.. - powiedział wycierając łzy z policzków. -.. To nic poważnego .. Po prostu... czuję się jak ojciec, którego dziecko planuję samodzielne życie. - po tych słowach uśmiechnął się a łzy dalej spływały po policzkach. Hiroshiro szybko ułożyła królika na głowie, przytrzymując go stabilnie za pomocą daru i podeszła do mężczyzny, tuląc się do niego.

- Tachan, przecież ja nigdzie nie wyjeżdżam! Poza tym nie rezygnuje z pracy i nie umieram więc nie ma co tak płakać. - mocniej go przytuliła na co odpowiedział jej także mocnym uściskiem.

- Wiem, wiem.. Ach czemu nie możesz zostać w wieku ośmiu lat?

- Dojrzewanie. - zaśmiała się mu w pierś na co mężczyzna pogłaskał ją po włosach.

- Skoro mowa o dojrzewaniu to, gdzie to byłaś przedwczoraj? - na to pytanie chciała się uwolnić jednak jego mocny uścisk oraz dar jej to uniemożliwiły.

- Aaaa sprawy z mieszkaniem załatwić. Kupione i teraz tylko lekki remont muszę zrobić!

- I szukałaś tego mieszkania aż do piątej rano?

- Emmm... Nooo wpadłam na znajomą i tak jakoś... No zeszło się do tej piątej rano. - rzuciła nerwowo a po tej wypowiedzi została puszczona. Akurat w tym momencie zadzwonił telefon dziewczyny a piosenka od razu jej powiedziała kto dzwoni. ' Debil wybrał kurwa nieodpowiedni moment na dzwonienie!'

- To chyba ktoś z firmy remontowej! To ja idę do siebie. - chwyciła za królika, wyciągnęła telefon, odbierając go i wybiegła z salonu.

- ' No wreszcie!'

- Wybrałeś sobie cholernie nieodpowiedni moment! - wysyczała na tyle cicho by nikt oprócz niego jej nie usłyszał.

- ' Okresu w ciągu tych dwóch dni dostałaś?'

- Bardzo śmieszne Dabson. - rzuciła ironicznie docierając do drzwi od swojego pokoju. - Co cię sprowokowało do tego by do mnie zadzwonić? Już się stęskniłeś? - spytała zamykając drzwi i puszczając królika by sobie połaził. Usiadła w bujanym fotelu tuż przy oknie a na dźwięk jego śmiechu sama się uśmiechnęła.

- ' Taaa jasne. Tak samo jak Endeavor zaczął nosić różowy kombinezon.' - rzucił ironicznie i teraz to dziewczyna się śmiała, bo wyobraźnia pokazała jej obraz bohatera numer dwa, z tą wkurzoną a zarazem poważną miną i ubrany w mocno różowy strój.

- No wiesz.. Ja tam nie wiem jak się twój ojciec nosi po pracy.... Kurwa sorry. Zapomniałam. - przeprosiła, gdy uzmysłowiła sobie błąd jaki popełniła. - To jak nie tęsknota za mną to czemu zawdzięczam ten telefon?

-' Chciałem zapytać czy może chcesz znów pójść się napić, ale widzę, że nie chcesz.' - powiedział chłodnym tonem.

- Nooo weź! Panie boski nie rezygnuj z tego wypadu! Ja mogę stawiać! - rzuciła. - Poza tym muszę opić kupione mieszkanie! A samej pić to tak trochę chujowo..- po tych słowach nastała cisza a Hiroshiro ugryzła paznokieć w lewym kciuku czekając na jego odpowiedź. Cisza, która trwała może prawie minutę lecz dla niej mogłaby trwać minimum godzinę.

- '.... Dobra, ale ja wybieram miejsce. Tylko ubierz się normalnie.'

- Normalnie, ale według kogo? - spytała a po chwili przy fotelu pojawił się czarny królik, którego posadziła na swoich kolanach.

- 'Według mnie. Spodnie, trampki i jakaś bluza. Na luzie i nie przyciągające uwagi.'

- Ooo. To tamten strój ją przyciągał? - spytała a uśmieszek zadowolenia sam wkradł się jej na usta. ' Ciekawe czy także jego uwagę przyciągnął?' pomyślała.

- ' Tamten idiota z pierwszego klubu jest tego odpowiednim dowodem. '- mruknął obojętnie a uśmiech jak się pojawił tak znikł.

- Dobrze panie władzo. To podaj czas i miejsce. No chyba, że masz już teraz wolny czas to co powiesz na wyjście na zakupy? Potrzebuję pomocy przy wyborze rzeczy do mieszkania. - rzuciła tak niby od niechcenia, lecz jej serce waliło jak mały koliber.

- ' No mam czas. Też miałem iść na zakupy.'

- To super! A na tą twoją buzię, jeśli nie chcesz by na ciebie patrzyli to mam sposób!

- ' To w końcu wiesz jaki masz ten dar?' - spytał zdziwiony. 'Shit! Nic mu o moim darze nie mówiłam!'

- Nnooo... Ale wiesz od razu się o takich rzeczach nie mówi. Zwłaszcza wśród nieznajomych.

- ' Hmmm... No dobra za godzinę przed tamtym drugim barem, do którego cię zabrałem.'

- Oki doki. To do później. - i się rozłączyła a następnie pisk radości opuścił jej gardło. - Toya kruszynko pańcia idzie na zakupy, ale tobie też coś kupi. - powiedziała słodkim głosem takim jakiego używa się do małego dziecka po czym cmoknęła królika w nos a następnie schowała do jego klatki. Sprawdziła, czy ma wodę oraz jedzenie po czym poszła do szafy w poszukiwaniu czegoś do założenia. ' Noo dobra coś co nie przyciąga uwagi tylko co? Bo jednak chce by na mnie zwrócił uwagę ale też nachalna nie chce być..' przyłożyła palec do brody, otwierając szafę i patrząc w jej zawartość. ' Jeśli ubiorę się tak jak na randkę to i domownicy mnie nie puszczą bez wypytywania a Toya albo uda, że mnie nie widzi... A co jak się za to obrazi i urwie ze mną kontakt?! Na pewno nie mogę do tego dopuścić!' podrapała się po włosach lustrując środek szafy. Po pięciu minutach bezsensownego patrzenia w szafę, Annelain zdecydowała się na podkoszulek na ramiączka, pomarańczową bluzę z kapturem, jeansową kurtkę, czarne spodnie i tego samego koloru mały plecak. Zamknęła drzwi szafy, ubrania ułożyła na łóżku a następnie schowała do plecaka portfel, jeden z dwóch telefonów, powerbanka, klucze do swojego mieszkania i po chwili zastanowienia chwyciła za maskę, którą zakładała kiedy była jeszcze Bloody, tak na wszelki wypadek. ' A może lepiej zostawić ten drugi telefon? Bo Fatgum nie powinien dzwonić a na Girana dalej jestem wściekła za tego Staina.. Ale.. Kasa zawsze się przyda, a wyciągnąć od niego mogę podwójną stawkę..' zaśmiała się, chowając jeszcze słuchawki do środka po czym plecak położyła na łóżku, wzięła ciuchy, następnie zdjęła te które miała na sobie po czym założyła spodnie, chwyciła za podkoszulkę i poszła do łazienki. Tam szybko się ogarnęła, uczesała włosy i po chwili namysłu zrezygnowała z makijażu. Kiedy wyszła z pomieszczenia wpadła na stojące na wprost drzwi Rani, Fusae oraz Hane , która jako pierwsza się odezwała.

- Można wiedzieć, dokąd się wybierasz? - spytała szatynka a jej czarne oczy nie przerywały kontaktu wzrokowego z granatowym spojrzeniem.

- Naaa zakupy... Poza tym wy się przecież do mnie nie odzywacie! Więc mogę wiedzieć co się zmieniło?

- Nie twój interes. - odpowiedziała jej Fusae która zaczesała swoje czarne włosy do tyłu. ' Całe szczęście, że Rani to blondynka. Bo bym musiała je nazwać " Kobiety w czerni".'

- No dobra. Tak samo jak to co zamierzam robić. Wy jakoś niespecjalnie mówicie, gdzie idziecie a potem to ja muszę latać po mieście was szukając po barach, klubach czy innych spelunach. A teraz przepraszam, ale idę do siebie. - powiedziała i nawet na nie patrząc poszła do swojego pokoju. Tam założyła bluzę z kurtką, poprawiła włosy, chwyciła za plecak i drugi telefon, na którym migała na niebiesko lampka, informując o wiadomości.

Daabi:
Jestem już na miejscu.

Annelain:
Już 😲? Przecież nawet trzydzieści minut nie minęło od naszej rozmowy 🧐.. A właśnie! Ty chcesz przyciągać uwagę swoją aparycją czy raczej nie? 🤔

Daabi:
Nie moja wina, że taka wolna jesteś. Radzę przejście na dietę... Poza tym co ty masz do tych emotikonek? Cofamy się w rozwoju?

Annelain:
Nooo ty na pewno się cofasz, bo ich nie używasz 😁 Poza tym nie jestem gruba! 😤 No to jak? Chcesz czy nie chcesz przyciągać uwagi?

Daabi:
Nie chce 😒

Annelain:
OMG😲😲😶Użyłeś buźki 🤣 w takim razie czekaj na mnie i zajmę się twoją twarzą! Daj mi piętnaście minut 😉

Daabi:
Mhm...

Po przeczytaniu wiadomości ruszyła do drzwi, lecz przed wyjściem spojrzała na gryzącego kawałek marchewki królika.

- Niedługo wrócę Toya. Pilnuj pokoju. - puściła do zwierzaka oczko i wyszła z pokoju. Na szczęście nie zastała na górze nikogo, lecz gdy schodziła ze schodów na ich końcu stał Takashi wraz z Miki.

- Idę na zakupy ze znajomą. Nie wiem o której wrócę. Ale jak coś to będę dzwonić. - powiedziała, a kiedy stanęła na podłodze cmoknęła mężczyznę w policzek.

- No dobrze. Ale zadzwoń przed dwudziestą trzecią, jeśli masz wrócić później.

- Tak jest! To pa! - rzuciła z uśmiechem, w przedpokoju założyła czarne trampki i wyszła z domu, biorąc ze sobą klucze.

- Na starość robisz się zbyt miękki kochanie. - powiedziała Miki do męża, który chwycił ją w talii, przyciągając do swojego boku i utkwił spojrzenie swoich piwnych oczu w niezadowolonej minie kobiety.

- Hahaha.. Oi myszko to nie ja zmiękłem na starość tylko ty. Jakbyś nie chciała jej wypuścić to byś ją z łatwością zatrzymała za pomocą daru. - cmoknął czubek jej głowy na co westchnęła.

- Chyba masz rację.. Ale to nie zmienia faktu, iż rozmowa jej nie ominie! Poza tym to na pewno nie jest spotkanie ze znajomą tylko facetem.

- Skąd ty...

- Kobieca intuicja skarbie. Kobieca intuicja.

*~*~*~*~*~*

- Minuta przed czasem. - mruknął Todoroki na co dziewczyna dumnie się uśmiechnęła. Następnie chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła do najbliższego zaułka. Tam ukryła ich w cieniu a mając pewność, że nikt ich nie widzi, wyciągnęła z plecaka maskę, którą założyła mu na twarz. Przez chwilę coś na niej robiła a następnie z dumą wypisaną na twarzy spoglądała na twarz Dabiego.

- Nikt nie widzi twojej twarzy, dla kamer oraz ludzi wygląda ona na bardzo, ale to baaaardzo przeciętną.

- A ty?

- Ja widzę twoją normalną mordę. - rzuciła ze złośliwym uśmieszkiem. - No dobra chodź! A i maska do zwrotu. - puściła do niego oczko na co jedynie przerzucił oczami i wyszli z zaułka.

- Zastanowię się... No dobra masz konkretny sklep?

- Nope.. Więc możemy zrobić twoje zakupy, bo obstawiam, że chodzi ci o ciuchy niż meble do mieszkania.

- Woow... Jednak umiesz używać mózgu. A już spisałem cię na straty. - udał, że oddycha z ulgą na co dziewczyna nadęła policzki i pokazała mu środkowy palec. Skręcili w lewo a mężczyzna z ciekawości przyjrzał się swojemu odbiciu w szybie mijanej kawiarni.

- Jesteś pewna, że ta twoja zabaweczka działa?

- Tak jestem pewna. Dotknij twarzy a poczujesz. - rzuciła nawet na niego nie patrząc. Dabi dotknął policzek i czując chłód maski spojrzał na dalej obrażoną dziewczynę. ' Ta jej mina nic się nie zmieniła.' przeszło mu przez myśli po czym położył dłoń na głowie dziewczyny i potargał jej włosy.

- Pojebało cię czy co?! - warknęła na co pokazał dziewczynie język. - Nawet język sobie przekułeś? - i wraz z tym pytaniem wcześniejsze obrażenie się zniknęło a jego miejsce zastąpiło zaciekawienie.

- No, ale już nawet nie pamiętam, kiedy. Wiesz tyle się działo. - powiedział obojętnie po czym zerknął na Hiroshiro, która nieświadomie oraz odruchowo bawiła się pierścionkiem na palcu. - A właśnie, ciekawi mnie czemu pracujesz w takim a nie innym miejscu. - na jego pytanie przerwała bawienie się pierścionkiem a kolory opuściły jej twarz. Zaśmiała się nerwowo, wygładzając włosy.

- Wiesz trochę się działo i.. tak jakoś wyszło. A ty? Dlaczego uciekłeś? Przecież planowałeś coś innego.

- Po prostu przemyślałem wszystko jeszcze raz i tamten plan okazał się być błędny. - mruknął chowając dłonie do kieszeni co oznaczało koniec tematu na co dziewczyna była wdzięczna. Nie chciała poruszać tematu swojej przeszłości, jeszcze nie teraz i na pewno nie w takim miejscu jakim była ulica. Na szczęście po kilku minutach weszli do centrum handlowego.

- A więc? Jakiś konkretny sklep czy będziemy tak sobie chodzić, patrzeć i jak coś ci się spodoba to kupisz? - rzuciła już z uśmiechem.

- Raczej druga opcja. - stwierdził obojętnie rozglądając się. Po kilku minutach weszli do sklepu. Dabi od razu ruszył do działu z spodniami a Annelain z bluzkami i bluzami. Dabi wybrał kilka par spodni po czym poszedł do stojącej i patrzącej na wieszaki z miną jakby decyzja, którą podejmuję ma albo kogoś ocalić bądź zabić.

- Kogo masz zamiar skrócić o głowę? - spytał stając za nią i informując o swojej obecności.

- Wybór między All Mightem, Stainem a jakimś marnym studentem z U. A... A ty? - spojrzała na trzymane spodnie. - Tylko to kupujesz?

- Nie. Przyszedłem spytać czy z doborem bielizny pomożesz. No wiesz, ekspert się przyda. - wyszeptał jej do ucha a czując jego ciepły oddech na swojej skórze poczuła jak jej policzki oblewają się czerwienią. Nerwowo przełknęła ślinę, chwytając za jakieś dwie takie same bluzy o różnych rozmiarach i jedną wcisnęła chłopakowi. Dalej czerwona na twarzy powiedziała.

- W takim razie prowadź. Wybiorę ci takie ładniutkie, różowe z falbankami. - powiedziała chichocząc.

- Oo czyli wejdziesz razem ze mną do przebieralni, zdejmiesz moje ubrania a następnie założysz mi wybrane przez siebie bokserki? - poczuła jak jego dłonie łapią ją w pasie.

- Ccco ty...

- Graj zakochaną parę. Do sklepu weszło kilku bohaterów.

- Niby po co spinasz dupę? I tak cię nie rozpo... - przerwała na widok Hawksa oblały ją zimę poty. ' Kurwa! On nie może nas razem zobaczyć! Przecież on to powie Matsuri!' dziewczyna zaczęła panikować, myśląc nad planem.

- Powiedziałem, jak masz się zachowywać. - syknął jej do ucha.

- Tylko ciebie kurwa nie rozpoznają. A mnie tak! - tak samo syknęła ze strachem wyczuwalnym w głosie.

- Niby kto m...

- Pisklak? Te to na prawdę ty! - usłyszeli radosny głos bohatera numer trzy na co dziewczyna szybko odsunęła się od Dabiego i lekko się uśmiechnęła.

- Hawks-san... A to nie jesteś na spotkaniu z Matsuri?

- Niee, senpai zrezygnowała w ostatniej chwili. A ty co.. - przyjrzał się Dabiemu, który wstrzymał oddech, lecz na widok złośliwego uśmiechu na ustach skrzydlatego bohatera lekko się rozluźnił. - Ale widzę, że korzystasz z życia pełną parą. - puścił do dziewczyny oczko na co jej twarz oblała się czerwienią.

- To nie prawda! - warknęła wściekła. - Poza tym co za bohater przychodzi na zakupy będąc na patrolu?

- Ską... A no tak, strój. Ale ty nie zmieniaj tematu tylko podaj jakieś pikantne szczególiki. - mruknął poruszając sugestywnie brwiami na co ta dalej czerwona na twarzy zdjęła mężczyźnie okulary po czym spojrzała mu hardo w oczy.

- Hawks... Jak piśniesz coś Matsuri lub innym dziewczyną z baru to obiecuję, że ci się za to odpłacę.. - wyszeptała z uroczym uśmiechem oraz morderczym tonem. Bohater miał już coś powiedzieć, kiedy został zawołany przez jednego z jego pomocników po czym wyszedł ze sklepu na co dziewczyna odetchnęła z ulgi.

- Buu..

- Kurwa Dabi nie rób tak! - pisnęła odwracając się do niego ze wściekłym spojrzeniem. Na co uśmiechnął się złośliwie.

- Ale jak?

- Ty kurwa wiesz jak. - syknęła - Coś jeszcze kupujesz, czy możemy już iść do kasy?

- No przecież bokserki idiotko. Poza tym jakieś podkoszulki muszę jeszcze kupić...

- Do bierz i chodźmy stąd. - rzuciła błagalnie na co przyjrzał się dziewczynie.

- A ty skąd go znasz?

- To kouhai jednej z dziewczyn z którą pracuje. Na moje nieszczęście kontakt dalej utrzymują i to dobry. Cholernie dobry.. A ty nie pytaj tylko idź kupuj te ciuchy i idziemy po moje meble.

- Pff.. Dobra, dobra.. - westchnął po czym wziął kilka w swoim rozmiarze i ruszył gdzieś a dziewczyna załamana ruszyła do kasy by zająć miejsce w kolejce. ' Głupi Hawks! Czemu akurat dzisiaj musiałam na niego wpaść?! A Toya? No przecież powiedziałam mu, że nikt jego mordy, fakt faktem przystojnej, ale jednak mordy nie rozpozna! Więc po co chciał robić te szopkę?!'

- Masz już wybrane rzeczy? - usłyszała przy uchu na co podskoczyła wyrwana ze swoich myśli.

- Nie strasz mnie.. Nie mam. No przecież łóżka nie kupię niewygodnego. Muszę przecież najpierw materac sprawdzić. To samo tyczy się kanapy czy innych rzeczy. Tak więc płać za swoje, ja za swoje i idziemy.. Ej co ty...

- Płacę za ciuchy. Ty za alkohol. - powiedział na co westchnęła mimo wszystko odrobinę szczęśliwa. W końcu to coś co jej kupi. A to, że alkohol na nią to jej to nie przeszkadza. Sama przecież ten alkohol zaproponowała.

*~*~*~*~*~*

- Wiesz co? Co my pić w barze będziemy, jak możemy pójść do mojego mieszkania? Mniej zapłacimy, żaden debil nie przeszkodzi i spać jest, gdzie... Poza tym to je przecież opijamy. - powiedziała po pięciu godzinach chodzenia po sklepach z meblami, wybraniu takich które pasowały wam obojgu. Ten spojrzał na nią.

- Jak masz tam jakieś meble i szklanki to spoko.

- Rozkładana kanapa jest... A kubki w sklepie wraz z alkoholem można kupić. Dlatego.. - wyciągnęła portfel z plecaka i podała mu kartę kredytową - ty odpowiadasz za alkohol, kubki, popite i przekąski. Ja muszę jeszcze skoczyć tu do zoologicznego.

- Nie boisz się, że cię okradnę? - rzucił patrząc na nią jak na chorą psychicznie idiotkę. Hiroshiro wzruszyła jedynie ramionami.

- Nie okradniesz. Poza tym myślisz, że dałabym ci kartę jakbym miała na niej dużą sumę pieniędzy? A do tego chyba chcesz się dowiedzieć czegoś o tym moim darze, prawda?

-..... Nie myśl, że wybiorę jakieś siki zamiast dobrego alkoholu.

- Byś tylko spróbował a sama bym ci to do gardła wlała.. No a teraz spadaj kupić. Jak będziesz płacił to zadzwoń to podam ci pin. - po tych słowach odwróciła się na pięcie i ruszyła do sklepu zoologicznego a ten przerzucił jedynie oczami, samemu idąc do sklepu. ' Tylko idiotka nic nie powiedziała ile jest tu kasy.' westchnął do swoich myśli wchodząc do sklepu. ' No dobra.. To co ona lu.. Sok pomarańczowy.. Chyba nigdy nie widziałem by piła jakiś inny...' wziął koszyk i ruszył do alejki z alkoholami. ' Hmm.. No dobra.. Co my tu mamy... Ballantine's, Black&White, Johnnie Walker Black.. tequila, sake, piwo, wino, Jack Daniels.. wódka.. Bez whisky to na pewno nie przejdzie, więc tak dwie butelki.. Ostatnio piła tego Jacka Danielsa... A ta po co do zoologicznego? ' pomyślał biorąc alkohol z półki. Tymczasem Hiroshiro stała przy dziale dla królików, patrząc i nie wiedząc co wybrać.

- Może w czymś pani pomóc? - usłyszała za sobą przyjemny, męski głos. Granatooka spojrzała w bok i ujrzała uśmiechniętego zielonowłosego mężczyznę o pięknych miodowych oczach. Ubrany był w czarne spodnie z dziurami na kolanach, czerwoną koszulę a na to narzucony fartuch z logo sklepu.

- Jeśliby pan mógł. Szukam czegoś dla trzynastotygodniowego królika. To taka mała, słodka, czarna kuleczka. - powiedziała rozczulając się na samo wspomnienie o jej króliczku.

- Ma pani może jego zdjęcie? Będzie łatwiej dla niego wybrać.

- Jasne! - powiedziała wyciągając z kieszeni telefon i pokazując mu zdjęcie blokady ekranu. - Słodziak prawda?

- Dokładnie. Nie myślała pani nad jakimiś ubrankami dla niego lub dla niej?

- Niego. I nie... Chociaż jak znajdzie mi pan fajną kurtkę dla niego oraz szelki zamiast obroży to możemy wtedy o zakupie pogadać. - zaśmiała się po czym odebrała telefon.

- ' Pin.'

- Ale oschły.

- ' Cóż taki mój urok osobisty. A teraz dawaj.'

- Buuu.. Pamiętasz, kiedy mam urodziny?

- ' Mhm... Trudno zapomnieć tydzień po moich.'

- No to już wiesz co masz wpisać. Jak zapłacisz to przyjdź do zoologicznego. - rozłączyła się i dogoniła mężczyznę. Przez kilka minut pokazywał Annelain różne kurtki, szelki oraz smycze, które niezbyt jej się podobały.

- To może by pani powiedziała co konkretnie by pani na króliku widziała?

- No właśnie nie wiem!

- Oi shorty! Wyjaśnij mi co ci tak schodzi w tym sklepie? Jedzenie dla siebie kupujesz? - usłyszała za sobą na co odwróciła się i pokazała Dabiemu język.

- Niee, dla ciebie jedzenie i obroże. - odpowiedziała. - No niech mi pan coś poradzi! Bo mój króliczek musi słodko wyglądać.. No co może podkreślić urodę tego maluszka? - spytała pokazując jego zdjęcie w galerii. Na zdjęciu króliczek leżał na białym kocu w fotelu i gryzł zabawkę marchewkę. Po chwili Dabi zabrał jej telefon a na widok czarnej kulki parsknął.

- Kup mu białe szelki, do kasy i idziemy. - mruknął pokazując jej dwie reklamówki z zakupami.

- Dobra. To niech pan da mi te szelki razem ze smyczą. - powiedziała, mężczyzna wziął c powiedziała i ruszyli do kasy. Po zapłaceniu, rzeczy wsadziła do plecaka i ruszyli do jej mieszkania.

- Królik?

- A co? Źle? Słodki, uroczy do tego mnie kocha a ja jego. Lepszy niż facet, bo nie marudzi i jest cicho podczas okresu. - powiedziała z wrednym uśmieszkiem. Zaprowadziła go do przystanku autobusowego, z którego było bezpośrednie połączenie do jej mieszkania. Dokładnie na wprost budynku, w którym ma zamiar mieszkania stał przystanek autobusowy.

- Jak długo masz tego sierściucha?

- Noo prawie sześć tygodni... Jak byłam w króliczej kawiarence to dostałam tego maluszka. Łapka poparzona, źle zadbali o niego to kilka słów do właściciela i Toya wylądował u mnie.

- Toya? Królika moim starym imieniem nazwałaś? - prychnął rozbawiony głupotą dziewczyny. Po chwili cała czerwona ze wstydu.

- Wwiesz.. Jak go brałam i jakiś dzieciak na przystanku się spytał jak się nazywa... I ten tego.. Nnno nie brałam pod uwagę, że cię jeszcze zobaczę! Oraz no... Nno ten maluch odrobinę cię przypomina..- powiedziała machając dłońmi, coraz bardziej się pogrążając .

- Niby gdzie co?

- Nnooo kolor włosów i rana po poparzeniu to odpowiedni dowód. - mruknęła patrząc w swoje buty oraz chodnik, który stał się bardzo interesujący.

- Ty już coś piłaś?

- Nieeee.- mruknęła cicho unosząc spojrzenie akurat w momencie, w którym podjechał ich pojazd. Wepchnęła go do środka, stanęli przy oknie a ta nawet na niego nie patrzyła.

- Co zawstydzona? - powiedział pochylając się nad nią.

- A ty co tak ciekawy? - warknęła wściekła oraz zażenowana co spowodowało złośliwy uśmiech na jego ustach. ' Zapowiada się zabawny wieczór.' przeszło mu przez myśl.

- A nie można?

- Nfjdnd..

- Co tam mamroczesz?

- Nie twój zasrany interes. - warknęła a resztę drogi spędzili w ciszy, którą przerwał Dabi kiedy weszli do mieszkania Hiroshiro.

- Ciekawa okolica nie ma co. Nie boisz się, że cię pobiją i okradną?

- Pff... Hahahaha...

- Humorek się znowu zmienił, co? Ty na pewno nie masz okresu?

- Nie, nie mam. - warknęła wchodząc do salonu a on za nią. - Chodzi o to, że chyba nie zapomniałeś tego, iż rodzina od strony taty od pokoleń jest znana ze znajomości sztuk walki oraz posiadania sporej siły fizycznej.

- Taaak? A skoro o sile fizycznej mowa to powiedz teraz swój dar.

- Na pewno nie na trzeźwo. Poza tym... Albo wiesz co? Nevermind.

- Wiesz, że to nieładnie tak urywać w połowie.

- Jak nie chcesz pić to sio.

- Tego to ja nie powiedziałem. - usiedli na kanapie a następnie wyciągnęli zawartości z reklamówek. Kilka butelek z alkoholem, dwa soki pomarańczowe, cola, jakieś przekąski, paczkę kubków jednorazowych oraz trzy paczki świeczek i kilka limonek.

- Jagoda, truskawka i jabłko? Myślałeś, że prądu nie ma w tym mieszkaniu?

- Raczej, że będzie tu jebać zgniłym mięsem albo trupem.

- A o tym nie pomyślałam.. W takim razie podpalaj jabłkowe a ja polewam... To co pijemy?

- To ty nie wybierasz? Jak tak to bierz tequile.... Masz nóż?

- Baaaardzo śmieszne. Wiem, że ty na pewno masz. - na jej wypowiedź uśmiechnął się złośliwie, wyciągając z kieszeni spodni scyzoryk, który jej podał. Ta nalała do kubków tequile, limonkę przekroiła na cztery części a w tym samym czasie Dabi ustawił na stoliku od kawy oraz na blacie w kuchni świeczki, które zapalił za pomocą daru. Kiedy usiadł obok niej dostał kubek z limonką.

- A więc, za dobry początek tego mieszkania. - powiedziała i jednocześnie opóźnili zawartość kubków po czym przegryźli limonką a następnie Dabi widział wykrzywioną minę dziewczyny.

- Za mocne dla dziecka?

- Nie, po prostu.. Nieważne.. Polewaj. - jak zostało powiedziane tak zostało zrobione i wypili kolejną kolejkę. Przy czwartej wyciągnęła telefon.

Achan🐰:
Tachan nie wracam do domu. Zostaje na noc w mieszkaniu 😘

Tachan🥂:
Sama czy z przyjaciółką?

Achan🐰:
Sama 🧐.. A co 😕?

Tachan 🥂:
A nic. Spytać się nie można?

- Z kim ty tak piszesz i nie pijesz?

- Melduję się opiekunowi, że do domu nie wracam.. Jak tego nie zrobię to spokoju nie będę mieć jutro.

Achan 🐰:
Nie no można😁. Dobra to do jutra 😘

*

~*~*~*~*~*
Dochodziła trzecia w nocy, tequila, sake oraz jedna butelka whisky zostały wypite a teraz byli w połowie picia Jacka Danielsa. Dziewczyna siedziała na podłodze, jej głowa opierała się na lewej nodze Dabiego, który siedział z prawą nogą na kanapie.

-... Będąc z tobą ..szczerą to.. Nienawidzę swojego daru.. - rzuciła a dobry humor po wcześniej opowiedzianym żarcie zniknął. Nic nie powiedział czekając na kontynuację. -.. Debilswto ukazało się w wieku...trzynastki... A jedyne cierpienie.. mi dało.... - dziewczyna pociągnęła nosem, wypijając na raz zawartość kubka. - Bbo nna co mi ta ppieprzona kontrola krwi jak..jak... Nawet rodziców.. Nnie mogłam... Aghr!- zgniotła z irytacji i wściekłości na samą siebie kubek, który rzuciła na podłogę i chwyciła za butelkę po czym zaczęła pić z gwinta.

- Oi, odłóż butelkę bo język ci się plącze. - powiedział Dabi, także dopijając to co miał w kubku a następnie zabrał osiemnastolatce butelkę, samemu biorąc łyka.- Poza tym ta twoja manipulacja krwią jest lepsza niż te płomienie..

- Chcesz się zamienić? - spytała poważnie, wstała i usiadła na nim okrakiem, biorąc kolejnego łyka.

- Nie. Już przywykłem ..

- Buuuuu.. A miałabym... Własny grzejnik.... A właśnie! Masz. - powiedziała i podała mu pierścionek. - Skoro się spotkaliśmy...to twoja własność wraca do właściciela...

- Na co mi on? Nie pasuje do mojej cery shorty. Weź go... Tyle go miałaś to dalej go mniej.

- Jesteś wredny. - rzuciła zakładając pierścionek na palec wskazujący i znów pociągnęła nosem.

- Taki zawsze byłem. - przypomniał biorąc łyka a następnie wzięła ona.

- Wieeeem.. Co ty planujesz, co? - spytała pochylając się nad nim a ich twarze dzieliły kilka centymetrów.

- Dowiesz się.. Może kiedyś, ale się dowiesz..

- Pff... Ale ze mnie idiotka.. Wszystkiego najlepszego Dabi. - powiedziała po czym pocałowała co w policzek, tuż przy kąciku jego ust...


Od autorki : No cześć, cześć i czołem kochani😚 Jak wam się podobał rozdział oraz czy waszym zdaniem dobrze oddaje w tym rozdziale charakter Dabiego podczas rozmów?? Bo sama tak trochę nie wiem 🤪😵

Strój Annelain😎
A tu Dabi tak na zakończenie rozdziału


Continue Reading

You'll Also Like

52.8K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
18.2K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
23.7K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
62.7K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...