To już dziesiąty dzień. Kiedy on mnie zabije? - Pomyślała po przebudzeniu Chloe. - Już nawet nie śnię, że mnie zostawi, bo to potwór. Nigdy nie będzie wyrozumiały czy rozsądny.
Wtem usłyszała głośny trzask dobiegający z chatki niedaleko drzewa, do którego była przywiązana. Po chwili wyszedł z nich Jeff trzymający w ręku nuż.
-Witaj kochanie! - Krzyknął i podszedł do niej. Dziewczyna nawet się nie odsunęła. Nie miała na to siły, bo była za bardzo zmęczona torturami. - Co jest? Już zmęczona? Ehh... - Westchnął głośno. - To dzisiaj zaczniemy już teraz, bo nie będziesz się ze mną bawić jak widać.
Zbliżył się do niej tak, że praktycznie na niej leżał. Nagle połączył ich wargi w namiętnym pocałunku. Nie sprzeciwiała się, ale gdy mężczyzna trochę rozciął jej udo oddała pocałunek.
W jednej chwili Jeff odsunął się, by złapać trochę powietrza w płuca. Gdy to zrobił przeszedł dalej. Zaczął ssać jej skórę na szyi i zostawiać czerwone ślady na niej.
-Hmm... - Jęknęła mimowolnie nie mogąc już się powstrzymać gdy przygryzł jej obojczyk. Jeff widocznie zadowolony zaczął się uśmiechać. Wtem złapał za jej nogę i odwiązał Chloe od drzewa. Dziewczyna zdziwiła się, lecz nie protestowała. Kiedy już ją uwolnił złapał ją za rękę i pociągnął w stronę chatki.
Otworzył gwałtownie drzwi i rzucił dziewczynę na drewniany stół, który stał na środku.
-Co on robi? Czemu mnie odwiązał? Strasznie bolą mnie plecy, ale nie mogę mu tego pokazać... - Pomyślała rudowłosa i ułożyła się na nim.
-Ktoś tu ma na coś ochotę? - Zapytał nagle niebieskooki.
Momentalnie wstała i wzięła nuż leżący na stole. Pochwyciła go szybko w dłoń i rozcięła sobie udo.
-A idź świeże!!! - Krzyknęła wybiegając z domku. Podbiegła do rzeki i zaczęła się myć, co Jeff, który leżał na podłodze, zauważył.
-Jeszcze będziesz moja... - Powiedział sam do siebie po czym wstał i ubrał się.
-Nigdy więcej nie chce tam być! - Krzyczała Chloe w myślach.