Co znaczy Kochać? |TODODEKU

By winczor

42.7K 3.3K 2.1K

Dobre pytanie, co znaczy kochać? Czy Todoroki spotka odpowiednią osobę i odkryje znaczenie tych tajemniczych... More

#1
#2
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
Reklama
#12
#13
Ogłoszenia Parafialne!
#14
#15
#16
#17

#3

2.6K 205 195
By winczor

Dwa tygodnie później:

- Widziałeś moje laczki?! - wydarł się
Bakugo.

- No, chowałeś je przed sekundą do torby idioto - odpowiedziałem spokojnie, przeglądając Instagrama.

- A... - chłopak zawiesił się, patrząc na swój telefon.

- Ładowarka jest w kuchni - odpowiedziałem, patrząc znudzony na blondyna.

- Skąd wiedziałeś? - spytał, rzucając telefon na kanapę.

- No od trzech dni go nie ładujesz, więc... - powiedziałem, odkładając telefon na stoliczek.

- No tak.... - westchnął Bakugo lekko poddenerwowanym głosem.

- Już? - spytałem w nadziei, że Bakugo skończył się pakować i będę mógł go odwieźć .

Bakugo zapiął torbę, westchnął i się na mnie spojrzał.

- No - odpowiedział ze złością.

Wstałem z kanapy, sięgnąłem po telefon, po czym zszedłem na dół. Bakugo jeszcze wszedł do kuchni po ładowarkę i oczywiście musiał zabrać mi coś z lodówki.

Ustałem przy łodzi, wpatrując się w napis na butach.

- Wsiadaj - poleciłem Bakugo.

- Dobra, już... - Bakugo rzucił na łódź swoją torbę.

- I tak w końcu bym się dogadał z Kirishimą - szepnął chłopak, wskakując na łódź.

Odwiozłem Bakugo do portu i postanowiłem pochodzić chwilę po mieście.

- Gazety! Najnowsze wiadomości! Miejscowy gang znowu atakuje! - krzyczał chłopiec od gazet, stojący przy krawężniku.

- Hej młody, po ile gazeta?- spytałem, pochodząc do chłopca.

- 2,40 prze Pana - odpowiedział chłopiec, uśmiechając się.

Kupiłem gazetę od chłopca i poszedłem jeszcze do kilku sklepów, pochodziłem jakimiś alejkami, aż wreszcie trafiłem na plażę.

Usiadłem na jednej z ławek i wpatrzyłem się w zachodzące za horyzontem słońce.

No cóż, nie mogłem za długo siedzieć. Nie wiem co może się mi przydarzyć w nocy na środku morza.

Wstałem niechętnie z ławki, powoli kierując się w stronę portu.

Wsiadłem na łódź i popłynąłem do domu.

*

Następnego dnia siedziałem na kanapie, popijając kawę. Przeglądałem jak codzień Instagrama i przypomniałem sobie nagle o kupionej wczoraj gazecie.

Wstałem leniwie z kanapy, podchodząc do leżącej na pudłach torbie z zakupami.

Złapałem gazetę, patrząc na pierwszą stronę.

Miejscowy gang znowu atakuje! Czy miasto jest bezpieczne?

Przez ostatni miesiąc zidentyfikowano już ponad sto ofiar tajemniczego gangu. Nie wiadomo gdzie się ukrywają ani kim są. Wiemy tylko, że nikt nie jest już bezpieczny. Nożownik, podpalacz oraz psychopata są nieuchwytni i nadal bezkarnie grasują w naszym miasteczku.

Jeśli mają państwo jakiekolwiek wieści o gangu złoczyńców prosimy natychmiastowo skierować się do najbliższego posterunku policji.

- Samym gadaniem dużo nie zdziałają... - pomyślałem, czytając następne strony - Pff - prychnąłem, wstając z kanapy i rzucając gazetę na szafkę.

Wyszedłem przed dom, wpatrując się w uschłe  kwiaty i westchnąłem, odwracając się w stronę plaży.

Najbardziej co uwielbiałem w tej wyspie to niewielki, jednak piękny teren. Każdy kawałek wyspy miał swój urok.

Usiadłem na moim ulubionym bujanym fotelu, patrząc na lekko zachmurzone niebo.

- Będzie padać... - stwierdziłem, wpatrując się w daszek nad moją głową.

Przyjrzałem się jednej z belek i zauważyłem, że coś za nią było. Ustałem na fotelu i trochę się chwiejąc, wyciągnąłem dłoń w kierunku przedmiotu.

- Co to? - spytałem sam siebie, przybliżając się jeszcze bliżej do tajemniczej 'rzeczy'.

To coś okazało się być papugą, która najwidoczniej nie lubiła, gdy ktoś dotyka jej ogonu. Wleciała na mnie z takim impetem, że aż spadłem z fotela, strącając stolik obok fotela.

- Ach! - krzyknąłem, spadając z krzesła.

Papuga usiadła mi na klatce piersiowej, machając na boki swoją głową.

- ha ha śmieszne, po prostu boki zrywać! - powiedziałem ze złością do papugi, próbując ją odgonić.

Ona jedynie machnęła swoją głową, zaczęła skrzeczeć i poleciała znowu na belkę.

- Chyba się nie dogadamy! - powiedziałem, wstając z ziemi.

Spojrzałem jeszcze raz na papugę, po czym poprawiłem fotel i stolik.

Niebo coraz bardziej się chmurzyło, więc z niepokojem wszedłem do domu, zamykając za sobą drzwi.

- Oj będzie lać - westchnąłem, wiedząc, że szykuje się niezła ulewa.

Siedząc w kuchni usłyszałem dość głośny grzmot, a potem wywaliło mi korki, a w domu zapadła ciemność.

- Wiedziałem... - rzuciłem łyżeczkę na stół.

Chodziłem po domu, szukając latarki albo chociażby świeczki, czy lampionu.

- Gdzie ja latarkę wrzuciłem?! - krzyknąłem, szukając latarki po wszystkich szufladach.

Postanowiłem pójść po omacku do pokoju, by po prostu zasnąć i rano rozwiązać problem z korkami.

Kładąc się na łóżku, uderzyłem się w rękę.

- Ja pierdole, dość! Idę spać! Niech się wali, niech się pali, ale ja idę spać! - mruknąłem zaspanym głosem, zakrywając głowę kołdrą.

****

Rano wybrałem się na plażę, by obejrzeć skutki wczorajszej burzy.

- I ja tą burzę przespałem?! - pomyślałem zdziwiony, rozglądając się po plaży.

Miałem jakieś dziwne przeczucie, aby spojrzeć na dach domu.

Wziąłem głęboki wdech, odwracając się powoli w stronę domu. Po chwili ujrzałem ogromną gałąź, która wbiła się w komin.

- Kurwa... - prychnąłem, kopiąc niewielki kamień, który leżał przy mojej stopie.

Usiadłem na piasku, próbując się uspokoić.  Po chwili postanowiłem pobiec do szopy po drabinę.

- Jeśli to będzie coś poważnego, to jadę do siostry - szepnąłem, idąc nieco szybszym krokiem i ciągnąc za sobą drabinę.

Oparłem ją o ścianę budynku, patrząc się w górę. Nerwowo wszedłem na dach, patrząc cały czas na ceglany komin.

Podszedłem chwiejnym krokiem do komina, patrząc na gałąź. Miałem szczęście, że wleciała do komina i nic nie zostało uszkodzone.

Wyjąłem ją i zrzuciłem na ziemię. Wywróciłem oczami i usiadłem na dachu.

Siedząc i myśląc jakiego mam pecha, ujrzałem coś leżącego na plaży. Zmrużyłem oczy próbując dostrzec co to może być.

Wstałem, trzymając się komina i skierowałem się w stronę drabiny, aby zejść z dachu.

Po zejściu od razu pobiegłem na plażę w miejsce, w którym widziałem to coś. Wyglądało mi na jakieś morskie zwierzę, ale kto wie?

*

Ustałem kilka metrów od przysłoniętego glonami i liśćmi chłopaka.

- Halo?- podszedłem bliżej zielonowłosego.

Skądś go kojarzyłem, może widziałem go w porcie?

- Hej, żyjesz? - szturchnąłem jego ramię.

Oddychał, ale był nieprzytomny. Nie miałem pojęcia co zrobić, wezwać pomoc, czy może opatrzyć chłopak i zaopiekować się nim na własną rękę.

Kto to w ogóle jest i skąd się wziął? Rozbił się na morzu... a jeśli to jeden z tych gangsterów?

Nie... niemożliwe. Nie wygląda mi na przestępcę.

Spojrzałem na nogę chłopaka, była zraniona.

Rozejrzałem się w poszukiwaniu rozbitego statku, ale nic nie zauważyłem.

Klęczałem chwilę koło chłopaka. W końcu postanowiłem go zabrać, opatrzyć jego nogę i wezwać pomoc.

Wziąłem ostrożnie chłopaka na ręce. Był niezwykle lekki, więc bez problemu zaniosłem go do mojego domu.

C.D.N.

Continue Reading

You'll Also Like

3.4K 15 3
Przeróżne opowiadania
16.9K 634 25
❀ ₊⁻∘・ Now Playing: ❝I Write Sins Not Tragedies - Panic! at the Disco❞ [▶︎/❙❙/◼︎/⟳] 1:28 ⸠--❍-----⸡ 3:06 ,,Oh, well in fact Well, I'll look at it thi...
3.6K 257 58
Ona pracownica biura On wampir lubiący błysk krwi
52.3K 2.3K 142
To nie jest moja manhwa będę ją i wyłącznie tłumaczyć. Xu ChengYan był razem z najstarszym młodym mistrzem rodziny He przez pięć lat, zawsze na zawo...