Od dwóch dni unikam Matt'a, jak ognia. Boję się spojrzeć mu w oczy po tym, jak odpowiedziałam "nie".
Ale czy to naprawdę nic dla mnie nie znaczyło?
Coś poczułam, coś podobnego do wracających wspomnień, żal, że coś było i już nigdy nie wróci.
Może powinnam z nim o tym porozmawiać, ale to było by zbyt proste.
Staram się wracać bardzo późno do domu i wcześnie wychodzić, jedyny nasz kontakt, to szkoła, w której i tak jestem nie obecna.
- Nie mogę uwierzyć, że już w ten piątek jest impreza... Jakie macie sukienki? - Oczywiście od dwudziestu minut gadają tylko o tym, a ja nawet nie wiem czy pójdę na tą dyskotekę.
Przydałoby mi się coś kupić jeśli chce iść. Moja szafa wieje pustkami pod tym względem.
- Podobno można zapraszać osoby z poza szkoły...
Nie wytrzymam dłużej!
Pierwszy raz chyba wolę siedzieć w pustej klasie niż na przerwie. Lubię imprezy, taniec i zabawę, ale po cholerę gadać o tym non stop od tygodnia.
Przecież można zwariować...
Jeszcze tylko jedna lekcja. Jakoś to wytrwam, ale czemu musi to być biologia, na której siedzę z Matt'em? Co ja takiego zrobiłam?
Czekam, aż nadejdzie mój psychiczny koniec, ale na szczęście przy mojej ławce pojawia się nie kto inny, jak Niall.
- Witaj złotko. - Siada zadowolony, szczerze mówiąc wywołał u mnie radość. - Jak się ma moja księżniczka?
A nie! Wybacz! Jak się ma księżniczka Jack'a?
Śmieję się z jego głupiego komentarza, ale odpowiadam. Jestem mu tak bardzo wdzięczna, że tutaj usiadł, a Matt razem z jakąś dziewczyną. Opowiadam mu o tym co się wydarzyło, a on nie ma pojęcia co powinnam zrobić.
Obiecuje mi jednak dyskrecję.
Lekcja mija bardzo szybko i wreszcie mogę wrócić do domu, co w sumie jakoś bardzo mnie nie cieszy, bo dziwna atmosfera z moim współlokatorem troszkę mi przeszkadza.
Ale muszę stawić czoła swojemu strachu i pokonać ten problem, chociaż podobno z problemami trzeba się przespać...
Rozważę jeszcze tą ideę.
Wsiadam na swój motocykl i odjeżdżam spod dziedzińca. W mieszkaniu jest narazie pusto, co akurat jest na moją korzyść.
Spokojnie przebieram się w jakieś luźne ciuchy i biorę za ogarnięcie tego mieszkania, bo jest tutaj taki burdel, że nie da się wytrzymać.
Wycieram stoły, myje naczynia i odkurzam. Akurat, gdy wycieram blat w kuchni, ktoś łapie mnie w pasie i przytula, a ja automatycznie odwracam się i sprawca mojej paniki dostaje mokrą ścierką w twarz.
- Jejciu, przepraszam! - krzyczę, a chłopak patrzy na mnie w złości.
Nagle wybucha śmiechem i całuje mnie w czoło.
- Czemu całujesz mnie zawsze tam? - pytam zdziwiona, a on rzuca mi ten swój łobuzerski uśmieszek.
- Bo to urocze, a co nie podoba ci się? Mogę przestać. - Kiwię z dezaprobatą głową.
Jack pomaga mi wszystko poskładać i dokończyć sprzątanie, a później zamawiamy pizzę i siadamy przed telewizorem.
Oglądamy jakiś film, gdy nagle rozbrzmiewa dźwięk dzwoniącego telefonu, który należy do bruneta. On nie patrząc nawet kto dzwoni, rozłącza się.
- Nie odbierzesz? Może to coś ważnego? - Patrzę na niego zdziwiona, mogło się coś stać, a on tak o po prostu nie odebrał.
- Siedzisz wtulona we mnie, więc nie dzwonisz, a co może być ważniejsze od ciebie?
- Przy tobie to ja cukrzycy dostanę. - Po moich słowach wybuchamy śmiechem, a on się nachyla i całuje mnie w usta.
Oddaje z przyjemnością pocałunek i siadam na nim okrakiem, może było by coś więcej niż sam pocałunek, ale przerywa nam dźwięk dzwonka do drzwi.
- To pewnie pizza, otworzysz drzwi? - pytam Devila, a on uśmiecha się i potwierdza.
Schodzę z niego i idę po jakieś talerzyki i picie. Nagle do kuchni wchodzi wkurzony Matt, a ja patrzę zdziwiona.
- Podziękuj swojemu kochasiowi, że mi otworzył drzwi, a przy okazji zapytaj czy nie ma własnego domu. - Rzuca do mnie i wychodzi.
O co mu chodzi? Co on sobie myśli? Że to tylko jego mieszkanie i może rządzić.
Wracam do salonu i widząc szok na twarzy mojego chłopaka, dostaje jakiegoś szału. Przepraszam Jack'a i proszę, aby wrócił do domu, a później się spotkamy.
Gdy tylko brunet wychodzi, ja kieruje się do pokoju tego dupka, z którym mieszkam.
- Co ty sobie wyobrażasz? - Wchodzę z krzykiem do jego pokoju.
- Nie wiem o czym mówisz... Kochaś się wystraszył, że przyszłaś do mnie? - pyta z kpiną, a ja myślę o tym czy by mu nie wybić zębów.
- Posłuchaj mnie dokładnie, ja ci się do życia nie wpieprzam, więc ty się od mojego odwal raz na zawsze!
Zdenerwowana wychodzę z pokoju i idę do sypialni, gdzie się na szybko przebieram i schodzę na dół.
Ubieram kurtkę i chce już wychodzić, gdy rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Otwieram je i czeka mnie lekkie zaskoczenie, bo za nimi stoi koleżanka Matt'a, z którą ostatnio jedliśmy kolację.
Jest rozdział.
Dzisiaj pojawią się jeszcze dwa.
Zostaw gwiazdkę i komentarz.