I love you

Galing kay obojetna_

17.8K 855 394

- Uważasz, że na ciebie nie zasługuję? - mruknąłem w jej stronę, robiąc dwa kroki do przodu. - Nie, tego nie... Higit pa

2. - Panie przodem.
3.

1. - To kolega wujka Jasona z liceum

8.2K 282 127
Galing kay obojetna_

Rose pov

- Jesteś pewna, że ten aktor nie ma nic przeciwko? - spytałam się dla pewności.

Miałam grać główną rolę w musicalu w LA. Mieliśmy wynająć pokój w hotelu, lecz moja menadżerka powiedziała, że jeden z aktorów zaoferował zakwaterowanie się na czas nagrywania u niego. Dopytałam milion razy Maggie czy ten ktoś na pewno wie, że zamieszka również z dwoma  trzyletnimi chłopcami  o nie wyparzonych gębach. Zawsze przytakiwała, ale jak to ja, miałam wątpliwości. Dlatego w każdej chwili byłam gotowa wynająć nam miejsce w hotelu.

- Tak - westchnęła. - Mówiłam Ci - dokończyła wyraźne poirytowana moim zachowaniem.

- A jak to będzie jakiś psychopata, gwałciciel, pedofil czy nie wiadomo kto? - dopytywałam nie zachwycona z pomysłu.

- Daj spokój, mamo - zaprotestował mój kochany synek. - Nic nam nie zrobi. W razie czego pamiętaj, obronie cię. - Powiedziawszy to Brandon dumnie wypiął pierś do przodu.

Uśmiechnęłam się do niego czule. Kocham go ponad wszystko.

- No widzisz - Zaśmiała się moją menadżerka. - Już jesteśmy - Zaparkowała swojego mercedesa przy dość pokaźnej willi.

Takiej przeciętnej, która widuje się na mnóstwu filmach.  Filmach, w których miałam zacząć karierę. Na prawdę poszczęściło mi się spotkanie Marcusa.

- Chodźcie - Ponagliła nas, wysiadając z auta.

Niechętnie powtórzyłam jej ruchy i już po chwili stałam na chodniku trzymając za malutkie rączki  Brandona i ,już obudzonego, Keydena.

Przeszliśmy przez furtkę, która o dziwo była otwarta. Maggie zapukała do drzwi, ale nie otrzymała odpowiedzi. Spojrzałam na nią pytająco nie wiedząc co dalej robić. Staliśmy tam jeszcze około trzech minut. Gdy miałam się już wycofywać, rudowłosa wyciągnęła ze swojej torebki klucz i włożyła go w zamek od drzwi. Po przekręceniu ich, ciemna powłoka ustąpiła, a my mogliśmy swobodnie wejść do środka.

- Na pewno możemy? - dopytałam.

- Tak, możemy. Dał klucz w razie gdyby go nie było, albo gdyby nas nie słyszał. Ponoć częsty mu się to zdarza - powiedziała, wzruszając ramionami.

Ściągneliśmy wszyscy buty. Przez cały czas dzieci były dziwnie spokojne, co zaczynało mnie niepokoić.

Nagle poczułam jak bliźnięta wyrywają rączki z mojego uścisku i wybiegają na korytarz.

- Brandon! Keyden! - krzyknęłam do nich, ale to nic nie poskutkowało.

Razem z dziewczyną ruszyliśmy w kierunku, jak nam się zdawało, takim jakim powędrowali moi niesforni synowie

- Co się patrzysz? - Usłyszałam warknięcie Brandona, więc czym prędzej popędziłam w jego kierunku. - Dziecka nie widziałeś? - zapytał złośliwie, a ja już paliłam się ze wstydu.

- N- nie tylko... Kogoś mi przypominasz. - Usłyszałam tak dobrze znany mi głos.

Gwałtownie zatrzymałam się jednak było już za późno. Przekroczyłam próg kuchni gdzie znajdowali się moi synowie i...i moja jedyna miłość.

Nate siedział na stołku barowym wyglądając olśniewająco jak zawsze. Czarne spodnie opinały jego nogi, a przez cienką koszulkę można było zobaczyć zarys jego mięśni, które przez te niecałe cztery lata wyraźnie się zwiększyły. Na jego twarzy nadal widniały te cudowne brązowe włosy w których w tym momencie miałam nieodpartą ochotę zanurzyć moje palce. Malinowe usta nadal gościły na jego przystojnej twarzy, kusząc mnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam jednak od razu posmutniałam. Nie byłam zdolna do wydania z siebie żadnego słowa, więc jedynie wzięłam Brandona na ręce, a Keydena odciągnęłam do tyłu.

Wzrok chłopaka, a raczej już mężczyzny, spoczył na mnie. Cross otworzył szeroko oczy i rozdział swą piękną buźkę. Z wrażenia spadł z krzesła.

- Kurwa. - Syknał z bólu próbując podnieść się z podłogi.

Bliźniaki wpadły w histeryczny śmiech przez co musiałam postawić ich na podłodze. Długo jednak na niej nie stali, bo już po chwili turlali się ze śmiechu na panelach. Automatycznie sama się uśmiechnęłam.

- Takie to śmieszne - warknął brunet.

Nie było to jednak wrogie warknięcie. Było takie... Takie... Inne, dziwne.

- Czyli wszystko się zgadza? Oni mogą z tobą zamieszkać? - dopytała rudowłosa.

Nate spojrzał na mnie i przełknął głośna ślinę.

- N-n-no.. t..- Zaczął się strasznie jąkać co wyraźnie go irytowało, więc odksząknął. - No tak - powiedział już bez zająkniecia.

- No dobrze. - odpowiedziała przeciągle Maggie. - Pomoże mi ktoś z walizkami? - zapytała.

- Ja - odpowiedziałam szybko, chcąc pozbyć się niezręcznego towarzystwa bruneta.

Wyszliśmy pozostawiając ojca z synami, których nie chce.

Nate

Stałem i patrzyłem na te przeklęte dzieci. Tak bardzo mi kogoś przypominały. Jednak nie wiedziałam kogo, ponieważ nie wdały się w Rose. Znaczy ten drugi tak, ten co siedział cicho. Miał po niej piękne, czekoladowe oko, najwyraźniej miał cheterochromie – stwierdziłem po chwili. Jednak jego włosy były brązowe, choć trochę jaśniejsze od tych, które miał jego bliźniak. Natomiast ten co mi pyskował, miał  brązowe włosy i jasne oczy, takie same, jak jedno oko jego bliźniaka.  Ich usta były duże i pełne, a Thompson miała je dość małe. Byli mali i zgrabni. Wyglądali na mniej więcej trzylatków, jednak nigdy nie przywiązywałem do dzieci dużej wagi.

- Jak się nazywasz? - zapytał chłopczyk o ciemniejszych włosach, o dziwo nie sepleniąc.

- Nate Cross, a wy? - zapytałem szczerze zainteresowany odpowiedzią.

- Brandon Thompson. - Wyszczerzył się dumnie.

- Keyden Thompson - odparł drugi cicho. Uśmiechnąłem się do niego.

Cóż za zbieg okoliczności, nazwała ich moimi imionami.

- Ładnie - odpowiedziałem uśmiechając się lekko.

- Wiem. - powiedział Brandon zbliżając się bliżej. Kucnąłem przed nim tak, aby być z nim mniej więcej na równi. - Jeśli zranisz mamę, będziesz miał z nami do czynienia, pamiętaj, stary zgrecie - dopowiedział z uśmiechem.

Zdziwiony jego złośliwością podniosłem się do góry.

- Okey? - Bardziej zapytałem niż stwierdziłem. - A gdzie wasz tata? - Zmieniłem temat.

- Nie mamy taty. - Oburzył się. - Jeszcze by nam mamę próbował zabrać - prychnął.

- Nie macie? - Zdziwiłem się.

No bo halo, do dziecka trzeba kobiety i mężczyzny, więc kto jest ich ojcem?  Chyba, że jakiś skurwiel ich zostawił. Chociaż na samą myśl o tym, że inny facet byłby z moją Rose, serce ściska mi się niemiłosiernie mocno.

- Głuchy jesteś? Mówię, że nie mamy. - odpowiedział zirytowany.

- No okey, ale... Żeby powstał taki chłopiec jak ty jest potrzebny do tego mężczyzna i kobieta, więc... - Nie dokończyłem, no bo... Co mam trzy letniemu dziecku powiedzieć, że facet musi wepchnąć w dupę kobiecie swojego fiuta?! No chyba nie.

- No widzisz. Mama jest wyjątkowa. - Wzruszył rękami.

Ten jego lekceważący ton... Zachowanie, osobowość, charakter, a nawet wygląd tak cholernie mocno mi kogoś przypominają, że aż chyba nigdy tak mocno nie myślałem.

- Mhm - mruknąłem jedynie w odpowiedzi.

- Masz fajne oczy - powiedział z dupy chłopczyk.

- Dzięki - podziękowałem, ponieważ były to jedyne miłe słowa wypowiedziane z jego ust. - Ty masz podobne -  Zmarszczyłem brwi uświadamiając sobie, że syn Rose ma identyczne oczy co ja.

- No wiem. - Wyszczerzył się. - Dlatego mówię, że masz ładne, bo masz takie jak ja - powiedział dumny ze swojej wypowiedzi.

Przewróciłem oczami na wypowiedź chłopca. Jego cięte riposty utwierdzały mnie w przekonaniu, że Rose go nie adoptowała. A to znaczyło, że miała kogoś po mnie.  Skrzywiłem się na własną tezę. Poczułem niemiłosiernie ogromny ból w klatce piersiowej który się rozprzestrzenił błyskawicznie. Musiałam chwycić się stołu stojącego nieopodal.

- Dobrze się czujesz? - zapytał Keyden podchodząc do mnie. Zdecydowanie  kopia Rose.

- T-tak - odpowiedziałem, jąkając się.

- Na pewno? Blado wyglądasz, Nathanie - powiedział, a ja momentalnie zapomniałem o bólu.

- N-nazwałeś m-mnie N-nathanem? - zapytałem z niedowierzaniem.

- No tak - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Nawet fajne imię. Mama często mówiła o jakimś panu o imieniu Nathan - dodał, a ja zamarłem. - Śmieszne. - Zaśmiał się dźwięcznie.

- T-twoja m-mama m-mówiła c-coś o m-mnie? - Zapytałem głupio.

- Nie. - Od razu pokręcił głową. - Nie o tobie, a o jakimś Nathanie. Jakim to nie wiem. - Wzruszył ramionami na znak bezradności.

Słabo pokiwałem głową.

- Rose musiała mieć trudno wychowywać was samej. Mieszkacie z wujkiem Jasonem? - zapytałem zmieniając trudny dla mnie temat.

- Skąd wiesz o wujku Jasonie? - Wytrzeszczał oczy przerażony. - Mamo! - Krzyknął rozpaczliwie nawołując mamę.

Przybiłem sobie piątkę z czołem. Jak mogłem być taki głupi, a by zadać takie pytanie. Pokręciłem niedowierzająco głową.

- Co się stało? - zapytała zdumiona mama chłopców ciągnąca przez nich samych.

Brandon wskazał palcem mamie na mnie.

- On spytał się mnie czy mieszkamy z wujkiem Jasonem. - Wytłumaczył. - A wcale mu o nim nie mówiliśmy.- dodał dla jasności. - A jeśli to psychopata? - zapytał z przerażeniem.

Posłałem Rose przepraszający uśmiech na co ona pokręciła z politowaniem głową.

- To żaden psychopata Brandon. - Wyjaśniła kobieta. - To...- Spojrzała na mnie, a ja miałem nadzieję, że powie iż jestem jej pierwszą i jedyną miłością. - To kolega wujka Jasona z liceum - skłamała, a mi serce pękło na drobne kawałeczki.

- T-tak. - Przytaknąłem słabo.

- Wujek? - Zapytał Keyden z nadzieją na twarzy..

- T-tak, n-nie, n-nie wiem. Nazywaj g-go j-jak chcesz. - Jąkała się, a ja zrozumiałem, że coś ukrywa, przede mną jak i przed chłopcami. - P-pójdę w-wnieść b-bagaże do pokoju. Drugi po prawej? - zapytała mnie, a ja skinąłem głową.

- Tooo, zamierzasz odebrać nam mamę?  - zapytał podejrzliwie jasnooki po wyjściu blondynki z pokoju.

- Nie  - zaśmiałem się, kucając przed Brandonem.

- To dobrze, nie oddałbym ci jej- oznajmił pewnie, wypinając malutkia pierś do przodu. 

Rozbawiony pokręciłem głową na boki, próbując zatuszować leciutku śmiech formujący się na mojej twarzy.

- Wierzę ci - mruknąłem, posyłając mu oczko.

———————

Także no...

Wiem, ten rozdział to tragedia, ale mam nadzieję, że później się rozkręcenie i będzie tylko lepiej.

Kto się cieszy, że się spotkali?

I co najważniejsze, że zaczęłam druga część?

Gwiazdkujcie, komentujcie!

Wasza
Princess_of_asshole

Ipagpatuloy ang Pagbabasa