Poczuła wibrujący telefon w torbie jednak zignorowała ten fakt. Jedyną osobą, która mogła w tej chwili do niej pisać jest jej matka. Nie chciała utrzymywać z nią kontaktu, chciała oderwać się od tej całej nienormalnej rodziny i w końcu żyć po swojemu. Jest dorosła, nikt nie powinien jej dyktować co ma robić, bądź pytać bezczelnie dlaczego wraca tak późno dodając na końcu zdanie- ,,Pewnie się z kimś szlajała po nocach, niewdzięcznica'' To jeden z przyczyn dlaczego wyprowadziła się z domu, jednak wyprowadzka, aż za granice była z innego powodu- dużo gorszego, niż kontrolowanie jej życia.
Z trzema walizkami kierowała się ku ogromnemu wieżowcu znajdującym się na ulicy Mulholland Drive. Świeże kalifornijskie powietrze różniło się znacząco od Wielkiej Brytanii. Wieżowiec znajdował się stosunkowo w najbardziej zalesionym miejscu dlatego też wybrała takie miejsce, a nie inne. Niedaleko niej czekała już na nią kobieta - dawna właścicielka mieszkania, w którym miała zamieszkać. Miała rude, gęste włosy sięgające jej do pasa i śliczne błękitne oczy. Jej uśmiech sprawił, że Laura poczuła od razu sympatię do kobiety.
- Witaj Lauro.- kobieta podała dziewczynie dłoń, którą od razu uścisnęła. - Mam nadzieję, że spodoba Ci się miasto takie jak Los Angeles. Jest ono niezwykłe, pełne uroku. Jestem pewna, że nie pożałujesz tej decyzji.
- Też tak myślę.- Laura Mitchell odpowiedziała kobiecie uśmiechem, odbierając od niej klucze.
Gdy pożegnała się z Jessiką, wybrała odpowiedni klucz i włożyła go do zamka otwierając drzwi klatki. Wcisnęła przycisk od windy, a następnie wsiadła do niej kierując się na najwyższe piętro.
***
Wchodząc do mieszkania ściągnęła buty w przedpokoju, zostawiając walizki w tym pomieszczeniu. Pełna entuzjazmu i ciekawa przede wszystkim jak wygląda wnętrze - weszła do każdego pokoju uważnie przyglądając się wszystkiemu. Mieszkanie było spore- liczyło dwa pokoje, jeden duży salon, oraz jedną łazienkę.
Jednym słowem; w końcu była w domu.