Przekroczyć Granicę

De Teen_spiritt

2.7M 90K 19.9K

Osiemnastoletnia Maddie jest nieśmiałą, zamkniętą w sobie nastolatką. Jej trudna przeszłość nie pozwala dziew... Mai multe

Prolog
Dom Maddie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Epilog

Rozdział 56

32.5K 1.1K 234
De Teen_spiritt

COLLIN

Spojrzałem na Maddie która przyglądała mi się ze zmarszczonymi brwiami. To co chce powiedzieć jest dla mnie trudne, ale wiem, że Maddie jest moją dziewczyną i nie mogę nic przed nią zatajać.

-Usiądź-westchnąłem klepiąc miejsce obok siebie. Dziewczyna po woli przysiadła na skraju łóżka czekając na wyjaśnienia. Oparłem głową o ścianę i wyprostowałem nogi biorąc głęboki wdech.

-Pewnie pamiętasz jak mówiłem ci o Rosie?-przytaknęła.-byliśmy paczką od dziecka. Ona, ja...i Harry. Jej brat-powiedziałem to z trudem.-byli dla siebie bardzo ważni, z resztą oni też traktowali mnie jak brata. Codzienne wygłupy, śmiechy, zabawy-zaśmiałem sobie przypominając sobie tamte lata.-byliśmy nierozłączni. Rosie była najmłodsza i często za nami nie nadążała, a mimo to staraliśmy się jak mogliśmy, żeby za nami nadążała. I tak przez lata. Mógłbym powiedzieć, że...wychowaliśmy się razem. Spędzałem więcej czasu z nimi niż z siostrą. Rosie od małego była bardzo ładna, ale w tedy traktowałem ją jak...przyjaciółkę. Gdy miała dziesięć lat ja i Harry byliśmy jak jej ochraniarze. Dużo dzieciaków podrywało ją, a wiadomo jak wyglądały te podrywy-uśmiechnąłem się smutno wspominając tamte wydarzenia.

-Tamten znowu się na nią gapi-warknął Harry wskazując na jakiegoś małego blondyna w piaskownicy który dosłownie pożerał wzrokiem małą Rosie. Szła pośrodku nas z szerokim uśmiechem.

-Dajcie spokój-wywróciła oczami.-nic mi nie będzie.

-Jesteśmy twoimi ochroniarzami siostra-Harry objął ją i poczochrał po włosach, a mała fuknęła zła.

-Hej mała-podbiegł do niej jakiś mały, rudy chłopczyk pokazując swoje nierówne uzębienie.

-Mamy go spławić?-zapytałem, a dziewczyna przytaknęła.-dobra mały. Idź z tąd. Rosie nie chce z tobą gadać.

-A wy co? Ochroniarze?

-Coś w tym stylu. Wypad-warknął Harry podchodząc do rudego który w przeciwieństwie do niego był malutki. Chłopczyk spłoszył się i uciekł z płączem, a my we trójkę wybuchnęliśmy śmiechem.


-Dzień bez nich był dniem stracony. Wiesz jak się czułem gdy byłem u babci na wakacjach bez nich?-uśmiechnąłem się lekko.-Rosie wyrosła na naprawdę piękną dziewczynę. Szczupła, wysoka, piękne oczy, pełne usta. Ideał kobiety. I w tym momencie przestałem traktować ją jak przyjaciółkę. Widziałem jak każdy facet pożera ją wzrokiem. Podrywali ją w restauracji, w parku, na ulicy, na plaży. Wszędzie nie mogła odpędzić się od adoratorów, a to jej się podobało, bo...bo była popularna-westchnąłem. Poczułem jak ktoś łapie mnie za ręke. Zauważyłem, że Rosie kładzie się obok mnie opierając o moje ramie, przez co było mi lepiej.

-Harry nie mógł już jej tak bronić jak kiedyś. Uświadamiałem mu, że Rosie nie jest już małą dziewczynką. Ale...ona też do mnie zaczęła coś czuć. Kiedyś na imprezie pocałowaliśmy się po pijaku-oparłem podbródek na czubku jej głowy.-i to było coś wspaniałego. Zaczęliśmy ze sobą kręcić i...w końcu zostaliśmy razem. Harremu się to nie spodobało. On czuł się jak piąte koło u wozu. Ciągle trzymaliśmy się za ręke, całowaliśmy się, przytulaliśmy, a on szedł obok nas wkurzony. To było widać. Już nie byłem z nim tak blisko jak kiedyś. Coraz mniej czasu z nami spędzał. Byliśmy tylko ja i Rosie. Nie widzieliśmy świata poza sobą. Prawie co weekend chodziliśmy na imprezy upijać się i tańczyć.-poczułem jak Maddie obejmuje mnie w pasie i przytula do mnie.

-Pewnego dnia-wziąłem drżący oddech czując jedną samotną łze na policzku którą szybko starłem.-pewnego dnia do mnie zadzwoniła. Nie wiedziałem, że...będzie to nasze ostatnie spotkanie. Zadzwoniła do mnie o dwudziestej.

-Halo?

-Cześć misiek!-zaćwierkotała dziewczyna.

-Hej kochanie. Co chcesz?-mruknąłem sennym głosem.

-Pomyślałam, że możemy pójść na imprezę. Co ty na to?

-Rosie, nie obraź się, ale fatalnie się dzisiaj czuję. Na prawdę nie mam ochoty.

-Nie chcesz spędzić czasu ze swoją dziewczyną?

-Oczywiście, że chce, ale nie możemy jutro się spotkać? Mam po woli dość imprezy i alkoholu. Dwa dni temu też byliśmy.

-I co z tego?-zachichotała.

-Rosie, kocham cie, ale nie chce iść na imprezę. Spytaj się Harrego.

-Harry ze mną nie pójdzie-prychnęła.-a ja chce iść z tobą. No chooodź.

-Rosie, źle się czuje. Mówie ci, że nie. Innym razem.

-Świetnie. Jak chcesz-prychnęłam oburzona.

-Rosie, kocha...-zacząłem, ale przerwał mi dźwięk rozłączanego połączenia. Jęknąłem i znowu opadłem na łóżko.

-To...to były nasze ostatnie słowa-zachlipiałem. Płakałem jak dziecko, ale się tym nie przejmowałem.-jak się okazało Rosie sama pojechała na imprezę. POJECHAŁA. Wypiła bardzo dużo-starłem mokre policzki mocniej przytulając Maddie.-o czwartej rano...zadzwonili z pogotowia-przez dłuższy czas nic nie mówiłem starając ułożyć sensowne zdanie.-okazało się...okazało się, że Rosie po pijaku wsiadła za kółko i...spowodowała wypadek. Zginęła na miejscu-ostatnie zdanie wyszeptałem zanosząc się głośnym szlochem.-nie wierzyłem w to. Myślałem, że to sen. Że...że zaraz się obudzę. Niestety, to była prawda.

-Tak mi przykro-wyszeptała podnosząc głowę, aby na mnie spojrzeć.-nie wiedziałam, że...tak strasznie skończyła się twoja miłość.

-Od tej pory stwierdziłem, że będe bezuczuciowym facetem który nie będzie miał już dziewczyny-pogłaskałem ją po policzku z lekkim uśmiechem.- a potem zjawiłaś się ty.

-Nadal nie rozumiem do czego zmierzasz.

-Harry...czyli jej brat twierdził, że to moja wina. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Staliśmy się wrogami. Twierdził, że nie pojechałem z nią na tą pieprzoną imprezę i to ja sprawiłem, że nie żyję.

-To nie twoja wina Collin-powiedziała wtulając głowę w zagłębieniu mojej szyji.

-Też mu tak mówiłem-zacząłem bawić się jej włosami.-ale on twierdził, że to moja wina. Że się na mnie zemści. Że...sprawi, że będzie cierpiał. Po tym urwaliśmy kontakt, a ja starałem się dojść do siebie po...śmierci Rosie-przełknąłem ślinę.-ale Harry zjawił się niedawno. Twierdził, że...nadal chce się zemścić, że będe cierpiał tak samo jak on.

-Co...co on chce ci zrobić?-zapytała łamiącym się głosem, a ja pocałowałem ją lekko w czoło.

-Nie mi skarbie-spuściłem wzrok na jej lekko zaczerwienione oczy.-on tobie chce zrobić krzywdę.

Continuă lectura

O să-ți placă și

129K 3.6K 26
- Czyli moje uczucia nic dla ciebie nie znaczą? - Jęknęłam ze łzami w oczach, które próbowałam za wszelką cenę powstrzymać. - Nie miałam cię za takie...
We Found Love De melouloute

Ficțiune adolescenți

155K 4.8K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
64.2K 1.5K 32
27 rozdział - 27 listopada. 28 rozdział - 6 grudnia. 29 rozdział (najprawdopodobniej ostatni tej części) - 29 grudnia. Wszystkie zmiany i opóźnieni...
24.2K 822 43
On przystojny brunet. Ona śliczna blondynka. On gra w koszykówkę. Ona potajemnie mu kibicuje. On był jej przyjacielem. Ona była jego przyjaciółką. O...