↷ ꒰🍶꒱
(❁)
Przychodzące połączenie od Minhyukie
OBIERZ ODRZUĆ
- Halo?
- Cześć Kihyunie!
Obudziłem cię?
- Nie, spokojnie i
tak nie mogłem zasnąć
- Problemy ze
snem wróciły?
- Tak, nie mogę zasnąć
i cały czas się budzę.
A ty czemu nie śpisz?
Jest już po drugiej w nocy.
- Też nie mogłem
spać Kihyunie, coś mnie
męczy od środka najpewniej.
- Co cię męczy?
- Ty mnie męczysz
- Ja?
- Myślę o tobie tak często,
że nie mogłem zasnąć,
dlatego dzwonię.
Mam nadzieję,
że się nie gniewasz
- Nie gniewam się,
przecież wiesz
- Haha to dobrze,
bo zaczynam wariować,
że się obrazisz
- Nie obraże się na ciebie,
nie mógłbym dzieciaku
- Kihyunie?
- Tak?
- Mogę przyjechać?
Nie chcę spać sam
- Możesz.
Klucz masz pod wycieraczką
- Będę za
czterdzieści minut
《♡》
Tak jak Minhyuk obiecywał, przyjechał do Kihyuna po mniej więcej czterdziestu minutach.
W piżamie w misie, z poduszką i kocykiem stanął jakby nigdy nic przed drzwiami do sypialni śmiejącego się Kihyuna i spojrzał na przyjaciela
z pytającym wzrokiem.
- Co ty się tak śmiejesz, co?
- A cóż to za piżamka? - Pokazał palcem i podniósł lekko swoją brew
- Męska piżamka w misie, a co?
- Nie no nic, kładź się szybko, bo jest zimno - Posunął się na brzeg łóżka, by zrobić Minhyukowi miejsce.
Nie musiał długo mu powtarzać.
Już kilka chwil później leżeli twarzami do siebie, spleceni w ciasnym uścisku.
- Dobranoc Kihyunie
- Dobranoc dzieciaku - Odpowiedział z uśmiechem.
Ta noc rzeczywiście była dobra.
Obydwoje zasnęli bardzo szybko, z uśmiechami na ustach.
Jakby ich ciała były bezpiecznym portem, bądź oazą spokoju, która pozwala im odnaleźć harmonię nawet w ciężkim okresie.
Dziękuję obecności Minhyuka, po raz pierwszy od dłuższego czasu Kihyuna nie męczyły koszmary. Miał spokojny sen, a demony bały się wyjść z cienia, przed jego prywatnym obrońcą - Minhyukiem, który nie zawahał by się stoczyć nawet setki walk, jeśli byłyby one w imię Kihyuna.
Był dla mniejszego kotwicą, która trzymała go na powiechrzni i nie pozwalała utonąć.