To wszystko co nam zostało...

By Nie_pewnosc

260K 9.2K 1.4K

Druga część książki pt. "To tylko zakład" Minął rok, podczas którego wszystko stanęło na głowie i diametralni... More

Prolog
•1•
•2•
•4•
•5•
•6•
•7•
Oglaszam!
•8•
•9•
•10•
•11•
•12•
•13•
•Zabawa•
•14•
•Zabawa v2•cz.1
•Zabawa v2•cz.2
•15•
•16•
•17•
•18•
•19•
•20•
•21•
•22•
•23•
•24•
•25•
•26•
•27•
•28•
•29•
•30•
•30•v2 bo sie nie wyświetla
•31•
•32•
•33•
•34•
Odpowiedzi na pytania
odpowiedzi v2
•35•
•36•
Epilog
ważne!!!
ważna sprawa!!! wejdź i sprawdź!!!
pytanie drugie...
ważne znowu...

•3•

8.6K 332 20
By Nie_pewnosc


      — Renesme? — Za późno...

      W tym momencie zauważam samochód Jack'a po drogiej stronie ulicy i nawet nie patrząc, czy coś jedzie, przebiegam przez jezdnię.

Nagle słyszę pisk opon i głośny klakson. Patrzę przerażona na faceta, który siedzi w pojeździe przede mną. Nie jestem w stanie się ruszyć.

W tym momencie czuję, jak ktoś łapie mnie za rękę i zabiera ze środka drogi. Nadal nie wiem, co się dzieje wokół.

— Czy ty zawsze musisz się wpychać w kłopoty? — Słysząc te słowa, lekko się uśmiecham, pomimo wielkiego szoku.

— Beze mnie było by ci nudno. — śmieję się z niego. On na moje słowa wywraca oczami i otwiera mi drzwi do samochodu.

— No jasne, moje życie było by niczym bez ciebie. — Z kpiącym uśmiechem zamyka za mną drzwi, a następnie sam wsiada na miejsce kierowcy. — Przed kim uciekałaś? – Patrzę na niego, udając, że nie wiem o co chodzi. — No nie uwierzę, że tak się ucieszyłaś na mój widok.

— Co robisz w tej okolicy? Przecież tu nie mieszkasz. Chyba, że się za mną stęskniłeś. — zaczynam gadać głupoty, byle by zapomniał o swoim pytaniu.

— Taktyczna zmiana tematu. A no wiesz, szemrane interesy, mało istotne. – mówi bardzo poważnie, ale wiem, że tak naprawdę, ma ochotę, wybuchnąć śmiechem. — Chyba, że chcesz mieć coś wspólnego z tym?

— Chyba starczy mi już ciemnych spraw i ciebie w dodatku.

W sumie ciężko w to uwierzyć, ale Jack jest naprawdę fajnym gościem. Jeśli mu na kimś zależy, potrafi to pokazać.

A nasza przyjaźń powstała dzięki Alice, która niedługo po tym wyjechała. Uciekła. Wszyscy uciekają.

Nawet ja. Właśnie uciekłam przed swoim problem. A miałam być taka odważna, spojrzeć mu w oczy. Podziękować. A jedyne co zrobiłam to zwiałam. A myślałam, że jestem chociaż odrobinę lepsza niż on.

Jestem tak okropnie słaba...

— To gdzie panią zawieźć? — Słysząc jego słowa, wzruszam ramionami. — To jedziemy na obiad.

Przytakuję na jego słowa. Całą drogę myślę o sytuacji z chłopakami. Muszę się przeprowadzić i to najlepiej od zaraz.

— Potrzebuję mieszkania. — mówię nagle, a brunet patrzy na mnie zdziwiony.

— Czyżby idealne życie się skończyło? — kpi ze mnie, a ja jedynie wzdycham. Na co ja liczyłam?

— Zapomnij, nie było tematu.

Kilka minut później zatrzymujemy się w jakimś fast foodzie. Siadam przy stoliku, a Jack idzie zamówić. Nie ciężko się domyślić, co będę jeść, więc już kilka chwil później wraca z dużym zestawem frytek i czymś dla siebie.

— Chciałaś coś? — pyta, gdy sięgam po swoje frytki. Robię skwaszoną minę i strzelam focha. — No przecież żartuję.

Po obiedzie w bardzo miłym towarzystwie, Devil odwiózł mnie do mieszkania, w którym wszyscy byli skupieni na oglądaniu meczu, więc nie specjalnie miałam ochotę z nimi siedzieć.

Wbiegam po schodach na górę i idę do swojego pokoju. Dzisiejsze wydarzenia lekko mnie zmęczyły. Sama nie wiem czemu, ale odczuwam dziwne uczucie, nie wiem, jak to nazwać. Pomieszanie bólu, smutku i... Wszystkiego na raz.

***

Następny dzień zaczął się typowo. Pobudka, a później szkoła, która całkowicie odbiera mi chęci do życia. Z chłopakami też się nie odzywam, bo jakoś nie mam na to najmniejszej ochoty. Ale to chyba najmniej istotne w tym momencie.

Poważnie zaczynam się rozglądać za tym mieszkaniem. Na początku myślałam o tym, aby zamieszkać z Ethan'em, ale nie wydaje mi się, aby był to dobry pomysł. Potrzebuję samotności, a raczej odosobnienia od chłopaków. Muszę się po prostu usamodzielnić, bo za dużo jest wspólnego z nimi. Też pragnę mieć coś swojego.

Ale z drugiej strony, boję się tej upragnionej samotności. Nigdy nie byłam zdana sama na siebie. Jednak jest to jakaś odpowiedzialność, do której muszę się przyzwyczaić, bo przecież studia są już tuż tuż. Ostatnie pół roku tutaj.

Pytanie brzmi, czy ja chcę tego...

Z rozmyśleń wyrywa uderzenie w coś, a raczej kogoś, co wytrąca mnie z równowagi. Lekko chwieję się, ale nie upadam.

      — Patrz kurwa, jak chodzisz! — krzyczę, a następnie patrzę na sprawcę i zamieram.

      Stoi przede mną Matt. Mathew Black, który tak bardzo mnie zmienił. Ten, który wyjechał, zostawił mnie i po prostu uciekł od mojej miłości... Naszej miłości.

      — Witaj, sł... Renesme. — Słysząc tą seksowną chrypkę, aż czuję, jak wszystkie wspomnienia wracają, a ja sama nie jestem w stanie wydobyć z siebie słowa.

      Zmienił się. Stał się bardziej męski i taki... Poważny. Przystojny jeszcze bardziej, niż wtedy, gdy widziałam go ostatni raz.

      — O czym myślisz? — pyta, a ja patrzę na niego ze zdziwieniem. — Przygryzasz wargę.

      Cholera. Czemu zawsze, gdy on jest w pobliżu, ja tak bardzo się nie kontroluję.

      — Wybacz, myślałam akurat o dzisiejszej randce z Max'em i cię nie zauważyłam. — Na moje słowa, mina chłopaka drastycznie się zmienia. — Cieszę się, że cię widzę.

      — Ja też bardzo, ale powiem ci, że poznanie cię było ciężkie. — Uśmiecha się do mnie, a ja staram się być, jak najbardziej miła, ale nie jest to zbytnio łatwe. — Oczywiście uważam, że w dobrym sensie.

      — Średnio mnie interesuje twoje zdanie, no ale dzięki. — Nie mogę w żaden sposób pokazać mu, że tak na mnie działa. — A teraz wybacz, muszę już iść.

       — A moglibyśmy kiedyś iść na kawę? — pyta, gdy chcę już odejść, ale zgadzam się ostatecznie.

       Co to było?

       Jak najszybciej znikam z pola jego widzenia. Muszę usiąść.

      Cały czas wmawiałam sobie, że nic on dla mnie nie znaczy, że był i nie wróci. Zero uczuć i jakiejkolwiek empatii względem niego.

      Zmienił mnie, jak i całe życie. Uratował nie raz, ale też zniszczył.

      Jednak, gdy go zobaczyłam coś poczułam. Coś dziwnego. Ciężko to opisać, ale jedno jest pewne. Nadal coś dla mnie znaczy i jest ogromnie dla mnie ważny.

      A do tego tak bardzo przystojny.

***

      Po szkole jadę do firmy, bo jednak przydało by się trochę popracować. Tam też spędziłam cały wieczór.

      — Co ty taka nieobecna? — pyta Ann, a ja jedynie wzdycham. — Chciałabyś może iść z nami w weekend na kolekcję, bo będą moi rodzice i no stresuje się.

      — A z jakiej to okazji? — Patrzę na nią zdziwiona, bo wiem, że nie lubi takiej sztywnej atmosfery.

     — Ale nic nie mów swojemu bratu. — prosi, a ja przytakuję. — Bo widzisz... Jestem w ciąży.

       — Jejku! Ann to cudownie! — Gratuluję dziewczynie i razem z nią skaczę, jak wariatka.

      Już w sumie nie dziewczynie. Teraz to kobiecie, która jest w trakcie zakładania rodziny. Nie mogę im siedzieć na głowie, zawłaszcza teraz. Trzeba się wreszcie usamodzielnić.

      To moja ostateczna decyzja. Byle była słuszna.

Continue Reading

You'll Also Like

66.4K 249 13
no tu będą różne historie bedą 18+ będą tu wlw blb i blg
9.7M 297K 29
Druga część opowiadania ''Mój mały chłopczyk'' Marnie Wilson przejęła firmę po swojej mamie w Nowym Jorku. Jak potoczy się jej życie, gdy poza pojawi...
2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae
142K 2.6K 191
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.