Obiecałeś - Reylo

By EsmeraldaLavoie

25.9K 2.3K 2K

Przeznaczenie nie istnieje. Wszystko to jedynie zbiór przypadków oraz zbiegów okoliczności. Dziewczyna z Jak... More

Rozdział I
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Co tu się odreylowało - czyli Polsat po najdłuższej reklamie życia

Rozdział II

2.2K 194 190
By EsmeraldaLavoie


- Na co się tak patrzycie? Nie można porozmawiać samej ze sobą po tak ciężkich przeżyciach? - Rozbrzmiał głos staruszki, która skarciła wzrokiem każdego członka Ruchu Oporu po kolei. Wszyscy wyrwali się z transu, jakim było obserwowanie młodej dziewczyny i zajęli się własnymi sprawami, wciąż spekulując pod nosem. 

Rey spojrzała zaskoczona na Organę, która stała tuż przed nią. W dłoni trzymała laskę, którą się podpierała. Ostatnio miała coraz mniej sił, co było wyraźnie po niej widać.

- Rozmawiałaś z Benem, prawda? - Zapytała generał szeptem. Dziewczyna z Jakku niepewnie na nią spojrzała, po czym skinęła niewidocznie głową. Leia miała jednak dobry wzrok i dostrzegła każdy jej gest. - Ben już nie żyje.

- Nawet pani w niego zwątpiła? - Rey podniosła głos, a tłum ciekawskich ponownie na nią spojrzał. Rebelianci jednak odwrócili wzrok najszybciej, jak mogli, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego ze wściekłą Organą.

Wszyscy byli załamani ich beznadziejną sytuacją. Została im zaledwie garstka członków Ruchu Oporu, jedna generał, jakaś dziewczyna z magicznymi mocami, Wookie, trzy droidy, stary statek i nadzieja. Nie wiedzieli, czy zdołają coś z tym cokolwiek osiągnąć. Co najwyżej późniejszą porażkę.

- Pokładałam w nim nadzieję aż za długo. Mogłam przestać wierzyć w jego nawrócenie tuż po zdradzeniu Luke'a, jednak ja nie chciałam się przyznać. Nie mogłam spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie prosto w twarz, że to ja go zawiodłam - westchnęła, jednak w jej głosie nie było czuć ani złości, ani żalu. Brzmiała, jakby opowiadała codzienną historię z najzwyklejszego życia.

- Ktoś inny go zawiódł, nie pani - odpowiedziała Rey. Organa usiadła na starym, zakurzonym fotelu, a młoda dziewczyna przysiadła się tuż obok niej. 

- Niby kto, jak nie ja? Han? - Zapytała, a na jej twarzy pojawił się niewyraźny uśmiech. Rey zauważyła w tej chwili, że kobieta pogodziła się z tym wszystkim. Nie wiedziała, czy wyznać jej teraz całą prawdę odnośnie przejścia Bena na złą stronę. 

- Dla niego jest nadzieja - dziewczyna zmieniła temat, próbując tymczasowo uniknąć tematu Luke'a Skywalkera, który pod wpływem emocji chciał zabić syna kobiety. - Muszę tylko przetłumaczyć księgi Jedi... Będę potrzebować sporo czasu.

- Czasu? Dziecko, trwa wojna - odpowiedziała Organa, a jej twarz spoważniała. Starsza kobieta rozejrzała się pomiędzy rebeliantami i przysunęła się dyskretnie do Rey. - Tak naprawdę to powinnam wyrzucić Damerona za niesubordynację - wyszeptała. - Z mojej strony powinna czekać go nawet kara śmierci, ale populacja członków Ruchu Oporu zmniejszyłaby się o jakieś dziesięć procent. Tonący brzytwy się chwyta. Zwłaszcza podczas wojny i kryzysowej sytuacji.

Na twarzy Rey zagościł wyraz niezadowolenia. Spojrzała zamyślona na ścianę, zastanawiając się nad tym, co powinna zrobić. Od jej jednej decyzji mogą zależeć losy Galaktyki.

- Proszę, niech mi pani da szansę.

Leia zerknęła na nią ostrym wzrokiem, jednak po sekundzie ochłonęła. W środku była rozdarta. Ruch Oporu nie miał ogromnych szans na przetrwanie, a co dopiero na zwycięstwo. Miała dać odejść jednej z ważniejszych osób w ich całej organizacji? To ona wygrała z samym mistrzem zakonu Ren, nie mając bladego pojęcia o posługiwaniu się mieczem świetlnym. Może jednak powinna zostawić ją przy sobie? Nie powinna dopuścić do jej odejścia. 

Jak nie dać wygrać Ciemnej Stronie?

- Moc jest strasznie nieprzewidywalna i potężna - odrzekła Leia. - To ona dała mi kolejną szansę. Na początku myślałam, że nie potrafi uratować mnie z sideł śmierci. Zaraz jednak poczułam troskę, miłość i... Udało mi się jej użyć do przetrwania w próżni kosmicznej.

- Chwila, była pani w próżni kosmicznej? - Oczy Rey otworzyły się szeroko, a ona sama prawie wstała z fotela. Organę rozśmieszyła jej reakcja.

- Długa historia - odpowiedziała, wspominając w myślach całą załogę mostka. Zaczynając od Statury, kończąc po Ackbarze. Nie było ich zaledwie parę godzin, a już strasznie za nimi tęskniła. Nie chciała tego jednak okazywać, musiała być silna. 

- Pani generał - rozbrzmiał męski głos. Kobiety spojrzały w jedno miejsce i dostrzegły Damerona z BB-8 przy swoim boku. - Proszę mi powiedzieć, jaki jest plan. Nie chcę ponownie... dopuścić do takiej sytuacji jak wcześniej.

- Nie martw się, Poe. Od tej pory będę informowała cię o każdym moim ruchu. Nawet o wyjściu do toalety - zaśmiała się starsza kobieta. Przystojny mężczyzna zmieszał się. Podrapał się po plecach i krzywo uśmiechnął.

- Nie, o tym wolę nie wiedzieć - odpowiedział śmiechem. Rey zdziwiła się. Byli w tak tragicznej sytuacji, a oni sobie żartowali. Na jej twarzy również zagościł uśmiech. Lata w smutku na Jakku nauczyły ją tego, aby cieszyć się z każdego dobrego momentu. - Dziękuję. - Mrugnął okiem i skrzyżował ręce na piersi. - Ale jaki jest plan? - Uniósł pytająco brew. Kobiety dopiero teraz dostrzegły, że w pokoju panowała kompletna cisza. Wszyscy chcieli wiedzieć, w jak bardzo złej są sytuacji.

- Nie będę was okłamywać - westchnęła z ciężkim sercem Organa, wstając z fotela. Podparła się laską i spojrzała na każdego rebelianta z osobna. Tylko tyle ich zostało... - W tej chwili jesteśmy straceni.

- Ale mi pocieszenie - mruknął Finn, który wciąż siedział u boku śpiącej Rose. Kiedy wszyscy na niego spojrzeli, ten się wyprostował. - Czy ja to powiedziałem na głos?

- To nie miało być żadne pocieszenie tylko szczera prawda - stwierdziła poważnie Organa, a oczy tłumu ponownie powędrowały na nią. Widać było w nich smutek, jednak przyćmiewała go nadzieja. - Spójrzcie, pozostała nas ledwo garstka. Najwyższy Porządek pomimo swojej porażki, wciąż posiada ogromną armię oraz ma zdecydowaną przewagę nad nami. Dopóki Snoke...

- Snoke nie żyje - przerwała zawzięcie Rey, również podnosząc się dumnie z fotela. Wszystkim wokół opadły szczęki. Organa stanęła w bezruchu, wpatrując się z wytrzeszczonymi oczami w młodą dziewczynę. Nie lubiła, kiedy ktoś jej przerywał, ale jeśli chodzi o takie wspaniałe wieści...

- Jak to? - Zapytał Poe, przerywając zadumę. Rey przegryzła wargę i wstrzymała powietrze. 

- Kylo Ren go zabił - odpowiedziała. Członkowie Ruchu Oporu spojrzeli po sobie z niedowierzaniem. Dlaczego ten człowiek dopuścił się zdrady wobec własnego przywódcy? - Walczył ze mną ramię w ramię z gwardzistami. Już myślałam, że w końcu się nawrócił... Ale on wciąż jest zaślepiony ideami Snoke'a, który namieszał mu w głowie. Jeszcze można mu pomóc.

- Jak psychopacie można namieszać w jego pustym łbie - wtrącił się Poe, krzyżując ręce na piersi. - Snoke'a nie ma, ale został jeszcze on.

- I cały zakon Ren - dodała Rey. - Dopóki żyją, nie mamy żadnych szans. Właśnie dlatego chcę zgłębić naukę Jedi - zwróciła się do generał, która zawzięcie rozmyślała strategię.

- Ty zajmiesz się tą całą mistyczną Mocą. My musimy załatwić sojuszników oraz nową bazę. Zaczęłabym od Ryloth - odparła Organa, zerkając po wszystkich członkach Ruchu Oporu. - Nie można im do końca ufać, ale myślę, że większość z nich będzie skłonna do choćby najmniejszej pomocy.

- Mam dobre stosunki z niektórymi Arkanianami - wtrącił mężczyzna o blond włosach. - Może uda mi się namówić ich na sojusz. 

- Wraaah - zawył Chewie, który wyszedł z kokpitu Sokoła Millenium. Leia skinęła do niego głową.

- Tak, nawet Wookie nam się przydadzą, świetny pomysł - stwierdziła generał, wciąż szukając wzrokiem kolejnych ochotników. - Ktoś jeszcze?

W pokoju zapadła cisza. Słychać było jedynie kroki Cheewbacci, który ponownie poszedł do kabiny pilota. Każdy miał nadzieję, że odnajdą kolejnych sprzymierzeńców, którzy pomogą im w walce z Najwyższym Porządkiem. 

- Ja... - rozległ się słaby, kobiecy głos. Finn jak oparzony spojrzał na Rose, której oczy były otwarte.

- Żyjesz! - Krzyknął z radością. - Znaczy... Obudziłaś się! - Przytulił się do kobiety, a ta jęknęła z bólu. - Przepraszam...

- Canto Bight - powiedziała, nie zwracając uwagi na przytulającego ją mężczyznę. - Tam znajdziecie ich mnóstwo. Począwszy od dzieci, kończąc na starcach. Moc jest w nich silna.

Głowa Rose ponownie opadła, a ona sama zanurzyła się ponownie w śpiączkę.

- Ledwo się budzisz, już idziesz spać! - Oburzył się Finn, kładąc głowę dziewczyny na poduszkę najdelikatniej, jak tylko potrafił. 

- Moc? Może tam znajdę odpowiedzi na pytania! - Stwierdziła entuzjastycznie Rey, zwracając się do generał. - Musimy tam lecieć, teraz! Tam na pewno jest ktoś, kto przetłumaczy księgi...

- Rey, mówię stanowcze nie - odpowiedziała Organa. Rey otworzyła lekko usta i zmrużyła oczy. Nie takiej odpowiedzi oczekiwała.

- Ale...

- Informacje od Rose są niepewne - przerwała, wiedząc, co dziewczyna chce jej powiedzieć. - Najpierw musimy zająć się pewniejszymi sojusznikami. Kurs, Ryloth.

W jednym momencie do sali wparował Chewie, wyjąc zawzięcie.

- Jak to jakiś statek siedzi nam na ogonie? - Mruknął Poe, biegnąc do kokpitu. Za nim poturlał się BB-8, który pragnął pomóc swojemu panu. 

*

- Czy ja ci przypominam tę cholerną dziewczynę z Jakku? - Zapytał generał, unosząc ironicznie brew. Ren spojrzał na swoje dłonie zdezorientowany. Próbował ją znaleźć, ale ona rzeczywiście odcięła się od Mocy. - Ach - westchnął Hux, mrużąc oczy i uśmiechając się diabelsko. - Czyżbyś się... zakochał?

Ren gwałtownie wyciągnął dłoń, a generał wyleciał z impetem na korytarz, przelatując szturmowcowi tuż przed nosem. W locie zamknął oczy, próbując przygotować się do bólu, który będzie mu towarzyszył wraz z lądowaniem na ścianie. Jednakże nic takiego nie poczuł.

Generał otworzył powoli oczy i dostrzegł, że ponownie stoi tuż przed Najwyższym Przywódcą.

- Co do cholery? - Mruknął zaskoczony, rozglądając się po zakurzonej sali.

- A co, chcesz wylądować jednak na tej ścianie? - Zapytał sarkastycznie Kylo. Hux pokręcił głową i przejechał dłonią po swoich włosach, próbując doprowadzić je do porządku. 

- Podziękuję - stwierdził krótko. - Ren, a teraz na poważnie. O co chodzi z tą dziewczyną? Jak ona zdołała zabić Snoke'a, wszystkich gwardzistów i pokonać ciebie? - Zapytał, jednak w jego oku coś zabłysnęło. - Chociaż o ciebie to bym się nie pytał, przecież to było do przewidzenia, że zbieraczka złomu...

- Armitage. - Ren zacisnął dłoń w pięść, próbując powstrzymać się od mordobicia tego rudego człowieka, działającego mu na nerwy. Był w końcu nowym dowódcą Porządku. Po wcześniejszych błędach nauczył się, że musi się opanować. Hux jedynie wzruszył ramionami i z obrzydzeniem zerknął na zakurzone półki.

- Jaki tu burdel - stwierdził rudowłosy. - Zresztą jak ten Ruch Oporu. Ile ich tam zostało? Dziesięciu? Pięciu?

- Dopóki żyją, jest ich wciąż za dużo - mruknął Ren, rozmyślając nad swoimi poczynaniami. 

- Pierwszy raz się z tobą zgodzę - odparł Hux i przejechał palcem po biurku, zbierając kurz na opuszkach palców. - Przejmujemy tę bazę. Może dowiemy się czegoś więcej, znajdziemy jakieś poszlaki...

- Rób, co chcesz. Ja idę zwołać zebranie zakonu Ren - odparł Kylo, zmierzając w kierunku wyjścia. Hux odwrócił się na pięcie, patrząc na swojego wroga ostrym wzrokiem. 

- Co? Podobno to ty jesteś Najwyższym Przywódcą! Powinieneś sam wydawać rozkazy, co dalej...

- Mam cię cofnąć do posady specjalisty od powierzchni płaskich? 

- Niech żyje Najwyższy Przywódca - mruknął Hux, a Ren wyszedł z pomieszczenia. - Phasma, z kim ty mnie samego zostawiłaś - westchnął, szukając papierosów w kieszeniach swojego munduru.

Continue Reading

You'll Also Like

12.6K 766 21
Rosalia Gonzalez ma wszystko, czego pragnęła. Cudownego chłopaka, z którym planuje przeprowadzkę do Madrytu, świetnych przyjaciół, i super pracę w ka...
78K 3K 53
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
26.8K 4.3K 48
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
112K 8.7K 61
Gdzie Draco zostaje wilkołakiem. Wszystko przez to, że Lucjusz Malfoy nie wykonał rozkazu Czarnego Pana i nie przyniósł mu Przepowiedni z Departament...