Don't Starve: W Niewoli Cieni

By speciemmortalis

3.2K 387 601

Większość z osób, które zacznie to czytać zna fabułę gry, ale dla tych niewtajemniczonych: Akcja dzieje się n... More

Rozdział 1. Początek
Rozdział 2. Towarzyszka
Rozdział 3. Cisza rozdarta przez kły
Rozdział 4. Mim
Rozdział 5. Znalezisko
Rozdział 6. Nadchodzi zima
Rozdział 7. Rodzina się powiększa
Rozdział 8. Bobrołak
Rozdział 9. Apokalipsa
Rozdział 10. Most
Rozdział 11. Nowy obóz i jeszcze większa rodzina
Rozdział 12. Poważne tematy w namiocie
Rozdział 13. Jaskinie
Rozdział 14. Amnezja
Rozdział 15. Wyprawa
Rozdział 16. Układ z mrokiem
Rozdział 17. Śmierć?
Rozdział 18. Nowa moc i muchosmok
Rozdział 19. Powrót Wilsona
Rozdział 20. Ostatnia szansa
Rozdział 22. Umarł król, niech żyje król [End]

Rozdział 21. Po drugiej stronie

96 11 24
By speciemmortalis

Przez następną godzinę szli wilgotnym, ciepłym tunelem o lepkich ścianach. Nie było to zbyt przyjemne doświadczenie, zwłaszcza że wszyscy byli dość przybici, ale niestety było ono konieczne. Wilson szedł z przodu razem z Willow, którą starał się jakoś pocieszyć. Za nimi szli Wolfgang i Wigfrid, dalej Wendy z Webberem, którzy jak zwykle trzymali się za ręce, a na końcu szedł Woodie, niosąc na rękach Wesa. Mim mógłby iść o własnych siłach, bo podobnie jak inni zbytnio nie ucierpiał, ale tak bardzo się obwiniał, że od początku wędrówki nawilżał koszulę drwala swoimi łzami.

Kiedy w końcu wydostali się na zewnątrz uderzył ich ogromny chłód, więc jak najszybciej odgarnęli śnieg z kawałka ziemi i rozpalili ognisko. Wilson rozejrzał się po okolicy i zobaczył dość charakterystyczne drzewo. Obszedł je i... tak. To było to samo wykrzywione w paskudnym grymasie drzewo, które znalazł podczas swojej samotnej wyprawy.

-Wiem gdzie musimy iść. - oznajmił z dumą.

***

Wilson prowadził pozostałą siódemkę przez bagno, uważając żeby nie wprowadzić ich prosto w objęcia kolczastych macek.

-To jest to bagno, na którym cię znalazłam? - spytała po kilkunastu minutach marszu Willow.

-Tak. - potwierdził

-Ale co to ma wspólnego z portalem? - zapytał Woodie, który już nie musiał nieść Wesa, gdyż ten doszedł do siebie i tylko z lekko spuszczoną głową szedł obok niego. 

-Zobaczysz. 

-No niech ci będzie...

-A właściwie to dlaczego tak dawno nie zamieniłeś się w bobra? - spytała Willow

-Eeee... cóż...

-Jak regularnie je drewno jest w stanie jakoś to opanować. - odezwał się przytłumiony przez plecak głos Lucy, a drwal się zaczerwienił.

-HA! To dlatego znikało nam drewno z zapasów! - krzyknęła Wigfrid.

-Możemy zmienić temat? - zapytał zawstydzony drwal.

-Okej. Jesteśmy już prawie na miejscu. - oznajmił Wilson, wskazując w stronę skalnej równiny na wprost nich.

***

Mechaniczny skoczek chrapał sobie w najlepsze, kiedy nagle coś uderzyło go w pysk i eksplodowało. Jego fragmenty potoczyły się pomiędzy kolumnami, a brzdęk obudził pozostałe roboty. Wendy z szacunkiem spojrzała na dmuchawkę, którą dał jej Wes.

Wigfrid i Wolfgang zeskoczyli z kolumn w sam środek sporego tłumu blaszaków i zaczęli je po kolei rozwalać. Wes wskoczył na grzbiet mechanicznej wieży, która wyglądała jak wielka głowa nosorożca z dwiema nogami i próbował nakierować jej szarże na innych przeciwników. Willow i Woodie zaatakowali od boków, a Wilson upewnił się, że Webber i Wendy są bezpieczni i przemienił się w swoją cienistą formę.

Zdziwił się, gdyż nie była to ta sama cienista masa, którą był po przemianie. Teraz miał długi, zakończony szpikulcem ogon, ostre pazury i wielkie, czarne skrzydła. Ta wersja zdecydowanie bardziej mu się podobała. Wzbił się w powietrze, zrobił beczkę i zanurkował w stronę walczących. Rozorał pazurami bok skoczka, który przypominał konia i odciął ogonem głowę gońca, wyglądającego trochę jak jakiś chudy cyklop bez rąk. Kątem oka zobaczył jak Wes traci kontrolę nad wieżą, ale wskoczył bezpiecznie na najbliższą kolumnę. Robot natomiast pognał prosto na Willow. Wilson chwycił kolejnego pobliskiego skoczka i rzucił nim w wieżę. Obydwa rozsypały się i zostały im już tylko dwa blaszaki. Niestety obydwa skupiły się na Wigfrid. Wolfgang pognał jej z pomocą, ale zanim kopniakiem rozwalił gońca aktorka została już porażona kulą elektryczności. Zatoczyła się i upadła. Spróbowała zaczerpnąć tchu, kiedy Woodie również się do niej przebił. Jednak nie mogła. Straciła czucie we wszystkich mięśniach i czuła jakby żebra zaciskały jej się coraz mocniej na płucach.

-Wigfrid! Słyszysz mnie?! - wołał do niej Wolfgang, ale ona słyszała go jakby z bardzo daleka. Zamknęła oczy i już ich nie otworzyła.

-Wigfrid... - zaszlochał. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak bardzo mu na niej zależało... A ona umarła.

***

Stali dookoła prawie ukończonego portalu, który postawili na drewnianym podeście. Willow trzymała w rękach ostatnią rzecz - złotą obręcz.

-Wszyscy gotowi? - spytała. Nie wiedzieli co się stanie, gdy konstrukcja będzie kompletna, więc chciała mieć potwierdzenie. Wszyscy po kolei skinęli głowami. Wolfgang otarł łzę z policzka, a Wendy przesunęła palcem po jednym z płatków kwiatka Abigail. Willow wzięła głęboki oddech. Wilson położył rękę na jej dłoni.

-Jeśli chcesz możemy zrobić to razem. - zaproponował i uśmiechnął się. Ona skinęła i wspólnie przełożyli obręcz przez jajowaty, metalowy element portalu.

Świat zawirował i Wilson poczuł jak żołądek wywraca mu się do góry nogami. Potem jakby wszystko się skurczyło i puff... Było ciemno.

***

W miejscu, w którym się znaleźli było chłodno, ale nie aż tak zimno jak tam skąd przyszli. Było też ciemno i jedynym źródłem światła były umieszczone w ścianach pochodnie. Za nimi była ściana. Przed nimi aż trzy możliwe drogi.

-Nie mieliśmy się wydostać z tego świata? - zapytał zaniepokojony Webber.

-Przecież to nie mogło być takie proste. - odpowiedział mu Wilson. -Żeby się stąd wydostać musimy zabić tego, kto nas tu sprowadził...

-Myślisz, że gdzieś tutaj jest ten świr w garniaku? - dopytywał się Woodie.

-Tak... Dokładnie tak myślę.

Wilson ruszył przed siebie, a pozostali gęsiego za nim. Okazało się, że trzy korytarze, przed którymi stali były wejściem do labiryntu o czarnych jak noc ścianach, a im dalej się w niego zagłębiali tym gęstsza mgła ich otulała.

Co jakiś czas wydawało im się, że dostrzegają jakieś porusznie, albo słyszą drapanie pazurów o marmurową posadzkę. Czuli się bez przerwy obserwowani. Byli tam jednak sami. Tylko oni i wytwory ich umysłów. Niegroźne póki nie przekroczyło się granicy szaleństwa. Nie wiedzieli jak długo idą, ani ile jeszcze będą iść. Nie wiedzieli nawet czy trzymanie się lewej ściany zadziała. Równie dobrze labirynt mógł się bez przerwy zmieniać.

-A co jeśli nigdy stąd nie wyjdziemy? - zapytał w końcu drżącym głosem Wolfgang.

-Wtedy tu umrzemy... - odpowiedziała spokojna jak zawsze Wendy. -A nasze ciała będą leżały tu nietknięte przez robaki, upał, a może nawet czas...

-Przestań. - szepnął Webber.

-Boję się... - Wolfgang objął się ramionami jakby to mu miało pomóc.

-To przestań. -Willow odwróciła się do niego. -Strach w niczym nam teraz nie pomoże.

-Ale ja tak nie umiem...

-Nieudacznik. - prychnęła.

-Musimy jak najszybciej się stąd wydostać. - mruknął Woodie do Wilsona i Wesa. Oni tylko kiwnęli głowami. Z tym miejscem było coś nie tak. Wyniszczało ich. Jeśli zostaną tu zbyt długo zabiją ich halucynacje. Albo zrobią to sami.

W pewnym momencie Wes wyjął z kieszeni jedyną wybuchową strzałkę, której nie oddał Wendy i chciał ją sobie wbić w szyję, ale Woodie go powstrzymał. Cieniste stwory dookoła nich robiły się coraz wyraźniejsze, a uczucie bycia obserwowanym rosło. Słyszeli dookoła kroki i drapanie pazurami o kamień. W pewnym momencie usłyszeli krzyk. Kiedy myśleli, że włóczyli się już tymi zawiłymi korytarzami kilka godzin ze ściany wypełzły cieniste macki i oplotły nogi Wolfganga. Siłacz krzyknął przerażony i zaczął podskakiwać. Wendy i Webber spróbowali go uwolnić, ale nie potrafili. 

-Hahahaha! Jaki ty jesteś żałosny! - zaczęła się z niego śmiać Willow.

-Nie słuchaj jej! - krzyknął Webber.

-ZABIERZCIE TE CHOLERNE MACKI!! - chyba jej rzeczywiście nie słuchał. Wendy wstała i go spoliczkowała. 

-Ogarnij się. To tylko twoje głupie halucynacje. Wyobraź sobie, że to zwykłe sznurki, czy coś...- o dziwo podziałało i cienie zmieniły się w kolorowe serpentyny. Wilson w tym czasie uspokoił nadal rechoczącą Willow. 

Kilka minut później udało im się wyjść z labiryntu. Znaleźli się w dość sporym pomieszczeniu. Po jego przeciwnej stronie znajdowały się ogromne, czarne wrota z czerwonymi zdobieniami, a pod ścianą po prawej stronie stał samotny kufer. Wilson podszedł do niego i otworzył. W środku leżał cylinder, różdżka, połączone metalowe obręcze, kilka innych gratów i stara fotografia. Wziął ją do ręki i przyjrzał uważnie. Przedstawiała grupę ludzi... pewnie rodzinę. Z tyłu stał Maxwell wraz z Charlie. Upuścił fotografię na ziemię i odszedł od kufra.

-Nic przydatnego.

Wendy spojrzała z daleka na fotografię i wydało jej się, że widzi coś znajomego. Podeszła, wzięła ją do ręki i... 'To niemożliwe' pomyślała. Wilson w tym czasie spróbował pchnąć drzwi, ale gdy tylko ich dotknął pojawiły się kolejne cienie. Tym razem ich ofiarą miała stać się Willow. Spróbowała je podpalić, ale spanikowana chybiła i zamiast nich w płomieniach stanęła fotografia trzymana przez Wendy. Blondynka natychmiast ją upuściła i przydeptała, żeby ugasić. 

Kiedy pierwszy ze stworów wgryzł się w ramię Willow został przebity włócznią. Drugiego Wilson uderzył od boku, tak że rozwiał się po naporem drzewca. 

-Nic ci nie jest? - spytał, doskakując do niej i spoglądając na ranę po ugryzieniu. 

-Wszystko w porządku. - Willow zarumieniła się lekko. Zwykle to ona musiała martwić się o niego. Dziwnie czuła się na tym drugim miejscu. Wtedy wrota otworzyły się ze zgrzytem i rozległa się lekko rwana muzyka.

 ,,Czy ten pan i pani są w sobie zakochani?

Czy ta pani tego pana chce?...'' 

Dało się słyszeć z sali po drugiej stronie. Momentalnie wszyscy odwrócili się w tamtym kierunku. Pierwszym co zobaczyli był tron... Był jednak pusty.

-Jakże miło mi was widzieć, drogie marionetki. - odezwał się Maxwell, stojący przy gramofonie.


~*~*~*

To tym razem mam dla was bonus: 

http://samequizy.pl/dont-starve-w-niewoli-cieni-kim-jestes/?success=1

Nie umiem tu wklejać linków, żeby działały, więc trzeba przekopiować, no ale cóż...

Wgl straszny tryb turbo mi się włączył po tych dwóch miesiącach przerwy, że w dwa dni dałem wam 3 rozdziały i quiz. Dalej nie wiem jak to się stało XD



Continue Reading

You'll Also Like

123K 4K 80
Alastor X Female Reader You and Alastor have been best friends since you were 5 years old. With Alastor being the famous serial killer of your time...
150K 3.1K 45
"You brush past me in the hallway And you don't think I can see ya, do ya? I've been watchin' you for ages And I spend my time tryin' not to feel it"...
212K 10.9K 44
╰┈➤ *⋆❝ 𝐲𝐨𝐮 𝐭𝐡𝐢𝐧𝐤 𝐢'𝐝 𝐩𝐚𝐬𝐬 𝐮𝐩 𝐚 𝐟𝐫𝐞𝐞 𝐭𝐫𝐢𝐩 𝐭𝐨 𝐢𝐭𝐚𝐥𝐲? 𝐢 𝐥𝐢𝐭𝐞𝐫𝐚𝐥𝐥𝐲 𝐤𝐞𝐞𝐩 𝐦𝐲 𝐩𝐚𝐬𝐬𝐩𝐨𝐫𝐭 𝐢𝐧 𝐦𝐲 �...
380K 18.3K 80
Kang y/n was always been the black sheep of the family. Overshadow by her extremely talented, gorgeous sister Roseanne . Who has the world revolve a...