Hereditatem |d.m

By WrittenBySilene

47.2K 2.7K 396

Hereditatem (łac.) - dziedzictwo Silene jest dziedziczką założycieli Hogwartu, której zadaniem jest pomoc w o... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50

Rozdział 11

1.5K 94 11
By WrittenBySilene

Kolejne dni spędzałam ucząc się i spotykając z przyjaciółmi. O losie, ostatnimi czasy do naszego grona przyczepił się Crane. Na lekcjach zbierałam punkty dla swojego domu, co nie było dla nikogo zaskoczeniem.

Pewnego dnia po zajęciach udałam się do swojego dormitorium, gdzie przed kolacją zdążyłam się odświeżyć. Codzienna rutyna dawała mi złudne poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Szkolne życie było swego rodzaju bańką chroniącą przed całym światem zewnętrznym.

W godzinach wieczornych razem z grupą moich przyjaciół udałam się na kolację do Wielkiej Sali. W drodze rozmawialiśmy na przyziemne tematy, czyli standardowo : szkoła, narzekanie na profesorów i najnowsze ploteczki na temat uczniów.

 Blaise oraz Pansy droczyli się ze sobą, Draco szedł samotnie, a Astoria co chwilę na niego spoglądała. Raz, gdy on na nią spojrzał spuściła wzrok i spłonęła rumieńcem. Ja i Teodor szliśmy razem za rękę, obserwując beztroskie zachowanie naszych przyjaciół. W momentach takich jak ten mogliśmy zapomnieć, że świat czarodziejów stoi w obliczu wojny. Byliśmy po prostu zwyczajnymi nastolatkami. Weszliśmy do sali, gdzie prowadzone były ciche dyskusje. między nauczycielami oraz uczniami. Zmarszczyłam brwi. To nie pasowało do wiecznie gwarnej i radosnej Wielkiej Sali. Usiadłam i wzięłam to ręki leżące w pobliżu najnowsze wydanie ''Proroka Wieczornego''. Uniosłam brwi czytając tytuł artykułu.

                                      KOLEJNE BRUTALNE ATAKI ŚMIERCIOŻERCÓW W ŚWIECIE MUGOLI

Dziś w godzinach popołudniowych grupa zamaskowanych śmierciożerców (popleczników Sami - Wiecie - Kogo) zaatakowała osiedle leżące na obrzeżach mugolskiego Londynu. Wszystkie domy uległy zniszczeniu. Niestety, nikt nie przeżył. Wśród zamordowanych mugoli znaleźli się Monika i Robert Granger - rodzice Hermiony Granger (przyjaciółki Harry'ego Pottera aktualnie uczęszczającej do Hogwartu). Składamy najszczersze kondolencje. Aurorzy szukają sprawców zdarzenie, a w całej Anglii został wprowadzony stan wyjątkowy.

Podniosłam wzrok znad artykułu i przy stole Gryfonów odszukałam Hermionę. Wtulała się w Harry'ego cała trzęsąc się i szlochając.

Gdy reszta zobaczyła artykuł również ucichła. Owszem, nie byli fanami mugoli oraz w szczególności mugolaków, ale to co się wydarzyło tylko dowodziło, że zaczyna się wojna.

Nagle podszedł do nas Ron. Weasley był ostro wkurzony, a nie istniała chyba na świecie nic gorszego od narwanego Gryfona. Dodatkowo wkurzonego. Szarpnął Malfoy'a za szaty.

-Ty tleniony, pieprzony śmierciożerco! To wszystko przez twoich przyjaciół. Powiedz nam może kto będzie następny, co? 

Byłam praktycznie pewna, że on coś wiedział. Nie zabił on jednak nikogo i nie miał na to najmniejszego wpływu. Wstałam od stołu i podeszłam do wściekłego Weasley'a.

- Ron to nie jego wina - powiedziałam podchodząc bliżej i próbując go uspokoić.

Nie chciałam, żeby zrobił coś głupiego, czego będzie żałował. Z całej Złotej Trójki jego najmniej darzyłam sympatią, ale wierzyłam, że jest dobrym człowiekiem. Dodatkowo widziałam po moim bracie, że jeszcze chwila i mu coś zrobi.

- Oczywiście, że jego! Naprawdę w to wierzysz?

- On...

- I ty go jeszcze bronisz? - przerwał mi i spoglądając na mnie z wyrzutem.

Atmosfera była napięta. Bałam się cokolwiek powiedzieć ze względu na to, że po jednym źle dobranym słowie wszystko mogło wybuchnąć.

- Tak myślałem - powiedział, po czym odwrócił się i przywalił Draco w nos.

Przez chwilę był on w szoku i złapał się za nos, z którego zaczęła wypływać czerwona fontanna krwi. Szybko jednak się pozbierał i zaczął bić się z rudym.  Próbowałam odciągnąć Rona, lecz ten mnie odepchnął. Jego siła odrzuciła mnie trochę dalej na podłogę, zdzierając sobie lekko naskórek z dłoni. To rozpętało istną wojnę. Blaise i Teodor dołączyli do okładania Weasley'a, a paru niezbyt mądrze wyglądających Gryfonów pomagało Weasley'owi w walce z uczniami Domu Węża. Snape, McGonagall i Dumbledore ruszyli w kierunku zamieszania. W celu przerwania walki użyłam na Ronie zaklęcia legilimencji i zobaczyłam przez chwilę jego wspomnienia związane głównie z Hermioną. To go rozproszyło, przez co nauczyciele mogli wszystkich porozdzielać. Zdecydowana większość skończyła poobijana, z niewielkimi rozcięciami.

- Co tutaj się stało? - zapytał dyrektor.

Pansy zaczęła gorączkowo tłumaczyć co się stało, wymachując przy tym bardzo rękoma. W tym samym czasie podszedł do mnie Harry i podał mi rękę. Pomógł mi wstać.

- Nic ci nie jest? - zapytał.

- Nie... - powiedziałam.

Potter spojrzał na moją dłoń, z której leciało trochę krwi.

- Lepiej będzie jak ktoś ci to opatrzy - powiedział.

- Taa... Nie trzeba, nic mi nie będzie - odparłam wymijająco i się odwróciłam.

Harry złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego z niezrozumieniem.

- Przepraszam za niego, ostatnio jest... strasznie wybuchowy.

- Nie musisz przepraszać, w końcu to jego wina - odpowiedziałam chłodnym tonem.

Chłopak kiwnął głową. Zauważył chyba, że nie miałam dzisiaj ochoty na jakąkolwiek rozmowę i odszedł.

- Idziemy? - usłyszałam przy uchu głos Teodora, który objął mnie w talii i oparł swoją głowę na moim ramieniu.

Kiwnęłam głową i wyszliśmy razem z Wielkiej Sali.

***

Szliśmy w milczeniu przez błonia skąpane w świetle gwiazd i księżyca. Na niebie nie było ani jednej chmurki, dzięki czemu można było swobodnie Księżyc oraz gwiazdozbiory.

- Uwielbiam noc - powiedziałam.

- Przecież boisz się ciemności - odpowiedział z uśmiechem na twarz Nott.

Wzruszyłam ramionami.

-To taki trochę paradoks. Jakby nie wystarczyło bycie wybrykiem natury - powiedziałam po chwili.

Podeszliśmy do jeziora. Niebo odbijało się w gładkiej tafli wody. Czułam jak jej bliskość mnie orzeźwia.

- Umiesz kontrolować żywioły? - zapytał.

Spojrzałam na niego lekko zaskoczona. Nie spodziewałam się, że mnie o to zapyta.

- Na razie uczę się tkać ogień, co niezbyt mi idzie - powiedziałam. - Ale wychodzi mi kontrolowanie wody - dodałam po chwili.

Opowiedziałam mu o moim śnie. Był doskonałym słuchaczem, nie przerywał ani nie zadawał krępujących pytań.

- Tak więc niezbyt mi wychodzi z ogniem, nie wiem dlaczego - zakończyłam swoją opowieść .

Usiedliśmy na pomoście zwieszając nogi przy wodzie.

- Może dlatego, że twoim żywiołem jest woda, nie uczyłaś się go, a potrafisz nad nim panować. No wiesz ogień... woda... to przeciwieństwa - powiedział po chwili.

Wzruszyłam ramionami.

- To całkiem możliwie - odparłam.

Siedzieliśmy wsłuchując się w ciszę.

- Może spróbujesz coś zaczarować tą wodą - zaproponował niepewnie Teo.

- Mogę spróbować - powiedziałam i wstałam.

Stanęłam na samym krańcu pomostu i zamknęłam oczy. Wyczuwałam obecność wody. Czułam, jakby to była część mnie, jakby ta lodowata ciecz płynęła w moich żyłach. 

Wyciągnęłam lekko zgięte ręce przed siebie i powoli podnosiłam je, jakby to był ciężar. Usłyszałam chlupot wody i otworzyłam oczy. Słup wody podnosił się razem z moimi ruchami. Po chwili go opuściłam. Spróbowałam teraz wyciągnąć mniejszą ilość wody i ruchami rąk uformowałam ją w kulę. Spięłam palce, a woda zamarzła. Następnie swobodnie pomachałam przed sobą dłońmi, a kula lodu się roztopiła i zamieniła w wodną mgiełkę.

 Postanowiłam ochlapać chłopaka. Podeszłam do niego i wyciągnęłam z wody cienki strumień, który na niego skierowałam. Jego włosy przykleiły się do czoła, zasłaniając mu widoczność. Po chwili wypluł wodę, odgarnął włosy i podniósł brew. Wyglądało to komicznie. Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać.

- Chciałaś wojny to ją będziesz mieć - powiedział podchodząc do jeziora i ochlapując mnie.

Pisnęłam, gdy lodowata woda przemoczyła moje ubrania. Odpowiedziałam kolejną dawką wody, lecz ją ominął i do mnie podbiegł. Podniósł mnie i stanął na brzegu pomostu.

- Może powinienem cię tam wrzucić? - powiedział.

- Nie odważysz się - wysapałam zmęczona tą wodną bitwą.

- Czyżby? - obniżył mnie jeszcze bliżej wody.

Spojrzałam w stronę wody i przy okazji zauważyłam sporych rozmiarów bliznę na jego przedramieniu. Nie byłoby to nic niezwykłego, gdybym ją widziała przed wakacjami. 

Wyglądała na nową. Miała kształt półksiężyca odbity od wyjątkowo ostrych zębów. Mieniła się srebrnym blaskiem.

- Teodor...

Opuścił mnie on na podłoże. Wzięłam do ręki jego odsłonięte przez podwiniętą koszulę przedramię. Próbował opuścić rękaw, aby ją zasłonić, ale powstrzymałam go łapiąc go za przedramię. Dotknęłam tej blizny. W porównaniu z resztą ciała była ona gorąca, parzyła moją skórę.

O cholera.

~

Dzięki za 1k wyświetleń <3


Continue Reading

You'll Also Like

34.6K 1.7K 104
To miały być szybkie badania socjologiczne, chciałam tylko poznać powody i skutki aplikacji randkowych. Nie miałam zamiaru poznawać nikogo nowego, b...
144K 3.9K 172
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
8.7K 796 20
Alicent Hightower zwykła mawiać, że jej córka Maegelle została jej zesłana jako prawdziwy anioł przez samych Siedmiu. Z trochę pulchnymi, różanymi po...
112K 8.7K 61
Gdzie Draco zostaje wilkołakiem. Wszystko przez to, że Lucjusz Malfoy nie wykonał rozkazu Czarnego Pana i nie przyniósł mu Przepowiedni z Departament...