Kuferek UsUka

By Jubi-liana

9.4K 922 124

Kuferek na wszystkie usuki jakie w życiu napisałam. Piszę raczej krótko, więc nie ma co się rozdrabniać. Wyda... More

Taniec
Vlog
Hobby
Doświadczenie
Cierpliwość
Szron
Początki
Wczoraj
Degrengolada
Kłopot
Wady
Prezent

Indyk

1K 112 19
By Jubi-liana

(Data publikacji: 

Uwagi: Komedia z okazji Święta Dziękczynienia)

W opinii Arthura Kirklanda najbardziej niepokojący był indyk. Głównie dlatego, że wciąż przejawiał niezwykłą żywotność – biegał, pogdakując gniewnie ku ścigającemu go Alfredowi. Właśnie robili trzecią rundkę dookoła domu, co Anglia podziwiał oparty o białą werandę, żując końcówkę tlącego się leniwie cienkiego papierosa.

Drugą niepokojącą rzeczą była świecąca na dachu dynia, której Ameryce nie chciało się zdjąć od Halloween. Pomarańczowe szkaradztwo z Wallmartu straszyło nie gorzej, niż śpiewający karp, zawieszony w amerykańskim holu.

Z kuchni wciąż dolatywał Arthura swąd przypalonej żurawiny, o której zapomniał zaaferowany Alfred w chwili, gdy Anglia zadzwonił do drzwi. Teraz było już za późno i różowy, gęsty sos przechodził przy bokach garnka w głęboką nocną czerń.

Na domiar złego do indyka Alfred planował podać bataty. W opinii Anglii ten, kto wymyślił słodkie ziemniaki, powinien sczeznąć w odmętach piekła.

Mógł też być to jeden z licznych powodów, dla których Arthur wolał pozostawać ateistą. Ciężko było mu uwierzyć w istnienie bytu doskonałego, który wymyśliłby coś takiego.

- Nieźle ci idzie – póki co zauważył głośno, gdy Ameryka mijał go po raz czwarty. Młodszy kraj posłał mu ukradkowe, mordercze spojrzenie, po czym wyszczerzył się bezczelnie.

- Daję mu jeszcze trochę nacieszyć się życiem – zapewnił i o mało co nie potknął się o leżące na ziemi wiadro.

Zamiast tego wymijając je wszedł prosto w grządkę róż. Arthur musiał przyznać, że dwunastogodzinny lot był warty przede wszystkim tego widoku. I tych kilku głośnych przekleństw, które przerwały sielski urok ciepłego, kalifornijskiego popołudnia.

- Widzę właśnie, jesteś naprawdę łaskawy, Ameryko – stwierdził spokojnie Anglia, strzepując popiół z papierosa i zaciągając się nikotyną. Tymczasem Alfred zdążył już wygrzebać się z krzewów i zorientować się, że przez ten czas indyk znikł z jego pola widzenia.

- Widziałeś gdzie poszedł? – spytał niezrażony Alfred.

- Ku wolności. W waszym kraju to modne.

- Bardzo śmieszne. A tak na poważnie? W pewnym sensie właśnie uciekł nam obiad.

Arthur uśmiechnął się krzywo.

- Wybacz, byłem zajęty podziwianiem twoich wyczynów.

Alfred posłał mu długie spojrzenie i wydął usta w wyrazie dezaprobaty.

- Brawo, widzę, że tylko ja przejmuję się naszym dobrobytem w tym domu.

- Zawsze możemy zamówić pizzę – zaproponował Arthur. – Lubisz pizzę.

Ameryka wbił wzrok w Anglię. Bardzo wymowny wzrok.

- No co? Przecież może być z indykiem. – Anglia wzruszył ramionami.

- To święto dziękczynienia, Arthur. Tu musi być indyk.

- Dlaczego?

- Musi. – Ameryka zrobił nieokreślony gest rękoma, co zazwyczaj kończyło wszelkie dyskusje. I logiczne argumenty. Anglia westchnął i zgasił niedopałek.

- W takim razie nie krępuj się i ścigaj nasz obiad dalej. Ja idę zrobić herbatę. Mam nadzieję, że wrócisz przed wieczorem. Jest coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć?

- Zrób mi kawę.

Arthur uśmiechnął się krzywo.

- Czasami prosisz mnie o zdecydowanie zbyt wiele.


Godzinę, dwadzieścia cztery minuty i jedno spalone ciasto dyniowe później, Ameryka wszedł do kuchni. Bez indyka. Zmasowany atak połączonych mocy spalonego ciasta, dyni i żurawiny uderzył w jego nozdrza, zatrzymując go w okolicach drzwi. Alfred zmarszczył brwi. Anglia, jak gdyby nigdy nic, siedział przy stole i popijał gorzką, czarną herbatę, najwyraźniej odporny na podobne zapachy. Właściwie dla niego było w tym coś nostalgicznego. Przywodziło trochę na myśl londyński smog z 1952.

- Widzę, że obok wojny w Korei i w Wietnamie, do przegranych konfliktów musisz także dopisać bitwę o indyka – zauważył spokojnie Anglia.

- A ty do ofiar imperializmu mój piekarnik.

- Nie zostawiłeś żadnych adnotacji jak przygotowywać to ciasto. Mogłem nie wiedzieć. – Arthur zmarszczył brwi.

- Tak, żeby nie było czarne – zasugerował uprzejmie Alfred, a Anglia prychnął jak obrażony kot.

I to taki, który sygnalizuje, że posiada dość dobrze naostrzone pazury. Alfred zerknął na niego z wahaniem, rozważając bilans zysków i strat wynikający z potencjalnej odpowiedzi.

Ostatecznie doszedł do wniosku, że jednak lubił swoją twarz.

(I naprawdę chciał miło spędzić dzisiejszy wieczór. I noc.)

- Pójdę zamówić pizzę – odparł dyplomatycznie.

Nawet Amerykanie znali pojęcie taktycznego odwrotu. W imię lepszego dobra, oczywiście.


Brakowało żurawiny, indyka i dyniowego ciasta. Bataty stygły w kuchni w szklanej misce, podczas gdy Ameryka oraz Anglia siedzieli na kanapie w obszernym salonie Alfreda i w milczeniu jedli kolejne kawałki dużej pizzy. Za oknem zaczęło się ściemniać. Powietrze wciąż było ciepłe, po kalifornijsku słone i suche. Gdzieś w oddali ujadał pies.

- Czy to oznacza, że w tym roku święta spędzamy u mnie? – spytał z namysłem Anglia.

- Nie, Arthur, nie zjem twojego świątecznego puddingu.

- Warto było spróbować – mruknął starszy kraj, wracając do swojego niedojedzonego kawałka pizzy. 

Continue Reading

You'll Also Like

16K 1K 28
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...
13.9K 774 47
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...
205K 6.6K 48
Wpadli na siebie na imprezie. Od pierwszej sekundy połączyła ich wzajemna niechęć, która tylko się nasiliła, gdy spotkali się trzy dni później w szko...
232K 8.4K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...