Upadek ||Naruto||

By upieczonemaslo

43.8K 927 233

|Opowiadanie publikowane również na stronie sweek| Czwarty Hokage wraz z żoną cudem przeżyli atak Lisa na Wio... More

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Wattpad.
Rozdział 5

Rozdział 1

3.1K 180 49
By upieczonemaslo

 ||♪Silent Theory - Before the Storm♪ ||

           Pamiętał, jak jeszcze niedawno wszystko układało się po jego myśli. Nauczył się tworzyć Rasengana  — choć wciąż musiał tą technikę dopracować. Zdał egzamin na genina naprawdę dobrze – z drobnymi problemami, które zdołał rozwiązać w ostatniej chwili. Hej, ale lepiej późno niż wcale, prawda? Trafił do drużyny z przyjacielem, co było niewyobrażalnym szczęściem.

            Pamiętał też, jak wszystkiego w swoim zachowaniu nie potrafił zrozumieć.

            Czuł, że za mało się cieszy. Za mało się uśmiecha. Jest zbyt przybity, jak na te wszystkie sytuacje, które mu się przytrafiły. Zadawał sobie pytanie, czemu jest zawsze taki obojętny i czemu nie może tego zaakceptować.

            Jedynymi rzeczami, które zdawał się czuć niezwykle wyraźnie były gniew i pustka...

            — Naruto.

            — Hm? — wydał z siebie, gdy ponownie zwrócił uwagę na idącą obok niego Sakurę.

            — Krew leci ci z nosa —powiedziała, szukając już po kieszeniach chusteczek.

            — Oh, znowu... — jęknął Namikaze, łapiąc się za nos, choć jedną ręką wciąż trzymał rozwścieczonego kota, którego musieli znaleźć na misji.

            Sam nagły krwotok z nosa już go nawet nie zdziwił – jego naczynka krwionośne w nosie od dawna były bardzo wrażliwe, a krwotoki już w czasach szkolnych zdarzały się często. Prychnął na samo wspomnienie pisania egzaminu na genina, kiedy to musiał uważać, by nie zachlapać arkusza a jednocześnie musiał się zastanawiać, czy to jak odpowiada ma sens. Istna katorga.

            — Daj mi tego sierściucha. —Sasuke wyciągnął już ręce w kierunku zwierzęcia, Naruto nawet nie zamierzał się już kłócić, bo faktem było, że mocno mu przeszkadzał.

            Kakashi widział, że nastolatkowie są zdecydowanie nie w humorze i podejrzewał już, że powodem tego są nudne i powtarzające się misje, które na dłuższą metę mogły doprowadzić do depresji — on już ją miał — zostali wyszkolenie w walce przecież nie po to, żeby całe życie ganiać za zagubionymi zwierzętami. Jounin więc nie zdziwił się, gdy niedługo po tym jak jego drużyna weszła do pomieszczenia, zaczął słyszeć pełne niezadowolenie jęki.

            — Gdybym ja była tym kotem, też bym uciekła — wydukała Sakura z niechęcią, gdy kobieta zaczęła uściskać zgubę.

            — Między nami: ja też — powiedział Sasuke, zaraz po tym jak prychnął.

            Kakashi miał ochotę im przytaknąć.

            — Dobrze – zaczął Czwarty, przeglądając w międzyczasie inne dokumenty. — Waszą kolejną misją, drużyno siódmo, będzie pomoc przy...

            — Wszystko tylko nie TO! — wykrzyczał, rzucając wściekle zakrwawioną chusteczkę do kosza, Naruto. Reszta oczu spoczęła na nim, a on czując w sobie furie, nawet się nie speszył, tylko zaczął mówić: — Rozumiem, że jesteśmy nadal tylko geninami, ale jesteśmy nimi już od jakoś... sześciu miesięcy. Mamy doświadczenie, nie nasza wina, że egzamin na chunina odbywa się dopiero w przyszłym roku, a ja osobiście już mam tych misji dość. Tego nawet nimi nie można nazwać do cholery! — prychnął. — Dajcie nam już chociażby te misje rangi C, ładnie proszę.

            Sakura odetchnęła z ulgą, widząc kątem oka, że Sasuke mimowolnie robi to samo. Każdy z nich miał już dość ganiania za kotami i pomaganiem w malowaniu płotów, cieszyli się, że to Naruto poruszył ten temat – mimo wszystko to on może przemówić Hokage do rozsądku w tej kwestii.

            — Osobiście też uważam, że te misje są po prostu już śmiechu warte, patrząc na ich poziom — odezwał się Kakashi po raz pierwszy od wejścia do pomieszczenia. — Czcigodny, Iruko, proszę o misję rangi C. Jako ich sensei, a także jako znudzony ganianiem wraz z nimi jounin.

            Minato mimowolnie prychnął, udając, że zakrztusił się napojem, który popijał.

            — Cóż, Kakashi, po takiej prośbie... — upił kolejny łyk z kubka – nie mam jak się nie zgodzić. Jutro zapoznacie się z panem Tazuną, którego będziecie eskortować do Kraju Fal.

            Naruto ze zdziwienia otworzył szerzej usta, które po chwili pogrążyły się w szczerym uśmiechu.

            — Dzięki, tato.

***

            Lubił popołudniami patrzeć na tętniący życiem krajobraz Konohy. Dziwnym trafem widok żyjących swoim życiem ludzi go uspokajał. Paczki przyjaciół, którzy dopiero wychodzili, by spędzić popołudnie razem, siedząc w barze i rozmawiając o wszystkim.

             Naruto miał nadzieję, że właśnie tak będą kiedyś wyglądać jego wieczory.

            Właśnie tak...

            Wypuścił powoli powietrze z usta, przy tym wzdychając.

            — Chyba pora się zbierać, mama mnie ukatrupi, jak nie wrócę do domu — stwierdził z niechętnym uśmiechem. Wstał otrzepując się delikatnie z ziemi, by następnie zeskoczyć szybko z czubku jednego z wyższych budynków na dach następnego.

            Wzdrygnął się, gdy kolejny raz w jego umyśle zagnieździły się słowa, które tak wiele razy słyszał i nadal ich nie rozumiał.

            To nasz bohater.

            Nie chciał ich słyszeć. Wielu pewnie by się zabijało, by być na jego miejscu i słyszeć to codziennie — ale nie on. Dlatego poczuł ogromną ulgę, gdy znalazł siępod drzwiami swojego domu. Przymknął oczy, po raz kolejny wypuszczając powietrze z ust. Spojrzał jeszcze raz w kierunku wioski, jednak po chwili pokręcił głową i złapał za klamkę, wchodząc do domu.

            — Wróciłem — od razu powiedział, gdy tylko zdjął buty.

            Udał się do kuchni, wiedząc, że to tam zapewne spotka swoją matkę – nie pomylił się. Kobieta spięła swe długie czerwone włosy w kucyk sięgający jej bioder — typowa dla niech fryzura do gotowania obiadu. Tego, którego zapach od razu rozpoznał.

            — Ramen — wyszeptał.

            — Tak, synu. Dziś postanowiłam być miłą matką — zaśmiała się, odwracając się do Naruto. Oparła się o blat, by po chwili się do niego promiennie uśmiechnąć. — Jak minął twój dzień?

            Przybrał swój pełen zastanowienia wyraz twarzy, wyjmując z szafki miski na obiad.

            — Hm, raczej nudno — przyznał. — Ganialiśmy wraz z Sakurą i Sasuke jak głupki po wiosce, szukając znowu tego sierściucha. Trochę mnie skubany podrapał. Oh — odwrócił się nagle — krew mi z nosa leciała, tak z ciekawszych ale jednak typowych rzeczy.

            — Znowu? Pokaż no się. — Zaniepokojona zrobiła krok w kierunku syna.

            — Już spoko, na serio. Znasz mnie, zdarza mi się to częściej niż innym, ale to nic wielkiego. — Spojrzał na mamę, która mimo że przytaknęła mu i tak wyglądała na zaniepokojoną. — Naprawdę mamo, wszystko w porządku. — Zaśmiał się delikatnie, by uspokoić swoją rodzicielkę, która westchnęła.

            — Wiem, wiem... ale i tak martwię się.

            — Wiem. — Objął swoją mamę. — Ale naprawdę wszystko w porządku.

           Trwali w takiej pozycji przez nie więcej niż minutę, dopóki Naruto nie wzdrygnął się, gdy wyczuł czakrę znanej mu osóbki, która od razu zacznie go zalewać falą pytań i bólu głowy zmieszanego z irytacją.

            Co nie zmienia faktu, że wciąż jej dziesięcioletnią ciekawość uważał za uroczą.

            Obrócił się wokół własnej osi i powiedział:

            — Cześć, Harumi. — Uśmiechnął się delikatnie do swojej siostry.

            Harumi Namikaze – młodsza siostra Naruto – miała krótkie, czerwone włosy matki, do której była bardzo podobna. Choć w jej twarzy można było dostrzec także Czwartego Hokage, a już zwłaszcza w oczach. Były niezwykle niebieskie, być może błękitniejsze od oczu Naruto. Wielu ludzi zadziwiał brak charakterystycznych dla jej brata wąsików na policzkach, jednak dziewczynie to zdecydowanie odpowiadało, choć uważała, że te u jej brata są urocze.

            — Hej, braciszku — zawołała, siadając przy stole. — Jak dzień minął? — spytała.

            — Całkiem dobrze — odpowiedział z lekką nutką napięcia w głosie, ponieważ zdał sobie sprawę, że jeszcze nie poruszył najważniejszego tematu. Na to zawahanie Kushina natychmiastowo zwróciła uwagę. Chłopak zastygł w bezruchu, gdy zdał sobie sprawę, że musi ruszyć ten temat.

            Temat misji rangi C.

            Kolejny raz – już nawet nie liczył który dzisiaj – wypuścił powietrze z ust.

            — Jutro wyruszam na misję  — odpowiedział spokojnie.

            — Co? — wydała zdziwiona Kushina.

            Przełknął ślinę.

            — Pierwszą, ciekawszą... pierwszą trudniejszą.

            Kushina otworzyła nieco szerzej usta, po chwili je zamykając. Również przełknęła ślinę, odkładając miskę na stół.

            — Dobrze, rozumiem... W sumie to — przerwała na chwilę — nie dziwi mnie to aż tak.

            — Mówisz? — wydał. — To w sumie dobrze...

            — Tylko wiesz, słońce — położyła swoją dłoń na policzku chłopaka – uważaj na siebie, dobrze?

            Jej uśmiech sprawił, że Naruto nie miał innego wyboru niż jej nie przytaknąć.

            Może jednak nie był aż tak obojętny, jak myślał.


Naprawdę dalej nienawidzę tego, że wattpad psuje wcięcia akapitowe. Robię je spacjami, co nie jest poprawnym wyjściem, ale jedynym mi znanym... i niezwykle irytującym w przypadku dłuższych rozdziałów. 

No i oczywiście rozdział to, tak zwana, cisza przed burzą.

||end||



Continue Reading

You'll Also Like

40.4K 2.1K 61
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
12K 742 21
Rosalia Gonzalez ma wszystko, czego pragnęła. Cudownego chłopaka, z którym planuje przeprowadzkę do Madrytu, świetnych przyjaciół, i super pracę w ka...
5.2K 508 28
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
918K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...