Spider man - Kto to bohater?

By heroesMN

79 6 5

Hej! Znacie już pewnie opowieść o tym, że dziewczyna poznaje bohatera, zaprzyjaźniają się... i tak dalej? Na... More

2. Trzy słowa
3. Sprawa wybuchowa: początek w szkole.
4. Sprawa wybuchowa: jak mają mnie nie zgarnąć?
5. Sprawa wybuchowa: pierwsze poważne wnioski.
6. Coulson daje plamę.
7. Ciężki przypadek.

1. Wstęp i ściana.

32 2 0
By heroesMN

Szkoła, przyjaciele, praca... a ja mam przecież tylko 12 lat! I nie, nie mówię tu o pracy domowej, ale o zwykłej pracy. W moim wypadku, to pisanie do gazety i to nie byle jakiej, bo do Daily Bugle! No i w dodatku wszystko szło coraz gorzej.

A tak w ogóle, jestem Nika i właśnie wracam ze szkoły, myśląc, co mam napisać tego dnia. Zwykle dostaję konkretny temat, a teraz? Teraz nie! Teraz, to ja mam sobie sama coś wymyślić, ale COŚ takiego, żeby pasowało mojemu nerwowemu, marudnemu pracodawcy czyli Jonahowi Jameson'owi. Właściwie nie wiem jak to się poprawnie pisze i nie mam ochoty tego sprawdzać, więc będę używać skrótu JJJ. No i pewnie zastanawiacie się, dlaczego ja w ogóle pracuję, co? No, więc tak...

Pochodzę z naszego wymiaru, znaczy z tego, w którym wy teraz jesteście. Od paru tygodni mieszkam tutaj, ale nie chce mi się opisywać mojego zdziwienia i sposobu w jaki się tu przeniosłam, bo to nie o tym ma być. Powiem (zamień na napiszę) tylko tyle, że miałam okazję wybrać się do któregokolwiek wymiaru ponownie. Tak, dobrze słyszycie - PONOWNIE. Byłam już w trzech wymiarach, które tak naprawdę nie istnieją, ale chciałam wrócić tutaj. Tam życie i tak miałam do bani. Nikt się mną nie przejmował, więc i tak nikt nie zauważy mojego zniknięcia, szczególnie biorąc pod uwagę, że jeden dzień tutaj, to sekunda w waszym, kiedyś moim wymiarze. Więc nie ma mnie dopiero niecałą minutę!

I nie pytajcie jak załatwiłam te wszystkie sprawy z mieszkaniem i tak dalej, bo to skomplikowane...

Powinnam coś jeszcze dodać? Może coś o sobie? Jeśli nie chce wam się czytać o mnie, to zjedźcie akapit niżej. Spróbuję krótko: mam ciemnobrązowe, długie włosy, jasną cerę, zielone oczy, jestem średniego wzrostu i lubię ciemne kolory. Zanim przeniosłam się tutaj, oglądałam dużo seriali i filmów z Marvela, więc wiem sporo o postaciach, no i oczywiście o ich "sekretnych" tożsamościach. Bić się nie umiem i wysportowana też nie jestem, więc moją największą "bronią" jest wiedza. No i to, że umiem i czasem lubię się kłócić, chociaż nie wiem czy to jest przydatne...

O czym ja mam napisać ten zakichany artykuł? Mam go przynieść dziś wieczorem do Bugla. Dobra, dobra. Postresujesz się po obiedzie. No właśnie. Co na obiad?


Życie jest wspaniałe kiedy jest się spider-man'em! Jeśli akurat nie atakuje cię jakiś złoczyńca. Ja mam teraz wolne, więc mogę pobujać się na sieci, popatrolować miasto i... posłuchać, jak obraża mnie trzydziestometrowy błazen. A zresztą, po co go słuchać? Zadzwonię lepiej do cioci i spytam czy nie kupić czegoś po drodze i... I GDZIE TE SIECI, KIEDY AKURAT ICH POTRZEBAAAA?!!!


O! Spider-man. Znów sobie spada. Normalnie zrobiłabym zdjęcie, ale nie chce mi się wyciągać telefonu z plecaka. Po drugie spadającego człowieka-pająka można zobaczyć akurat często. W moim wypadku to tylko włączenie telefonu i pooglądanie sobie którejś części z serialu. A po trzecie, od zdjęć do Bugla jest Peter Parker i chociaż czasem mu z tym pomagam, bo z natłoku wcale niebohaterskich obowiązków, czasami nie zdąża, to najczęściej zdjęcia biorę z internetu, oczywiście z mojego telefonu.

Dobra, dom mam jeszcze tylko parę przecznic stąd. Ciekawe czy ktoś złapał spidera ?

                                                        *                                              *                                              * 

Półtorej godziny, ale coś wreszcie wymyśliłam, tak? Napisałam o bohaterach, którzy pomagają przy mniejszych, codziennych sprawach, czyli np. o Daredevilu czy właśnie Spider-man'ie. Ciekawe czy się spodoba? Jeśli tak, to dostanę pieniądze, a jeśli nie... to mnie wyleją. A poza tym? Teraz idę tokiem rozumowania jednego z bohaterów bajki, którą niedawno oglądałam, ale nie z marvela. To było chyba Star Wars. Zresztą polecam. Bajka spoko. Co ja, producent jestem?

To gdzie była ta siedziba Daily Bugle? Chyba w lewo. Właściwie, to mam "lekkie" problemy z orientacją, więc poruszanie się po Nowym Yorku sprawia mi "tyciutkie" problemy. Mam nawet mapę części miasta, w której mieszkam, tyle że akurat nie wzięłam jej ze sobą. Dobra, to co teraz? Lewo, prawo, a może przód? Albo w ogóle się cofnąć...

Te krzyki wcale mi nie pomagają! Co to ma niby być? Ktoś się bije? W sumie całkiem prawdopodobne, bo jest już... prawie dwudziesta. Telefon jednak się czasem przydaje. Może by iść tam...

Nie! Nawet o tym nie myśl.

A co jeśli ktoś...

Zabraniam ci.

Czy ja znowu kłócę się ze sobą? Nie...

Chyba znów oleję tą "mądrzejszą" część siebie i pójdę zerknąć co się dzieje. Ostatnio nic się nie stało. Oprócz zawalającego się budynku, który prawie wylądował na mnie. Na szczęście są bohaterowie, którzy ratują takie ofermy. Czy ja się właśnie obraziłam? Tak i to nie pierwszy raz. Mogłabym nawet to opisać (znaczy nie to jak do siebie gadam), ale A. JJJ nie lubi, gdy piszę o spider-man'ie i B. zabronił mi pisać o sobie. Właściwie miałam tylko pisać jakieś artykuły o bohaterach, dla dzieci... (Nie, w sumie to nie prawda, ale on je często od takich obraża).

- Odgłosy dochodziły stąd. A może stamtąd? - zastanawiałam się patrząc co chwila w inną stronę. Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. A może to były łamane kości?

Namierzyłam jakiś ślepy zaułek, w którym bili się dwaj zamaskowani gangsterzy. Jeden był ubrany na czarno, a drugi na ciemnobrązowo. Chyba byli z dwóch gangów. Jak ja na to wpadłam? Tylko czemu okładają się śmieciami. Znaczy nie, że rzucają w siebie papierkami, ale jeden chyba rzucił w drugiego butelką, którą tamten ominął. Albo po prostu zmyślam. Nie było mnie przy tym przecież.

Nagle poczułam, jakby ktoś się do mnie zbliżał. Szkoda, że nie mam pajęczego zmysłu, albo nie skapnęłam się trochę wcześniej. Nie zdążyłam się nawet porządnie odwrócić, a już ktoś chwycił mnie w pasie. Ręce też miałam unieruchomione.

- Co dziewczynko? Zachciało ci się podglądać? - zapytał mnie grubym, nieprzyjemnym głosem.

Zamiast odpowiedzieć, próbowałam się jakoś wyszarpać. Pewnie śmiesznie wyglądało, jak machałam nogami w powietrzu.

Tamci dwaj, którzy się przedtem bili, przestali i podeszli do tego, który mnie trzymał. Jestem optymistką, więc z natury szukam pozytywów sytuacji. Więc...

Dzięki mnie się "pogodzili"? I czy w tej sytuacji, to jest pozytyw?

- Patrzcie, kogo my tu mamy. - odezwał się ten w czarnym. Jego głos brzmiał na młodszy, ale i tak nie był przyjemny.

- Po coś się tu przyplątała? - spytał ten trzeci. Jego głos brzmiał na dużo młodszy i przyjemniejszy. I jak miło, że ktoś się o mnie "troszczy".

Akurat nie miałam zamiaru im odpowiedzieć, bo niby co? "Chciałam zobaczyć co się tu wyprawia chłopaki"? To byłoby głupie.

Nie, że się nie bałam, ale nie miałam też zamiaru krzyczeć czegoś w stylu "puszczajcie mnie!", bo to też nie miałoby sensu.

Ten najstarszy, chyba przywódca czy ktoś w tym stylu, bo był największy )i najgrubszy), przygwoździł mnie do ściany jakiegoś sklepu. Oczywiście ściana była też częścią tego zaułku, bo przecież nie zrobiłby tego na widoku.

Wydałam z siebie jakiś dziwny odgłos, gdy ten przyciskał mnie coraz mocniej. W końcu przestał i znów przemówił:

- To co? Zaczniesz gadać, czy mamy...

- Wyciągnąć to ze mnie siłą? - dokończyłam. I sama byłam zaskoczona tym, co powiedziałam. Normalnie w życiu nie odezwałabym się do gangstera, a teraz? Chyba adrenalina zadziałała.

Tamci popatrzyli po sobie i wymienili zdania, ale tak, że nie słyszałam.

Ten najgrubszy (szefu) znów na mnie spojrzał .

- Zamierzasz dodać jeszcze coś mądrego? - zapytał ostro.

Nie zostało mi nic innego niż grać na czas, więc...

- A co chcecie wiedzieć? - no, co chcesz wiedzieć szefuńciu? Dobrze, że nie mój.

- Po co wtrącasz się w nieswoje sprawy? - zadał pytanie najmłodszy.

To dobre pytanie. Też chciałabym wiedzieć. Może dlatego, że jestem przygłupia? Jakoś nie umiałam wymyślić sensownej odpowiedzi.

- Spider! - krzyknęłam.

Wszyscy trzej obejrzeli się.

- Nie ściemniaj. - stwierdził chudzielec w czarnym, nikogo nie zauważając. - Nikogo nie widzę.

- To może powinieneś iść do okulisty? - mruknęłam, ale chyba za głośno.

- Co? - oburzył się mój "rozmówca".

Odwróciłam wzrok.

Nie kłamałam. Spider był. Nie spider-man, ale niedaleko mojej twarzy znajdował się czarny pajączek. Chyba jeszcze nie załapali.

Duży złapał mnie za nogę i rzucił na przeciwną ścianę. Na szczęście nie walnęłam o nią mocno głową, ale i tak bolało.

- Do kogo te odzywki? Powinnaś trzymać język za zębami. - jego głos brzmiał złowrogo, ale dość spokojnie... jak na gościa rzucającego innymi po ścianach.

Jeszcze trzymam język za zębami. Nawet nie wiesz jak potrafię się rozgadać.

- Powinna dostać nauczkę. - gościu w czarnym podszedł do mnie z zamiarem spełnienia swoich słów. Gruby nie zgodził się, ani nie zaprzeczył, więc tamten uznał to jako znak do działania. Wykonał ruch, jakby chciał mnie kopnąć z obrotu, ale nie było mu dane spełnić tej przyjemności, bo nagle jakby zamarł w bezruchu, a potem padł na ziemię.

Dwaj pozostali spojrzeli w stronę, skąd... co? Przy leżącym namacałam leżącą strzałkę, więc w stronę skąd ona nadleciała. Ja zrobiłam tak samo. W wejściu do zaułku stała wysoka postać. Było już ciemno, więc kolory, które głównie widziałam, to czarny i szary, chociaż jak się później okazało, mój wzrok zaszwankował.

- Znęcać się nad dzieckiem? Serio? - powiedział przybysz z pogardą i lekkim humorem. Miał miły głos. I był dorosły.

- Lepiej byłoby ci nie przychodzić. - powiedział ostrzegawczo młodszy.

- Lepiej, ale dla kogo? - zapytał tamten, sięgając po coś, co miał na plecach.

Wszystko mi się mieszało. Oszołomienie po spotkaniu ze ścianą jeszcze nie minęło i przed oczami miałam mgłę. W każdym razie, to było coś długiego. Sceny walki nie widziałam dobrze, ale z tego co słyszałam i zobaczyłam pod końcówkę, gościu dobrze sobie poradził. Ich szefa pokonał wręcz w jakieś 3 minuty, a tego w "średnim wieku" zdzielił tym długim. Na koniec wstał jeszcze ten w czarnym, ale szybko znów trafił na ziemię.

Po około 7 minutach zobaczyłam trzech leżących na ziemi zbirów. Gdy walka się skończyła, powoli wstałam. Ten w szarym... a nie, nie w szarym! Kiedy do mnie podszedł, lepiej zobaczyłam jego strój. Był ubrany we fioletowy kostium, a na plecach miał kołczan, w nim łuk i strzały. Więc to był...

- Sokole Oko. - przedstawił się podchodząc do mnie. 

Continue Reading

You'll Also Like

61.2K 1.2K 46
*Completed* "Fake it till you make it?" A PR relationship with a heartbroken singer in the midst of a world tour sounds like the last thing Lando Nor...
212K 7.5K 98
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
931K 21.4K 49
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
413K 19.7K 81
Kang y/n was always been the black sheep of the family. Overshadow by her extremely talented, gorgeous sister Roseanne . Who has the world revolve a...