Living With The Enemy - Hemmi...

Por lzynapoliczku

1.3M 47.8K 27.7K

POWSTAŁO W 2018 MIEJ LITOŚĆ Gdzie dwoje największych wrogów zmuszonych jest do zamieszkania razem. To nie sk... Más

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
- Epilog -
wpadaj!!!

11

37.6K 1.4K 1.6K
Por lzynapoliczku

Od pierwszej lekcji tematem głównym w szkole była wielka impreza. Na stołówce każdy stolik huczał tylko o tym. Ludzie wiedzą że nie idą byle gdzie i do byle kogo więc są podekscytowani. Wielkie ,, fanki " zespołu mają nadzieje, że chłopcy coś zagrają. Ja sądzę że będą zbyt nawaleni, aby pamiętać jak gra się na czymkolwiek.

Isabelle jest cała w skowronkach ponieważ po pierwszej lekcji Michael zaproponował jej pójście razem. To urocze.

- Ziemia do pani Blossom. - Ironiczny ton mojej przyjaciółki usłyszałam, aż z końca klasy wow.

Nauczyciel od chemii wyszedł właśnie skserować jakieś papiery więc klasa żyje własnym życiem, jak to zazwyczaj bywa.

- No co jest? - Pytam leniwie. Bardzo leniwie.

- Pytałam, jak ubierasz się na dzisiejszą imprezę. - Wstała i podeszła do mojej ławki. - Imprezę w twoim tymczasowym domu. - Szepnęła mi na ucho.

- Wiem, gdzie się odbędzie Iss daruj sobie. A co do pytania to nie wiem jeszcze. Pewnie to w czym jestem teraz.

Jej wzrok zmierzył mnie od góry do dołu. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi i prychnęła śmiechem.

- Wiesz, że kocham ciebie i twoje poczucie humoru, ale to. To jest poważna sprawa Cass.

- Ale ja wcale nie żartowałam debilko. To tylko domówka u Hemmingsa. Dla kogo ja się mam tam stroić?

- Choćby dla niego? - Posłałam przyjaciółce dziwaczne spojrzenie, i w tym samym momencie do dali wszedł nauczyciel więc każdy nagle stał się grzecznym aniołkiem.

Po jakiś parunastu minutach rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Razem z Iss wyszłyśmy z sali rozmawiając o tym jak dziewczyna ma się ubrać.

- Wiesz myślałam nad tą czerwoną sukienką którą dostałam od Aleca. - Alec to brat Iss, i w sumie lubię go. Jest na studiach medycznych, ale zawsze, gdy do nich przychodzę a on jest w domu robi mi kakao.

- Niee, jest zbyt oficjalna.. - Mlasnęłam. - Możesz ubrać tą dopasowaną czarną i na to katanę? Ładnie tak wyglądasz. - Włożyłam książki do szafki, bo na dziś moje zajęcia się już kończą.

- Ooo faktycznie! Jak ty to robisz, że sama się dobrze nie ubierzesz, ale doradzić komuś potrafisz znakomicie? - Milusia. - Dobra lecę bo mam jeszcze dodatkowe z matmy. Zdzwonimy się przed imprezą.

- Na razie. - Pocałowałam przyjaciółkę na odchodne w policzek i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły.

Czuję się jakby był piątek, a to dopiero środa.

W domu byłam po jakiś pięciu minutach, b o akurat jechał autobus i Bogu dziękowałam, że dłużej nie rozmawiałam z Iss, ponieważ naprawdę nie chciało mi się iść na nogach.

- Dzień dobry. - Powiedziałam wchodząc do domu i kładąc na podłodze torbę.

- Cześć Cassie. - Z kuchni wyszła Liz, która była już gotowa na ich wyjazd. - My już jedziemy, i wrócimy w niedziele. Mieliśmy być tam krócej, ale moja mama zachorowała i muszę się nią zaopiekować przez te pare dni wiesz jak jest. - Przytaknęłam, a obok kobiety pojawił się jej partner. - Twoja matka kazała ci nie dawać kluczy, ale jeżeli chcesz mogę ci je oddać.

Kiedy obca kobieta ufa ci bardziej niż własna matka..
Aha?

- Nie, nie trzeba. - Uśmiechnęłam się. - W najgorszym wypadku pójdę do przyjaciółki.

- No dobrze. Luke ma pieniądze na jedzenie więc, jeżeli będziesz głodna nie krępuj się i poproś go o te pieniądze, bo są one dla waszej dwójki. Pilnuj, aby Luke nie spalił tej chaty.

- To nie takie proste. - Zaśmiałam się. - Ale jeżeli będzie miał taki zamiar spróbuję go powstrzymać.

- W tobie nadzieja. - Zaśmiał się Roger. - To do niedzieli! - Powiedział i wyszli z domu.

Boję się że ich zawiodę co do nie spalonego domu. I chyba słusznie.

Usłyszałam kroki więc wyszłam z przed pokoju i podeszłam do schodów z których schodził Luke. W rękach trzymał karton wódki i miałam wrażenie,że zaraz spadnie razem z tym alkoholem.

- No co się tak patrzysz?! - Krzyknął. - Pomogłabyś mi.

Prychnęłam tylko i zaczęłam wchodzić po schodach na górę.

- Pomogę ci tak samo, jak ty podwiozłeś mnie do domu. - Szepnęłam stojąc na tym samym schodku, co on i zaczęłam wchodzić dalej.

Pierwsze, co to muszę wybrać sobie ubranie. Iss chyba jednak miała rację i nie mogę iść na imprezę w czarnych rurkach i koszulce z mrocznym jednorożcem.

Z walizki wygrzebałam czarne rurki z dziurami i biały przewiewny top na ramiączkach, który włożyłam do spodni. Następnie walizkę schowałam pod łóżko Hemmingsa tak jak sobie życzył i poszłam do łazienki, aby się pomalować.

Burgundowe usta, czarna kreska z jaskółką na oku oraz wy tuszowane rzęsy i makijaż skończony. Następnie chwyciłam za prostownicę i podkręciłam subtelnie końcówki włosów a przód związałam w góry w kucyczka.

Do ósmej miałam jeszcze  trochę czasu więc postanowiłam zejść na dół i zjeść coś aby bardzo się nie nawalić. Zawsze, jak przed piciem więcej zjem to mogę więcej w siebie wlać.

Zeszłam po schodach, a w moje oczy rzucał się tylko a l k o h o l. Był wszędzie tak samo jak czerwone kubeczki.Było także dużo paczek chipsów. Tak na oko z jakieś trzydzieści?

Blondyn leżał na kanapie oglądając telewizję i nie zwrócił na mnie nawet uwagi więc od razu weszłam do kuchni. Chciałam sobie zrobić kanapkę ale nie miałam nawet na to miejsca ponieważ wszędzie było co? Alkohol!

W lodówce były dwa kawałki pizzy z wczoraj więc postanowiłam je sobie odgrzać w mikrofali. Co prawda nie była to moja najukochańsza pizza, bo była to hawajska, ale jak ściągnie się ananasa to nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać.

Do czerwonego kubeczka wlałam sobie coli i zaczęłam jeść moją pizze wygrzebując z niej kawałki ananasa. Po skończeniu jedzenia i picia kubeczek zgniotłam i rzuciłam gdzieś między butelki wódki.

Nikt nie zauważy.

- Jest za piętnaście dwudziesta. - Blondyn cały ubrany na czarno wszedł do kuchni. - Idź do siebie, bo zaraz ktoś może przyjść. - Powiedział nie podnosząc nawet wzroku z ekranu telefonu.

Mruknęłam cicho i zeszłam z krzesła. Kiedy przechodziłam obok chłopaka ten dopiero na mnie spojrzał swoimi niebieskimi oczami.

- Nie wyglądasz, aż tak źle jak zazwyczaj.

- Mam to traktować jako obelgę czy komplement? - Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na chłopaka.

- To i to.. - Mruknął wchodząc w głąb kuchni.

Chyba zapiszę sobie ten dzień w kalendarzu, bo te słowa Hemmingsa kierowane do mnie to tak trochę jakby normalny chłopak powiedział dziewczynie, że ładnie wygląda.

Ale Luke Hemmings nie jest normalnym chłopakiem.

Założyłam na stopy czarne vansy i wyszłam z jego domu najpierw rozglądając się czy nikt czasami nie zbliża się do posiadłości.

Będąc pod swoim domem usiadłam przed drzwiami, i zaczęłam przeglądać twittera.
Oczywiście twittery ludzi ze szkoły były zapełnione twettami o jednym...

NoahCollins.
To będzie impreza miesiąca! #imprezaulukea

JasminePeterson:
Szykujcie się na melanż sukiii #imprezaulukea

KylieAdams:
#imprezaulukea byłaby mniej zajebista, gdyby zabrakło mnie

CalumHood:
To zajebiste, gdy twój ziomek urządza najlepsze imprezy w mieście #imprezaulukea

MarkusBlack:
Zarucham. #imprezaulukea

Te wpisy są tak żenujące, że aż przestaję przeglądać twittera i blokuje telefon. Podnoszę głowę i mogę zauważyć jak ludzie grupami wchodzą do domu obok.

- To będzie naprawdę duża impreza. - Szepczę sama do siebie widząc to zajście.

Po chwili przed moją bramką pojawia się rudowłosy i uśmiecha się do mnie szeroko.

- Gotowa na najlepszą imprezę życia z najlepszym chłopakiem jakiego w życiu poznałaś?

Ale on nim nie jest. O co chodzi?

- Ee? Tak. - Mówię zażenowana jego zachowaniem i wstaję z ziemi. - Idziemy? - Pytam, a chłopak przytakuję łapiąc mnie za rękę i idąc w stronę domu.

Zero jakichkolwiek uczuć towarzyszyło mi przy jego geście. Zawszę myślałam, że to jest coś wow kiedy chłopak splata z tobą dłonie.

Już po chwili znajdujmy się u Luke'a w domu, który wygląda już zupełnie inaczej niż jakieś piętnaście minut temu kiedy tu byłam. Ludzi jest dużo, są wszędzie i ciągle przybywają. Alkohol już zaczyna się lać strumieniami, a w powietrzu wyczuwalny na razie jest tylko zapach tytoniu. Na razie.

Wchodzimy razem z Liamem do kuchni ponieważ chłopak zaproponował mi drinka. W tłumie osób, które znajdują się w pomieszczeniu zauważam Iss razem z Michaelem więc podchodzę do nich zapominając o chłopaku.

- Heej! - Witam się z obojgiem przytulasem.

- Ładnie wyglądasz. - Mówi Iss, a chłopak potwierdza. Dziękuje im szybko i odwracam się aby znaleźć Blossoma, bo w końcu z nim tu przyszłam, a tej dwójce nie chcę przeszkadzać.

Jeśli ktokolwiek ma się dziś pieprzyć w pomieszczeniu, który jest moim tymczasowym pokojem niech będą to oni.

Nie trudno było znaleźć rudą czuprynę wśród tych wszystkich brązach oraz blondach. Chłopak trzyma w ręku dwie szklanki z trunkiem i podaje mi jedną tym samym prowadząc do salonu.

*

Mamy jakoś pierwszą w nocy, a ja jestem lekko wstawiona czego nie można powiedzieć o Liamie, który jest pijany.

- Chodź ze mną na górę Cass... Proszę! - Połowę zdania szepczę mi na ucho a następnie w nie krzyczy.

- Ja pierdole po co? - Odpycham go od siebie ponieważ kurewsko śmierdzi.

- Muszę zapalić. - Mówi wiec godzę się i idę z chłopakiem na górę.

Gospodarza widziałam dziś może jakieś pare razy? Luke cały czas siedzi, albo na górze, albo w ogrodzie, a ja cały czas z Liamem w salonie lub w kuchni.

Popycham drzwi od pokoju Luke'a i razem z rudym wchodzę do środka.

- To pewnie pokój Luke'a.

- Najwyraźniej. - Szepczę. - Palisz tego papierosa czy nie? - Pytam kiedy zauważałam, że chłopak stoi wpatrując się we mnie.

- Serio myślałaś że zabrałem cię do pustego pokoju, aby jarać? Proszę cię Cass. Znamy się już długo pozwól mi w końcu to zrobić. - Przybliża się do mnie.

- Zrobić co? - Pytam w szoku na co chłopak uśmiecha się i składa pocałunek na mojej szyi. - Pojebało cię! - Krzyczę i odpycham od siebie chłopaka.

- Będzie nam dobrze. Obiecuję. - Znów podchodzi do mnie i dłońmi krąży po moim ciele.

- Spierdalaj. - Strzepuję z siebie jego ręce i kieruję się do drzwi, aby wyjść z tego pokoju.

- Nie tak szybko Cassie. - Mocno chwyta mnie za rękę i ciągnie w swoją stronę zaraz po tym rzucając na łóżko.

Wiercę się i każe mu przestać ale chłopak nic sobie z tego nie robi i próbuję ściągnąć moją bluzkę.

- No zostaw mnie Kurwa! - Krzyczę kiedy ściąga ze mnie materiał.

Próbuje się wyrwać ale jest za silny i mocno trzyma moje nadgarstki. Kiedy czuję kolejne pocałunki w okół mojego biustu z moich oczu zaczynają lecieć łzy, a ja krzyczę w niebo głosy.

- Niech mi ktoś kurwa pomoże! - Krzyczę najgłośniej jak potrafię.

- Zamknij mordę. - Mówi i mocno ściska moją pierś a ja wydaje z siebie ryk..

Kopie, szarpie i próbuję się wyrwać najmocniej jak potrafię ale to wszystko na nic.

- Błagam zostaw mnie. - Krzyczę kiedy chłopak jedną ręką odpina moje spodnie, a drugą przytrzymuję za gardło.

Nagle do moich oczu dociera światło, a do uszu dźwięk otwierania drzwi. Czuję że chłopak zostaje ze mnie zrzucony, a ja zaciskam mocno oczy.  Kiedy je otwieram widzę jak jakiś blondyn, który siedzi do mnie tyłem okłada po mordzie Liama. Płaczę jeszcze bardziej niż przed chwilą i zakładam na siebie szybko koszulkę oraz zapinam spodnie.

Słyszę jak między uderzeniami Liam prosi o litość ale chłopak nic sobie z tego nie robi i dalej okłada go pięściami.

- Tknij ją jeszcze raz chuju! - Krzyczy do niego dalej uderzając.

Nie wiem co mam robić więc wybiegam z pokoju, i biegnę przed dom. Siadam na trawię i podkurczam nogi nadal płacząc. W domu nagle wszystko ucichło, a ja słyszę tylko jakieś krzyki. Po chwili drzwi otwierają się.

- Wypierdalaj stąd! - Rudowłosy obrywa kolejny cios, a jego twarz jest całkowicie zmasakrowana.

Kiedy Liam wybiega z posiadłości blondyn podbiega do mnie i kuca obok.

- Wszystko już dobrze Cass.. - Kiedy się odzywa nie mogę uwierzyć że to on.

- Luke? - Spoglądam na jego nie naruszoną twarz i ocieram łzy. - Boże. Dziękuje... - Mamroczę i wstaję a chłopak robi to samo. -Gdyby nie ty.. - Patrzę mu w oczy.

- Tak, gdyby nie ja. - Przerywa mi. - Ale jednak pojawiłem się więc nie zastanawiaj się nad ty co by było gdyby. - Mówi i jedną ręką obejmuję mnie w talii prowadząc do domu. Chodź wiem, że tak bliski kontakt ze mną przychodzi mu z trudem.

Ludzie są w każdym oknie i obserwują wszystko. Co ja najlepszego kurwa zrobiłam. Po co ja szłam z tym idiotą Liamem gdziekolwiek.

- No co się tak kurwa gapicie!? - Krzyczy blondyn kiedy wchodzimy do domu. - Koniec imprezy! - Wszyscy zaczynają wychodzić z domu, ale przed tym każdy wzrok znajduje się na naszej dwójce.

- Ja pierdole! - Podbiega do mnie brunetka. - Cass on ci coś zrobił? Trzeba iść na policję kurwa. On cię już więcej nie tknie jebany rudy pojeb. - Przytula mnie.

- Wszystko w porządku wracaj do domu Iss. - Odsuwam się od niej. - Zaprowadź ją niech wróci bezpiecznie. - Mówię do Michaela, a ten z współczuciem w oczach kiwa głową i wychodzi razem z brunetką z domu.

Dom jest pusty. Jestem w nim tylko ja i mój były przyjaciel, który właśnie uratował mnie od gwałtu..

Zaczynam płakać. Znów.

- Ej Clark. - Słyszę. - Już jest dobrze. Nie ma go tu ej.

Spoglądam w jego niebieskie oczy i widzę zmartwienie lecz jestem przekonana, że to skutek uboczny alkoholu.

- Chcę iść spać. - Mamroczę i odchodzę od niego. - Jeszcze raz dziękuje Luke. - Odwracam się w jego stronę a on posyła mi piękny uśmiech.

Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek będę napastowana. Nie mogę uwierzyć w to co zrobił Liam. Liam Blossom, którego znałam taki szmat czasu. Liam Blossom, który wydawał się miłym i spokojnym chłopakiem. Nie mogę uwierzyć że ten chłopak chciał mnie zgwałcić.

Luke, którego nienawidziłam bądź też tylko chciałam go nienawidzić uratował mnie. Luke, którego potrafiłam przeklinać codziennie uratował mnie. Luke na, którego widok miałam odruch wymiotny uratował mnie. Luke jest moim bohaterem.

Seguir leyendo

También te gustarán

262K 8.6K 50
CRINGE Rozdziały przywrócone na prośbę kilku osób. Bądźmy szczerzy. Książkę pisałam będąc głupim dzieciakiem. Jest ona bardzo zagmatwana, pomylona i...
47.6K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
60.9K 1.5K 54
Dwoje członków klubu motocrossowego rywalizuje ze sobą na każdym kroku. Jednak nagły, nieszczęśliwy wypadek zmienia wszystko. Czy nienawiść może prze...
12.9K 497 9
Wasted- druga część Fanfiction o Luke'u Hemmingsie- "He's a Gang Leader" Następna przeprowadzka, następna historia. Nowi ludzie, nowe miejsce, nowe o...