Two Faces One Love (~KaiLu~)

By TeaKiller

1.1K 82 148

Luhan to pilny i rzetelny student prawa. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, wręcz robi za tło dla innych, b... More

0. Prolog
0. Prolog II
1. Pasja
2. Świrnięty współlokator
3. "NEMESIS"
4. Ustawka
6.1. Atak na Tęczowego Jednorożca
6.2. "Nie wrócę tam"
7. Konfrontacja

5. "I can be your hero"

94 9 9
By TeaKiller


Witajcie po zbyt długiej przerwie i przepraszam w imieniu moim i Killera za nie dodawanie rozdziałów. Pewnie wiecie jak to jest, gdy chodzi się do szkoły - przede wszystkim czas zżera masa nauki. Powiem krótko, by nie przedłużać: czas, kiedy rozdziały zostały wstrzymane, nie był stracony. Praktycznie na okrągło dopracowywałyśmy te fanfiction nie raz zarywając nocki i nie odrywając telefonów, by wysyłać fragmenty reakcji naszych postaci. To wszystko doszło to do takiego stopnia, że gdzie nie spojrzymy (lub usłyszymy) to mamy skojarzenie z KaiLu, ogrom pomysłów, zarys fabuły i kilka długich, ciekawych rozdziałów do dalszej części fabuły 8)))) 

Jeżozwierzu! Chodzi mi właśnie po ekranie pająk i dostałam zawału, bo o tej godzinie jest ciemno i go wcześniej nie zauważyłam. W sumie to wszystko. Przepraszam za dygresję o pająku, ale mnie zaskoczył! On też chce przeczytać ten rozdział x.x 

Koniec ogłoszeń parafialnych, życzę miłego czytania ;)

Tea

______________________________________________

[WAŻNE] Imię Karina zmienione na Krystal

Lu zareagował podobnie co większość ludzi w klubie słysząc męski głos. Otworzył szeroko oczy ze zdumienia - gdyż jeszcze chwilę temu pozbył się ostatnich promyków nadziei na ratunek z tej głupiej sytuacji - i zwrócił wzrok skąd dobiegał głos. Z kolei Kim rozejrzał się po ludziach i zauważył, że Kris uśmiechnął się, dodając mu trochę otuchy, a Tao zaskoczony obserwował z daleka chłopaka dziwiąc się, że "stawia się" Karinie, ponieważ zawsze wcześniej był po jej stronie. Han zdążył jedynie smagnąć spojrzeniem chłopaka z bandamką przewiązaną na głowie, gdyż w momencie skrzyżowania ich oczu automatycznie skupił się na czymś innym co nie wymagało kontaktu wzrokowego. Wyczuł napięcie buzujące u swojego tymczasowego "partnera" i ze swoich obserwacji zaczął snuć podejrzenia, że chłopak nie pomaga mu ze zwykłej dobroci, a ma jakieś niedokończone porachunki z parą stającą naprzeciw co było prawdą – Jongin spotkał tę dwójkę już kilka razy od zerwania, ale dziś szukali okazji do potyczki tanecznej. Musieli przygotować choreografię opanowaną do perfekcji skoro szukali zaczepki.

Brunet przy konsoli zapodał piosenkę z dużą ilością saksofonu, który dodawał zmysłowości do tańca. Muzyka zadudniła wyrywając Lu z przemyśleń, a podekscytowane krzyki ludzi wcale nie poprawiły jego samopoczucia. Dobry początek to nie był, ale ten dzień już od akcji w jego pokoju zasługiwał na miano "pechowego".

Dziewczyna wraz ze swoim chłopakiem zaczęli się płynnie poruszać w rytm bitów, a każdy ich ruch mógł się wydawać za dokładnie przemyślany i ćwiczony niejednokrotnie. Bił od nich oszałamiający blask i pewność siebie, która siłą rzeczy mogłaby powalić na kolana, a Han coraz bardziej zaczynał się zastanawiać co u licha robi w takim miejscu i za co spotykają go te wszystkie nieszczęścia?

Kim natomiast stał obok nieznajomego, przyglądając się z pustką w głowie tańcu, który podwyższał mu ciśnienie - z nerwów, rzecz jasna. To on powinien być na miejscu tego chłopaka. To on powinien dotykać jej talii, ud, brzucha, szyi, obracać i przyciągać do siebie w dwuznacznym tańcu. Zaczęła się druga zwrotka. Para dobrze tańczyła i Jongin wiedział, że trudno będzie ich przebić. Praktycznie dobrowolnie zgodził się na porażkę, bo nie miał przemyślanych ruchów na taniec dwuosobowy. Miał dziś iść wprawdzie na pojedynek, ale na pojedynczy – nie dla duetu. Niektórzy po usłyszeniu słów spojrzeli się jednoznacznie na czekających na swoją kolej tancerzy. Kim słuchając jak oni tekstu coraz dziwniej się czuł. To było trochę... nawiązujące do sytuacji; ratowanie z opresji i inne takie bzdury. Najgorsze, że musiał zatańczyć do tej samej piosenki z nieznajomym!

Wziął głębszy wdech, by się ostatecznie ogarnąć i oglądał jak ruchy pary stają się coraz bardziej drapieżne i erotyczne, że aż widownia szalała i omal nie niszczyła sobie nawzajem aparatu słuchowego.

- Prowadzę – „wybawiciel" zapowiedział chłopakowi tuż przed tym, gdy Karina kończyła tańczyć wraz z coraz cichszą melodią, a oni mieli zacząć. Przeklął się za to, że zamiast zapytać się go o jego styl tańczenia i tym podobne rzeczy patrzył się jak ostatni idiota na parę, taksując wzrokiem "Skandynawa" – Alana, który z satysfakcją zauważył u niego wściekły wyraz twarzy.

Han uniósł brew na słowa nieznajomego. Że niby to on miał sprawować rolę kobiety? No chyba to są jakieś żarty. Dobra, no może jego niedoszły "towarzysz" był od niego nieco wyższy, ale to go nie upoważniało do decydowania, w dodatku wcale go nie prosił o pomoc, a ten wjeżdża mu na parkiet i jeszcze ustawia tak jak mu pasuje.

Kim ustawił się obok nieznajomego na środku wyznaczonego miejsca przez widownię tworzącą okrąg i przekalkulował jakie może ewentualnie wykonać figury. Nigdy nie tańczył pojedynków w całości "na żywioł" - z Krystal zawsze ćwiczył uprzednio układy i tylko w niektórych miejscach improwizował. 

Zaczął tańczyć postanawiając połączyć różne najpopularniejsze style - w końcu nie wiedział co umie jego towarzysz. 

Aby na "dobry wieczór" nie schrzanić niczego, Han dostosował się do luźnego stylu nie mając innego wyboru, jednak jednocześnie swoimi ruchami dając do zrozumienia chłopakowi, że nie da sobą kierować. W tym momencie Kim popatrzył na "Laleczkę" jakby urwał się z choinki. Co on wyprawia? Jego rozmyślenia niestety nie docierały do Hana - całą swoją uwagę skupił na muzyce, która wydawała się przez niego przenikać. Nawet zbytnio nie musiał się zastanawiać nad następnymi ruchami, gdyż jego ciało samoistnie reagowało na poszczególne tony dostosowując płynność poruszania się do bitów piosenki. Sam brunet wydawał się skupiać uwagę na czymś innym, co go widocznie rozpraszało – na parze, która z zadowoleniem patrzyła na nich z wyższością, ciągle jeszcze sapiąc z kilkuminutowego wysiłku.

Brak koncentracji partnera irytował Hana, gdyż tańcząc nie myślał o niczym, po prostu wyłączał się i odpływał do innego świata, gdzie był tylko on i nuty. Już z pierwszymi ruchami Jongin mógł stwierdzić, że koleś nieźle tańczy. Musiał wziąć się w garść i zacząć konkretnie tańczyć, póki jeszcze grany jest początek piosenki. Prowadzenie nieznajomego dziwiło Kima. Przecież mówił mu kto prowadzi. Atmosfera między nimi zaczęła być napięta, ale Jongin pomyślał, że może nieznajomy nie usłyszał go wśród wrzasku innych.

Z przyjemnego stanu Hana wyrwał go głos bruneta:

- Prowadzę! – powiedział głośniej, pewny teraz, że to już musiał usłyszeć. Już od razu wpadł w taneczny trans, który był najlepszym uczuciem jakie mógł sobie wyobrazić. Czuł wtedy euforię, radość, przepełniało go szczęście i czuł, że dla tej pasji żyje. Jako że jednym z ulubionych rodzajów tańca był popping oraz rocking poruszał się według tego stylu łącząc je z hip-hopem do melodii z twarzą tryskającą endorfinami.

- Nie ma mowy! - odkrzyknął w jego stronę. Już nie raz jego upór był mu wypominany. Lecz w końcu jaka to była zniewaga, gdy chłopak musiał być tym "uległym" w tańcu. Jongin przeklął w myślach, że nie dość, że mu pomaga, to ten nie chce się dostosować. Spojrzał na niższego od siebie z mordem w oczach. Już na pierwszy rzut oka widać było, kto powinien być uległy. Zacisnął szczęki i postanowił spacyfikować buntowniczą jednostkę.

- Co najbardziej lubisz tańczyć?! - powiedział głośno, gdy byli bliżej siebie, a mimo to prawdopodobnie osoba znajdująca się metr od nich nie mogła ich usłyszeć w tym zgiełku bujającym się do rytmu piosenki i dopingujących ich okrzykami. Kim obrócił się tyłem do szatyna, a przodem do innych osób - co ucieszyło niektóre dziewczyny, które znały go z widzenia. Dbając o publiczność puścił im oczko i uśmiechnął się jak prawdziwy łobuz... którym w sumie był. Grunt, że to działało na widownię. Jego spontaniczna choreografia stawała się coraz bardziej zmysłowa mieszając tak style, że nie dało się już odróżnić, którego jest przewaga.

- Styl nie ma znaczenia, jeśli to taniec! - odkrzyknął na pytanie, przyglądając się tańcu chłopaka. Był niesamowity w połączeniu z odważnym i kuszącymi ruchami, które działały nie tylko na publiczność płci żeńskiej, gdyż można było usłyszeć kilka męskich okrzyków. Han zaczął powoli łapać na czym polega pojedynek - był formą przekupstwa publiczności, która miała później zadecydować o lepiej zaprezentowanej parze.

Powoli zaczęło robić się gorąco trochę ze stresu i z wysiłku, więc zrzucił z siebie marynarkę, która poleciała gdzieś w kąt. Odsłonił tym samym jasne ramiona z zarysem mięśni od ciężkich treningów. Nagle Kim udał w przerysowanym geście, by inni zrozumieli, że rozgląda się za swoją "księżniczką" i odwrócił się znowu do nieznajomego, a inni zaśmiali się z symboliki. Han momentalnie zauważył jak jego partner obrócił się w jego stronę z gestem, przez który Lu stał się "damą w opałach". Uniósł na to jedną brew, po czym teatralnie złapał się za serce w wyrazie ulgi. Obserwatorzy z kolei przyglądali się ciekawi pojedynku i oceniając go z poprzednim. Na razie tańczący dopiero się rozkręcali, więc praktycznie nie było entuzjazmu.

Na niemal koniec zwrotki Jongin pochylił się nieco na bok i jednocześnie wybił swoim ciałem rytm w stronę nie do końca uniesionej stopy. Zrobił tak samo z drugą nogą, powtarzając te pozy. Przy takim poruszaniu się odpowiednio przy akcentowaniu beatów kładł ręce za kark, zasłonił usta dłońmi skrzyżowanymi w nadgarstkach, na wysokości piersi przesunął dłonie poziomo na zewnątrz, a na koniec zniżył ręce aż na mięśnie skośne brzucha i ostatni raz poruszył się energicznie do rytmu.

Tuż przed refrenem jego ruchy stały się spokojniejsze a jednocześnie pewne. Kiedy rytm przyspieszył zaczął jak w poppingu wybijać uderzenia biodrami w lewo i w prawo, trzymając się za kości miednicze, by zwrócić uwagę na ich pracę. Jongin uwielbiał ten styl tańca i starał się go wkomponowywać jak najczęściej. Dotknął czubkiem języka swojego górnego kła i uśmiechnął się zadziornie i drugi raz mrugnął do innych, bo rytm jeszcze bardziej przyspieszył – tak jak i on. Nagle zatrzymał się na ostatnie uderzenie i wrócił do normalnego rytmu. Do taktu piosenki wychylił się w łuk i przyłożył grzbiet ręki do czoła, by otrzeć z niego pot. Spojrzał się z rozchylonymi ustami na widownię.

Han przypomniał sobie wcześniejsze wręcz erotyczne ruchy dziewczyny wraz z jej partnerem i uznał, że normalnym tańcem raczej nie zrobią wrażenia na publiczności. Wraz z refrenem skrzyżowanymi rękoma złapał w palce skrawki koszuli i zaczął podnosić materiał do góry jakby chciał go zdjąć poruszając przy tym kolistymi ruchami biodrami w takt muzyki.

Odsłonił mięśnie wyżej pępka, co Kim zauważył kątem oka. Sam nie mógł sobie na to pozwolić – nie z powodu brzuszka, bo dużo ćwiczył, lecz przez posiniaczoną skórę, na co kolejny raz mordował w myślach współlokatora. Uśmiechnął się zawadiacko, bo nowy szybko się uczył zasad panujących w "Nemesis". Dziewczyny pisnęły i wstrzymały oddech chcąc widzieć więcej, a Kim zauważył mimochodem, że nieznajomy miał bardzo ładne zarysy mięśni nie tylko tam; przeniósł wzrok na ręce wcale nie będące wątłe jakby można było się tego spodziewać, gdy miał na sobie marynarkę. Usłyszał wtedy i gdzieś w tle krzyk Krisa, na co się zaśmiał. Zazwyczaj był ponury i nieraz mu na to zwracano uwagę, ale kiedy tańczył był kimś innym – ukrywanym przed innymi, szczęśliwym Kimem.

Nagle Han, dotychczas pokazujący białe zęby w szerokim uśmiechu i słyszący podekscytowaną płeć przeciwną, ściągnął ubranie na powrót w dół pozostawiając niedosyt wśród ożywionej, zawiedzionej brakiem nagiego torsu publiczności, która wydała jęk zawiedzenia, gdy "Lalunia" zakryła z powrotem swój brzuch z zarysami mięśni.

Brunet podszedł podczas tańca za nieznajomego, zatańczył z nim chwilę i znalazł się tuż za nim. Tymczasem Lu przymknął oczy wczuwając się w muzykę i wykonując kolejne ruchy, dopóki nie poczuł ciarek na plecach, które były "alarmem", iż prawdopodobnie ktoś za nim stoi. Teoria Hana potwierdziła się, gdy poczuł dotyk na swoich barkach i z trudem powstrzymał się od wykonania kopnięcia z półobrotu w twarz napastnika w geście samoobronnym.

- Kucnij! – powiedział mu Kim korzystając z momentu, po czym lekko docisnął go dłonią do ziemi.

Zerknął kątem oka na chłopaka, słysząc jego polecenie. Przełknął dumę, gdyż tylko niweczyła i tak już marną szansę na wygraną. Kucnął postanawiając być tym inteligentniejszym i trochę pocierpieć dla większego dobra.

Kim podczas uderzenia beata zakrył jedną ręką twarz, a drugą położył tuż pod pępkiem i szybko rozkraczył się, wpasowując się w „klaśnięcie". Jak na żywioł i tańczenie z drugą osobą bez wcześniejszego ćwiczenia razem układu całkiem nieźle im szło... ale wyglądało to chwilami jakby robili pojedynek między sobą przez to, że jako "para" nie mogli się zsynchronizować przez brak wspólnych momentów. Trzeba było coś szybko z tym zrobić i jedyne co mu przyszło do głowy to te kucnięcie. Miał nadzieję, że chłopak o brązowych oczach zrozumie, że ma on na myśli to by zacząć próbować jakoś razem zatańczyć.

Przez zbliżenie się chłopaka do Lu, również przeszła mu tylko jedna myśl przez głowę - współpraca. Ich występ miał się niedługo kończyć, więc ciągła walka miedzy sobą o dominację nie działała na ich korzyść. Jego domniemany "bohater" wyglądał na typowego buntownika, więc nie miał co oczekiwać na oddanie męskiego autorytetu. Miał z tym rację - Jonginowi ani się śniło oddać prowadzenia dla nieznajomego, nawet za cenę przegranej. Nie wyobrażał sobie, aby jakiś facet o chłopięcej urodzie był "mężczyzną w tańcu", a on sam - "kobietą". Tak jak teraz było najlepiej - w innym wypadku byłoby to co najmniej nietypowe i dziwne.

Najrozsądniejszym wyjściem z tej sytuacji było dla Lu poddać się ten jeden raz i wyjść z pojedynku z twarzą. Opadł klatką piersiową na podłogę wysuwając jak najdalej mógł prawa rękę, po czym zaczął się podnosić poruszając falistymi ruchami biodrami i brzuchem. Po jego szpanerskich ruchach widownia oglądała rozemocjonowana taniec.

Prostując się wędrował dłonią od kroku po klatkę piersiowa i na końcu przeczesując włosy palcami. Kim akurat wtedy stał swobodnie na nogach, z czego jedną miał cofniętą o krok, a biodrami poruszał do tyłu i do przodu, trzymając się za krocze - to był jeden z jego rozpoznawalnych ruchów, którego nie omieszkał nie pokazać, kiedy nowy robił podobny chcąc się choć trochę dopasować do tańca drugiego.

Byli teraz naprawdę blisko widowni. W całej gorączce parkietu jakaś ciekawska dziewczyna chcąc zobaczyć prace mięśni brzucha niższego chłopaka podwinęła jego koszulkę. Lu korzystając z okazji uniósł dłonie, po czym schyliwszy się do przodu mocno odepchnął się do tyłu, prześlizgując się tyłem do partnera miedzy jego nogami. Jongin nieźle się zdziwił, ponieważ w najmniejszym stopniu się tego nie spodziewał. Zdjęta w efektowny sposób czarna koszulka została w rękach zszokowanej nieznajomej, która zaczęła piszczeć z podekscytowania. Nie tylko ona z resztą zaczęła kwiczeć i krzyczeć - w tle ponownie dało się usłyszeć podekscytowanego Krisa.

Nie ekscytowało się tylko dwoje ludzi – Alan i Krystal. Oceniali surowo taniec. Dziewczyna przystępowała z nogi na nogę ze skrzyżowanymi rękoma, a jej nowy chłopak obejmował jej talię będąc z tyłu i złożył jej drobnego całusa tuż przy uchu.

- Spokojnie... nie mają z nami szans. Nie denerwuj się.

- Wcale się nie denerwuję! – krzyknęła, zwracając oczy ku błękitnym tęczówkom Alana, ale prychnęła po tym jak zobaczyła że znowu zrobił minę, która miała jej rzekomo ukoić nerwy. Znowu spojrzała na tańczących chłopaków, czując że jej chłopak wtula się w nią bardziej, ale zignorowała to. Mimo małych zgrzytów o dominację zauważyła, że obecny taniec wyglądał dość dobrze, choć chłopacy mieli całkiem inne, spontaniczne choreografie, nigdy razem nie tańczyli i się nie znali.

Nieznajomy zdobył u Kima już wiele plusów. Mimo że go chwilami denerwował musiał przyznać - ciągle go zaskakiwał. Tańczył dobrze i widać było, że oddawał się tańcu i nie stresował się zgromadzonymi. Swobodnie komponował nowe ruchy, które tworzyły zgrany ciąg. Przyjrzał się twarzy chłopaka przy tej okazji, choć w ciemnościach nie dostrzegał szczegółów. Jedynie doszedł do wniosku, że wyglądał dla niego na o wiele młodszego niż dolna granica wstępu do klubu, ale jednak jakoś udało mu się ominąć ten przepis - i dobrze. Dostarczał klubowiczom dużo zabawy. Zauważył kątem oka jak blondwłosy facet patrzy na ich najmniejszy ruch, ale nie zdradzał swoich emocji. Natomiast czarnowłosa wyglądała na nieco skwaszoną, co dało mu satysfakcję.

Kim wskazał dłonią z ułożeniem palców w „pistolet" na jakąś nieznaną mu , ucieszoną dziewczynę, uśmiechnął się jednym kącikiem, pokazując zawadiacko zęby i mrugnął do niej, aż "wystrzelił" z palca. Krystal wtedy patrzyła zmrużonymi oczami na byłego, który, o dziwo, wyglądał na zbyt pogodnego, choć nie miał za dużo powodów do radości. Prychnęła pogardliwie, uważając go za desperata. W końcu rozpadł się ich związek, nie znał tutaj praktycznie nikogo oprócz jednego przyjaciela, czekały go ciężkie studia... na odczepne położyła dłonie na oplatające jej brzuch silne dłonie mężczyzny, który pocałował jej czubek włosów. Był kochany i imponował jej jego temperament, ale teraz była zła na swojego eks-chłopaka i nie miała dobrego humoru.

Znalazłszy się za chłopakiem Han oparł dłonie po obu stronach swojej głowy, po czym uniósł nogi i z całej siły odepchnął się od posadzki lądując na nogach zgiętych w kolanach, aby zaraz znów się odbić i w powietrzu przekręcić tułów, lodując twarzą do podłogi oraz czując jej chłód na klatce przez zaledwie muśnięcie jej. Od razu podniósł się na rękach w momencie zetknięcia nóg z powierzchnią. Po raz kolejny odbił się, napinając wszystkie mięśnie ramion i stanął na prostych nogach.

Sądząc po ogromnej ekscytacji ludzi, partner Jongina musiał zrobić coś niesamowitego i Kim żałował, że nie mógł się obrócić, bo nic mu nie rozkazano. Uznał, że może będzie do czegoś wykorzystany, dlatego nie ryzykował niepotrzebnym ruchem nie chcąc psuć pozy nowego klubowicza.

Podczas oddawania całego siebie w melodię nagle poczuł za sobą obecność chłopaka, który stanął za nim. Już miał wykonać inny element tańca, kiedy poczuł na sobie zimny dotyk, wędrujący od jego ramion po szyję – Han przejechał palcami po jego barkach w końcu natrafiając na suwak, za którym podążył nieco w dół, a Kim wstrzymał w tym czasie powietrze i omal nie zamarł z zaskoczenia, ale zmusił się do dalszego poruszania w rytm, zaciskając nieco usta. Ponownie stanął nisko na kolanach i uśmiechając się niegrzecznie całą paletą zębów zaczął zmysłowo bujać się na boki, a jedną rękę uniósł przed siebie. Nie obchodziło go teraz to, że to był chłopak, a taniec był dwuznaczny. Widownia wrzała i była wtedy głośniejsza niż przy Krystal i Alanie. Dlaczego zadziałało to tak dobrze? Nie miał pojęcia. Wiedział tylko, że to było dobre posunięcie, które postanowił przedłużyć.

Pokazał tylko palec wskazujący, co wyglądało jakby na coś nie przyzwalał, podczas gdy jednym błyskawicznym pociągnięciem w dół zerwano z niego bluzę. W czasie obrotu Lu nałożył ją na siebie, a kucając plecami za chłopakiem pozbawionego jednej z odzieży z pochyloną głową sprawił, że kaptur z za dużej na niego bluzy na nią opadł. Dzięki ciekawemu kombinowaniu chłopców widownia znowu się ożywiła.


Wspomagając się rękami niższy chłopak zrobił sprawny wślizg, czego nie spodziewał się prowadzący w tańcu. Nagle znowu miał przed sobą szatyna. Na szczęście Kim ciągle był nisko na nogach, tak jak później jego partner po powstaniu z manewru; stając na lekko ugiętych nogach nowy klubowicz zaczął wykonywać twerk w prędkości - która wciąż rosła - z jaką raper wyrzucał z siebie słowa. Jongin wyprostował się i wyszczerzył, gdyż taniec „partnerki" bardzo ciekawił i bawił, choć nie wiedział co nastąpi. W sumie to dlatego go tak bardzo to cieszyło – nie mógł niczego przewidzieć, co było dla niego bardzo ekscytujące i dobrze się czuł tańcząc z nieznajomym. Na ten ruch Kim zareagował miną jakby podniosło mu się ciśnienie, chwycił lewą ręką za swoją koszulkę i zaczął się nią wachlować jakby temperatura klubu się podwyższyła przez zabieg nowego, przy czym stawiając kroki lewą nogą wokół swojej osi był już tyłem do twerkującego. Zaraz wykonał obrót, łącząc w podskoku na ułamek sekundy nogi i ponownie po obrocie mógł widzieć plecy nieznajomego. Intuicja niższego chłopaka go nie zawiodła, gdy poczuł jak małe włoski na plecach stają mu dęba na wrażenie, iż ktoś za nim stoi. Przez muzykę i ekscytacje publiczności było niemożliwym usłyszeć zbliżających się kroków, które odgłosem można by porównać do poruszania się mrówki. Brunet poruszał się za nim kusząco i śmiało rozkręcając się po kilku wspólnych momentach. Przy próbie zrobienia kolejnego cofnął się i poczuł jak ktoś podkłada mu nogę. Upadł z hukiem na parkiet, dodatkowo obtłukując sobie dziś nie ze swojej winy kość miedniczą. Nie musiał długo się domyślać kto to był - tylko jedna osoba mogła się dopuścić takiej rzeczy. Unosząc głowę popatrzył na nią z furią, tym bardziej upewniając się co do niej przez to, że klubowicze patrzyli na nią zdziwieni jej nieuczciwym zachowaniem. Nie spodobała im się zagrywka Alana, dlatego łypali w jego stronę okiem, a Jongin poczuł jak się w nim gotuje od złości. Wiking już przeszedł samego siebie, o czym pomyślała nawet i zszokowana Krystal, która nie wiedziała co robić. Czasem temperament Alana był uciążliwy.

- Ooops, przepraszam. Pozwól, że ci pomogę – odezwał się chłopak w wieku Kima o urodzie Skandynawa. Pochylił się nad nim i podał rękę. Brunet zacisnął szczękę widząc szyderczy błysk w oku i wredny uśmiech. Natychmiast odtrącił dłoń podnosząc się mimo bólu z zaciętą miną i podszedł do blondyna niebezpiecznie blisko.

- Co z tobą jest nie tak? Co? Huh? - wściekły krzyknął na niego groźnie, popychając za każdym razem coraz mocniej do tyłu, a niektórzy się odsunęli bojąc się, że mogliby zostać wplątani w kłótnię.

Od chwili upadku swojego partnera Han stał w miejscu i przyglądał się całemu zajściu nie rozumiejąc o co chodzi. Może i od początku podejrzewał ich o jakiś konflikt, ale nie przypuszczał, że skaczą sobie aż tak bardzo do gardeł, a w szczególności brunet, który wykazywał się największą agresją. Rozważał nawet powstrzymanie chłopaka, który mu pomógł, jednak nie zrobił tego. Nie dlatego, że bał się wplątania w bójkę. Wydało mu się, iż nie ma prawa mieszać się w nie swoje sprawy i zapewne nic by nie wniósł, a tylko przeszkadzał.

Zdezorientowana, nowa kobieta Alana przyglądała się im i zaczęła się martwić przez coraz cięższą atmosferę. Patrzyła z bojaźnią na furię wypisaną na twarzy przewróconego, zdając sobie sprawę do czego może być zdolny Kim.

Alan uniósł sztucznie brwi.

- Ze mną jest wszystko w porządku - odparł rozbawiony tak jak podczas popychania, co rozjuszyło ciemnowłosego.

- No mam wątpliwości... - powiedział z napięciem siląc się jeszcze na spokój.

Blondyn zaśmiał się w nieznośny sposób, na co ciemnowłosy już miał wizję swojej pięści, która przymierzała się do ciosu. Na zewnątrz stał nieruchomo, panując nawet nad swoimi dłońmi i ich nie ściskał w pięści, co było częstym odruchem w takich sytuacjach.

- Alan... chodź, kochanie... - wtrąciła Karina, chcąc załagodzić sytuację. Jongin pomyślał, że powinna go wyzwać za to co zrobił, a ona jeszcze go uspokajała.

- Słyszałeś? Spadaj na drzewo i dokończ ewolucję - kiwnął na niego brodą.

- Skrycie chciałbyś osiągnąć taki poziom jaki ja mam - powiedział w prowokacyjny sposób, sycząc i plując jadem. Pochylił się nad nim, a Kim nie mogąc już znieść jego twarzy zamachnął się na niego i obalił go na ziemię, na co Lu otworzył szerzej oczy, klubowicze w szoku obserwowali sytuację, a mały odsetek ludzi krzyczał podniecony bójką, gdy nagle prowokowany rzucił się na Wikinga.

- Ej! Ej! Ej! - wołał tubalnym głosem Nick, który zwrócił na siebie całą uwagę ludzi. Na szczęście w porę przybył i zaczął odciągać walczących od siebie; ciemnoskóry poszedł do źródła zamieszania i próbował rozdzielić dwójkę, ale brunet był zbyt uparty i zanim udało się go odczepić, Jongin kilka razy sprzedał blondynowi sierpowe i proste ciosy aż otarł sobie skórę na kostkach, która zaczęła go piec. Dopiero dostając w posiniaczony brzuch od Alana na ułamek sekundy znieruchomiał z boleści, więc Nick go odsunął, podchwytując za ramiona i odciągając, a Alan ciągle leżał na ziemi i gardłowo się śmiał.

Han wypuścił gwałtownie powietrze przez całe zajście i spojrzał na pobitego. Musiał przyznać, że nieznajomy nieźle obił mu facjatę, z której sączyła się leniwie krew z rozciętej wargi i możliwe złamanego nosa. Zakodował sobie, aby na wszelki wypadek nie drażnić swojego niedoszłego „wybawiciela", gdyż równie dobrze następnym razem to Lu tak może skończyć.

- Ty pierdolony szczylu! - zawarczał groźnie Kim, wyrywając się Nickowi, a Alan na chwilę spoważniał nie myśląc o tym, że Jongin jeszcze raz się może do niego dobrać i poprawić naturalnie jego wygląd za pomocą rąk. Ochroniarz w porę go złapał w pasie, uniósł bez problemu, obrócił i postawił na ziemię, choć Kim ciągle przekrzywiał głowę w stronę pobitego - Jeszcze, kurwa, zobaczysz! - Nick z dotychczas kamiennym wyrazem twarzy dociskał dłoń na ramieniu Kima i wywlókł sprowokowanego przez tłum ludzi rozstępujący się jak biblijne Morze Czerwone i przyglądający się sytuacji.

- Alan, kochanie. Nic ci nie jest? - zaszczebiotała dziewczyna na co chłopak, który patrzył nieobecnie przed siebie bez celu warknął, odpychając ją od siebie i wymijając, aby udać się w tylko sobie znanym kierunku z zakrwawioną twarzą niczym postać żywcem wzięta z horroru.

Z zamyślenia wyrwał Hana lekki powiew chłodu przypominając, że wciąż ma odsłoniętą klatkę piersiową. Rozejrzał się za dziewczyną, która ostatnia miała jego koszulkę, jednak nie widząc jej westchnął. Ev go zabije.

Za jakiś czas czując na sobie wzrok, czarnowłosa spojrzała na nowego.

- A ty co się gapisz, kurduplu? - syknęła w stronę Hana odreagowując złość na swojego wybranka.

- Od tego mam oczy - mruknął niewzruszony obrazą, po czym zasuwając bluzę skierował się w stronę baru. Nie znał tych ludzi i nie wiedział co mają ze sobą wspólnego, więc nie miał prawa mieszać się w nie swoje sprawy. Na dzisiaj miał dość kłopotów i wrażeń.

~*~

- Znalazła się nasza płochliwa sarenka - usłyszał głos Krisa, gdy siadał na krześle przy barze, chcąc odetchnąć od całego zamieszania i męczącego tańca.

- Jak już coś to "jeleń" - odpowiedział zdejmując kaptur z głowy i przeczesując palcami włosy.

- Czemu? - chłopak postawił przed Lu kieliszek z alkoholem prawdopodobnie tym samym co przed zderzeniem się z dziewczyną, wnioskując po kolorze i kształcie naczynia.

- Nie mam pieniędzy przy sobie - powiedział zgodnie z prawdą Han, gdyż wszystkie jego najważniejsze dokumenty zostały w jaskini smoka, do której obawiał się wrócić. Kto wie co mogło go czekać za uderzenie kogoś kijem. Może tym razem to jego przeniosą, albo co gorsza wydalą? Kris uśmiechnął się przyjacielsko jakby intuicyjnie wyczuł sytuację i niezbyt dobry humor chłopaka.

- Nie martw się o to i pij. Nie odpowiedziałeś na pytanie - Han uniósł brew z podejrzanej dobroczynności barmana, w którą ciężko było mu uwierzyć i zaczął podejrzewać napój o obecność w nim jakiejś niedozwolonej substancji.

- Moje nazwisko to Lu co w przetłumaczeniu oznacza "jeleń"...

- "Jelonek" - poprawił go Kris - A jak dalej? Lu...? - oparł się o blat i wlepił intensywny wzrok w chłopaka naprzeciw siebie, od którego dostał gęsiej skórki na ramionach, mimo że nie było mu zimno. Po prostu nie czuł się zbytnio komfortowo, gdy ktoś przeszywał go spojrzeniem. Gdy tańczył nie przejmował się tym, gdyż wtedy skupiał się tylko na muzyce i czuł się naturalnie w przeciwieństwie do tego typu sytuacji.

- Han... - odpowiedział niezbyt pewny czy dobrze robi zdradzając to, dlatego pospiesznie dodał – Ale wolałbym, żebyś zatrzymał to dla siebie.

- Jeśli przyjmiesz prezent i znów pojawisz się tutaj w przeciągu tygodnia to masz moje słowo - Han uniósł brew na podane warunki. Musiał jednak na nie przystać, bo jeśli chłopak naprawdę się wygada? To wtedy Han jest skończony. W ogóle w jakim przepływie głupoty mu to powiedział?! Zwalił to na etanol płynący w jego żyłach, na który nie miał zbyt dobrej tolerancji i co ważniejsze – głowy.

- Zgoda - odpowiedział w końcu, upijając łyk alkoholu ku uciesze barmana.

Na przypieczętowanie umowy podali sobie dłonie. Uścisk Krisa był ciepły i pewny, jednak w mniemaniu Hana trzymał jego rękę stanowczo za długo świdrując go spojrzeniem, co było dla Lu naprawdę niewygodne. W końcu udało mu się wyrwać z uścisku i od razu schował ręce pod blatem, kładąc je na swoich udach, aby uspokoić nerwowe drganie palców.

- Właśnie! Mam coś twojego ... - powiedział z entuzjazmem przypominając coś sobie, po czym z szerokim uśmiechem wyjął niebieską marynarkę, na którą Han otworzył szerzej oczy, gdyż całkiem o niej zapomniał, za co pewnie nieźle by mu się oberwało od rudowłosej.

- Dzięki - sięgnął po nią ręką, jednak gdy już miał dotknąć materiału, Kris oddalił go o kilka centymetrów. Lu zmarszczył brwi i spojrzał niezrozumiale na blondyna, na co ten poszerzył uśmiech.

- Dostaniesz ją za hmmm... - Kris przez chwilę udawał, że się zastanawia, po czym uśmiechnął się olśniewająco - ...buziaka w policzek - postukał palcem w wymienioną cześć ciała nachylając się nieco nad Lu, który chwilę patrzył w oniemieniu na to, co wyczynia chłopak.

- Możesz zatrzymać tą marynarkę - odpowiedział praktycznie z automatu będąc niewzruszony na próby Krisa. Upił kolejny łyk desperacji, gdyż stracił kolejną część garderoby.

Jeszcze brakuje, żeby mi ktoś spodnie zabrał – pomyślał.

~*~

Przy toaletach ciemnoskóry ochroniarz trzepnął w czuprynę bruneta, który zacisnął zaskoczony oczy i je otworzył z takim wyrazem twarzy jakby się wybudził dopiero z transu i uświadomił sobie co zrobił. Znowu stracił kontrolę. Przymknął oczy. To było dla niego naprawdę zgubne.

- Czy ciebie do reszty odwaliło?! Nie pozwolę, mimo że jesteś stałym członkiem i dużo nam pomagasz, żeby przez ciebie i twoje bójki malała nam liczba klientów! - przywoływał do porządku Kima, który niepojętnym wzrokiem taksował otoczenie.

- Nick... mówiłem mu nieraz, by dał mi spokój. To jego powinieneś teraz męczyć – stęknął. - Specjalnie zniszczył nam pojedynek! - mówił niedowierzająco.

Ochroniarz westchnął.

- Chłopie, nerwy do konserwy – spojrzał na zakrwawione kostki Jongina. - On nie jest warty zdarcia twojej skóry. Poza tym Alan praktycznie nic ci nie zrobił i wina schodzi na ciebie - spojrzał na otarcia na dłoni chłopaka.

- No chyba sobie żartujesz! - powiedział niecierpliwiony.

- Znasz go. Podłożenie nogi? Dla niego to bułka z masłem, by się wytłumaczyć. To ty go uderzyłeś dając się sprowokować. Obmyj ranę i powiedz, że już nie nabroisz, bo „wujek Nick" się wkurzy na twoje rozrabiactwo i cię wywali na zbity pysk - poklepał go w ramię dodając mu tym gestem otuchy, kiedy niektórzy z drinkami w rękach z bojaźnią przechodzili prędko i jak najdalej od agresywnego osobnika.

- To już wiem, dlaczego mam ciemną karnację... - spojrzał z delikatnym uśmiechem na skórę umięśnionego ramienia ochroniarza, które rozrywało wręcz podkoszulek. Nick się zaśmiał, ale wkrótce śmiech zmienił się w westchnięcie.

- Znowu sobie niepotrzebnie narobiłeś ambarasu. Plotek nie da się łatwo odkręcić, a ludzie już szemrają.

Chłopak obojętnie wzruszył ramionami.

- Playboy, morderca, schizofrenik... nie obchodzi mnie co o mnie mówią i myślą. Ci co mnie znają wiedzą jaki jestem naprawdę i mam pewność, że są prawdziwymi przyjaciółmi . To nawet lepiej - spojrzał obojętnie na ścianę wyłożoną szarymi płytkami w pomieszczeniu, gdy ktoś otworzył drzwi męskiej łazienki.

- Dodaj jeszcze cierpliwość do Alana to będzie idealnie - wtrącił, a Jongin spojrzał mu w oczy, pochylił się do przodu i wymierzył w niego groźnie palcem ze zmrużonymi oczami.

- Jak uzbieram na czołg, to ten tleniony Wiking będzie mieć przejebane - oparł się znowu o ścianę, gdyż ławeczka nie miała oparcia i czuł zimno na plecach. Oraz okropny ból obtłuczonej kości. Nick przewrócił oczami i z pozycji kucającej wyprostował się.

- Nie rozrabiaj już więcej, agresorze. Jesteś wolny. Idź pobawić się z innymi dzieciakami - powiedział jak do małego chłopca. Kim odprowadził go wzrokiem, a gdy był już daleko, uśmiechnął się lekko do szerokich pleców ciemnoskórego. Nick jakoś potrafił go uspokoić, co było nie lada wyczynem. Wiedział jednak, że takie same słowa wypowiedziane z ust innego nic na niego nie działają, albo wręcz przeciwnie. Może to było przyczyną sposobu mówienia?

Tak czy siak, Kim poczłapał najpierw do łazienki na obmycie maleńkich, niewidocznych prawie ran, a potem do baru. Niektórzy rozpoznając go odsuwali mu się z drogi i przyklejali do ścian byle być na dystans, choć brązowooki nie łypał na nich groźnym spojrzeniem z chęcią mordu. Nowi nie rozumieli dlaczego ciągle tu jest i nie został wyrzucony, ale niektórzy kojarzący go mówili im, że jest niegroźny gdy się go nie prowokuje i jest stałym bywalcem, a praktycznie pomocnikiem klubu, który ryzykuje każdym występkiem reputacją, więc bez przyczyny nie ozdabia buźki stempelkami z pięści.

W końcu usiadł na jednym z wysokich stołków, nie siląc się nawet na jakiekolwiek zachowanie i oparł głowę o chłodny blat, który ostygał mu tłumioną złość. Myślał, że zaraz mu będzie uchodzić para od redukcji temperatur.

Kris miał zamiar podejść Hana jakoś inaczej, jednak do ich uszu dobiegł jęk Jongina, na co odwrócili głowę w stronę źródła. Słysząc swoje imię barman bez słowa podał ulubione piwo Kima. Han był nieco zdziwiony widząc bruneta, gdyż myślał że skoro interweniowała ochrona to chłopak zostanie wyrzucony.

- Dzięki... - mruknął i posiedział jeszcze tak chwilę załamując się swoją niską samokontrolą, gdy w pobliżu był ktoś, kogo nie znosił.

- Coś dziś nie jest dzień naszego Dance Machine, co nie? A nieźle się zapowiadało... - Kim jedynie mruknął, ale zaraz podniósł leniwie głowę opierając brodę o złożone płasko na blacie dłonie.

- Za to twój chyba jest udany jak nigdy - zauważył uniesione kąciki ust barmana na te słowa i sam się delikatnie uśmiechnął, choć w środku jego serce coraz bardziej było ściskane i boleśnie kruszone. Wszystko się waliło. przyjaciel-debil aka gej, współlokator-szaleniec, nieudany pojedynek, Alan, Krystal... co jeszcze brakuje do kompletu?

Han uznał, sądząc po tym jak nazwał go Kris, że to nie jest tutaj jego pierwsza wizyta w klubie. Nagle brunet obrócił głowę i wbił wzrok w parę okrągłych, brązowych oczu Lu, który próbując zachować naturalność gestów, przeniósł spojrzenie na drinka.

- A, to ty... – powiedział ten wyższy nieco nieobecnie po paru sekundach.

- Taaa, to ja... – mruknął, naśladując ton głosu bruneta.

- Ech... jeden chłopak, a ogrom problemów... - olał ton głosu nieznajomego westchnąwszy, upił piwo oraz wymienił podczas tej czynności porozumiewawcze spojrzenie z barmanem. Han zignorował wypowiedź chłopaka, która była trafną uwagą. Han miał nadnaturalną zdolność przyciągania kłopotów o czym dzisiaj przekonał się aż w nadmiarze. Ooparł łokieć o ladę a na otwartej dłoni ułożył głowę postukując palcami o mebel w rytm piosenki, która akurat sączyła się z głośników. Jedna przegrana nic dla niego nie znaczyła, gdyż nie była spowodowana brakiem umiejętności. Zarówno on jak i brunet dawali z siebie wszystko, jednak po tańcu pary można było się domyślić, że nie tańczą ze sobą pierwszy raz. Przygryzł wargę i przeniósł wzrok ze swoich palców na Krisa, który taksował go wzrokiem. Rozchylał usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak Han go w tym uprzedził

- Czy w tym klubie jest jakaś osoba, która nie boi się TEJ laski? - zapytał w końcu z determinacją w oczach.

- Tylko ten tutaj - wskazał na nieco podłamanego bruneta, na co Han zerknął na niego i wrócił wzrokiem na Krisa z nadzieją, że sobie żartuje.

Kim ona jest, że wszyscy się jej tak boją?!

- Pozostaje jeszcze Nick - zaśmiał się Kris, jednak został zignorowany, gdyż Lu nieświadomie wlepił zamyślony wzrok w "Dance Machine", który przyglądał się tańczącym ciałom, tracąc ochotę na zabawę przez byłą. Zrozumiałby, gdyby nie afiszowała się z Alanem i była szczęśliwa z nim, ale widział, że to tylko powierzchowna fascynacja. Zabolało go to i z trudem powstrzymywał się od robienia gorzkiego grymasu. Nie mógł pojąć w czym zawinił, że od niego odeszła. Był za nudny? Zbyt spokojny i zamknięty w sobie? A może przeciwnie? Wiedziała, że Kim ma dwie natury. A może był zbyt ponury i niedostatecznie zabawny? Łudząc się, że może chmiel jakoś z powrotem zlepi i uformuje zniszczoną część niego upił kolejny łyk, który stanął mu przez chwilę w gardle i przełknął napój, czując jak ogarnia go żal i pogarda.

Chłopak nie wykazywał dla Lu Hana zbyt dużych oznak chęci współpracy i raczej zadawanie się z nim wiązało się z ciągłą uwagą na jego pięści, ale to było lepsze niż nic. Chciał pokazać dziewczynie, że zwykle kręcenie tyłkiem w za krótkiej kiecce nie wystarczy, żeby go pokonać i zniechęcić do dalszej walki. Miał jeszcze sporo czasu, aby jeszcze możliwe że upolować dzisiaj jakąś partnerkę do tańca.

Jongin ponownie odpłynął myślami do nurtujących go kwestii. Patrzenie i przypominanie o seksownym tańcu swojej ex i Alana sprawiło, że stał się nerwowy. Dopił piwo, zaciskając na kuflu palce, które aż pobielały. Był zazdrosny i nie mógł się do końca pogodzić z tym, że tuż jak rozpoczął studia ona z nim zerwała dla takiego pustaka o mózgu wielkości bakterii. Wszystko układało się wyśmienicie, a ona potraktowała go jak znudzoną zabawkę. A mimo to ciągle coś do niej czuł... nie tak łatwo jest pozbyć się emocji, kiedy w końcu się nimi kogoś obdaruje. Szczególnie, kiedy zazwyczaj unika się budowania bliższych relacji z innymi i nie przywiązuje się do drugiej osoby. Będąc kompletnie zatonięty w swoich myślach wstał ciężko, wyjął z kieszeni portfel, zapłacił i schował powrotem.

- Będę się zmywał. Narka...

Kris podniósł zdziwiony wzrok.

-Tak wcześnie?! Nawet północy nie ma! O-o-o a jutro jest sobota! - mówił barman z uniesionymi brwiami, gdyż stały bywalec opuszczał klub zazwyczaj nad ranem. I był grzeczniejszy.

- Niestety Dance Queen zepsuła mi humor, pokazując się z tym durnym farbowanym drwalem - przeniósł zaraz wzrok na nieznajomego, który na niego się patrzył jakby był w innym świecie, co go trochę zaskoczyło. Od kiedy tak się gapi?

Z głębin umysłu Lu, w których układał plan jak sprawnie pokonać dziewczynę i jednocześnie zniszczyć jej przerośnięte ego, wyrwał go głos bruneta i dopiero po tym uświadomił sobie, że cały czas się na niego gapił jak ten idiota.

- Zatrzymaj sobie tę bluzę... tamta dziewczyna trzyma twoją bluzkę jak świętą relikwię – mruknął. Przynajmniej tak może się mu odwdzięczyć za to, że chociaż on był jakimś miłym urozmaiceniem dzisiejszego dnia.

Jelonek rozchylił nieco usta będąc zaskoczonym na słowa chłopaka, bo w końcu kto normalny oddaje obcemu część swojej garderoby? No dobra, on może nie, gdyż jeszcze chwila, a cały klub będzie miał jego ciuchy zdobyte wbrew woli Hana. Na szczęście bieliznę jeszcze miał na sobie, ale kto wie czy to nie jest tylko kwestia czasu? Zdesperowani ludzie do różnych rzeczy są zdolni.

Na minę nieznajomego Jongin kiwnął głową w bliżej nieokreślonym kierunku, gdy znów zauważył wniebowziętą, młodą kobietę z czarnym trofeum w formie czarnego materiału, a jej morderczy wzrok przypominał spojrzenie bazyliszka jeśli tylko ktokolwiek zbliżył się do ubrania zbyt blisko jakby próbował sięgnąć po koszulkę.. Była gotów wydrapać oczy metrowymi szponami. Han przeniósł tam wzrok i westchnął widząc podjaraną blondynę, która ściskała jego własność w dłoniach.

Brunet obrócił się, grzebiąc w kieszeni spodni. Wyjął MP4 z czerwonymi słuchawkami, po czym założył je, obracając się w stronę szatni by odebrać płaszczową bluzę słuchając przy tym losowej, klubowej piosenki. Han obrócił znów głowę w stronę bruneta, jednak zdołał zobaczyć jedynie jego oddalająca się sylwetkę. Sięgnął po kieliszek z alkoholem, który pozostawił mu Kris, zajmujący się coraz to nowszymi klientami, których nie ubywało, a wręcz przeciwnie. Wziął kilka ostatnich łyków, przez co zaszumiało mu w głowie - to była stanowczo za duża dawka etanolu jak na niego. Wytarł kciukiem kącik ust zastanawiając się nad rozwiązaniem swojego obecnego problemu, noszącego stanowczo za wysokie szpilki. Będzie musiał się zmierzyć z tym demonem w ludzkiej postaci, jeśli chce odzyskać część garderoby i nie zostać zamordowanym z zimną krwią przez Eveline.

Continue Reading

You'll Also Like

10.8K 301 14
A co gdyby Hailie Monet, była wychowana przez ojca? Co gdyby Camden, dał radę porwać córkę? czy poradził by se z nią? Jak zareagowali by na sekret Ca...
9.4K 2.1K 23
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
19.3K 836 34
Praca jako producentka muzyczna, może być ciekawa pod wieloma względami. Współprace ze znanymi raperami, poznawanie nowych ludzi w towarzystwie około...
33.5K 1.4K 37
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...