Chaos

By kajotka1234

283 9 12

Poznajcie Halszkę Hołątaj, licealistkę, która nie ma pojęcia co chce robić w przyszłości. Jak sama to określa... More

Wstęp bardzo krótki, lecz równie ważny
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci

Rozdział czwarty

7 0 0
By kajotka1234

Sobota, godzina 13.45. Ja, Halszka Hołłątaj, opuszczam tramwaj numer 8 na przystanku "Plac Solidarności". Ubrana adekwatnie do sytuacji - sweterek kupiony w lumpeksie za pięć złotych (wygląda jak nówka!) narzucony na dżinsowy kombinezon na ramiączkach, ale jednak z długimi nogawkami, zaś na moje szerokie platfusy nasunięte trampki (jakimś cudem jeszcze nie dotarły do śmietnika), kieruję się w stronę Europejskiego Centrum Solidarności. Nagle dzwoni telefon, głupie zdjęcie oraz podpis: "Freddie Young" mówią same za siebie, dzwoni Magda.

-Tak słucham?

-Halszka, bo ja czekam przed wejściem, ale boję się sama wejść do środka.

-Spokojnie, już zaraz jestem, i dlaczego się boisz?

Rozłączyła się. Jednak to nie koniec niespodzianek, dostaję wiadomość na messengerze "Halszka, możemy się spotkać dzisiaj ok. 15?". To Marek, szczerze mówiąc wolałabym sobie już odpuścić, zapomnieć o kolesiu, który sobie mnie owinął wokół palca i zostawił na pastwę losu z dziurą w sercu i wypalonym kawałkiem duszy, jednak po prostu nie potrafię odmówić.

"Jasne, gdzie?" wystukują moje palce powoli, aczkolwiek z wielką subtelnością i jeszcze większą nadzieją na to, że jeszcze może być, jak dawniej. Klikając strzałkę, oznaczającą nieodwracalne wysłanie wiadomości, przypominam sobie każdą chwilę z Markiem, niestety nie wszystkie warto. Właściwie od razu widzę na ekranie trzy kropki, które oznaczają to, że obchodzę Marka chociaż jeszcze trochę, i...

-Halszka, kurde, ile można na ciebie czekać?

-Przepraszam Magda, musiałam odpisać.

-Chodź, bo się spóźnimy. Patrz, wzięłam aparat, tak na wszelki wypadek, w końcu wiesz...

Dlaczego on w ogóle do mnie napisał? Czy ja dobrze odpisałam? Mam taką ochotę zobaczyć, co odpisał, ale nie wypada przy Magdzie. Może pójdziemy do Pikawy, jak kiedyś? Może znowu będziemy się śmiać przy gorących czekoladach? Może pierwszy raz skomplementuje mój uśmiech po zdjęciu aparatu? Może przeczyta moje słabe wiersze i je pochwali, jak kiedyś? Może przeprosi za wszystko, chociaż to może ja powinnam? Może tego właśnie oczekuje? Może mnie złapie za rękę i nareszcie spyta, czy chciałabym być jego dziewczyną? Może staniemy jeszcze na ślubnym kobiercu, może jeszcze podejdziemy w białych conversach do ołtarza? Może jeszcze...

-Halszka, czy ty mnie w ogóle słuchasz?

-No wiesz...

-Chaos w głowie?!-stanowczo przerywa mi Magda-Zresztą, nieważne, wchodź.

Sala wygląda dość minimalistycznie, na środku ustawione są tylko trzy różowe pufy a wokół trochę sprzętu, nagle zza zasłony ujawnia się Karolina Wodziszyn.

-Cześć dziewczyny, siadajcie. Dzisiaj widzimy się w takim skromnym gronie i już zaraz będziecie wolne.

Same dobre wiadomości, najpierw spotkanie z Markiem, teraz potwierdzenie, że na pewno na nie zdążę. Nic nie może się potoczyć źle. Karolina zajęła miejsce na trzecim pufie i widać, że nagle jej uśmiech przemienił się w twarz pełną goryczy i smutku. Magda zawsze pełna czułości nie może się powstrzymać:

-Karolina, coś się stało?

Pewnie tak, znalazła sobie kogoś, na nasze miejsca i chce nam po prostu podziękować za współpracę. Mogłam się domyślić, że to się zbyt dobrze układa. Rola w filmie, polepszanie się relacji z Markiem (mam taką nadzieję), to było za wiele na jeden raz.

-Zależy, jak na to spojrzycie.

W sali usłyszeć można przelatującą muchę za oknem. Magda patrzy na mnie przerażonym wzrokiem, ja swój wlepiam w Karolinę. Błagam, powiedz coś. Widzę, że powoli nabiera powietrza, tak jakby chciała powiedzieć coś zarazem najszybciej i najgwałtowniej, jak i najwolniej i najspokojniej.

-Słuchajcie, całą ekipę techniczną, aktorów, kierowników kompletowałam w całej Polsce. Adam Mickiewicz pochodzi z Wrocławia...

-Nie, Adam Mickiewicz pochodzi z Zaosia lub Nowogródka.

-Halszka, chodziło mi o aktora

O kurczaki, tego nie przewidziałam.

-Kontynuując, cały film będziemy kręcić około trzy miesiące w Łodzi.

-W Łodzi? Co ze szkołą, co z rodzicami, jak to ma działać w ogóle? - nigdy nie widziałam Magdy zarazem tak zaskoczonej, przerażonej i rozgniewanej.

-Wasi rodzice o wszystkim już wiedzą. W Łodzi jest bardzo ciekawa szkoła artystyczna, z internatem, do której będziecie uczęszczać, ty na wydział operatorski, Halszka aktorski. Chyba że wolicie iść do szkoły baletowej, wszystko zależy od was.

-Obejdzie się!-wykrzykuje Magda

-Ile będziemy się tam uczyć, co z przyjaciółmi? - ja próbuję być spokojniejsza od Magdy, dokładnie, "próbuję".

-Na pewno będziecie tam przez trzy miesiące, czyli od teraz, do grudnia, jeżeli pomyślnie zdacie egzamin, zostaniecie pewnie na dłużej. Musicie jak najszybciej się pożegnać, wyjeżdżacie jutro wieczorem. Z tego co wiem, wasze mamy już zaczęły was pakować, więc tym się nie przejmujcie, zajmijcie się znajomymi.

Świetnie, właśnie prawie "do czegoś doszło" z Markiem, znaczy no jeszcze nie, ale pewnie by doszło, a ja muszę wyjeżdżać? Czy o jest jakiś żart?

-Jeżeli chodzi o wynagrodzenie, zostanie ono przelane na wasze konto, lub jeżeli takiego nie macie, to na konto rodziców, ale o tym porozmawiamy później. To wszystko, możecie iść.

W milczeniu zbieramy rzeczy i opuszczamy salę. Po zamknięciu drzwi następuje uspokojenie nastrojów i chęć "trzeźwego spojrzenia na świat".

-Musimy się spotkać z dziewczynami, pożegnać się, cokolwiek. Ty musisz wyjaśnić rzeczy z Markiem, bo będzie cię to gnębiło cały czas.

-O piętnastej się z nim spotykam, postaram się załatwić to jak najszybciej. Umówmy się z dziewczynami o szesnastej na Długiej, pasuje?

-Wystarczy ci mniej niż godzina na powiedzenie wszystkiego, co chcesz powiedzieć?

-Musi mi wystarczyć. Zuza i Olga są ważniejsze, one w przeciwieństwie co do niektórych, nigdy mnie nie zostawiły i to im należy się ten czas.

-Dobra, to się jeszcze zgadamy, ja lecę do toalety. Pa

Tradycyjna reakcja Magdy, zawsze w stresujących sytuacjach gdzieś się ukrywa. Dobra, nieważne, nie mam czasu. Z kieszeni mojego klawego sweterka wyciągam telefon, patrzę na ekran, a wiadomość od Marka składa się jedynie z jednego równoważnika zdania, trzech słów, siedemnastu znaków "nasz stolik, Pikawa".

Continue Reading

You'll Also Like

43.7K 2.4K 39
Javaid
3.5M 93.6K 58
Astrid has never stepped out her house. She didn't know that her parents hitting her wasn't right. She always thought that's how it works. So what ha...
475K 11.9K 49
𝘌𝘷𝘦𝘳𝘺𝘵𝘩𝘪𝘯𝘨 𝘸𝘦 𝘵𝘩𝘪𝘯𝘬, 𝘴𝘢𝘺, 𝘢𝘯𝘥 𝘥𝘰 𝘩𝘢𝘴 𝘤𝘰𝘯𝘴𝘦𝘲𝘶𝘦𝘯𝘤𝘦𝘴 𝘧𝘰𝘳 𝘰𝘶𝘳𝘴𝘦𝘭𝘷𝘦𝘴 𝘢𝘯𝘥 𝘧𝘰𝘳 𝘰𝘵𝘩𝘦𝘳𝘴.
MIRACLE By Ara

Teen Fiction

317K 11.6K 45
"My mother named me Miracle, but I am anything but a miracle in her and our family's life. I am a mistake. I am a product of a heinous crime." Miracl...