you & me ◈ yoonseok ✔

By GhostsOfHope

41K 4.8K 2.5K

Gdzie Hoseok pragnie, aby Yoongi znów był szczęśliwy. ➽ slow burn, fluff z elementami angstu, homofobia; 01.0... More

*✲゚*。 1 ~
*✲゚*。 2 ~
*✲゚*。 3 ~
*✲゚*。 4 ~
*✲゚*。 5 ~
*✲゚*。 6 ~
*✲゚*。 7 ~
*✲゚*。 8 ~
*✲゚*。 9 ~
*✲゚*。 11 ~

*✲゚*。 10 ~

2.8K 406 107
By GhostsOfHope

    Krople deszczu leniwie odbijały się od asfaltowej drogi oraz zaśmieconego chodnika, zakłócając ciszę panującą w zalanym ulicznymi lampami zaułku. Yoongi siedział nieruchomo na zadaszonych schodach prowadzących do jednej z wielu klatek schodowych, a kaptur jego ciemnej bluzy pomału zaczynał przepuszczać nieliczne krople deszczu między włóknami materiału, mocząc przy tym jego włosy. Srebrna zapalniczka zalśniła w jego dłoni, gdy beznamiętnie obrócił w smukłych palcach, nieobecnym wzrokiem wpatrując się w małe okręgi powstające na cienkiej warstwie wody zalegającej chodnik.

    Minowi zdawało się, że minęły co najmniej godziny nim usłyszał dobrze znany sobie głos, który zdawał się zbliżać w jego kierunku. Serce Yoongiego zabiło szybciej, lecz gdy tylko przypomniał sobie, dlaczego od kilkudziesięciu minut przesiaduje na mokrych, betonowych stopniach, jego blady uśmiech natychmiast zniknął na rzecz zmarszczki zmartwienia, która wstąpiła na jego czoło. Prędko podniósł się ze schodów i wcisnął zmarznięte dłonie w kieszenie bluzy, stając naprzeciw skręcającej w zaułek trójki rozmawiających chłopaków. Najwyższy z nich zaśmiał się głośno, poprawiając na ramieniu sportową torbę, lecz jego śmiech natychmiast ucichł, kiedy spostrzegł pokrytą cieniem twarz Yoongiego.

    — Yoo... — zaczął, lecz Min szybko mu przerwał.

    — Macie może fajkę? — zapytał, wpatrując się intensywnie w zagubioną minę właściciela cudownego śmiechu.

    Jeden z chłopaków prędko przeszukał kieszenie przemoczonej kurtki, po czym wzruszył ramionami i pokręcił głową, lecz Yoongi nie zwrócił na to zbyt wielkiej uwagi, nawet na moment nie spuszczając wzroku z nienaturalnie wielkich źrenic wysokiego bruneta, który z nerwów zagryzł policzek od wewnątrz.

    — Idźcie do środka, dogonię was — rzucił do swoich kolegów ciemnowłosy, posyłając im nikły uśmiech, i sprawnym ruchem odsunął suwak w sportowej torbie jedną ręką, drugą łapiąc mokrą bluzę Yoongiego i odsuwając go jak najdalej od swoich zdziwionych znajomych. — Co ty wyprawiasz? — syknął cicho, pochylając się w jego stronę, przez co do nozdrzy Yoongiego doleciał dobrze mu znany smród.

    — Ca ja wyprawiam? — warknął Min, wyrywając się z uścisku chłopaka. — Znów nie odbierasz telefonów i znikasz na całe dnie. Chyba mi coś obiecałeś?wyrzucił z siebie, nie dbając o to, żeby być cicho, przez co koledzy bruneta zatrzymali się w połowie drogi i spojrzeli w ich stronę podejrzliwie.

    — Wszystko gra, Youngjae? — zapytał jeden z nich, marszcząc brwi, i już ruszał w ich kierunku, kiedy nagle powstrzymał go szybki gest wspomnianego bruneta.

    — To tylko znajomyburknął w odpowiedzi Youngjae, w nerwach zaciskając szczękę. — Załatwię jedną sprawę i zaraz do was przyjdędodał niemiło, po czym spojrzał na Yoongiego z dziwacznym chłodem czającym się w oczach.

    Yoongi skłamałby, mówiąc, że określenie tylko znajomypadające z ust chłopaka oraz ten pusty wzrok pozbawiony jakichkolwiek emocji i skierowany wprost w jego osobę go nie zraniły, ale w tamtym momencie musiał zepchnąć swoje uczucia na dalszy plan, skupiając się na czymś o wiele ważniejszym.

    — Czego tu szukasz? Wydaje mi się, że coś ustaliliśmy, Yoongiwarknął przez zęby brunet, po czym wyciągnął z otwartej torby paczkę papierosów.

    — Nie ja jeden nie dotrzymuję słowazaznaczył Min, intensywnie wpatrując się w drżące ręce Youngjae, którymi chłopak wyjmował pojedynczy biały rulonik z paczki. — Miałeś z tym skończyćdodał, przenosząc wzrok na jego rozbiegane oczy; ciemne źrenice były zdecydowanie zbyt duże.

    Brunet włożył papierosa do ust, wzruszając ramionami, i zabrał się za przetrząsanie kieszeni kurtki w poszukiwaniu zapalniczki. Gdy Yoongi wyciągnął w jego stronę dłoń z metalowym przedmiotem, uśmiechnął się krzywo i zabrał niezgrabnie, po czym oparł się plecami o ścianę tuż obok Mina i z niewielkim trudem podpalił papierosa.

    — Skąd masz? — zapytał cicho po chwili, wypuszczając spomiędzy popękanych warg obłok dymu, i obrócił srebrny przedmiot w dłoni.

    — Zostawiłeś ostatnio na moim łóżkumruknął Yoongi, ze smutkiem wpatrując się w swojego najlepszego przyjaciela oraz chłopaka, który w zastraszającym tempie stawał się cieniem samego siebie; jego serce powoli się rozpadało, ponieważ wiedział, że jedyne, co mógł zrobić, to łudzić się, że Youngjae w końcu się otrząśnie.

    — Nie kręć się tu więcej, bo mogą zacząć coś podejrzewaćpowiedział brunet po długiej ciszy przepełnionej niemym żalem oraz wołaniem o zdrowy rozsądek. — Tak będzie lepiejdodał z przekonaniem, po czym wyrzucił niedokończonego papierosa na chodnik i przydeptał go ciężkim butem, wypuszczając kącikiem ust ostatnie kłęby dymu, w których kryły się niewypowiedziane myśli. — Zobaczymy się później.

    Po tych słowach odwrócił się na pięcie i zniknął w jednej z klatek schodowych, a Yoongi zamknął oczy i westchnął głośno, odchylając głowę lekko do tyłu. Jego oddech był nierówny i tworzył małe obłoczki pary, gdy wydostawał się spomiędzy jego suchych warg, oczy za to dziwnie piekłyzupełnie, jakby zaczynały zbierać się w nich łzy – ale Yoongi wmawiał sobie, że to jedynie krople deszczu spadające z nieba na jego twarz. Czuł się bezradny. Kiedy jego pięść spotkała się z ceglaną powierzchnią ściany za jego plecami, głośny jęk rozpaczy opuścił jego usta.

    Po wielu minutach stania na deszczu pod pewną klatką schodową i nasłuchiwania przesączonych trucizną śmiechów dochodzących do niego z lekko uchylonego okna na drugim piętrze, Yoongi w końcu postanowił wrócić do siebie i zapomnieć o wszystkim. Pokonując niedługą drogę do swojego bloku, starał się wyrzucić z pamięci każdy delikatny uśmiech oraz dotyk, które dawały mu siły do życia. Wraz z kolejnym krokiem twarz oraz imię wysokiego bruneta stawały mu się coraz bardziej obce, w końcu przestały mieć znaczenie. Dopiero po godzinie drugiej w nocy, kiedy ktoś cicho zapukał w okno jego pokoju, wybudzając go z niespokojnego snu, wszystko powróciło na swoje dawne miejsce, a serce Yoongiego znów stało się ciężkie i zaczęło kłuć boleśnie, gdy tylko Youngjae na przywitanie wpił się w jego wargi, przeskakując przez parapet do wnętrza mieszkania rodziny Min znajdującego się na pierwszym piętrze.

🌛 🌟 🌜

    Krążenie po lesie podczas deszczu było wyjątkowo głupim pomysłem, a Yoongi przekonał się o tym, kiedy przeraźliwie głośne kichnięcie opuściło jego usta, strasząc wchodzącego do pokoju Hoseoka.

    — I po co ci to było, hyung? Trzeba było od razu do mnie przyjść, a nie włóczyć się po okolicy — powiedział z dezaprobatą, po czym zamknął za sobą drzwi do swojego pokoju i narzucił na Yoongiego ciepły koc, który ze sobą przyniósł.

    Brunet skrzywił się nieznacznie, szczelniej otulając miękkim materiałem.

    — Minjae mogłaby być niezadowolona, że przeszkadzam wam w spotkaniu — mruknął od niechcenia i dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, jak dziwnie zabrzmiały jego słowa.

    Zupełnie jakby był.... zazdrosny?

    Hoseok jedynie zaśmiał się głośno i zasiadł zaraz obok Mina na swoim niedużym łóżku, po czym zagryzł wargę, zmieniając swój wyraz twarzy w mgnieniu oka.

    Brunet wiedział, co go trapiło; prawdopodobnie zastanawiał się teraz nad tym, czemu Yoongi nie przyszedł do niego od razu i co takiego się stało, że błąkał się po leśnej drodze w deszczu zamiast siedzieć w ciepłym domu z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach.

    — Hyung? — zagadnął po dłuższej chwili ciszy. — Bardzo cieszy mnie to, że wczoraj powiedziałeś mi prawdę. I bardzo chciałbym przeprosić cię za to, że cię okłamywałem. Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło i rozumiem, że możesz być na mnie zły...

    Nie dane było mu jednak skończyć, ponieważ Yoongi prędko uciszył go gestem ręki.

    — Nie mam ci tego za złe, Hobi. Ja po prostu... Nie byłem gotowy? — mruknął niepewnie, po czym westchnął, chowając się jeszcze bardziej w ciepłym kocu, i zaczął skubać palcami materiał swetra, który dostał od Hoseoka do czasu, aż jego własne ubranie nie wyschnie. — Nie chciałem się w nic angażować, ponieważ nie czułem się jeszcze na siłach i... — urwał, mrugając kilka razy oczami, aby dogonić napływające do nich łzy.

    Nagle siedzenie z Hoseokiem w jednym pokoju stało się dla Yoongiego niesamowicie trudne. Naprawdę bardzo chciał opowiedzieć Jungowi o wszystkim, lecz słowa nijak nie chciały formułować się w jego głowie z sensem, a strach paraliżował jego język, utrudniając nawet zwykle przełknięcie śliny.

    Min Yoongi zwyczajnie się bał. Bał się, że kiedy Hoseok pozna o nim prawdę, to znienawidzi go zupełnie tak samo, jak wszyscy inni ludzie. I jedynie pewna mała myśl, która od samego początku ich znajomości krążyła po głowie bruneta, nie pozwoliła mu do końca skreślić Hoseoka. Bo przecież Hobi nigdy nie był jak inni ludzie, których znał; biło od niego zbyt wiele dobra i światła, był zbyt opiekuńczy i wrażliwy. Był po prostu idealny. I właśnie to sprawiło, że Yoongi postanowił mu zaufać na tyle, na ile potrafił. W swoim życiu popełnił już wiele błędów, więc jeśli powierzenie Jungowi swojej historii miało być kolejnym z nich, to chyba już o to nie dbał.

    — Kiedyś zapytałeś mnie, czy byłem zakochany — zaczął drżącym z nerwów głosem, a Hoseok natychmiast skinął głową i skupił swoje zmartwione spojrzenie na jego twarzy. — Wiesz, jest taka zasada, której od pewnego czasu starałem się trzymać. Brzmi ona: nigdy, pod żadnym pozorem, nie zakochuj się w swoim najlepszym przyjacielu. I nie chodzi mi tu o kwestię odrzucenia czy czegoś takiego, a o to, że gdyby kiedykolwiek postanowił on od ciebie odejść, to wtedy zostaniesz całkowicie sam.

    Hoseok nie powiedział ani słowa, jedynie z uwagą wpatrywał się w twarz Yoongiego, usiłując znaleźć w niej odpowiedzi na dręczące go pytania. A Yoongi postanowił, że właśnie dziś, siedząc na rozgrzebanym łóżku w małym pokoju na poddaszu, gdzie stukot odbijających się od blachy kropli deszczu wybrzmiewał niesamowitą muzyką, otworzy przed pewnym blondynem swoje zranione serce.

    — Początek mojej historii jest pewnie równie tandetny jak wszystkie romansidła dla nastolatek, ale zawsze gdzieś trzeba zacząć, nie? — mruknął ze smutkiem, po czym zatrzymał się na moment i drżąco zaczerpnął powietrza. — Mój początek nosił imię Youngjae — wyrzucił z siebie, nie mając na tyle odwagi, aby spojrzeć Hoseokowi w twarz; bał się, że ujrzy w niej coś, czego naprawdę nie chciał widzieć, coś, z czym musiał mierzyć się przez cały poprzedni rok swojego życia.

    Hobi dość długo się nie odzywał, co tylko bardziej potęgowało strach Mina, ale kiedy spokojny głos młodszego przeciął powietrze, napięcie natychmiast opuściło drobne ciała bruneta.

    — Nie powinieneś wstydzić się swoich uczyć, hyung. Miłość jest czymś pięknym i trzeba ją akceptować pod każdą postacią — powiedział w końcu Jung, a kiedy Yoongi spojrzał na niego ukradkiem i zobaczył szczery uśmiech goszczący na jego twarzy, natychmiast sam lekko odwzajemnił ten gest.

    Hoseok zdecydowanie nie był istotą z tego świata.

    — Chciałbym, żeby Youngjae myślał choć w połowie tak samo jak ty — mruknął cicho Yoongi, po czym westchnął głośno. — Od zawsze był tchórzem, myślę nawet, że większym ode mnie. Znaliśmy się od piaskownicy i przez całe życie byliśmy nierozłączni, aż w końcu któregoś dnia zdaliśmy sobie sprawę, że łączy nas coś innego, niż zwykła przyjaźń. Nasi rodzice przyjęli to bardzo dobrze, myślę nawet, że domyślali się czegoś dużo wcześniej od nas. — Uśmiechnął się lekko do swoich wspomnień z dnia, kiedy postanowił powiedzieć rodzicom o swoim związku, a oni nawet nie byli zdziwieni. — Nigdy nie chwaliliśmy się jednak tym, że jesteśmy razem. Nikt poza nami nie miał o tym pojęcia i nie ukrywam, że bardzo podobał mi się ten stan rzeczy. Ale wszystko było zbyt idealnie i w końcu musiało się popsuć.

    Po tych słowach zamilkł na dłuższą chwilę i spojrzał w stronę okna, z którego miał idealny widok na swój balkon. Przez chwilę w jego głowie pojawiła się myśl, że jego rodzice pewnie się o niego zamartwiają, ale szybko się ulotniła i straciła znaczenie, gdy tylko przypomniał siebie wymianę zdań, jaka miała między nimi miejsce jeszcze niedawno.

    — Zawsze się wspieraliśmy, dlatego gdy Youngjae udało się dostać do szkolnej drużyny koszykówki, byłem niesamowicie szczęśliwy, bo to było jego największym marzeniem. Gdybym wtedy wiedział, jak dalej to się potoczy, to zrobiłbym wszystko, żeby nie zaczął chodzić na treningi. Może to brzmi dość samolubnie i możesz sobie pomyśleć, że jestem okropny, ale nic nie zniszczyło go – nas – bardziej, niż to — powiedział smutno Yoongi, przyciągając kolana do klatki piersiowej.

🌛 🌟 🌜

    Yoongi uwielbiał patrzeć, jak jego chłopak z łatwością króluje na boisku, gdy tylko trzyma w dłoni piłkę do kosza; mógł podziwiać napinające się mięśnie jego rąk oraz łydek w nieskończoność, a ukradkowe spojrzenia spod mokrej grzywki, które co jakiś czas rzucał w jego kierunku Youngjae sprawiały, że robiło mu się gorąco. Tego dnia jednak Yoongi nie został obdarowany nawet przypadkowym zerknięciem, a gdy po treningu zaczaił się w swoim stałym miejscu, które ustalili wspólnie jako punkt ich spotkań, Youngjae bezceremonialnie minął go wraz z grupką nowych znajomych, udając, że go nie widzi.

    I tak wyglądał już ich każdy kolejny dzieńYoungjae zwyczajnie udawał, że nie zna Yoongiego, a Yoongi udawał, że wcale go to nie obchodzi.

    O tym, że jego chłopak był tchórzem, Min wiedział od zawsze. Mimo Youngjae był starszy od niego o kilka miesięcy, to wciąż pozostawał tym bardziej bojaźliwym i wiecznie przestraszonym chłopcem, którego zawsze trzeba było ratować z opresji. Dlatego Yoongiego nie dziwiło to, że nie chciał on mówić ludziom o swoim związku z innym chłopakiem – sam też się do tego nigdy nie palił. Jednakże udawanie nieznajomych na szkolnym korytarzu tuż po tym, jak Youngjae dostał się do drużyny, zaczynało Yoongiego irytować. W końcu nie byli tylko parą, a również przyjaciółmi i mieli prawo ze sobą rozmawiać. To chyba nie było dziwne?

    Jak bardzo by to jednak Mina nie denerwowało, nie miał on wpływu na decyzje swojego chłopaka, dlatego przystawał na wszystko, czego Youngjae sobie życzył. W szkole nieznajomi, w bezpiecznych czterech ścianach najwspanialsza na świecie para.

    I być może Yoongi dałby radę funkcjonować w ten sposób, gdyby nie jego małe odkrycie, które mimo swoim złym przeczuciom postanowił zignorować.

    To tylko jeden skręt, uspokoił się wtedy w myślach, ściskając w dłoni biały rulonik.

🌛 🌟 🌜

    — Oczywiście, że nie skończyło się na jednym, mało tego – nie skończyło się również na skrętach — mruknął cicho Yoongi, zaciągając rękawy za dużego swetra na dłonie. — Z każdym dniem było coraz gorzej, a ja nie potrafiłem nic z tym zrobić. Nie mogłem ochronić ani jego, ani jak się później okazało nawet samego siebie.

    — Hyung, czy ty też... — zaczął zdziwionym tonem Hoseok, lecz Yoongi w porę mu przerwał gwałtownym potrząśnięciem głowy.

    — Nigdy w życiu, Hobi. Mam teraz na myśli całkiem coś innego — powiedział bez emocji, podwijając trzęsącą się dłonią lewy rękaw swetra i ukazując tym gestem młodszemu długą bliznę, która ciągnęła się wzdłuż jednej z żył.

    Hoseok spojrzał na nią ze smutkiem i delikatnie dotknął opuszkami palców śladów po szwach, ciągnących się po jej obu stronach. Wyraz twarzy blondyna pozostawał trudny do odczytania, lecz jedno Yoongi wiedział na pewno – młodszy wyglądał na zranionego.

    — Czy to on ci to zrobił? — zapytał Hoseok, a w jego głosie Yoongi wyczuł gniew, dlatego szybko złapał jego dłoń w swoją i ścisnął ją, usiłując uspokoić młodszego.

    — Sam to sobie zrobiłem — mruknął cicho, czując, jak ze wstydu pieką go policzki; spuścił wzrok na ich złączone dłonie i odetchnął głośno. — Byłem głupi, Hobi. Bardzo głupi. Wtedy myślałem, że już nic mi nie pomoże i nawet do głowy mi nie przyszło, żeby powiedzieć o wszystkim komukolwiek, kto potrafiłby coś zrobić. — Yoongi nie mógł poradzić nic na to, że w jego oczach zebrały się łzy. — Youngjae stawał się coraz gorszy, a ja nie umiałem go z tego wyciągnąć.

🌛 🌟 🌜

    Pukanie w szybę stawało się coraz bardziej nachalne, przez co Yoongi nie potrafił go już ignorować. Odłożył długopis na kartki książki i zamknął jednym ruchem, nerwowo wstając z krzesła. Zbliżając się w stronę okna, wyłapał w mroku kontury Youngjae, czającego się po drugiej stronie szklanej powierzchni.

    Yoongi nigdy nie lubił, kiedy starszy wspinał się po rosnącym przy samym budynku drzewie i jak gdyby nigdy nic siadał na parapecie, stukając w szybę, teraz jednak nie lubił tego jeszcze bardziej, ponieważ Youngjae prawdopodobnie znów wracał po przeładowanej alkoholem, papierosami oraz innymi używkami imprezie i nie był w najlepszym stanie.

    Zamaszystym ruchem otworzył okno, wypuszczając do pokoju chłodne, jesienne powietrze, i spojrzał na swojego chłopaka obojętnie.

    — Hej kochaniezawołał wesoło Youngjae, uśmiechając się od ucha do ucha i gdyby nie ten charakterystyczny zapach, który towarzyszył brunetowi już od jakiegoś czasu, Yoongi mógłby pomyśleć, że jest on po prostu nadzwyczaj szczęśliwy.

    — Czego chcesz? Mówiłem ci już, żebyś nie przychodził do mnie w takim staniepowiedział ostro Min, lecz wbrew swoim słowom pozwolił starszemu wdrapać się do środka i zamknął za nim pospiesznie okno.

    — Stęskniłem sięmruknął przesłodzonym tonem Youngjae i zamknął Mina w mocnym uścisku. — Chciałem cię zobaczyć i powiedzieć ci, że baaaaardzo cię kochamdodał, bawiąc się włosami Yoongiego.

    Min nic nie odpowiedział, jedynie mocno zacisnął oczy, zwalczając w sobie chęć odepchnięcia bruneta. Ich relacja stawała się zbyt toksyczna, ale Yoongi nijak nie potrafił niczego w niej zmienić, ponieważ za bardzo zależało mu na Youngjae, w końcu od zawsze byli przyjaciółmi, więc jak mógłby zostawić go samego w takim momencie? Musiał trwać przy nim i pomagać mu na tyle, na ile był w stanie.

🌛 🌟 🌜

    Yoongi pociągnął brzydko nosem, wycierając go w chusteczkę, którą podał mu Hoseok. Jego wargi drżały, a oczy co chwilę zachodziły nowymi łzami, które sprawiały, że czuł się jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Min nie znosił płakać, a jednak to stało się niemalże jego rutyną w ciągu ostatniego roku. Naprawdę nie potrafił powstrzymać łez, kiedy myślał o wszystkim, co wydarzyło się tak niedawno i zraniło go tak mocno. W takich chwilach słabości potrzebował jedynie samotności lub czyjegoś wsparcia, dlatego był bardzo wdzięczny Hoseokowi za to, że nie zamierzał go oceniać ani wyśmiać.

    Jung cały czas przyglądał mu się uważnie, a jego wzrok przepełniony był bólem, dzięki temu Yoongi nie czuł się źle, opowiadając mu o tych wszystkich rzeczach, o których nie chciał mówić nawet własnym rodzicom. Coś w Hoseoku sprawiało, że Min naprawdę czuł się z nim bezpiecznie i nie chciał opuszczać jego błękitnego pokoiku na poddaszu do końca swojego życia.

    — Wiesz Hobi, ja naprawdę bardzo go kochałem i chciałem mu pomóc, ale to wszystko w końcu mnie przerosło — westchnął cicho, bawiąc się swoimi długimi palcami. — Pamiętam tę noc bardzo dokładnie, w domu jednego z uczniów odbywała się jakaś impreza, na którą nie wiem czemu zostałem zaproszony. Youngjae też tam był i bardzo dobrze bawił się ze swoimi nowymi znajomymi. — W jego głosie nie było słychać zazdrości, a jedynie pewien niewytłumaczalny ból. — Po kilku godzinach chciałem się stamtąd kulturalnie zmyć, ale nie udało mi się to. Youngjae wykorzystał moment nieuwagi swoich kolegów i zaciągnął mnie do jednego z pokoi, żeby ze mną „pogadać”, problemem jednak było to, że był zbyt przeładowany jakimś świństwem, aby myśleć racjonalnie. Pokłóciliśmy się. Bardzo. O wszystko. I to wtedy wykrzyczałem mu w twarz, że go nienawidzę i że z nami koniec. Potem uciekłem stamtąd najszybciej jak mogłem i od tamtej pory jedyne, co robiłem, to ciągłe ucieknie.

🌛 🌟 🌜

    Coś w powietrzu wydawało się inne, bardziej surowe i negatywne. Z każdym kolejnym krokiem w stronę swojej szkolnej szafki Yoongi czuł, że coś jest nie tak i nie chodziło tu o to, że właśnie pierwszy raz od dłuższego czasu przekroczył próg szkoły jako singiel. Coś ewidentnie było na rzeczy.

    Pierwsza osoba, która minęła go na korytarzu, bardzo długo mierzyła go wzrokiem, dopóki Yoongi nie spojrzał jej w oczy, sprawiając, że momentalnie utkwiła spojrzenie w swoich butach i bez słowa poszła dalej.

    Kolejna była grupka uczniów, którzy rozmawiali ze sobą żywo na jakiś temat, lecz gdy tylko Min zbliżył się w ich stronę, głosy zniżyły się do ledwo słyszalnych szeptów i równie nachalnych spojrzeniach.

    Potem nadeszła pora na szafkę Yoongiego, pod którą zebrali się koledzy Youngjae z samym brunetem na czele.

    I wtedy do Yoongiego dotarło, że nie dość, sam otworzył sobie drzwi do piekła, to jeszcze odważył się zadrzeć z Diabłem we własnej osobie.

🌛 🌟 🌜

    — Opowiedział im o tym, że jestem w nim zakochany. Skłamał, że zaciągnąłem go na imprezie do pokoju i chciałem iść z nim do łóżka. Wrzucił mnie prosto w bagno, którego sam tak bardzo się bał i to tylko dlatego, że go zostawiłem — powiedział Yoongi trzęsącym się od płaczu głosem.

    A Hoseok w końcu odważył się zaczerpnąć głośno powietrza, zanim delikatnie zbliżył się do Mina i przyciągnął do siebie jego trzęsące się ciało, zamykając go w ciepłym uścisku.

    Yoongi momentalnie skulił się przy jego klatce piersiowej, przylegając do niej z ufnością. Jego płytki oddech mieszał się z odgłosem szybko bijącego serca Hoseoka oraz z cicho mruczanymi przez młodszego słowami otuchy. Ciepłe dłonie, gładzące delikatnie jego plecy, a czasem nawet błądzące do jego ciemnych włosów, dawały mu poczucie bezpieczeństwa, jakiego już dawno nie czuł. Lecz pomimo tego, że Hoseok był dla niego tak bardzo dobry i kochany, nie potrafił (i prawdopodobnie nigdy potrafił nie będzie) zaufać mu do końca, bo zawsze istniała szansa, że znów stanie się coś, co zniszczy wszystko.

    — Bardzo chciałbym znów potrafić komuś zaufać, Hobi — mruknął w materiał koszulki blondyna, zamykając zmęczone od płaczu oczy. — Tak bardzo chciałbym móc żyć spokojnie i nie odczuwać leku przed każdym człowiekiem, ale nie potrafię. To wszystko... Wiesz, nawet kiedy znęcali się nade mną i upokarzali mnie przed całą szkołą za to, kim jestem, to wszystko nie miało dla mnie znaczenia. Najbardziej bolało mnie to, że Youngjae im na to pozwalał, że sam rozpoczął tę głupią zabawę i że nie miał odwagi jej skończyć.

    — Hyung — jęknął boleśnie Hoseok, jakby to jego właśnie krzywdzono. — Mam ochotę znaleźć tego kreatyna i walnąć go w zęby — warknął pod nosem, mocniej przytulając do siebie drobne ciała Yoongiego, na co na ustach starszego ukazał się niewielki cień uśmiechu. — Przepraszam, że nie mogę zrobić nic więcej poza wysłuchaniem — powiedział cicho, a w jego głosie dało się wyczuć smutek, przez który Yoongi momentalnie odsunął się nieco od jego piersi, żeby spojrzeć mu w oczy.

    — Na litość bogów, przestań w końcu za wszystko przepraszać Hobi. Teraz jest już dobrze, więc naprawdę nie musisz się tym tak przejmować — mruknął cicho Yoongi, nagle czując się strasznie zawstydzony tym, że znajduje się w ramionach młodszego.

    Hoseok jedynie westchnął ciężko, kręcąc głową, i odnalazł pośród fałd koca dłoń Yoongiego, po czym chwycił ją, splatając ze sobą ich palce. Jego ręka była ciepła i zdawała się idealnie pasować do tej Yoongiego, co trochę zaczęło bruneta przerażać. Min już dawno przyznał się przed samym sobą, że czuje do Hoseoka coś więcej, ale prawdą było, że nie wiedział czy jest gotowy na kolejny krok w ich znajomości. Zwyczajnie bał się tego, że znów popełni błąd sprzed lat; że powierzając swoje serce w ręce kogoś, kto stał się mu tak bliski, ponownie narazi je na zniszczenie, a siebie na samotność. Aktualnie wystarczało mu to, że Hoseok po prostu przy nim był i go słuchał, nie chciał jeszcze niczego zmieniać.

    — Yoonie? — mruknął cicho Hoseok, drugą dłonią bawiąc się włosami starszego. — Czemu błąkałeś się po lesie w deszczu? — zapytał zmartwionym głosem.

    Yoongi westchnął cicho, wsłuchując się w szybko bijące serce Hoseoka.

    — Kiedy moi rodzice pojechali do Daegu na wystawę, Youngjae do nich przyszedł — zaczął Yoongi, usiłując zignorować dziwne uczucie rodzące się w jego brzuchu pod wpływem bliskości Hoseoka. — Myślał, że tam będę, ale ja zostałem tu i... Kiedy pokazał się na wystawie mojej mamy i powiedział jej o zakończonym odwyku, myślała, że robi mi przysługę, dając mu mój numer. Odkąd tylko napisał do mnie po raz pierwszy po tak długim czasie, wiedziałem, że matka maczała w tym palce. Dziś mi o wszystkim powiedziała i, mimo iż wiem, że nie mam prawa jej winić, bo nie zna prawdy, jestem na nią zły. Trochę się posprzeczaliśmy o rozbity telefon i brak poszanowania prywatności, dlatego po prostu wyszedłem z domu, żeby się trochę uspokoić.

    — Czego od ciebie chciał, hyung? Czy znów próbował cię skrzywdzić? — Ton głosu Hoseok zabrzmiał nieco wojowniczo, jakby już szykował się do zaatakowania Youngjae, mimo że chłopaka nawet nie było w pobliżu.

    Yoongi zaśmiał się cicho, ściskając mocniej dłoń Hobiego w swojej, i szturchnął go lekko ramieniem.

    — Nie musisz się tak denerwować, chciał się ze mną tylko spotkać, żeby pogadać. Wysłał chyba setki wiadomości z przeprosinami i nagrał się na sekretarkę drugie tyle. Ale nie chcę go widzieć, jeszcze nie teraz. Myślę, że gdyby moi rodzice znali całą prawdę, nigdy już by nie pozwolili mu się do mnie zbliżyć.

    — Jest coś jeszcze, prawda, hyung? — spytał cicho Hoseok, po czym chwycił w dłoń lewą rękę Yoongiego i odwrócił ją blizną do góry. — Co takiego jeszcze się wydarzyło?

    Yoongi zaczerpnął ciężko powietrza i wyplątał się z uścisku młodszego, marszcząc brwi.

    — Próbowałem się zabić, to wszystko — powiedział cicho, kuląc się, a Hoseok głośno wciągnął powietrze. — Czułem się przytłoczony i winny, więc postanowiłem ze sobą skończyć, ale w porę się rozmyśliłem.

🌛 🌟 🌜

    Woda w wannie była przerażająco zimna, ale Yoongi nie zwracał już na to uwagi; czuł, jak powoli traci świadomość i osuwa się w nicość, mimo bardzo starał się nie zamykać zmęczonych oczu. Jego przedramię szczypało niemiłosiernie, leżąc bezsilnie na krawędzi wanny i pokrywając się lepką, czerwoną substancją, a on resztkami świadomości modlił się do wszystkich bóstw, aby jego ojciec zdążył.

    Kiedy ktoś głośno uderzył w drzwi łazienki, wołając imię Yoongiego, serce bruneta zabiło szybciej ze szczęścia. Chciał odkrzyknąć, że wszystko z nim w porządku, ale nie mógł tego zrobić, ponieważ pozbawiony sił zaczął osuwać się po ścianie wanny wprost do zimnej wody, krztusząc się nią.

    Drzwi zadrżały w zawiasach kilka razy, zanim w końcu odpuściły i z hukiem się otworzyły.

    Yoongi, coś ty narobił?! — zawołał Wooyoung, wpadając do pomieszczenia i dobiegając do syna.

    Yoongi bezsilnie miotał się w wodzie, walcząc o oddech, i byłby stracił siły, gdyby nie jego ojciec, który sprawnym ruchem wyciągnął go na powierzchnię i przechylił przez krawędź wanny, pomagając odkrztusić ciecz. Później wszystko działo się bardzo szybko – do łazienki wpadli ratownicy, światła migały stanowczo za szybko i okrutnie raziły w oczy, dźwięki drażniły uszy, a każdy oddech sprawiał ból. Yoongi pamiętał jedynie jak przez mgłę twarze swoich zmartwionych oraz przerażonych rodziców i krótkie wymiany zdań między ratownikami. Wszystko co jakiś czas przykrywała czerń oraz wypełniała cisza, podczas trwania których Yoongi dziękował sobie samemu za to, że w ostatniej chwili postanowił odebrać ten pieprzony telefon od ojca.

🌛 🌟 🌜

    Hoseok długo milczał, spoglądając na bliznę spod przymrużonych powiek. Wyraz jego twarzy był bardzo trudny do odczytania i sprawił, że Yoongi z trudem przełknął ślinę, zastanawiając się, czy może jednak nie popełnił błędu, opowiadając młodszemu o tym wszystkim. Dopiero, kiedy blondyn uniósł nieco wzrok i skrzyżował spojrzenie z Minem, brunet zauważył zbierające się w jego oczach łzy. Yoongi spodziewał się naprawdę każdego rodzaju reakcji, ale za nic nie był gotowy na ujrzenie płaczącego Hoseoka.

    — Hobi? — mruknął cicho, samemu czując, że znów jest bliski łez.

    Jung nic nie odpowiedział, jedynie prędko przytulił do siebie starszego, obejmując go z całej siły i chowając zapłakaną twarz w jego szyi.

    Yoongi wstrzymał oddech, czując, jak jego serce zaczyna bić zdecydowanie za szybko. Po chwili jednak rozluźnił się i odwzajemnił uścisk, uśmiechając się do siebie delikatnie.

    — Za to, że postanowiłeś przeżyć i pojawić się w moim życiu oraz za zaufanie mi na tyle, aby opowiedzieć o wszystkim – dziękuję ci, hyung — wyszlochał Hoseok, po czym odsunął się nieco od Yoongiego i ujął jego mokrą od łez twarz w drżące dłonie. — Jesteś dla mnie naprawdę ważny, dlatego obiecaj mi, że nigdy więcej nie przyjdzie ci do głowy tak głupi pomysł, dobrze?

    Yoongi prędko skinął głową, spoglądając prosto w oczy Hoseoka. Byli na tyle blisko siebie, że bez problemu mógł poczuć na swojej twarzy jego nierówny, gorący oddech i nie mógł poradzić nic na to, że zaczął się zastanawiać, czy tylko jego serce w tej chwili tak bardzo usiłuje wydostać się na zewnątrz. Panująca między nimi cisza stała się gęsta.

    — H–hyung? — szepnął ledwo słyszalnie Hoseok, nie przerywając z Yoongim kontaktu wzrokowego. — Ja wiem, że to może zły moment, ale...

    Być może Hoseok miał szczęście, że w tej samej chwili z parteru dobiegł do nich krzyk jego matki, oznajmiający, że kolacja jest już na stole. Dało to zarówno jemu jak i Yoongiemu trochę więcej czasu na ochłonięcie z emocji i poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Nie musieli się z niczym spieszyć, bo przecież Yoongi obiecał Hoseokowi, że już więcej nie popełni żadnego głupstwa, dlatego zaraz po zjedzeniu kolacji z całą rodziną Jung zamknęli się w pokoju i zajęli się rozmawianiem o głupotach oraz sprzeczaniem o najlepszy album tego roku, nie wracając już więcej do drażliwych tematów, a gdy tylko za oknem zrobiło się ciemno, a matka Hoseoka powiadomiła rodziców Yoongiego o tym, że brunet zostanie u nich na noc, położyli się razem na niewielkim łóżku, odpływając w spokojny sen.

      Tej nocy Yoongiego w końcu nie męczył żaden koszmar i nie obudził się nawet wtedy, gdy ręka śpiącego Hoseoka objęła jego talię, a sam blondyn wymruczał coś niewyraźnie prosto w jego ucho.

Continue Reading

You'll Also Like

74.4K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
138K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
1.1K 159 7
k.th. 意気 - dusza Nie wiemy jak wielką wartość ma dla nas ktoś, dopóki tej osoby nie stracimy. Jak ważne są kłótnie z rodzeństwem, szalone wypady z pr...
20K 1.6K 18
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...