Nie rozpoznajesz mnie? | Clexa

By OnlyYami

93.1K 8.6K 1.9K

Clarke od miesięcy nawiedzają niepokojąco realne sny. Kosmos, postapokaliptyczna Ziemia, jej znajomi, ciągła... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Kim jest Yami? Czyli nominacja
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50 (+18)
Rozdział 51
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66 cz.1
Rozdział 66 cz.2
Epilog

Rozdział 52

1.3K 113 47
By OnlyYami

Clarke POV

Sceneria otaczająca znajomą sylwetkę była groteskowo posępna. Późna pora jedynie położyła akcent na pogrążoną w mroku nieciekawą lokalizację. Kobieta sondowała wzrokiem każdy kąt alejki, w którą została zmuszona wbiec, aby uciec przed oprawcą. Na jej nieszczęście trafiła w ślepy zaułek. Chciała znaleźć coś, czym mogłaby się bronić, lecz metalowy pręt niewiele zdziała przeciwko kuli wystrzelonej z pistoletu. Była świadoma, że jej koniec nadciąga nieubłaganie. Dostrzegła cień goniącego ją mężczyzny. Stanął pewnie naprzeciw niej.

Oglądałam scenę sztampowego morderstwa. Podejrzliwy osobnik nie zawahał się choćby na krótką chwilę, wymierzając rewolwer w niewiastę, skutecznie skrywającą swój strach związany ze śmiercią. Nie zamierzała błagać o litość. Jej ostatnimi słowami było zaświadczenie o miłości do dziewczyny, będącej niedawną partnerką niemoralnego zbrodniarza. Zacisnął zawistnie szczękę, wskutek czego na szyi ukazały się żyły, w których poza krwią płynął także jad, wszak był on człowiekiem okrutnym.

Wyrazy padające z jej gardła dostatecznie go rozwścieczyły, chociaż nie kolidowały z prawdą. Sprawnie docisnął język spustowy, trzykrotnie, dla pewności. Monitorował przekrwionymi gałkami ocznymi jak ciało ukochanej jego byłej bezwładnie upada na beton, przy okazji roztrzaskując kość potyliczną, aczkolwiek ofiara nie odczuła skutków przewrócenia. Brunet spojrzał na zwłoki z wyraźną pogardą. Przyglądając się mowie ciała zabójcy jednoznacznie było można stwierdzić, że nie posiadał najmniejszych wyrzutów sumienia. Pakując trupa do czarnego worka, następnie zakopując ciało kobiety w lesie zachował stoicki spokój. Drogie panie i szanowni panowie, oficjalnie ogłaszam kolejny zgon nieheteroseksualnej kobiety w historii telewizji.

– Stało się to, aż nazbyt przewidywalne – westchnęłam rozczarowana. Takowa scena nie mogła obyć się bez mojego komentarza. Z uwagi na brak obecności mojej ulubionej postaci w następnych odcinkach zdecydowałam się porzucić dalsze oglądanie serialu. Przynajmniej czas, który straciłabym na oglądaniu kolejnego sezonu będę mogła poświęcić na czynności bardziej produktywne bądź inny serial.

Poprawiłam się na kanapie, zmieniając ułożenie nóg. Powtórnie zanurzyłam dłoń w misce pełnej słonego popcornu. Oblizując opuszki palców z resztek artykułu spożywczego stosowanego jako przyprawę sięgnęłam po pilota od telewizora, żeby włączyć największą, internetową wypożyczalnię filmów, czyli Netflix. W taki właśnie sposób spędzałam piątkowy wieczór – z jamą ustną wypełnioną po brzegi nie do końca zdrowym jedzeniem, wylegując się na sofie przed szerokim monitorem. Nie narzekałam, gdyż samodzielnie wybrałam dla siebie takową formę spędzenia wolnego dnia.

Wielokrotnie otrzymałam propozycję wyjścia do klubu od Reyes. W dalszym ciągu byłam zrażona do lokalów rozrywkowych, w związku z tym odmówiłam niewzruszona na jej prośby oraz zasmucony grymas. Zarzekała się, iż nie opuści mnie na krok, jeśli niepokoi mnie stawiennictwo spoconych i napalonych dżentelmenów. Aby dała mi spokój wmówiłam dziewczynie, że obiecałam rodzicielce posprzątać posiadłość. Raven nigdy nie posunęła się do podważenia autorytetu mojej matki.

Rozplanowując wieczór z początku nie chciałam interpretować poczynań bohaterów z ekranu w samotności. Moja rodzicielka jak to zwykle bywa, była zajęta pracą w szpitalu. Otrzymałam od niej powiadomienie w postaci wiadomości tekstowej, w której uprzedziła mnie, żebym na nią nie czekała, ponieważ przeprowadza długotrwałą operację. Z wyrozumieniem odpisałam, by się mną zbytecznie nie przejmowała i życzyłam jej miłej nocy. Zaprosiłam Octavię, lecz miała inne plany. Mogłabym się założyć, że robiła coś wspólnie z Lincolnem. Nie byłam zainteresowana w byciu trzecim kołem.

Takim sposobem płynnie przechodzimy do kwestii mojej wspaniałej dziewczyny. Z jakiej racji sama zajmuję calusieńką kanapę? Czemu zamiast absorbować ciepło bijące od jej ciała, izoluje swoje okrywając się mięciutkim kocem, który u mnie zostawiła miesiące temu? Dlaczego w samotności opycham się prażoną kukurydzą?

Na wyżej zadane pytania odpowiedź jest identyczna i, co najlepsze, wcale nie zaskakująca. To osoba zajmująca jedno z wyższych miejsc na mojej czarnej liście – przybrany ojciec Woods, Titus. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, aby zachować dla siebie monolog, w którym wyraziłabym niechęć jaką darzyłam tego człowieka.

Gdyby nie on oraz uroczystość organizowana przez ludzi bogatych dla ludzi obrzydliwie bogatych, w bieżącej chwili zielonooka użyczyłaby mi swojego towarzystwa. Mając na uwadze brak obecności rodzicielki byłam przekonana, że wspólnie znalazłybyśmy ciekawszą formę rozrywki, aniżeli wgapianie się w szeroki ekran. Bynajmniej nie obrażałam filmów pełnometrażowych bądź filmów seryjnych. Jednakże Lexa to Lexa, lepszego argumentu nie byłam w stanie podać.

Szatynka parokrotnie kierowała do mnie pytanie, czy nie mam nic przeciwko jej absencji. Gdybym kazała jej zostać ze mną, bez wątpienia postąpiłaby według moich słów, nie rozmyślając nad następstwami takiej decyzji. Jednak nie wyznałam swego życzenia, bowiem zbyt dobrze znane mi były konsekwencje jej niestawiennictwa na gali, na którą między innymi został zaproszony Titus. W najlepszym wypadku nie widywałabym Woods przez kilkanaście dni. Przymuszona wybierać, optuję za samotnym wieczorem niż tygodniem.

Uprzedziła mnie, iż na bankiecie za stałe towarzystwo posłuży jej syn nowych klientów prawnego opiekuna. Dosłuchując się tej informacji moja wściekłość i nienawiść do mężczyzny pozbawionego włosów na głowie wyłącznie spotęgowała. Nie ze względu na czarne myśli, które podsuwała mi wyobraźnia, a świadomość złego samopoczucia Lexy. Choć zielonooka znacznie bardziej przejmowała się moim stanem wewnętrznym.

Pokładałam nieograniczone zaufanie w mojej dziewczynie, czego nie mogłam powiedzieć o nieznajomym chłopaku. Miałam szansę przyjrzeć mu się tylko na zdjęciach, które zamieścił na jednym z portali społecznościowych. Jeśli minęłabym się z nim idąc chodnikiem nie zwróciłabym uwagi na starszego o jedną wiosnę osobnika. Jego ubrania, buty i akcesoria nakierowywały na wysoki stan majątkowy rodziców. Swoją postawą obrazował ilość zer obecnych na koncie bankowym ojca i matki. Szczupła sylwetka wskazywała na nieczęste odwiedziny siłowni. Fakt ten w nieznacznym stopniu mnie uspokoił. W razie jakichkolwiek nieoczekiwanych problemów, Lexa dałaby mu radę. Zwłaszcza, że po ostatniej wizycie Bellamy'ego zaczęła uczęszczać do akademii boksu. Uważałam to za zbędne, lecz szatynka się zawzięła.

Poczułam wibrację telefonu w tylnej kieszeni spodni. Odruchowo chwyciłam urządzenie w dłoń. Wiadomość widniejąca na ekranie stanowiła miłą niespodziankę. Na ustach zawitał leniwy, lecz szczery uśmiech, a po organizmie rozlała się przyjemna fala ciepła.

Lexa: Tęsknie za Tobą, Clarkie. Przepraszam za to, że nie mogę być teraz przy Tobie.

Zwilżyłam wargi językiem, wpatrując się w sufit. Zastanawiałam się jaką odpowiedź powinnam jej wysłać. Rzecz oczywista również czekałam na nią z utęsknieniem, jednakże miałam świadomość, iż nie posiadała prawa wyboru. Była zmuszona udać się z Titusem i namolnym amantem, niedorastającym jej do pięt na uroczystość. Aczkolwiek nie chciałam, by zadręczały ją wyrzuty sumienia.

Clarke: Ja za tobą też. Jutrzejszy dzień będzie przeznaczony wyłącznie dla naszej dwójki. Nie daj się w morzu pełnym piranii, Lex.

Odłożyłam komórkę na ladę oraz sięgnęłam po salaterkę z resztkami przekąski. Po chwili opuszki palców natknęły się na dno miski. Spojrzałam z niedowierzaniem na naczynie, wzdychając bezradnie. Pobiłam swój własny życiowy rekord. Bez niczyjej pomocy, opróżniłam pojemnik o pojemności dwóch litrów w niecałe piętnaście minut.

Podniosłam się ociężale z kanapy i udałam do kuchni. Z niebywałą determinacją przeszukałam górne szafki w poszukiwaniu łakoci. Szperanina zakończyła się sukcesem. Włożyłam ostatnią papierową torebkę z popcornem do mikrofali. Dochodziła dwudziesta pierwsza, a ja byłam praktycznie pozbawiona żywności. Śledząc wzrokiem kręcącą się na talerzu zawartość, usłyszałam dzwonek do drzwi.

Z zaskoczenia, aż się wzdrygnęłam. Podchodząc do głównego wejścia, w głowie szybko utworzyłam listę osób, które mogły złożyć mi niezapowiedzianą wizytę. Najbardziej przypuszczalne były odwiedziny starszego z rodzeństwa Blake'ów. Miałam w głębokim poważaniu jego wielokrotne próby nawiązania kontaktu. Ignorowałam telefony, wiadomości tekstowe, więc istnieje możliwość, że zdecydował się osobiście przyjść i wyrzucić z siebie dręczące go myśli. Wciąż nie byłam gotowa na nasze ponowne spotkanie. Jeślibym go zobaczyła wspomnienia z tamtej nocy, które udało mi się zbagatelizować, powróciłyby z co najmniej potrójną siłą.

Zacisnęłam rękę w pięść, paznokcie poczęły wbijać się w wewnętrzną stronę dłoni. Zerknęłam przez judasza, w celu upewnienia się, co do przypuszczeń. Słońce nie zdążyło schować się za horyzontem, jednak przybysz zakrył ręką otwór w drzwiach umożliwiający odkrycie jego tożsamości. Wzięłam głęboki wdech. Jeżeli będzie się naprzykrzał, każę mu odejść ewentualni postraszę  wykonaniem szybkiego połączenia na posterunek policji, ale wolałabym uniknąć takiej sytuacji.

Z kamiennym wyrazem twarzy otworzyłam drzwi zamaszystym ruchem. Nieoczekiwany gość sprawił, że zapomniałam języka ojczystego. Wpatrywałam się w szatynkę z wytrzeszczonymi gałkami ocznymi i uchylonymi ustami. Czy się ucieszyłam? W bieżącym momencie radość stała się dominującą emocją przeze mnie odczuwaną. Mimo to nie zapomniałam o sytuacji, w której się znajdowała. Ja nie powinnam jej widzieć, ona nie powinna stać przed moim domem.

W ramach uściślenia, naprzeciw mojej osoby trwała w bezruchu najpiękniejsza kobieta stąpająca po Ziemi. Kasztanowe włosy falami opadały po ramionach. Na pierwszy rzut oka zdawać by się mogło, że nikt przy nich nie majstrował, ale to tylko złudzenie świadczące o profesjonalizmie fryzjera. Oblicze przyozdobione zawodowo wykonanym makijażem. Ubrana w bordową sukienkę, ciasno przylegającą do talii. Materiał sięgał przed kolana, na prawym udzie znajdowało się wcięcie znacznie odsłaniające smukłą nogę.

Podczas gdy Lexa wyglądała niczym milion dolarów, ja zewnętrznie przypominałam typowego biedaka spod mostu, brakowało jedynie taniego trunku w ręce. Jasne, nieprzeczesane loki spięte w niedbałego koka, twarz nie zaznała spotkania z najmniej inwazyjnymi kosmetykami. Przyodziane części garderoby doskonale komponowały się z resztą. Rozciągnięty ciemny sweter z widoczną plamą po owocowym napoju w zestawie z dresowymi spodniami. Byłyśmy dwiema skrajnościami.

Po wnikliwym przeskanowaniu sylwetki wejrzenie skupiłam na zielonych tęczówkach, ucieszonych mym widokiem. Z uwagi na noszone przez dziewczynę szpilki byłam zmuszona nieco podnieść głowę. Wraz z zainicjowaniem kontaktu wzrokowego między nami uśmiechnęłam się pogodnie. Momentalnie odwzajemniła uśmiech wykrzywiając wargi w charakterystyczny półuśmiech, który uwielbiałam podziwiać bardziej od dzieł sztuki bytujących w światowej sławy muzeach.

– Wow. Wyglądasz... wow – przerwałam długotrwałą ciszę. Tylko tyle byłam w stanie z siebie wykrztusić. – Potrafisz zaprzeć dech w piersiach. – Przejechałam szeregiem zębów po dolnej wardze, kiedy spuściłam wzrok na usta subtelnie umalowane szminką.

Nie uzyskawszy odzewu zmarszczyłam brwi. Ułożyła dłoń na ramie drzwi, jednocześnie przybliżając się do mnie. Byłam w stanie spostrzec rozszerzanie się jej źrenic. Ledwo nadążałam za niecodzienną sytuacją. Gdyby nie dług u Titusa zobowiązujący ją do obecności na różnych galach w towarzystwie bogatych gburów oraz ich potomków śliniących się na widok dziewczyny, zdecydowanie bardziej cieszyłaby mnie ta wizyta.

Miałam zamiar powtórnie zabrać głos, nakazując szatynce bezzwłoczny powrót na galę, lecz na wpół otwartych ustach poczułam napór innych, posiadających słodki posmak szampana. Nie była to właściwa chwila. Niemniej jednak nigdy nie potrafiłam się oprzeć urokowi partnerki. Dodatkowo prawa dłoń spoczywająca na moim karku uniemożliwiła gwałtowne oddalenie się od jej warg. Przymknęłam powieki, aby w pełni oddać się momentowi. Cztery sekundy nie zrobią różnicy.

Zrobiła niewielki krok do przodu, powodując zetknięcie się w pewnych okolicach naszych ciał. Akceptując swą bezbronność, umiejscowiłam ręce na odsłoniętych ramionach. Zacisnęłam je mocniej, odczuwając wyraźny napór. Straciłam przyczepność, dałam się wprowadzić do środka budynku. Usłyszałam huk zamykanych drzwi. Druga ręka powróciła na moje biodra.

Mój mózg długotrwale przetwarzał obecne zdarzenia nim pojął, że dzieją się one w najprawdziwszej rzeczywistości. Odwzajemniałam pocałunek z równie namiętnym uczuciem, co Woods, która nie zaprzestała napierania na moją osobę. Stawiałam kolejne kroki do tyłu, nie posiadając pojęcia gdzie mnie prowadzi.

W efekcie końcowym pośladki zetknęły się z drewnianym stołem mieszczącym się w kuchni. Wyczuwalny był zapach niedawno zrobionego popcornu wydobywającego się z mikrofalówki. Wskutek kontaktu z drewnem żywiołowo nabrałam powietrza w płuca przez rozszerzone nozdrza. Niepohamowany bezdźwięczny jęk wydobył się z gardła, natrafiając na wykrzywione w usatysfakcjonowanym uśmieszku usta. Uchwyciwszy uchem specyficzny odgłos mojego autorstwa zsunęła dłonie na niższe uwypuklone części. Stopy dłużej nie stykały się z podłogą, ponieważ usadziła mnie na stole.

W czasie, kiedy chciałam zaprotestować jej zwinny język otarł się przeciągle o zwilżone płynem wyprodukowanym przez nie moje gruczoły ślinowe wargi. Zamiast odepchnąć ją od siebie bez dyskusji udzieliłam towarzyszce dostępu do pożądanego punktu. Uniknięcie obcowania z wieloczynnościowym mięśniem było niemożliwe. Nasze języki nie po raz pierwszy odszukały się we wspólnym szalonym tańcu. Tymczasem chmara motyli licząca setki, a może nawet tysiące osobników urządziła domówkę w dolnych partiach brzucha.

Brak występowania powietrza w płucach wymusił zaniechanie zmysłowego pocałunku. Lexa oparła czoło o moje, utulając policzek spowity różanym wypiekiem. Obydwie chuchałyśmy ciepłymi wydechami, skupiającymi się pomiędzy naszymi obliczami. Żywotne iskierki upiększały tęczówki o dzikiej barwie. Byłam przekonana, że ona nie przerwie naszego zbliżenia. Zobowiązałam się ją upomnieć. Dzisiejszego wieczoru jej miejsce znajdowało się przy boku ojczyma. Choć myśl ta powodowała u mnie nieprzyjemne uczucia wiedziałam, iż tak musi być. Pozwolenie szatynce na dłuższe zostanie byłoby oznaką samolubności.

Przyuważywszy determinację na moim obliczu na nowo złączyła nasze usta. Nie zważywszy na opór warg skutecznie umiejscowiła język w mojej buzi, dynamicznie figlując jego czubkiem. W porównaniu z wcześniejszym muśnięciem warg, ten pocałunek posiadał bezsprzecznie łapczywy tudzież jurny charakter. Jej zachowanie musiało mieć związek z bankietem, z którego się ulotniła. Biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy nie miałam nawet sposobności jej o to zapytać.

Chyżo podniosłam się z kuchennej lady. Zaczęłam wymachiwać wskazującym palcem tuż przed obliczem z nieautentycznie niewinnym wyrazem twarzy. Stanowczość zawarta w moim głosie niekoniecznie skłoniła ją do słuchania. Zaśmiała się cicho, stykając z zimną powierzchnią lodówki. Naruszyłam jej przestrzeń osobistą, układając ramiona po obu bokach sylwetki. Przypominało to zajście w dzień, w którym dowiedziałam się o zbliżających się urodzinach Woods. Chociaż obecnie nie miałam zamiaru kontynuować naszej zabawy.

– Lexa, musisz tam wracać – podsumowałam krótki monolog, na przekór własnemu pragnieniu. Chłodny oraz zdecydowany ton nie przywrócił szatynki do porządku. W jej głowie ciągle gościły beztroskie myśli pójścia za ciosem, odzwierciedlające się w uwodzicielskich oczach. - Rozumiesz? – padło pytanie retoryczne.

Pozostała głucha na moją wypowiedź. Niezauważalnie przytakując głową zbliżyła moje usta do swoich przy użyciu obu dłoni. Przyjemny dreszcz rozszedł się wzdłuż kręgosłupa, podczas gdy chłodne opuszki palców zetknęły się z rozgrzanym grzbietem. Jeszcze tylko chwilka. Absencja biustonosza była powodem wystąpienia u niej uśmiechu. W następnej kolejności zjechała na pośladki, nie przerywając styczności z moim ciałem. Po pomieszczeniu rozległ się pomruk werbalnie wyrażający zadowolenie Woods.

Dotknięcie jej twarzy równałoby się ze zniszczeniem czasochłonnego makijażu. Chciałam wpleść palce w gęste loki, lecz w ten sposób pojedynczym gestem zniszczyłabym fryzurę, nad którą ktoś również się napracował. Wędrujące ręce po całej długości i szerokości zgrabnej sylwetki spowodowałyby zgięcia materiału drogiej kreacji. Pragnęłam przenieść pocałunki na jej szyję, linię szczęki, ale nie mogłam ryzykować pojawienia się zaczerwienień, które przykułyby uwagę niejednej pary oczu na bankiecie. Nie mogłam zrobić kompletnie nic, chwilowo nie posiadałam przywileju poczucia jej. Wydawało mi się, że zadawała sobie z tego doskonale sprawę. Cwaniara.

Aktualnie szyja stała się obiektem ataku niezliczonych, mokrych pocałunków. Instynktownie przechyliłam głowę, ofiarując większe pole do popisu. Zagryzłam intensywnie dolną wargę, by zatrzymać jednoznaczne dźwięki rządne się wydostać i stworzyć melodie specjalnie dla towarzyszki doprowadzającej moją osobę do absolutnego szaleństwa. Drażniła zębami skórę w czułym miejscu, w konsekwencji jej czynu donośnie stęknęłam. Po coraz szybszym tempie jej postępków stwierdziłam, że ówczesnym odgłosem wyłącznie pobudziłam ją do dalszego działania. Ręka dotychczas bytująca na dolnych partiach ruszyła ku górze. Wsunęła ją pod sweter i żwawo wyznaczała paznokciami szlaki na plecach.

– Musisz opuścić ten dom jak najszybciej – zakomunikowałam, nie panując nad prędkością poruszania się klatki piersiowej. Starałam wydusić z siebie te słowa od dłuższego czasu, jednak jej nieodpowiedzialne zachowanie uniemożliwiało mi to. W ramach odpowiedzi pofatygowała się obdarzyć mnie zainteresowaniem swych urzekających oczu. Dwuznaczny wyraz twarzy wskazywał na zadowolenie.

– Jeszcze chwila – odparła władczym tonem, znowu złączając obrzmiałe usta w pożądliwym pocałunku. Prędko zorientowałam się, dlaczego jej dłonie wróciły na moje plecy. Zachłannie zniżyła swoją twarz na okolice klatki piersiowej. – Stęskniłam się – szepnęła chrapliwym głosem do mojego ucha, po czym przegryzła jego płatek. Nogi poczęły się uginać. Pogłębiła dekolt, ciągnąc wskazującym palcem wycięcie ku dołowi. W ten sposób utorowała drogę dla warg, które nieubłaganie zbliżały się do biustu. Jeżeli nie zatrzymałabym jej na tym etapie, zaprzestałabym stawiania oporu oraz oddała w ramiona dziewczyny.

– Chwila minęła dziesięć chwil temu. – Resztkami rozsądku odsunęłam się od dziewczyny. Oddaliłam się na w miarę bezpieczną odległość. Planowała podejść bliżej, ale gestem dłoni kazałam jej pozostać w aktualnym miejscu. Grymas rozczarowania bytował na obliczu szatynki.

– Wyglądasz pięknie – odparła, mając nadzieję, że dzięki komplementowi mnie udobrucha. Zaśmiałam się ironicznie.

– Nie zmieniaj tematu. Nie powinnaś tutaj przychodzić. – Swym postępowaniem powtórnie zmusiła mnie do przytoczenia zdania, które smuciło i raniło także moją osobę. Posiadanie jej wyłącznie dla siebie nie było możliwe bieżącej nocy. – Po co przyszłaś? – zapytałam opanowanym głosem.

– Zobaczyć cię. Byłam na tej imprezie dla bogaczy – rozpoczęła spokojnie, poprawiając pozaginaną w paru miejscach sukienkę. – Przypadł mi zaszczyt prowadzenia konwersacji z wieloma gburami. Jeden z nich poprosił mnie, abym opisała swój dom.

Obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni, żeby wyciągnąć z lodówki, do tej pory służącej jej za oparcie, schłodzony sok. Wpatrywałam się w nią wyczekująco, skrzyżowawszy ramiona na piersiach. Chciałam poznać powód, dla którego postanowiła nie zważać na nakazy ojczyma oraz będąc świadomą konsekwencji głupiego czynu zjawić się pod moimi drzwiami. Zamknęła urządzenie chłodzące, po czym usiadła na drewnianym krześle. Zajęłam miejsce naprzeciwko niej.

– Aby szybciej go spławić spełniłam prośbę. – Niezmiennie nie rozumiałam do czego dąży zielonooka. – Rozbudowany monolog bezwiednie zaczęłam od koloru i zapachu twoich włosów. Później opowiedziałam o barwie twojego anielskiego głosu. – Nieśmiało obracała srebrny pierścionek na kciuku. Rumieńce były widoczne nawet pod warstwą makijażu.

Przymierzałam się do wejścia jej w słowo oraz uprzedzenia, by nie robiła ze mnie żartów. Jednakże odnotowując z jaką powagą, przejęciem mówiła o zdarzeniu mającym miejsce na imprezie byłam skora uwierzyć, iż taka rozmowa rzeczywiście się wydarzyła. Powierzchnia moich policzków również przybrała różowy odcień.

– Skończywszy mówić o delikatności twojego dotyku chciałam zacząć opisywać miękkość twych warg, lecz widząc jego skrzywioną minę zrozumiałam, że oczekiwał opisu budynku, w który Titus włożył sporą część majątku. – Zagryzła nerwowo, niepohamowanie drżącą wargę. – Od razu po tym wyszłam, wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki, po czym przyjechałam do ciebie. Musiałam znów cię zobaczyć, ale jak tylko otworzyłaś drzwi nie mogłam się powstrzymać od poczucia twych warg na swoich.

Sprawnie obeszłam stół, żeby przytulić ją do swojego ciała. Zezwoliłam Woods na wtulenie się w siebie oraz schowanie twarzy w zgięciu szyi. Ramiona szczelnie obejmowały przepełnioną emocjami kobietę, starającą się ponownie przybrać maskę obojętności. Nozdrza zarejestrowały aromatyczny zapach paryskich perfum.

– Mogę przyjść do ciebie, kiedy ten cyrk dobiegnie końca? – mruknęła niezdecydowanie. Ciepły oddech głaskał subtelnie obszary, na których uprzednio składała mokre pocałunki.

– Nie zadawaj głupich pytań. – Cofnęłam się niedostrzegalnie, przytakując ruchem głowy. – Oczywiście. – Doprowadziłam do potarcia ust o powierzchnię jej czoła.

– Koniec planowany jest w okolicach północy, zaś trzydzieści minut zajmie mi przebranie się oraz spławienie Titusa i przydupasa.

– Będę czekać – zapewniłam z szerokim uśmiechem.

Continue Reading

You'll Also Like

139K 7.9K 34
O tym, co połączy dwie tak bardzo różniące się i zupełnie sobie obce dziewczyny. Jak to jest gdy ktoś wywraca Twój świat do góry nogami? Jak sobie z...
18.1K 1K 41
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
56.8K 3.1K 110
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
1.5K 284 17
Aby odziedziczyć firmę rodzinną, towarzyska i rozrywkowa Clarke Griffin musi najpierw odwiedzić swoje rodzinne miasteczko, by poznać wartość ciężkiej...