paper feelings | Jikook

By svgar_daddy

8.8K 1.2K 633

discontinued Co wspólnego mają kartki papieru, wzory matematyczne i perfekcyjny mężczyzna, który pojawił się... More

1.1
1.2
1.3
1.4
1.6
2.1
2.2
2.3
2.4
2.5
2.6
3.1
3.2
3.3
3.4
3.5
3.6
4.1
4.2
4.3
4.4
4.5
4.6
5.1
5.2
5.3

1.5

362 54 62
By svgar_daddy

Wyszedłem w innej bluzie niż planowałem od powrotu do domu. Czułem się coraz gorzej z tym, że obecność alkoholu na nadchodzącej imprezie była wręcz pewna, a moja matka nawet o tym nie wiedziała. Bałem się tego, że zaufałem złym osobom i zostałbym całkiem sam, gdyby komuś coś się stało, dlatego w stronę miasta szedłem bardzo wolno, jakbym w każdej chwili chciał zawrócić do domu. Palcami nerwowo obracałem pasek od ramiączka mojego plecaka, żeby zająć myśli czymkolwiek innym. 

Spotkania towarzyskie zdecydowanie nie były moją dobrą stroną. Moja matka nie wiedziała nawet o mojej fobii społecznej, dlatego od zawsze wysyłała mnie do miasta ze znajomymi, żebym się dobrze z nimi bawił. Podczas takich niezbyt przyjemnych wypadów nauczyłem się dusić to w sobie, dzięki czemu byłem w stanie rozmawiać z nieznajomym mi Jiminem. Od kiedy pamiętałem, próbowałem znaleźć sposób na pozbycie się tego strachu i uspokojenie rozszalałego serca, jednak wszystkie pomysły kończyły się klęską.

Po drodze do restauracji, w której mieliśmy się spotkać, zatrzymałem się pod jedynym znajomym mi blokiem i spojrzałem w górę. Nie widziałem wyraźnie, ale wydawało się, że okno w kuchni starszego było uchylone, a muzyka, której słuchał docierała do mnie z dużej odległości. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Tą samą piosenkę zatrzymałem chwilę wcześniej w odtwarzaczu na moim telefonie. Upewniłem się, czy na pewno nie leciała ona z moich słuchawek i poszedłem dalej, rezygnując z pisania do niego wiadomości. Zacząłem sobie wyobrażać, jak przygotowuje w małej kuchni kolację dla swojej dziewczyny i złapałem się za brzuch, w którym coś mnie zabolało. 

Widok szczęśliwego Jimina, który w kuchennym fartuchu niedbale zarzuconym na nagi tors gotuje dla ładnej azjatki, siedzącej na białym stole, wywołał u mnie okropne, znienawidzone uczucie. W tym momencie nie wiedziałem, komu zazdroszczę. Chłopakowi tego, że znalazł kogoś, o kogo może dbać, czy kobiecie, że ma tak idealnego kochanka. 

Wcisnąłem słuchawki głębiej we wściekłości na samego siebie i włączyłem bardziej agresywną muzykę, żeby uciszyć własne myśli przez resztę drogi. Czułem się jak w dramie, w której byłem postawiony na przegranej pozycji od samego początku. Jimin był bogatym dzieckiem, które miało idealne życie i pewnie dodatkowe zajęcia od najmłodszych lat, a ja byłem aspołecznym malarzem z wyjątkowym pechem do matematyki. Doskonale pasowałem do kanonu humanistów dwudziestego pierwszego wieku, tylko żaden z nauczycieli nie zdążył zauważyć mojego potencjału.

Wszyscy znajomi siedzieli przy stołach w małej restauracji, sprzedającej tradycyjny ramen. Wśród nich znajdowały się też osoby, które wyglądały na nieco starszych, ale tak samo zakręconych na punkcie sztuki współczesnej. Ich stroje różniły się od naszych prostych ciuchów, chociaż wcale nie miały większej ilości kolorów. Miejsce, które przeznaczyli dla mnie, znajdowało się na przeciwko jednego z nich. Miał krótkie, rozjaśniane włosy, okulary w grubych oprawkach i czytał w skupieniu jakąś zagraniczną książkę. Nie uczestniczył w rozmowie reszty, jednak słuchał ich przez cały czas i uśmiechał się, kiedy powiedzieli coś zabawnego. 

- Jeon Jungkook! - Przywitali mnie inni uczniowie, wyraźnie zadowoleni z tego, że udało mi się dotrzeć na miejsce. Wielu z nich zdążyło zauważyć, że dużo czasu zajmuje mi zbliżenie się do innych, więc nie rzucili się z pytaniami, tylko ze spokojem wrócili do swoich rozmów. Jedynie chłopak w okularach utrudnił mi relaksowanie się. Odłożył książkę i spojrzał na mnie ciepło. 

- Kim Namjoon. Miło mi. - Podał mi rękę nad małym stolikiem, a ja z wielkim trudem ścisnąłem ją w odpowiedzi. Czułem się bardzo nieswojo, kiedy przyglądał mi się z dziwnym zafascynowaniem, jednak postanowiłem nie robić z tym niczego i poddałem się woli znajomych. Siedziałem w moim fotelu w ciszy, dopóki jeden z nich nie zarządził przeniesienia się do klubu. Zaniemówiłem, słysząc, że grupa składająca się w większości z niepełnoletnich, tak po prostu chciała wejść na nocną imprezę, ale nikt nie podzielał mojego zdania. Szedłem za nimi, czując czyjąś obecność przy moim ramieniu, ale nie podniosłem wzroku ani razu, dopóki chłopak nie odezwał się pierwszy.

- Jeśli nie chcesz tam iść, nie musisz. Klub należy do mnie. - Odezwał się okularnik z jadłodajni. Nie zdobyłem odwagi, by spojrzeć mu w oczy, więc niepewnie przytaknąłem, przyspieszając. Zrobił to samo, żeby nadal utrzymać moje tempo i odkaszlnął nieznacznie, zwracając na siebie moją uwagę. - Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. 

-----

Nie potrafiłem stwierdzić, czy miał rację, bo po godzinie nie mogłem go już zauważyć. Chyba, że po prostu tak bardzo kręciło mi się w głowie, że nie mogłem go dostrzec, chociaż siedział zaraz obok mnie. To nie miało znaczenia, tak czy inaczej musiałem wyjść do łazienki, ale żaden z moich pijących kolegów nie potrafił mi pomóc. Wstałem ze skórzanej kanapy, kierując się w stronę neonów nad jakimiś drzwiami. Im bliżej lamp się znalazłem, tym bardziej doprowadzały mnie do szału swoimi zbyt mocnymi kolorami, dlatego wspaniałomyślnie przestać patrzeć się prosto w ich żarówki i skupiłem się na wyjściu z pomieszczenia. Cały klub znajdował się na pierwszym piętrze i jedyne, co pamiętałem to wąskie schody, po których dostaliśmy się do środka. 

Po długiej chwili, czyli po dokładnie takim czasie, w jakim dostałem się do przejścia i udało mi się otworzyć zbyt ciężkie drzwi, zauważyłem, że stoję na szczycie tych samych schodów. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo teraz były ciemniejsze i jakby o wiele bardziej strome, niż poprzednio. Moja męska duma nie pozwoliła mi na poddanie się, więc zrobiłem śmiały krok w przód, tylko po to żeby zostać zatrzymanym przez czyjąś silną dłoń na swoim ramieniu. 

Odwróciłem się gwałtownie, żeby zobaczyć rozwścieczony wzrok Namjoona, który dziwnym sposobem pozbył się swoich grubych okularów. 

- Zadzwoń do kogoś, żeby po ciebie przyjechał. Dla ciebie impreza się skończyła, młody. - Powiedział poważnie, a ja nie potrafiłem się mu sprzeciwić. To, że sposób, w jaki się do mnie zwrócił, przypominał troskliwego, starszego brata, połaskotało moje ego jedynaka i nie pozwoliło stawianie oporu.

Zawsze chciałem mieć brata, który opiekowałby się mną i zastępował mi ojca. Nie mogłem liczyć nawet na przyjaciół, bo nikogo takiego nigdy nie miałem. Odszedłem z telefonem na kilka metrów od mojego rozmówcy, żeby czasami nie podsłuchiwał, bo podsłuchiwanie jest niegrzeczne. Nie pamiętałem jednak, do kogo miałem zadzwonić, a mama pewnie spała po pracy, więc wybrałem numer Jimina, który od razu odebrał.

- Hyung. - Zacząłem, ale słowo wyszło bardzo niezrozumiale, bo moje usta zachowywały się dziwnie. - Co tam u ciebie?

- Jungkook? Jesteś w klubie? - Zapytał nieufnie, po czym wstał z łóżka i usłyszałem dźwięk rozsuwanych drzwi szafy. Słysząc to, zacząłem panikować i próbować go powstrzymać od przyjeżdżania.

- Przepraszam, że przerwałem ci wieczór z ładną dziewczyną, której zrobiłeś pewnie dobrą kolację i teraz leżeliście sobie razem. - Wydukałem, próbując utrzymać powagę w swojej wypowiedzi, ale chyba nic do niego nie dotarło, bo nadal biegał po małym mieszkaniu.

- Piłeś? - Zapytał ciepło, chcąc upewnić się, dlaczego zachowuję się jak małe, zazdrosne dziecko, które zostawiono samemu sobie.

- Wróć do niej, a ja idę do znajomych, papa! - Chciałem się rozłączyć, jednak silna dłoń wyższego ode mnie mężczyzny wyrwała mi telefon. Przycisnął go do ucha z cichym pomrukiem i bez czekania na jakąkolwiek reakcję rozmówcy zaczął mówić swoje.

- Jesteś jego przyjacielem? Przyjedź po niego jeśli możesz, wyślę ci adres w wiadomości. - Powiedział niskim głosem, jednak nie był zły ani na mnie, ani na chłopaka po drugiej stronie, co mnie ucieszyło. Zakończył rozmowę i napisał do niego niezwykle szybko swoimi długimi palcami. Jego dłonie bardziej przypominały moje niż te Jimina, dlatego nie potrafiłem się na nich skupić na dłużej.

Moje oczy zatrzymały się na jego uśmiechu, kiedy oddawał mi telefon. Miał naprawdę ładne dołeczki, które przypominały te u mojego tutora. Swoją drogą Jimin nie był taki zły, jak na chłopaka, miał całkiem ładne ciało i czasem przypominał dziewczynę. Moja matka może i wyglądała na mądrą osobę, ale skoro starszy na rysunku potrafił w kilka sekund zmienić się w kobietę, to na żywo też nie byłoby z tym problemu.

Zamknąłem oczy, opierając się o ścianę i poczułem, jak zbiera mi się na wymioty. Alkohol przy mojej słabej głowie był wyjątkowo złym pomysłem, szkoda tylko, że pomyślałem o tym dopiero po tak głupich myślach na temat swojego prywatnego nauczyciela matematyki.

-----

//Fun fact o autorze: Nigdy się nie upiłem. 

//Jakie to uczucie? Jak to opisać z perspektywy pijanego?

//Wiem, co się dzieje w organiźmie po ogromnej ilości alkoholu i wiem, jak to jest praktycznie nie mieć wątroby. Wiem nawet, jak czuje się człowiek po tabletce gwałtu. Nigdy jednak nie byłem pijany do tego stopnia, co biedny Jungkookie. 

//Koniec faktu.

//A i jeszcze jedno: Wczoraj zamiast białych włosów wyszły mi fioletowe i nadal nie wiem, jak to zrobiłem. Peace. Wesołych świąt wszystkim.

Continue Reading

You'll Also Like

519K 33.3K 24
"Oh księżniczko, nie wiesz co znaczy pieprzyć się?" "Wiem tylko, że to brzydkie słowo." "Jesteś zbyt niewinny, powinienem ci pokazać co to znaczy?" 2...
2.9K 155 7
19 letni Louis Carlsson pochodzi ze Szwecji, z biednej rodziny. Chodzi do jednej z najlepszych szkół w całej Skandynawii- Do Uniwersytetu w Lund. Mam...
116K 8.3K 32
"Ciebie po prostu nie da się zignorować" 🍬 。:*•.───── 🍥 🍥 ─────.•*:。🍬 Życie Yoongiego to pasmo zakrapianych imprez, przeplatanych z grą na pianin...